ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Zjadłem Marco Polo. Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Chiny

"Zdjęcia z północy Europy zapierają dech w piersiach, ale jestem pewien, że za 30 lat będzie tam można zrobić takie same fotografie. Za to Azja Centralna nie będzie już taka sama. I nie chodzi o to, że cywilizacja zaasfaltuje wspaniałe szutrówki, bo wiem, że nie zdoła przekształcić całych gór. Zmienią się jednak mieszkający w nich ludzie, a to oni, jeszcze bardziej niż rzucająca na kolana natura, sprawiają, że właśnie ta część Niebieskiej Planety jest dla mnie najpiękniejsza."

Krzysztof Samborski - dziennikarz i podróżnik w "Zjadłem Marco Polo" zabiera nas w podróż po Azji Centralnej, którą obdarzył miłością wielką i wierną. Co roku przemierza tysiące kilometrów po drogach sobie już bardzo dobrze znanych oraz zapuszczając się w zupełnie nowe dla siebie rewiry tej części świata.

Co jest w tym krajobrazie, tych ludziach, pustce, przestrzeni, że Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, czy Chiny każdego roku przyzywają go niezmiennie tą samą melodią? I co to za melodia?

Na pewno nie jest to "syreni śpiew" na bezkresach wodzący na pokuszenie i ciągnący ku zgubie, chociaż i prawdziwe tragedie w tej historii są. To raczej jakieś nieznane i uzależniające drganie niewidzialnych strun powodujące, że kilometry znikające pod kołami motocykla prowadzą Autora niezmiennie ku prawdziwemu szczęściu i spełnieniu.

"Świat można odkrywać na wiele sposobów. Ale by zacząć to robić, trzeba być go ciekawym. To ciekawość wygania człowieka z domu, sprzed telewizora, sadza na rower, motocykl, za kierownicę samochodu i każe patrzyć i odkrywać. Ciekawość tkwi w każdym, ale często jest stłamszona przez codzienne obowiązki.(...) Napisałem tę książkę, aby obudzić Waszą ciekawość świata. I by wytłumaczyć się przed bliskimi ze swojej."
monoloco.pl Joanna Frukacz, 2014-01-16

Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean

Aleksander Doba płynie do Ameryki. Kajakiem, bez pomocy silnika, zdany na własne siły i wiosło.

Płynie przez Atlantyk już drugi raz. W 2010 roku wyruszył z Dakaru w Senegalu i po 99 dniach wiosłowania 2 lutego 2011 roku dotarł do Brazylii. Jako pierwszy na świecie przepłynął kajakiem Atlantyk z kontynentu na kontynent, na trasie wynoszącej 5394 km, czyli 2913 mil morskich.

Przed nim pokonało Atlantyk trzech kajakarzy – w latach 1928, 1956 i 2001 – jednak dwaj mieli kajaki wspomagane żaglem, a wszyscy trzej płynęli z wyspy na wyspę. „Oceany to akweny między kontynentami. Oficjalnie podaje się, że oni przepłynęli Atlantyk kajakami. Ja mam prawo takie określenie uściślić: prawie przepłynęli. Prawie jednak robi różnicę.” – mówi Doba.

Kim jest Aleksander Doba? Urodził się w 1946 roku, mieszka w Policach, gdzie do emerytury pracował jako inżynier w miejscowych zakładach chemicznych. Uprawia różne sporty, i to z sukcesami. Latał na szybowcach, zdobył srebrną odznakę z diamentem. Jest skoczkiem spadochronowym trzeciej klasy, ma złotą odznakę turystyki kolarskiej, w żeglarstwie uzyskał patent sternika jachtowego z uprawnieniami morskimi. W latach 2003 i 2004 był akademickim mistrzem Polski w kajakarstwie górskim, a wraz z synami Czesławem i Bartłomiejem zdobył w 2003 r. tytuł drużynowego mistrza Polski w tej dyscyplinie.

Historia jego wypraw kajakowych jest długa i barwna, a pokonane trasy liczone są w tysiącach kilometrów. W 1991 r. jako pierwszy przepłynął wzdłuż polskiej granicy morskiej, również jako pierwszy przebył całą Wisłę. W 1999 r. w ciągu 80 dni samotnie opłynął Bałtyk (4227 km). Rok później odbył wyprawę „Za koło podbiegunowe północne z Polic do Narwiku” (5369 km). W 2009 r. przez 41 dni płynął na składanym kajaku dookoła Bajkału, a po zakończeniu pętli na jeziorze – z biegiem rzeki Angary do Irkucka, skąd wrócił koleją transsyberyjską do Polski.

Nic więc dziwnego, że postanowił spróbować swoich sił na jeszcze większych wodach i wystawić na surową próbę nabyte przez wiele wypraw umiejętności. Takim wyzwaniem był Atlantyk. Kajak na tę wyprawę, w którą wyruszył mając 65 lat, został zaprojektowany, wykonany i częściowo wyposażony w stoczni jachtowej Andrzeja Armińskiego w Szczecinie. Kajak musiał w wypadku wywrotki sam wracać do normalnej pozycji, musiał też być odpowiednio duży, aby zabrać potrzebny sprzęt i zaopatrzenie na kilka miesięcy w morzu. Siedmiometrowej długości „Olo” w przedniej części ma „trochę większą od trumny” kabinę do odpoczynku po 10–12 godzinach wiosłowania.

Wyprawa była trudna. Prądy i silne sztormy kilka razy zawracały kajak, Doba musiał pokonywać powtórnie części trasy. Wiatry uniemożliwiły mu dopłynięcie do Fortalezy, wyszedł na ląd w Acarau. Podczas wyprawy schudł 14 kilogramów.

Mając za sobą udaną wyprawę, popłynął wzdłuż wybrzeża w kierunku ujścia Amazonki. Tam jednak silne wiatry uniemożliwiały mu oddalenie się od lądu i kilka razy wyrzucały go na brzeg. Po wielu zmaganiach z żywiołem i naprawie uszkodzonego kajaka wpłynął na Amazonkę. Spływ przerwały kolejne dwa napady bandytów, którzy obrabowali go z wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość i maczetami uszkodzili kajak.

Szczęśliwy, że uszedł z życiem, po powrocie do Polski napisał książkę „Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean”, wydaną przez Bezdroża, oraz dodatek w wersji pdf „Oceaniczny alfabet Aleksandra Doby”.

Wkrótce zaczął planować drugą wyprawę przez Atlantyk, tym razem w szerszym miejscu – z Portugalii na Florydę, a więc na trasie liczącej około 8500 km (blisko 4600 mil morskich). Trzeba było nieco przebudować kajak, aby pomieścić w nim więcej żywności, niż dwa lata wcześniej. Wyposażono go w SPOT (lokalizator GPS) i telefon satelitarny.

Aleksander Doba wyruszył z Lizbony 5 października, ze względu na niesprzyjającą pogodę nieco później niż planował. Po kilku dniach przestał działać SPOT, bo okazało się, że wbrew zapewnieniom nie jest wodoszczelny. Nieco później odmówił posłuszeństwa telefon satelitarny. Zepsuła się też automatyczna odsalarka, uzdatniająca do picia morską wodę. Doba musi korzystać z ręcznej odsalarki, co wymaga dodatkowych kilku godzin pracy każdego dnia.

Wyprawa trwa dłużej, niż planowano, częściowo za sprawą silnych prądów morskich, które zepchnęły kajak z kursu o kilkaset kilometrów na północ. Uważnie śledzący jej przebieg Piotr Chmieliński, wybitny kajakarz i przyjaciel Doby, przygotowuje się na jego przyjęcie. Oblicza, że powinno to nastąpić mniej więcej za dwa tygodnie.

Chmieliński, który przepłynął w 1979 roku peruwiańską Rio Colca z grupą polskich studentów w ramach wyprawy Canoandes, a w 1985 uczestniczył w przebyciu kajakami całej długości Amazonki, mówi, że „Olka pcha jakaś niezwykła determinacja człowieka, który chce poznawać świat, ale przede wszystkim siebie”.

Przyjaciele Aleksandra Doby znają jedną z jego przewodnich myśli: „Lepiej żyć jeden dzień jako tygrys, niż sto dni jako owca”. 67-letni kajakarz pokazuje dziś światu, że można żyć sto, a nawet więcej dni jako tygrys.
dziennikzwiazkowy.com Krystyna Cygielska, 2014-01-24

Myśl jak Zuck. Pięć sekretów biznesowych Marka Zuckerberga - genialnego założyciela Facebooka

Ekaterina Walter, specjalistka od mediów społecznościowych, koncentruje się na Marku Zuckerbergu i Facebooku, „najpotężniejszym mechanizmie dystrybucyjnym, który stworzono w ciągu życia jednego pokolenia". Nie ma w tych słowach przesady. W końcu jedna siódma ludności świata korzysta z tego portalu. W książce „Myśl jak Zuch" Walter mówi o pięciu prostych wartościach - sekretach mających „moc zmiany świata", obecnych w każdym udanym start-upie i organizacji. A są nimi: pasja, cel, ludzie, produkt oraz partnerzy. Wszystkie te wartości, zdaniem autorki, uosabia Mark Zuckerberg. To one pozwoliły mu zbudować prawdziwe imperium. Pomijając fakt, że książka razi miejscami nadmierną apoteozą „Zucka" i oczywistymi poradami przedstawianymi jako prawdy objawione, warto po nią sięgnąć. Zawiera bowiem historię Facebooka i wiele interesujących studiów przypadków. A poza tym może dać przedsiębiorcom potężną dawkę motywacji.
Magazyn Sukces Krzysztof Jędrzejczak, 2014-02-01

Schudnij metodą małych kroków. Wolno, bezpiecznie i na stałe! Zdrowe nawyki krok po kroku

Pomyśl o plaży i o sobie

Nasza wyprawa na bałtycką lub śródziemnomorską plażę wydaje odległa, ale nie tym, którzy obejrzeli swoje ostatnie zdjęcia z wakacji, spojrzeli w lustro i... postanowili schudnąć. Ci już powinni sięgnąć po książkę Wydawnictwa Sensus / Helion, by dać się namówić Annie Kuraszyńskiej. która proponuje: „Schudnij metodą małych kroków. Wolno, bezpiecznie i na stałe! Zdrowe nawyki krok po kroku".

To propozycja dla tych, którzy próbowali, próbowali i niewiedzą, dlaczego wciąż nie mogą schudnąć, choć katowali się niskokalorycznymi dietami, dziwiąc się, że działają tylko chwilowo. Autorka prezentuje program odchudzania oparty na metodzie małych kroków, gwarantującej chudnięcie od 1 do 1,5 kg miesięcznie. Chudnięcie dzięki ćwiczeniom i zdrowej diecie zalecanej przez Światową Organizację Zdrowia(WHO).

Program składa się z trzech etapów: budowanie motywacji, okresu przygotowującego do odchudzania - którego celem jest wykształcenie zdrowych nawyków-oraz właściwego odchudzania. Oprócz programu odchudzania książka zawiera 20-tygodniowy kalendarz-umożliwiający rejestrowanie sukcesów i ćwiczeń motywacyjnych - oraz program radzenia sobie z problemami emocjonalnymi związanymi z nadwagą.

Autorka pod kreślą, jak ważne jest przed rozpoczęciem odchudzania zbudowanie odpowiedniej motywacji. Po pierwsze - trzeba uzmysłowić sobie obecną sytuację i uprzytomnić sobie, że nasze życie nie wygląda tak, jak byśmy naprawdę chcieli. Po drugie-trzeba określić ostateczny cel, który chcemy osiągnąć. Po trzecie - stworzyć realistyczny plan działania, który zostanie zaakceptowany przez organizm. Anna Kuraszyńska proponuje ćwiczenia, które umożliwią zbudowanie odpowiednio silnej motywacji. Dzięki nim bez trudu wytrwamy w postanowieniach związanych z tym, co czeka nas w kolejnych tygodniach. Te zadania to m.in. wykonanie zdjęcia swojej obecnej sylwetki, wypisanie negatywnych skutków nadwagi, opisanie najbardziej bolesnej sytuację z przeszłości związanej z nadwagą, wyznanie przed innymi, jak ważne jest dbanie o ciało i wygląd oraz uświadomienie sobie swoich obecnych nawyków w sferze odżywiania i aktywności fizycznej.

Autorka udowadnia wyższość planu działania opartego na metodzie małych kroków nad tradycyjnym modelem odchudzania i jego negatywnymi skutkami. I tu znajdujemy zestaw zadań, wśród których są: opisanie doświadczeń związanych ze stosowaniem diety, ustalenie wartości kalorycznej diety - która pozwoli wolno i bezpiecznie chudnąć - wyznaczenie okresu przygotowawczego i kolejnych etapów odchudzania.

W okresie przygotowującym musimy m.in. powoli rezygnować z niezdrowej żywności oraz jedzenia przed snem, uprzytomnić sobie błędy dietetyczne uniemożliwiające schudnięcie oraz zacząć jeść świadomie. A to dopiero początek...
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2014-01-25

Barszcz ukraiński

Autor trafnie tłumaczy zarówno tytuł swojej publikacji, jaki jej tematykę: Dlaczego właśnie Barszcz ukraiński? Ponieważ z Polską i Ukrainą jest tak jak... z barszczem. Ta potrawa, znana w obydwu krajach, w każdym z nich wygląda i smakuje inaczej. Ukraiński "borszcz" jest gęstszy, bardziej wyrazisty i bardziej sycący. Jest mieszanką wszystkiego, co najlepsze i wszystkiego, co akurat znajdzie się pod ręką. Jak sama Ukraina - zaskakująca mieszanka narodowa, historyczna i tożsamościowa". Wydawca podkreśla jednak, że z naszym wschodnim sąsiadem łączą nas wieki trudnej wspólnej historii, interesy gospodarcze, cele polityczne. Lwów, Kołomyja, Stanisławów - wielu Polaków traktuje te miejsca z sentymentem, wybiera się na Ukrainę śladami polskości, poszukuje rodzinnych korzeni. Lubimy myśleć o Ukrainie jak o prawie Polsce. Tymczasem jest to odrębny kraj, z własną tożsamością, kulturą i specyfiką. Z bogatą historią, językiem, oryginalnym stylem i odmiennym od naszego podejściem do najważniejszych spraw". Z kolei europoseł Paweł Kowal zauważył, że "w książce Piotra Pogorzelskiego (...) ukraiński miesza się z rosyjskim, oligarchowie z tłumami w kijowskim metrze, a popsa z rockiem narodowym. Z tego miksu coś wynika. Można Barszcz ukraiński traktować jak przewodnik - po miejscach, obyczajach, społeczeństwie, w końcu polityce. Przede wszystkim jednak to pełen dziennikarskiego mięsa reportaż opisujący Ukrainę bez upiększeń, ale i bez wielkopańskie-go podejścia. Książka napisana bez zadęcia i gęsta jak dobry ukraiński barszcz". Warto przeczytać -choćby po to, by lepiej zrozumieć wydarzenia na kijowskim Majdanie.
Uważam Rze Agnieszka Niemojewska, 2014-02-01
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile