Recenzje
Motocyklizm. Droga do mindfulness
Autor w niekonwencjonalny sposób przedstawia nam metodę mindfulness za pomocą metafory motocykla. Miłośnika jednośladów urzeka sama przyjemność podróży. Wiatr we włosach, poczucie wolności, adrenalina – najważniejsze jest to co się dzieje tu i teraz podczas przejażdżki. Podobnie jak podczas jazdy na motocyklu, życie prowadzi nas różnymi drogami. Czasem pada i droga jest wyboista, kiedy indziej świeci słońce i jedziemy prostą szosą ku życiowemu celowi. Gdy jesteśmy świadomi jazdy i otoczenia, znamy swoje możliwości, łatwiej nam prowadzić życiowy motocykl i określić plan podróży.
Yoga&Ayurveda
Oblubienice wojny
‚Murzyni, Żydzi, Cyganie- do jednego wora’ szokujący tytuł nieprawdaż? Tak samo szokujący, jak szokująca bywa książka Helen Bryan ‚Oblubienice wojny’, który miałam zaszczyt przeczytać i zrecenzować przedpremierowo, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Helion.
Wiosna 1995 r.
Spotykam pierwszych bohaterów na łamach w/w książki. Lecą na jakieś spotkanie po latach. Kim są? Dokąd i w jakim celu? Tego dokładnie nie wiem i liczę, że dowiem się w najbliższym czasie.
Październik 1938 r.
Autorka cofa się w czasie, aby przedstawić bohaterki jej debiutanckiej powieści oraz zacząć na dobre ich historię. Zaczytując się w kolejnych zdaniach, poznaję Tanni, nastoletnia Żydówka z wielodzietnej rodziny, która skrycie kocha się w synu Rabina. Jak każda nastolatka, marzy o pięknym ślubie i szczęśliwej rodzinie. Niestety, czas wojny nie jest łaskawy ani dla niej, ani dla jej rodziny. W pośpiechu ojciec wydaje ją za grubego, niezbyt przystojnego Brunona, który ma za zadanie wywieźć ją z Austrii. Z każdą chwilą żołnierze rozstrzeliwują ludzi pochodzenia żydowskiego, a ich domy palą. ‚Dla zabawy’ (jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi) wysyłają niektórych Żydów na granicę Polski, aby stamtąd przewieźć ich do Auschwitz, o którym każdy z nas wie i pamięta.
‚Szybko- wyrzęził, pryskając śliną dookoła.- Żołnierze tu idą! Mówią, że podpalają domy i synagogi, kradną, rozbijają szyby… a nawet strzelają do ludzi! Musisz zawołać ojca! Mówią o wypędzeniu żydowskich diabłów, pobili już parę osób na śmierć!
(fragment ‚Oblubienice wojny, H. Bryan, s. 71)
Kolejna bohaterka to Eveligne, która w Nowym Orleanie ukończyła szkołę i która ma poślubić dwukrotnie starszego od siebie mężczyznę znanego z porywczości, brutalności oraz problemów natury psychicznej. Dziewczyna nie kocha go, a już tym bardziej nie może go poślubić. Jej serce, o zgrozo, należy do Laurenta, który jest ciemnoskórym mężczyzną. Niby nic takiego, prawda? Jasne, ale w naszych czasach. 1938 r. Stany Zjednoczone te dwa fakty łączą się z ogromna dyskryminacją i pogardą dla osób o innym kolorze skóry. (Przy okazji, w czasie, gdy czytałam tę powieść, oglądałam film pt.’ Eskadra Czerwone Ogony’, który opowiada o lotnictwie i losach ciemnoskórych żołnierzy. Realia pokazane zarówno w książce, jak i w filmie, mimo nieco różnej tematyki, doskonale pokazywały traktowanie tych ludzi.)
‚Bambo i fajerwerki! Przysięgam, te czarnuchy nie mają więcej rozumu, niż małpy’
(fragment ‚Oblubienice wojny’, H. Bryan, s. 46)
Następna oblubienica wojny to Alice. Wiecznie przestraszona, wiecznie zaniedbana i mająca najwięcej do powiedzenia córka pastora. Po jego śmierci opiekuje się zdewociałą matką. Gdyby nie praca na parafii, w szkole i opieka nad matką, podejrzewam, że Alice nie miałaby nic więcej. Przyznam, że na początku współczułam tej bohaterce, kiedy to narzeczony porzucił ja i w tajemnicy poślubił inną. potem irytowała mnie, wiecznie pokazując jaka jest biedna, a cała wioska litowała się nad nią. Aż w końcu zachwyciłam się na ostatnich kartach powieści jej szczęśliwym happy endem. Nic więcej nie powiem na jej temat, bo i tak dużo zdradziłam. Jaka jest Alice, najlepiej sami oceńcie, czytając ‚Oblubienice wojny’.
Poznaję też Elsie. Dziewczyna z biednego, wręcz patologicznego domu, która zostaje służącą w domu dystyngowanej i niezbyt uprzejmej staruszki. Elsie nie jest zbyt rozgarnięta, często używa języka zrozumiałego wyłącznie dla niej. Z biegiem czasu na jej drodze pojawia się Bernie, typ spod ciemnej gwiazdy. Fałszując dokumenty i obrabiając domy bogatych ludzi, które zostały zniszczone przez niemieckie bombowce, walczy o przetrwanie w tych trudnych czasach. Jak potoczą się ich losy?
Na koniec Frances- moja ulubiona bohaterka. Przyznam, że czytając tę książkę, nieustannie wyczekiwałam na fragmenty z nią związane. Piękna, bogata, uwodzicielska córka Admirała podczas wojny z rozkapryszonej dziewczyny, zamienia się w silną, zdeterminowaną i odważna kobietę. Pod przykrywką pracy dla Land Girls bierze udział w Szkoleniach Służb Pomocniczych oraz KOS. Dziewczyna czuje się w obowiązku służyć ojczyźnie i całemu światu. Jest głęboko przekonana, że zabicie chociażby jednego nazisty, sprawi, że przyczyni się do lepszego świata. Ona również jest na siłę swatana z nieobliczalnym człowiekiem, jednak potrafi wyjść z takiej opresji cało.
Książka kończy się w taki sposób, jakiego nawet nie dopuściłam do myśli. Zaskakujący fragment, w którym dowiaduję się, że jedna z bohaterek ginie w hitlerowskim obozie pracy doprowadza mnie do łez. Jednak pozostałe oblubienice wojny, czy tak jak mówi się o nich wojenne panny młode, po latach rozwikłują zagadkę, w której wychodzi na jaw, kto przyczynił się do śmierci ich przyjaciółki. Co więcej, kobiety mimo sędziwego wieku, rozprawiają się ze złoczyńcą w bohaterski sposób.
‚Doktor kończył już pracę na dzisiaj. Dwóch nastoletnich Cyganów, zdrowe okazy identycznych bliźniąt, leżało rozczłonkowanych na stole do sekcji.’
(fragment o niemieckim obozie, w którym przeprowadzono eksperymenty na bliźniętach; ‚Oblubienice wojny’, H. Bryan;)
Tak o to, przedstawiłam Wam dziś świetną książkę ‚Oblubienice wojny’ H. Bryan. Przyznam, że są w niej momenty, w których czytałam fragmenty z szybszym biciem serca. Być może dlatego, że II Wojna Światowa niesamowicie odbiła się na naszym kraju. Zginęło w niej wielu naszych przodków, w okrutny i upokarzający sposób. Mimo iż książka nie jest oparta na faktach, co autorka podkreśla już na wstępie i mimo iż mało akcji dzieje się w Polsce, to jednak uważam, że przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy chcą czytać o miłości, przyjaźni przeplatanych z okrucieństwami wojny.
Wiosna 1995 r.
Spotykam pierwszych bohaterów na łamach w/w książki. Lecą na jakieś spotkanie po latach. Kim są? Dokąd i w jakim celu? Tego dokładnie nie wiem i liczę, że dowiem się w najbliższym czasie.
Październik 1938 r.
Autorka cofa się w czasie, aby przedstawić bohaterki jej debiutanckiej powieści oraz zacząć na dobre ich historię. Zaczytując się w kolejnych zdaniach, poznaję Tanni, nastoletnia Żydówka z wielodzietnej rodziny, która skrycie kocha się w synu Rabina. Jak każda nastolatka, marzy o pięknym ślubie i szczęśliwej rodzinie. Niestety, czas wojny nie jest łaskawy ani dla niej, ani dla jej rodziny. W pośpiechu ojciec wydaje ją za grubego, niezbyt przystojnego Brunona, który ma za zadanie wywieźć ją z Austrii. Z każdą chwilą żołnierze rozstrzeliwują ludzi pochodzenia żydowskiego, a ich domy palą. ‚Dla zabawy’ (jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi) wysyłają niektórych Żydów na granicę Polski, aby stamtąd przewieźć ich do Auschwitz, o którym każdy z nas wie i pamięta.
‚Szybko- wyrzęził, pryskając śliną dookoła.- Żołnierze tu idą! Mówią, że podpalają domy i synagogi, kradną, rozbijają szyby… a nawet strzelają do ludzi! Musisz zawołać ojca! Mówią o wypędzeniu żydowskich diabłów, pobili już parę osób na śmierć!
(fragment ‚Oblubienice wojny, H. Bryan, s. 71)
Kolejna bohaterka to Eveligne, która w Nowym Orleanie ukończyła szkołę i która ma poślubić dwukrotnie starszego od siebie mężczyznę znanego z porywczości, brutalności oraz problemów natury psychicznej. Dziewczyna nie kocha go, a już tym bardziej nie może go poślubić. Jej serce, o zgrozo, należy do Laurenta, który jest ciemnoskórym mężczyzną. Niby nic takiego, prawda? Jasne, ale w naszych czasach. 1938 r. Stany Zjednoczone te dwa fakty łączą się z ogromna dyskryminacją i pogardą dla osób o innym kolorze skóry. (Przy okazji, w czasie, gdy czytałam tę powieść, oglądałam film pt.’ Eskadra Czerwone Ogony’, który opowiada o lotnictwie i losach ciemnoskórych żołnierzy. Realia pokazane zarówno w książce, jak i w filmie, mimo nieco różnej tematyki, doskonale pokazywały traktowanie tych ludzi.)
‚Bambo i fajerwerki! Przysięgam, te czarnuchy nie mają więcej rozumu, niż małpy’
(fragment ‚Oblubienice wojny’, H. Bryan, s. 46)
Następna oblubienica wojny to Alice. Wiecznie przestraszona, wiecznie zaniedbana i mająca najwięcej do powiedzenia córka pastora. Po jego śmierci opiekuje się zdewociałą matką. Gdyby nie praca na parafii, w szkole i opieka nad matką, podejrzewam, że Alice nie miałaby nic więcej. Przyznam, że na początku współczułam tej bohaterce, kiedy to narzeczony porzucił ja i w tajemnicy poślubił inną. potem irytowała mnie, wiecznie pokazując jaka jest biedna, a cała wioska litowała się nad nią. Aż w końcu zachwyciłam się na ostatnich kartach powieści jej szczęśliwym happy endem. Nic więcej nie powiem na jej temat, bo i tak dużo zdradziłam. Jaka jest Alice, najlepiej sami oceńcie, czytając ‚Oblubienice wojny’.
Poznaję też Elsie. Dziewczyna z biednego, wręcz patologicznego domu, która zostaje służącą w domu dystyngowanej i niezbyt uprzejmej staruszki. Elsie nie jest zbyt rozgarnięta, często używa języka zrozumiałego wyłącznie dla niej. Z biegiem czasu na jej drodze pojawia się Bernie, typ spod ciemnej gwiazdy. Fałszując dokumenty i obrabiając domy bogatych ludzi, które zostały zniszczone przez niemieckie bombowce, walczy o przetrwanie w tych trudnych czasach. Jak potoczą się ich losy?
Na koniec Frances- moja ulubiona bohaterka. Przyznam, że czytając tę książkę, nieustannie wyczekiwałam na fragmenty z nią związane. Piękna, bogata, uwodzicielska córka Admirała podczas wojny z rozkapryszonej dziewczyny, zamienia się w silną, zdeterminowaną i odważna kobietę. Pod przykrywką pracy dla Land Girls bierze udział w Szkoleniach Służb Pomocniczych oraz KOS. Dziewczyna czuje się w obowiązku służyć ojczyźnie i całemu światu. Jest głęboko przekonana, że zabicie chociażby jednego nazisty, sprawi, że przyczyni się do lepszego świata. Ona również jest na siłę swatana z nieobliczalnym człowiekiem, jednak potrafi wyjść z takiej opresji cało.
Książka kończy się w taki sposób, jakiego nawet nie dopuściłam do myśli. Zaskakujący fragment, w którym dowiaduję się, że jedna z bohaterek ginie w hitlerowskim obozie pracy doprowadza mnie do łez. Jednak pozostałe oblubienice wojny, czy tak jak mówi się o nich wojenne panny młode, po latach rozwikłują zagadkę, w której wychodzi na jaw, kto przyczynił się do śmierci ich przyjaciółki. Co więcej, kobiety mimo sędziwego wieku, rozprawiają się ze złoczyńcą w bohaterski sposób.
‚Doktor kończył już pracę na dzisiaj. Dwóch nastoletnich Cyganów, zdrowe okazy identycznych bliźniąt, leżało rozczłonkowanych na stole do sekcji.’
(fragment o niemieckim obozie, w którym przeprowadzono eksperymenty na bliźniętach; ‚Oblubienice wojny’, H. Bryan;)
Tak o to, przedstawiłam Wam dziś świetną książkę ‚Oblubienice wojny’ H. Bryan. Przyznam, że są w niej momenty, w których czytałam fragmenty z szybszym biciem serca. Być może dlatego, że II Wojna Światowa niesamowicie odbiła się na naszym kraju. Zginęło w niej wielu naszych przodków, w okrutny i upokarzający sposób. Mimo iż książka nie jest oparta na faktach, co autorka podkreśla już na wstępie i mimo iż mało akcji dzieje się w Polsce, to jednak uważam, że przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy chcą czytać o miłości, przyjaźni przeplatanych z okrucieństwami wojny.
konwenanse.blog.pl Ania; 2016-05-09
Oblubienice wojny
Przyjaźń ponad wszystko
W normalnych warunkach raczej nigdy by się nie zaprzyjaźniły. Więcej - w normalnych warunkach nigdy by się nie spotkały. Niestety, wybuchła wojna i w tym momencie skończył się normalny świat...
W normalnych warunkach raczej nigdy by się nie zaprzyjaźniły. Więcej - w normalnych warunkach nigdy by się nie spotkały. Niestety, wybuchła wojna i w tym momencie skończył się normalny świat...
Alice jest córką pastora z niewielkiej nadmorskiej miejscowości Crowmarsh Priors. Jej ojciec zmarł, więc wraz z matką musiały opuścić plebanię i zamieszkać we wsi. Alice jest zaręczona ze swoim wieloletnim przyjacielem i ma nadzieję w niedługim czasie zostać panią Richardową Fairfax.
Antoinette zwana w rodzinie Tanni jest córką austriackiego lekarza żydowskiego pochodzenia. Po zajęciu Austrii przez hitlerowców rodzice pragnąc uchronić ją przed prześladowaniami wydają ją za mąż za syna znajomej, który przed wojną wyjechał na studia do Anglii i tam pozostał jako pracownik naukowy - może więc legalnie zabrać tam Tanni jako swoją żonę. Kiedy Niemcy atakują Wielką Brytanię Tanni z maleńkim dzieckiem zostaje ewakuowana na wieś.
Ojciec Frances jest admirałem i wysoko postawionym urzędnikiem w ministerstwie wojny. Córka nic sobie nie robi z jego pozycji i wywołuje skandal za skandalem, więc zirytowany tatuś wysyła ją do ciotki na prowincję.
Elsie pochodzi z jednej z robotniczych dzielnic Londynu. Kiedy wybucha wojna i władze starają się wywieźć z miasta jak najwięcej mieszkańców, szczególnie dzieci, dziewczyna trafia jako służąca do wiejskiego domu w południowo - wschodniej Anglii.
Evangeline pochodzi z jednej z najlepszych rodzin w Nowym Orleanie. Rodzice planują wydać ją za mąż za zamożnego, ale sporo od niej starszego sąsiada. Niestety dziewczyna jest poważnie zaangażowana w inny związek, który z różnych przyczyn nie ma szans na akceptację rodziny - postanawia więc uciec z domu, a swoje plany wiąże z goszczącym w mieście brytyjskim oficerem Richardem Fairfaxem...
Te pięć młodych kobiet to pierwszoplanowe bohaterki debiutanckiej powieści "Oblubienice wojny" pióra Helen Bryan. Poznają się w Crowmarsh Priors do której to wioski trafiają na początku wojny i przez kolejne miesiące i lata żyją tam, pracują, martwią się o swoich bliskich, uprawiają warzywa, szyją i robią na drutach różne części garderoby, oszczędzają na wszystkim co tylko się da i czekają aż to wojenne szaleństwo wreszcie się zakończy.
Wszystkie mają swoje marzenia i plany na przyszłość, wszystkie chcą być kochane i mieć szczęśliwe rodziny, jednak na przeszkodzie staje im wojna - większość młodych mężczyzn znajduje się na froncie lub w inny sposób jest zaangażowana w walkę z wrogiem. W wiejskim świecie Crowmarsh Priors pojawiają się jedynie sporadycznie, na kilka ulotnych chwil, aby zaraz wrócić do swoich mniej lub bardziej tajemniczych działań.
Helen Bryan stworzyła piękną, wciągającą i barwną historię. Postacie bohaterek są bardzo realne, dziewczęta nie mają w sobie nic z posągowych heroin - owszem muszą sobie radzić z wojenną rzeczywistością, ale nieobcy jest im strach, zmęczenie czy zwątpienie. Są wobec siebie lojalne i mogą wzajemnie na siebie liczyć, ale równocześnie każda z nich ma swoje tajemnice o których przyjaciółki nie mają pojęcia. Dziewczęta pochodzą z różnych środowisk, odebrały bardzo różne wychowanie i wykształcenie, różni je nawet religia, ale łączy prawdziwa przyjaźń - taka, której nie zniszczy ani czas ani odległość.
Na koniec chciałabym jeszcze dodać kilka słów na temat tła historycznego: autorka starannie odmalowała warunki w których przyszło egzystować jej bohaterkom - naloty na Londyn i ich skutki, problemy z aprowizacją, pracę w rozmaitych organizacjach społecznych (m.in "Land Girls", która to praca na plakatach wyglądała radośnie i lekko a w rzeczywistości była ciężka, brudna i nieprzyjemna) oraz nastroje społeczne, łącznie z dosyć, niestety, popularnym w Wielkiej Brytanii antysemityzmem.
Co jednak ważne - książka pomimo niewesołej scenerii oraz tematyki napisana jest lekko i świetnie się ją czyta. A jeśli ktoś ma oczy na tzw. mokrym miejscu powinien sobie przygotować duży zapas chusteczek.
Serdecznie zachęcam do lektury tej książki.
http://anek7.blogspot.com/ anek7; 2016-05-11
Oblubienice wojny
,, Oblubienice wojny" to opowieść o losach pięciu młodych kobiet, które przewrotny los rzucił do angielskiej wioski Crowmarsh Priors. Mimo różnic w charakterach i pochodzeniu, wykuwa się między nimi przyjaźń. Razem stawiają czoła trudnym czasom, w których przyszło im żyć, mniej lub bardziej uczestnicząc w działaniach około wojennych.
Po pięćdziesięciu latach Tanni, Evangeline, Alice i Elsie spotykają się ponownie, by rozwiązać tajemnicę sprzed lat i dowiedzieć się, co tak naprawdę spotkało Frances- ostatnią z piątki przyjaciółek.
Mam w stosunku do " Oblubienic wojny" mieszane uczucia. Do dwieście drugiej strony powieść dłużyła mi się niemiłosiernie, miałam wielką ochotę ją odłożyć, a potem obrzucić błotem w recenzji. Jednakże, pod wpływem dogłębnych przemyśleń i babcinego zdania, postanowiłam za wszelką cenę tę książkę ukończyć. Nie żałuję tej decyzji, ponieważ książka okazała się totalnie, bezsprzecznie przegenialna!
Fabuła z początku w ogóle nie przypominała tego, co zapowiadało streszczenie na okładce. Rozumiem, że autorce zależało na tym, by czytelnik jak najbliżej poznał główne bohaterki ( i chwała jej za to, bo postacie w tej powieści są wykreowane rewelacyjnie), ale mogła zrobić to w odrobinę krótszej formie, bo jak już mówiłam, rozkręcanie fabuły w połowie powieści to według mnie grzech śmiertelny. Wiem, że wiele osób stosuje zasadę, że jeśli do równej połowy książka ich nie wciągnie, to ją odkładają , by nie tracić czasu. Dlatego robiąc coś takiego jak Pani Bryan, można stracić czytelników. A chyba nie o to chodzi.
Wracając, po przeczytaniu tych szalenie nudnych dwustu stron niespodziewanie... wpadłam do króliczej nory, z której nie potrafiłam znaleźć wyjścia aż do samego epilogu, który dosłownie wbił mnie w podłogę ( kończąc " Oblubienice wojny" leżałam na podłodze). Nie potrafiłam się od tej książki oderwać, z zaciekawieniem śledziłam losy Tanni, Frances i reszty młodych kobiet zmagających się ze skutkami rozpoczęcia się wojny. Nie raz się śmiałam, nie raz wpadałam w gniew i nie raz ryczałam jak bóbr, ale tego chyba nie dało się uniknąć.
Autorka jest absolutnym mistrzem opisów miejsc i wydarzeń. Cały czas miałam wrażenie, że jestem częścią tego, co rozgrywa się na kartach powieści. Byłam każdą z bohaterek, odczuwałam to co one, przeżywałam te same rozterki, te same miłostki, momentami również ten sam ból utraty kogoś bliskiego. Można powiedzieć, że było między nami jakieś takie bardzo dziwne psychiczno-fizyczne połączenie, którego w żaden sposób nie dało się zerwać.
Jeśli chodzi o same główne bohaterki, napisałam o nich wiele już wcześniej, ale chcę podsumować wszystkie moje chaotyczne myśli i stworzyć prawdziwą ocenę. Nawiązując do połączenia między nami, myślę że kobiety te były mi bliskie, ponieważ tak naprawdę nie były ode mnie wiele starsze, najmłodsza miała piętnaście lat, a najstarsza dwadzieścia jeden. Tanni, która była mniej więcej w moim wieku, miała już męża i dzieci. Rozumiem, jakie to musiało być dla niej trudne. Była Żydówką, musiała uciec z rodzinnego miasta do innego kraju, wyjść za mężczyznę dobre dziesięć lat od niej starszego. I to wszystko w przeciągu kilku tygodni. Alice została zostawiona przez narzeczonego, a potem zmuszona do oglądania jego nowej żony posiadającej to, co miało należeć do niej. Elsie, wysłana przez matkę na wieś i zatrudniona jako pokojówka u kobiety, dla której to, co robiła nigdy nie było wystarczająco dobre. Przecież takie przeżycia mogą takiej młodej osobie całkowicie zniszczyć psychikę! Z Evangeline i Frances nie miałam takiego dobrego kontaktu, ale to może dlatego, że w ogóle im nie współczułam, co więcej czasem nie potrafiłam zrozumieć podejmowanych przez nie decyzji. Były momenty, kiedy chciałam wejść do książki i porządnie im obu przyłożyć. Żałuję, że nie mogę zdradzić owych momentów, ale wolałabym niczego przez przypadek nie zaspojlerować.
Podsumowując, myślę że nie muszę tym razem pisać podsumowania, bo wszystko, co chciałam wam przekazać, przekazałam. " Oblubienice wojny" to niewątpliwie wyjątkowa, niezwykła powieść o sile przyjaźni i kobiecego ducha. W prawdzie nie pokazuje wojny w samym jej centrum, ale daje obraz tego, co przechodziła ludność cywilna w atakowanej Anglii. Szkoda, że nie wszystkim dzieciom wysłanym na wieś udało się znaleźć w jakimś starym domostwie szafy z przejściem do Narnii, tak jak to było z rodzeństwem Pevensie. Może nasze bohaterki również mogłyby dłużej cieszyć się resztkami dzieciństwa, nie musiałyby tak szybko dorosnąć. Ale gdyby tak się stało, nie powstałaby ta książka, a to byłaby naprawdę wielka strata.
Po pięćdziesięciu latach Tanni, Evangeline, Alice i Elsie spotykają się ponownie, by rozwiązać tajemnicę sprzed lat i dowiedzieć się, co tak naprawdę spotkało Frances- ostatnią z piątki przyjaciółek.
Mam w stosunku do " Oblubienic wojny" mieszane uczucia. Do dwieście drugiej strony powieść dłużyła mi się niemiłosiernie, miałam wielką ochotę ją odłożyć, a potem obrzucić błotem w recenzji. Jednakże, pod wpływem dogłębnych przemyśleń i babcinego zdania, postanowiłam za wszelką cenę tę książkę ukończyć. Nie żałuję tej decyzji, ponieważ książka okazała się totalnie, bezsprzecznie przegenialna!
Fabuła z początku w ogóle nie przypominała tego, co zapowiadało streszczenie na okładce. Rozumiem, że autorce zależało na tym, by czytelnik jak najbliżej poznał główne bohaterki ( i chwała jej za to, bo postacie w tej powieści są wykreowane rewelacyjnie), ale mogła zrobić to w odrobinę krótszej formie, bo jak już mówiłam, rozkręcanie fabuły w połowie powieści to według mnie grzech śmiertelny. Wiem, że wiele osób stosuje zasadę, że jeśli do równej połowy książka ich nie wciągnie, to ją odkładają , by nie tracić czasu. Dlatego robiąc coś takiego jak Pani Bryan, można stracić czytelników. A chyba nie o to chodzi.
Wracając, po przeczytaniu tych szalenie nudnych dwustu stron niespodziewanie... wpadłam do króliczej nory, z której nie potrafiłam znaleźć wyjścia aż do samego epilogu, który dosłownie wbił mnie w podłogę ( kończąc " Oblubienice wojny" leżałam na podłodze). Nie potrafiłam się od tej książki oderwać, z zaciekawieniem śledziłam losy Tanni, Frances i reszty młodych kobiet zmagających się ze skutkami rozpoczęcia się wojny. Nie raz się śmiałam, nie raz wpadałam w gniew i nie raz ryczałam jak bóbr, ale tego chyba nie dało się uniknąć.
Autorka jest absolutnym mistrzem opisów miejsc i wydarzeń. Cały czas miałam wrażenie, że jestem częścią tego, co rozgrywa się na kartach powieści. Byłam każdą z bohaterek, odczuwałam to co one, przeżywałam te same rozterki, te same miłostki, momentami również ten sam ból utraty kogoś bliskiego. Można powiedzieć, że było między nami jakieś takie bardzo dziwne psychiczno-fizyczne połączenie, którego w żaden sposób nie dało się zerwać.
,, Czego ode mnie oczekujesz, Panie, w obliczu takiej rozpaczy i tylu śmierci? Chowałem chłopców z sąsiedztwa zabitych przez innych młodych ludzi, takich jak ci dwaj tutaj. Kładłem ich na cmentarzu obok członków ich rodzin, którzy zginęli podczas Wielkiej Wojny i których imiona wypisane są na tablicy pamiątkowej w kościele. Teraz będziemy musieli pochować tych mężczyzn, gdzieś w Niemczech ich rodziny będą płakać, a na tablicach pamiątkowych pojawi się więcej nazwisk. W całej Europie ludzie mordują się nawzajem, dziewczęta płaczą nad swoimi nienarodzonymi dziećmi, które nie będą miały ojców, bogobojni ludzie ślepo odrzucają dar nowego życia. W końcu z naszej cywilizacji zostaną jedynie nazwiska na nagrobkach. Dlaczego? "
Jeśli chodzi o same główne bohaterki, napisałam o nich wiele już wcześniej, ale chcę podsumować wszystkie moje chaotyczne myśli i stworzyć prawdziwą ocenę. Nawiązując do połączenia między nami, myślę że kobiety te były mi bliskie, ponieważ tak naprawdę nie były ode mnie wiele starsze, najmłodsza miała piętnaście lat, a najstarsza dwadzieścia jeden. Tanni, która była mniej więcej w moim wieku, miała już męża i dzieci. Rozumiem, jakie to musiało być dla niej trudne. Była Żydówką, musiała uciec z rodzinnego miasta do innego kraju, wyjść za mężczyznę dobre dziesięć lat od niej starszego. I to wszystko w przeciągu kilku tygodni. Alice została zostawiona przez narzeczonego, a potem zmuszona do oglądania jego nowej żony posiadającej to, co miało należeć do niej. Elsie, wysłana przez matkę na wieś i zatrudniona jako pokojówka u kobiety, dla której to, co robiła nigdy nie było wystarczająco dobre. Przecież takie przeżycia mogą takiej młodej osobie całkowicie zniszczyć psychikę! Z Evangeline i Frances nie miałam takiego dobrego kontaktu, ale to może dlatego, że w ogóle im nie współczułam, co więcej czasem nie potrafiłam zrozumieć podejmowanych przez nie decyzji. Były momenty, kiedy chciałam wejść do książki i porządnie im obu przyłożyć. Żałuję, że nie mogę zdradzić owych momentów, ale wolałabym niczego przez przypadek nie zaspojlerować.
Podsumowując, myślę że nie muszę tym razem pisać podsumowania, bo wszystko, co chciałam wam przekazać, przekazałam. " Oblubienice wojny" to niewątpliwie wyjątkowa, niezwykła powieść o sile przyjaźni i kobiecego ducha. W prawdzie nie pokazuje wojny w samym jej centrum, ale daje obraz tego, co przechodziła ludność cywilna w atakowanej Anglii. Szkoda, że nie wszystkim dzieciom wysłanym na wieś udało się znaleźć w jakimś starym domostwie szafy z przejściem do Narnii, tak jak to było z rodzeństwem Pevensie. Może nasze bohaterki również mogłyby dłużej cieszyć się resztkami dzieciństwa, nie musiałyby tak szybko dorosnąć. Ale gdyby tak się stało, nie powstałaby ta książka, a to byłaby naprawdę wielka strata.
http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/ Demetria Books; 2016-05-16
Uważność w praktyce. Tradycyjne techniki uważności i medytacji dla współczesnego człowieka
Uważność, medytacja, koncentracja – oto recepta Macieja Wieloboba na bardziej harmonijną egzystencję. Dzięki uważnemu życiu możemy zatrzymać się w codziennym zgiełku i zajrzeć w głąb siebie. Gdy nasza uwaga jest rozproszona, wpadamy w wir myśli, emocji, wrażeń zmysłowych. Nie jesteśmy w stanie skutecznie zareagować na trudności, a nawet dokonać najprostszych wyborów. Gdy nauczymy się żyć w oparciu o zasady uważności, możemy skoncentrować naszą świadomość na konkretnym wyzwaniu i wykorzystać przy tym nasze całe doświadczenie. Dzięki książce i przedstawionym praktykom możemy osiągnąć stan, w który akceptujemy teraźniejszość, wyciągamy wnioski z przeszłości oraz uważnie zarządzamy przyszłymi wyborami. Lektura ukaże nam również koncepcje umysłu w jodze klasycznej, a tak- że techniki pranajamy, introsekcji, świadomości ciała czy medytacji uważnościowej.
Yoga&Ayurveda