Recenzje
Efektywność osobista. Zarządzanie sobą i innymi w czasie
Efektywność osobista. Zarządzanie sobą i innymi w czasie - tematyką jest tu nie tyle zarządzanie czasem, co taka zmiana siebie, abyśmy byli bardziej efektywni. Autor wykorzystuje tutaj podstawowe techniki NLP. Narzędzia takie jak cztery ćwiartki poznajemy dopiero po tym, gdy dokonamy właściwej zmiany.
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd, 2014-03-28
Doktryna jakości. Rzecz o skutecznym zarządzaniu
Andrzej Jacek Blikle, ikona polskich firm rodzinnych, wieloletni prezes i główny udziałowiec jednej z największych sieci cukierni w Polsce „A. Blikle", dzieli się swoim doświadczeniem z zakresu skutecznego zarządzania. Jak pisze sam autor o swoim dziele „Moja książka jest efektem doświadczeń, jakie nabywałem w latach 1990-2010, wdrażając zarządzanie jakością (TQM) w mojej rodzinnej firmie, a także ucząc tej metody w innych firmach i na uczelniach wyższych, co zresztą czynię do dziś".
Forbes 2014-04-01
Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean
Aleksandrem Doba i jego pasją zainteresowałam się niedługi czas temu. Właściwie na początku grudnia 2013 nie wiedziałam o jego istnieniu, za to pod koniec grudnia byłam już zapalna „obserwatorką” jego poczynań podczas obecnej, Drugiej Wyprawy Transatlantyckiej (więcej o moim zainteresowaniu TU). Bardzo mu kibicuję, mając nadzieję, że po krótkiej, wymuszonej awarią steru, przerwie na Bermudach, uda mu się niedługo, z powodzeniem zakończyć wyprawę na Florydzie.
Książkę „OLO na Atlantyku, Kajakiem przez ocean” Aleksandra Doby, kupiłam powodowana impulsem i ciekawością co powie mi ona o człowieku, który w taki heroiczny sposób realizuje swoje, śmiało kreślone, plany. Aleksander Doba napisał ją za namową Piotra Chmielińskiego i przedstawicieli wydawnictwa Bezdroża, po zakończeniu wyprawy przez ocean Atlantycki z Dakaru , stolicy Senegalu, na kontynencie Afrykańskim do Acarau (w planach miała to być Fortaleza) w Brazylii, na kontynencie Ameryki Południowej.
Odległość od tych dwu miejsc to około 3200 km, „przewiosłowanych prawie 5400 km”… Wydawałoby się, że „co można powiedzieć o 99 dniach” w kajaku na wodach Atlantyku? W końcu dzień podobny do dnia a wszędzie dookoła tylko woda… Mimo to, książka napisana jest w bardzo zajmujący sposób, w formie dziennika z podróży w którym dzień po dniu, (i prawie) godzina po godzinie ten Wielki Podróżnik opisuje swoje zmagania, które doprowadziły do podróży, a potem zmagania z Wielką Wodą i przeogromnymi siłami natury.
Dla mnie, laika kajakarstwa, który w kajaku spędził tylko letnie dni na spokojnych, słodkich wodach, bardzo ciekawa jest tu nauka, którą bohater snuje poprzez swa opowieść. Każdy dzień, opisany w książce nie jest podobny do następnego a sposoby jakimi stara się umożliwić sobie jak najszybsze dotarcie do celu, nawet można powiedzieć, sposoby aby w ogóle dotrzeć do celu, są godne miana Wielkiego Odkrywcy (maksyma: „potrzeba matka wynalazku” opisuje doskonale działania podróżnika). Aleksander Doba opisuje jak każdego dnia przelicza swoją pozycję na oceanie, ocenia siłę wiatru, szybkość i kierunek prądów oceanicznych aby obrać najlepszy kierunek wiosłowania, daje sobie radę aby za pomocą dryfkotew kajak nie zostawał przenoszony przez prądy oceaniczne i wiatr w niepożądanym kierunku, zachowuje się podczas gorącego dnia, chłodniejszej nocy, w jaki sposób ustawia kajak podczas burzy z silnym wiatrem i o wysokich falach aby te nie przewróciły i obracały kajaka i aby nie doprowadziły do tragicznego w skutkach końca wyprawy. Jednocześnie pozostaje przy tym człowiekiem, lubiącym towarzystwo, tu mogącym się nacieszyć tylko towarzystwem stałych towarzyszy- ryb, które nazwał hienami i przygodnych ptaków.
Wspaniała lektura. Widać po niej, że autor i jednocześnie bohater książki jest wielkim optymistą. Wiele z opisywanych momentów mogło się zakończyć źle, jednak dzięki pozytywnemu podejściu, rzetelnemu przygotowaniu, technicznemu i intelektualnemu, wyprawa dobiegła do szczęśliwego końca.
Pod koniec książki, gdy Olo stawia swoje stopy pierwszy raz na kontynencie Ameryki Południowej, nieomal czujesz jego niedowierzające szczęście. Tak, udało się, miało się udać i wszystko mówiło, że się uda… i naprawdę się udało. :)
Wszystkim polecam zakup książki i tą lekturę. Polecam zakup również z tego względu, że każda zakupiona książka jest finansową cegiełką wkładu w to, aby ten Wielki Człowiek mógł dalej realizować swoje pasje. Pokazywać nam jak można żyć, nawet jeżeli sami nie mamy czasu na realizacje marzeń w takim wymiarze jak On. Patrzmy na Świat Jego oczami, zarażajmy się energią i pozytywnym podejściem… a może sami, za jakiś czas, przepłyniemy swój pierwszy „ocean” przygody.
Książkę „OLO na Atlantyku, Kajakiem przez ocean” Aleksandra Doby, kupiłam powodowana impulsem i ciekawością co powie mi ona o człowieku, który w taki heroiczny sposób realizuje swoje, śmiało kreślone, plany. Aleksander Doba napisał ją za namową Piotra Chmielińskiego i przedstawicieli wydawnictwa Bezdroża, po zakończeniu wyprawy przez ocean Atlantycki z Dakaru , stolicy Senegalu, na kontynencie Afrykańskim do Acarau (w planach miała to być Fortaleza) w Brazylii, na kontynencie Ameryki Południowej.
Odległość od tych dwu miejsc to około 3200 km, „przewiosłowanych prawie 5400 km”… Wydawałoby się, że „co można powiedzieć o 99 dniach” w kajaku na wodach Atlantyku? W końcu dzień podobny do dnia a wszędzie dookoła tylko woda… Mimo to, książka napisana jest w bardzo zajmujący sposób, w formie dziennika z podróży w którym dzień po dniu, (i prawie) godzina po godzinie ten Wielki Podróżnik opisuje swoje zmagania, które doprowadziły do podróży, a potem zmagania z Wielką Wodą i przeogromnymi siłami natury.
Dla mnie, laika kajakarstwa, który w kajaku spędził tylko letnie dni na spokojnych, słodkich wodach, bardzo ciekawa jest tu nauka, którą bohater snuje poprzez swa opowieść. Każdy dzień, opisany w książce nie jest podobny do następnego a sposoby jakimi stara się umożliwić sobie jak najszybsze dotarcie do celu, nawet można powiedzieć, sposoby aby w ogóle dotrzeć do celu, są godne miana Wielkiego Odkrywcy (maksyma: „potrzeba matka wynalazku” opisuje doskonale działania podróżnika). Aleksander Doba opisuje jak każdego dnia przelicza swoją pozycję na oceanie, ocenia siłę wiatru, szybkość i kierunek prądów oceanicznych aby obrać najlepszy kierunek wiosłowania, daje sobie radę aby za pomocą dryfkotew kajak nie zostawał przenoszony przez prądy oceaniczne i wiatr w niepożądanym kierunku, zachowuje się podczas gorącego dnia, chłodniejszej nocy, w jaki sposób ustawia kajak podczas burzy z silnym wiatrem i o wysokich falach aby te nie przewróciły i obracały kajaka i aby nie doprowadziły do tragicznego w skutkach końca wyprawy. Jednocześnie pozostaje przy tym człowiekiem, lubiącym towarzystwo, tu mogącym się nacieszyć tylko towarzystwem stałych towarzyszy- ryb, które nazwał hienami i przygodnych ptaków.
Wspaniała lektura. Widać po niej, że autor i jednocześnie bohater książki jest wielkim optymistą. Wiele z opisywanych momentów mogło się zakończyć źle, jednak dzięki pozytywnemu podejściu, rzetelnemu przygotowaniu, technicznemu i intelektualnemu, wyprawa dobiegła do szczęśliwego końca.
Pod koniec książki, gdy Olo stawia swoje stopy pierwszy raz na kontynencie Ameryki Południowej, nieomal czujesz jego niedowierzające szczęście. Tak, udało się, miało się udać i wszystko mówiło, że się uda… i naprawdę się udało. :)
Wszystkim polecam zakup książki i tą lekturę. Polecam zakup również z tego względu, że każda zakupiona książka jest finansową cegiełką wkładu w to, aby ten Wielki Człowiek mógł dalej realizować swoje pasje. Pokazywać nam jak można żyć, nawet jeżeli sami nie mamy czasu na realizacje marzeń w takim wymiarze jak On. Patrzmy na Świat Jego oczami, zarażajmy się energią i pozytywnym podejściem… a może sami, za jakiś czas, przepłyniemy swój pierwszy „ocean” przygody.
babskiepogaduszki.pl Ewa, 2014-03-26
Jak sprzedawać, gdy nikt nie kupuje. I jak sprzedawać więcej, kiedy już zaczną
Czy wiesz, że większość programów szkoleniowych dotyczących sprzedaży opiera się na zasadach wypracowanych w latach 70. XX wieku? Niestety - świat się zmienia, klienci się zmieniają i stare sztuczki przestają działać. Nie wystarczy pozytywne myślenie ani zwiększenie liczby telefonów. To się z pewnością przyda, ale nie wystarczy.
Dave Lakhani napisał swoją bestsellerową książkę Jak sprzedawać, gdy nikt nie kupuje. I jak sprzedawać więcej, kiedy już zaczną w samym środku światowego kryzysu finansowego, pokazując nie tylko jak przetrwać, ale jak stać się liderem sprzedaży. Dave jest właścicielem firmy doradczo-szkoleniowej Bold Approach (pol. śmiałe podejście), która wykorzystuje nieszablonowe taktyki pozyskania klientów. Być może nie zdecydujesz się na wynajęcie demonstrantów, którzy pikietowaliby przed biurem wymarzonego klienta z twoim numerem telefonu na transparentach, ani nie wyślesz kurierem klepsydry (takiej z piaskiem w środku) z karteczką, że najwyższy czas wdrożyć nową technologię. Prawdopodobnie wpadniesz na własne pomysły, jak połączyć wytrwałość z kreatywnością, co jest niezbędną miksturą dla wszystkich współczesnych sprzedawców.
Książka zaczyna się od tygodniowego programu zwiększenia sprzedaży z gwarantowanym efektem natychmiastowym. Każdy doświadczony menedżer sprzedaży, który przejrzy ten program, przekona się, że to po prostu musi zadziałać. Nie ma innej opcji. Warto kupić tę książkę dla samego pierwszego rozdziału.
W kolejnych rozdziałach Dave pokazuje, jak wykorzystywać nowoczesne narzędzia w budowie swojego publicznego wizerunku i poszerzaniu sieci kontaktów. Wielu agentów ubezpieczeniowych w Polsce nigdy nie było na szkoleniu, które uczyłoby, jak skutecznie poruszać się w mediach społecznościowych. Ba, większość towarzystw radzi sobie co najmniej średnio w tym obszarze. Tymczasem klienci coraz więcej czasu spędzają w świecie wirtualnym. Jeśli cię w nim nie ma, albo treści, które publikujesz, są błahe, nieprzydatne lub nachalnie promocyjne, to z roku na rok będziesz w gorszej pozycji względem tych, którzy posiadają te same umiejętności zawodowe i oferują te same usługi, ale za to sprawniej poruszają się w rzeczywistości wirtualnej.
Książka Jak sprzedawać, gdy nikt nie kupuje. I jak sprzedawać więcej, kiedy już zaczną przyda się nie tylko sprzedawcom, ale także menedżerom sprzedaży oraz osobom odpowiedzialnym za szkolenia dla sił sprzedażowych.
W naszej branży stawia się na pogłębione szkolenia produktowe. I bardzo dobrze, ponieważ perfekcyjna znajomość produktu jest niezbędna w odniesieniu sukcesu. Równie niezbędne są jednak nowoczesne umiejętności sprzedażowe, które zadziałają w czasach kryzysu gospodarczego i prymatu mediów społecznościach. Nie wystarczy wyposażyć agenta w tablet i mieć nadzieję, że zrobi z niego właściwy użytek. To powinno iść w parze ze szkoleniami z cyfrowego marketingu i budowania własnej marki. A że to zwiększa koszty Tylko teoretycznie. Jak mówi stare powiedzenie, jeśli myślisz, że szkolenia są drogie, to wypróbuj ignorancję.
Dave Lakhani napisał swoją bestsellerową książkę Jak sprzedawać, gdy nikt nie kupuje. I jak sprzedawać więcej, kiedy już zaczną w samym środku światowego kryzysu finansowego, pokazując nie tylko jak przetrwać, ale jak stać się liderem sprzedaży. Dave jest właścicielem firmy doradczo-szkoleniowej Bold Approach (pol. śmiałe podejście), która wykorzystuje nieszablonowe taktyki pozyskania klientów. Być może nie zdecydujesz się na wynajęcie demonstrantów, którzy pikietowaliby przed biurem wymarzonego klienta z twoim numerem telefonu na transparentach, ani nie wyślesz kurierem klepsydry (takiej z piaskiem w środku) z karteczką, że najwyższy czas wdrożyć nową technologię. Prawdopodobnie wpadniesz na własne pomysły, jak połączyć wytrwałość z kreatywnością, co jest niezbędną miksturą dla wszystkich współczesnych sprzedawców.
Książka zaczyna się od tygodniowego programu zwiększenia sprzedaży z gwarantowanym efektem natychmiastowym. Każdy doświadczony menedżer sprzedaży, który przejrzy ten program, przekona się, że to po prostu musi zadziałać. Nie ma innej opcji. Warto kupić tę książkę dla samego pierwszego rozdziału.
W kolejnych rozdziałach Dave pokazuje, jak wykorzystywać nowoczesne narzędzia w budowie swojego publicznego wizerunku i poszerzaniu sieci kontaktów. Wielu agentów ubezpieczeniowych w Polsce nigdy nie było na szkoleniu, które uczyłoby, jak skutecznie poruszać się w mediach społecznościowych. Ba, większość towarzystw radzi sobie co najmniej średnio w tym obszarze. Tymczasem klienci coraz więcej czasu spędzają w świecie wirtualnym. Jeśli cię w nim nie ma, albo treści, które publikujesz, są błahe, nieprzydatne lub nachalnie promocyjne, to z roku na rok będziesz w gorszej pozycji względem tych, którzy posiadają te same umiejętności zawodowe i oferują te same usługi, ale za to sprawniej poruszają się w rzeczywistości wirtualnej.
Książka Jak sprzedawać, gdy nikt nie kupuje. I jak sprzedawać więcej, kiedy już zaczną przyda się nie tylko sprzedawcom, ale także menedżerom sprzedaży oraz osobom odpowiedzialnym za szkolenia dla sił sprzedażowych.
W naszej branży stawia się na pogłębione szkolenia produktowe. I bardzo dobrze, ponieważ perfekcyjna znajomość produktu jest niezbędna w odniesieniu sukcesu. Równie niezbędne są jednak nowoczesne umiejętności sprzedażowe, które zadziałają w czasach kryzysu gospodarczego i prymatu mediów społecznościach. Nie wystarczy wyposażyć agenta w tablet i mieć nadzieję, że zrobi z niego właściwy użytek. To powinno iść w parze ze szkoleniami z cyfrowego marketingu i budowania własnej marki. A że to zwiększa koszty Tylko teoretycznie. Jak mówi stare powiedzenie, jeśli myślisz, że szkolenia są drogie, to wypróbuj ignorancję.
Gazeta Ubezpieczeniowa Aleksandra Wysocka-Zańko, 2014-04-01
Barszcz ukraiński
Barszcz jest jedną z moich ulubionych zup, a barszcz ukraiński to zupa, która swoim bogactwem i smakiem potrafi nasycić każdego. Tymczasem „Barszcz ukraiński" Piotra Pogorzelskiego nasyci wszystkich ciekawych państwa Ukraina, które w ostatnich tygodniach przyciąga uwagę całego świata.
Autor po siedmiu latach spędzonych na Ukrainie, zdecydował się napisać tę książkę, między innymi po to, żeby Polacy lepiej poznali Ukraińców. Wtedy może będzie mniej opinii w rodzaju tych, że każda Ukrainka to prostytutka albo sprzątaczka. Ta książka pomaga zlikwidować uprzedzenia i stereotypy, których jest wiele w kontaktach Polaków i Ukraińców, jesteśmy do siebie podobni, chociaż równocześnie odmienni. Rzecz czyta się świetnie.
Autor po siedmiu latach spędzonych na Ukrainie, zdecydował się napisać tę książkę, między innymi po to, żeby Polacy lepiej poznali Ukraińców. Wtedy może będzie mniej opinii w rodzaju tych, że każda Ukrainka to prostytutka albo sprzątaczka. Ta książka pomaga zlikwidować uprzedzenia i stereotypy, których jest wiele w kontaktach Polaków i Ukraińców, jesteśmy do siebie podobni, chociaż równocześnie odmienni. Rzecz czyta się świetnie.
Magazyn Literacki Książki MJB, 2014-03-01