Recenzje
Pokonaj stres z Kaizen
Żyjemy w niezwykle stresujących czasach. Niepewna sytuacja na rynku pracy nie służy naszemu zdrowiu psychicznemu. Jak opanować stres, zanim ten zniszczy nasze życie?
Jarosław Gibas w swojej najnowszej powieści „Pokonaj stres z Kaizen”, dogłębnie analizuje przyczyny stresu. Jednocześnie ukazuje techniki, które pozwalają oswoić lęki, które zatruwają nasze życie.
Człowiek od zarania dziejów boryka się ze stresem. Dopóki strach mobilizuje nas do działania, pełni on funkcję obronną, umożliwiającą przeżycie. Niestety, czasem lęki nabierają na sile. Chroniczny stres może doprowadzić nas na skraj załamania nerwowego. Osoby, które paraliżuje strach, często zamykają się w swojej skorupie i unikają innych ludzi.
Niektórzy ludzie żyją w permanentnym stresie. Nadmiar obowiązków w pracy, mobbing, niskie zarobki itp. odbijają się negatywnie na naszym zdrowiu. Część z nas boryka się z lękiem okazjonalnie. Takie wydarzenia jak trudny egzamin, spotkanie ze strategicznym inwestorem czy prezentacja przed dużym gronem odbiorców często budzą niepokój. Choć stres powinien działać mobilizująco, zdarza się, iż lęk paraliżuje nas i nie jesteśmy w stanie sformułować sensownego zdania.
Stosując się do zasad filozofii Kaizen, która opiera się na wprowadzaniu zmian za pomocą małych kroków, jesteśmy w stanie opanować stres. Poradnik Jarosława Gibasa wprowadza w nasze życie harmonię, spokój i radość.
Jarosław Gibas w swojej najnowszej powieści „Pokonaj stres z Kaizen”, dogłębnie analizuje przyczyny stresu. Jednocześnie ukazuje techniki, które pozwalają oswoić lęki, które zatruwają nasze życie.
Człowiek od zarania dziejów boryka się ze stresem. Dopóki strach mobilizuje nas do działania, pełni on funkcję obronną, umożliwiającą przeżycie. Niestety, czasem lęki nabierają na sile. Chroniczny stres może doprowadzić nas na skraj załamania nerwowego. Osoby, które paraliżuje strach, często zamykają się w swojej skorupie i unikają innych ludzi.
Niektórzy ludzie żyją w permanentnym stresie. Nadmiar obowiązków w pracy, mobbing, niskie zarobki itp. odbijają się negatywnie na naszym zdrowiu. Część z nas boryka się z lękiem okazjonalnie. Takie wydarzenia jak trudny egzamin, spotkanie ze strategicznym inwestorem czy prezentacja przed dużym gronem odbiorców często budzą niepokój. Choć stres powinien działać mobilizująco, zdarza się, iż lęk paraliżuje nas i nie jesteśmy w stanie sformułować sensownego zdania.
Stosując się do zasad filozofii Kaizen, która opiera się na wprowadzaniu zmian za pomocą małych kroków, jesteśmy w stanie opanować stres. Poradnik Jarosława Gibasa wprowadza w nasze życie harmonię, spokój i radość.
dojrzalakobieta.pl Magdalena Kukurowska
Python. Wprowadzenie. Wydanie IV
Czwarte wydanie najpełniejszego kompendium wiedzy o Pythonie. Mark Lutz opisuje praktycznie wszystko, co jest potrzebne do codziennej pracy z Pythonem: od podstaw języka, po najbardziej zaawansowane mechanizmy. Książka może stanowić zarówno czytany od deski do deski podręcznik dla uczących się języka, jak i pomoc dla tych, którzy jeszcze nie mają całej specyfikacji języka w przysłowiowym małym palcu i muszą się posiłkować dokumentacją. Autor nie zapomina również o tych spośród czytelników, którzy przesiadają się z Pythona 2.6 na wersję trzecią.
Każdy rozdział zakończony jest krótkim quizem, sprawdzającym wiedzę czytelnika, natomiast na końcu każdej z siedmiu części znajduje się obszerniejszy zestaw ćwiczeń. I do quizów, i do ćwiczeń znajdziemy odpowiedzi. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to jak dobrze, dzięki swej zwięzłości, kod napisany w Pythonie nadaje się do czytania na niewielkich ekranach czytników.
Cena niestety zapiera dech w piersiach, ale warto rozważyć taką inwestycję, jeżeli myślimy o Pythonie na poważnie.
Każdy rozdział zakończony jest krótkim quizem, sprawdzającym wiedzę czytelnika, natomiast na końcu każdej z siedmiu części znajduje się obszerniejszy zestaw ćwiczeń. I do quizów, i do ćwiczeń znajdziemy odpowiedzi. Przy okazji warto zwrócić uwagę na to jak dobrze, dzięki swej zwięzłości, kod napisany w Pythonie nadaje się do czytania na niewielkich ekranach czytników.
Cena niestety zapiera dech w piersiach, ale warto rozważyć taką inwestycję, jeżeli myślimy o Pythonie na poważnie.
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-03-04
Python. Projekty do wykorzystania
Bardzo ciekawa propozycja, pokazująca jak budować nieco bardziej złożone programy w Pythonie, niż ma to miejsce w pozostałych omawianych tu książkach. James Knowlton na przykładzie siedmiu projektów o rosnącym stopniu komplikacji pokazuje jak stworzyć funkcjonalną aplikację w Pythonie, wychodząc od definicji i analizy problemu, przez projekt do implementacji. Zakres poruszanej tematyki jest naprawdę spory. Znajdziemy tu m. in. interakcję z systemem plików, dostęp do baz danych, komunikację sieciową (protokół HTTP), systemy zarządzani treścią…
Książka może być znakomitym „następnym krokiem” dla osób, które znają już podstawy Pythona, ale nie mają jeszcze doświadczenia w pisaniu kompletnych aplikacji. Książka ma dwie wady: jest dostępna jedynie w formacie PDF i została wydana w 2008 roku, próżno więc szukać w niej mechanizmów z Pythona 3 (o czym zresztą autor uprzedza już w pierwszym rozdziale).
Książka może być znakomitym „następnym krokiem” dla osób, które znają już podstawy Pythona, ale nie mają jeszcze doświadczenia w pisaniu kompletnych aplikacji. Książka ma dwie wady: jest dostępna jedynie w formacie PDF i została wydana w 2008 roku, próżno więc szukać w niej mechanizmów z Pythona 3 (o czym zresztą autor uprzedza już w pierwszym rozdziale).
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-03-04
Python. Receptury. Wydanie III
Dla wielu czytelników wystarczającym opisem tej książki będzie stwierdzenie: typowy cookbook O’Reilly’ego. Znajdziemy w niej 260 „przepisów” na rozwiązanie różnych problemów programistycznych w Pythonie. Znajdziemy tu praktycznie każdy aspekt programowania w Pythonie, włącznie z odniesieniem do najnowszej wersji Pythona 3 (wydanie angielskie ukazało się w maju 2013, a polskie w styczniu 2014, więc jest to naprawdę świeża propozycja). Trzymając się ducha książki, nie będę się dłużej rozpisywał, tylko polecę ją każdemu, kto na co dzień programuje w Pythonie.
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-03-04
Sztuka rynkologii
Kilka słów o „Sztuce rynkologii” Jacka Kotarbińskiego, gdyż jest to według mnie jedna z tych książek, które zapadają w pamięć. Nie nazwę tego artykułu recenzją, a „kilkoma refleksjami w trakcie czytania”.
Nie wiedziałam za bardzo, czego oczekiwać po tej książce. Biorąc pod uwagę, z jakim impetem ruszyła na rynek, spodziewałam się inspirującego poradnika opisującego najnowsze trendy w marketingu. Sama, jako początkujący przedsiębiorca, szukam takich właśnie inspiracji i świeżych pomysłów. Mając jednocześnie dość dużą awersję do tradycyjnych technik manpulacyjno-sprzedażowych (po lekturze „Sztuki rynkologii” nie nazwę ich technikami marketingowymi;), oczekiwałam powiewu nowych idei.
Dlatego pierwsze strony z zarysem historycznym marketingu mnie nieco zaskoczyły. Jednak z każdą kolejną stroną dostrzegałam coraz większy kunszt tej książki. Trudno jest napisać wysokiej jakości poradnik, który zainspiruje wymagającego czytelnika biznesowego. Potrzeba do tego ogromnego doświadczenia, pasji i oryginalnej refleksji. Jednak poradnik koncentruje się na tym, co jest i co można zrobić dziś.
„Sztuka rynkologii” jest natomiast czymś znacznie więcej niż poradnik. Czytając, nie sposób nie dostrzec wyjątkowo szerokiej perspektywy światopoglądowej Autora. Absolutnie trafna, w moim odczuciu, interpretacja percepcji i realizacji technik marketingowych przez polski, burzliwie rozwijający się rynek od czasów komunistycznych po dziś, to skarbnica wiedzy zasilona latami obserwacji i doświadczeń w terenie. Sama pamiętam z moich studenckich czasów, które miały miejsce w historycznym momencie przełomu tysiącleci, ten szałowy klimat „marketingu jak na zachodzie”. Każdy z nas łykał wtedy garściami amerykańskie studia przypadków i ten, kto miał okazję pracować w marketingu, starał się je za wszelką cenę przekopiować na polski rynek. Jacek Kotarbiński w „Sztuce rynkologii” pokazuje jednak, że część z nich w ogóle nie miała szansy, by odnieść sukces w polskich warunkach, część została ordynarnie zinterpretowana przez polską klasę „dorabiających się” przedsiębiorców i nadała marketingowi negatywną konotację „manipulacyjną” (z którą marketing niestety walczy do dziś), a większość nie ma już w ogóle zastosowania w dzisiejszym świecie, w którym długoterminowa jakość w każdym aspekcie wygrywa z krótkoterminową ilością.
Jacek Kotarbiński pisze też dość dużo o obecnych tendencjach społeczno-marketingowo-rynkowych w Polsce. Media pozbawione misji społecznej, tabloidyzacja i ogólne otępianie społeczeństwa przekazami nastawionymi wyłącznie na zysk, to refleksje, które od jakiegoś czasu nurtują również mnie. Nikt jednak do tej pory nie ujął tego tak trafnie i ciekawie!
Jednak fragment, który najbardziej mnie zainspirował, to opis znanego eksperymentu z Joshua Bell – światowej klasy wirtuozą skrzypiec grającym incognito w nowojorskim metrze oraz historia książki „o kukułkach”. Nie zdradzam wszystkiego, by zachęcić do czytania;) Słyszałam już wcześniej o eksperymencie skrzypkowym i jego rezultaty wyjaśniłam sobie snobizmem ludzi, którzy płacą ogromne pieniądze za coś, czego nie są w stanie docenić bez tzw. metki. Jednak interpretacja z książki wydaje mi się dużo bardziej trafna. To ujęcie problemu od drugiej strony, czyli stwierdzenie, że bez marketingu nawet absolutnie wyjątkowa jakość się po prostu nie sprzeda. Już nie dziś!
I na zakończenie dodam, że niesamowicie doceniłam styl pisarski, zarówno pod względem wyjątkowej łatwości języka jak również pod względem ogólnej formy przekazu. Przekazu pozytywnego, ta książka pokazuje wiele niedociągnięć naszego rynku. Jednak nie ma w niej krytyki dla krytyki. Zawsze chodzi o to, by wyjaśnić, dlaczego coś się dzieje i co można zrobić, by było lepiej. To w mojej opinii krytyka wyjątkowo konstruktywna, której w naszym kraju jest relatywnie mało, a która dowodzi ogromnego dystansu Autora do opisywanej rzeczywistości. Przyznam, że nie tak często inspirują mnie ojczyste lektury biznesowe, które zwykle są zbyt akademickie, napisane „po chińsku” lub mało oryginalne. „Sztuka rynkologii” przerosła jednak zdecydowanie moje oczekiwania!
Zatem jednym zdaniem: Absolutnie inspirująca lektura światopoglądowa dla praktyków marketingu, biznesu, przedsiębiorców, jak również lektura obowiązkowa dla studentów, która w wyjątkowo fachowy sposób wprowadza czytelnika w świat polskiego marketingu wczoraj, dziś i jutra. Zdecydowanie polecam!
Nie wiedziałam za bardzo, czego oczekiwać po tej książce. Biorąc pod uwagę, z jakim impetem ruszyła na rynek, spodziewałam się inspirującego poradnika opisującego najnowsze trendy w marketingu. Sama, jako początkujący przedsiębiorca, szukam takich właśnie inspiracji i świeżych pomysłów. Mając jednocześnie dość dużą awersję do tradycyjnych technik manpulacyjno-sprzedażowych (po lekturze „Sztuki rynkologii” nie nazwę ich technikami marketingowymi;), oczekiwałam powiewu nowych idei.
Dlatego pierwsze strony z zarysem historycznym marketingu mnie nieco zaskoczyły. Jednak z każdą kolejną stroną dostrzegałam coraz większy kunszt tej książki. Trudno jest napisać wysokiej jakości poradnik, który zainspiruje wymagającego czytelnika biznesowego. Potrzeba do tego ogromnego doświadczenia, pasji i oryginalnej refleksji. Jednak poradnik koncentruje się na tym, co jest i co można zrobić dziś.
„Sztuka rynkologii” jest natomiast czymś znacznie więcej niż poradnik. Czytając, nie sposób nie dostrzec wyjątkowo szerokiej perspektywy światopoglądowej Autora. Absolutnie trafna, w moim odczuciu, interpretacja percepcji i realizacji technik marketingowych przez polski, burzliwie rozwijający się rynek od czasów komunistycznych po dziś, to skarbnica wiedzy zasilona latami obserwacji i doświadczeń w terenie. Sama pamiętam z moich studenckich czasów, które miały miejsce w historycznym momencie przełomu tysiącleci, ten szałowy klimat „marketingu jak na zachodzie”. Każdy z nas łykał wtedy garściami amerykańskie studia przypadków i ten, kto miał okazję pracować w marketingu, starał się je za wszelką cenę przekopiować na polski rynek. Jacek Kotarbiński w „Sztuce rynkologii” pokazuje jednak, że część z nich w ogóle nie miała szansy, by odnieść sukces w polskich warunkach, część została ordynarnie zinterpretowana przez polską klasę „dorabiających się” przedsiębiorców i nadała marketingowi negatywną konotację „manipulacyjną” (z którą marketing niestety walczy do dziś), a większość nie ma już w ogóle zastosowania w dzisiejszym świecie, w którym długoterminowa jakość w każdym aspekcie wygrywa z krótkoterminową ilością.
Jacek Kotarbiński pisze też dość dużo o obecnych tendencjach społeczno-marketingowo-rynkowych w Polsce. Media pozbawione misji społecznej, tabloidyzacja i ogólne otępianie społeczeństwa przekazami nastawionymi wyłącznie na zysk, to refleksje, które od jakiegoś czasu nurtują również mnie. Nikt jednak do tej pory nie ujął tego tak trafnie i ciekawie!
Jednak fragment, który najbardziej mnie zainspirował, to opis znanego eksperymentu z Joshua Bell – światowej klasy wirtuozą skrzypiec grającym incognito w nowojorskim metrze oraz historia książki „o kukułkach”. Nie zdradzam wszystkiego, by zachęcić do czytania;) Słyszałam już wcześniej o eksperymencie skrzypkowym i jego rezultaty wyjaśniłam sobie snobizmem ludzi, którzy płacą ogromne pieniądze za coś, czego nie są w stanie docenić bez tzw. metki. Jednak interpretacja z książki wydaje mi się dużo bardziej trafna. To ujęcie problemu od drugiej strony, czyli stwierdzenie, że bez marketingu nawet absolutnie wyjątkowa jakość się po prostu nie sprzeda. Już nie dziś!
I na zakończenie dodam, że niesamowicie doceniłam styl pisarski, zarówno pod względem wyjątkowej łatwości języka jak również pod względem ogólnej formy przekazu. Przekazu pozytywnego, ta książka pokazuje wiele niedociągnięć naszego rynku. Jednak nie ma w niej krytyki dla krytyki. Zawsze chodzi o to, by wyjaśnić, dlaczego coś się dzieje i co można zrobić, by było lepiej. To w mojej opinii krytyka wyjątkowo konstruktywna, której w naszym kraju jest relatywnie mało, a która dowodzi ogromnego dystansu Autora do opisywanej rzeczywistości. Przyznam, że nie tak często inspirują mnie ojczyste lektury biznesowe, które zwykle są zbyt akademickie, napisane „po chińsku” lub mało oryginalne. „Sztuka rynkologii” przerosła jednak zdecydowanie moje oczekiwania!
Zatem jednym zdaniem: Absolutnie inspirująca lektura światopoglądowa dla praktyków marketingu, biznesu, przedsiębiorców, jak również lektura obowiązkowa dla studentów, która w wyjątkowo fachowy sposób wprowadza czytelnika w świat polskiego marketingu wczoraj, dziś i jutra. Zdecydowanie polecam!
novense.com Małgorzata Guyot, 2014-01-26