Sztuka rynkologii Jacek Kotarbiński
(ebook)
(audiobook)
(audiobook)
- Autor:
- Jacek Kotarbiński
- Wydawnictwo:
- Onepress
- Wydawnictwo:
- Onepress
- Wydawnictwo:
- Onepress
- Ocena:
- 5.8/6 Opinie: 77
- Stron:
- 256
- Czas nagrania:
- 9 godz. 16 min.
- Czyta:
- Jacek Kotarbiński
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
- Audiobook w mp3
Czytaj fragment
Opis
książki
:
Sztuka rynkologii
Kim jest rynkolog? Osobnikiem zawodowo tworzącym rynki i zarządzającym nimi. Tworzącym na tych rynkach wartość, z punktu widzenia klienta, właściciela firmy i pracownika. Aby zostać w pełni wykształconym Rynkologiem, trzeba rozumieć i akceptować fakt, że marketing nie służy oszukiwaniu innych ludzi. Jego celem jest budowa realnych wartości, bo dziś to staje się to kluczem do budowania pozytywnych relacji w biznesie...(z bloga autora)
Nie obawiaj się o to, „co powie rynek” - stwórz własny!
Świat nieco zmienił nam się w ostatnich latach. Jeśli chodzi o biznes i ekonomię, można wręcz rzec, że przeszła rewolucja. Ze społeczeństwa przemysłowego staliśmy się społeczeństwem informacyjnym. Jako konsumenci nie jesteśmy już biernymi odbiorcami przekazu marketingowego. Mamy siłę tworzenia i obalania marek, nasza opinia się liczy, nasz głos ma (niemałą) wagę. Trzeba zrozumieć nasze potrzeby, słuchać naszych słów, prowadzić z nami dialog. Nie warto próbować wmawiać nam, że coś jest świetne, jeśli tak nie jest, albo że coś jest naturalne, jeśli aż świeci się od chemii. Nie warto obrażać się na nas, jeśli słusznie krytykujemy jakość oferowanych nam produktów i usług. Niestety, wciąż wiele firm, organizacji, polityków tego nie rozumie.
Ta książka nie jest o marketingu. I równocześnie jest o nowej tożsamości marketingu. Nie jest, jeśli rozumiesz marketing na sposób XX-wieczny, jako narzędzie do tego, by za wszelką cenę coś sprzedać. Jeśli chcesz zarobić na produkcie, usłudze, idei, a równocześnie zdajesz sobie sprawę, że to, co oferujesz, nie jest warte swojej ceny - ta książka nie jest dla Ciebie i nie pomoże Twojemu biznesowi. Jeśli jednak wiesz, że oferujesz wartość, i chcesz stworzyć dla niej rynek: zdobyć grono potrzebujących jej klientów, ulepszać ją dzięki dwustronnej komunikacji, słowem - jeśli rozumiesz marketing na sposób XXI-wieczny, ta książka jest dla Ciebie i powinna stać się Twoją lekturą obowiązkową! Przeczytaj, jeśli chcesz zrozumieć rynkologię - sztukę kreowania wartościowych rynków i zarządzania nimi.
PS: Jeśli macie ochotę podyskutować o treściach zawartych w książce, zapraszamy na prowadzony przez Autora facebookowy fanpage facebook.com/sztukarynkologii. Zarówno Autor jak i zespół wydawnictwa będzie wdzięczny na wszelkie uwagi :)
Jacek Kotarbiński - uznany autorytet świata marketingu. Laureat konkursu Blog Roku 2012 Onet.pl, w kategorii „Blogi profesjonalne i firmowe”. Bloger „Harvard Business Review Polska”. Od 23 lat praktycznie wspiera firmy w zakresie rozwoju ich konkurencyjności, innowacji i marketingu. Trener biznesu, coach i konsultant zarządów. Jego e-book „Sztuka marketingu” już po czterech miesiącach znalazł się na drugim miejscu iTunes w kategorii „Biznes i Finanse”. Studiował w Niemczech, Austrii i Polsce. Doktorant Uniwersytetu Gdańskiego. Wykładowca Questus/Chartered Institute of Marketing, Akademii Leona Koźmińskiego, Wyższej Szkoły Bankowej, Uniwersytetu Gdańskiego. Autor publikacji w „Marketingu w Praktyce” i „Marketer Plus”. Pomysłodawca fanpage\'a Bareizmy Wiecznie Żywe (101 tys. fanów). Autor bloga kotarbinski.com.
Z pewnością wszyscy, którzy zajmują się marketingiem, lubią to, co robią. I wolą to robić, niż o tym czytać. Jednak „Sztuką rynkologii” Jacka Kotarbińskiego niewątpliwie będą zafascynowani. Nie tylko oni zresztą - książka spodoba się również tym, którzy o marketingu nie wiedzą zbyt wiele.prof. dr hab. LECHOSŁAW GARBARSKI,
Akademia Leona Koźmińskiego
Czytając świetnie napisaną (a właściwie - uroczo wypowiedzianą) autorską analizę marketingu, przestałem się śmiać z żargonu marketerów. Facet wie, co chce powiedzieć, i stosuje oryginalne metody prezentacji swoich przemyśleń. Objaśnianie świata w wykonaniu Kotarbińskiego zbliża się do stanu iluminacji: uwodzi emocjonalnie i przekonuje merytorycznie.prof. dr hab. WIESŁAW GODZIC,
Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
Wykwintne danie z prostych składników, podlane soczystym humorem. Z sensem, na temat i bez zadęcia. Dekonstrukcja i reaktywacja marketingu w jednym. Można się nie zgadzać, ale koniecznie trzeba przeczytać.dr JOLANTA TKACZYK,
Akademia Leona Koźmińskiego
Jacek podejmuje się dość trudnej próby zdjęcia z marketingu piętna quasi-nauki, sztuki manipulacji i pejoratywnego zabarwienia. Wykorzystując lekką formę opowieści przeplataną metaforami, w intrygujący sposób wciąga czytelnika w dialog i zmusza do intelektualnej refleksji.dr hab. ROBERT KOZIELSKI,
questus, CIM, Chartered Marketer, prof. Uniwersytetu Łódzkiego
Książka Jacka Kotarbińskiego odbiega od klasycznych podręczników marketingu. Napisana lekko, z humorem, zawiera dogłębne analizy sytuacji rynkowych, które pozwolą zgłębić arkana sztuki rynkologii. Opisy studiów przypadków, bazujące na głębokiej wiedzy popartej obserwacją i praktyką, czynią z tej książki beletrystyczną opowieść o marketingu, którą rekomenduję.dr BARTŁOMIEJ WALAS,
Polska Organizacja Turystyczna
Rewelacyjna merytorycznie, rzeczowa i bardzo współczesna książka, dzięki której marketing ma szansę odzyskać swoje dobre imię oraz zasłużone miejsce w biznesie. Podczas lektury czytelnik będzie się świetnie bawił, ponieważ jak przystało na Jacka Kotarbińskiego, język, którym książka została napisana, to często Stanisław Bareja w czystej postaci.BARBARA ŻBIK,
Mobility First
Książka, która zaskoczyła mnie swoją autentycznością. O jej wyjątkowości decydują poczucie humoru i odwaga w wyrażaniu swoich opinii. Szczególnie spodobało mi się zdanie: „Otóż tak naprawdę to nie marketing oszukuje ludzi, ale ludzie oszukują innych, używając narzędzi marketingu”. Polecam!MAGDALENA CZAJA,
San Markos
Świeże podejście do marketingu, zmuszające do spojrzenia z zupełnie innej perspektywy na działania marketingowe. Porządkuje wiele pojęć i zjawisk.KAROLINA LIBERKA,
Marketing w Praktyce
Na początku lat 90. mieszkaniec Słupska otworzył firmę i zawiesił nad jej drzwiami szyld: „Rajstopy MARCETING”. Po ponad dwóch dekadach istnienia wolnego rynku wielu polskich przedsiębiorców wciąż nie ma pojęcia o tym, czym jest marketing. Szkoda, że ta książka powstała dopiero teraz, bo na odczarowanie marketingu - jako klient polskiego biznesu - czekam od dawna.VADIM MAKARENKO,
dziennikarz „Gazety Wyborczej”
Rzetelna i merytoryczna, a jednocześnie wciągająca i pasjonująca opowieść o marketingu. Książka Jacka Kotarbińskiego to przykład na doskonałe zrozumienie specyfiki świata polskiej „rynkologii”. Pozwala poznać jego fascynującą głębię oraz odkryć odcienie relacji: rynek - marki - konsument - marketing. Polecam! Udany i obfity połów.MAREK STANISZEWSKI,
Grupa Havas Worldwide Polska
Nie będę ukrywał, że słowo „marketing” kojarzy mi się jak najgorzej. Być może dlatego, że większość parających się nim ludzi najwyraźniej nie uważało na lekcjach. A może chodzi o to, że „Sztuka rynkologii” wychodzi dopiero teraz?MARCIN KĘDRYNA,
publicysta
Wybrane bestsellery
-
Nowość Promocja
Prowadzenie firmy bywa przytłaczające: musisz odpowiedzieć na stertę e-maili, gasić kolejne pożary, a kilkunastu klientów i pracowników dorzuca zadań. Co więcej, często powrót do domu niczego nie zmienia: myśli o pracy nie opuszczają Cię ani na chwilę. Przez to zaczynasz czuć wyczerpanie. A przecież kochasz to, co robisz! Mieć własną firmę to od zawsze było Twoje marzenie i nie możesz po prostu tego rzucić. Coś jednak musi się zmienić, firma bowiem zabija Ciebie, Twoją rodzinę lub relacje z innymi, a zadania służbowe pochłaniają cały Twój czas i energię. Nie możesz tak dłużej żyć. Konieczna jest zmiana.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 24 pkt
(27,45 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Masz firmę, fundację, albo inną organizację, którą chcesz ochronić przed cyberzagrożeniami? Świetnie, bo właśnie trzymasz wirtualną broń do walki z cyfrowymi złoczyńcami! Pierwsza część serii "CHROŃ I ROZWIJAJ BIZNES - CYBER AI" to Twoje kompendium wiedzy o tym, jak nie tylko wywinąć się z rąk hakerów, ale też sprytnie wdrożyć sztuczną inteligencję
-
Promocja
Jak rzeczywistość wirtualna i rozszerzona zmienią krajobraz biznesowy Metamarketing to nowa forma marketingu, która wykracza poza proste połączenie tradycyjnych i cyfrowych technik. Oferuje prawdziwe zespolenie świata fizycznego i cyfrowego, przybierając postać interaktywnego i immersyjnego doświadczenia konsumenckiego. Philip Kotlersłynny propagat- ePub + Mobi 51 pkt
(51,70 zł najniższa cena z 30 dni)
51.92 zł
69.90 zł (-26%) -
Promocja
Wykorzystaj swoje supermoce i dokonuj wielkich rzeczy! Ta książka zmieni twój sposób myślenia o pracy, zespołach, projektach i kulturze, a także zapewni wiedzę i narzędzia potrzebne do wykorzystania dwóch supermocy: uczenia się i współpracy. Andrew McAfee pokazuje, jak geecy stworzyli nową kulturę opartą na czterech normach: nauce własności szybkoś- ePub + Mobi 59 pkt
(59,73 zł najniższa cena z 30 dni)
59.73 zł
79.89 zł (-25%) -
Nowość Promocja
Na rynku książek poświęconych analizie biznesowej w sektorze IT dostępnych jest kilka pozycji. Zawierają one informacje na temat praktyk, narzędzi i podejścia stosowanego w tej dziedzinie. Dotychczas jednak brakowało kompendium, które byłoby praktycznym przewodnikiem zbierającym doświadczenia z różnych projektów, firm i od ekspertów podchodzących w odmienny sposób do analizy biznesowej.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 44 pkt
(44,50 zł najniższa cena z 30 dni)
44.50 zł
89.00 zł (-50%) -
Nowość Promocja
To już szóste, zaktualizowane wydanie kompleksowego wprowadzenia do zagadnień ryzyka biznesowego i organizacyjnego. Treść książki jest w pełni zgodna z normą ISO 31000 i ze strukturą ramową COSO ERM. Omówiono tu kluczowe zasady zarządzania ryzykiem (zarówno w przedsiębiorstwie, jak i w projektach) i planowania ciągłości działania, dokonano też przeglądu międzynarodowych standardów w tym zakresie. To wydanie uwzględnia również takie zagadnienia jak ryzyko cybernetyczne, wysoce nieprawdopodobne zdarzenia o wielkim wpływie i ryzyko zmian klimatycznych. Zawiera ponadto omówienie kwestii kultury ryzyka i apetytu na ryzyko, a także zagrożeń występujących w łańcuchu dostaw i tematyki sprawozdawczości w zakresie ryzyka. Poszczególne aspekty zostały zilustrowane rysunkami, schematami, wykresami, tabelami i podsumowaniami.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 49 pkt
(49,50 zł najniższa cena z 30 dni)
49.50 zł
99.00 zł (-50%) -
Promocja
Autor bestsellerów Leniwy umysł i Buntownicy opowiada o tym, co możemy zrobić, aby wspiąć się na nieosiągalne dotąd wyżyny i pomóc w tym innym. Nasz świat ma obsesję na punkcie talentu. W szkołach chwalimy utalentowanych uczniów, w sporcie zachwycamy się naturalnymi zdolnościami, w muzyce szukamy cudownych dzieci. Podziwiamy ludzi, którzy mają wrod- ePub + Mobi 48 pkt
(47,40 zł najniższa cena z 30 dni)
48.68 zł
64.90 zł (-25%) -
Promocja
Pomysły roku w dziedzinie zarządzania. Klasyczne koncepcje, ponadczasowe wskazówki, najlepsi teoretycy i praktycy biznesu wszystko w jednym miejscu Przeanalizowaliśmy pomysły, spostrzeżenia, koncepcje i najlepsze praktyki biznesowe przedstawione w minionym roku w Harvard Business Review, aby wybrać te najbardziej nowatorskie i wpływowe. Książka ta- ePub + Mobi 46 pkt
(46,33 zł najniższa cena z 30 dni)
46.79 zł
59.99 zł (-22%) -
Nowość Promocja
Szukasz słów, które sprzedają? Takich słów nie ma. To znaczy: nie ma słów, które sprzedają na autopilocie i które działają w każdej sytuacji. Ale każde słowo, właściwie dobrane, może się stać częścią komunikatu, który zmieni czyjeś myślenie albo decyzję.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 33 pkt
(33,50 zł najniższa cena z 30 dni)
33.50 zł
67.00 zł (-50%) -
Promocja
Pod koniec 2022 roku miliarder i założyciel Bridgewater Associates, największego funduszu hedgingowego na świecie, odszedł z firmy, którą założył w swoim mieszkaniu 50 lat wcześniej. Ta wiadomość trafiła na pierwsze strony gazet. Ogromny sukces jego firmy, aura tajemniczości, częste wypowiedzi dla mediów, kontakty z celebrytami i bestsellerowa książka Zasady zapewniły mu podziw i sławę. Nagradzany dziennikarz New York Timesa Rob Copeland ujawnia jednak, że lansowane przez Dalio zasady to jeden z największych aktów arogancji i pychy we współczesnym świecie. W rzeczywistości przyczyniły się one do stworzenia toksycznej kultury paranoi i wbijania noża w plecy.- ePub + Mobi 59 pkt
(58,70 zł najniższa cena z 30 dni)
59.93 zł
79.89 zł (-25%)
O autorze książki
Jacek Kotarbiński - ekonomista, uznany autorytet i międzynarodowy ekspert w zakresie marketingu, rozwoju innowacji i zarządzania sprzedażą. Od 1990 r. skutecznie i praktycznie wspiera przedsiębiorstwa w zakresie rozwoju ich konkurencyjności. Autor bestsellerowej Sztuki rynkologii, a także 50 praw marketingu Kotarbińskiego i Marka 5.0. Keynote konferencji branżowych, trener biznesu, doradca i mentor innowacyjnych firm oraz startupów. Międzynarodowy ekspert shopper marketingu. Felietonista „Forbes Polska”, członek rady programowej Forum IAB Poland, członek jury Superbrands Poland, PRCH Retail Awards, POPAI Poland Awards, członek rady Open Eyes Economy Summit. Laureat konkursu Blog Roku 2012 Onet.pl w kategorii „Blogi profesjonalne i firmowe”. Bloger „Harvard Business Review Polska”. Konsultant zarządów wielu przedsiębiorstw. Jego e-booki Sztuka marketingu, Druga Sztuka Marketingu i Trzecia Sztuka Marketingu stały się bestsellerami iTunes w kategorii „Biznes”. Studiował ekonomię i zarządzanie w Niemczech, Austrii i Polsce. Pomysłodawca i twórca fanpage’a Bareizmy wiecznie żywe. Więcej: kotarbinski.com.
Ebooka "Sztuka rynkologii" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Boox i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "Sztuka rynkologii" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "Sztuka rynkologii" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: Sztuka rynkologii (20) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: jakzarabiacpieniadze.com.pl Mateusz Kiszło; 2017-01-29Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Napisanie własnej książki jest dzisiaj czymś normalnym. Samozwańczy eksperci decydują się na napisanie książki, bo podbija to markę osobistą. Książki stają się grubszą wizytówką i dla nielicznych trampoliną do sławy (vide Tim Ferris i jego „4-godzinny tydzień pracy”). Sztuka rynkologii jest trochę taką grubszą wizytówką. Autor wychodzi z założenia, że marketing ma dzisiaj negatywne skojarzenia, więc wymyślił sobie, że zostanie „rynkologiem”, więc w tej pozycji wyjaśnia czym odróżnia się od „zwykłego” marketingu. W środku znajdziemy sporo teorii i założeń opowiedzianych w mnóstwie fajnych opowiedzianych historyjek. Nie oczekujcie, że z każdej strony wylewa się wiedza i konkrety – wręcz przeciwnie. To się po prostu fajnie czyta i wyciąga wnioski, ale nie zapewnia gotowych rozwiązań – to raczej przedstawienie koncepcji. Dla kogo jest ta książka? W 100% dla osób pracujących w marketingu i tylko dla nich. Jego spostrzeżenia są bardzo trafne i mogą komuś mocno zajść za skórę.
-
Recenzja: Książki mówione Angelika ChimkowskaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Marketing stało się słowem, które dawno straciło swoje pierwotne znaczenie. Mianem marketingowca określa się obecnie zarówno pracownika sprzedaży bezpośredniej, hostessę na promocji oraz copywritera w agencji reklamowej. Pojęcie pojemne, a przez to rozmyte i niewyraźne, gdzie wielu zastanawia się, ale o co w ogóle chodzi?
Jacek Kotarbiński pomaga zrozumieć temat opowiadając w sposób pasjonujący historię tej dyscypliny, którą definiuje jako rynkologię. Przy użyciu ciekawych przykładów tworzy wielowymiarową mapę, dzięki której łatwo zorientujesz się w zróżnicowaniu tematu.
Książki świetnie się słucha, gdyż autor napisał ją językiem pasjonata i praktyka, a nie teoretyka, który z perspektywy katedry opisywałby zupełnie nie znane mu zjawisko.
Nie jest to jednak książka instruktażowa, która pomogłaby Ci zaplanować strategię dla swojej marki. Jest to raczej zestawienie dostępnych narzędzi, gdzie sam musisz zdecydować o ryzyku czy wyborze. Zobaczysz raczej dzięki niej rynkowy krajobraz, niż dostaniesz narzędzie, które pozwoli ci dostać się z punktu A do punktu B.
Nie należy jednak traktować tego jako wady. "Sztuka rynkologii" daje wystarczającą dawkę wiedzy i orientacji w temacie, aby mieć odwagę pewne decyzje biznesowe podejmować samodzielnie. -
Recenzja: grafomanya.wordpress.com Złoto UstaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jacka Kotarbińskiego znam, można by rzec, potrójnie. Miałam zaszczyt poznać go osobiście na konferencji marketingowej. Znam go jako blogera – czytuję jego Subiektywny Blog o Sztuce Marketingu (polecam). Kilka dni temu poznałam Jacka Kotarbińskiego – autora książki „Sztuka rynkologii”. Żałuję. Tego, że już kończę czytać. Dawno nie miałam w ręku tak głębokiej, tak dobrej i tak mocno osadzonej w polskich realiach książki na temat. W dodatku świetnie napisanej – chapeau bas! Panie i Panowie autorzy.
Jacek Kotarbiński w tzw. branży jest od bardzo wielu lat. Miał okazję przyglądać się powstawaniu w Polsce wolnego rynku i osobiście w tworzeniu rodzimego kapitalizmu uczestniczył. Posiadł ogromną wiedzę teoretyczną (Jacku, kiedy zdążyłeś przeczytać te wszystkie książki?) na temat marketingu i tematy ogólne. Wszystko to poparte solidną praktyką. Sam wciąż się uczy i chętnie dzieli swoją wiedzą. Warto go słuchać, choć rzeczywistość, którą opisuje, bywa bardzo daleka od wiedzy, jaką studentom marketingu i zarządzania serwuje się na uczelniach. Na podstawie własnych, skromnych, aczkolwiek wieloletnich doświadczeń na tym polu mogę potwierdzić – Jacek Kotarbiński ma rację! A Philip Kotler nie!
Ok, wiem że prowokuję. Celowo. Kotler oczywiście także ma rację, jednak jedynie w bardzo określonych, rzadko u nas występujących okolicznościach. Ma ogromne zasługi dla sztuki marketingu. Usystematyzował wiedzę, nazwał wiele zjawisk, dał marketingowi „twarz”. Jednak, o czym często zapominają uczelniani teoretycy i nie wiedzą studenci tematu – Kotler to marketing wielkich korporacji. Marketing budżetów. Marketing 1.0. Sprawdzał się w wielkich firmach, w USA ubiegłego wieku. Nie w Polsce, gdzie gospodarkę napędzają małe i średnie firmy (ja wiem, że każdy młodziak marzy, by trafić do korporacji, ale wybaczcie – większość z Was nie znajdzie tam dla siebie miejsca). Nie w dobie Internetu 3.0, kiedy nie ma już konsumentów. Są prosumenci, którzy gotowi są za darmo angażować się w procesy kreowania i ulepszania ulubionych marek, produktów i usług. Niezadowoleni, zlekceważeni, okpieni, prosumenci z równym entuzjazmem przystąpią do demontażu marki, która ich zawiodła. Stronią od reklam, telemarketerów, ulotek i wszelkich ściema-promocji. Wyczują każdy fałszywy ruch i ukażą firmę zabraniem swoich zabawek (pieniążków!) do innej piaskownicy. O tym między innymi pisze Jacek. Tego, mam wrażenie, wciąż nie rozumie wiele działających na naszym rynku firm. Nie ogarniają nowej rzeczywistości, której hasłem przewodnim jest:
Relacje, głupcze!
Jacek Kotarbiński radzi, by czytać Kotlera. Lepiej jednak na końcu procesu uczenia się zasad rynkologii (jak nazywa nowe podejście do marketingu), niż na początku. Zacznij od praktyki, potem sięgnij po teorię. Dobrze na tym wyjdziesz, Adepcie tej trudnej i pasjonującej zarazem sztuki.
I popełniłam w końcu felieton o marketingu. Na razie w formie recenzji, ale – kto wie, co będzie dalej :)
Wasza Zaczytana Złoto Usta
-
Recenzja: esensja.stopklatka.pl Daniel Markiewicz, 2014-08-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„W debacie publicznej słowo „marketing” dosięgło swoistego poziomu dna. Kiedy tarzało się w mule, piszczało i miało obłęd w oczach – podniosłem, wytarłem, pocieszyłem, przytuliłem i napisałem tę książkę.” – tak kończy się „Sztuka rynkologii”, tymczasem właśnie od tego fragmentu mogłaby się zaczynać. Jacek Kotarbiński podjął się trudnego zadania odkłamania stereotypów marketingu i marketingowca, jakie funkcjonują w naszym społeczeństwie. Kim bowiem jest w naszych oczach pracownik działu marketingu? Kimś, kto chce nam wcisnąć ciemnotę, przekonać do tego, że sprzedawany przez jego firmę szajs nie tylko szajsem nie jest, ale wręcz imponuje solidnością oraz innowacyjnością. Co gorsza, w ten sam sposób myśli (o ile myśli) wielu właścicieli, zatrudniając nie tyle specjalistów, co właśnie fachowców od wciskania kitu (pół biedy, gdyby ci właściciele mieli akurat firmy szklarskie).
W tym momencie na scenę wkracza Kotarbiński, ale spokojnie – zanim zacznie wymachiwać szabelkę i tłumaczyć nam, czym tak naprawdę jest marketing i na czym polega jego stosowanie, najpierw przeprowadzi nas przez cały proces, na końcu którego stoi dzisiejsze postrzeganie tego, co stoi za słówkiem na „m”. Rys historyczny obliczony na grubo ponad sto lat bywa ciekawy, ale też irytujący. Przede wszystkim został niepotrzebnie rozwleczony o rzeczy oczywiste – czy naprawdę trzeba nam tłumaczyć od podstaw budowę polskiego kapitalizmu, przypominać, jaką popularnością cieszył się handel, nazwijmy to, „straganiarski"? Albo że można było stosunkowo łatwo dorobić się na handlu zagranicznymi towarami? Rozumiem mnogość interesujących przykładów oraz chęć ich wykorzystania, ale „Sztuce rynkologii” zdecydowanie przydałaby się również inna sztuka – skreśleń.
Druga część książki to już danie (terminologię kucharską stosuję nieprzypadkowo – skorzystał z niej również autor) właściwe – autor serwuje krytykę firm, które nie wiedzą, czym tak naprawdę powinien zajmować się ich dział marketingu. Tu także przykład ściele się gęsto (ciężko otworzyć książkę na stronie, na której Kotarbiński nie cytuje kogoś lub – częściej – samego siebie), pokazując, z jak absurdalnym rozumieniem marketingu mamy często do czynienia. Żeby jednak krytyka była uzasadniona, należy powiedzieć nie tylko „jak jest”, ale też „jak powinno być”. I tu największa wartość książki Kotarbińskiego, który w sensowny (czytaj: zrozumiały dla laika) sposób tłumaczy, czym faktycznie powinien zajmować się marketing i ludzie z nim związani. Wymienia przy tym ponad 20 kluczowych(!) kompetencji marketera, co daje pewne pojęcie o tym, jak szerokie może być spektrum działania takiej osoby. Głównym przesłaniem autora wydaje się stwierdzenie, że marketing to przede wszystkim zarządzanie rynkiem, a nie proste tworzenie narzędzi podnoszących sprzedaż – bo w dłuższej perspektywie firma odniesie korzyści raczej z tego pierwszego, choć doraźnie szybciej może zyskać na drugim.
A na czym zyskałaby omawiana książka? Z pewnością na nieco bardziej przejrzystym układzie i wtłaczaniu mniejszej liczby odnośników, cytatów, etc. Styl jest przystępny, ale nie zawsze idzie za nim logika wywodu – np. fragment o tym, jak ma się nazywać osoba zajmująca się marketingiem, poprzedza (skądinąd zgrabna) myśl mówiąca o tym, że „pionierów poznajemy po strzałach w plecach”. Nierozwinięte w dalszym toku narracji zdanie pozostaje zabiegiem czysto efekciarskim, bardziej rozpraszającym niż pozwalającym się skupić na lekturze. Zresztą całe wydawnictwo sprawia wrażenie przesadzonego – nie w treści, ale właśnie w formie. Nieco rozczarowanym można poczuć się też pod sam koniec, gdy Kotarbiński tłumaczy, że książka nie jest „klamrą spinającą zagadnienie”, ale raczej „poszukiwaniem bramy, otwarciem dyskusji” – dość interesujące stwierdzenie jak na dzieło zatytułowane „Sztuka rynkologii”. Interesujące, ale niestety prawdziwe. Czytelnicy zajmujący się zagadnieniem nie od dziś nie znajdą tu odkrywczych dla nich tez, raczej odczują znudzenie wyjaśnianiem wyjaśnionego i znanymi przykładami. Lekturę polecić można adeptom początkującym oraz tym, którzy stoją po złej stronie marketingowej mocy. Być może zrozumieją, że nie uprawiają zawodu polegającego na obsłudze pojemnika z kitem. -
Recenzja: Rzeczpospolita Antoni Kowalik, 2014-06-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Nie potrzeba zachęt ani starań – dobry produkt sprzedaje się sam. To pewnik czy wytarty slogan?
Sprawdzili to dziennikarze „Washington Post" na jednej ze stacji waszyngtońskiego metra. Postawili tam światowej sławy wirtuoza, który na skrzypcach wartych 4 mln dolarów grał przechodniom najpiękniejsze melodie świata. Przez 40 minut tego występu koło sławnego muzyka przeszło ponad tysiąc osób, z których sześć przystanęło, aby go posłuchać, a 20 rzuciło mu monety – razem 32 dolary. Oznacza to, że samodzielnie i bez podpowiedzi nie zawsze potrafimy dostrzec i docenić to, co jest tego warte. Czy wciąż należy wierzyć, że dobre sprzeda się samo?
To pytanie zadaje Jacek Kotarbiński, autor wydanej przez Helion książki „Sztuka rynkologii". Jego odpowiedź jest oczywiście negatywna, ale nie znaczy to, że publikacja pokazuje zalety marketingu. Wprost przeciwnie. Autor o współczesnych specach tej sztuki sprzedawania wyraża się źle. Dlatego że słowo „marketing" nabrało pejoratywnego znaczenia. Nie lubimy, gdy jesteśmy manipulowani, nagabywani, gdy nam się coś wciska i przekonuje, jaki dobry robimy interes. „Tak naprawdę to nie marketing oszukuje ludzi, ale ludzie oszukują innych, używając narzędzi marketingu" – pisze autor. I podkreśla, jak ważne są etyczne aspekty tej sztuki, do których musimy powrócić. Jako konsumenci nie jesteśmy już biernymi odbiorcami przekazu marketingowego. Internet daje nam siłę tworzenia i obalania marek. Firma musi nas słuchać i rozumieć nasze potrzeby. To oznacza, że w praktyce trzeba wyjść poza czysto instrumentalną formę marketingu i rozszerzyć jego rozumienie. Taką możliwość daje rynkologia – nowe pojęcie, które oznacza nie manipulację, ale sztukę kreowania wartościowych rynków i zarządzania nimi. „Jeśli wiesz, że oferujesz wartość, i chcesz stworzyć dla niej rynek, czyli zdobyć potrzebujących jej klientów, ulepszać ją dzięki dwustronnej komunikacji, to dobrze rozumiesz, jak będzie się zmieniał marketing XXI wieku" – pisze autor. -
Recenzja: pokonac.blogspot.com 2014-06-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jestem przerażony! Nie, nie chodzi o książkę. Jestem przerażony, ponieważ znów przegapiłem świetny blog. Na szczęście w Sieci wszystko można nadrobić, nic nie zginie.
Sztuka rynkologii. Świetna analiza rynkologii, tak naprawdę trudnego tematu poruszanego w wielu książkach. Raz lepiej, raz gorzej. Każda uczelnia wyższa ma swojej ofercie kierunek "marketing i zarządzanie". Obawiam się jednak, że w niektórych po 3 czy 5 latach nauki, student może wiedzieć mniej niż po przeczytaniu książki pana Jacka Kotarbińskiego.
Poważne, podręcznikowe tematy są przeplatane ciekawymi historiami, które mocno wciągają.
Na szczególną pochwałę zasługuje wycieczka na którą zabiera nas autor. Zaczyna się w latach powojennych i trwa aż do dzisiaj. Co możemy zobaczyć po drodze? Historię reklamy, marketingu i rynku w naszym pięknym kraju. Świetne, świeże spojrzenie i zaskakujące komentarze z przymrużeniem oka. Nie raz uśmiałem się do łez.
Wszelkie pojęcia typu: mikrofirma czy przedsiębiorca są okraszone autentycznymi historyjkami.
Szczerze polecam Sztukę Rynkologii i gwarantuję, że z takim podejściem do tematu marketingu jeszcze się nie spotkaliście. -
Recenzja: Magazyn Sukces Krzysztof Jędrzejczak, 2014-06-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
(...)w „Sztuce rynkologii" Jacek Kotarbiński rozprawia się z mitem o niemoralnym charakterze marketingu. Przyznaje jednak, że na złą reputację zasłużyli sobie sami przedstawiciele tej branży. Bo marketing jest jak nóż. To narzędzie można wykorzystać do krojenia chleba lub zabijania ludzi, a marketing - do służenia
Cek Kotarbiński klientowi lub manipulowania nim. Jak przekonuje Kotarbiński, „etyka biznesu jest jedną z ważnych składowych wartości [J marki". Dobra reputacja to warunek niezbędny do osiągnięcia trwałych zysków. Oczywiście oprócz tego potrzebne są także element zaskoczenia, humoru, umiejętność wzbudzania pozytywnych emocji czy poczucie estetyki. W sumie marketing dotyczy każdego. Od rzemieślników i przedstawicieli wolnych zawodów, którzy muszą wyrobić sobie własną markę, aż po wielkie korporacje. -
Recenzja: albertoz1st.wordpress.com 2014-04-27Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Blog Jacka Kotarbińskiego zauważyłem kiedyś podczas dodawania treści do feedly. Akurat wtedy autor zaczął też wspominać w mediach społecznościowych o tym, że wydaje książkę.
Na jej przeczytanie, a właściwie na chęć jej przeczytania zdecydowałem się od razu, gdy się dowiedziałem o tym że nadchodzi. Moje oczekiwania nie były sprecyzowane, z treści na blogu pana Jacka wynikało, że może to być książka niekonwencjonalna, że jeżeli autor zdecyduje się na wykorzystanie w niej swojej blogowej twórczości może to być barwna, momentami fabularyzowana opowieść, w której marketing czy też rynkologia stanowić będzie mądrze wkomponowane tło, pointę czy morał.
Zakupiłem e-booka, w tym przypadku taka forma książki miała dla mnie pewne ograniczenie, czuję że nie w pełni panowałem nad jej strukturą, czytając nie pamiętałem tytułu poprzedniego rozdziału i nie chciało mi się po to wracać głaszcząc kindla, zdarzało się, że nie wiedziałem przez moment w jakiej dokładnie części się znajduję. Być może dlatego, że lektura jest ciekawa i po dość spokojnym początku rozkręca się na dobre i wciąga. Wciąga, bo jest przede wszystkim obszernym, ciekawym esejem na temat marketingu.
Pan Jacek na szczęście nie napisał podręcznika, nie wymienił 9, 13, czy 15 jakichś swoich autorskich praw, a następnie nie udowadniał ich istnienia. Zamiast tego przeanalizował historię zjawiska, kilka ciekawych przypadków biznesowych, prowadząc czytelnika do własnych wniosków w taki sposób, że naprawdę nie sposób się od nich odciąć, czy z nimi polemizować. To wszystko oczywiście w pozytywnym sensie, bo autor nie stara się przekonywać czytelnika do swoich poglądów. Reprezentuje swego rodzaju uniwersalizm marketingowy, widziany tak przeze mnie z dzisiejszej perspektywy, podany w bardzo nowoczesny sposób. Doskonale zdaje sobie sprawę z wagi i znaczenia tych narzędzi marketingu, o istnieniu których jeszcze kilkanaście lat temu nikomu się nie śniło, a może właśnie śniło się.
I to mnie w tej książce ujęło najbardziej, to że jest ciekawym rysem historycznym o marketingu ze wskazaniem wykorzystywanych strategi i narzędzi oraz ich rozwoju i ewolucji. Tak naprawdę myślę jednak, że autor chciał powiedzieć czytelnikowi, że dzisiejszy marketing jest z punktu widzenia samej definicji czymś tak zużytym, zabłoconym i przekombinowanym; natomiast z punktu widzenia narzędzi czy strategii wyewoluował w kierunku czegoś co wręcz należy nazwać po imieniu – w kierunku rynkologii. Autor przyznaje się do pożyczenia tego określenia, wyjaśnia od kogo i dlaczego, i myślę, że to bardzo dobra pożyczka. Pan Jacek robi rynkologii dobry PR. -
Recenzja: instytutmedialny.pl Jakub BielRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jak radzić sobie z hejterami? Jacek Kotarbiński o swojej nowej książce - WYWIAD
Jacka przedstawiać nie trzeba – jego książka pt. „Sztuka rynkologii” dla wielu stała się obowiązkowym elementem domowej biblioteczki, a felietony w HARVARD BUSINESS REVIEW, MARKETER+ czy wpisy na blogu zawsze niosą ze sobą dawkę konkretnej wiedzy. Na warsztatach przed imprezą „Blog Roku” prowadził panel o hejterstwie. Tam usłyszałem o planowanej książce i postanowiłem „pociągnąć temat”.
Jakub Biel: Krążą plotki, że piszesz książkę o hejerstwie. Co Cię skłoniło do właśnie tej tematyki? Nie widziałem, żeby ktokolwiek atakował właśnie Ciebie.
Jacek Kotarbiński: Zaraz tam plotki. Sama prawda :) Tak, piszę książkę o hejcie, zbieram materiały, a wszystkich zainteresowanych zapraszam do śledzenia hashtaga #hejtolandia. Co mnie skłoniło? Przyglądam się temu zjawisku od pewnego czasu, interesuje mnie bowiem to jak zmienia się świat mediów elektronicznych, w jaki sposób wpływa na nasze postawy, zachowania, decyzje. Dziś każdy w jednej chwili może stać się nadawcą i łatwo walczyć o „rząd dusz”, a takiego zjawiska jeszcze w historii cywilizacji nie było. Żyjemy w ciekawych czasach. Hejt stał się swoistym procederem społecznym, chciałbym spróbować określić jego skalę, wpływ jaki ma na nasze codzienne życie, czy warto z nim walczyć, a jeśli tak, to w jaki sposób. Chciałbym też pokazać ludzi, który mieli czy mają z hejtem do czynienia, zapytać jak sobie z nim radzą i czy wpływa na ich pracę czy życie.
- Niektórzy mówią, że to świeże zjawisko, a inni że istnieje od początku Internetu tylko ewoluuje. Jakie jest Twoje zdanie?
- Nienawiść, zazdrość, chęć bezpardonowej walki o własne poglądy czy przekonania, była od zawsze w ludzkiej, niedoskonałej naturze. Naruszanie różnych norm społecznych czy po prostu pospolite chamstwo w erze przedinternetowej, nie było tak widoczne. Ale jest jeszcze jedna rzecz, która w tym wszystkim wydaje się najważniejsza – to swoista, medialna akceptacja dla takich zachowań czy tego rodzaju treści. Czysta esencja tabloidyzacji – dla internetowego medium zjawisko hejtu jest pożądane, ponieważ przyciąga zarówno tych, którzy chcą się na kimś wyżyć, ale i tych, którzy chcą sobie o tym poczytać. Zauważ, że zanim powstały wszelkiej maści „portale plotkarskie”, w zasadzie zjawisko nie istniało. Rozwój internetowych for, portali społecznościowych oraz wszelkiej maści dyskusji, rozwinął zjawisko w znacznym stopniu. Inna kategoria to polityka, tutaj mamy prawdziwą, elektroniczną wojnę na wszystkich frontach.
- Gdzie jest granica pomiędzy krytyką a hejtem?
- Najprostsza odpowiedz, to personalia. Teoretycznie każda krytyczna opinia, która dotyczy bezpośrednio mojej osoby, moich najbliższych czy fanów (np. gospodarze profili społecznościowych często informują, że nie tolerują hejtu wobec swoich gości) może być uznana za formę hejtu. Istotą krytyki bowiem, jest walka na logikę argumentacji i fakty. Z kolei twórcza krytyka, sprzyja proponowaniu rozwiązań. To co jest cechą dobrej dyskusji, to że chociaż możemy ostro polemizować, nie zgadzać się ze sobą, walczyć jak lwy, to jednak na poziomie relacji interpersonalnych możemy nadal się ze sobą przyjaźnić. W ramach twórczej krytyki, nikt nikogo nie obraża personalnie.
Druga kwestia, to niuanse związane z kolorytem języka polskiego. Możemy tworzyć najróżniejsze, ciekawe konstrukcje słowne, które nie będą jednoznaczne. Jeśli napiszę, że „X jest synem Sam Wiesz Kogo”, może mieć to zabarwienie zarówno pozytywne jak i negatywne. Cechą języka internetowego jest brak możliwości obserwacji mowy ciała, która wskazuje na warstwę emocjonalną. Właśnie dlatego rozwinęły się emotikony.
Inny problem, to chociażby akceptacja faktów. Będziemy używać ekwilibrystycznej i pokracznej logiki, byle prawda moja była „mojsza niż twojsza”. Porażki w dyskusji przyjmujemy jak porażki życiowe, a każdy ma prawo się mylić, podobnie jak nie znać wszystkich faktów, co wpływa na ostateczną opinię. Nie potrafimy się różnić poglądami między sobą, utrzymując pozytywne relacje. Jeszcze inna sprawa, że ten kto głośniej krzyczy wydaje się innym większym autorytetem. Tak naprawdę moim zdaniem Polacy nie potrafią ze sobą rozmawiać na tematy trudne czy wieloznaczne, a to dość istotny element dialogu społecznego na najróżniejszych płaszczyznach. Zauważ, że dziś w wielu sferach jest on po prostu niemożliwy ze względu na poziom emocji.
Hejt w moim przekonaniu ma różne oblicza. O ile ten oparty na inwektywach jest powszechnie rozpoznawalny, to jest jeszcze hejt dyskredytujący autorytety, ośmieszający je, a w sieci wyśmiać można absolutnie wszystko. To ostatnie zjawisko jest społecznie naprawdę niebezpieczne, ponieważ mamy do czynienia z bardzo wyrafinowaną i groźną socjotechniką. Hejt potrafi też tworzyć czy karmić socjopatów, kreować postawy stalkerów , wywoływać silne reakcje emocjonalne. Nie zapominaj też, że hejt jako element agresji wirtualnej, potrafi zabijać. O tym również chciałbym napisać w #Hejtolandii.
- Czy polscy hejterzy różnią się od tych z innych krajów? Może jest to część Sieci w której nie widać tak mocnej globalizacji?
- To chciałbym sprawdzić, zarówno poprzez kontakty za granicą z osobami zajmującymi się tym zjawiskiem jak i zebranie opinii internautów. Przyznam, że sam jestem ciekaw.
- Jak postępować z tymi, którzy atakują?
- Eliminacja jest zawsze najprostszą i najskuteczniejszą metodą. Po prostu nasze blogi, czy własne strony na profilach społecznościowych, traktujemy często osobiście. Z trollami, którzy zwracają na siebie uwagę, można sobie jeszcze radzić, po prostu ich nie karmiąc. Hejter natomiast, wylewa po prostu wiadro śmierdzących pomyj – nie ma co dyskutować. Zauważ, że kiedy ładnych parę lat temu powstawały listy dyskusyjne, miały swoje regulaminy, netetykietę i adminów, pilnujących porządku. Za określone praktyki dostawało się bana na jakiś czas, a niektórych żegnano na stałe. Kiedy rozwinęły się dyskusje w social media, najwięksi hejterzy gardłowali” o „cenzurze” sieci i wycinaniu ich komentarzy. A tymczasem to standardowy element tak zwanej „higieny profilu”. Tylko to i aż to.
- Kiedy możemy spodziewać się premiery książki?
- Planuję do końca tego roku. -
Recenzja: moznaprzeczytac.pl Justyna, 2014-03-07Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jacek Kotarbiński – znany autorytet w branży marketingowej: trener biznesu, coach i konsultant zarządów, wprowadza czytelnika w nowe realia zarządzania firmą.
Turbulentne otoczenie, klient na piedestale i aktywne badanie potrzeb rynku to tylko czubek góry lodowej, którą poruszył swym pełnym humoru i ekspresji wywodzie o współczesnej RYNKOLOGII.
Czy jest RYNKOLOGIA zapytacie? Sam autor trzyma się teorii, iż to nic innego jak wyjście poza ramy klasycznego marketingu XX w., a dokładniej uznaje ją jako sztukę kreowania wartościowych rynków i zarządzania nimi.
Książka zbudowana jest z sześciu obszernych rozdziałów zawierających cytaty i przykłady oparte na życiowych wydarzeniach w branży. Pierwszy z nich to niestandardowe wprowadzenie do tematu – specyficzny bufor między akademicką teorią marketingu, a nowoczesnym postrzeganiem świata przez Kotarbińskiego. Przyzwyczaja Czytelnika do toku myślenia autora oraz charakterystycznego poczucia humoru – które można zaobserwować już w samym spisie treści. Kolejne rozdziały traktują na tematy historii marketingu i jego ewolucji przez lata do obecnej formy.
Autor stara się podkreślać różnice pomiędzy klasycznym pojęciem marketingu, a rynkologią. Dzięki tym zabiegom Czytelnik jest w stanie głęboko zrozumieć sens i przede wszystkim różnice tychże pojęć. Ostatecznie Kotarbiński dociera do „deseru” – czyli zbioru rad, których każdy marketer (nie marketingowiec!) powinien przestrzegać. Po deserze pojawia się jednak jeszcze czas na ogólne podsumowanie w płynnej formie oraz kilka infografik – które, o dziwo, nie przewijają się w innych rozdziałach.
Jeżeli chodzi o samą treść książki istnieją dla niej dwie recenzje: dla marketingowych świeżaczków i branżowych wyjadaczy.
Jeżeli masz duże doświadczenie w branży marketingowej, ale uważasz, że czegoś brakuje (klienci nie wracają, opinie stają się mniej pochlebne) – warto przeczytać Rynkologię w formie rozrywki. Natomiast jeżeli radzisz sobie świetnie w branży – książka ta wiele nowego nie wniesie.
Jeżeli stawiasz pierwsze kroki lub pierwszy raz słyszysz słowo marketing – książka jest dla Ciebie idealna! Pełna humoru, przystępnie napisana, pełna przykładów z życia i najważniejsze, przykłady te są stosunkowo nowe! Czytając ją unikniesz błędów związanych z niewłaściwą interpretacją klasycznego marketingu, poznasz nowe trendy i współczesne oczekiwania społeczeństwa, a więc Twoich klientów.
Warto też na koniec przypomnieć, że budowanie marki nawet największych firm zaczyna się do jednostek. Książka ta przeznaczona jest również dla pojedynczych filarów przedsiębiorstw, które wpływają na ostateczny wizerunek firmy. Jak podkreśla sam Kotarbiński musimy pamiętać, że „Marka osobowa – twarz i wartości wyrażane przez twórcę, jego sposób myślenia, zasady działania, styl funkcjonowania – wpływa bezpośrednio na postrzeganie firmy.”. Dlatego też polecam tą pozycję jako idealną, aby lepiej zrozumieć swojego pracodawcę i motywy, które nim kierują. -
Recenzja: novense.com Małgorzata Guyot, 2014-01-26Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Kilka słów o „Sztuce rynkologii” Jacka Kotarbińskiego, gdyż jest to według mnie jedna z tych książek, które zapadają w pamięć. Nie nazwę tego artykułu recenzją, a „kilkoma refleksjami w trakcie czytania”.
Nie wiedziałam za bardzo, czego oczekiwać po tej książce. Biorąc pod uwagę, z jakim impetem ruszyła na rynek, spodziewałam się inspirującego poradnika opisującego najnowsze trendy w marketingu. Sama, jako początkujący przedsiębiorca, szukam takich właśnie inspiracji i świeżych pomysłów. Mając jednocześnie dość dużą awersję do tradycyjnych technik manpulacyjno-sprzedażowych (po lekturze „Sztuki rynkologii” nie nazwę ich technikami marketingowymi;), oczekiwałam powiewu nowych idei.
Dlatego pierwsze strony z zarysem historycznym marketingu mnie nieco zaskoczyły. Jednak z każdą kolejną stroną dostrzegałam coraz większy kunszt tej książki. Trudno jest napisać wysokiej jakości poradnik, który zainspiruje wymagającego czytelnika biznesowego. Potrzeba do tego ogromnego doświadczenia, pasji i oryginalnej refleksji. Jednak poradnik koncentruje się na tym, co jest i co można zrobić dziś.
„Sztuka rynkologii” jest natomiast czymś znacznie więcej niż poradnik. Czytając, nie sposób nie dostrzec wyjątkowo szerokiej perspektywy światopoglądowej Autora. Absolutnie trafna, w moim odczuciu, interpretacja percepcji i realizacji technik marketingowych przez polski, burzliwie rozwijający się rynek od czasów komunistycznych po dziś, to skarbnica wiedzy zasilona latami obserwacji i doświadczeń w terenie. Sama pamiętam z moich studenckich czasów, które miały miejsce w historycznym momencie przełomu tysiącleci, ten szałowy klimat „marketingu jak na zachodzie”. Każdy z nas łykał wtedy garściami amerykańskie studia przypadków i ten, kto miał okazję pracować w marketingu, starał się je za wszelką cenę przekopiować na polski rynek. Jacek Kotarbiński w „Sztuce rynkologii” pokazuje jednak, że część z nich w ogóle nie miała szansy, by odnieść sukces w polskich warunkach, część została ordynarnie zinterpretowana przez polską klasę „dorabiających się” przedsiębiorców i nadała marketingowi negatywną konotację „manipulacyjną” (z którą marketing niestety walczy do dziś), a większość nie ma już w ogóle zastosowania w dzisiejszym świecie, w którym długoterminowa jakość w każdym aspekcie wygrywa z krótkoterminową ilością.
Jacek Kotarbiński pisze też dość dużo o obecnych tendencjach społeczno-marketingowo-rynkowych w Polsce. Media pozbawione misji społecznej, tabloidyzacja i ogólne otępianie społeczeństwa przekazami nastawionymi wyłącznie na zysk, to refleksje, które od jakiegoś czasu nurtują również mnie. Nikt jednak do tej pory nie ujął tego tak trafnie i ciekawie!
Jednak fragment, który najbardziej mnie zainspirował, to opis znanego eksperymentu z Joshua Bell – światowej klasy wirtuozą skrzypiec grającym incognito w nowojorskim metrze oraz historia książki „o kukułkach”. Nie zdradzam wszystkiego, by zachęcić do czytania;) Słyszałam już wcześniej o eksperymencie skrzypkowym i jego rezultaty wyjaśniłam sobie snobizmem ludzi, którzy płacą ogromne pieniądze za coś, czego nie są w stanie docenić bez tzw. metki. Jednak interpretacja z książki wydaje mi się dużo bardziej trafna. To ujęcie problemu od drugiej strony, czyli stwierdzenie, że bez marketingu nawet absolutnie wyjątkowa jakość się po prostu nie sprzeda. Już nie dziś!
I na zakończenie dodam, że niesamowicie doceniłam styl pisarski, zarówno pod względem wyjątkowej łatwości języka jak również pod względem ogólnej formy przekazu. Przekazu pozytywnego, ta książka pokazuje wiele niedociągnięć naszego rynku. Jednak nie ma w niej krytyki dla krytyki. Zawsze chodzi o to, by wyjaśnić, dlaczego coś się dzieje i co można zrobić, by było lepiej. To w mojej opinii krytyka wyjątkowo konstruktywna, której w naszym kraju jest relatywnie mało, a która dowodzi ogromnego dystansu Autora do opisywanej rzeczywistości. Przyznam, że nie tak często inspirują mnie ojczyste lektury biznesowe, które zwykle są zbyt akademickie, napisane „po chińsku” lub mało oryginalne. „Sztuka rynkologii” przerosła jednak zdecydowanie moje oczekiwania!
Zatem jednym zdaniem: Absolutnie inspirująca lektura światopoglądowa dla praktyków marketingu, biznesu, przedsiębiorców, jak również lektura obowiązkowa dla studentów, która w wyjątkowo fachowy sposób wprowadza czytelnika w świat polskiego marketingu wczoraj, dziś i jutra. Zdecydowanie polecam! -
Recenzja: Dziennik Gazeta Prawna Rafał Woś, 2014-02-21Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Niby mam to, czego się nieraz na tym miejscu dopominałem. To znaczy biznesowy poradnik mocno osadzony w polskim tu i teraz. Żadne tam przeklejanie amerykańskich zaklęć, które z reguły nijak się mają do rodzimych realiów. Na dodatek napisane w sposób lekki i przystępny. I to przez autora dobrze znającego się na opisywanej materii Cóż zrobić, jeśli pomimo tych wszystkich zalet „Sztuka rynkologii" nie rzuca niestety na kolana.
Nie przeczę, że Jacek Kotarbiński ma dobre pióro. Wie 0 tym każdy, kto choć raz zajrzał na jego popularny „Subiektywny blog o sztuce marketingu". Autor jest na dodatek w swojej dziedzinie uznanym ekspertem. Od lat pracuje jako trener biznesu i konsultant. Ma również ambicje naukowe. I próbuje swoje praktyczne doświadczenia z dziedziny marketingu przekuć na mocną oryginalną teorię. I stać się kimś w rodzaju polskiego odpowiednika marketingowego guru Philipa Kotlera, autora kilkudziesięciu bestsellerowych książek tłumaczonych również na polski I chwała Kotarbińskiemu za aktywność na tak wielu polach Problem tylko w tym, że niepotrzebnie próbuje te wszystkie swoje ambicje zmieścić w jednej książce. I to na dodatek niezbyt grubej. Efekt jest taki że „Sztuka rynkologii" to opowieść powierzchowna i snuta dość chaotycznie. Takie przynajmniej wrażenie może odnieść uważny czytelnik, który co kilka stron musi się zastanawiać, czy autor aby na pewno panuje nad tym, dokąd chce go zaprowadzić.
Wygląda to tak: Startujemy od szerokiego kontekstu. I to tak szerokiego, że aż... banalnego. Bo czy naprawdę konieczne jest przypominanie czytelnikowi że „świat się zmienił. I nieustannie ewoluuje". I już 100 lat temu uważano, że wynaleziono niemal wszystko. A teraz mamy Facebooka i Twittera. Albo uwielbiana przez autora przypowieść o łowieniu ryb z ojcem za głębokiej komuny. Może są to nawet historie jakoś tam pouczające. Ale tak nieznośnie długie, że w tej dłużyźnie gubiące całą swoją siłę przekazu.
Następnie przychodzi czas na esej o historii marketingu, który jest próbą wyjaśnienia, dlaczego marketing źle się dziś kojarzy. Nie jestem do końca przekonany, że faktycznie źle się kojarzy, ale pal licho. Skoro Kotarbiński tak uważa, niech tak będzie. Zwłaszcza jeśli wyjaśni nam to w jakiś nowatorski sposób. Ale tu znów pudło. Bo autor obarcza winą głównie... komunistów i media. Tych pierwszych dlatego, że tępili prywatną inicjatywę i nie pozwalali marketingowi i jego adeptom rozwinąć skrzydeł Tych drugich z kolei za to, że - już po przełomie - dorobili marketingowi gębę, stawiając znak równości między nim a manipulacją. Podczas gdy - dowodzi dalej Kotarbiński - to właśnie dziennikarze są największymi manipulatorami na świecie, sprzedając odbiorcom padlinę zamiast prawdziwego towaru wysokiej jakości W porządku, można i tak. Narzekania na złe media i wrednych komunistów odbieram jednak raczej jako przejaw intelektualnej bezradności autora wobec stawianego problemu. Ciekawiej zaczyna być dopiero, gdy Kotarbiński pisze o współczesnym marketingu. O jego własnych błędach O chciwości 0 pierwszym pokoleniu Polaków przechodzących przez korporacyjny kierat. Tu widać, że spostrzeżenia są świeże. I naprawdę z pierwszej ręki
Trzecia część tej książki jest znów o czymś innym. Przypomina podręcznik marketingu. Coś w rodzaju przeglądu ulubionych teorii autora. Jest więc Cary Hamei jest Philip Kotler albo marketing wartości Petera Doyle'a. I próba przełożenia ich na nasze polskie realia. To zdecydowanie najbardziej wartościowy element tej książki 1 byłoby dużo lepiej, gdyby autor skoncentrował się właśnie na nim, zamiast snuć mało odkrywcze rozważania z początkowych rozdziałów. Może wtedy mielibyśmy pozycję więcej niż tylko poprawną.
Jeszcze jedno. Na okładce „Sztuki rynkologii" jest chyba z tuzin krótkich entuzjastycznych zachęt do jej przeczy tania. Jak choćby ta znanego medioznawcy Wiesława Go-dzica: „Objaśnianie świata według Kotarbińskiego zbliża się do stanu iluminacji: uwodzi emocjonalnie i przekonuje merytorycznie". Niby tak robi się w przypadku każdej książki Ale z drugiej strony, czy to nie jest właśnie przejaw tego rodzaju marketingu, od którego autor tak bardzo odżegnuje się na łamach swojej „Rynkologii' -
Recenzja: Dziennik Łódzki .N, 2014-02-17Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Sztuka rynkologii" Jacka Kotarbińskiego zajmuje w tej chwili pierwsze miejsce na liście TOP 20 Wydawnictwa Onepress / Helion. I już po lekturze kilku pierwszych stron łatwo zorientować się - dlaczego. A przede wszystkim dlatego, że napisana została bez charakterystycznej dla marketingowców nowomowy, z dużą znajomością rzeczy i dystansem do tematu. Napisana przez uznany autorytet świata marketingu, laureata konkursu Blog Roku 2012 Onet.pl, w kategorii „Błogi profesjonalne i firmowe". Wyimki z tego blogu towarzyszą nam podczas lektury, ubarwiając rozważania. Autor pokazuje, jak dalece świat zmienił się w ostatnich latach w sferze biznesu i ekonomii. Ze społeczeństwa przemysłowego staliśmy się społeczeństwem informacyjnym i to nie my szukamy produktu, a jesteśmy klientami poszukiwanymi przez producenta. Mamy moc tworzenia i obalania marek, i coraz rzadziej można nam wmawiać, że coś jest świetne, jeśli jest kiepskie, albo że jest naturalne, podczas gdy jarzy się od chemii.
To książka o nowej tożsamości marketingu, odmiennej od marketingu XX-wiecznego, gdy chodziło o to, by za wszelką cenę coś sprzedać. Teraz rzecz w tym, by - oferując określoną wartość - stworzyć dla niej rynek, zdobywając grono klientów. Tytułowa rynkologia to dzisiaj sztuka kreowania wartościowych rynków i zarządzania nimi. -
Recenzja: trescjestnajwazniejsza.pl Robert Stępowski, 2014-02-19Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Zatrudnianie ludzi do komórek marketingowych odbywa się często po kądzieli, po znajomości albo z polecenia”. Znam to doskonale. Jak widać Jacka Kotarbińskiego, autor książki „Sztuka rynkologii”, wie o czym pisze.
Być może zapytasz: o jakiej „rynkologii” mowa? I obiecuję, że odpowiedź na to pytanie znajdziesz w książce. Dowiesz się również, kto jest autorem tego terminu i przekonasz się, że nie jest to wcale Jacek Kotarbiński.
Co daje ta książka czytelnikowi zainteresowanemu marketingiem? Wiedzę. Przede wszystkim o branży, o różnych „szkołach” marketingu, pomysłach na budowanie marek i firm oraz produktów.
Zwłaszcza pierwsza część książki jest swoistego rodzaju usystematyzowaniem wiedzy dotyczącej 20 lat polskiego marketingu. Odwołania do wielu przykładów, pokazujących, że polski marketing, doświadczenia firm i instytucji różnią się od tego, o czym możemy przeczytać w książkach amerykańskich autorów, znajdziemy jednak w całej książce.
Książka wręcz wypełniona jest anegdotami, zarówno tymi prawdziwymi, w których możemy odnaleźć konkretne osoby, lub przypomnieć sobie konkretne sytuacje, jak i wymyślonymi na potrzeby tej pozycji czy też bloga „przypowieściami”. Pomagają one zrozumieć realne problemy i przedstawić sposoby praktycznego ich rozwiązania.
Książka mogłaby być podręcznikiem do polskiego marketingu, a przynajmniej powinna stać się jedną z podstawowych lektur na wydziałach marketingu. Przeczytać ją powinien także każdy, kto uważa, że profesjonalnie marketingiem się zajmuje.
Bez obaw. Nie ma w niej niezrozumiałych i wydumanych definicji, które należy „wykuć” na pamięć, aby zdać egzamin. Książkę można spokojnie czytać do poduszki, choćby ze względu na wspomniane wcześniej historyjki dotyczące branży i pracy w marketingu.
Jeśli chcesz sprawdzić, czy styl i sposób narracji autora ci odpowiada, znajdź sobie w Internecie „Subiektywny blog o sztuce marketingu Jacka Kotarbińskiego”. W książce znajdziesz zresztą wiele cytatów z tego właśnie bloga.
Pomimo tych wszystkich plusów i tego, że książkę naprawdę warto przeczytać, gdyż wszystkim – zwłaszcza młodym – marketerom, pozwala ona zbudować pewne tło, w świecie, w którym liczą się tylko narzędzia, efekty oraz działania „tu i teraz”, to nie wywołuje ona u mnie efektu WOW!
Bez wątpienia jest kopalnią wiedzy o naszym marketingu/rynkologii, napisana z humorem i bardzo sprawnym językiem, pokazuje prawdziwe oblicze branży (to bardzo cieszy, że znalazła się wreszcie osoba, która o pewnych niuansach i paradoksach branży zdecydowała się napisać otwartym tekstem), ale mnie osobiście ta książka nie powaliła. Nie sprawiła, że nagle zacznę myśleć o marketingu inaczej. Nie zasiała niepokoju w mojej głowie. Nie zburzyła obecnego porządku marketingowego świata, a jedynie go potwierdziła. W przeciwieństwie do np. książki Grzegorza Kossona „Podaj dalej”.
Książka Jacka Kotarbińskiego, bez wątpienia, pozostanie w mojej biblioteczce, przyda się zapewne nie raz, choćby podczas przygotowywania prezentacji, czy innych publikacji dotyczących marketingu.
Tylko czy się przyda? Wiele zależy od tego, czy będę się jeszcze zajmował marketingiem, bo wszystko wskazuje jednak na to, że niebawem zajmę się „normalną pracą”. -
Recenzja: Marketer +, Nowa Sprzedaż Magdalena Mania-Jungiewicz, 2014-02-13Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Aż chce się jeść
Najpierw, na rozgrzewkę, połykamy (tak na jedną nóżkę) stuprocentową „seteczkę” wprowadzenia w temat rynkologii – czym to jest i z czym to się je. Gdy po umyśle rozleje się przyjemne ciepło w postaci wstępnych informacji, na przystawkę dostajemy historię (w pigułce) o rynku marketingowym. Gdy już zaschnie nam w gardle po takim szybkim maratonie przez wieki – wtedy czas na gęstą zupę w postaci polskiego dorobku w sztuce marketingu. Wreszcie dostajemy świetnie przyrządzoną porcję mięsa w postaci opisu sytuacji współczesnej rynkologii. Oczywiście, jeśli komuś będzie mało, czeka go deser – lekki i zabawny dekalog praw marketingowych Kotarbińskiego. Bez cienkiej, miętowej czekoladki na końcu, za to z przyjemnym uczuciem niedosytu. Bo tę historię można by sobie bez końca nawijać na widelec. I smakować, smakować...
Oczywiście nowa książka Jacka Kotarbińskiego nie jest przewodnikiem kulinarnym, co może sugerować powyższy wstęp. Nie jest też podręcznikiem o rynkologii, o której autor pisze – zresztą nie miała nim być. Jest to natomiast przyjemna przechadzka po świecie marketingu, z którym każdy z nas ma na co dzień do czynienia. Najpierw poznajemy historię rynkologii, która pokazuje, jak na całym świecie kształtował się rynek dóbr i usług oraz związana z nimi reklama, PR, social media i wiele, wiele innych aspektów wspierających rozwój marek i tworzących je firm. To jest wiedza, bez której zrozumienie współczesnego marketingu nie jest możliwe, podobnie jak mechanizmów rządzących rynkiem. A której brak może wręcz skutkować katastrofą biznesową.
Nic nie sprzedaje się samo, mówi Kotarbiński – wszystkiemu trzeba pomóc zaistnieć na rynku i w umysłach konsumentów. Sprawić, że będą tego pragnęli. Ale by to osiągnąć, nie można nimi manipulować, wmawiając im, że dany produkt jest po prostu „świetny” i „must have”. Tylko systematyczną i nierzadko ciężką pracą sprawimy, że produkt, który chcemy sprzedać, będzie sam w sobie dobry. A my zaistniejemy w świadomości klientów, którzy będą chcieli być blisko nas, z nami i dla nas.
My, czyli kto? Marketerzy. To właśnie im poświęca Kotarbiński w swojej książce najwięcej uwagi. Bo marketing to właśnie ludzie, a nie każdy marketer trafia do tej branży „z powołania”. Wielu z nich to osoby z łapanki, które nie miały innego pomysłu na siebie i poszły w ten biznes z musu. Albo takie, które uznały, że są w tym świetne, lecz praktyka pokazała coś zupełnie innego. Ale są też marketerzy „z krwi i kości”, którzy rozumieją rynkowe mechanizmy i wiedzą, jak wykorzystać je do własnych celów. Dla nich wszystkich ma autor książki przydatne wskazówki, między innymi dotyczące tego, jak projektować komunikację z klientem czy nawiązywać i prowadzić dialog z rynkiem we współczesnych czasach. Jak zbudować firmę, w której działaniach klienci nie wyczują fałszu. I wreszcie – jak tworzyć i stworzyć produkt, który swoją jakością sprawi, że będzie się wyróżniał na rynku. Bo marketing to sztuka: kreowania marek, produktów i odbiorców, nie zaś narzędzie, za pomocą którego wykorzystuje się naiwność i niewiedzę konsumentów, by „wcisnąć” im każdy bubel.
Jak tego dokonać? Temu właśnie poświęcona jest ta książka. Na przykładzie tych bardziej i mniej trafionych akcji marketingowych Kotarbiński przeprowadza wiwisekcję rynku i jego graczy. Nie wytyka palcem nikogo, raczej w zabawny, sympatyczny sposób pokazuje błędy brandów i ludzi, uzmysławiając w ten sposób, czego należy się wystrzegać. Ale pokazuje też zachowania firm, które sprawiły, że przedsiębiorstwa te utrzymują się od kilkudziesięciu lat na topie i nie zamierzają utonąć w morzu rynkowej bylejakości. Bo dla nich najważniejsza jest innowacyjność, oryginalność, świeże idee i jeszcze kilka innych ważnych aspektów rozwoju wizerunku, o których pisze autor książki. Wszystko to ukazane jest zaś na przykładzie wielu interesujących przykładów i cytatów, a także case studies z każdego zakamarka rynkologii. To właśnie one sprawiają, że tym chętniej się chłonie wiedzę zawartą na każdej stronie tej książki. I chce się ją zgłębiać na własną rękę. Tak jak mnie się zrobiła ogromna ochota na czytanie pana Jacka – i to nie tylko na łamach „Marketera+”.
To dobra sztuka przyjemnie podanej (na tacy) wiedzy. Po prostu palce lizać. -
Recenzja: Personel Plus 2014-02-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Rynkolog to osobnik zawodowo tworzący rynki i zarządzający nimi. Tworzący na tych rynkach wartość, z punktu widzenia klienta, właściciela firmy i pracownika.
Świat nieco się zmienił w ostatnich latach. Jeśli chodzi 0 biznes i ekonomię, można wręcz rzec, że przeszła rewolucja. Ze społeczeństwa przemysłowego staliśmy się społeczeństwem informacyjnym.
Jako konsumenci nie jesteśmy już biernymi odbiorcami przekazu marketingowego. Mamy siłę tworzenia 1 obalania marek, nasza opinia się liczy, nasz głos ma (niemałą) wagę. Trzeba zrozumieć nasze potrzeby, słuchać naszych słów, prowadzić z nami dialog. Nie warto próbować wmawiać nam, że coś jest świetne, jeśli tak nie jest, albo że coś jest naturalne, jeśli aż świeci się od chemii. Nie warto obrażać się na nas, jeśli słusznie krytykujemy jakość oferowanych nam produktów i usług. Niestety, wciąż wiele firm, organizacji, polityków tego nie rozumie. -
Recenzja: ksiazka-online.pl 2014-02-04Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jacek Kotarbiński – autor bloga kotarbinski.com w swojej książce “Sztuka rynkologii” pokazuje, że biznes nie powinien szukać już miejsca na rynku. Wręcz przeciwnie – powinien tworzyć rynki własne, na których zawsze będzie zapotrzebowanie na dany produkt, markę czy usługę.
To tylko jedna z wielu ważnych informacji dotyczących marketingu XXI wieku zawartych w książce – potrzebnej i ważnej. Trzeba by ją kupić politykom, którzy bujając w obłokach zaklinają statystyczne notowania. Tu trzeba Panowie dialogu, relacji i wyników! A nie 140 znaków na twitterze, za którymi nic nie idzie.
Warto sprzedawać “Rynkologię” ludziom biznesu, którzy chcą osiągnąć sukces przez duże “S”. Pamiętać jednak należy, że wyjście na plus dzięki metodom Kotarbińskiego zaczyna się od zmiany sposobu myślenia. Czasem już na starcie można zdać sobie sprawę, że biznes przez nas prowadzony jest zupełnie niepotrzebny, nieopłacalny i nieprzystosowany do świata XXI wieku. Warto więc wprowadzić szybkie zmiany zanim ktoś zbuduje rynek, który my mogliśmy mieć już parę lat wcześniej.
Autor “Sztuki rynkologii” wie, jak osiągnąć sukces w biznesie. I nie mam tu na myśli zarabianych przez niego pieniędzy lecz drugiego dna, które dzięki pracy osiąga. Wyzwania, elementy konkurencji, przyjaźnie serdeczne partnerów biznesowych i nienawiść całkowita konkurencji, która nie poznała się na jego talencie to elementy czasem ważniejsze niż słupki zysku i osiąganej marży.
Pamiętać należy o prawach marketingowych Kotarbińskiego, które stanowią wisienkę na torcie całej publikacji. “Uśmiechnij się – jutro czeka się więcej harówki!” – to jedno z lepszych i stosowanych w każdej firmie prawidłowości.
Ciekawy podział książki pozwala czytelnikowi na delektowanie się przystawkami (do wyboru), zupą dnia bądź porządną sztuką mięsa. Jednakże wertując książkę raz jeszcze stwierdzam, iż nie ma tam dietetycznego menu. Większość marketingowych opisów to pełnowartościowa wołowina pochodząca z najlepszego uboju.
Książka o i nie o marketingu, jaki dotychczas pokazywano w czytanych przeze mnie publikacjach. Propozycja dla tych, którzy nie boją się zmian i chcą stworzyć startup na miarę XXI wieku.Polecam naukę kreowania wartości (ogólnej i rynkowej) z Jackiem Kotarbińskim. Jest moc! -
Recenzja: blog.mediafun.pl MediaFun, 2014-01-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Recenzja książki „Sztuka rynkologii” mojego blogerskiego kumpla Jacka Kotarbińskiego wydaje się właściwie formalnością – hurra, Jacek napisał książkę, kupujcie wszyscy! Ale przyznam Wam, że mam z nią problem – wcale to „kupujcie wszyscy!” nie jest takie oczywiste. To nie jest taka książka i… hmm, nie wiem też czy jest to książka dla czytelników bloga Jacka :-)
Tytuły początkowych rozdziałów zapowiadają ciekawą zabawę słowem, którą znam z bloga Jacka – a tymczasem przez ponad 40 proc. (przepraszam, ale czytałem ją na Kindlu, nie wiem nawet ile ma stron) dostaję rozważania i wspominki o tym jak kształtował się i funkcjonuje dzisiejszy rynek marketingu. Jest to oczywiście ciekawy, długi wywód, spory rys historyczny z lepszymi i gorszymi momentami, w którym Jacek przedstawia cały proces kształtowania się świadomości pojęcia marketing, pokazuje że marketing to nie tylko oferta sprzedażowa, reklama i konwersja na sprzedaż ale cały ekosystem, powiązany na wielu poziomach z producentami, mediami, konsumentami. Ok, background mamy solidnie omówiony.
W pierwszych chwilach czułem się trochę zawiedziony, wiele z tych historii znałem – ale to może właśnie mój błąd w ocenie tej książki, wynikających z ładnych paru lat obserwacji rynku, czytania i pisania o nim – częściej muszę ustawiać się w roli „świeżego” czytelnika. Szkoda, że mając 15-16 lat nie trafiłem na taką książkę i wiedzy o marketingu musiałem szukać nieco po omacku, bo dla kogoś kto chce wiązać swoje życie z marketingiem, to swego rodzaju „oprowadzenie” po mieście marketingu jest bardzo istotne. Jacek oprowadza więc przez dzielnice mniej lub bardziej oddalone w historii, pokazuje szyldy takich marek jak Wedel, Blikle, polski Harods czyli Dom Braci Jabłowskich, Prusakolep, Frugo, Always, Teletombola czy… Czterej Pancerni :-)
Ciekawych miejsc w tym specyficznym „mieście” po którym oprowadza nas autor jest sporo, przejdziemy przez ważne place – kamienie milowe jak i po prostu interesujące zaułki w historii marketingu – dowiemy się kto zapłacił Pelemu aby w 1970 roku, tuż przed meczem o mistrzostwo świata odrobinę dłużej niż normalnie zawiązał na boisku sznurowadło swojego buta, jak pewien producent okularów wykorzystał wypadek w kopalni w Chile (ten, w którym 33 górników przez kilka tygodni był uwięzionych pod ziemią) czy też w jaki sposób producent pasty do zębów zwiększył sprzedaż swojego produktu. Mając takie, szerokie pojęcia o procesach marketingowych mamy też okazję zdobywać wiedzę w tej fascynującej dziedzinie nie tylko narzędziowo (5 sposobów na skuteczne kampanie mailingowe) ale sami obserwować świat, właśnie pod kątem mechanizmów, które stosują producenci, handlowcy czy agencje reklamowe.
W książce Jacek stara się odpowiedzieć na pytanie dlaczego słowo „marketing”, „marketingowiec” jest dzisiaj tak negatywnie postrzegane czy to przez pryzmat sprzedawców kołder z lam czy cudownych garnków czy też innych mistrzów manipulacji.
Prawie dwa lata temu odbyliśmy na ten temat rozmowę
W książce znajdziecie rozdział poświęcony sześciu kręgom marketingu i nie są to żadne sprzedażowe czary-mary czy definicje wymyślane przez pseudoekspertów od tanich szkoleń – to obszary gdzie pojęcie marketing występuje – ten fragment dał mi odpowiedź dlaczego ludzie zajmujący się marketingiem nie zawsze się rozumieją – funkcjonują w różnych kręgach – poziomach zastosowania marketingu. Podobnie ważną częścią tej książki są rozważania o ludziach marketingu, ich kompetencjach i sposobach zdobywania doświadczenia – 22 kluczowe kompetencje marketera pokazuje jak szeroka jest to dziedzina wiedzy i ile trzeba sobie przyswoić aby nazywać się marketerem.
Trochę o kompetencjach, zdobywaniu wiedzy dyskutowaliśmy na jednym z mediafunLAB-ów, w panelu którego Jacek Kotarbiński był jednym z uczestników.
Książka nie skupia się oczywiście tylko na historycznych opowiastkach (chociaż obowiązkowe opowieści o Tomaszu Edisonie, Michaelu Jordanie, Disneyu czy J.K Rrowling musiały się znaleźć – wrr, ile razy je już czytałem). Kiedy dochodzimy do czasów współczesnych dostajemy rozważania o marketingu w kontekście współczesnych mediów, internetu, serwisów społecznościowych – przykładów i nawiązań jest całkiem sporo, niektóre sprzed paru miesięcy, o niektórych rozpisywaliśmy się na naszych blogach poświęconych marketingowi. Zresztą parę stron również jest poświęconych blogo i vlogosferze – próby klasyfikacji blogerów czy opisania relacji marka-bloger – Ci którzy znają temat z blogowych z dyskusji czy bloga Jacka raczej jednak niczego nowego nie doświadczą.
No i wracamy do pytania. Dla kogo jest ta książka. Jeśli jesteś wiernym czytelnikiem bloga Jacka – to pewnie niekoniecznie jest to książka dla Ciebie (chyba, że się mylę, poprawcie mnie). Jeśli odkryłeś jego bloga niedawno, nie znasz Kotarbińskiego z konferencji, dyskusji, wywiadów a zajmujesz się marketingiem – z pewnością warto sięgnąć po „Sztukę rynkologii”. Również warto ją przeczytać jeśli w marketingu stawiasz pierwsze kroki – obycie z tym pojęciem, procesem jego ewolucji ułatwi ci odkryć pasję w zdobywaniu kolejnych poziomów wiedzy tej fascynującej i ciągle zmieniającej się dziedziny. Warto ją również przeczytać jeśli słowo „marketing” kojarzy Wam się negatywnie – szkoda, że motywację Jacka do napisania książki znalazłem dopiero na końcu :-) „w debacie publicznej słowo „marketing” dosięgło swoistego poziomu dna. Kiedy tarzało się w mule, piszczało i miało obłęd w oczach – podniosłem, wytarłem, pocieszyłem, przytuliłem i napisałem tę książkę.”
Hmm, tytułowa „rynkologia” nie pojawiła się w tej recenzji ani razu… a przecież w książce to pojęcie pojawia się bardzo często… nie wiem dlaczego :-) -
Recenzja: http://blog.kurasinski.com Artur KurasińskiRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
WYWIAD
AK74 – Jacku – czym jest marketing? Pytam bo przeczytałem Twoją „Sztukę rynkologii” i chciałbym się dowiedzieć czy pojęcie „marketing” nie jest już passe?
Passe? Przyznaję, że dyskusja o modach na słowa, może być pasjonująca. Zobacz jak przez ostatnie lata pojawiały się modne słówka i jak szybko znikały. Jestem spokojny o pojęcie „marketing”. Istnieje w piśmiennictwie od 1560 roku. I świetnie się ma. Natomiast kluczową kwestią jest, jak je rozumiemy.
Jeśli jako zespół narzędzi i trików, które mają nasz oszukiwać i nami manipulować – to jest to myślenie błędne, acz niestety dość popularne. Ale to nie marketing oszukuje ludzi, tylko ludzie oszukują innych, używając narzędzi marketingu. Będę to powtarzał do znudzenia. Albo do końca świata i jeden dzień dłużej.
Marketing jest dziedziną wiedzy o rynku i jego mechanizmach, a w jego centrum stoją określone wartości, dla klientów, pracowników i udziałowców. W mojej ocenie w przeciągu najbliższych lat zostanie uznany za pełnoprawną dyscyplinę naukową, natomiast z racji swej interdyscyplinarności jest wiele kwestii do rozwiązania.
Nie zamieniam słowa „marketing” na „rynkologię”. Nie jest to moim celem. Zależy mi na pewnym wyróżnieniu w Polsce, ponieważ słowo „marketing” nabrało pejoratywnego znaczenia oraz używane jest często w relacjach publicznych zupełnie bez sensu. Zamiast kopać się z koniem, zaadoptowałem świetne tłumaczenie Joli Tkaczyk.
Opisuje to dość precyzyjnie w książce. „Sztuka Rynkologii” jest bardzo silnie skierowana do polskiego czytelnika, opiera się na naszej historii i przykładach z rynku oraz mentalności Polaków.
AK74 – Zacząłem czytać „Sztukę rynkologii” i już na samym jej początku potwornie spodobała mi się opowieść o rysowaniu zajączka, który został królem Facebooka. Rozumiem, że to autentyk?
Oczywiście, że prawie autentyk :)) Domi jest moją córką, dziś już dorosłą i uwielbiała malować w paintbrushu w zasadzie od dziecka. Ale na początku lat dziewięćdziesiątych Facebooka jeszcze nie było. Jaś czyli Jan Zając to autentyczna postać i szef Sotrendera, podobnie jak Michał Sadowski i Brand24.
Natomiast każdy kto choć odrobinę doświadczył siły mediów społecznościowych, wie że takie scenariusze są realne i się dzieją. Może jeszcze nie na taką skalę, ale przykładów w których jakiś lokalny projekt staje się hitem internetu lub zostaje skomercjalizowany jest coraz więcej.
Tego nigdy w historii gospodarczej świata wcześniej nie było – możliwość błyskawicznego i prawie darmowego przekazywania informacji w formie viralowej poprzez social media.
AK74 – Faktycznie przedstawiasz się nie znającym Ciebie ludziom per „rynkolog” a nie osoba zajmując się marketingiem? To lekkie wariactwo :)
Jestem wariatem pozytywnym :) „Rynkologia” jest słowem wymyślonym przez znajomych dr Joli Tkaczyk z Akademii Leona Koźmińskiego, a sama Jola jest Matką Chrzestną Rynkologii w związku z tym:) Poszukiwano sposobu na spolszczenie pojęcia „marketingu”, które nabrało rzeczywiście pejoratywnego znaczenia.
„Jestem Rynkologiem” doskonale działa kiedy się przedstawiasz albo prezentujesz, ponieważ w zasadzie nikt tego słowa nie zna. Końcówka „-log” wskazuje jeszcze na lekko medyczne pochodzenie, może „psycholog rynku” byłby ciekawy:)) W każdy razie wzbudzasz zainteresowanie w dużym stopniu.
Dziś kiedy mówisz, że „zajmujesz się marketingiem” możesz spotkać się z milionem skojarzeń. O nich jak i własnych doświadczeniach w tym względzie piszę w „Sztuce Rynkologii”. Jak to działa w klubach na płeć przeciwną, nie sprawdzałem, ale jakby ktoś chciał eksperymentować to dajcie znać :)
AK74 – W książce w wielu miejscach piszesz, że marketingu nie wymyślił Kotler tylko jako idea był on (marketing) obecny już grubo ponad 450 lat. Dlaczego akurat upierasz się przy takiej dacie?
To nie ja, to Pan Słownik Etymologiczny :) Określa kiedy słowo „marketing” pojawiło się w piśmiennictwie i skąd sie wzięło. Chciałbym dotrzeć do pierwszej pozycji książkowej, w której go użyto – ciekaw jestem w jakim kontekście.
Natomiast procesy marketingowe istnieją od zarania dziejów, od czasów kiedy można było mówić o konkurencji, rywalizacji rynkowej. Czyli wspomniana w książce białogłowa i dwóch myśliwych z pięknymi skórami mamuta. Natomiast nie używano „marketingu” jako pojęcia, co nie przeszkadzało nikomu przez tysiące lat doskonalić zasad konkurowania ze sobą w walce o klienta.
Owa „konkurencyjność” jest istotą rozumienia marketingu.
O prof. Kotlerze w tym kontekście wypowiadam się odrobinę humorystycznie, ponieważ niektórzy znają jedynie jego podręcznik i wyłącznie to nazwisko. Uznając czasami, że to właśnie on pewnie wymyślił marketing i ów właśnie się kończy. To akurat jest trochę zabawne, ponieważ wiedza o rynku była przed i będzie po.
Natomiast prof. Kotler jest człowiekiem-instytucją i świetnym akademikiem, którego podręcznik od 1967r. jest podstawowym dla tej dziedziny wiedzy na świecie. To długo i jest jak „Biologia” Villego, „Historia sztuki” Karola Estraichera czy „Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej :) Choć ta ostatnia nie jest podręcznikiem :)
Natomiast z mojego punktu widzenia „Marketing” Kotlera powinien być pozycją obowiązkową od drugiego roku studiów marketingu. Na pierwszym warto byłoby czytać lekturę typu Seth Godin, Al i Laura Ries, czy mnóstwo współczesnych materiałów np. z MarketingProfs.
Zrozumienie bowiem relacji wynikających z treści podręcznika może być trudne, bez wiedzy jak funkcjonuje rynek. Dlatego zawsze polecam poznanie procesów marketingu i sprzedaży małej firmy, a dopiero potem wejście w strukturalny, ale dla wielu hermetyczny, obszar wiedzy akademickiej.
Stąd bowiem wynika częste przekonanie „to teoria” bo ktoś nigdy nie rozumiał podstawowych procesów rynkowych. Choćby prostego faktu, że w kapitalizmie każdy żyje ze sprzedawania czegoś. Urzędnicy czy wielu pracowników nadal zupełnie tego nie rozumie, na dodatek wciąż święcie wierząc, że pieniądze na ich pensję biorą się z cudownej dziury w ścianie.
AK74 – Każda firma powinna opowiadać o swoim produkcie zamiast go reklamować. Firma powinna być blisko prosumentom (bo jak wiemy konsumenci umarli i zastąpili ich aktywni, twórczy prosumenci). Powinna być obecna w różnych kanałach – na pewno w mediach społecznościowych. Wszystko pięknie.
A teraz przenosimy się do dużego polskiego miasta i widzimy ogromny billboard ze „stock’ową” pięknością, który wali nas po oczach seksualnym podtekstem a potem (koniecznie!) dopiskiem „u nas najtaniej!”…
Tak, to jest dołujące. Mamy za sobą 23 lata gospodarki wolnorynkowej, a nie powstały lokalne szkoły rzemiosła reklamowego, mali przedsiębiorcy nadal nie rozumieją jak ważna jest identyfikacja firmy oraz uprawią trochę pszenno-buraczany marketing na ulicach.
Polak zna się na wszystkim w tym na marketingu. Ostatnio ze studentami robiliśmy ćwiczenia – mieli zrobić stronę www, fanpage na Facebooku i zaangażować fanów, Twitter, film reklamowy, folder. Większość była zaskoczona, że to nie takie proste. Wymaga poświęcenia odrobiny czasu oraz określonych umiejętności. Reklama w przestrzeni publicznej to jeszcze inna sfera.
Pod warunkiem, że nie niszczy estetycznie otoczenia. Pomysł na reklamę, owo utarte „szczucie cycem” to chęć silnego zaistnienia na rynku, kontrowersji która przyciągnie uwagę. Czy ona jest efektywna? Dyskusyjna sprawa, zobacz jak ostatnio Ryannair „zgrzeczniał”. Wydaje się, że strategia szokowania i prowokacji przez Michaela O’Leary’ego musiała ulec modyfikacji.
Sfera marketing services potrzebuje po prostu jak dżdżu zwykłych rzemieślników-profesjonalistów, a oni nie rodzą się w kapuście. Dotykamy tym samym systemu kształcenia zawodowego, kadry, sprzętu itp. Jeszcze inna kwestia to podejście firm to kreacji reklamowej – „najlepiej za darmo bo płacimy za nośniki”.
To wręcz patologia bo w reklamie owa kreacja decyduje o wszystkim. Natomiast Twój przykład dotyczy typowej amatorszczyzny czyli chęć przekucia często koszarowego dowcipu czy gry słów na przekaz reklamowy. Jestem bardzo za prowokacją w reklamie, ale nie w tak prymitywny sposób.
AK74 – Od wielu lat prowadzisz bloga o marketingu (może czas zmienić jego nazwę?:) za którego w zeszłym roku otrzymałeś nagrodę z rąk niżej podpisanego na gali Bloga Roku Onetu. W „Sztuce rynkologii” wielokrotnie odwołujesz się do swoich sieciowych zapisków. Czy i jak prowadzenie bloga zmieniło Twoje życie – stałeś się bardziej znany, dostrzegalny, czytany? Środowisko Cię bardziej polubiło? Dostajesz więcej zaproszeń na wykłady?
Nie planuję zmiany nazwy, moi Czytelnicy wiedzą czego spodziewać się na blogu choć bywa, że ich zaskakuję. Zapiski z bloga służą w książce do wyjaśnienia lub ilustracji kwestii, które poruszam. Nie było sensu pisać o czymś dwa razy:) Czy blog i nagroda zmieniła moje życie?
Fakt, pojawiło się wiele zaproszeń wykładowych, szkoleniowych czy sponsorskich. Nagroda Onetu przynosi moim zdaniem dwie zasadnicze korzyści. Po pierwsze, przechodzisz swoistą selekcję. Etap głosowania SMSowego jest naprawdę silnym filtrem. Swoistym „testem lojalności” Twoich fanów. Od zachwytów na fejsie nad blogiem i lajków do chęci wysłania SMSa naprawdę długa droga.
Moim celem było wejście do półfinałowej dziesiątki. Udało się, a Twój wybór był dla mnie miłym zaskoczeniem. Druga korzyść, to uwiarygodnienie tego co i jak piszesz. Zaczynasz rozmawiać z ludźmi i oni rozumieją Twoje zasady czy intencje, bo wiedzą, że nie chcesz im opowiadać bajek. Temu służą blogi eksperckie – potwierdzaniu i weryfikacji wiarygodności określonych tez.
Dla mnie te dwa elementy są najważniejsze w kontekście blogowania. Aspekt komercyjny, w sensie „darów losu” nigdy nie był dla mnie priorytetowy. Choć bedę chciał pracować z paroma markami wyłącznie projektowo. Ale to też kwestia czasu, po prostu zawodowo jestem zaangażowany w rożne projekty, kończę doktorat, piszę „Sztukę Innowacji”, jest tego trochę.
Dostałem bardzo wiele słów sympatii od najróżniejszych ludzi, studentów, pracowników marketingu, dla których wiele moich obserwacji to czasem proza życia. Mam satysfakcję, że treści które wrzucam są dla nich źródłem inspiracji czy zmian jakie podejmują. Marketing jest naprawdę bardzo złożoną dziedziną, do której na dodatek nie da się precyzyjnie przyłożyć linijki.
AK74 – Dużo w książce piszesz o Polsce i polskim marketingu. Czasami mniej a czasami bardziej się naśmiewasz z pracowników firm i korporacji z uporem maniaka próbujących do jednego wora z napisem „marketing” wrzucić wszystko co się dzieje a propos ich marki. Jaki jest polski marketing według Jacka Kotarbińskiego?
Po pierwsze, używa się narzędzi marketingu do niezbyt uczciwych celów i próbuje ma wszelkie sposoby manipulować klientem. Natomiast często mylona jest manipulacja i wywieranie wpływu, nazwałem to „syndromem metki”. Uczciwość wobec klienta to podstawowa cecha każdego biznesu. Korporacje czasem o tym zapominają, bo nie widzą człowieka tylko rekord w bazie danych i wykres giełdowy.
Ściema w biznesie dobrze się miała gdy nie było internetu i mediów społecznościowych. Dziś ten stan się zmienia. Coraz więcej klientów oczekuje transparentności. Wiedzy nie tylko o wytwarzaniu produktu, ale i np. naruszaniu praw pracowników.
Zauważ, że dziś malutka grupa ludzi w internecie może marce zrobić przysłowiową „jesień średniowiecza” jeśli ma dowody na jej nieuczciwość wobec klientów. Ten proces będzie postępował, ściema po prostu dla firm staje się całkowicie nieopłacalna. A jeśli jakaś marka nas oszuka, to rezygnujemy z jej wartości, mając do wyboru konkurencyjne oferty.
Firmy, które tworzą swoje oferty z założeniem, że dziś przekręt nie wyjdzie na jaw, strzelają sobie w stopę.
Polski marketing nie jest wystarczająco rzetelny – wystarczy wyjść na ulicę. Rzetelność to kwestia rzemiosła – szkoły, zdolności, umiejętności, praktyki. Ta cecha jest weryfikowana przez rynek. Nie chcę grafika z milionem papierków po ukończeniu miliona kursów tylko gościa, który potrafi zrobić fajną propozycję reklamową.
Cóż z tego, że ktoś ma za sobą ASP, skoro nie potrafi stworzyć systemu identyfikacji. Artysta nie definiuje profesjonalisty. Tym bardziej, że ASP nie jest uczelnią rzemiosła reklamowego. Nie szukam gościa, któremu muszę palcem pokazywać jak ma projektować, ale który rozwiąże konkretny problem.
Zmorą np. agencji reklamowych jest marketer, który nie oczekuje kreatywności czy wymiany pomysłów, a realizacji własnych koncepcji, często pokracznych, dziwacznych, będący owocem „genialnej” myśli prezesa. Który oczywiście najlepiej się zna na marketingu.
Polski marketing nie jest też wystarczająco profesjonalny. Profesjonalizm to chęć rozwoju. Definiuję ją w koncepcji „sierżantów marketingu” czy 22 kompetencjach marketera. W działach marketingu pracują najróżniejsi ludzie, zarówno pasjonaci jak i przypadkowi, dla których ta praca jest taka sama jak każda inna.
A marketer to obserwator, rynek nie pracuje dziś od 8 do 16. Widać to w mediach społecznosciowych. Z kolei na stanowiskach „specjalista ds. marketingu” pojawiają się ludzie całkowicie przypadkowi, albo „z klucza”. Zosia jest siostrzenicą szwagra Zenka, nic nie umie to dajmy ją do promocji.
Takie myślenie zabija konkurencyjność. Szef marketingu z kolei, podlegając szefowi sprzedaży nie ma zbyt wiele do powiedzenia, poza tworzeniem narzędzi wspierających sprzedaż. Przez 23 lata kręgosłup marketingu w Polsce ulegał przeraźliwemu wykoślawianiu. Mam nadzieję, że „Sztuka Rynkologii” trochę podziała jak chiropraktyka. Inaczej pogrążać się będziemy w oparach absurdu.
AK74 – Raczej pozytywnie odnosisz się do mediów społecznościowych, marketingu online i nowych form zdobywania uwagi klientów. Z czego to wynika?
Media społecznosciowe są swoistym głośnikiem naszej demokracji. Fakt, że często skrzeczącym, złośliwym, głupim czy ulegającym taniemu poklaskowi. Ale specyficznym. Posłużę się dowcipem:
Pan Bucek stworzył media społecznościowe na świecie i poinformował o tym fakcie Agencję, Marketera i Prezesa.
Agencja: – Huraa! Mamy nowa tubę do reklamowania produktów!
Marketer: – Huraa! Nareszcie możemy gadać z naszymi klientami!
Prezes: – O, kur …ka wodna. Teraz powiedzą, co o nas myślą.
To definiuje różne podejścia do social media. One zresztą są tylko narzędziem. Kwestia do czego je wykorzystamy. Tego procesu nie da się zatrzymać, mało która firma (np. Apple) będzie mogła pozwolić sobie na swoistą hermetyczność.
Ale jak będziesz chciał iść do knajpy, to najpierw poszukasz opinii. Zobacz co się dzieje w przypadku filmów – „drogi fejsbuczku, czy warto iść na to i to” :)) Ale z rekomendacjami trzeba uważać. Jeśli polecimy znajomemu restaurację, z której nie będzie zadowolony (a jak wiadomo to bardzo delikatna kwestia) to cała wściekłość zostanie wyładowana … na nas.
Poza tym dla dzisiejszych nastolatków, sieć i media społecznościowe są naturalnym ekosystemem informacji. Może będziemy zmieniać „konie pociągowe” społeczności (amerykańskie nastolatki odpływają z Facebooka, zasilając Instagram), może będą się one profesjonalizować, ale nie przestaną na nas wpływać i komentować otaczającego świata.
Marketerzy, którzy tego nie rozumieją, stoją na peronie, a przed nosem pędzi im pociąg z napisem „rozwój”. Z social media jest też trochę jak z budowaniem reputacji, ten proces trwa i nie da się go kupić wielkimi kampaniami reklamowymi.
Dla brand managerów budujących pozycję marek w mediach społecznościowych to poważne wyzwanie. Dla mnie społeczności internetowe były zawsze czymś naturalnym, tak jak kiedyś listy dyskusyjne.
AK74 – Czytanie Kotlera w 2014 roku ma jeszcze sens? Rynek i rzeczywistość nie odbiegły już od znacząco od teorii opisywanych w podręczniku akademickim?
Ujmę to tak, są zasadniczo trzy rodzaje literatury biznesowej: podręczniki, poradniki i biografie/wspomnienia. Każda z nich to trochę inna bajka. Biografie czy wspomnienia można pominąć, bo to jasna sprawa. Przejdźmy do poradników.
Może napisać je każdy, jak chce i kiedy chce. Uginają się od nich półki. „Jak zarobić milion w weekend?”, „10 sposobów na sprzedaż”, „Jak kłapać dziobem efektywnie?” i tym podobnie. Za treść odpowiada autor i on się broni czy tłumaczy. Sfera inbound marketingu jest dziś na świecie nasycana olbrzymią ilością literatury poradnikowej w wymiarze elektronicznym – wystarczy na Twitterze wrzucić #marketing albo #CMO. Zatrzęsienie.
Najgorzej, że nie ma tutaj weryfikacji i np. jedziesz na konferencję, gdzie lansuje się jakaś agencja social media, która na potwierdzenie swojej tezy wyciąga jakieś dziwne badania. I wszyscy potakują głową, bo uważają że jak amerykańskie badanie to łaaał…
To nadal niestety działa. Dlatego w sferze poradników warto wiedzieć kto jest dobry: Seth Godin czy Al i Laura Ries to autorzy światowych bestsellerów w tym obszarze.
Podręcznik to zupełnie inna sfera. To po pierwsze naukowy język, który bywa hermetyczny (wymagając znajomości słownictwa branżowego), budowanie definicji i pojęć, wiarygodność źródeł, recenzowanie. Nuda panie, totalna nuda :) Dlatego np. porównywanie Kotlera i Godina jest nieporozumieniem.
Ale „Marketing Management” jest abecadłem marketingu od 1967r. To podstawowy podręcznik i tak go należy traktować. I kwestia zasadnicza, podręczniki ze względu na proces ich powstawania, są zawsze do tyłu jeśli chodzi np. o branżowe nowinki czy przykłady. W nauczaniu biznesu, najpierw biznes coś robi, a potem nauka to weryfikuje i opisuje.
Czytanie Kotlera i korzystanie podręczników ma sens. Nie chciałbym korzystać usług stomatologa, który będzie mnie leczyć „intuicyjnie i na czuja”. Jeździć po moście zaprojektowanym przez inżyniera bez wiedzy o mechanice. Ale ani podręcznik, ani poradnik nie jest receptariuszem złotych procesów czy porad na sukces.
To jest jak Yeti, wszyscy gadają, że jest, ale nikt nie widział. Natomiast w Polsce nauka i doskonalenie z zakresu marketingu wymaga poważnych modyfikacji i piszę o tym w książce z punktu widzenia praktyka.
AK74 – Nie jestem marketerem ani rynkologiem ale jestem pewien, że „Sztuka rynkologii” stanie się hitem i powędruje wysoko w zestawieniach sprzedaży. Szykujesz się na część druga? Będziesz budował swoją rozpoznawalność jako „autor poczytnych książek biznesowych”? W USA można na tym sporo zarobić.
Napisałem tę książkę bo moment wydał się odpowiedni. Mentalnie pisałem ją wiele lat, ale fizycznie zacząłem od bloga. Chciałem wiedzieć czy mój sposób postrzegania relacji rynkowych i ich opisywania jest atrakcyjny dla czytelnika. Powstanie książki było naturalną konsekwencją.
Będę na pewno rozwijać wiedzę o polskich przypadkach rynkologicznych, zapraszam też na fanpage facebook.com/sztukarynkologii gdzie wrzucam ciekawostki dotyczące książki, stworzyłem przestrzeń do dyskusji i poluję na ciekawe przykłady tworzenia rynków przez Polaków. Tak, chciałbym pisać o biznesie właśnie w kontekście rynkowym. Pasjonujące są historie polskich firm w okresie międzywojennym. A rynek USA? Super wyzwanie.
Marzy mi się napisanie dwóch książek po angielsku. Pierwsza o tym jak polskie firmy broniły się przez amerykańskimi np. Allegro vs. Ebay, a druga to rozpisanie historii marki WOŚP. Na zagranicznych rynkach wiedza o polskich doświadczeniach szczególnie w sferze akademickiej jest bardzo słaba.
Świat biznesu zdominowany jest przez amerykański punkt widzenia, który nie zawsze się sprawdza w lokalnych warunkach.
A co do Ciebie to jak tak sobie patrzę to jesteś zarówno marketerem jak i rynkologiem. Ten nos rynkowy, te oczy innowacyjne :)) Ależ tak, jako właściciel firmy jesteś i jednym i drugim. To właściciele firm decydują o tym jak ich firma będzie działać na rynku.
A ile jest w Polsce właścicieli firm? Dodaj do nich pracowników marketingu, pracowników sektora marketing services, studentów marketingu, wykładowców i ludzi ,którzy trochę się nim interesują. To spora grupa i do nich kieruję „Sztukę Rynkologii”. Do Ciebie też, dlatego zapraszam do poczytania. -
Recenzja: marketing-news.pl BiblioteczkaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
(...) Jak podkreśla sam autor, jest to książka przede wszystkim o tworzeniu i utrzymaniu konkurencyjności. Skierowana jest do właścicieli firm, specjalistów ds. marketingu, brand managerów.
„Sztuka rynkologii” to autorska propozycja Jacka Kotarbińskiego, skierowana przeciwko podejściu transakcyjnemu w marketingu – w stylu „hit and run”. Autor wskazuje, że podstawą marketingu musi być przekonanie o wartości własnej oferty, dla której należy stworzyć rynek: pozyskać klientów i kontynuować z nimi dwustronną komunikację. Rynkologia to w tym rozumieniu sztuka kreowania wartościowych rynków i zarządzania nimi.
Szczegóły książki
- Dane producenta
- » Dane producenta:
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-7993-5, 9788324679935
- Data wydania książki drukowanej :
- 2014-01-17
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-9194-4, 9788324691944
- Data wydania ebooka :
- 2014-01-13 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@ebookpoint.pl.
- ISBN Audiobooka:
- 978-83-283-0692-9, 9788328306929
- Data wydania audiobooka :
- 2014-11-27 Data wydania audiobooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@ebookpoint.pl.
- Format:
- 158x235
- Numer z katalogu:
- 16280
- druk na żądanie!
- dnż
- Rozmiar pliku Pdf:
- 3.6MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 4MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 8.5MB
- Rozmiar pliku mp3:
- 510.9MB
- Pobierz przykładowy rozdział PDF »
Helion SA
ul. Kościuszki 1C
41-100 Gliwice
e-mail: gpsr@helion.pl
Spis treści książki
- Początki (22)
- Niematerialność (24)
- Nowa komunikacja (25)
- Sidła manipulacji (26)
- Wielowymiarowość rynku (29)
- Siła wartości (29)
- Mózgowa papka (31)
- Socjotechnicznie naznaczeni (32)
- Pionierzy rynkologii (35)
- Ci przeklęci bogacze (37)
- Sprzedaż na sztorc (38)
- Rynkowa wywrotka (40)
- Zyskomania (41)
- Scenografia rynku (42)
- Przebieralnia twarzy (43)
- Fałszerze umysłów (45)
- Kolorowanka (47)
- Dżuma stulecia (48)
- Dramarynki (50)
- Ambitna komercja (51)
- Zmanierowani wpływem (53)
- Kasa czy pieniądz? (54)
- Chciwusy (56)
- Rynkotwórstwo (58)
- Proces, nie sprzedaż (61)
- Korporacjoniści (63)
- Świat marketerów (67)
- Marketing międzywojenny (69)
- Powstanie korporacji (75)
- Marketing peerelowski (78)
- Prywaciarze (83)
- Edukacja marketingowa (86)
- Marketing wolnego rynku (88)
- Pierwsza dekada (90)
- Otwarci na świat (92)
- Przedsiębiorczy jak Polak (94)
- Siła reklamy (96)
- Sztuka edukacji (101)
- Słowotwórstwo pospolite (102)
- Marketing kotlerowski (103)
- Sześć kręgów marketingu (105)
- Poczuj bluesa rynku (107)
- Film, książka i gra (109)
- Chciwość narkotyczna (116)
- Ściemniactwo pospolite (120)
- Homo formatus (123)
- Demon nadchodzi (126)
- Nowy świat (128)
- Wartość zaistnienia (135)
- Wartość wyróżnienia (144)
- Wartość designu (153)
- Wartość lokalności (159)
- Wartość społeczności (168)
- Wartość innowacji (191)
- Tworzenie rynku (207)
- Ludzie marketingu (212)
- Teoria palisady (221)
- Teoria trzech uśmiechów (223)
- Kompetencje (228)
- Marketingowe prawa Kotarbińskiego (233)
Rozdział 1. Starter, czyli mocna wódka (9)
Rozdział 2. Przystawki do wyboru (21)
Rozdział 3. Zupa dnia (65)
Rozdział 4. Sztuka mięsa (135)
Rozdział 5. Deser (233)
Rozdział 6. Mocna wódka na trawienie (237)
Podziękowania (239)
Onepress - inne książki
-
Nowość Promocja
Nazywam się Mariusz Kędzierski. Urodziłem się w roku 1992. Na świat przyszedłem bez rąk, czego przez wiele lat nie potrafiłem zaakceptować. Po tym, jak w wieku 14 lat chciałem odebrać sobie życie, postanowiłem zmienić sposób myślenia i żyć według własnych zasad, pełnią życia. Sztuka była dla mnie w tym kluczowym momencie formą terapii, a teraz jest sposobem na życie i największą pasją.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 24 pkt
(24,95 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Nowość Promocja
Mijają dziesięciolecia, a filozofia Napoleona Hilla wciąż nie ma sobie równych. Od lat odważni ludzie, którzy szukają odpowiedzi na trudne pytania o sens swojego życia, znajdują w dziełach Mistrza bezcenne wskazówki, inspirację i zachętę do konsekwentnego działania. Efekt? Miliony ludzi na całym świecie osiągają sukces i szczęście, a ich życie nabiera sensu.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 16 pkt
(16,45 zł najniższa cena z 30 dni)
16.45 zł
32.90 zł (-50%) -
Nowość Promocja
Stanąć przed ludźmi po to, by do nich mówić ― oto sytuacja, której obawiają się aż trzy czwarte z nas. Glassofobia, bo tak się nazywa lęk przed wystąpieniami publicznymi, zdarza się więc bardzo często i potrafi mocno utrudnić życie, szczególnie osobom, które mimo niej muszą od czasu do czasu przekazać coś ważnego grupie zebranej w sali konferencyjnej lub przed ekranami komputerów.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 24 pkt
(24,50 zł najniższa cena z 30 dni)
24.50 zł
49.00 zł (-50%) -
Nowość Promocja
Kto z nas pamięta, kiedy po raz ostatni użył dyskietki komputerowej albo discmana? Życie składa się z ciągu doświadczeń, tymczasem zwykle nie doceniamy chwili, tzw. tu i teraz, i nie jesteśmy w niej prawdziwie obecni. Czas płynie, a my często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jakaś era naszego życia się zakończyła. Dlaczego? Ponieważ nic szczególnego się wtedy nie wydarzyło, a tym samym nie byliśmy w pełni świadomi naszej decyzji ani jej nie zarejestrowaliśmy.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 24 pkt
(24,95 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Nowość Promocja
Ostatnie kilka lat było dla naszej cywilizacji bardzo trudne. Co więcej, problemy bezustannie się pogłębiają, przez co rośnie niepewność. Wciąż jednak pojawiają się kolejne, nieznane wcześniej możliwości. W naszej nowej, szalonej rzeczywistości klarowność i poczucie bezpieczeństwa w sferze życia zawodowego stają się marzeniem niemal każdej osoby, na każdym etapie rozwoju kariery.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 39 pkt
Model Biznesowy Ty. Wydanie II
Timothy Clark, Alexander Osterwalder, Yves Pigneur, Bruce Hazen, Alan Smith
(39,50 zł najniższa cena z 30 dni)
39.50 zł
79.00 zł (-50%) -
Nowość Promocja
Oto wynik ambitnego projektu gwiazdy TV i dziennikarza: ekspedycji śledczej, której celem było zbadanie świata krypto i jego zadziwiającego krachu. To świetnie napisana opowieść o grupie szarlatanów, którzy przekonali miliony ludzi do lekkomyślnego pozbycia się ogromnych pieniędzy. Mówi o braku odpowiedzialności, o barwnych wizjonerach i wyznawcach, ale też o zwykłych traderach, ludziach pokrzywdzonych, sygnalistach antykrypto i rządowych agentach. Książka została oparta na oryginalnych materiałach dziennikarskich zebranych w kilku krajach, zawiera wywiady z Samem Bankmanem-Friedem, współzałożycielem Tethera Brockiem Pierce’em i Alexem Mashinskym z Celsiusa. To bardzo aktualna pozycja, napisana w idealnym momencie i wyjątkowo potrzebna!- PDF + ePub + Mobi
- Druk 29 pkt
(29,95 zł najniższa cena z 30 dni)
29.95 zł
59.90 zł (-50%) -
Promocja
Dzięki tej książce przekonasz się, że sukces, spełnienie marzeń i szczęśliwe życie jest dla każdego. By osiągnąć te cele, nie musisz czekać na przypadek, tajemniczą i ulotną inspirację ― możesz działać już teraz. Wystarczy wsłuchać się w siebie, zrozumieć swoją wewnętrzną moc i przejąć kontrolę nad własnym życiem!- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 27 pkt
(27,45 zł najniższa cena z 30 dni)
27.45 zł
54.90 zł (-50%) -
Promocja
Nie bez powodu naukowcy umieścili manipulatorów w tzw. Mrocznej triadzie, w towarzystwie psychopatów i narcyzów. Uznano bowiem, że ich działalność zajmuje wysokie miejsce na makabrycznym podium najbardziej szkodliwych społecznie. To w wyniku ich manipulacji tracimy poczucie własnej wartości, dajemy się porwać poczuciu winy czy z każdym dniem takich interakcji stajemy się coraz to bardziej uwikłani w układ, z którego tak trudno jest się wyzwolić. To również przez nich tracimy wiarę w siebie, obniża się nasza sprawczość i kreatywność, a po motywacji do czegokolwiek z czasem nie zostaje już ani śladu. A mimo to wciąż dajemy się im omotać — czasem nieświadomie, a czasem celowo odpuszczając przysłowiowe „kopanie się z koniem”. Wtedy to manipulatorzy wygrywają, zamieniając nasze życie — tak zawodowe, jak rodzinne — w koszmar.- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 27 pkt
(27,45 zł najniższa cena z 30 dni)
27.45 zł
54.90 zł (-50%) -
Promocja
W tej książce znajdziesz podpowiedź, co zrobić, aby prawa szczęścia działały na Twoją korzyść. Zrozumiesz, że warto korzystać z ponadczasowej zasady przyczyny i skutku, wyznaczać właściwe cele i pogłębiać potrzebną wiedzę. Nauczysz się kształtować i ukierunkowywać nawyki, aby niemal bez wysiłku podążać w odpowiednim kierunku. Dowiesz się też, jak zwiększać swój osobisty magnetyzm i zaprzyjaźniać się z ludźmi, którzy pomogą Ci w osiąganiu zamierzonych celów. Szybko się przekonasz, jak niewiarygodnie wzrośnie Twoja efektywność. I jak to jest, kiedy inni ludzie nazywają Cię prawdziwym szczęściarzem!- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Druk 24 pkt
(24,95 zł najniższa cena z 30 dni)
24.95 zł
49.90 zł (-50%) -
Promocja
Pochodzący z języka angielskiego termin brand purpose na polski tłumaczy się czasem niedosłownie tak: słuszna sprawa. Autorka książki definiuje to pojęcie jako pozamaterialny cel istnienia marki. Co poza oczywistą chęcią zarobkowania kryje się za działalnością danej firmy? W jaki sposób poprawia ona jakość życia? Świat przesuwa się w stronę brandów zaangażowanych, funkcjonujących w duchu odpowiedzialności. Właściciele firm, twórcy marek muszą to zrozumieć i zastanowić się, co poza towarami lub usługami wnoszą do społeczeństwa. Warto to zrobić, tym bardziej że odnalezienie swojego brand purpose może pozytywnie wpłynąć na rozwój przedsiębiorstwa.- PDF + ePub + Mobi
- Druk 29 pkt
(29,49 zł najniższa cena z 30 dni)
29.49 zł
59.00 zł (-50%)
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep@ebookpoint.pl
Proszę wybrać ocenę!
Proszę wpisać opinię!
Książka drukowana
* pola obowiązkowe
Proszę czekać...
Oceny i opinie klientów: Sztuka rynkologii Jacek Kotarbiński (77) Weryfikacja opinii następuje na podstawie historii zamowień na koncie Użytkownika umiejszczającego opinię.
(68)
(4)
(4)
(0)
(1)
(0)
więcej opinii