Recenzje
Wszyscy jesteśmy dziwni. O micie masowości i końcu posłuszeństwa
Czym jest normalność? W dzisiejszym świecie to pojęcie wcale nie pozytywne – oznacza przeciętność, brak wyróżniających cech. Według autora prezentowanej książki, coraz więcej osób wokół nas zdradza zachowania i preferencje mogące ich zaklasyfikować jako dziwnych. Masowa produkcja przedmiotów w uniwersalnych wzorach i rozmiarach ma coraz mniejszy udział w globalnej sprzedaży. Społeczeństwo przestaje być masą, a zaczyna przypominać zbiór mikrospołeczności, a nawet jednostek podkreślających swą indywidualność na różne sposoby. Pokolenie bezkrytycznych ludzi wychowanych w czasach komunizmu, ubierających się podobnie i godzących się na niewielki wybór towarów na sklepowych półkach, odchodzi w przeszłość.
Wiek XX był wiekiem masowości, wiek XXI otwiera się na indywidualność każdego z nas. Dziś konsumenci nie wstydzą się uzewnętrzniać swoich indywidualnych oczekiwań, nierzadko zakrawających na dziwactwa – po to, by ich potrzeby zostały spełnione przez sprzedawców. Wiedzą o tym wytrawni specjaliści z dziedziny marketingu, którzy często prezentują swój produkt jako niszowy, czym zyskują zainteresowanie określonej grupy odbiorców.
Dziś bogactwo nie oznacza posiadania dużej ilości pieniędzy, ale możliwość wyboru stylu życia i korzystanie z tego prawa. Dziwność jako odstępstwo od normy staje się zaletą jednostki. Dziwny to nie tylko inny, ale też wyrażający siebie, oryginalny, wyróżniający się na tle społeczności, w której żyje.
Szczególna łatwość w kontaktach między ludźmi o podobnych zainteresowaniach czy poglądach wynika z rozwoju nowych technologii, wśród których pierwsze miejsce zajmuje Internet. Seth Godin podkreśla, że to właśnie na specjalistycznych forach, w serwisach społecznościowych najłatwiej spotkać osoby, które są “dziwne” w podobnym zakresie. Jego książka stanowi nie tylko podręcznik dla osób zawodowo zajmujących się sprzedażą i nawiązywaniem relacji z klientami. Jest ważnym świadectwem naszych czasów – tak jak my, nieco “dziwnych”. Polecam ją wszystkim, którzy chcą lepiej poznać i zrozumieć mechanizmy rządzące życiem społecznym i przemianami dokonującymi się w ciągu ostatniego dziesięciolecia.
Wiek XX był wiekiem masowości, wiek XXI otwiera się na indywidualność każdego z nas. Dziś konsumenci nie wstydzą się uzewnętrzniać swoich indywidualnych oczekiwań, nierzadko zakrawających na dziwactwa – po to, by ich potrzeby zostały spełnione przez sprzedawców. Wiedzą o tym wytrawni specjaliści z dziedziny marketingu, którzy często prezentują swój produkt jako niszowy, czym zyskują zainteresowanie określonej grupy odbiorców.
Dziś bogactwo nie oznacza posiadania dużej ilości pieniędzy, ale możliwość wyboru stylu życia i korzystanie z tego prawa. Dziwność jako odstępstwo od normy staje się zaletą jednostki. Dziwny to nie tylko inny, ale też wyrażający siebie, oryginalny, wyróżniający się na tle społeczności, w której żyje.
Szczególna łatwość w kontaktach między ludźmi o podobnych zainteresowaniach czy poglądach wynika z rozwoju nowych technologii, wśród których pierwsze miejsce zajmuje Internet. Seth Godin podkreśla, że to właśnie na specjalistycznych forach, w serwisach społecznościowych najłatwiej spotkać osoby, które są “dziwne” w podobnym zakresie. Jego książka stanowi nie tylko podręcznik dla osób zawodowo zajmujących się sprzedażą i nawiązywaniem relacji z klientami. Jest ważnym świadectwem naszych czasów – tak jak my, nieco “dziwnych”. Polecam ją wszystkim, którzy chcą lepiej poznać i zrozumieć mechanizmy rządzące życiem społecznym i przemianami dokonującymi się w ciągu ostatniego dziesięciolecia.
urodaizdrowie.pl Ilona, 2014-01-28
Google Analytics dla marketingowców
Dzięki potężnemu, narzędziu zaprezentowanemu przez Martynę Zastrożną w książce Wydawnictwa Onepress/Helion „Google Analytics dla marketingowców", bez specjalistycznej wiedzy i dużych nakładów czasu możemy znaleźć odpowiedzi na wiele pytań nurtujących przedstawicieli tej profesji. Tu bowiem między słupkami i wierszami tabel kryją się prawdziwe historie internautów, którzy odwiedzili kiedyś naszą stronę. Śledząc na bieżąco statystyki, możemy w prosty sposób przetestować skuteczność przyjętej strategii marketingowej, nieustannie podnosić użyteczność witryny i podejmować mądre decyzje biznesowe. Stosując Google Analytics unikamy pułapek i kosztów tradycyjnego marketingu, gdzie na zbadanie potrzeb, nawyków i przekonań potencjalnych klientów wydaje się krocie, organizując drogie testy, grupy fokusowe i badania ankietowe, które mają pomóc zajrzeć w umysły potencjalnych odbiorców. Że może być inaczej - poczytajcie.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2014-02-03
Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca
Gdyby tak odwiedzić dziadków i przejrzeć zdjęcia czy dokumenty przez nich gromadzone… cóż za skarby można by odnaleźć? Piękne, pożółkłe fotografie, możliwe, że lekko sfatygowane, a ileż opowieści, ileż wspomnień? I gdyby tak jeszcze dziadkowie opowiedzieli nam ich historię… Wielu z nas ma okazję poznać dzieje swoich przodków jednak są też tacy, którym pozostaną jedynie zdjęcia oraz ci, którzy nawet tego zostają pozbawieni.
W 1923 roku w pewną deszczową noc, we wsi Stokowo na Podlasiu, na świat przychodzi Janka Zajewicz. Rodzi się w okresie międzywojnia, czyli w czasie najbardziej niepewnym i trudnym. Chwiejny los postanawia spisać na kartach pamiętnika. Lata II wojny światowej – stalinizm, później komunizm – odcisnęły piętno na jej życiu emocjonalnym. W swym pamiętniku stara się relacjonować wszystkie wydarzenia mające miejsce we wsi, w której mieszkała.. Opisuje sąsiadów, Żydów, którzy za swoją narodowość zapłacili najwyższą cenę. Opisy z pamiętnika są bardzo wyraziste i w bardzo realistyczny sposób przedstawiają, jak z dnia na dzień zmieniało się życie szarych ludzi. Nikt nie był pewien jutra.
Janka bardzo często wspomina swoją młodszą siostrę Cezarynę, z którą łączy ją szczególna więź. Kobieta zaczyna stopniowo odnajdywać spokój, gdy poznaje młodszego od siebie studenta medycyny – Leszka Borengę. I choć realia, w jakich muszą żyć są mało sprzyjające – ciągłe podróże po Polsce nie pozwalają na spokojny byt – mimo to pozostają wierni swoim przekonaniom, nie zmieniają ich nawet wtedy, gdy okazuje się, że mają tylko siebie. Nie starają się przypodobać innym, zawiązują przyjaźnie, zarówno krótkotrwałe – rozpadające się, gdy Borengowie popadają w kłopoty – jak i te długoletnie, znoszące wszelkie niepowodzenia. Polska będzie się odradzać, miasta odbudowywać, jednak życie bohaterów nie będzie usłane różami..
Katarzyna Droga napisała biografię, co zapewne nie wszystkim się spodoba, jednak plastyczny język, którym operuje, nie pozwala oderwać się od lektury. Do historii angażuje sporą ilość bohaterów, co na szczęście nie powoduje chaosu, a pozwala bardziej zrozumieć trudne życie w tamtych czasach. Tych wszystkich bohaterów łączą osoby Janki i Leszka.
„Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca” to książka, w której możemy odnaleźć fragment własnej rodziny. Nasi dziadkowie czy rodzicie żyli przecież w tych trudnych czasach, starali się egzystować i przetrwać kolejny dzień. Pragnęli lepszego jutra, lepszego świata dla własnych dzieci.
Książkę przeczytałam z wielką przyjemnością. Katarzyna Droga stworzyła przepiękną powieść, napisaną prostym i przystępnym językiem. Autorka w bardzo umiejętny sposób przybliża młodszemu czytelnikowi historię lat 50-tych XX wieku. Akcja dzieje się niespiesznie, jednak spisana w solidny sposób potrafi zainteresować nawet najbardziej wybrednego czytelnika.
Do lektury podeszłam bardzo emocjonalnie. Wiele razy śmiałam się razem z Janką, i wiele razy płakałam wraz z nią. To, że znam Białystok, do którego młode małżeństwo przeniosło się po pewnym czasie, spowodowało, że razem z nimi spacerowałam ulicami tego miasta i poznawałam je sprzed pół wieku.
Sugestywnym jest tytuł powieści: „Pokolenia. Wiek deszczu wiek słońca”. Przecież nasze życie naznaczone jest zarówno cierpieniem, jak i szczęściem. Obecna rzeczywistość niesie ze sobą te smutne, ale również te radosne dni. Podobnie życie Janki i jej przyjaciół przepełnione było żalem i pogodą ducha .
Bohaterzy są dopracowani w każdym szczególe, charakterni, bardzo mocno osadzeni w latach, w których przyszło im żyć. Wydawałoby się, że los ich nie oszczędzał i co rusz rzucał kłody pod nogi, jednak ich miłość i samozaparcie powodują, że pewnego dnia i dla nich zaświeci słońce. Największą sympatię wzbudziła we mnie osoba Janki. To kobieta, która wie, czego chce i nie boi się o tym mówić głośno. To kobieta bardzo silna, która potrafi podnieść się, gdy spotka ją największe nieszczęście – śmierć siostry.
Ta, trochę ponad cztery set stronicowa powieść, to bardzo ciepła, wbrew pozorom, historia. Przedstawia dzieje rodziny, która pomimo przeciwności losu, starała się nie poddawać i wspierać wzajemnie. Większość opisywanych wydarzeń dzieje się na Podlasiu, a że sama stąd pochodzę, byłam ciekawa jak te tereny wyglądały 50-80 lat temu i jacy ludzie je zamieszkiwali.. Po tę książkę sięgnęłam z niekłamaną satysfakcją i ciekawością. Bardzo chętnie czytam literaturę napisaną na kanwie wspomnień.
Czy historia polskiej rodziny, żyjącej od lat wojennych do dzisiaj, może zainteresować? Mnie zainteresowała i to bardzo.
W 1923 roku w pewną deszczową noc, we wsi Stokowo na Podlasiu, na świat przychodzi Janka Zajewicz. Rodzi się w okresie międzywojnia, czyli w czasie najbardziej niepewnym i trudnym. Chwiejny los postanawia spisać na kartach pamiętnika. Lata II wojny światowej – stalinizm, później komunizm – odcisnęły piętno na jej życiu emocjonalnym. W swym pamiętniku stara się relacjonować wszystkie wydarzenia mające miejsce we wsi, w której mieszkała.. Opisuje sąsiadów, Żydów, którzy za swoją narodowość zapłacili najwyższą cenę. Opisy z pamiętnika są bardzo wyraziste i w bardzo realistyczny sposób przedstawiają, jak z dnia na dzień zmieniało się życie szarych ludzi. Nikt nie był pewien jutra.
Janka bardzo często wspomina swoją młodszą siostrę Cezarynę, z którą łączy ją szczególna więź. Kobieta zaczyna stopniowo odnajdywać spokój, gdy poznaje młodszego od siebie studenta medycyny – Leszka Borengę. I choć realia, w jakich muszą żyć są mało sprzyjające – ciągłe podróże po Polsce nie pozwalają na spokojny byt – mimo to pozostają wierni swoim przekonaniom, nie zmieniają ich nawet wtedy, gdy okazuje się, że mają tylko siebie. Nie starają się przypodobać innym, zawiązują przyjaźnie, zarówno krótkotrwałe – rozpadające się, gdy Borengowie popadają w kłopoty – jak i te długoletnie, znoszące wszelkie niepowodzenia. Polska będzie się odradzać, miasta odbudowywać, jednak życie bohaterów nie będzie usłane różami..
Katarzyna Droga napisała biografię, co zapewne nie wszystkim się spodoba, jednak plastyczny język, którym operuje, nie pozwala oderwać się od lektury. Do historii angażuje sporą ilość bohaterów, co na szczęście nie powoduje chaosu, a pozwala bardziej zrozumieć trudne życie w tamtych czasach. Tych wszystkich bohaterów łączą osoby Janki i Leszka.
„Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca” to książka, w której możemy odnaleźć fragment własnej rodziny. Nasi dziadkowie czy rodzicie żyli przecież w tych trudnych czasach, starali się egzystować i przetrwać kolejny dzień. Pragnęli lepszego jutra, lepszego świata dla własnych dzieci.
Książkę przeczytałam z wielką przyjemnością. Katarzyna Droga stworzyła przepiękną powieść, napisaną prostym i przystępnym językiem. Autorka w bardzo umiejętny sposób przybliża młodszemu czytelnikowi historię lat 50-tych XX wieku. Akcja dzieje się niespiesznie, jednak spisana w solidny sposób potrafi zainteresować nawet najbardziej wybrednego czytelnika.
Do lektury podeszłam bardzo emocjonalnie. Wiele razy śmiałam się razem z Janką, i wiele razy płakałam wraz z nią. To, że znam Białystok, do którego młode małżeństwo przeniosło się po pewnym czasie, spowodowało, że razem z nimi spacerowałam ulicami tego miasta i poznawałam je sprzed pół wieku.
Sugestywnym jest tytuł powieści: „Pokolenia. Wiek deszczu wiek słońca”. Przecież nasze życie naznaczone jest zarówno cierpieniem, jak i szczęściem. Obecna rzeczywistość niesie ze sobą te smutne, ale również te radosne dni. Podobnie życie Janki i jej przyjaciół przepełnione było żalem i pogodą ducha .
Bohaterzy są dopracowani w każdym szczególe, charakterni, bardzo mocno osadzeni w latach, w których przyszło im żyć. Wydawałoby się, że los ich nie oszczędzał i co rusz rzucał kłody pod nogi, jednak ich miłość i samozaparcie powodują, że pewnego dnia i dla nich zaświeci słońce. Największą sympatię wzbudziła we mnie osoba Janki. To kobieta, która wie, czego chce i nie boi się o tym mówić głośno. To kobieta bardzo silna, która potrafi podnieść się, gdy spotka ją największe nieszczęście – śmierć siostry.
Ta, trochę ponad cztery set stronicowa powieść, to bardzo ciepła, wbrew pozorom, historia. Przedstawia dzieje rodziny, która pomimo przeciwności losu, starała się nie poddawać i wspierać wzajemnie. Większość opisywanych wydarzeń dzieje się na Podlasiu, a że sama stąd pochodzę, byłam ciekawa jak te tereny wyglądały 50-80 lat temu i jacy ludzie je zamieszkiwali.. Po tę książkę sięgnęłam z niekłamaną satysfakcją i ciekawością. Bardzo chętnie czytam literaturę napisaną na kanwie wspomnień.
Czy historia polskiej rodziny, żyjącej od lat wojennych do dzisiaj, może zainteresować? Mnie zainteresowała i to bardzo.
Debiutext.eu Kasia Roszczenko, 2014-01-31
Barszcz ukraiński
Sądząc po tytule można by mnie posądzić o zdradę blogosfery książkowej na rzecz kulinarnej. Spokojnie – zostaję w książkowej, a jeśli już gdzieś się wybieram to tylko na Ukrainę. Recenzję książki „Barszcz Ukraiński” potraktujcie jako zapowiedź większej ilości materiałów poświęconych naszemu wschodniemu sąsiadowi.
Najpierw będzie vlog z moimi przemyśleniami na temat Ukrainy, później wywiad z ukraińskim zespołem rockowym, a w końcu spotkanie autorskie na żywo – chociaż tego ostatniego nie mogę być pewien z powodu napiętej sytuacji. Który materiał chcielibyście zobaczyć najpierw? Napiszcie to w komentarzu, a jeśli przy okazji zgodzicie się na otrzymywanie ode mnie newslettera to będziecie mieli pewność, że niczego nie przegapicie.
Barszcz ukraiński
Koniec wodolejstwa. Czego możecie się spodziewać po książce? Tego co po tytułowym barszczu ukraińskim, czyli porządnej wkładki – mięsa, ziemniaków, warzyw w takich ilościach, że na długo zaspokoją głód. Książkę można śmiało traktować jak przewodnik po Ukrainie. Nie taki turystyczny, ale życiowy.
Przewodnik po życiu na Ukrainie – tego określenia szukałem. Szesnaście rozdziałów opisuje najważniejsze aspekty funkcjonowania w tym kraju. Piotr Pogorzelski opisał Ukrainę z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego, a nie polityka czy historyka. I tak ważnym tematem stała się muzyka, którą możemy usłyszeć w radiu czy telewizji. I to przez pryzmat tej muzyki dowiadujemy się co nieco o polityce i historii. Skąd się wziął podział na rosyjskojęzyczny pop i śpiewany po ukraińsku rock? Z tego samego powodu, z którego Ukraina jest ciągle podzielona na wschodnie i zachodnie rejony. Dowiemy się tego w taki właśnie dosyć lekki sposób.
Styl książki jest raczej popularnonaukowy niż dziennikarski. Brakuje mi w tej książce bohaterów z krwi i kości, emocji i wydarzeń z życia wziętych. Zamiast tego mamy dosyć sporo danych statystycznych wziętych z ukraińskiego rocznika statystycznego. Odwołania do tej publikacji pojawiały się dosyć często w przypisach, ale na szczęście nie odczułem przeładowania informacjami.
Najważniejsze dla mnie jest to, że dzięki tej książce zrozumiałem jak bardzo Ukraina różni się od Polski. Wcześniej nie miałem jakoś potrzeby dowiadywania się więcej i zgłębiania informacji serwowanych przez dzienniki. No bo w sumie po co? W swoim zadufaniu sądziłem, że wiem już wystarczająco dużo – że to kraj podobny do Polski, tylko ze swoimi problemami. zawsze wolałem patrzeć dalej na wschód, na Rosję, Ukrainę pomijając wzruszeniem ramion. Nawet nie wiecie w jakim byłem błędzie. No ale o tym odkryciu opowiem Wam już za kilka dni. „Barszcz ukraiński” pojawi się jeszcze na moim YouTube.
Najpierw będzie vlog z moimi przemyśleniami na temat Ukrainy, później wywiad z ukraińskim zespołem rockowym, a w końcu spotkanie autorskie na żywo – chociaż tego ostatniego nie mogę być pewien z powodu napiętej sytuacji. Który materiał chcielibyście zobaczyć najpierw? Napiszcie to w komentarzu, a jeśli przy okazji zgodzicie się na otrzymywanie ode mnie newslettera to będziecie mieli pewność, że niczego nie przegapicie.
Barszcz ukraiński
Koniec wodolejstwa. Czego możecie się spodziewać po książce? Tego co po tytułowym barszczu ukraińskim, czyli porządnej wkładki – mięsa, ziemniaków, warzyw w takich ilościach, że na długo zaspokoją głód. Książkę można śmiało traktować jak przewodnik po Ukrainie. Nie taki turystyczny, ale życiowy.
Przewodnik po życiu na Ukrainie – tego określenia szukałem. Szesnaście rozdziałów opisuje najważniejsze aspekty funkcjonowania w tym kraju. Piotr Pogorzelski opisał Ukrainę z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego, a nie polityka czy historyka. I tak ważnym tematem stała się muzyka, którą możemy usłyszeć w radiu czy telewizji. I to przez pryzmat tej muzyki dowiadujemy się co nieco o polityce i historii. Skąd się wziął podział na rosyjskojęzyczny pop i śpiewany po ukraińsku rock? Z tego samego powodu, z którego Ukraina jest ciągle podzielona na wschodnie i zachodnie rejony. Dowiemy się tego w taki właśnie dosyć lekki sposób.
Styl książki jest raczej popularnonaukowy niż dziennikarski. Brakuje mi w tej książce bohaterów z krwi i kości, emocji i wydarzeń z życia wziętych. Zamiast tego mamy dosyć sporo danych statystycznych wziętych z ukraińskiego rocznika statystycznego. Odwołania do tej publikacji pojawiały się dosyć często w przypisach, ale na szczęście nie odczułem przeładowania informacjami.
Najważniejsze dla mnie jest to, że dzięki tej książce zrozumiałem jak bardzo Ukraina różni się od Polski. Wcześniej nie miałem jakoś potrzeby dowiadywania się więcej i zgłębiania informacji serwowanych przez dzienniki. No bo w sumie po co? W swoim zadufaniu sądziłem, że wiem już wystarczająco dużo – że to kraj podobny do Polski, tylko ze swoimi problemami. zawsze wolałem patrzeć dalej na wschód, na Rosję, Ukrainę pomijając wzruszeniem ramion. Nawet nie wiecie w jakim byłem błędzie. No ale o tym odkryciu opowiem Wam już za kilka dni. „Barszcz ukraiński” pojawi się jeszcze na moim YouTube.
alekulturka.com Dariusz Dłużeń
Zarządzanie kryzysem w social media
Monika Czaplicka w branży social media działa od siedmiu lat, specjalizując się w marketingu szeptanym oraz przygotowywaniu strategii marketingowych. Teraz swoim doświadczeniem postanowiła podzielić się z czytelnikami Wydawnictwa Onepress/Helion, publikując książkę „Zarządzanie kryzysem w social media". W ten sposób burzy wyobrażenia tradycjonalistów, którym wciąż wydaje się , że czwarta władza to nadal media. Jednocześnie udowadnia, że teraz to social media są siłą sprawczą, która buduje i niszczy kariery, wynosi marki na szczyty popularności lub równa je z ziemią. Choć -podkreśla - social media to broń obosieczna: bywają źródłem kryzysów, ale także sposobem na ich pokonanie. Najważniejsza jest informacja: zabawna, oburzająca, interesująca. Im bardziej kontrowersyjna i nośna, tym szybciej dotrze do klientów. Jednak ci, którzy myślą, że ich marce nic nie grozi, niech lepiej przygotują się na kryzys. Wszak zdarza się on każdemu - i rzetelnym producentom, i perfekcyjnym usługodawcom. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, więc prędzej czy później każdy popełni błąd lub natknie się na pierwszego niezadowolonego klienta.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2014-02-03