Recenzje
Wałkowanie Ameryki (twarda oprawa)
Kiedy czytałam tę książkę, dosłownie co kilka stron zmieniałam zdanie, co do tego, czy ten kraj mi się podoba i czy chciałabym go odwiedzić, czy raczej nie cierpię amerykańskiej mentalności, a i tej kultury pełnej sprzeczności i różnorodności. Mniej więcej co rozdział mi się zmieniało…
Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nie miałam w rękach tak ciekawej książki opisującej jakikolwiek kraj, czy kulturę. W ciepły i niezwykle interesujący sposób, Marek Wałkuski pisze o Amerykanach i ich dziwactwach, fascynacjach, relacjach z obcokrajowcami, wyznaniach, a także sławnej amerykańskiej wolności. Jestem pełna uznania dla opisów kraju i jego mieszkańców, które czytałam wielokrotnie jak fragmenty powieści obyczajowych, a nie reportażu.
Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nie miałam w rękach tak ciekawej książki opisującej jakikolwiek kraj, czy kulturę. W ciepły i niezwykle interesujący sposób, Marek Wałkuski pisze o Amerykanach i ich dziwactwach, fascynacjach, relacjach z obcokrajowcami, wyznaniach, a także sławnej amerykańskiej wolności. Jestem pełna uznania dla opisów kraju i jego mieszkańców, które czytałam wielokrotnie jak fragmenty powieści obyczajowych, a nie reportażu.
mapymysli.com Katarzyna Żbikowska
Wałkowanie Ameryki
Kiedy czytałam tę książkę, dosłownie co kilka stron zmieniałam zdanie, co do tego, czy ten kraj mi się podoba i czy chciałabym go odwiedzić, czy raczej nie cierpię amerykańskiej mentalności, a i tej kultury pełnej sprzeczności i różnorodności. Mniej więcej co rozdział mi się zmieniało…
Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nie miałam w rękach tak ciekawej książki opisującej jakikolwiek kraj, czy kulturę. W ciepły i niezwykle interesujący sposób, Marek Wałkuski pisze o Amerykanach i ich dziwactwach, fascynacjach, relacjach z obcokrajowcami, wyznaniach, a także sławnej amerykańskiej wolności. Jestem pełna uznania dla opisów kraju i jego mieszkańców, które czytałam wielokrotnie jak fragmenty powieści obyczajowych, a nie reportażu.
Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nie miałam w rękach tak ciekawej książki opisującej jakikolwiek kraj, czy kulturę. W ciepły i niezwykle interesujący sposób, Marek Wałkuski pisze o Amerykanach i ich dziwactwach, fascynacjach, relacjach z obcokrajowcami, wyznaniach, a także sławnej amerykańskiej wolności. Jestem pełna uznania dla opisów kraju i jego mieszkańców, które czytałam wielokrotnie jak fragmenty powieści obyczajowych, a nie reportażu.
mapymysli.com Katarzyna Żbikowska
Podręcznik projektantów WWW. Smashing Magazine
W dzisiejszych czasach tworzenie stron internetowych jest na wyciągnięcie ręki. Gotowe przykłady, samouczki, tutoriale - sieć jest pełna tego typu materiałów. Jednak już na pierwszy rzut oka można odróżnić stronę stworzoną przez amatora od tej zaprojektowanej i wykonanej przez profesjonalistę. Droga do zaszczytnego tytułu specjalisty jest długa i wyboista. Jednak dzięki tej książce może być zdecydowanie bardziej przyjemna!
Kiedy wybierałem dwie nowe książki do recenzji, zastanawiałem się, która z nich okaże się lepsza: omawiany właśnie "Podręcznik projektantów WWW" czy poprzednio opisywany "Podręcznik freelancera". Już na wstępie powiem Wam, że dużo lepsze wrażenie wywarła na mnie pozycja druga. Nie oznacza to jednak, że pierwszy podręcznik jest gorszy. Wszystko zależy od subiektywnego podejścia do tematyki oraz tego, że dużo więcej tajemnic krył przede mną freelancing. Co ciekawego znalazłem z "Podręczniku projektantów WWW"? Za chwilę postaram się to streścić.
Książki tej nie można nazwać opasłym tomiszczem, jednak zawiera w sobie 12 treściwie opracowanych działów. Tak jak mają w zwyczaju redaktorzy Smashing Magazine, nie natrafimy w niej na zbyt wiele skomplikowanych zwrotów (a jeśli tak, to są dobrze nam wyjaśnione). Całość czyta się lekko i płynnie, chociaż niektóre podrozdziały wydają się być zbyt uproszczone, gdyż opisują rzeczy dla większości projektantów oczywiste.
Pierwszy rozdział przedstawia nam smutną prawdę o firmowych witrynach internetowych. Wiele osób nadal myśli, że opieka nad stroną www jest lekkim zajęciem, które właściwie nie kosztuje nas ni krzty wysiłku i czasu. To jeden z podstawowych błędów w wielu sytuacjach.
Druga część jest przedstawieniem wyników audytu, którego przeprowadzili autorzy. Dotyczył on rozpoznania i ocenienia kilkudziesięciu stron - portfolio, tak abyśmy mogli poznać obecne trendy i sprawdzone sposoby na pozyskanie nowych klientów.
Kolejnym ciekawym tematem opisywanym w "Podręczniku projektantów WWW" jest projektowanie interfejsu użytkownika na potrzeby biznesowych aplikacji WWW. Poznamy tu różnice (a jest ich naprawdę wiele) pomiędzy witryną, a aplikacją internetową. Warto znać upodobania internautów i właśnie w sieci szukać swojej niszy biznesowej.
Dla osób, które nie posiadają zmysłu artystycznego, szczerze mogę polecić rozdział o numerze siódmym. Wszystko co o kolorach powinniśmy wiedzieć, znajduje się właśnie w tym miejscu. Nie tylko informacje o stosowaniu barw, ale też szczegółowe opisy wielu konkretnych zestawień kolorystycznych.
Najwięcej przyjemności podczas czytania przysporzyła mi jednak część kolejna. W dość prosty i zrozumiały sposób przedstawiła ona cały proces tworzenia strony internetowej, z pozycji naszego klienta oraz naszej. W jej kilkunastu częściach można ujrzeć dwie strony medalu i dwa, zupełnie od siebie różne, spojrzenia na jeden i ten sam projekt.
Powszechnie wiadomo, że bez znajomości nie mamy zbyt wielkiej szansy na zaistnienie w jakiejkolwiek branży. Tak jest też oczywiście w pracy projektanta stron internetowych. Przedostatni dział treściwie i wyczerpująco przedstawia nam wszelkie zagadnienia dotyczące kreowania sieci znajomości, referencji i współpracy.
Podsumowanie
Jeżeli miałbym określić oba podręczniki (projektantów WWW i freelancera), to nazwałbym je rodzeństwem. Każda z książek świetnie uzupełnia drugą. O ile jesteśmy dobrze obeznani w tematach, niektóre ich części mogą nas nudzić, jednak dla wielu osób powinny one okazać się świetną skarbnicą wiedzy.
A tej nigdy dość!
Kiedy wybierałem dwie nowe książki do recenzji, zastanawiałem się, która z nich okaże się lepsza: omawiany właśnie "Podręcznik projektantów WWW" czy poprzednio opisywany "Podręcznik freelancera". Już na wstępie powiem Wam, że dużo lepsze wrażenie wywarła na mnie pozycja druga. Nie oznacza to jednak, że pierwszy podręcznik jest gorszy. Wszystko zależy od subiektywnego podejścia do tematyki oraz tego, że dużo więcej tajemnic krył przede mną freelancing. Co ciekawego znalazłem z "Podręczniku projektantów WWW"? Za chwilę postaram się to streścić.
Książki tej nie można nazwać opasłym tomiszczem, jednak zawiera w sobie 12 treściwie opracowanych działów. Tak jak mają w zwyczaju redaktorzy Smashing Magazine, nie natrafimy w niej na zbyt wiele skomplikowanych zwrotów (a jeśli tak, to są dobrze nam wyjaśnione). Całość czyta się lekko i płynnie, chociaż niektóre podrozdziały wydają się być zbyt uproszczone, gdyż opisują rzeczy dla większości projektantów oczywiste.
Pierwszy rozdział przedstawia nam smutną prawdę o firmowych witrynach internetowych. Wiele osób nadal myśli, że opieka nad stroną www jest lekkim zajęciem, które właściwie nie kosztuje nas ni krzty wysiłku i czasu. To jeden z podstawowych błędów w wielu sytuacjach.
Druga część jest przedstawieniem wyników audytu, którego przeprowadzili autorzy. Dotyczył on rozpoznania i ocenienia kilkudziesięciu stron - portfolio, tak abyśmy mogli poznać obecne trendy i sprawdzone sposoby na pozyskanie nowych klientów.
Kolejnym ciekawym tematem opisywanym w "Podręczniku projektantów WWW" jest projektowanie interfejsu użytkownika na potrzeby biznesowych aplikacji WWW. Poznamy tu różnice (a jest ich naprawdę wiele) pomiędzy witryną, a aplikacją internetową. Warto znać upodobania internautów i właśnie w sieci szukać swojej niszy biznesowej.
Dla osób, które nie posiadają zmysłu artystycznego, szczerze mogę polecić rozdział o numerze siódmym. Wszystko co o kolorach powinniśmy wiedzieć, znajduje się właśnie w tym miejscu. Nie tylko informacje o stosowaniu barw, ale też szczegółowe opisy wielu konkretnych zestawień kolorystycznych.
Najwięcej przyjemności podczas czytania przysporzyła mi jednak część kolejna. W dość prosty i zrozumiały sposób przedstawiła ona cały proces tworzenia strony internetowej, z pozycji naszego klienta oraz naszej. W jej kilkunastu częściach można ujrzeć dwie strony medalu i dwa, zupełnie od siebie różne, spojrzenia na jeden i ten sam projekt.
Powszechnie wiadomo, że bez znajomości nie mamy zbyt wielkiej szansy na zaistnienie w jakiejkolwiek branży. Tak jest też oczywiście w pracy projektanta stron internetowych. Przedostatni dział treściwie i wyczerpująco przedstawia nam wszelkie zagadnienia dotyczące kreowania sieci znajomości, referencji i współpracy.
Podsumowanie
Jeżeli miałbym określić oba podręczniki (projektantów WWW i freelancera), to nazwałbym je rodzeństwem. Każda z książek świetnie uzupełnia drugą. O ile jesteśmy dobrze obeznani w tematach, niektóre ich części mogą nas nudzić, jednak dla wielu osób powinny one okazać się świetną skarbnicą wiedzy.
A tej nigdy dość!
webroad.pl Michał Kortas, 2013-05-17
E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu
Niezwykła książka o niezwykłych ludziach. To pierwsze co mi się nasunęło po lekturze E-wangelistów. Piętnaście opowieści, z których każda mogłaby posłużyć jako fundament oddzielnej książki. Ale co takiego wyjątkowego jest w publikacji zawierającej wywiady z kilkunastoma przedsiębiorcami? Jest pasja, jest odwaga i jest wiara w to, że można zamienić marzenia w rzeczywistość. To realna inspiracja, zdecydowanie lepsza, niż wszystkie „Sekrety” do kupy wzięte. Także dlatego, że nie opisuje wyimaginowanych sztuczek, a prawdziwe obrazy Polaków, którzy zmienili kształt naszego rodzimego rynku internetowego. I wartościowa również dlatego, że nie karmi mnie kolejny raz amerykańskimi opowieściami, które zawsze są bardziej optymistyczne, niż realistyczne. Wreszcie mam w rękach autentyczne opowieści o sukcesie moich rodaków.
Dla mnie to była lektura bardzo wartościowa, pełna przykładów i prawdziwych fragmentów historii. Także mojej. Jestem w końcu dzieckiem Internetu. Kimś, kto dorastał wraz z Allegro, Tlenem czy Onetem. To tam miałam pierwsze konta mailowe, tam robiłam pierwsze zakupy on-line i tam czytałam newsy ze świata. Dziś te lata wspominam z rozczuleniem, bo to było odkrywanie czegoś nowego, czasami doświadczanie cudów. A teraz siedzę sobie na kanapie i czytam na tablecie wywiady z ludźmi, którzy powołali te platformy do życia. Siedzę i chłonę wspaniały opis fragmentu mojej młodości. To fajne uczucie.
Dla mnie to była lektura bardzo wartościowa, pełna przykładów i prawdziwych fragmentów historii. Także mojej. Jestem w końcu dzieckiem Internetu. Kimś, kto dorastał wraz z Allegro, Tlenem czy Onetem. To tam miałam pierwsze konta mailowe, tam robiłam pierwsze zakupy on-line i tam czytałam newsy ze świata. Dziś te lata wspominam z rozczuleniem, bo to było odkrywanie czegoś nowego, czasami doświadczanie cudów. A teraz siedzę sobie na kanapie i czytam na tablecie wywiady z ludźmi, którzy powołali te platformy do życia. Siedzę i chłonę wspaniały opis fragmentu mojej młodości. To fajne uczucie.
mapymysli.com Katarzyna Żbikowska
Prowadzenie warsztatów szkoleniowych. Podręcznik trenera biznesu
Jako trener, który stawia swoje pierwsze kroki na wybiegu, rzuciłam się na tę publikację jak na świeżą bułeczkę. Starym zwyczajem, postanowiłam zgłębić na samym początku fachową literaturę z zakresu realizacji projektów rozwojowych, szkoleniowych i warsztatów. Trafiłam na Podręcznik Trenera Biznesu i się nie zawiodłam.
Książka dała mi sporą dawkę praktycznych wskazówek, o których pewnie nie jeden zawodowy trener mógłby nawet nie pomyśleć. Najbardziej podobał mi się rozdział o narzędziach diagnostycznych. Może dlatego, że jako wieloletni praktyk zarządzania projektami, zdaję sobie sprawę, że dobrze zaplanowane przedsięwzięcie to połowa sukcesu. Dowiedziałam się, między innymi, w jaki sposób powinnam zbierać informacje na etapie badania potrzeb klienta, przed zaprojektowaniem dla niego szkolenia. Rozmowy z przedstawicielami działów HR nie są wystarczające w dotarciu do prawdziwych potrzeb zleceniodawcy. Czasem warto także porozmawiać z przełożonymi uczestników naszego szkolenia, samymi uczestnikami, a nawet zewnętrznymi klientami firmy. Etap zbierania wymagań i oczekiwań może w związku z tym trwać dłużej, niż gdybyśmy pominęli te analizy, ale zdecydowanie się opłaci. Z większym prawdopodobieństwem przygotujemy produkt, z którego zadowoleni będą uczestnicy, klient, a także my sami.
Dużo mi dał także rozdział na temat przeprowadzania wstępu do szkolenia, podczas którego trener prowadzący ma niepowtarzalną okazję do zmotywowania uczestników. A może to osiągnąć przedstawiając im nie tylko cele i zakres warsztatu, ale przede wszystkim korzyści, które z niego wyniesie uczestnik. Niezwykle ważne jest także opisanie metod, które będą stosowanie podczas spotkania i powody, dla których akurat takie wybraliśmy. To kluczowe podczas realistycznych treningów, które przeprowadzają uczestników przez realne doświadczenia i odzwierciedlają w pewien sposób specyfikę ich pracy.
W zasadzie każda wskazówka Autora lądowała w moim notesie z mapami myśli, pełnymi skojarzeń i uzupełnień. Jestem także pewna, że wrócę do tej książki nie raz. Po kolejne inspiracje i weryfikację, czy moje metody się sprawdzają.
Książka dała mi sporą dawkę praktycznych wskazówek, o których pewnie nie jeden zawodowy trener mógłby nawet nie pomyśleć. Najbardziej podobał mi się rozdział o narzędziach diagnostycznych. Może dlatego, że jako wieloletni praktyk zarządzania projektami, zdaję sobie sprawę, że dobrze zaplanowane przedsięwzięcie to połowa sukcesu. Dowiedziałam się, między innymi, w jaki sposób powinnam zbierać informacje na etapie badania potrzeb klienta, przed zaprojektowaniem dla niego szkolenia. Rozmowy z przedstawicielami działów HR nie są wystarczające w dotarciu do prawdziwych potrzeb zleceniodawcy. Czasem warto także porozmawiać z przełożonymi uczestników naszego szkolenia, samymi uczestnikami, a nawet zewnętrznymi klientami firmy. Etap zbierania wymagań i oczekiwań może w związku z tym trwać dłużej, niż gdybyśmy pominęli te analizy, ale zdecydowanie się opłaci. Z większym prawdopodobieństwem przygotujemy produkt, z którego zadowoleni będą uczestnicy, klient, a także my sami.
Dużo mi dał także rozdział na temat przeprowadzania wstępu do szkolenia, podczas którego trener prowadzący ma niepowtarzalną okazję do zmotywowania uczestników. A może to osiągnąć przedstawiając im nie tylko cele i zakres warsztatu, ale przede wszystkim korzyści, które z niego wyniesie uczestnik. Niezwykle ważne jest także opisanie metod, które będą stosowanie podczas spotkania i powody, dla których akurat takie wybraliśmy. To kluczowe podczas realistycznych treningów, które przeprowadzają uczestników przez realne doświadczenia i odzwierciedlają w pewien sposób specyfikę ich pracy.
W zasadzie każda wskazówka Autora lądowała w moim notesie z mapami myśli, pełnymi skojarzeń i uzupełnień. Jestem także pewna, że wrócę do tej książki nie raz. Po kolejne inspiracje i weryfikację, czy moje metody się sprawdzają.
mapymysli.com Katarzyna Żbikowska