ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

W uścisku żywiołów. El Condor Rio Colca

Recenzja Zazwyczaj w książkach podróżniczych, autor opisuje tylko swoje sukcesy. Ta książka jest jednak inna. Na początku autor przedstawia nam pierwszą wyprawę w dół niezbadanego kanionu Colca, podczas której nie osiągnięto zamierzonego celu – nie zbadano całego ponad 20 kilometrowego odcinka kanionu. Dzięki relacji z pierwszej nieudanej wyprawy, każda osoba planująca własne podróże, zrozumie jak ważne jest zabranie odpowiedniego sprzętu oraz wcześniejszy rekonesans. Pomimo pierwszej klęski, polscy odkrywcy nie poddali się i rok później znów zeszli na dno kanionu, by tym razem osiągnąć pełny sukces. Co mnie urzekło W książce najbardziej urzekło mnie opisywanie przez autora różnych niedociągnięć i typowo ludzkich zachowań – to zapomnieli wziąć aparat z kafejki internetowej, to utopi, to ktoś zjadł owoc z kolcami. Laik który nie podróżuje może uznać takie zachowanie za amatorskie, jednak każda osoba która sama wytycza sobie ścieżki, którymi idzie przez życie wie że takie sytuację czasem się zdarzają. Co mnie smuci Smuci mnie fakt, że w książce przypisuje się odkrycie źródeł Amazonki Andrzejowi Piątkowskiemu, co jednak nie jest prawdą. Źródło Amazonki odkryła wyprawa polskiego podróżnika i odkrywcy Jacka Pałkiewicza, co zostało potwierdzone przez Towarzystwo Geograficzne w Limie, oraz uhonorowane odznaczeniem Kawalera Orderu Zasługi Republiki Włoskiej – tak dla ścisłości. Co mnie razi Jedyne co może urazić czytelnika to częste ocenzurowane wypowiedzi członków wyprawy – w moim odczuciu, książka traci na tym wiele z romantyzmu i powagi. Podsumowanie Zwykli studenci z Polski, pomimo trudności i niezdrowej rywalizacji z konkurencyjną grupą lecą na drugi koniec świata, by tam odkrywać szlaki na których nie stanęła do tej pory ludzka stopa. Pomimo wielu trudności osiągają swój cel i zapisują się na kartach historii. Motywujące.
abc-survival.pl 2011-12-16

Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi

Pewnego razu grupka „szaleńców” wyruszyła na niecodzienną wyprawę: nad ich głowami łopot żagli, w uszach szum wiatru, a wokół niezmierzone, bezkresne morze… piasku. Niemożliwe? Książka Anny Grebieniow „Żagle nad pustynią. Z wiatrem przez Gobi” dowodzi, że jest to całkiem możliwe.
Po raz pierwszy pustynię Gobi przemierzyła na żaglowozach w 1978 roku ekipa pod kierownictwem Wojciecha Skarżyńskiego. Trzydzieści lat później, w2008 roku, Anna Grebieniow chce powtórzyć ten wyczyn, składając jednocześnie hołd swym poprzednikom. Inspiracją do zorganizowania tej wyprawy była jej fascynacja Mongolią oraz znajomość, a potem przyjaźń z Wojtkiem Skarżyńskim.
Jak możemy przeczytać w książce, samo przygotowanie takiej wyprawy nie było prostym przedsięwzięciem. Trzeba było pokonać wiele rozmaitych trudności. Jednak entuzjazm uczestników i ich samozaparcie sprawiły, że sprawa zaczęła nabierać coraz większego tempa. I tak wkrótce ekipa Ani Grebieniow wyrusza w drogę – najpierw do Moskwy, potem koleją transsyberyjską do Irkucka, stamtąd już do Mongolii i na pustynię Gobi, gdzie zaczyna się prawdziwa przygoda.
Dzięki narracji prowadzonej przez autorkę w formie zapisków opatrzonych dziennymi datami, możemy niemal dzień po dniu towarzyszyć uczestnikom wyprawy Gobi 2008 w ich niezwykłej podróży. A jak możemy się przekonać z lektury książki, także i w drodze nie brakowało różnorodnych trudności i przeszkód – od awarii sprzętu, po niesprzyjające warunki atmosferyczne: brak potrzebnego wiatru czy śnieg. Jednak uczestnicy wyprawy do wszystkich tego typu sytuacji starali się podchodzić z optymizmem.
Oprócz relacji z wyprawy Gobi 2008 w książce Anny Grebieniow znajdziemy również wspomnienia Wojciecha Skarżyńskiego z jego wyprawy z 1978 roku oraz wiele ciekawych informacji na temat Mongolii. Możemy więc tu przeczytać o zwierzętach, roślinności i zjawiskach atmosferycznych, charakterystycznych dla tego kraju, jak również o jego mieszkańcach. Poznamy piękne legendy związane z Mongolią oraz tradycyjne tamtejsze potrawy. Obejrzymy także bardzo ciekawe fotografie, które przeniosą nas do przedstawionych na nich miejsc.
To wszystko sprawia, że książka Anny Grebieniow jest nie tylko interesującą relacją z pełnej przygód i emocjonujących przeżyć podróży, ale także, a może przede wszystkim wspaniałą, fascynującą opowieścią o Mongolii – o jej różnorodności, pięknie i magii, o niezwykłej życzliwości i przyjaznym nastawieniu jej mieszkańców.
W książce czytamy: ”Mongolii nie da się „zwiedzać” ani tym bardziej „zaliczać”, w Mongolii po prostu się „jest”. Doświadcza się jej, poznaje, smakuje”.
My, jako czytelnicy książki „Żagle nad pustynią”, mamy okazję przynajmniej w jakimś stopniu posmakować Mongolii. Autorka potrafiła bowiem wspaniale oddać słowami atmosferę towarzyszącą przygotowaniom do podróży oraz samej wyprawie. Czytając jej książkę, chłoniemy wręcz klimat opisywanych miejsc i piękno widoków. Poza tym czytelnikowi udzielają się emocje i uczucia uczestników wyprawy związane z ich poznawaniem Mongolii, zaś opisy pustyni i stepów mongolskich wywołują pragnienie ujrzenia tych miejsc na własne oczy.
Świadczy to o wysokim poziomie warsztatu językowego oraz o kunszcie pisarskim autorki, co, zważywszy, że jest to jej debiut literacki, tym bardziej zasługuje na uznanie.
Książka „Żagle nad pustynią” urzeka, przenosząc czytelnika w zupełnie inny świat. Anna Grebieniow opowiada w niej tak barwnie, żywo i zajmująco, że czyta się ją z ogromną przyjemnością, zaś ostatnią stronę odwraca się z żalem – tak było w moim przypadku.
Dlatego uważam, że warto tę książkę nie tylko przeczytać, ale też posiadać w swojej biblioteczce, by kiedyś móc powrócić do pustynnej przygody pod żaglami.
Ja cieszę się, że „Żagle nad pustynią” stoją na mojej półce i zapraszam wszystkich do udziału w literackiej wyprawie z wiatrem przez Gobi.
info.arttravel.pl Dorota, 2011-12-17

Rozbitek. Siedemdziesiąt sześć dni samotnie na morzu

Wprowadzenie Niesamowita, trzymająca w napięciu, otwierająca oczy, zmuszająca do refleksji – tak w skrócie, można opisać tę książkę. Autor opisuje przygodę swojego życia, kiedy podczas samotnego rejsu na Karaiby, jego łódź zostaje uszkodzona, a autor ląduje na tratwie ratunkowej. Na początku nie wie że przyjdzie mu się zmagać z ogromnym bólem i zmęczeniem przez prawie 2,5 miesiąca. Książka jest zarówno majstersztykiem pisarskim, jak również głęboką refleksją nad sensem i tajemnicą istnienia. Czytając tę książkę, autor zmusza czytelnika do refleksji nad złożonością świata, oraz nad siłą ludzkiej woli przeżycia. Nie wiem jakich słów użyć, ponieważ obawiam się, że nie potrafię stworzyć tak kwiecistych zdań, które oddadzą cały majestat książki.Pozycja idealna dla każdego człowieka! O czym jest ta książką Steven Callahan, projektant łodzi, konstruktor, żeglarz. Od najmłodszych lat związanych z żeglowaniem i pokonywaniu trudności. Wychowywany by sobie radzić i przeżyć wszystko. Staje przed największym wyzwaniem w swoim życiu na 76 dni trafia do piekła. Piekła które nie jest głęboko pod ziemią, lecz daleko na środku oceanu. Piekła w którym to nie ogień parzy ciało, lecz sól która odrywa każdego strupa i wpycha się do każdej rany. Nie to nie jest piekło, w piekle tylko się cierpi. Na środku oceanu, łowi się ryby, zbiera się wodę, znosi ataki ryb, odgania rekiny, łata każdą dziurę, znosi upały, przetrzymuje sztormy, wylewa się wodę, powiadamia się statki, które Cię nie widzą i oczywiście się pije – nie więcej niż 200 ml wody dziennie. Wielkie męstwo, odwaga i wola przeżycia autora jest godne podziwu i naśladowania. O czym jeszcze jest ta książka? Oprócz opisywania swoich przygód, metod rozwiązywania problemów etc, autor pokazuje jeszcze drugą stronę tej sytuacji. Stronę duchową całej sytuacji, stronę gdzie serce bierze górę nad rozumem, a naukowcy w białych kitlach przecząco kiwają głowami. Podsumowanie Dla mnie jest to pozycja określana mianem „must-have”, po prostu musisz ją mieć, musisz ją przeczytać i przynajmniej raz w życiu musisz zacytować jej fragment.
abc-survival.pl 2012-01-02

Superskuteczne strategie opanowania języków obcych. Twój prywatny coach

Czy kiedykolwiek czuliście, że nie dacie rady? Że nauka Was przerasta? Nie kieruję tych pytań jedynie do „typowych” uczniów, ale do każdego kto kiedykolwiek próbował okiełznać pewną umiejętność. Jedną z najbardziej pożądanych w dzisiejszych czasach jest oczywiście znajomość języków obcych. Zewsząd otaczają nas kolorowe reklamy i banery szkół językowych. Możemy wybierać z szerokiej gamy ofert obiecujących nam, że w przeciągu tygodnia opanujemy interesujący nas język. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę z możliwości naszego mózgu. Może warto to zmienić? Dziś proponuję książkę, a właściwie poradnik wydawnictwa SENSUS „Superskuteczne strategie opanowania języków obcych”. Wiem, brzmi jak kolejna pusta obietnica, ale nie tym razem! Autorka, Ewa Zaremba, to osoba, której można zaufać. Po lekturze tej pozycji jestem pewna, że jest specjalistką w swoim fachu. Magister filologii angielskiej, ale także trenerka NLP oraz certyfikowana Life Coach. W swojej książce wtajemnicza nas krok po kroku w obszary wiedzy, bez której trudno zmobilizować się nam do nauki. Struktura poradnika to trening zapracowanej żony i matki, która spotyka swoją dawną znajomą. Ta zmieniła się nie do poznania od czasów szkolnych. Z szarej myszki przeszła transformację do kobiety sukcesu. Główna bohaterka podejmuje wyzwanie i dosłownie „pochłania” wiedzę przekazywaną jej przez koleżankę. Ta forma naprawdę przemawia do czytelnika. Nie są to „suche”, nudne rozdziały, ale żywe informacje. Czytając wciąż zadawałam sobie pytania na temat własnego rozwoju i przyszłości. Jestem pewna, że to samo zauważy każdy z Was. Raz na zawsze musimy skończyć z wymówkami i zacząć dbać o spełnianie swoich marzeń. Czy nie tym jest swobodna rozmowa z obcokrajowcem? Awans w pracy lub lektura książki w ojczystym języku autora? Na pewno sami przytoczylibyście jeszcze wiele przykładów. Ale zanim zapiszecie się na kurs lub zakupicie książki do nauki, warto zapoznać się z tymże poradnikiem. Bez porządnych podstaw i wiedzy o własnym mózgu niewiele wskóramy, a wręcz możemy zniechęcić się do nauki. To przecież powinna być zabawa i odpoczynek od trudów dnia codziennego. Ta książka da nam nie tylko przyjemność z odkrywania metod na odzyskanie energii czy nagły przypływ pozytywnych emocji, ale przede wszystkim sprawi, że nie porzucimy naszej drogi do celu tuż po jej rozpoczęciu. „Z człowiekiem jest jak z rowerem – jeśli nie jedzie do przodu, traci równowagę i się przewraca.” Sama tuż po skończeniu lektury znalazłam w szafie czyste fiszki i zaczęłam skrobać na nich nowe słówka. Serdecznie polecam „Superskuteczne strategie opanowania języków obcych” wszystkim tym, którzy po prostu mają marzenia i pragną je zrealizować.
advena-artlab.blogspot.com Advena, 2011-12-25

Żydowska mądrość w biznesie. Jak odnieść prawdziwy sukces dzięki lekcjom z Tory i innych starożytnych tekstów

Pewien carski oficer koniecznie chciał poznać tajemnice powodzenia Żydów w interesach. Napotkany przypadkowo Żyd po długich namowach postanowił zdradzić mu ten sekret.-Śledź w smalcu. Powinien go pan jadać jak najczęściej -powiedział Po kilku miesiącach panowie znowu przypadkowo się spotkali i oficer zaczął zgłaszać pretensje. - Dałem ci sto rubli, a ty powiedziałeś mi, że jeśli będę jadł śledzia w smalcu, to będę miał smykałkę do interesów. Teraz uświadomiłem sobie, że mnie nabrałeś -narzekał oficer. - O, widzę, że śledź zaczyna działać-odparł z uśmiechem stary, mądry Żyd. Tę pouczającą przypowiastkę zaczerpnąłem z książki „Żydowska mądrość w biznesie. Jak odnieść prawdziwy sukces dzięki lekcjom z Tory i innych starożytnych tekstów", napisanej przez amerykańskich (pochodzenia żydowskiego!) uczonych, znawców problematyki biznesowej, Levi Brackmana i Sama Jaffe, „Dlaczego tak wielu Żydów odnosiło ta kie sukcesy w interesach? Prawda jest taka, że wiele osób zastanawia się po cichu nad tym pytaniem, jednak niewielu odważa się zadać je otwarcie. Strach przed byciem nazwanym antysemitą lub, co gorsza, nakłanianiem innych do antysemityzmu -to główne powody, dla których większość ludzi unika tego tematu. Nie oznacza to jednak, że nie jest to dobre pytanie. W końcu Żydzi stanowią jedynie dwie setne procenta światowej populacji-jednak na liście 400 najbogatszych ludzi na świecie magazynu Forbes stanowią ponad 10 procent. (...) Jeśli chodzi o sukces finansowy, Żydzi wydają się rzeczywiście mieć jakąś tajemniczą przewagę" - piszą autorzy, przytaczając znane powszechnie fakty. Próbując rozstrzygnąć tę kwestię autorzy stawiają śmiałą tezę. „Wierzymy, że korzenie żydowskich sukcesów w biznesie wyrastają z książki, która dla większości Żydów jest czymś świętym i drogim ich sercu- z Tory.(...) Nie mówimy jedynie, że Tora mówi o etyce biznesu (chociaż oczywiście tym też się zajmuje), ponieważ sięga to o wiele głębiej. Tora daje dokładny plan, jak stworzyć, utrzymać i rozwinąć zyskowny i odnoszący sukcesy interes. (...) Etymologia słowa Tora to hora-ah, co znaczy „uczyć". Książka, którą właśnie zacząłeś czytać pokazuje, jak nauki i lekcje płynące z Tory można przełożyć na sukces w biznesie" - twierdzą. Wypreparowując nauki płynące z wielu świętych żydowskich ksiąg Brackman i Jaffe odwołują się m.in. do znanych historii biblijnych, pokazując wzorce do naśladowania i wyciągając z nich uogólniające wnioski. Przytaczają m.in. historię Jakuba, starającego się o rękę Racheli. Oszukany przez Labana (po siedmiu latach ciężkiej pracy poślubił podsuniętą mu podstępem Lee), Jakub nie rezygnuje z marzeń, godzi się pracować kolejne siedem lat, by zdobyć przyobiecaną mu Rachelę i osiąga biznesowy sukces. „Jakim cudem Jakub odniósł sukces finansowy w tak trudnych warunkach (...) Według Tory Jakub pracował ciężej niż ktokolwiek inny w obozie Labana. (...) Jakub wiedział, że jeśli odwróci się od swej pracy choćby na chwilę, to Laban nie wypłaci mu należności. Tak więc nieustannie zachowywał czujność i zbudował fortunę poprzez pot i ból" -przypominają autorzy. Ale nie tylko ciężka praca stanęła u podstaw sukcesu odniesionego przez Jakuba. Przez wiele lat poznał on tajniki swojej branży, i to znacznie lepiej, niż jego partner w interesach, a zarazem konkurent i wróg, Laban. Zamiast zapłaty w gotówce poprosił Labana o przekazanie mu wszystkich cętkowanych koźląt i brązowych jagniąt, jakie narodzą się w stadzie. Laban, przekonany o swym sprycie, wyraził zgodę usuwając ze stada wszystkie cętkowane kozy i brązowe owce, tak by Jakub za swą pracę nie otrzymał nic. Ten jednak, przejrzawszy oszusta, ostrugał z kory rosnące w okolicy gałązki, tak że stały się prążkowane. „Kozy, które parzyły się w pobliżu tych gałązek rodziły cętkowane koźlęta, a owce-brązowe jagnięta. Tora, z charakterystyczną dla siebie oszczędnością słów, nie wyjaśnia, na jakiej zasadzie to działało. Być może była to boska interwencja, a może ostrugane gałązki wydzielały jakąś substancję chemiczną, która powodowała mutację. Możliwe też, że określone zwierzęta, posiadające recesywne geny odpowiedzialne za cętkowane bądź brązowe umaszczenie, w jakiś sposób były przyciągane przez prążkowane gałązki. Niezależnie od tego, jaka była przyczyna, źródło mądrości Jakuba jest oczywiste: na skutek wieloletniej pracy przy stadach zwierząt poznał ten fach od podszewki. Wiedział coś, o czym Laban nie miał pojęcia, i wykorzystał tę wiedzę, by dorobić się fortuny. Wykorzystał chciwość Labana dla własnej korzyści, nie kłamiąc ani nie popełniając grzechu"-zwracają uwagę autorzy.. To tylko dwa pouczające przykłady, przytoczone przez autorów tej książki. W dodatku niezbyt odkrywcze, choć obrazowe i - przekonywujące. O tym, że pracowitość i fachowość prowadzą do sukcesu, wie przecież każdy. Ale czy każdy potrafi tę wiedzę stosować w codziennym życiu?
dziennikpolski24.pl Włodzimierz Jurasz, 2011-12-28
Sposób płatności