Recenzje
Niechciany współlokator
Sydney mieszka ze swoim narzeczonym Colinem, gdy do ich domu wprowadza się Logan, jego najlepszy przyjaciel, którego obecność budzi w niej niespodziewane uczucia i komplikuje każdy plan na przyszłość. "Niechciany współlokator" to historia o skomplikowanych relacjach, skrywanych uczuciach i decyzjach, które mogą wywrócić całe życie do góry nogami. Autorka stworzyła trójkąt bohaterów, który od samego początku wciąga i trzyma w napięciu, pokazując jak cienka jest granica między bezpieczeństwem, a pożądaniem. Sydney wywoływała we mnie mieszane uczucia, z jednej strony łatwo było kibicować jej emocjom i rozumieć dylematy sercowe, z drugiej natomiast osobiście nie toleruję zdrady, co sprawiało, że jej niektóre decyzję mnie niestety irytowały. Colin natomiast nie wydawał mi się być dla niej odpowiednim partnerem, często jego zachowanie wzbudzało we mnie wątpliwości, a tak naprawdę wiele ich problemów wystarczyło załatwić jedną, szczerą rozmową. Niestety w życiu bohaterów, podobnie jak w prawdziwym świecie, strach, dumę czy obawy przed konfrontacją potrafią zablokować szczerość, co prowadzi do napięcia oraz komplikacji. Logan natomiast jest bohaterem niezwykle intrygującym, jego obecność wywołuje mieszankę pożądania, niepewności i emocjonalnego chaosu. Nie ukrywam, że jego postać polubiłam najbardziej, to dzięki niemu nie było wiadomo, co się za chwilę wydarzy. Książka wciąga i potrafi zaskoczyć, w szczególności zaskoczył mnie jeden wątek, który całkowicie zmienił moje spostrzeżenie na bohaterów. Był to zwrot akcji, który zmienił dosłownie wszystko, tego się naprawdę w ogóle nie spodziewałam. "Niechciany współlokator" to historia idealna do przeczytania "na jeden raz", ja ją przeczytałam w dwa wieczory, ale to tylko dlatego, że ostatnie noce mam dosyć ciężkie, więc byłam już zmęczona, mimo to wciągnęła mnie ona całkowicicie.
The Darkside Of Death
„A piekłem był Caden Diaz. On był moim prześladowcą. On był moim koszmarem. On był moim zabójcą.” Mroczna i brutalna opowieść o demonach przeszłości, które powróciły i pragnęły zemsty. Ona wsadziła go za kratki i na nowo budowała swoje życie, starając przetrwać to, co się wydarzyło w przeszłości. Czuła, że kiedyś będzie musiała zmierzyć się ze swoimi decyzjami i nim, ale nie podejrzewała, że tak szybko. On był ciemnością i niebezpieczeństwem, a teraz pragnął zemsty i miał stać się również jej bólem i strachem. Dwa lata na to czekał, a teraz kiedy uciekł z więzienia, zamierzał spełnić swój plan wobec niej. Emily i Caden będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji, lękami, strachem i koszmarami. Zwłaszcza ona. Bo Caden jest zimny i wyprany z emocji zabójcą. Pragnie zemsty i kary dla Emily, którą sam jej wymierzy. Tylko czy o to w tym wszystkim chodzi? Rozpoczęła się gra strachu, kłamstw, szantażu i o życie. Kto ją wygra? „Wszystko żywe, co w tobie widziałam, umarło. Jesteś katem siebie samego i żaden inny człowiek więcej nie wyciągnie do ciebie pomocniczej dłoni.” „The darkside of death” to mroczna opowieść, która przyciąga uwagę nietuzinkową fabułą i klimatem tak dusznym i gęstym, że nie sposób nie poczuć na sobie tego całego napięcia, niepewności i lęku, ale i pożądania. Nie ma w niej nic romantycznego ani dobrego. Jest to emocjonująca lektura, pełna trudnych wyborów i konfrontacji z własnymi lękami. Nie da się wymazać i zapomnieć o tym, co było, bo jest to cały czas w nich. A wszystko, co dzieje się między nimi jest niebezpieczne i zawsze chodzi o coś więcej, niż jest mówione. Ich relacja jest toksyczna i graniczy z obsesją. On wie, jak manipulować i jest nieprzewidywalny. Nie boi się zabić i nawet się przy tym nie zawaha, uwielbia dręczyć Emily, podsycać jej lęk. Emily, mimo że jest krucha, to ma w sobie również odwagę, by cały czas stawiać się Cadenowi. Autorka rozpoczęła psychologiczną grę nie tylko z bohaterami, ale i z czytelnikiem. Dając odczucie, że nikt w tej historii nie jest bezpieczny, a każda postać, jaka się pojawia, jest podejrzana. Każdy tu coś ukrywa, każdy ma w sobie mrok i każdy jest w stanie zrobić coś, czego się nie spodziewał. Gdy tylko przeczytałam opis, to byłam bardzo ciekawa tej historii i tego, co tam się będzie działo. I dałam się pochłonąć temu mrokowi, niepewności i obsesji, a czytanie było przyjemne, ciekawość i cały ten jej mrok tylko sprawiały, że chciałam wiedzieć, dokąd zaprowadzi ich ta cała sytuacja oraz co się w niej kryje. Zakończenie trochę mnie wbiło w fotel i zaskoczyło, pozostawiając niedosyt.
In my 20s. 26 lekcji, które dałabym młodszej sobie
Ta książka była cudowna. Po jej przeczytaniu poczułam się lżej i lepiej z samą sobą. Często zastanawiałam się nad wieloma sprawami — nad wyborami i swoim życiem — jednak autorka uświadomiła mi, że to, iż czegoś nie wiem, też jest dobre. Że raz jest się bohaterem, a raz złoczyńcą i nie da się wszystkim dogodzić. Rady autorki wzięłam prosto do serca. Notowałam i zapisywałam bardzo dużo rzeczy. Zmotywowałam się do robienia więcej. Czytało mi się naprawdę szybko — język jest lekki i przyjemny. Lekcje są zaznaczone dużym fontem i w każdej z nich możemy znaleźć pytania, które zmuszają nas do głębszych przemyśleń i refleksji. Każdy rozdział, każda kolejna lekcja wnosi coś do życia i uświadamia wiele spraw. Gdybym miała polecić tę książkę komuś, kto czuje się zagubiony, bez wahania poleciłabym właśnie ją. Na pewno sięgnę po nią jeszcze nie raz, aby móc przeanalizować swoje wdrożenia i ewentualnie wprowadzić jeszcze więcej do mojego życia. Bardzo, bardzo, bardzo polecam ❤
Surogatka
Czy prawdziwie kochać można więcej niż raz? Abby pojawia się w życiu Siga splotem przypadków. I w związku z chęcią jego teściów zachowania cząstki ich zmarłej córki. Bycie surogatką nigdy nie jest proste, a co dopiero bycie nią dla obcego człowieka. Jednak Abby ma ogromne serce, a jej bezinteresowność nie ma granic. I tak wkracza w angielskie życie… z założenia na chwilę. Ale czy można zabronić sobie kochać? „Surogatka” to, co mnie odrobinę zaskoczyło, powieść nieco powiązana z pozycją „Arystokrata”, bowiem Sig pojawił się tam, jako postać poboczna. Oczywiście nie trzeba znać tej pozycji, zasiadając do lektury, jednak dla fanów Ward - w tym dla mnie, to zawsze miłe zajrzeć do bohaterów, których się zna, nawet jeśli ich pojawienie się jest epizodyczne. Tudzież szalenie epizodyczne - jak w przypadku Chancea z jej książki „Słodki drań”. Tak, jestem już chyba psychofanką Penelope i nie jest mi z tego powodu wstyd! Jednak wiążę się z tym pewien strach, bowiem zawsze, gdy sięgam po kolejną jej historię obawiam się, że mi się nie spodoba. A ta pozycja? Cóż, otarła się o detronizację „Słodkiego drania”, co jeszcze niedawno wydawało mi się niemożliwe! To będzie wyjątkowo długa recenzja, więc dla tych, którzy cierpią na brak czasu powiem jedynie - czytajcie! Ta powieść zawładnie Waszym sercem, choć wydaje się być kolejną zwyczajną pozycją z kategorii romansu. Dla całej reszty mam sporo przemyśleń, bowiem ta książka do nich skłania. Porusza trudny i nadal nieco kontrowersyjny w niektórych kręgach temat matki zastępczej. Już samo to nadaje jej nieco cięższego tonu, jednak to, co najważniejsze to fakt, że Ward podeszła do tego wątku znakomicie - z wyczuciem, zaprezentowaniem odpowiednich rozterek, różnorakich reakcji oraz całej palety emocji głównych bohaterów, które są realne i odzwierciedlają to, z czym każdy z nas mierzyłby się na ich miejscu. Dodatkowo wplotła tu motyw straty, przedwczesnego odejścia partnera, który pozostawia po sobie ślad do końca życia. Związała z tym bardzo słuszne wątpliwości Abby związane z życiem w cieniu zmarłej osoby i poczuciem bycia zastępstwem, dalekim od ideału. Ponadto w kreacji postaci dziewczyny postawiła ważny akcent na to, że w życiu czasem egoistycznie trzeba postawić na siebie, a w związku należy walczyć o to, by być priorytetem dla partnera, a nie marną imitacją. I nie są to wygórowane wymagania, choć często o tym zapominamy. Jednocześnie pięknie pokazała, jak nieskończone pokłady miłości nosi w sobie człowiek i choć ta kolejna miłość zawsze jest inna, nie znaczy wcale, że jest gorsza. Przypomniała po prostu, że każdego kochamy inaczej i nie ma w tym nic złego ani nie ujmuje tu żadnemu z uczuć. Oczywiście znajdziemy tu odrobinę erotyki, znakomicie napisanej i wplecionej ze smakiem do fabuły. Jednak to, co wychodzi na pierwszy plan w tej powieści to emocje, cała ich szeroka paleta, która prowadzi również do ogromu wzruszeń. Ponadto powieść skłania do rozmyślań zarówno w kwestiach, co by było, gdyby - chociażby, czy związek Siga i Britney byłby idealny po latach, gdyby kobieta przeżyła, a może magia ich relacji polegała na jej krótkotrwałości, jak i tych odnoszących się do teraźniejszości postaci, dotyczących, chociażby rozwoju ich uczuć, bycia matką dla nieswojego, a jednak swojego dziecka i wielu innych. Powieść otwiera też oczy na pojęcie surogactwa i uświadamia czytelnika jak wielkim jest błogosławieństwem. Dla mnie była to naprawdę wyjątkowa lektura, wzruszyła mnie, pozostawiła po sobie ślad i przypomniała, że życie nigdy nie jest czarno-białe. Ogromnie Wam ją polecam!
Surogatka
Surogatka to książka, która przede wszystkim porusza nie tyle akcją, ile subtelnym pokazaniem ludzkiej kruchości. To historia o pustce po stracie, o powolnym gojeniu ran i o zaskakującym momencie, w którym serce zaczyna bić inaczej, choć miało już nigdy nie kochać. . Autorka tworzy atmosferę pełną cichego napięcia. Bohaterowie zbliżają się do siebie nie dlatego, że los ich ku sobie popycha, lecz dlatego, że wzajemnie wyczuwają swoje zranienia. Między nieufnością a potrzebą bliskości rodzi się delikatna więź, która wymyka się logice. Czytelnik niemal fizycznie czuje ich wahanie, pragnienie czułości zderzające się z lękiem przed zdradzeniem przeszłości. . To historia, która wciąga emocjonalnie, ponieważ opowiada o miłości rodzącej się tam, gdzie wydaje się niemożliwa. Jest pełna ciepła, wrażliwości i momentów skłaniających do zatrzymania się na chwilę. Pozostawia pytanie, czy serce ma prawo chcieć więcej, gdy wciąż nosi w sobie echo dawnej straty. Napewno jeszcze wrócę do tej książki i polecam każdemu, przyjemna i przede wszystkim szybka w czytaniu.