Recenzje
JavaScript. Wzorce
O czym jest ta książka
Wydawać by się mogło, że tytuł mówi wszystko… Jednak nie do końca. Sama książka nie jest typowym zestawieniem poszczególnych wzorców projektowych wraz z wyjaśnieniem i przykładem (same wzorce stricte projektowe zajmują tylko jeden rozdział). Bardziej jest to opis prawidłowego podejścia do programowania w JavaScript i wzorców takiego podejścia. W początkowych rozdziałach, autor przedstawia podstawy pisania kodu JS – może nie jest to rzecz dla całkiem początkujących programistów, jednak dla osób, które mają już trochę do czynienia z JavaScript’em jest to zestaw bardzo wartościowych informacji. Mamy więc tutaj kompendium wiedzy na temat prawidłowej składni języka i związanych z nią niuansów typu deklarowanie zmiennych na początku funkcji, prawidłowe tworzenie kodu pętli itp. Jest też co nieco o konwencjach składni i nazewnictwa.
Kolejne dwa rozdziały traktują o sposobach tworzenia obiektów. Dowiadujemy się w nich wszystkiego o literale obiektu, funkcjach konstruujących czy literałach tablicy i wyrażeń regularnych. Dalej autor zgrabnie przechodzi do jednego z najważniejszych elementów języka JavaScript czyli funkcji. I tutaj zaczynają się już konkretne wzorce takie jak wywołania zwrotne (ang. callbacks) czy funkcje natychmiastowe. Oczywiście to tylko przykłady, a to co najważniejsze to moim zdaniem niuanse, które są w książce świetnie pokazane.
Dalej mamy rozdział dotyczący tworzenia obiektów. To tutaj jest świetnie opisany bardzo ważny w JavaScript wzorzec modułu wraz ze wzorcem przestrzeni nazw i kilka innych. Następnie, w kolejnym rozdziale znajdziemy wszystko o programowaniu obiektowym w języku JavaScript – mamy więc tutaj opis klasycznych i nowoczesnych wzorców dziedziczenia, a co za tym idzie mamy możliwość zgłębienia tajników prototypów.
Dopiero po opisaniu tych wszystkich zagadnień autor przechodzi do typowych wzorców projektowych typu strategia, obserwator, fabryka czy singleton. Oczywiście wszystko to opisane jest z punktu widzenia języka JavaScript, i wiedza, którą czytelnik zdobywa w poprzednich rozdziałach bardzo się tutaj przydaje.
Wszystkie powyższe zagadnienia opisywane są z punktu widzenia samego języka JavaScript. Do tej pory praktycznie nie wspomina się o przeglądarkach internetowych i różnicach między nimi. I właśnie na koniec pozostawiony został rozdział dotyczący operowania na obiektach DOM z uwzględnieniem różnych przeglądarek, a także opisujący obsługę zdarzeń strategie wczytywania skryptów na stronie. Moim zdaniem, mimo że książka wydana została już jakiś czas temu (rok 2010, a 2012 w Polsce) wiele z informacji zawartych w tym rozdziale jest nadal aktualnych i wartych stosowania. Znajdziemy tutaj takie informacje jak
JavaScript Wzorce – plusy dodatnie i plusy ujemne
Moim zdaniem książka jest zdecydowanie godna polecenia. Zawiera mnóstwo wartościowych informacji o „corze” języka JavaScript i pozwala na uporządkowanie wiedzy o języku doświadczonemu programiście. Ci mniej doświadczeniu również, a może przede wszystkim dowiedzą się wszystkiego co potrzebne by pisać dobre skrypty JS.
Sama książka jest napisana w taki sposób, że czyta się ją dość lekko i szybko. Przykłady są zrozumiałe, a kolejne informacje są ułożone w takim porządku by przed przejściem do trudniejszych tematów, wszystkie potrzebne zagadnienia zostały już poruszone.
Napisałem „plusy dodatnie i plusy ujemne” bo jak dla mnie to nie przychodzi mi do głowy żaden konkretny minus. Nie wiem, może ja nie jestem jakimś wielkim guru w JavaScript, bo wiele informacji zawartych w książce było dla mnie przydatnych. Jedne były całkiem nowe, przy innych łapałem się na „aaa to dlatego tak to u nas robimy”;) Pewnie wszystkiego tego można się dowiedzieć z Internetu oraz dzięki odpowiednio długiej praktyce, jednak moim zdaniem takie uporządkowanie wiedzy dla bardziej doświadczonych oraz przedstawienie jej w taki sposób jak w książce dla mniej obeznanych z językiem JavaScript mimo wszystko jest warte swojej ceny… Tak więc osobiście polecam!
Formuła wpływu. Działasz naprawdę, czy jedynie robisz zamieszanie?
„Nie bądź widzem, stań się aktorem”. Przestań myśleć o sobie wyłącznie jako o odbiorcy mediów. Dzisiaj sam możesz stać się nadawcą – posiadając własny kanał komunikacyjny – i docierać do milionów ludzi na całym świecie. Bez znajomości, bez kapitału. Czy taki sukces można osiągnąć w ciągu jednego dnia, umieszczając jeden film na YouTube? Tak, to możliwe. Ale będzie to prawdopodobnie jednorazowe dzieło przypadku. Nie do powtórzenia. Chris Brogan i Julien Smith, autorzy „Formuły Wpływu” przekonują natomiast, że aby osiągać sukcesy, trzeba mieć strategię działania. Cóż, mogą mieć rację. Ich doświadczenie zawodowe przemawia samo za siebie. Co więcej, chcą się nim podzielić. Jak sami przyznają – nie opracowali gotowej mapy (w tak dynamicznej rzeczywistości byłoby to niemożliwe), ale mają do zaoferowania solidne drogowskazy. Czego więc według nich potrzebujesz? Pomysłu, platformy oraz zaangażowania i wytrwałości. „Nie bądź widzem, stań się aktorem” – powtarzają.
Wbrew pozorom, NIE jest to książka o mediach społecznościowych. Są one tylko narzędziami. Mogą zniknąć tak szybko, jak się pojawiły. Zawsze chodzi natomiast o to, by mieć realny WPŁYW. I to właśnie mechanizmowi wpływu poświęcona jest przede wszystkim ta publikacja. Co więcej, otrzymujesz na niego (prawie) kompletny przepis – w postaci gotowej do zastosowania FORMUŁY o akronimie „CREATE”. Składa się ona z sześciu czynników, które omawiane są w poszczególnych rozdziałach. Książka liczy prawie 300 stron i jest naprawdę „naszpikowana” treścią, przykładami i ćwiczeniami; pełna inspiracji (w postaci np. odnośników do stron WWW poszerzających dany temat). Ponadto, jej treść oraz struktura są naprawdę spójne i logiczne. Autorzy mieli nie tylko pomysł na nową książkę, ale także umieli go zrealizować. Dobrze wziąć do ręki tak dobrze napisaną publikację.
Dla kogo jest „Formuła Wpływu?”. Dla młodych, przedsiębiorczych, kreatywnych, zmotywowanych i odważnych? Zdecydowanie tak. Ale nie tylko. Czy ta książka nauczy Cię zatem, jak być bardziej przedsiębiorczym, zmotywowanym i odważnym oraz generować więcej lepszych pomysłów? Cóż, raczej nie nauczy, ale na pewno zainspiruje i wskaże kierunek.
Co ważne, „Formuła Wpływu” to publikacja przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców. Każdy, kto funkcjonuje w sieci, znajdzie w niej coś dla siebie. Myślę, że zarówno osoba stawiająca swoje pierwsze kroki w sieci, jaki ktoś z większym bagażem doświadczeń. Przedsiębiorca planujący akcję promocyjną swojej firmy; wolontariusz z organizacji charytatywnej, chcący dotrzeć do jak największej liczby darczyńców; bloger. Sprzedawca i twórca wszelaki. Czyli właściwie każdy z nas. Ty – który szukasz sposobu na wypromowanie siebie, swojej osobowości i pomysłów, niekoniecznie w celach zawodowych, niekoniecznie dla zysku.
Być może myślisz „Nie mam teraz żadnego pomysłu, niepotrzebna mi więc ta książka”. Na początku lektury też tak myślałam. Potem jednak zmieniłam zdanie. Chris Brogan i Julien Smith przekonali mnie, że na pomysł lepiej nie czekać bezczynnie – na nadejście dobrego pomysłu lepiej się solidnie przygotować. Co więcej, pokazują, jak można zacząć, gdy się go nie ma. Tak, dokładnie tak. Autorzy podają szereg wskazówek, które mogą zainspirować do rozpoczęcia własnego projektu. Proponują różne ćwiczenia na pobudzenie kreatywności (np. praca z metaforami, synteza, ekstrapolacja) oraz (inne niż znana „burza mózgów”) metody generowania pomysłów (a także ich oceny i selekcji). Nie pomijają oczywiście znaczenia celów ani też wartości w biznesie. „Formuła Wpływu” nie jest o tym, jak zdobywać „lajki” i „ćwierknięcia”, ani o tym, jak za wszelką cenę stać się znanym i popularnym. Jest o tym, jak osiągnąć sukces osobisty, oferując innym wartościowe treści oraz budując autentyczne relacje i zaufanie. „Daj innym coś na tyle wartościowego, by chcieli zostać i przyjść ponownie”. „Skończ z mówieniem o sobie, a zacznij słuchać i budować prawdziwe relacje”. „Przestań się bawić, a zacznij dojrzale używać narzędzi, którymi są media społecznościowe”– przekonują autorzy.
Podczas czytania „Formuły Wpływu” cały czas towarzyszyło mi odczucie umysłowego powiewu świeżości. Nawet wtedy, gdy treść merytoryczna nie była mi obca. I nawet wtedy, gdy była mi kompletnie obca. To niewątpliwie zasługa stylu autorów – lekkiego, dowcipnego, prostego w konstrukcji i silnego w przekazie. Oni z pewnością spełniają kryteria swojej Formuły WPŁYWU. Dlatego warto uczyć się właśnie od nich. Pozycja obowiązkowa dla każdego sprzedawcy i twórcy. Naprawdę polecam!
FitMind. Schudnij bez diet
Jeżeli ktoś szuka kolejnego poradnika o tym, jak jeść i jak ćwiczyć, to może się rozczarować tą książką. Ale na pewno będzie to „pozytywne” rozczarowanie (ot, oksymoron stworzyłam). Fitmind pokazuje nam jak ważne są: uporządkowanie swojego umysłu, umiejętność radzenia sobie z negatywnymi emocjami, a także osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Autorki potwierdzają zasadę, którą zapewne wyznaje wiele z was: WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE.
Dodatkowo cała książka to nie jest „sucha” treść, jak jest w wielu przypadkach książek psychologicznych. Nasza podświadomość to tak skomplikowany twór, że samo przeczytanie setki tego typu książek nie odmieni Twojego życia. Autorki zadbały również o część praktyczną. Niektóre zadania zajmują chwilkę, inne wymagają nakładu czasu i pracy, ale tylko ćwicząc umysł, masz szansę go zmienić.
Fitmind jest skierowane do kobiet (aczkolwiek nie zniechęcam i Panów J). W wielu miejscach miałam wrażenie, że autorki znają mnie na wylot, a opisane sytuacje są wyjęte z mojego życia. Dodatkowo fragmenty z bloga Basi stanowią zabawny przerywnik od mimo wszystko poważnych spraw.
Szczerze polecam tę książkę i uważam, że powinna być to pozycja obowiązkowa wśród osób, które są na fit-drodze. Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynają walkę, czy też mają już za sobą -30 kg. Ja na pewno sięgnę po tę pozycję jeszcze nie raz :)
Matrioszka Rosja i Jastrząb
Mam w domu osobną półkę na książki reportażowe. Mniej więcej połowę jej długości zajmują te poświęcone Rosji. Jest tam i Kapuściński ze swoim „Imperium”, wszystkie prace Hugo-Badera, Jędrzej Morawiecki, jest i Igor Miecik, a także paru innych autorów. Od niedawna w tym zaszczytnym gronie znajduje się także Maciej Jastrzębski i jego „Matrioszka Rosja i Jastrząb”. Na wydaną w czerwcu ubiegłego roku książkę ostrzyłem sobie zęby od dawna – zbierała świetne recenzje i obiecywała dokonanie szczegółowej wiwisekcji na organizmie Federacji Rosyjskiej.
Jastrzębski trzyma się metafory tytułowej matrioszki. Rosja – twierdzi – jest właśnie jak ta matrioszka, jej poznanie polega na odkrywaniu kolejnych warstw, aż w końcu uda się dotrzeć do ostatniego, najważniejszego elementu – duszy. Niestety, podczas lektury odniosłem wrażenie, że tylko podziwiamy zewnętrzną powłokę tej laleczki, a nieśmiałe próby przedostania się głębiej okazały się nie do końca satysfakcjonujące.
Daleki jestem od twierdzenia, że autor nie dysponuje wystarczającą wiedzą o tematach, które podejmuje. Wielokrotnie dowodzi, że jest merytorycznie do nich przygotowany. A jednak za duży w tej książce misz-masz, zbyt wiele na raz. Tu trochę o polityce, tam trochę o Rosjankach i jedzeniu, za chwilę fragment o stosunkach polsko-rosyjskich i architekturze. I nawet jeśli każdy z tych ustępów jest interesujący, to w ostatecznych rozrachunku ma się poczucie, że tylko się po Rosji prześlizgnęło.
„Matrioszka Rosja i Jastrząb” to książka napisana po reportersku, sprawnie, językiem przystępnym i klarownym. Czyta się szybko i niby to nie wada, ale… gdzieś pokazuje ten brak głębszej analizy, próby dokonania diagnozy i właśnie obiecywanego „zrozumienia”. Przy „Imperium” zatrzymywałem się co kilka stron, bo Kapuściński poza tym, że pisał o ogrodzonych drutem kolczastych dworcach na Syberii czy socrealistycznej architekturze, wyjaśniał również dlaczego wygląda to jak wygląda, co zmuszało do refleksji.
Nie jest to lektura zła i osobom Rosją zainteresowanym zapewne przypadnie do gustu. By się nią jednak nie rozczarować, warto pamiętać, że nie jest to próba kompleksowego ogarnięcia tematu, a raczej interesujące, ale dość powierzchowne spojrzenie nań.
Cząstki przyciągania. Jak budować niestandardowe kampanie reklamowe
To 200 stron i ponad 150 przykładów nietypowych, polskich akcji marketingowych, które szokują, zachwycają, wywołują uśmiech, ale przede wszystkim są warte zapamiętania i docenienia. Hatalska w pierwszej, dość krótkiej części wprowadzającej prezentuje teorię rozprzestrzeniania się wartościowej reklamy niestandardowej niczym wirusa, który szybko opanowuje organizmy wywołując epidemię społeczną. Następnie opowiada jakimi cechami powinna charakteryzować się kampania aby stać się takim właśnie reklamowym wirusem. Dalej jest już tylko ogromna dawka przykładów i inspiracji.
Kampanie nie są prezentowane w porządku chronologicznym, ale przyporządkowane hasłom.
Autorka podzieliła je według siedmiu słów – kluczy, które stanowią podstawę niestandardowych kampanii. To właśnie tytułowe cząstki przyciągania, którymi są: zaangażowanie, bliskość, użyteczność, emocje, kontekst, czas i zaskoczenie. W każdym dziale znajduje się kilkadziesiąt przykładów na to jak różnorodnie można rozumieć i realizować te poszczególne elementy. Każdy z nich jest dobrze zobrazowany oraz posiada opis, w którym zawarta jest idea kampanii, nazwa marki, dla której była realizowana kampania, nazwa agencji prowadzącej całą akcję oraz rok jej przeprowadzenia. Mimo, że opisy w niektórych miejscach są zbyt krótkie, przez co gdy się chce lepiej zrozumieć daną kampanię trzeba przeszukiwać internet, to jednak zebranie tak wielu kreatywnych i pomysłowych kampanii reklamowych w jednym miejscu jest warte słów uznania. Autorka wyróżniła także kilka kampanii odnośnikiem „warte uwagi”, choć moim zdaniem lepiej nie kierować się tym kluczem. Mimo, że album jest obszerny całość czyta i przegląda się szybko, dlatego dobrze stworzyć swoją, subiektywną listę kampanii wartych uwagi, będących inspiracją dla działań każdego kreatywnego umysłu.
Na końcu autorka zawarła krótki słowniczek tłumaczący trudne pojęcia żargonu reklamowego i marketingowego.
Całość wydana przez OnePress w dużym formacie, na dobrym papierze, w formie eleganckiego albumu, który powinien znaleźć się na półce każdego fana marketingu i reklamy, jak również tych, którzy w życiu poszukują nietypowych i oryginalnych rozwiązań.