ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Pełna MOC możliwości (edycja ING)

(...) W zatytułowanej tak samo jak prelekcja książce na samym początku znajduje się zapis wykładu (dla tych, którzy go nie widzieli, a zarazem dla pozostałych, jako „materiał powtórkowy”), następnie Walkiewicz zaczyna rozkładać swoją przemowę na czynniki pierwsze, omawiając i analizując po kolei każdy poruszony przez siebie aspekt.

Całość czyta się naprawdę szybko i przyjemnie – a nie ukrywajmy, że taka forma nauki najbardziej odpowiada większości osób. W prostych, a zarazem pouczających i inspirujących słowach autor odwołuje się nie tylko do hipotetycznych sytuacji, ale także do swojego bogatego doświadczenia życiowego.

Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę. Przeczytać, rozważyć, a następnie odkryć w sobie tytułową „Pełną MOC możliwości” :)
3telnik.pl Przemek, 2014-03-10

Biblia e-biznesu

Polska jest jednym z rajów e-commerce: sklepy internetowe rosną jak grzyby po deszczu, sprzedaż tym kanałem osiąga jedne z najdynamiczniejszych wzrostów w Europie. Przedsiębiorcy internetowemu – temu początkującemu, czy bardziej zaawansowanemu, przydałaby się jakaś podpowiedź. Pomoc. Kompendium e-commerce. I do takiego miana pretenduje książka „Biblia e-biznesu” (autor zbiorowy) wydana pod marką Onepress.

Początkowo rozmiar tej książki oraz jej ciężar (gruba, twarda okładka) odstraszał mnie od lektury. No bo to trzeba specjalnych warunków, a nie wylegiwania się w łóżku z nosem w książce. Zwlekałam zatem, jak tylko mogłam. Ale w końcu powiedziałam sobie: raz kozie śmierć. Nie kupię żadnej nowej książki, dopóki nie przeczytam tych sterty tych zaległych. Taka automotywacja zazwyczaj na mnie działa, zatem w końcu zapoznałam się z “Biblią e-biznesu”. Nie pożałowałam. Książka ma wielu autorów, ale – używając określenia muzycznego – nie panuje w niej kakofonia, redaktorzy zatroszczyli się o to, aby poszczególne głosy dopełniały się, tworząc spójne dzieło. Operę na cześć e-biznesu, chciałoby się górnolotnie rzec, śpiewaną przez solistów, duety czy chór.

“Biblia e-biznesu” jest pozycją wyczerpującą. Autorzy starają się udzielić jak najwięcej informacji potrzebnych elektronicznemu przedsiębiorcy: od zaplanowania przedsięwzięcia, zarządzania ludźmi, po budowę sklepu internetowego, sprzedaż na platformach aukcyjnych, usługi online, e-marketing, komunikację z klientem, obsługę transakcji i logistykę sprzedaży, strategie i techniki zwiększania elektronicznej sprzedaży po kwestie prawne i podatkowe (a w tym dość egzotyczny, choć dla wielu przedsiębiorców zapewne istotny temat bezpiecznego importu z Chin).

Każdy z autorów jest praktykiem, co widać w tekstach – oprócz masy przydatnej teorii znajdziemy tutaj dużo uwag wynikających z osobistego doświadczenia autorów i popełnionych przez nich błędów. Czytelnik może zatem uczyć się na błędach innych. Jeśli zaś miałabym sobie wyobrazić, do kogo jest adresowana ta książka, widzę tutaj przede wszystkim właścicieli e-sklepów, a w dalszej kolejności także produktów i usług sprzedawanych online. Przyda im się ona jako podręczne kompendium do rozwiązywania bieżących problemów, wprowadzania udoskonaleń czy planowaniu kolejnych kroków w rozwoju e-biznesu.

Ciekawe było dla mnie, jako dla czytelniczki, uświadomienie sobie, że budowa sprawnie działającego sklepu internetowego jest dużym przedsięwzięciem. Jednak wysiłek włożony w jego przemyślaną strukturę się opłaca: ileż to razy mailingi z Amazon.com (który jest uważany za wzór pod kątem użyteczności i mechanizmów sprzedażowych, także przez wielu autorów tej książki) czy te przesyłane przez wydawcę tej książki, nakłaniały mnie do dokonywania kolejnego zamówienia? Ile razy wchodziłam po jedną książkę, a kupowałam kilka, widząc pokrewne tytuły w systemie rekomendacji? Nie wspomnę… Teraz wiem przynajmniej, co i jak na mnie działa.
annamiotk.pl 2014-05-29

FitMind. Schudnij bez diet

Dzięki uprzejmości internetowej księgarni Helion, miałam w ostatnim czasie okazję przeczytać świetną książkę, która doskonale wpisuje się w filozofię mojego życia. Czytałam, czytałam i praktycznie ani na moment nie przestawałam kiwać głową potwierdzająco. Nieraz przy kartkowaniu kolejnych stron przebiegło mi przez myśl, że gdybym kiedykolwiek napisała książkę o zdrowym trybie życia, treścią byłaby ona dokładnie taka jak FitMind. Schudnij bez diet. No cóż, ale autorki już mnie ubiegły! Jak widać, Klaudia Pingot i Aleksandra Buchholz muszą być kimś na kształt moich pokrewnych dusz ;)

Pierwsze, co rzuca się w oczy to oczywiście okładka. Przykro mówić, ale nie powaliła mnie. Muszę nawet stwierdzić, że jest dosyć nietrafiona. Smutna kobieta w dziwnej pozycji i jakby tego było mało - ten wstrętny motyw mózgu. O co chodzi? Według mnie cała ta kompozycja kompletnie nie pokrywa się z tym, o czym możemy przeczytać w środku. Na całe szczęście nie okładka jest istotna, a treść!

Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak znaczące jest życie w harmonii z samym sobą i co najważniejsze - jak tego dokonać; jeśli potrzebujesz chwili oddechu, bo czujesz, że wpadasz w paranoję kalorii i kilogramów; jeśli poszukujesz nowych inspiracji; jeśli chcesz coś zmienić, ale nie wiesz jak się do tego zabrać...
ta książka jest dla ciebie!

FitMind. Schudnij bez diet to 256 stron wypełnionych wszelakimi radami, pomysłami, a przede wszystkim praktycznymi wiadomościami, które pomagają zrozumieć pewne mechanizmy zachodzące w naszym ciele, jak i zależności, które składają się na zdrowy tryb życia. Pod koniec rozdziałów znajdują się ciekawe ćwiczenia, które po pierwsze uświadamiają nam wiele istotnych kwestii, ale i pomagają wdrożyć nowe nawyki. Książka napisana jest przystępnym językiem, dlatego czyta się ją nadzwyczaj lekko i z wielką przyjemnością. Co jakiś czas pojawiają się też posty z bloga dziewczyny o imieniu Basia, która w dosyć humorystyczny sposób opowiada nam swoją historię. Jestem pewna, że każda z was będzie w stanie się w jakimś stopniu z nią utożsamić!

Książkę z całego serca polecam!
fitmiracle.blogspot.com 2014-05-27

Francuski dla bystrzaków

Sześć lat nauki języka francuskiego i nagle: język niemiecki! Liceum bez wyboru drugiego języka wita. Życie jest życiem, więc w przeciągu pół roku z mojej głowy wywietrzały co trudniejsze struktury gramatyczne, by po roku przywitać w swoim gronie wszelkie podstawy tego pięknego romanistycznego języka. Tonący chwyta się nawet brzytwy, dlatego postanowiłam dać szansę serii „Dla Bystrzaków”. Cieszy się ona niemałą sławą zarówno za granicą, jak i w naszej Polsce… z subtelną różnicą w tłumaczeniu, bezsprzecznie wynikającą z uwarunkowań kulturowych. W UK książki zwane są „for Dummies”, co przez Polaków mogłoby zostać odebrane z oburzeniem. Ach, niepojęty humor brytyjski.

Po pierwsze, design serii, w tym wypadku Francuskiego dla bystrzaków idealnie sprawdza się
w nauce. Całość treści jest bardzo przejrzyście pogrupowana i bez problemu można odnaleźć interesujące nas zagadnienia, z którymi mamy problem. Dodatkowo załączona została płyta CD z nagraniami dialogów, które pomagają w wymowie i rozumieniu potocznego francuskiego, co może okazać się wybitnie problematyczne po a) długiej przerwie w nauce języka b) kilkuletnim pobycie w Polsce bez styczności
z językiem i nagłym wyjeździe do kraju croissantów.

Kolejną zaletą książki wydawanej przez Septem jest praktyczność zamieszczonych w niej materiałów, a także zupełna poprawność merytoryczna. Owszem, czasem spolszczone zapisy wymowy zamiast fonetycznych mogą irytować, ale są też pomocne przy dłuższych wyrażeniach lub łączeniu słów czy powiedzonkach. Duży „lajk” za wzmianki o tradycjach i francuskim „savoir-vivre” codzienności dotyczącym spotkań, powitań i różnorodnych sytuacji, w których może się znaleźć biedny, zagubiony Polak. Słowniczek na końcu książki zawiera najważniejsze słowa, a tabele gramatyczne maksymalnie ułatwiają przyswojenie sobie nowych reguł.

Jedynym minusem Francuskiego dla bystrzaków może być tylko i wyłącznie brak wyższego poziomu. Owszem, podstawy są wyłożone bez zarzutu, jednak ta wiedza nie wystarczy, by napisać formalny list w biurze czy udać się na spotkanie biznesowe.Fakt faktem, że w takich celach sięga się jednak do innych, wyspecjalizowanych publikacji, a i najpierw należy przyswoić sobie swoistą „bazę językową”, której arkana zdradzają autorki Schmidt, Williams i Wenzel. Jestem na tak!
baristaliteratury.blogspot.com Charlotte, 2014-05-30

Francuski dla bystrzaków

Sześć lat nauki języka francuskiego i nagle: język niemiecki! Liceum bez wyboru drugiego języka wita. Życie jest życiem, więc w przeciągu pół roku z mojej głowy wywietrzały co trudniejsze struktury gramatyczne, by po roku przywitać w swoim gronie wszelkie podstawy tego pięknego romanistycznego języka. Tonący chwyta się nawet brzytwy, dlatego postanowiłam dać szansę serii „Dla Bystrzaków”. Cieszy się ona niemałą sławą zarówno za granicą, jak i w naszej Polsce… z subtelną różnicą w tłumaczeniu, bezsprzecznie wynikającą z uwarunkowań kulturowych. W UK książki zwane są „for Dummies”, co przez Polaków mogłoby zostać odebrane z oburzeniem. Ach, niepojęty humor brytyjski.

Po pierwsze, design serii, w tym wypadku Francuskiego dla bystrzaków idealnie sprawdza się
w nauce. Całość treści jest bardzo przejrzyście pogrupowana i bez problemu można odnaleźć interesujące nas zagadnienia, z którymi mamy problem. Dodatkowo załączona została płyta CD z nagraniami dialogów, które pomagają w wymowie i rozumieniu potocznego francuskiego, co może okazać się wybitnie problematyczne po a) długiej przerwie w nauce języka b) kilkuletnim pobycie w Polsce bez styczności
z językiem i nagłym wyjeździe do kraju croissantów.

Kolejną zaletą książki wydawanej przez Septem jest praktyczność zamieszczonych w niej materiałów, a także zupełna poprawność merytoryczna. Owszem, czasem spolszczone zapisy wymowy zamiast fonetycznych mogą irytować, ale są też pomocne przy dłuższych wyrażeniach lub łączeniu słów czy powiedzonkach. Duży „lajk” za wzmianki o tradycjach i francuskim „savoir-vivre” codzienności dotyczącym spotkań, powitań i różnorodnych sytuacji, w których może się znaleźć biedny, zagubiony Polak. Słowniczek na końcu książki zawiera najważniejsze słowa, a tabele gramatyczne maksymalnie ułatwiają przyswojenie sobie nowych reguł.

Jedynym minusem Francuskiego dla bystrzaków może być tylko i wyłącznie brak wyższego poziomu. Owszem, podstawy są wyłożone bez zarzutu, jednak ta wiedza nie wystarczy, by napisać formalny list w biurze czy udać się na spotkanie biznesowe.Fakt faktem, że w takich celach sięga się jednak do innych, wyspecjalizowanych publikacji, a i najpierw należy przyswoić sobie swoistą „bazę językową”, której arkana zdradzają autorki Schmidt, Williams i Wenzel. Jestem na tak!
baristaliteratury.blogspot.com Charlotte, 2014-05-30

Pełna MOC możliwości

(...) W zatytułowanej tak samo jak prelekcja książce na samym początku znajduje się zapis wykładu (dla tych, którzy go nie widzieli, a zarazem dla pozostałych, jako „materiał powtórkowy”), następnie Walkiewicz zaczyna rozkładać swoją przemowę na czynniki pierwsze, omawiając i analizując po kolei każdy poruszony przez siebie aspekt.

Całość czyta się naprawdę szybko i przyjemnie – a nie ukrywajmy, że taka forma nauki najbardziej odpowiada większości osób. W prostych, a zarazem pouczających i inspirujących słowach autor odwołuje się nie tylko do hipotetycznych sytuacji, ale także do swojego bogatego doświadczenia życiowego.

Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę. Przeczytać, rozważyć, a następnie odkryć w sobie tytułową „Pełną MOC możliwości” :)
3telnik.pl Przemek, 2014-03-10

Raspberry Pi. Przewodnik dla programistów Pythona

Mikrokomputer Raspberry Pi święci rekordy popularności. Każdemu, kto w to nie wierzy i nie rozumie tego fenomenu polecam podłączenie tej płytki do monitora, klawiatury, myszy i Internetu oraz włączenie zasilania. Po kilku chwilach zobaczymy, że za niespełna 150 złotych mamy do dyspozycji miniaturowy, fascynujący komputer PC, którego możemy użyć na wiele różnych sposobów. A jeśli mimo tego nie złapiemy bakcyla, to być może nie jest to książka adresowana do nas.

Biorąc do ręki tę liczącą około 150 stron książkę nie wierzyłem, że autorowi udało się osiągnąć zamierzony cel, to znaczy przeprowadzić czytelnika przez meandry programowania w Pythonie i pokazać mu, jak wykonać własną aplikację dla Raspberry Pi - wszak to sugeruje tytuł. Tymczasem nie dosyć, że książka opowiada o programowaniu w Pythonie niemal tak przystępnie, jak instrukcje od pierwszych komputerów domowych opisywały programowanie w Basicu, to jeszcze na dodatek tworzymy przy okazji własne, użyteczne aplikacje i funkcjonujące urządzenia, w których sercem jest mikrokomputer. Autor wybrał metodę nauki za pomocą przykładu, nie tłumacząc mechanizmów języka, ale po prostu umożliwiając czytelnikowi zbudowanie czegoś użytecznego - od zabawy w łapanie „malin" za pomocą „łyżeczki" aż do zegara i rodzaju pojazdu kontrolowanego przez mikroprocesor, a więc i mającego możliwość realizowania pewnych złożonych algorytmów.

W lekturze książki i użyciu opisanych w niej przykładów pomogła mi znajomość programowania. Dzięki temu nie musiałem uczyć się, na czym polega różnica pomiędzy zmienną a stałą, jak odwołać się do funkcji i przekazać jej argumenty itp. Uważam, że sięgającym do jej lektury taka wiedza bardzo się przyda, ponieważ autor posługuje się gotowymi przykładami i odwołuje do pewnych typów zmiennych jedynie pobieżnie tłumacząc, dlaczego akurat tak zrobił. Z drugiej strony, przyjmując pewne rzeczy na wiarę i nie wnikając w meandry, a jedynie przepisując programy dostępne w książce, może przy niewielkiej pomocy bardziej doświadczonego kolegi, również mamy szansę na zakończenie naszych działań sukcesem.

Moim zdaniem bardzo cenne jest to, że autor pokazał w książce, że Raspberry Pi może współpracować z innymi urządzeniami. Dla elektroników jest bowiem ważne nie tyle to, że jest to komputer, dla którego - co oczywiste - można napisać program, ale to, że może on sterować urządzeniami dołączonymi do pinów GPIO albo współpracować z popularnym Arduino, bo i taki przykład znajdziemy w książce. Cenne jest też wskazanie pewnych gotowych rozwiązań lub modułów, których można użyć, z dokładnością do adresu sklepu internetowego włącznie.

Siłą rzeczy, poruszenie tylu tematów na zaledwie 150 stronach wymaga wartkiego tempa narracji i zwartego, konkretnego języka. Jest on momentami nawet zbyt zwarty, więc pewne pojęcia trzeba wyjaśnić sobie np. korzystając z wyszukiwarki internetowej. Mimo tego jest to bardzo dobra pozycja dla każdego, kto chce użyć Rapberry Pi we własnych urządzeniach.
Elektronika Praktyczna 2014-06-01
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile