Recenzje
Nawyk wytrwałości. Jak go wykształcić metodą małych kroków
Nieduża i lekka książeczka w sam raz do torebki, tym bardziej do bagażu podręcznego. „Nawyk wytrwałości.Jak go wykształcić metodą małych kroków” to książka w sam raz na lato. Dlaczego?
Podobno to latem (szczególnie podczas urlopów) snujemy najwięcej planów i podejmujemy najwięcej decyzji. Statystycznie. Podobno to obfitość słońca, ciepła temperatura i klimat kanikuły skłania do głębszych refleksji, do wyznaczania sobie celów na kolejne pory roku. Nie wnikam czy to prawda, ale Anna Kuraszyńska na pewno mnie czegoś nauczyła, jeszcze zanim moja głowa rozgrzana słońcem zacznie produkować nowe pomysły na życie.
Łatwo nie będzie...
Autorka po pierwsze nie cacka się: nie jesteś wytrwały, to nic nie osiągniesz. Nie będziesz ćwiczył wytrwałości – nie będziesz wytrwały, więc nic nie osiągniesz. Już na pierwszych kartach powtarza kilkakrotnie, bez ogródek: Nikt nie mówił, że żyć jest łatwo, a sukcesy przychodzą gładko. Trudności zawsze będą się piętrzyć przed nami, wytrwałość jest po to, żeby je przezwyciężać.
I zaczyna przewodnik po metodzie małych kroków. Po pierwsze, cel musi być jasny i zrozumiały (nie każdy nasz cel jest dla nas zrozumiały, prawda?). Po drugie, musisz go mieć cały czas przed oczami wyobraźni i po trzecie potrzebny ci plan szczegółowy – plan w jaki sposób osiągniesz to co zamierzasz. Im uważasz się za mniej wytrwałego, tym więcej punktów powinien mieć plan. I do roboty – codziennie wykonujesz kolejne punkty planu. Czasem pierwszy krok musisz robić tydzień, czasem mniej, czasem więcej, ale ważne, żeby trzymać się opracowanego schematu. Punkty planu to małe kroczki, śmiesznie łatwe: chcesz znaleźć pracę, to pierwszym krokiem będzie „pójść do kiosku kupić gazetę z ogłoszeniami”/”wejść na mamopracuj.pl” :). Drugim: „w wolnych 15 minutach przejrzeć ogłoszenia"... i tak dalej.
Zdecyduj, czego tak naprawdę chcesz
W pięciu krótkich rozdziałach są podpowiedzi jak metodą małych kroków wyjść z nałogu, osiągnąć idealne ciało, zdobyć wymarzoną pracę czy zbudować szczęśliwy związek. Nie wszystko mnie tak samo interesowało, ale warto było książkę przeczytać od deski do deski, bo w rzeczywistości w każdym rozdziale jest tak naprawdę trochę inna odmiana strategii małych kroków propagowana przez Kuraszyńską, którą można wykorzystać podczas zdobywania swoich szczytów. Na początku każdego rozdziału kluczowe pytanie: „Czego tak naprawdę chcesz?”, potem kilka konkretnych rad.
Świetna lektura dla tych, którzy coś już mają przed oczami, ale po pierwsze do końca nie wiedzą co, a po drugie nie wiedzą ani jak tam dojść, ani jak przeczytać mapę. Ale autorka zastrzega: Nie będzie łatwo, a wytrwałość jest po to, żeby trudności przezwyciężyć.
Podobno to latem (szczególnie podczas urlopów) snujemy najwięcej planów i podejmujemy najwięcej decyzji. Statystycznie. Podobno to obfitość słońca, ciepła temperatura i klimat kanikuły skłania do głębszych refleksji, do wyznaczania sobie celów na kolejne pory roku. Nie wnikam czy to prawda, ale Anna Kuraszyńska na pewno mnie czegoś nauczyła, jeszcze zanim moja głowa rozgrzana słońcem zacznie produkować nowe pomysły na życie.
Łatwo nie będzie...
Autorka po pierwsze nie cacka się: nie jesteś wytrwały, to nic nie osiągniesz. Nie będziesz ćwiczył wytrwałości – nie będziesz wytrwały, więc nic nie osiągniesz. Już na pierwszych kartach powtarza kilkakrotnie, bez ogródek: Nikt nie mówił, że żyć jest łatwo, a sukcesy przychodzą gładko. Trudności zawsze będą się piętrzyć przed nami, wytrwałość jest po to, żeby je przezwyciężać.
I zaczyna przewodnik po metodzie małych kroków. Po pierwsze, cel musi być jasny i zrozumiały (nie każdy nasz cel jest dla nas zrozumiały, prawda?). Po drugie, musisz go mieć cały czas przed oczami wyobraźni i po trzecie potrzebny ci plan szczegółowy – plan w jaki sposób osiągniesz to co zamierzasz. Im uważasz się za mniej wytrwałego, tym więcej punktów powinien mieć plan. I do roboty – codziennie wykonujesz kolejne punkty planu. Czasem pierwszy krok musisz robić tydzień, czasem mniej, czasem więcej, ale ważne, żeby trzymać się opracowanego schematu. Punkty planu to małe kroczki, śmiesznie łatwe: chcesz znaleźć pracę, to pierwszym krokiem będzie „pójść do kiosku kupić gazetę z ogłoszeniami”/”wejść na mamopracuj.pl” :). Drugim: „w wolnych 15 minutach przejrzeć ogłoszenia"... i tak dalej.
Zdecyduj, czego tak naprawdę chcesz
W pięciu krótkich rozdziałach są podpowiedzi jak metodą małych kroków wyjść z nałogu, osiągnąć idealne ciało, zdobyć wymarzoną pracę czy zbudować szczęśliwy związek. Nie wszystko mnie tak samo interesowało, ale warto było książkę przeczytać od deski do deski, bo w rzeczywistości w każdym rozdziale jest tak naprawdę trochę inna odmiana strategii małych kroków propagowana przez Kuraszyńską, którą można wykorzystać podczas zdobywania swoich szczytów. Na początku każdego rozdziału kluczowe pytanie: „Czego tak naprawdę chcesz?”, potem kilka konkretnych rad.
Świetna lektura dla tych, którzy coś już mają przed oczami, ale po pierwsze do końca nie wiedzą co, a po drugie nie wiedzą ani jak tam dojść, ani jak przeczytać mapę. Ale autorka zastrzega: Nie będzie łatwo, a wytrwałość jest po to, żeby trudności przezwyciężyć.
mamopracuj.pl Bianka Lesik, 2013-08-02
Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku
Podręcznik startupu – czyli jak sprawić, aby to klienci stworzyli Twoją firmę?
Wielu przedsiębiorców i sprzedawców, z którymi rozmawiam na szkoleniach albo podczas konsultacji, czy nawet piszę w korespondencji mailowej w pewnym momencie staje przed tym samym dylematem: jak na bardzo konkurencyjnym rynku sprzedawać podobne produkty klientom, którzy są bardzo wyedukowani i nielojalni? Jeśli przejrzysz komentarze, zauważysz że i tam tematy są w zasadzie trzy: klienci, sprzedaż i firma ze swoimi produktami.
Okazuje się, że wszystkie problemy (no, może poza wirusami w komputerach) znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jeśli w swoim myśleniu o własnej firmie, produktach, usługach czy sposobie sprzedaży w centrum postawisz klienta. Brzmi trywialnie, prawda? Tak. Ale tylko do momentu kiedy zrozumiesz co to naprawdę znaczy. A Bob Dorf i Steve Blank dobrze to opisali i wyjaśnili.
Książkę napisali ludzie, którzy są zwyczajnie „fajni” – nie są jakoś napompowani ani „odstrzeleni” od realiów (zobacz mój wywiad z Bobem Dorfem i co mi poradził w sprawie uruchamiania produkcji makaronu) ani też nazbyt „akademiccy” choć mają ku temu podstawy. To sprawia, że przez książkę się „płynie” i choć jest to dość opasłe tomisko, czytelnik nawet nie wie, że właśnie je przeczytał (mimo, że wymaga to czasu). Nawet, jeśli jest dyslektykiem :) (serio!).
Gruba książka…
Dla wielu może to być wada – bo faktem jest, że gdyby usunąć wszystkie wątki nieco odbiegające od tematu z powodzeniem udałoby się wszystko zmieścić na 100 stronach. Sądzę, że powinna powstać druga edycja tej książki w takiej właśnie odchudzonej wersji. Ale może było też tak, że chodziło o pokazanie wszystkiego od podstaw.
Ten wniosek powstał dlatego, że czytałem ją na wakacjach – miałem mnóstwo czasu i chętnie go spędzałem przy tej lekturze. Gdyby to była „robocza” część roku, prawdopodobnie nigdy bym nie dokończył jej lektury.
To w zasadzie jedyne zastrzeżenie, które do niej mam. Teraz zalety:
Dlaczego warto przeczytać tę książkę?
Bo pokazuje relacje jakie należy budować z klientami (to ogólne, ale dobre określenie) aby biznes rozpocząć, rozwinąć, wprowadzać nowe produkty (i usuwać stare, tak!), konkurować na trudnym rynku. Klienci w tej książce to w zasadzie rdzeń wokół którego buduje się firmę – oblepiając ten „kręgosłup” „ciałem”, którym jest Twoja firma. To zadziwiające, że można to zrobić planowo, z określonymi celami i przepisem a nawet z rozwiązaniami problemów, które zawsze się pojawiają. Wszystko w formie przepisów i instrukcji z odpowiednim kontekstem dla lepszego zrozumienia.
Generalną myślą książki jest coś, co Bob Dorf określił mniej-więcej w ten sposób w jednym z pierwszych rozdziałów: nowe biznesy (startupy) nie są podobne do dojrzałych firm z tego powodu, że dojrzałe firmy realizują już jakiś wybrany model biznesowy, podczas gdy młode firmy (startupy) dopiero poszukują takiego modelu. Ta oczywista wydawałoby się obserwacja prowadzi do zupełnie innych wniosków, niż większość młodych firm sądzi.
Otóż młoda firma zazwyczaj chce sklonować jakiś działający model biznesowy i go powtarzać. I nie ma w tym nic złego, tyle tylko, że w ten sposób staje się kolejnym biznesem, których pełno jest na wysoce konkurencyjnym rynku. To z kolei rodzi szerego problemów – od różnicowania oferty dla klienta, kosztów zabiegania o niego, nieskutecznych metod marketingowych „pożyczanych” od konkurentów itd. Książka „prostuje ścieżki” każdemu, kto myśli w podobny sposób ukazując poszukiwanie modelu biznesowego jaki punkt wyjściowy (i tym samym zbawienny dla młodej firmy).
Jeśli moja recenzja już Cię zainteresowała, zobacz zajęcia na których Steve Blank (współautor, wraz z Bobem Dorfem) prezentuje sporą część tego, co znajduje się w książce (video, w języku angielskim, kliknij „View the Class”). A tutaj masz fragment tej książki po polsku, w pdf.
Tę pozycję powinien przeczytać każdy przedsiębiorca – szczególnie ten, który dopiero zaczyna (albo zamierza zacząć) oraz ten, który dotarł właśnie do „ściany” (np. nie wie jak powiększyć rynek, wprowadzić produkty, zdobyć nowych klientów) oraz każdy sprzedawca, jego szef i szef tego szefa po to, żeby zrozumieć po co są klienci (tak, to nie są tylko rekordy w bazie CRM, które przynoszą kasę do Twojej firmy!). Przyda się także osobom, które chcą celnie diagnozować przyczyny problemów z klientami.
Po jej lekturze po raz kolejny zdałem sobie sprawę z tego, że sukces zawodowy (osobisty czy całej firmy) zależy tylko od Ciebie i realizacji pewnych procedur, planów i analiza wyników – działanie na oślep prowadzi tylko do zmęczenia. WykorzystajTo!
Wielu przedsiębiorców i sprzedawców, z którymi rozmawiam na szkoleniach albo podczas konsultacji, czy nawet piszę w korespondencji mailowej w pewnym momencie staje przed tym samym dylematem: jak na bardzo konkurencyjnym rynku sprzedawać podobne produkty klientom, którzy są bardzo wyedukowani i nielojalni? Jeśli przejrzysz komentarze, zauważysz że i tam tematy są w zasadzie trzy: klienci, sprzedaż i firma ze swoimi produktami.
Okazuje się, że wszystkie problemy (no, może poza wirusami w komputerach) znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jeśli w swoim myśleniu o własnej firmie, produktach, usługach czy sposobie sprzedaży w centrum postawisz klienta. Brzmi trywialnie, prawda? Tak. Ale tylko do momentu kiedy zrozumiesz co to naprawdę znaczy. A Bob Dorf i Steve Blank dobrze to opisali i wyjaśnili.
Książkę napisali ludzie, którzy są zwyczajnie „fajni” – nie są jakoś napompowani ani „odstrzeleni” od realiów (zobacz mój wywiad z Bobem Dorfem i co mi poradził w sprawie uruchamiania produkcji makaronu) ani też nazbyt „akademiccy” choć mają ku temu podstawy. To sprawia, że przez książkę się „płynie” i choć jest to dość opasłe tomisko, czytelnik nawet nie wie, że właśnie je przeczytał (mimo, że wymaga to czasu). Nawet, jeśli jest dyslektykiem :) (serio!).
Gruba książka…
Dla wielu może to być wada – bo faktem jest, że gdyby usunąć wszystkie wątki nieco odbiegające od tematu z powodzeniem udałoby się wszystko zmieścić na 100 stronach. Sądzę, że powinna powstać druga edycja tej książki w takiej właśnie odchudzonej wersji. Ale może było też tak, że chodziło o pokazanie wszystkiego od podstaw.
Ten wniosek powstał dlatego, że czytałem ją na wakacjach – miałem mnóstwo czasu i chętnie go spędzałem przy tej lekturze. Gdyby to była „robocza” część roku, prawdopodobnie nigdy bym nie dokończył jej lektury.
To w zasadzie jedyne zastrzeżenie, które do niej mam. Teraz zalety:
Dlaczego warto przeczytać tę książkę?
Bo pokazuje relacje jakie należy budować z klientami (to ogólne, ale dobre określenie) aby biznes rozpocząć, rozwinąć, wprowadzać nowe produkty (i usuwać stare, tak!), konkurować na trudnym rynku. Klienci w tej książce to w zasadzie rdzeń wokół którego buduje się firmę – oblepiając ten „kręgosłup” „ciałem”, którym jest Twoja firma. To zadziwiające, że można to zrobić planowo, z określonymi celami i przepisem a nawet z rozwiązaniami problemów, które zawsze się pojawiają. Wszystko w formie przepisów i instrukcji z odpowiednim kontekstem dla lepszego zrozumienia.
Generalną myślą książki jest coś, co Bob Dorf określił mniej-więcej w ten sposób w jednym z pierwszych rozdziałów: nowe biznesy (startupy) nie są podobne do dojrzałych firm z tego powodu, że dojrzałe firmy realizują już jakiś wybrany model biznesowy, podczas gdy młode firmy (startupy) dopiero poszukują takiego modelu. Ta oczywista wydawałoby się obserwacja prowadzi do zupełnie innych wniosków, niż większość młodych firm sądzi.
Otóż młoda firma zazwyczaj chce sklonować jakiś działający model biznesowy i go powtarzać. I nie ma w tym nic złego, tyle tylko, że w ten sposób staje się kolejnym biznesem, których pełno jest na wysoce konkurencyjnym rynku. To z kolei rodzi szerego problemów – od różnicowania oferty dla klienta, kosztów zabiegania o niego, nieskutecznych metod marketingowych „pożyczanych” od konkurentów itd. Książka „prostuje ścieżki” każdemu, kto myśli w podobny sposób ukazując poszukiwanie modelu biznesowego jaki punkt wyjściowy (i tym samym zbawienny dla młodej firmy).
Jeśli moja recenzja już Cię zainteresowała, zobacz zajęcia na których Steve Blank (współautor, wraz z Bobem Dorfem) prezentuje sporą część tego, co znajduje się w książce (video, w języku angielskim, kliknij „View the Class”). A tutaj masz fragment tej książki po polsku, w pdf.
Tę pozycję powinien przeczytać każdy przedsiębiorca – szczególnie ten, który dopiero zaczyna (albo zamierza zacząć) oraz ten, który dotarł właśnie do „ściany” (np. nie wie jak powiększyć rynek, wprowadzić produkty, zdobyć nowych klientów) oraz każdy sprzedawca, jego szef i szef tego szefa po to, żeby zrozumieć po co są klienci (tak, to nie są tylko rekordy w bazie CRM, które przynoszą kasę do Twojej firmy!). Przyda się także osobom, które chcą celnie diagnozować przyczyny problemów z klientami.
Po jej lekturze po raz kolejny zdałem sobie sprawę z tego, że sukces zawodowy (osobisty czy całej firmy) zależy tylko od Ciebie i realizacji pewnych procedur, planów i analiza wyników – działanie na oślep prowadzi tylko do zmęczenia. WykorzystajTo!
wykorzystajto.pl Rafał Mróz, 2013-09-11
Schudnij z Kaizen
Przyznać się proszę bez bicia, kto z Was stosował dietę cud, schudł do upragnionego rozmiaru, cieszył się przeogromnie ze swojego sukcesu, po czym nastało wielkie ‘pierdut’ i zyskał jeszcze więcej kilogramów niż stracił??
Ty i ty? I ty pewnie też?
No i ja… .
Moja najbardziej magiczna dieta to była taka, dzięki której straciłam 12 kilo w 2 miesiące. Nabawiłam się przy tym bólów migrenowych, ale to było wówczas nieważne. Efekt był jak najbardziej widoczny, czułam się lepiej, ale czy byłam szczęśliwa? Sama nie wiem.
Teraz jest mi dobrze, chociaż zawsze mogło być lepiej:-)
Kiedy zaproponowano mi książkę “Schudnij z Kaizen” z księgarni internetowej sensus.pl do recenzji, pomyślałam (bez obrazy:-), że chyba ktoś zwariował proponując blogerce kulinarnej książkę o odchudzaniu:-) Po czym przeczytałam fragment tej książki w internecie… .
“Ok, poproszę w takim razie jeden egzemplarz!”:-)
Książkę czytałam fragmentami, a że mi z zakładkami do książek nie jest jakoś po drodze, niektóre rozdziały przeczytałam nawet dwa razy;p
Filozofia Kaizen polega na robieniu małych kroków, wprowadzaniu do naszego życia małych, ale konskwentnych zmian- takich ledwo odczuwalnych dla nas samych.
Nie wolno wprowadzać do swojego życia jakiś rewolucyjnych i szokujących zmian, bo pomimo tego, że na początku wszystko będzie super szło, to potem możemy doznać nieprzyjemnego kopniaka.
Domyślacie się już co autor książki, pan Jarosław Gibas chce nam przekazać??
“Możesz się odchudzić tylko wówczas, kiedy przestaniesz się odchudzać”.
No, takie coś, to ja rozumiem!
Książkę czyta się bardzo dobrze, jest napisana prostym i zabawnym językiem. Znajduje się w niej sporo mądrych wskazówek, które warto wprowadzić do swojego życia, żeby było nam ciut lepiej. Kilka pomysłów bardzo mi się spodobało, np. to z wodą i lodówką. Jeśli masz ochotę na coś dobrego, co jest w lodówce,
“nie wzbraniaj się przed tym.Zamiast tego powiedz sobie: OK, zaraz sobie coś w tej lodówce wyszperam, ale najpierw napiję się trochę wody. Nalej sobie szklankę, a najlepiej dwie. Wypij wodę i powiedz sobie: dobrze, już idę do tej lodówki, tylko niech mi się ta woda jakoś uleży. Odczekaj chwilę ( do momentu, aż mózg otrzyma sygnał z żołądka o napełnieniu). Teraz spokojnie otwórz lodówkę- jeśli po coś sięgniesz, to będzie to coś o wiele mniejszego, niż pierwotnie planowałeś”.
Sama powoli wprowadzam kilka zmian- zaczęłam pić więcej wody, ograniczam też spożywanie cukru w herbacie. Staram się nie jeść wieczorami, nie wyżerać między posiłkami (z tym bywa najgorzej;-/)
Filozofia Kaizen polega na tym, że nie wolno myśleć o żadnym efekcie, czy celu do którego dążymy. Wszystko przyjdzie w swoim czasie.
Książkę tę polecam wszystkim tym osobom, które chciałby coś zmienić w sobie, ale za bardzo nie mają dobrego pomysłu jak to zrobić:-)
Ty i ty? I ty pewnie też?
No i ja… .
Moja najbardziej magiczna dieta to była taka, dzięki której straciłam 12 kilo w 2 miesiące. Nabawiłam się przy tym bólów migrenowych, ale to było wówczas nieważne. Efekt był jak najbardziej widoczny, czułam się lepiej, ale czy byłam szczęśliwa? Sama nie wiem.
Teraz jest mi dobrze, chociaż zawsze mogło być lepiej:-)
Kiedy zaproponowano mi książkę “Schudnij z Kaizen” z księgarni internetowej sensus.pl do recenzji, pomyślałam (bez obrazy:-), że chyba ktoś zwariował proponując blogerce kulinarnej książkę o odchudzaniu:-) Po czym przeczytałam fragment tej książki w internecie… .
“Ok, poproszę w takim razie jeden egzemplarz!”:-)
Książkę czytałam fragmentami, a że mi z zakładkami do książek nie jest jakoś po drodze, niektóre rozdziały przeczytałam nawet dwa razy;p
Filozofia Kaizen polega na robieniu małych kroków, wprowadzaniu do naszego życia małych, ale konskwentnych zmian- takich ledwo odczuwalnych dla nas samych.
Nie wolno wprowadzać do swojego życia jakiś rewolucyjnych i szokujących zmian, bo pomimo tego, że na początku wszystko będzie super szło, to potem możemy doznać nieprzyjemnego kopniaka.
Domyślacie się już co autor książki, pan Jarosław Gibas chce nam przekazać??
“Możesz się odchudzić tylko wówczas, kiedy przestaniesz się odchudzać”.
No, takie coś, to ja rozumiem!
Książkę czyta się bardzo dobrze, jest napisana prostym i zabawnym językiem. Znajduje się w niej sporo mądrych wskazówek, które warto wprowadzić do swojego życia, żeby było nam ciut lepiej. Kilka pomysłów bardzo mi się spodobało, np. to z wodą i lodówką. Jeśli masz ochotę na coś dobrego, co jest w lodówce,
“nie wzbraniaj się przed tym.Zamiast tego powiedz sobie: OK, zaraz sobie coś w tej lodówce wyszperam, ale najpierw napiję się trochę wody. Nalej sobie szklankę, a najlepiej dwie. Wypij wodę i powiedz sobie: dobrze, już idę do tej lodówki, tylko niech mi się ta woda jakoś uleży. Odczekaj chwilę ( do momentu, aż mózg otrzyma sygnał z żołądka o napełnieniu). Teraz spokojnie otwórz lodówkę- jeśli po coś sięgniesz, to będzie to coś o wiele mniejszego, niż pierwotnie planowałeś”.
Sama powoli wprowadzam kilka zmian- zaczęłam pić więcej wody, ograniczam też spożywanie cukru w herbacie. Staram się nie jeść wieczorami, nie wyżerać między posiłkami (z tym bywa najgorzej;-/)
Filozofia Kaizen polega na tym, że nie wolno myśleć o żadnym efekcie, czy celu do którego dążymy. Wszystko przyjdzie w swoim czasie.
Książkę tę polecam wszystkim tym osobom, które chciałby coś zmienić w sobie, ale za bardzo nie mają dobrego pomysłu jak to zrobić:-)
A dupa rośnie Ada, 2013-07-17
Obudź swoją kreatywność. Jak aktywować twórczy potencjał umysłu
Co to znaczy: "Myśleć kreatywnie" ? Na pewno tworzyć coś nowego, oryginalnego. To szukanie nowych rozwiązań i patrzenie z różnych perspektyw. To łączenie idei i rzeczy w nowy, ciekawy sposób. Musimy wyjść poza stare schematy myślenia. :)
Każdy ma ogromny wpływ na swoje żyje życie. Nie możemy się poddawać, robić czegoś, co zupełnie nie sprawia nam radości. Czasem boimy się zmian, wolimy pozostać przy czymś, co znamy. To co nieznane przeraża nas, trudno jest zaryzykować i zmienić coś w swoim życiu. Nawet, jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że może być lepiej. Jesteśmy znudzeni codziennością, budzimy się rano, idziemy do pracy, wracamy, sprzątamy mieszkanie, kładziemy się spać. Na drugi dzień to samo, tydzień, miesiąc.. Czujemy się znudzeni życiem. W naszej głowie krążą negatywne myśli. Co możemy zrobić? Wnieść w swoje życie trochę kolorów! Nikt nie każe od razu wszystkiego rzucać, zmieniać pracy, przeprowadzać się. Nie o to chodzi. Wystarczy dostrzec pewne rzeczy, z których nie zdajemy sobie sprawy na co dzień. Nie potrafimy się cieszyć z małych rzeczy, dostrzec pozytywnych aspektów naszego życia. Trzeba obudzić swoją kreatywność, rozejrzeć się wokół.. A przede wszystkim zmienić swoje myślenie. Tak, dokładnie! :) Mamy pesymistyczne podejście, rozmyślamy tylko o tym co złe, o problemach, zapominamy o uśmiechu. Ciągle narzekamy, nasza mina wyraża "ból istnienia". ;) Nie opuszczają nas czarne myśli. Nasze życie staje się szare i ponure. A teraz inna sytuacja: Dostrzegamy pozytywne rzeczy, uśmiechamy się, mamy optymistyczne nastawienie zarówno do życia jak i do innych ludzi.. Uśmiechamy się i zarażamy dobrym humorem innych. Wierzymy, że znajdziemy rozwiązanie dla naszych problemów, i że jutro będzie lepiej. Jak Wam się podoba taki obraz rzeczywistości? Zwróćmy uwagę na synchroniczności.. A co to takiego? To sytuacje, kiedy nasze myśli zbiegają się z tym, co nas spotyka w otaczającym świecie. Każdy z Was miał na pewno takie zdarzenie: Myślimy o kimś a na drugi dzień spotykamy tą osobę na ulicy lub dzwoni do nas. Jeśli więc rozmyślamy o jakimś projekcie twórczym, czy to związanym ze zmianami w codziennym życiu czy założeniu np. własnej firmy - jest bardzo prawdopodobne, że spotkamy osoby, które w większym lub mniejszym stopniu pomogą nam w realizacji naszego celu. :)
A co możemy zrobić, żeby aktywować nasz twórczy potencjał? W książce przedstawione jest na to trzydzieści sposobów. Ja wspomnę tylko o kilku, które najbardziej zapadły mi w pamięć:
1) Osiągnięcie stanu alfa - odprężenie psychiczne i fizyczne ( mózg człowieka jest wtedy najbardziej twórczy, ustaje gonitwa myśli.) Możemy do osiągnąć dzięki technikom relaksacyjnym np: relaksacji w pozycji leżącej, medytacji czy wizualizacji.
2) Zwrócenie uwagi na swoje sny.
3) Słuchanie głosu serca.
4) Praca nad afirmacjami, czyli pozytywnymi słowami, które możemy wypowiadać na głos, w myślach lub zapisywać w zeszycie.
5) Zwracanie uwagi na wydarzenia synchroniczne, na ten temat pisałam już powyżej: nasze myśli zbiegają się z tym, co spotyka nas w otaczającym świecie.
6) Otaczanie się kolorami.
7) Brak krytyki w stosunku do siebie.
8) Stosowanie twórczych rytuałów ( poranna pyszna kawa, czy robienie notatek w ładnym, kolorowym zeszycie ).
Książka jest świetnie napisana, autorka objaśnia wszystkie niezrozumiałe pojęcia. Porusza wiele ciekawych tematów. Pisze o tym jak rozbudzić energię twórczą, oraz co może blokować twórczy potencjał. Zadajemy sobie pytanie kto nas inspiruje, a kto tak naprawdę denerwuje, oraz jak możemy wykorzystać gniew w działaniu. Autorka przedstawia pojęcie " człowieka renesansu" - na ten rozdział warto zwrócić uwagę. Mówi o różnorodności pasji, o ludziach, którzy nie mogą zdecydować się na jeden zawód.Uzmysławia nam, że wcale nie musimy z niczego rezygnować. Można połączyć zainteresowania i pasje z wykonywanym zawodem, odnaleźć w nim coś wartego uwagi. Zachęcam do przeczytania! :)
Każdy ma ogromny wpływ na swoje żyje życie. Nie możemy się poddawać, robić czegoś, co zupełnie nie sprawia nam radości. Czasem boimy się zmian, wolimy pozostać przy czymś, co znamy. To co nieznane przeraża nas, trudno jest zaryzykować i zmienić coś w swoim życiu. Nawet, jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że może być lepiej. Jesteśmy znudzeni codziennością, budzimy się rano, idziemy do pracy, wracamy, sprzątamy mieszkanie, kładziemy się spać. Na drugi dzień to samo, tydzień, miesiąc.. Czujemy się znudzeni życiem. W naszej głowie krążą negatywne myśli. Co możemy zrobić? Wnieść w swoje życie trochę kolorów! Nikt nie każe od razu wszystkiego rzucać, zmieniać pracy, przeprowadzać się. Nie o to chodzi. Wystarczy dostrzec pewne rzeczy, z których nie zdajemy sobie sprawy na co dzień. Nie potrafimy się cieszyć z małych rzeczy, dostrzec pozytywnych aspektów naszego życia. Trzeba obudzić swoją kreatywność, rozejrzeć się wokół.. A przede wszystkim zmienić swoje myślenie. Tak, dokładnie! :) Mamy pesymistyczne podejście, rozmyślamy tylko o tym co złe, o problemach, zapominamy o uśmiechu. Ciągle narzekamy, nasza mina wyraża "ból istnienia". ;) Nie opuszczają nas czarne myśli. Nasze życie staje się szare i ponure. A teraz inna sytuacja: Dostrzegamy pozytywne rzeczy, uśmiechamy się, mamy optymistyczne nastawienie zarówno do życia jak i do innych ludzi.. Uśmiechamy się i zarażamy dobrym humorem innych. Wierzymy, że znajdziemy rozwiązanie dla naszych problemów, i że jutro będzie lepiej. Jak Wam się podoba taki obraz rzeczywistości? Zwróćmy uwagę na synchroniczności.. A co to takiego? To sytuacje, kiedy nasze myśli zbiegają się z tym, co nas spotyka w otaczającym świecie. Każdy z Was miał na pewno takie zdarzenie: Myślimy o kimś a na drugi dzień spotykamy tą osobę na ulicy lub dzwoni do nas. Jeśli więc rozmyślamy o jakimś projekcie twórczym, czy to związanym ze zmianami w codziennym życiu czy założeniu np. własnej firmy - jest bardzo prawdopodobne, że spotkamy osoby, które w większym lub mniejszym stopniu pomogą nam w realizacji naszego celu. :)
A co możemy zrobić, żeby aktywować nasz twórczy potencjał? W książce przedstawione jest na to trzydzieści sposobów. Ja wspomnę tylko o kilku, które najbardziej zapadły mi w pamięć:
1) Osiągnięcie stanu alfa - odprężenie psychiczne i fizyczne ( mózg człowieka jest wtedy najbardziej twórczy, ustaje gonitwa myśli.) Możemy do osiągnąć dzięki technikom relaksacyjnym np: relaksacji w pozycji leżącej, medytacji czy wizualizacji.
2) Zwrócenie uwagi na swoje sny.
3) Słuchanie głosu serca.
4) Praca nad afirmacjami, czyli pozytywnymi słowami, które możemy wypowiadać na głos, w myślach lub zapisywać w zeszycie.
5) Zwracanie uwagi na wydarzenia synchroniczne, na ten temat pisałam już powyżej: nasze myśli zbiegają się z tym, co spotyka nas w otaczającym świecie.
6) Otaczanie się kolorami.
7) Brak krytyki w stosunku do siebie.
8) Stosowanie twórczych rytuałów ( poranna pyszna kawa, czy robienie notatek w ładnym, kolorowym zeszycie ).
Książka jest świetnie napisana, autorka objaśnia wszystkie niezrozumiałe pojęcia. Porusza wiele ciekawych tematów. Pisze o tym jak rozbudzić energię twórczą, oraz co może blokować twórczy potencjał. Zadajemy sobie pytanie kto nas inspiruje, a kto tak naprawdę denerwuje, oraz jak możemy wykorzystać gniew w działaniu. Autorka przedstawia pojęcie " człowieka renesansu" - na ten rozdział warto zwrócić uwagę. Mówi o różnorodności pasji, o ludziach, którzy nie mogą zdecydować się na jeden zawód.Uzmysławia nam, że wcale nie musimy z niczego rezygnować. Można połączyć zainteresowania i pasje z wykonywanym zawodem, odnaleźć w nim coś wartego uwagi. Zachęcam do przeczytania! :)
czytamysobie.blogspot.com 92ana, 2013-09-02
Uwolnij swój język. Jak zacząć konwersację i zdobyć przyjaciół
Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele mówi nasza mowa ciała.. Tak niewiele trzeba, żeby stresujące spotkanie wśród nieznajomych osób, zamieniło się w mile spędzony czas poświęcony rozmowom i dobrej zabawie. Otwarta, pewna siebie postawa. Wyprostowana sylwetka. Uśmiech na twarzy.. To już połowa sukcesu! A teraz trzeba tylko zamienić się w słuch, czekać i obserwować, alby znaleźć osobę, do której możemy podejść i przyłączyć się do dyskusji. Czy żeby znaleźć przyjazną jednostkę lub zacząć rozmowę z grupką osób stojących nieopodal trzeba być duszą towarzystwa? Gadułą, której buzia się nie zamyka? Niekoniecznie! W żadną stronę nie można przesadzać! :) Taka osoba może przytłaczać innych, nie dając im dojść do słowa. Trzeba po prostu nauczyć się słuchać, mówić z umiarem, nie za dużo ani też nie milczeć. Znajdując się w nowym otoczeniu powinno się przedstawić i udzielić o sobie kilku podstawowych informacji, żeby pokazać, że jest się otwartym na innych ludzi.. Ale także wysłuchać, co do powiedzenia ma nasz rozmówca. Dowiadujemy się jak rozpoczynać rozmowy, imprezować, flirtować, jak rozluźnić atmosferę, czy uwieść słowem. Musimy tylko uwierzyć we własne siły, nauczyć się rozpoczynać rozmowę w każdym otoczeniu i unikać konwersacyjnych pułapek. Nie można dać się wciągnąć w rozmowę na temat, w którym ni mamy ochoty się udzielać. Trzeba umieć odmówić odpowiedzi na pytania, które uważamy za zbyt osobiste lub kiedy po prostu nie chcemy pewnych informacji ujawniać. Trzeba unikać kłótni i nie dać się prowokować. Kiedy rozmówca ma inne zdanie, należy to uszanować. Gdy rozmowa zmierza w stronę sporu, trzeba umieć zmienić temat: "Ja mam swoje zdanie, Ty swoje."
Autor udziela nam informacji w jaki sposób bezpiecznie korzystać z internetu, jakich informacji udzielać na portalach społecznościowych, czy randkowych. Co możemy o sobie powiedzieć a z czym najlepiej zaczekać, a także kiedy i w jaki sposób przenosić takie znajomości do świata realnego.
Książka podsuwa nam pomysły jak zrobić dobre wrażanie na osobie z którą chcemy się spotkać i w jaki sposób podtrzymać relacje w przyszłości.
Niektóre przykłady, dotyczące rozmów wydawały mi się zbyt oficjalne.. Zbyt banalne. O czym mówię? Np:
Spotkanie poświęcone modzie: "Bardzo mi się podoba Twój strój! Gdzie go kupiłaś?"
Spotkanie na obiedzie: "To moje pierwsze takie spotkanie w restauracji. W jakim miejscu byliście ostatnim razem?"
Osobom, które mają problem z nawiązywaniem kontaktów pewnie mogłoby to pomóc. Mnie te przykłady wydają się trochę naciągane.. Bo jednak trudno przewidzieć jaka sytuacja będzie miała miejsce i na jakie tory rozmowa będzie skierowana. Wydaje mi się, że przygotowane dialogi są zbyt oczywiste.. Z drugiej strony autor, na postawie tych przykładów pokazuje jak można prowadzić rozmowę w codzienności, na każdy temat i w każdych okolicznościach.
Co mi się podobało? Przede wszystkim rozdział o zwyczajach, które wpływają na rozmowy. Można tam znaleźć test sprawdzający, jak dużo wiemy o innych kulturach. Sprawdzamy ile poprawnych odpowiedzi udzieliliśmy i na jakim poziomie jest nasza wiedza. Następne możemy przeczytać kilka ciekawostek, które według mnie warto poznać. Dowiadujemy się, że Chińczycy rzadko gestykulują i takie zachowanie postrzegają jako utrudnienie rozmowy. Zasięgamy informacji na temat odwracania i spuszczania wzroku.. W Meksyku jest to wyraz szacunku. :) Bułgarzy i Grecy kręcą głową na boki kiedy się zgadzają, natomiast w górę i w dół, kiedy chcą wyrazić sprzeciw.
Tym razem to chyba nie jest książka dla mnie, jednak wydaje mi się, że może bardzo pomóc osobom, które źle czują się w towarzystwie i trudno im się odnaleźć wśród codzienności, dialogów, towarzyszących nam przy każdym spotkaniu, w sklepie, na ulicy, na randce, a nawet podczas rozmowy na portalu internetowym. Wszystkich zachęcam do zapoznania się z rozdziałem na temat kultur oraz zachowania w internecie. To, jakie informacje ujawniamy w sieci, jest rzeczywiście bardzo ważne i warto się na ten temat dowiedzieć czegoś więcej.
Autor udziela nam informacji w jaki sposób bezpiecznie korzystać z internetu, jakich informacji udzielać na portalach społecznościowych, czy randkowych. Co możemy o sobie powiedzieć a z czym najlepiej zaczekać, a także kiedy i w jaki sposób przenosić takie znajomości do świata realnego.
Książka podsuwa nam pomysły jak zrobić dobre wrażanie na osobie z którą chcemy się spotkać i w jaki sposób podtrzymać relacje w przyszłości.
Niektóre przykłady, dotyczące rozmów wydawały mi się zbyt oficjalne.. Zbyt banalne. O czym mówię? Np:
Spotkanie poświęcone modzie: "Bardzo mi się podoba Twój strój! Gdzie go kupiłaś?"
Spotkanie na obiedzie: "To moje pierwsze takie spotkanie w restauracji. W jakim miejscu byliście ostatnim razem?"
Osobom, które mają problem z nawiązywaniem kontaktów pewnie mogłoby to pomóc. Mnie te przykłady wydają się trochę naciągane.. Bo jednak trudno przewidzieć jaka sytuacja będzie miała miejsce i na jakie tory rozmowa będzie skierowana. Wydaje mi się, że przygotowane dialogi są zbyt oczywiste.. Z drugiej strony autor, na postawie tych przykładów pokazuje jak można prowadzić rozmowę w codzienności, na każdy temat i w każdych okolicznościach.
Co mi się podobało? Przede wszystkim rozdział o zwyczajach, które wpływają na rozmowy. Można tam znaleźć test sprawdzający, jak dużo wiemy o innych kulturach. Sprawdzamy ile poprawnych odpowiedzi udzieliliśmy i na jakim poziomie jest nasza wiedza. Następne możemy przeczytać kilka ciekawostek, które według mnie warto poznać. Dowiadujemy się, że Chińczycy rzadko gestykulują i takie zachowanie postrzegają jako utrudnienie rozmowy. Zasięgamy informacji na temat odwracania i spuszczania wzroku.. W Meksyku jest to wyraz szacunku. :) Bułgarzy i Grecy kręcą głową na boki kiedy się zgadzają, natomiast w górę i w dół, kiedy chcą wyrazić sprzeciw.
Tym razem to chyba nie jest książka dla mnie, jednak wydaje mi się, że może bardzo pomóc osobom, które źle czują się w towarzystwie i trudno im się odnaleźć wśród codzienności, dialogów, towarzyszących nam przy każdym spotkaniu, w sklepie, na ulicy, na randce, a nawet podczas rozmowy na portalu internetowym. Wszystkich zachęcam do zapoznania się z rozdziałem na temat kultur oraz zachowania w internecie. To, jakie informacje ujawniamy w sieci, jest rzeczywiście bardzo ważne i warto się na ten temat dowiedzieć czegoś więcej.
czytamysobie.blogspot.com 92ana, 2013-07-31