Recenzje
Życie pod wulkanami. Ogniste serce Islandii
Kiedy myślimy o Islandii, często widzimy jedynie to, co instagramowe: zorze polarne, czarne plaże, wodospady spadające z pionowych klifów. Jednak Islandia to nie tylko krajobrazy godne tapet na pulpit. To wyspa żywa. Oddychająca. Czasem ziejąca ogniem. Paulina Tondos postanowiła wejść głębiej - dosłownie i w przenośni - by sprawdzić, jak to właściwie jest: żyć na wulkanie. Dosłownie na wulkanie. O czym jest książka? „Życie pod wulkanami” to reportaż z gatunku tych, które nie tylko informują, ale też oswajają z tematem na pozór odległym i egzotycznym. Bo ile naprawdę wiemy o islandzkich wulkanach? O ich historii, mechanizmach działania i - przede wszystkim - wpływie, jaki wywierają na codzienne życie ludzi? Autorka wyrusza w podróż po Islandii, ale nie podąża utartym turystycznym szlakiem. Rozmawia z geologami, strażakami, naukowcami i mieszkańcami ewakuowanych miejscowości. Pyta, słucha, opisuje. Tropi nie tylko fizyczne ślady erupcji, lecz także kulturowe - obecne w islandzkim folklorze, literaturze czy sposobie mówienia o zagrożeniu. Robi to w sposób wciągający, przystępny, a jednocześnie rzetelny. Moja opinia i przemyślenia To nie jest książka wyłącznie dla pasjonatów jednego tematu. Wręcz przeciwnie - to opowieść z pogranicza wielu światów: nauki, historii, codzienności i emocji. Autorka umiejętnie łączy twarde dane (które wulkany są najbardziej niebezpieczne, czym różni się lawa typu a’a od pahoehoe, jak wygląda plan ewakuacji) z historiami ludzi, którzy żyją tuż obok nich. Jednym z największych atutów książki jest sposób, w jaki ukazuje normalność w sytuacjach, które z zewnątrz mogą się wydawać ekstremalne. Dla Islandczyków wulkan to nie atrakcja turystyczna, ale część codziennego krajobrazu - czasem niepokojąca, ale oswojona. To podejście - zrównoważone, spokojne, pragmatyczne - przebija z każdej przytoczonej przez Tondos rozmowy. W tle wybrzmiewają też pytania o granice ludzkiej kontroli nad naturą. Czy życie w cieniu potencjalnej katastrofy uczy pokory? A może odwagi? Czy można się bać, a jednocześnie czerpać z nieprzewidywalności? Wydanie - jak przystało na serię Oblicza świata - jest bardzo estetyczne. Wspaniałe zdjęcia robią wrażenie, ale najważniejsze jest to, że tekst sam w sobie jest tak sugestywny, iż i bez nich można poczuć zapach siarki w powietrzu i usłyszeć trzask magmy pod ziemią. Podsumowanie „Życie pod wulkanami” to podróż przez Islandię, ale również podróż w głąb tego, co często niezrozumiałe - pogodzenia się z życiem na krawędzi. Paulina Tondos udowadnia, że temat wulkanów to nie niszowa ciekawostka, lecz uniwersalna opowieść o relacji człowieka z naturą - pełna respektu, fascynacji i przede wszystkim: życia. Dla tych, którzy marzą o Islandii. Dla tych, którzy lubią wiedzieć więcej. I dla tych, którzy chcą poczuć, co to znaczy mieć ogniste serce pod stopami. Doceniam publikację za pasję, lekkość i ogromną uważność na człowieka w cieniu wulkanu.
Till the Last Breath
Ta książka roztrzaskała mi serce… i poskładała je na nowo. 💔🫀 "Till the Last Breath" to historia, która zaczyna się jak delikatne muśnięcie emocji, a kończy jak huragan. Karolina Zielińska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać tak, że czujesz każde słowo aż do ostatniego tytułowego oddechu. 💫 Co pokochałam? - Relacja slow burn - pełna napięcia, niedopowiedzeń i spojrzeń, które mówią więcej niż tysiąc słów. - Chemia między bohaterami - prawdziwa, intensywna, ale nigdy przesadzona. - Poruszające tło fabularne - tu nie chodzi tylko o miłość. To też opowieść o stracie, nadziei i odnajdywaniu sensu w najmroczniejszych momentach. - Styl autorki - subtelny, dojrzały, pełen emocji i poruszających cytatów, które chce się zaznaczyć i zapamiętać. 🤍 To historia o tym, że niektóre spotkania zmieniają wszystko. Że czasem wystarczy jedna osoba, by znów nauczyć się oddychać… I że miłość naprawdę potrafi leczyć - nawet najbardziej zranione serca. 📌 Jeśli lubisz książki z bólem, nadzieją i ogromnym ładunkiem emocjonalnym - nie możesz tego przegapić. ⭐ Ocena: 10/10 Zakochałam się. I zostałam z tą historią w głowie na długo po ostatniej stronie.
Korsyka. Tygiel tożsamości
Ta książka to perełka - podobnie jak sama Korsyka. Od pierwszych stron wciągnęła mnie swoją różnorodnością i głębią. Choć porusza wiele tematów - od historii, przez kuchnię, język, kulturę, aż po zjawiska tak nieoczywiste jak korsykańska mafia - wszystko układa się w spójną, barwną opowieść o tej niezwykłej wyspie. Świetny jest sposób, w jaki autorka splata różne wątki. Historie się przenikają, tworząc żywy, dynamiczny obraz Korsyki. Mamy tu mnóstwo kontekstów, odniesień i ciekawostek, które nie przytłaczają, a wręcz przeciwnie - rozbudzają ciekawość i zachęcają do dalszego zgłębiania tematu. Widać, że autorka zna Korsykę od podszewki i naprawdę ją kocha. Ta książka to nie tylko reportaż, to także kawałek jej serca. Ogromnym plusem jest styl pisania - prosty, przystępny, a jednocześnie pełen emocji i autentycznego zaangażowania. Czyta się błyskawicznie, bo każda strona niesie coś ciekawego i nowego. Dla każdego znajdzie się tu coś interesującego - niezależnie od tego, czy ciekawi Cię historia, języki, kuchnia czy społeczno-polityczne zawiłości. To książka, która pozwala naprawdę poczuć klimat wyspy i zrozumieć, czym dla Korsykan jest ich tożsamość. Bardzo polecam! ♡ To z jednej strony wciągająca lektura, a z drugiej prawdziwa podróż w głąb tej fascynującej wyspy.
Forget me not
Od pierwszych rozdziałów na Wattpadzie wiedziałam, że ta książka — tak jak inne od tej autorki — totalnie mnie wciągnie. I dokładnie tak było. Już od pierwszych stron czułam, że ta historia mnie pochłonie i zostanie ze mną na dłużej. Na Forget Me Not czekałam prawie miesiąc, bo nie mogłam od razu jej dorwać. Ale wiecie co? To tylko podkręciło emocje. Jak w końcu ją otworzyłam, przepadłam. Czytałam, chłonęłam każde słowo i zanim się obejrzałam — byłam na ostatniej stronie. To, co najbardziej mnie urzekło, to ten klimat — trochę klasyczny wattpadowy romans, ale napisany dojrzale, z emocjami i wyczuciem. Była ciąża, były niedopowiedzenia, uczucia, które dosłownie eksplodują, i emocje, które czuć całym sobą. Wszystko napisane lekko, płynnie, bez przesady. Po prostu — historia, którą się czuje. Uwielbiam książki, w których relacja między bohaterami jest tak prawdziwa, że aż trudno uwierzyć, że to tylko fikcja. I właśnie tak było tutaj. Ludka Skrzydlewska potrafi stworzyć napięcie, intymność i emocje, które się naprawdę przeżywa. Każda scena coś znaczy, każda emocja zostaje w pamięci. A motyw ciąży? Dla mnie zależy - jak jest dobrze napisany to go uwielbiam a tu właśnie tak było 🥹💙
Till the Last Breath
⭐⭐⭐⭐ Jest to dark romance, który nie unika brutalności i tematów psychologicznie trudnych. Zdecydownie nie jest to książka dla osób wrażliwych. Historia dzieje się na Alasce, której mrok i chłód czuć już od samego początku. Główną bohaterką jest 19 letnia Lucille, która po śmierci swojego ojca, zaczyna żyć w skrajnym ubóstwie, z codzienną walką o przetrwanie, a której matka popada w uzależnienia, co sprawia, że zostaje wciągnięta w tajemniczą „wspólnotę” rozprowadzającą podejrzane leki. Jest to bohaterka odważna, choć pełna lęku. Na jej drodze staje starszy od niej mężczyzna, Thoren, zmotywowany pragnieniem zemsty. Jest to bohater skomplikowany, zimny i bezwzględny, z wieloma ranami i traumami z przeszłości, który mimo to jest zdolny do uczuć. Autorka mocno balansuje pomiędzy ciężarem codzienności i trudnych tematów, oraz chwilami nadziei, sprawiając, że lektura jest mocno zaskakująca i tajemnicza.