Recenzje
Czytaj dwa razy szybciej!
„Czytanie jest dla umysłu tym, czym gimnastyka dla ciała” Richard Steele
W dzisiejszym świecie szybkie czytanie to umiejętność, która znacznie ułatwia życie. Przyznacie sami, że zewsząd otaczają nas niezliczone hordy dokumentów. Ogromne ilości książek, które chcielibyśmy przeczytać, stosy materiałów, które musimy opanować do pracy czy szkoły. Te miliardy liter mogą stać się największą zmorą, prześladującą człowieka nawet w nocy, jeśli nie uda nam się ich odpowiednio oswoić.
Na polskim rynku wiele jest pozycji poświęconych szkoleniu bardziej efektywnego, szybszego czytania. Jak wybrać odpowiednią książkę? Czym się sugerować? Ja ,niezmiennie, kieruję się grafiką i treścią. Czytałam kilkanaście pozycji poświęconych zagadnieniu szybkiego czytania, za każdym razem sięgając po nową książkę z nadzieją, iż właśnie ta odmieni mój los - pozwoli szybciej czytać materiały na studia i je opanowywać z większym sukcesem. Niestety, nie widziałam większych efektów aż do dnia, w którym zetknęłam się z pozycją napisaną przez Marcina Matuszewskiego. Już po dwóch tygodniach widzę spore postępy (szczególnie jak na tak krótki czas stosowania) i wiem, że będę jeszcze z nią pracować.
„Czytaj dwa razy szybciej!” to książka, która ma na celu dwukrotne zwiększenie tempa czytania. Ta małych rozmiarów pozycja składa się przede wszystkim z ćwiczeń. To właśnie to, czego szukałam! Książka po brzegi wypełniona konkretnymi ćwiczeniami, które znacznie ułatwiają naukę. Kurs ten ma nam pomóc nie tylko w zwiększeniu tempa czytania, ale również między innymi w poprawie koncentracji, szybszym przyswajaniu wiedzy oraz podniesieniu kwalifikacji.
Warto pokrótce wspomnieć także o samym autorze tej pozycji. Marcin Matuszewski jest specjalistą w dziedzinie szybkiego czytania, map myśli, technik pamięciowych, a także maksymalnie efektywnego wykorzystywania możliwości umysłu ludzkiego. Jest twórcą i właścicielem Centrum Szkoleniowego intelektualnie.pl oraz sieci szkół pod tą sama nazwą.
Polecam tę pozycję wszystkim, szczególnie zaś tym, którzy chcieliby w krótkim czasie poprawić swoje tempo czytania. Efektywność i ładna szata graficzna to tylko nieliczne z zalet tej książki.
W dzisiejszym świecie szybkie czytanie to umiejętność, która znacznie ułatwia życie. Przyznacie sami, że zewsząd otaczają nas niezliczone hordy dokumentów. Ogromne ilości książek, które chcielibyśmy przeczytać, stosy materiałów, które musimy opanować do pracy czy szkoły. Te miliardy liter mogą stać się największą zmorą, prześladującą człowieka nawet w nocy, jeśli nie uda nam się ich odpowiednio oswoić.
Na polskim rynku wiele jest pozycji poświęconych szkoleniu bardziej efektywnego, szybszego czytania. Jak wybrać odpowiednią książkę? Czym się sugerować? Ja ,niezmiennie, kieruję się grafiką i treścią. Czytałam kilkanaście pozycji poświęconych zagadnieniu szybkiego czytania, za każdym razem sięgając po nową książkę z nadzieją, iż właśnie ta odmieni mój los - pozwoli szybciej czytać materiały na studia i je opanowywać z większym sukcesem. Niestety, nie widziałam większych efektów aż do dnia, w którym zetknęłam się z pozycją napisaną przez Marcina Matuszewskiego. Już po dwóch tygodniach widzę spore postępy (szczególnie jak na tak krótki czas stosowania) i wiem, że będę jeszcze z nią pracować.
„Czytaj dwa razy szybciej!” to książka, która ma na celu dwukrotne zwiększenie tempa czytania. Ta małych rozmiarów pozycja składa się przede wszystkim z ćwiczeń. To właśnie to, czego szukałam! Książka po brzegi wypełniona konkretnymi ćwiczeniami, które znacznie ułatwiają naukę. Kurs ten ma nam pomóc nie tylko w zwiększeniu tempa czytania, ale również między innymi w poprawie koncentracji, szybszym przyswajaniu wiedzy oraz podniesieniu kwalifikacji.
Warto pokrótce wspomnieć także o samym autorze tej pozycji. Marcin Matuszewski jest specjalistą w dziedzinie szybkiego czytania, map myśli, technik pamięciowych, a także maksymalnie efektywnego wykorzystywania możliwości umysłu ludzkiego. Jest twórcą i właścicielem Centrum Szkoleniowego intelektualnie.pl oraz sieci szkół pod tą sama nazwą.
Polecam tę pozycję wszystkim, szczególnie zaś tym, którzy chcieliby w krótkim czasie poprawić swoje tempo czytania. Efektywność i ładna szata graficzna to tylko nieliczne z zalet tej książki.
zirtael-bibliomaniak.blogspot.com 2012-07-04
Społecznościowy BOOM. Wykorzystaj potencjał sieci e-kontaktów do wykreowania marki, zwiększenia sprzedaży i zdominowania rynku
Tym, czym kiedyś dla biznesu był telemarketing i sieć osobistych kontaktów, dziś jest internet, za pomocą którego można budować własny wizerunek, pozyskiwać kontakty biznesowe i handlowe. Sieć pozwala docierać do potencjalnych klientów i kontrahentów również wtedy, kiedy ty i twoi pracownicy śpią.
Czy już z tego korzystasz? Czy może pozwalasz konkurencji na to, by Cię prześcignęła?
Twitter w Polsce
W naszym kraju - w odróżnieniu od USA - mikroblogi nie zyskały jeszcze ogromnej popularności. Ani w przypadku Twittera, ani polskiego odpowiednika- Blip'a, nie uzyskaliśmy porównywalnych wyników jeśli chodzi o ilość użytkowników, codziennych Tweetów lub retweetów. Czy to jednak oznacza, że należy zrezygnować z tego medium przy okazji prowadzenia swojego biznesu? Niekoniecznie. Pod koniec 2011 roku, Twitter miał około 100 mln aktywnych użytkowników. W maju 2012 było ich już 140 mln. Ich liczba rośnie również w Polsce.
Firma Burson-Marstelle zgromadziła dane dotyczące najbardziej wpływowych użytkowników Twittera w 20 krajach. W Polsce, w czołówce znajdują się takie osoby jak Eryk Mistewicz, Jerzy Buzek, Konrad Niklewicz czy Rafał Hirsch – czyli dziennikarze, politycy i marketingowcy. Mimo mniejszego zainteresowania tym medium niż Facebookiem czy Naszą Klasą, najbardziej wpływowi użytkownicy Twittera w Polsce mają średnio ponad 12 tys. obserwujących ich osób. Prawie 1700 razy ich wiadomość przekazywana jest dalej – czy na pewno stać Cię na to, by tracić taki potencjał?
Być może Twitter nie jest medium biznesowo – społecznym na miarę Facebook'a, który obecnie w Polsce przeżywa apogeum popularności. Czy jednak receptą na Twój biznes jest powielanie stosowanych przez innych schematów, czy może uzyskanie przewagi konkurencyjnej nad innymi?
Dlaczego Twitter?
Twitter to bezpłatny serwis społecznościowy umożliwiający przesyłanie i odczytywanie krótkich (do 140 znaków) wiadomości tekstowych poprzez profile swoich użytkowników. W tym jednym zdaniu tkwi clue potencjału tego serwisu – jest darmowy, a wiadomości przesyłane za jego pomocą są krótkie. W odróżnieniu zatem do blogów czy żmudnych dyskusji na forach branżowych, zaistnienie w Twitterze nie wymaga nakładu dużej ilości czasu. Wizerunek można budować „przy okazji” codziennej pracy. Co umożliwia Twitter Według Jeffrey’a Gitomer’a – amerykańskiego guru sprzedaży i zwolennika wykorzystania mediów społecznościowych w sprzedaży i budowaniu wizerunku, Twitter to:
informacja
przekazywanie i udostępnianie informacji
możliwość budowania wartościowego przekazu
kontakty
Jakie ma to znaczenie w sprzedaży? Przeanalizujmy to po kolei:
Kontakty
Czy zaprzeczysz tezie, że kontakty w biznesie są ważne Niezależnie od tego co oferujesz i w jakiej branży działasz, relacje z innymi ludźmi - klientami, kontrahentami, sympatykami – są podstawą poszerzania rynku. To poprzez kontakty zyskujesz nowych klientów, to Twoje kontakty polecają cie innym, dzięki nim nawiązujesz owocne współprace czy nawet dowiadujesz się o nowych pomysłach biznesowych konkurencji. Twitter pozwala pozyskiwać nowe kontakty i stale poszerzać grono odbiorców Twoich pomysłów. Częstym błędem biznesmanów próbujących bez powodzenia działać w obszarze mikroblogów jest mylenie Twittera z medium służącym autopromocji. Twitter zaś służy budowaniu relacji 1:1. Dzięki kontaktom stajesz się rozpoznawalny, docierasz do świadomości potencjalnych odbiorców. A jeśli Twoje wartościowe Tweety zaczną być przekazywane dalej, budujesz wirusowy zasięg i zwiększasz liczbę osób, którzy o tobie słyszeli. Osoby te zaczynają obserwować Twój profil i powoli nawiązują z Tobą relacje. Część z nich nigdy nie wyjdzie poza sferę internetowych dyskusji, ale jeśli uda ci się, dzięki spędzeniu kilkunastu minut dziennie na „twittowaniu” i „retwittowaniu”, pozyskać jednego kontrahenta który stanie się Twoim akolitą i zacznie polecać Cię swoim znajomym, czy nie okaże się, że było warto
Informacja
Mówi się, że w dzisiejszych czasach to właśnie informacja jest najbardziej cenna. Nie tylko ty jesteś na Twitterze źródłem informacji dla innych użytkowników, ale również oni stanowią źródło informacji dla Ciebie. Co zyskujesz Twittując Dostęp do wiedzy innych użytkowników, pomysły, informacje o produktach twojej konkurencji, wiedzę na temat tego co lubią Twoi poszczególni klienci a nawet … rozwiązanie Twoich ewentualnych problemów – wystarczy, że podzielisz się wątpliwościami, a Twoi obserwatorzy mogą pomóc ci w ich rozwianiu. Udostępnianie informacji to budowanie zasięgu i wiedzy – zarówno o Tobie jak i o Twoim biznesie.
Wartościowy przekaz
Czym będzie wartościowy przekaz na Twitterze? Na pewno nie będzie to informacja o tym, co zjadłeś na śniadanie albo co ci się śniło. Zamiast tego, zastanów się, co interesuje Twoich potencjalnych klientów i kontrahentów – osoby, które Cię obserwują. Przekazuj porady i wskazówki, publikuj swoje pomysły i złote myśli, rekomendacje, ciekawe informacje branżowe, zadawaj pytania i retweetuj informacje od osób z Twojej grupy kontaktów – odwdzięczą ci się tym samym! Dzięki wartościowym treściom staniesz się nie tylko popularny, ale również szanowany – to co powiesz, będzie miało znaczenie, staniesz się ewangelistą dla swoich klientów. Bądź w tym autentyczny - budujesz swoją markę. Nie kopiuj informacji od innych, nie ignoruj potrzeb użytkowników, nie ukrywaj prawdy. Kiedy piszesz – nie wykorzystuj więcej niż 120 znaków – pozwól na to, by Twój Tweet został przekazany dalej bez skracania i zniekształcania.
Twitter to nie jedyne medium społecznościowe, które z powodzeniem można wykorzystać w biznesie. Poza nim mamy jeszcze Facebook, YouTube, blogosferę, LinkedIn i inne serwisy biznesowo - społecznościowe. Kolejne lata przyniosą zaś następne możliwości. Jeśli ich nie wykorzystasz – prześcignie Cię Twoja konkurencja! Jak wykorzystać ten „Społecznościowy Boom!” Jeffrey Gitomer – praktyk sprzedaży, z sukcesem korzystający z możliwości jakie dają nowe media dzieli się swoją wiedzą w książce wydanej przez wydawnictwo OnePress
Czy już z tego korzystasz? Czy może pozwalasz konkurencji na to, by Cię prześcignęła?
Twitter w Polsce
W naszym kraju - w odróżnieniu od USA - mikroblogi nie zyskały jeszcze ogromnej popularności. Ani w przypadku Twittera, ani polskiego odpowiednika- Blip'a, nie uzyskaliśmy porównywalnych wyników jeśli chodzi o ilość użytkowników, codziennych Tweetów lub retweetów. Czy to jednak oznacza, że należy zrezygnować z tego medium przy okazji prowadzenia swojego biznesu? Niekoniecznie. Pod koniec 2011 roku, Twitter miał około 100 mln aktywnych użytkowników. W maju 2012 było ich już 140 mln. Ich liczba rośnie również w Polsce.
Firma Burson-Marstelle zgromadziła dane dotyczące najbardziej wpływowych użytkowników Twittera w 20 krajach. W Polsce, w czołówce znajdują się takie osoby jak Eryk Mistewicz, Jerzy Buzek, Konrad Niklewicz czy Rafał Hirsch – czyli dziennikarze, politycy i marketingowcy. Mimo mniejszego zainteresowania tym medium niż Facebookiem czy Naszą Klasą, najbardziej wpływowi użytkownicy Twittera w Polsce mają średnio ponad 12 tys. obserwujących ich osób. Prawie 1700 razy ich wiadomość przekazywana jest dalej – czy na pewno stać Cię na to, by tracić taki potencjał?
Być może Twitter nie jest medium biznesowo – społecznym na miarę Facebook'a, który obecnie w Polsce przeżywa apogeum popularności. Czy jednak receptą na Twój biznes jest powielanie stosowanych przez innych schematów, czy może uzyskanie przewagi konkurencyjnej nad innymi?
Dlaczego Twitter?
Twitter to bezpłatny serwis społecznościowy umożliwiający przesyłanie i odczytywanie krótkich (do 140 znaków) wiadomości tekstowych poprzez profile swoich użytkowników. W tym jednym zdaniu tkwi clue potencjału tego serwisu – jest darmowy, a wiadomości przesyłane za jego pomocą są krótkie. W odróżnieniu zatem do blogów czy żmudnych dyskusji na forach branżowych, zaistnienie w Twitterze nie wymaga nakładu dużej ilości czasu. Wizerunek można budować „przy okazji” codziennej pracy. Co umożliwia Twitter Według Jeffrey’a Gitomer’a – amerykańskiego guru sprzedaży i zwolennika wykorzystania mediów społecznościowych w sprzedaży i budowaniu wizerunku, Twitter to:
informacja
przekazywanie i udostępnianie informacji
możliwość budowania wartościowego przekazu
kontakty
Jakie ma to znaczenie w sprzedaży? Przeanalizujmy to po kolei:
Kontakty
Czy zaprzeczysz tezie, że kontakty w biznesie są ważne Niezależnie od tego co oferujesz i w jakiej branży działasz, relacje z innymi ludźmi - klientami, kontrahentami, sympatykami – są podstawą poszerzania rynku. To poprzez kontakty zyskujesz nowych klientów, to Twoje kontakty polecają cie innym, dzięki nim nawiązujesz owocne współprace czy nawet dowiadujesz się o nowych pomysłach biznesowych konkurencji. Twitter pozwala pozyskiwać nowe kontakty i stale poszerzać grono odbiorców Twoich pomysłów. Częstym błędem biznesmanów próbujących bez powodzenia działać w obszarze mikroblogów jest mylenie Twittera z medium służącym autopromocji. Twitter zaś służy budowaniu relacji 1:1. Dzięki kontaktom stajesz się rozpoznawalny, docierasz do świadomości potencjalnych odbiorców. A jeśli Twoje wartościowe Tweety zaczną być przekazywane dalej, budujesz wirusowy zasięg i zwiększasz liczbę osób, którzy o tobie słyszeli. Osoby te zaczynają obserwować Twój profil i powoli nawiązują z Tobą relacje. Część z nich nigdy nie wyjdzie poza sferę internetowych dyskusji, ale jeśli uda ci się, dzięki spędzeniu kilkunastu minut dziennie na „twittowaniu” i „retwittowaniu”, pozyskać jednego kontrahenta który stanie się Twoim akolitą i zacznie polecać Cię swoim znajomym, czy nie okaże się, że było warto
Informacja
Mówi się, że w dzisiejszych czasach to właśnie informacja jest najbardziej cenna. Nie tylko ty jesteś na Twitterze źródłem informacji dla innych użytkowników, ale również oni stanowią źródło informacji dla Ciebie. Co zyskujesz Twittując Dostęp do wiedzy innych użytkowników, pomysły, informacje o produktach twojej konkurencji, wiedzę na temat tego co lubią Twoi poszczególni klienci a nawet … rozwiązanie Twoich ewentualnych problemów – wystarczy, że podzielisz się wątpliwościami, a Twoi obserwatorzy mogą pomóc ci w ich rozwianiu. Udostępnianie informacji to budowanie zasięgu i wiedzy – zarówno o Tobie jak i o Twoim biznesie.
Wartościowy przekaz
Czym będzie wartościowy przekaz na Twitterze? Na pewno nie będzie to informacja o tym, co zjadłeś na śniadanie albo co ci się śniło. Zamiast tego, zastanów się, co interesuje Twoich potencjalnych klientów i kontrahentów – osoby, które Cię obserwują. Przekazuj porady i wskazówki, publikuj swoje pomysły i złote myśli, rekomendacje, ciekawe informacje branżowe, zadawaj pytania i retweetuj informacje od osób z Twojej grupy kontaktów – odwdzięczą ci się tym samym! Dzięki wartościowym treściom staniesz się nie tylko popularny, ale również szanowany – to co powiesz, będzie miało znaczenie, staniesz się ewangelistą dla swoich klientów. Bądź w tym autentyczny - budujesz swoją markę. Nie kopiuj informacji od innych, nie ignoruj potrzeb użytkowników, nie ukrywaj prawdy. Kiedy piszesz – nie wykorzystuj więcej niż 120 znaków – pozwól na to, by Twój Tweet został przekazany dalej bez skracania i zniekształcania.
Twitter to nie jedyne medium społecznościowe, które z powodzeniem można wykorzystać w biznesie. Poza nim mamy jeszcze Facebook, YouTube, blogosferę, LinkedIn i inne serwisy biznesowo - społecznościowe. Kolejne lata przyniosą zaś następne możliwości. Jeśli ich nie wykorzystasz – prześcignie Cię Twoja konkurencja! Jak wykorzystać ten „Społecznościowy Boom!” Jeffrey Gitomer – praktyk sprzedaży, z sukcesem korzystający z możliwości jakie dają nowe media dzieli się swoją wiedzą w książce wydanej przez wydawnictwo OnePress
biznes.onet.pl Sabina Stodolak, 2012-07-09
BezMarketing. Przestań kusić klientów, zacznij z nimi rozmawiać!
Jak to zwykle u mnie z książkowymi zakupami wyskakują one nieoczekiwanie. I tak było również z książką „BezMarketing. Przestań kusić klientów, zacznij z nimi rozmawiać” autorstwa Scotta Strattena. Książka, jak widać po okładce, prezentuje się dosyć niepozornie. Jednak nie ma się co dawać zwieść, w skali zaskoczenia otrzymać może 11/10 punktów.
Książka to tak na prawdę porywająca od pierwszych chwil opowieść o różnych doświadczeniach autora związanych z działaniami promocyjnymi, PRowymi czy marketingowymi na linii konsument-marka. W książce przewija się przypadek za przypadkiem. Oprócz marketingu bezpośredniego, który stanowi istotny element książki autor nie pomija zagadnień branży internetowej: social mediów, promocji w sieci, email marketingu czy tworzenia treści przydatnych użytkownikom.
Autor pokazuje całą swoją książką i każdym napisanym zdaniem, że buduje z nami relacje i to działa! Być może zabrzmi to dziwnie, ale – tak nawet poprzez książkę nawiązuje żywą relacje z użytkownikami. Nie można także pominąć faktu, że w sposób otwarty i szczery – wyprasza nas z książki, jeśli chcemy dalej uprawiać nudny i nieefektywny proces szukania naiwniaków na „chwyty marketingowe”. Scott stworzył doskonałą odezwę do marketingowców z krwi i kości, a nie „powielaczy tricków”, która ma uleczyć przestarzałe już podejścia do wielu aspektów marketingu Twojej marki, produktów czy usług. Nie zabraknie też sytuacji w której Scott wciela się w rolę odwrotną i jako konsument wytyka konkretnym firmom marketingowe gwoździe do trumny ;)
Wśród wad, które niewątpliwie należy – jest zamiłowanie autora do wychwalania Twittera, co niestety w naszych realiach jest nieco mniej skutecznym pomysłem. Jednak wyciągając z tych wskazówek istotną esencję i przenosząc je do innych mediów społecznościowych – mamy możliwość skutecznego wykorzystania tych informacji. Co do wad – w sumie więcej nie dostrzegam, z 55 rozdziałów – może góra 5 stanowi kiepskie kawałki.
Książka lekko się czyta, nie tylko ze względu na fakt opowiadania konkretnych historii, które łatwo przyswoić i wdrożyć we własnym podejściu, lecz również ze względu na ułożenie treści. Książka została podzielona na 55 krótkich, średnio 2-3 stronnicowych artykułów – które stanowią esencję doświadczenia marketingowego autora.
Książka to tak na prawdę porywająca od pierwszych chwil opowieść o różnych doświadczeniach autora związanych z działaniami promocyjnymi, PRowymi czy marketingowymi na linii konsument-marka. W książce przewija się przypadek za przypadkiem. Oprócz marketingu bezpośredniego, który stanowi istotny element książki autor nie pomija zagadnień branży internetowej: social mediów, promocji w sieci, email marketingu czy tworzenia treści przydatnych użytkownikom.
Autor pokazuje całą swoją książką i każdym napisanym zdaniem, że buduje z nami relacje i to działa! Być może zabrzmi to dziwnie, ale – tak nawet poprzez książkę nawiązuje żywą relacje z użytkownikami. Nie można także pominąć faktu, że w sposób otwarty i szczery – wyprasza nas z książki, jeśli chcemy dalej uprawiać nudny i nieefektywny proces szukania naiwniaków na „chwyty marketingowe”. Scott stworzył doskonałą odezwę do marketingowców z krwi i kości, a nie „powielaczy tricków”, która ma uleczyć przestarzałe już podejścia do wielu aspektów marketingu Twojej marki, produktów czy usług. Nie zabraknie też sytuacji w której Scott wciela się w rolę odwrotną i jako konsument wytyka konkretnym firmom marketingowe gwoździe do trumny ;)
Wśród wad, które niewątpliwie należy – jest zamiłowanie autora do wychwalania Twittera, co niestety w naszych realiach jest nieco mniej skutecznym pomysłem. Jednak wyciągając z tych wskazówek istotną esencję i przenosząc je do innych mediów społecznościowych – mamy możliwość skutecznego wykorzystania tych informacji. Co do wad – w sumie więcej nie dostrzegam, z 55 rozdziałów – może góra 5 stanowi kiepskie kawałki.
Książka lekko się czyta, nie tylko ze względu na fakt opowiadania konkretnych historii, które łatwo przyswoić i wdrożyć we własnym podejściu, lecz również ze względu na ułożenie treści. Książka została podzielona na 55 krótkich, średnio 2-3 stronnicowych artykułów – które stanowią esencję doświadczenia marketingowego autora.
WebSEM.pl Sebastian Jakubiec, 2012-07-04
Twórcze ujęcie natury i krajobrazu. Obudź w sobie fotograficzny zmysł
Świetny podręcznik kompozycji i estetyki w fotografii wreszcie został wydany po polsku. Przystępny i atrakcyjny wizualnie, pomoże nie tylko początkującym w wędrówce ku tworzeniu pięknych fotografii.
Prowadzenie nas drogą do dobrych zdjęć autorka zaczyna od początku, czyli... nie, wcale nie od budowy aparatu, wyjaśnień dotyczących ogniskowej, schematów ilustrujących działanie matrycy Bayera. Zaczynamy od spraw naprawdę istotnych: od nauki widzenia. Następnie przechodzimy do światła (kierunek, barwa, jakość) i elementów kompozycji (linie, kształty, formy, wzory, tekstury). To są podstawy (obejmują ok. 1/3 książki), na których autorka przygotowuje czytelnika do operowania fotograficznymi środkami w celu zbudowania atrakcyjnych, przemawiających do widza fotografii. Książka jest zdecydowanie nietechniczna, a jedyny fragment, gdzie pojawiają się kwestie związane z optyką (głębia ostrości i hiperfokalna) szybko kończy się przyznaniem autorki, że więcej na ten temat lepiej szukać w innych dziełach. Nietechniczność książki to raczej pochwała niż zarzut – o sprzęcie i fizycznych podstawach fotografii napisano już sporo, a o estetyce – zdecydowanie za mało.
Przystępnie o tworzeniu sztuki
Nietechniczność książki jest jej zaletą na równi z przystępnym, zrozumiałem językiem, jakim autorka tłumaczy kwestie związane z perspektywą, tworzeniem na fotografii wrażenia głębi, operowaniem kolorem itp. Nie ma tam też pseudoartystycznego zadęcia ani utrudniającego zrozumienie slangu. Wszystko jest wyjaśnione prosto i przystępnie – autorka jest tu konsekwentna i zrozumiałym językiem tłumaczy kwestie artystyczne, tak jak z prostych elementów kompozycyjnych uczy budować piękne fotografie. Można się przyczepić, że niekiedy wykład staje się zbytnio uproszczony i np. złoty podział jest tożsamy z trójpodziałem, ale to już byłoby dzielenie włosa na czworo.
Atutem książki są fotografie – eleganckie, niebanalne, stanowią świetne ilustracje dopełniające część tekstową. Czy to pejzaże, martwa natura, architektura czy makro, kadry są zarówno atrakcyjne, jak i proste, bez udziwnień czy to realizowanych na etapie fotografowania, czy też obróbki.
Obok każdego zdjęcia znajdziemy krótką notkę warsztatową oraz podstawowe informacje techniczne (obiektyw, ogniskowa, użyta przysłona i czas naświetlania). Ktoś mógłby kręcić nosem, że nie ma większej liczby informacji, ale też tutaj to bez znaczenia – ani ISO, ani model aparatu nie wpływają na kompozycję zdjęć.
Cyfrowy lifting
Wydany u nas podręcznik Brendy Tharp to druga, zmieniona edycja w stosunku do oryginału, który na Zachodzie ukazał się prawie dekadę temu. Ta nowa („revised”) edycja jest rozszerzona o zagadnienia związane z fotografią cyfrową. Przybył głównie krótki rozdział o fotomontażach, ale pewnym zmianom – a właściwie aktualizacjom – podległy też fragmenty dotyczące techniki (użyteczne filtry, histogram, balans bieli, HDR). Nie jest to radykalna zmiana w stosunku do oryginału, bo język fotografii się nie zmienił, a jedynie przeszedł lekki remanent jeśli chodzi o proponowane środki do celu – w czasach cyfrowych pewne efekty uzyskuje się inaczej.
Wizualny elementarz
Lekka, przystępna, elegancka i ładnie ilustrowana książka o kompozycji w fotografii krajobrazowej może być wzorem, jak pisać podręczniki fotograficzne. Lekko, a jednocześnie treściwie wyjaśnia zarówno kwestie podstawowe, jak i bardziej zaawansowane. Nie jest to Barr ani Briot, ale dla początkujących i średniozaawansowanych podręcznik Brendy Tharp to lektura obowiązkowa i... bardzo przyjemna, także wizualnie. Książka jest starannie wydana i broniłaby się nawet jako album.
Digital Foto Video Piotr Dębek
Zen Steve'a Jobsa
Kolejną książką a tak naprawdę komiksem, który otrzymałem od Wydawnictwa Helion do recenzji jest
„Zen Steve’a Jobsa”. W książce za pomocą oszczędnych dialogów i prostych rysunków pokazano, że Jobs mógł rozwinąć swój zmysł estetyczny dzięki studiowaniu zen, jednak ostatecznie wziął z tej filozofii tylko to, czego potrzebował, odrzucając aspekt religijny.
Co piszą o książce na stronie www:
"Czy zauważyłeś, że Apple zamiast klientów ma grono oddanych wyznawców? Czy dziwi Cię, że na każdy kolejny produkt tej firmy ludzie czekają nie jak na modny gadżet, ale jak na objawienie? Czyżby była to tylko genialna strategia marketingowa? Wierzysz w to?
Jeśli wydaje Ci się, że o Stevie Jobsie powiedziano już wszystko, przygotuj się na podróż w nieznane. Genialnego wizjonera nie ma już między nami, ale jego historia nie przestaje nas zaskakiwać. Był taki okres w życiu Jobsa, o którym mówi się niewiele, zwykle przyciszonym głosem - kilka miesięcy, gdy pobierał intensywne nauki u buddyjskiego kapłana zen. Kiedy Steve ukończył swój kurs, wrócił na łono firmy, by w krótkim czasie przyczynić się do globalnej technologicznej i kulturowej rewolucji. Poznaj historię wielkiej przemiany jednego z najważniejszych innowatorów biznesu.
Steve Jobs (1955 – 2011), współzałożyciel Apple’a, wywarł olbrzymi wpływ na wielu ludzi, a jego życie otoczone jest aurą mitu. Jednak Jobs, postać dziś już niemal legendarna, nie osiągnął swojego sukcesu w pojedynkę - w dużej mierze zawdzięczał go współpracy z projektantami, inżynierami i myślicielami. Zen Steve’a Jobsa to historia znajomości tytułowego bohatera z jedną z takich osób - Kobunem Chino Otogawą.
Otogawa był buddyjskim kapłanem zen, który na początku lat 70. ubiegłego wieku wyemigrował z Japonii do Stanów Zjednoczonych. Ten postępowy myśliciel łamał reguły i pasjonował się sztuką oraz projektowaniem. Był w świecie buddyzmu tym, kim a Jobs w biznesie komputerowym - buntownikiem i indywidualistą. Może dlatego obaj panowie szybko doszli do porozumienia.
Komiks ten opowiada historię ich przyjaźni. Zagłębiając się w kolejne strony książki, czytelnik podróżuje w czasie między latami 70. ubiegłego wieku i rokiem 2011, jednak główny wątek opowieści jest związany z okresem po wyrzuceniu Jobsa z Apple’a w roku 1985. Przyszły wizjoner biznesu pobierał wtedy intensywne nauki u Otogawy. Wspólnie spędzony czas wywarł istotny wpływ na późniejsze znaczne zmiany w Apple’u związane ze sposobem projektowania urządzeń i strategią biznesową."
Jeżeli ktoś z Was kocha produkty Apple to warto mieć w swojej biblioteczce ten komiks, zwłaszcza, że jest rysowany przy współpracy z agencją Jess3.
„Zen Steve’a Jobsa”. W książce za pomocą oszczędnych dialogów i prostych rysunków pokazano, że Jobs mógł rozwinąć swój zmysł estetyczny dzięki studiowaniu zen, jednak ostatecznie wziął z tej filozofii tylko to, czego potrzebował, odrzucając aspekt religijny.
Co piszą o książce na stronie www:
"Czy zauważyłeś, że Apple zamiast klientów ma grono oddanych wyznawców? Czy dziwi Cię, że na każdy kolejny produkt tej firmy ludzie czekają nie jak na modny gadżet, ale jak na objawienie? Czyżby była to tylko genialna strategia marketingowa? Wierzysz w to?
Jeśli wydaje Ci się, że o Stevie Jobsie powiedziano już wszystko, przygotuj się na podróż w nieznane. Genialnego wizjonera nie ma już między nami, ale jego historia nie przestaje nas zaskakiwać. Był taki okres w życiu Jobsa, o którym mówi się niewiele, zwykle przyciszonym głosem - kilka miesięcy, gdy pobierał intensywne nauki u buddyjskiego kapłana zen. Kiedy Steve ukończył swój kurs, wrócił na łono firmy, by w krótkim czasie przyczynić się do globalnej technologicznej i kulturowej rewolucji. Poznaj historię wielkiej przemiany jednego z najważniejszych innowatorów biznesu.
Steve Jobs (1955 – 2011), współzałożyciel Apple’a, wywarł olbrzymi wpływ na wielu ludzi, a jego życie otoczone jest aurą mitu. Jednak Jobs, postać dziś już niemal legendarna, nie osiągnął swojego sukcesu w pojedynkę - w dużej mierze zawdzięczał go współpracy z projektantami, inżynierami i myślicielami. Zen Steve’a Jobsa to historia znajomości tytułowego bohatera z jedną z takich osób - Kobunem Chino Otogawą.
Otogawa był buddyjskim kapłanem zen, który na początku lat 70. ubiegłego wieku wyemigrował z Japonii do Stanów Zjednoczonych. Ten postępowy myśliciel łamał reguły i pasjonował się sztuką oraz projektowaniem. Był w świecie buddyzmu tym, kim a Jobs w biznesie komputerowym - buntownikiem i indywidualistą. Może dlatego obaj panowie szybko doszli do porozumienia.
Komiks ten opowiada historię ich przyjaźni. Zagłębiając się w kolejne strony książki, czytelnik podróżuje w czasie między latami 70. ubiegłego wieku i rokiem 2011, jednak główny wątek opowieści jest związany z okresem po wyrzuceniu Jobsa z Apple’a w roku 1985. Przyszły wizjoner biznesu pobierał wtedy intensywne nauki u Otogawy. Wspólnie spędzony czas wywarł istotny wpływ na późniejsze znaczne zmiany w Apple’u związane ze sposobem projektowania urządzeń i strategią biznesową."
Jeżeli ktoś z Was kocha produkty Apple to warto mieć w swojej biblioteczce ten komiks, zwłaszcza, że jest rysowany przy współpracy z agencją Jess3.
infosocialmedia.blogspot.com Łukasz Dębski, 2012-06-28