Recenzje
NLP - najwyższy stopień wtajemniczenia, czyli jak budować własny sukces
NLP, czyli Programowanie Neurolingwistyczne. Można je wielbić lub wyśmiewać, ale trudno pozostać wobec niego obojętnym. Nie sposób nie wiedzieć o jego istnieniu. Najnowsza propozycja Wydawnictwa Helion pt. NLP – najwyższy stopień wtajemniczenia, czyli jak budować własny sukces, to pierwsza książka na ten temat, którą przeczytałam „od deski do deski”. Mimo to NLP nie jest mi obce, chociaż zawsze byłam sceptyczna wobec tej metody. Teraz postanowiłam sięgnąć po lekturę i w końcu wyrobić sobie własne zdanie na temat NLP.
Chociaż nie mnie wypowiadać się na temat wiarygodności i skuteczności samej metody NLP, muszę bezstronnie przyznać, iż ta niewielkich rozmiarów (liczy niewiele ponad 100 stron) książeczka zaskoczyła mnie, i to pozytywnie.
Po pierwsze, napisana została w bardzo niekonwencjonalny sposób. Otóż nie znajdziemy w niej zbioru dziesiątek czy setek rozmaitych technik, jak w innych pozycjach na ten temat, które miałam okazję przeglądać w księgarniach. Zawiera ona natomiast opis – dokonany z pozycji uczestnika – warsztatów poświęconych NLP. Joe, mężczyzna, który wprowadza Czytelnika w świat Programowania Neuro-lingwistycznego, to typowy przedstawiciel cywilizacji zachodniej, z typowymi dla niej problemami. Uważa siebie za człowieka mało kontaktowego i nieśmiałego; doświadcza trudności w swoim związku i w środowisku pracy, a do tego nie radzi sobie z własnymi emocjami. Podsumowując – chociaż „powinien” być szczęśliwy (według zewnętrznych standardów), wciąż odczuwa niezadowolenie i frustrację. Mimo że to Joe jest narratorem, a książka nosi formę jego zapisków z warsztatów, poznajemy także kilku innych uczestników tych zajęć, kobiet i mężczyzn, w różnym wieku. Każdy z nich doświadcza powszechnych trudności (raczej nie na tyle nasilonych, aby określić je mianem zaburzeń), w związku z czym Czytelnik może się w jakiś sposób identyfikować z bohaterami i z ich perspektywy przeżywać warsztaty.
Według mnie, to bardzo innowacyjne rozwiązanie konstrukcyjne tego typu książki. Forma, która zawiera przekaz dotyczący mechanizmów funkcjonowania psychiki ludzkiej i sposobów ich zmiany, ubrany w fabułę, a do tego napisany żywym i wartkim językiem sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko i dynamicznie. Sądzę, że nawet osoby niekoniecznie zainteresowane tematyką, nie poczują się znudzone. Plusem jest także to, że opisane w książce techniki zostały „wyłowione” i (wraz z uszczegółowionymi instrukcjami) – zawarte w osobnym, ostatnim rozdziale. To bardzo przydatne rozwiązanie dla kogoś, kto po przeczytaniu książki postanowi je praktykować w codziennym życiu. A jak wiadomo, poprzez samą lekturę, żadnej zmiany się nie dokona. Mnie szczególnie przypadł do gustu krótki podrozdzialik na temat wzorców komunikacji, sposobów ich rozpoznawania oraz zmiany w celu poprawy jakości relacji.
Czego jeszcze możesz dowiedzieć się i nauczyć z tej pozycji?
Głównym zagadnieniem, poruszanym w książce, jest UMYSŁ i mechanizmy jego funkcjonowania. Omawiane techniki pracy ze swoim umysłem dotyczą: sposobów zmiany swojego nastawienia do przeszłości (w tym bolesnych wspomnień), likwidowania lęków i blokad psychicznych oraz tzw. kotwiczenia dobrego samopoczucia. Muszę także przyznać, iż w opisanych w tej pozycji technikach nie dostrzegłam intencji manipulacji, a jedynie chęć działania na rzecz poprawy jakości swojego życia i relacji z innymi – a wszystko poprzez wzięcie odpowiedzialności za swoje stany emocjonalne. Za takie podejście daję autorom dużego „+”.
A teraz czas na minusy… czyli o tym, co w tej pozycji nie przypadło mi do gustu. Jak mawia stare porzekadło, „o gustach się nie dyskutuje”, ale na potrzebę tej (i wszystkich innych) recenzji uczynię wyjątek… Otóż, do gustu nie przypadł mi styl, w jakim książka została napisana. A mówiąc „styl”, mam na myśli ten typowo amerykański sposób pisarstwa, uprawiany w poradnikach typu self-help. Mówiąc wprost, irytowały mnie wręcz fragmenty, w których życiowe problemy uczestników zostały rozwiązane na scenie, w dosłownie kilka minut, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – w tych „hurra-optymistycznych” momentach poddawałam w wątpliwość wiarygodność stosowanych technik… W dodatku niejednokrotnie odczuwałam w wypowiedziach trenerów tę nutkę arogancji, pychy i przekonania o swojej wszechwiedzy i nieomylności, na którą reaguję alergicznie („NLP i tylko NLP – jedyny lek na całe zło tego świata”). Jako osobie wykształconej psychologicznie, nie spodobało mi się tego typu podejście do ludzkich problemów i sposobów ich rozwiązywania. I po prostu po ludzku mnie drażniło. W dodatku, sama fabuła (losy bohaterów, ich problemy, wypowiedzi) zrobiła na mnie wrażenie po amerykańsku „naiwnej”. Doceniam zamysł, ale nie pochwalam sposobu realizacji.
Co więcej, sposób konstrukcji książki (fabuła), uważam za przydatny wyłącznie dla nowicjuszy. Bardziej zaawansowani adepci, szukający konkretów, mogą się rozczarować „rozmyciem” treści merytorycznych i minimalistycznym rozmiarem pozycji. NLP – najwyższy stopień wtajemniczenia… to więc kolejna pozycja, której tytuł wprowadza potencjalnego Czytelnika w błąd. Efekt? Potencjalny zawód.
Dla kogo więc może okazać się przydatna ta książka? Po pierwsze, wbrew sugestii zawartej w tytule, jakoby książka ta poświęcona była najbardziej zaawansowanym technikom NLP („najwyższy poziom wtajemniczenia”), okazało się, iż tak naprawdę przeznaczona jest właśnie dla tych, którzy do tej pory o NLP tylko słyszeli. Myślę, że celem tej pozycji jest przede wszystkim pokazanie szerokiemu gronu, które dotychczas nie zetknęło się z NLP, czym ono jest naprawdę i komu może się przydać. Zawarte zostały w niej (łagodnie „przemycone”) podstawowe założenia metody i (bardzo krótko i ciekawie opisana) jej historia, a także kilka podstawowych technik. Są one na tyle łatwe i proste do zastosowania, że z pewnością każdy może bez obaw pokusić się o ich wypróbowanie. Według mnie, w najgorszym przypadku, po prostu okażą się nieskuteczne. Podsumowując – książkę polecam tym, którzy chcieliby wyrobić sobie własne zdanie na temat NLP i tym, którzy lubią bezpieczne „eksperymenty” na swoich umysłach. A także tym, którzy wybierają się na stacjonarne warsztaty tej metody. Owa książeczka jest na tyle krótka i na swój sposób wciągająca, że (w razie czego) straconego czasu nie będzie wiele.
Chociaż nie mnie wypowiadać się na temat wiarygodności i skuteczności samej metody NLP, muszę bezstronnie przyznać, iż ta niewielkich rozmiarów (liczy niewiele ponad 100 stron) książeczka zaskoczyła mnie, i to pozytywnie.
Po pierwsze, napisana została w bardzo niekonwencjonalny sposób. Otóż nie znajdziemy w niej zbioru dziesiątek czy setek rozmaitych technik, jak w innych pozycjach na ten temat, które miałam okazję przeglądać w księgarniach. Zawiera ona natomiast opis – dokonany z pozycji uczestnika – warsztatów poświęconych NLP. Joe, mężczyzna, który wprowadza Czytelnika w świat Programowania Neuro-lingwistycznego, to typowy przedstawiciel cywilizacji zachodniej, z typowymi dla niej problemami. Uważa siebie za człowieka mało kontaktowego i nieśmiałego; doświadcza trudności w swoim związku i w środowisku pracy, a do tego nie radzi sobie z własnymi emocjami. Podsumowując – chociaż „powinien” być szczęśliwy (według zewnętrznych standardów), wciąż odczuwa niezadowolenie i frustrację. Mimo że to Joe jest narratorem, a książka nosi formę jego zapisków z warsztatów, poznajemy także kilku innych uczestników tych zajęć, kobiet i mężczyzn, w różnym wieku. Każdy z nich doświadcza powszechnych trudności (raczej nie na tyle nasilonych, aby określić je mianem zaburzeń), w związku z czym Czytelnik może się w jakiś sposób identyfikować z bohaterami i z ich perspektywy przeżywać warsztaty.
Według mnie, to bardzo innowacyjne rozwiązanie konstrukcyjne tego typu książki. Forma, która zawiera przekaz dotyczący mechanizmów funkcjonowania psychiki ludzkiej i sposobów ich zmiany, ubrany w fabułę, a do tego napisany żywym i wartkim językiem sprawia, że książkę czyta się niezwykle szybko i dynamicznie. Sądzę, że nawet osoby niekoniecznie zainteresowane tematyką, nie poczują się znudzone. Plusem jest także to, że opisane w książce techniki zostały „wyłowione” i (wraz z uszczegółowionymi instrukcjami) – zawarte w osobnym, ostatnim rozdziale. To bardzo przydatne rozwiązanie dla kogoś, kto po przeczytaniu książki postanowi je praktykować w codziennym życiu. A jak wiadomo, poprzez samą lekturę, żadnej zmiany się nie dokona. Mnie szczególnie przypadł do gustu krótki podrozdzialik na temat wzorców komunikacji, sposobów ich rozpoznawania oraz zmiany w celu poprawy jakości relacji.
Czego jeszcze możesz dowiedzieć się i nauczyć z tej pozycji?
Głównym zagadnieniem, poruszanym w książce, jest UMYSŁ i mechanizmy jego funkcjonowania. Omawiane techniki pracy ze swoim umysłem dotyczą: sposobów zmiany swojego nastawienia do przeszłości (w tym bolesnych wspomnień), likwidowania lęków i blokad psychicznych oraz tzw. kotwiczenia dobrego samopoczucia. Muszę także przyznać, iż w opisanych w tej pozycji technikach nie dostrzegłam intencji manipulacji, a jedynie chęć działania na rzecz poprawy jakości swojego życia i relacji z innymi – a wszystko poprzez wzięcie odpowiedzialności za swoje stany emocjonalne. Za takie podejście daję autorom dużego „+”.
A teraz czas na minusy… czyli o tym, co w tej pozycji nie przypadło mi do gustu. Jak mawia stare porzekadło, „o gustach się nie dyskutuje”, ale na potrzebę tej (i wszystkich innych) recenzji uczynię wyjątek… Otóż, do gustu nie przypadł mi styl, w jakim książka została napisana. A mówiąc „styl”, mam na myśli ten typowo amerykański sposób pisarstwa, uprawiany w poradnikach typu self-help. Mówiąc wprost, irytowały mnie wręcz fragmenty, w których życiowe problemy uczestników zostały rozwiązane na scenie, w dosłownie kilka minut, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – w tych „hurra-optymistycznych” momentach poddawałam w wątpliwość wiarygodność stosowanych technik… W dodatku niejednokrotnie odczuwałam w wypowiedziach trenerów tę nutkę arogancji, pychy i przekonania o swojej wszechwiedzy i nieomylności, na którą reaguję alergicznie („NLP i tylko NLP – jedyny lek na całe zło tego świata”). Jako osobie wykształconej psychologicznie, nie spodobało mi się tego typu podejście do ludzkich problemów i sposobów ich rozwiązywania. I po prostu po ludzku mnie drażniło. W dodatku, sama fabuła (losy bohaterów, ich problemy, wypowiedzi) zrobiła na mnie wrażenie po amerykańsku „naiwnej”. Doceniam zamysł, ale nie pochwalam sposobu realizacji.
Co więcej, sposób konstrukcji książki (fabuła), uważam za przydatny wyłącznie dla nowicjuszy. Bardziej zaawansowani adepci, szukający konkretów, mogą się rozczarować „rozmyciem” treści merytorycznych i minimalistycznym rozmiarem pozycji. NLP – najwyższy stopień wtajemniczenia… to więc kolejna pozycja, której tytuł wprowadza potencjalnego Czytelnika w błąd. Efekt? Potencjalny zawód.
Dla kogo więc może okazać się przydatna ta książka? Po pierwsze, wbrew sugestii zawartej w tytule, jakoby książka ta poświęcona była najbardziej zaawansowanym technikom NLP („najwyższy poziom wtajemniczenia”), okazało się, iż tak naprawdę przeznaczona jest właśnie dla tych, którzy do tej pory o NLP tylko słyszeli. Myślę, że celem tej pozycji jest przede wszystkim pokazanie szerokiemu gronu, które dotychczas nie zetknęło się z NLP, czym ono jest naprawdę i komu może się przydać. Zawarte zostały w niej (łagodnie „przemycone”) podstawowe założenia metody i (bardzo krótko i ciekawie opisana) jej historia, a także kilka podstawowych technik. Są one na tyle łatwe i proste do zastosowania, że z pewnością każdy może bez obaw pokusić się o ich wypróbowanie. Według mnie, w najgorszym przypadku, po prostu okażą się nieskuteczne. Podsumowując – książkę polecam tym, którzy chcieliby wyrobić sobie własne zdanie na temat NLP i tym, którzy lubią bezpieczne „eksperymenty” na swoich umysłach. A także tym, którzy wybierają się na stacjonarne warsztaty tej metody. Owa książeczka jest na tyle krótka i na swój sposób wciągająca, że (w razie czego) straconego czasu nie będzie wiele.
moznaprzeczytac.pl MN, 2014-06-23
Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęśliwego człowieka
Mniej niż zero
Może jesteś typowym chomikiem, który gromadzi na półkach i w szufladach tysiące rzeczy, z którymi nie ma serca się rozstać Może masz lekką rękę do wydawania pieniędzy i w tydzień potrafisz pozbyć się połowy wypłaty na nowe ubrania, kosmetyki i gadżety A może masz problem z uporządkowaniem myśli, które kłębią się w twojej głowie Leo Babauta to zdeklarowany minimalista, który uczy, jak żyć bez zbędnych nerwów, nadmiernego konsumpcjonizmu, rozdmuchanych finansów i przede wszystkim długów. Oto jego kilka rad na minimalistyczne finanse:
1. Skończ z konsumpcjonizmem.
Kiedy odczuwasz pragnienie kupienia czegoś, zatrzymaj się i odetchnij. Zamieść ten artykuł na liście 30-dniowej i kup go dopiero po upływie 30 dni. Pragnienie w tym czasie zwykle zanika. Przemyśl każdy zakup 1 zastanów się: „Czy to naprawdę niezbędne Czy nie przeżyję bez tego ". Staraj się żyć wyłącznie z tym, co niezbędne.
2. Załóż fundusz na nieprzewidziane wydatki.
Zacznij jednak od tego. Zaoszczędź przynajmniej 2 tys. zł, przeznaczając na fundusz 100-300 zł z każdej wypłaty, i stopniowo dojdź do 4 tys. zł lub więcej.
W tym celu zrezygnuj z niepotrzebnych wydatków.
3. Używaj gotówki zamiast kart kredytowych.
Karty kredytowe są niszczycielskie dla osobistych finansów.
Za bardzo ułatwiają wydawanie pieniędzy, których się nie ma, a do tego wymuszają spłacanie niesamowitych odsetek i prowizji. Gotówka sprawdza się idealnie, bo co miesiąc możesz wybrać z konta określoną kwotę, dzięki czemu zawsze wiesz, ile ci zostało.
Może jesteś typowym chomikiem, który gromadzi na półkach i w szufladach tysiące rzeczy, z którymi nie ma serca się rozstać Może masz lekką rękę do wydawania pieniędzy i w tydzień potrafisz pozbyć się połowy wypłaty na nowe ubrania, kosmetyki i gadżety A może masz problem z uporządkowaniem myśli, które kłębią się w twojej głowie Leo Babauta to zdeklarowany minimalista, który uczy, jak żyć bez zbędnych nerwów, nadmiernego konsumpcjonizmu, rozdmuchanych finansów i przede wszystkim długów. Oto jego kilka rad na minimalistyczne finanse:
1. Skończ z konsumpcjonizmem.
Kiedy odczuwasz pragnienie kupienia czegoś, zatrzymaj się i odetchnij. Zamieść ten artykuł na liście 30-dniowej i kup go dopiero po upływie 30 dni. Pragnienie w tym czasie zwykle zanika. Przemyśl każdy zakup 1 zastanów się: „Czy to naprawdę niezbędne Czy nie przeżyję bez tego ". Staraj się żyć wyłącznie z tym, co niezbędne.
2. Załóż fundusz na nieprzewidziane wydatki.
Zacznij jednak od tego. Zaoszczędź przynajmniej 2 tys. zł, przeznaczając na fundusz 100-300 zł z każdej wypłaty, i stopniowo dojdź do 4 tys. zł lub więcej.
W tym celu zrezygnuj z niepotrzebnych wydatków.
3. Używaj gotówki zamiast kart kredytowych.
Karty kredytowe są niszczycielskie dla osobistych finansów.
Za bardzo ułatwiają wydawanie pieniędzy, których się nie ma, a do tego wymuszają spłacanie niesamowitych odsetek i prowizji. Gotówka sprawdza się idealnie, bo co miesiąc możesz wybrać z konta określoną kwotę, dzięki czemu zawsze wiesz, ile ci zostało.
Wprost Szymon Krawiec, 2014-06-23
Inwestorzy alfa. Kulisy sukcesu największych funduszy hedgingowych
Fundusz hedgingowy to taki, który ma zarabiać w każdych warunkach: na wzrostach, kiedy na giełdzie panuje hossa, i w czasie spadków, gdy jest bessa. Sprawa wygląda tajemniczo, zwłaszcza że w USA, gdzie takie fundusze istnieją od dawna, mówi się, że służą one głównie do wyciągania grubych prowizji od dużych klientów. A obracają one miliardami dolarów. Większość z nich radzi sobie raz lepiej, a raz gorzej, można powiedzieć: jak to na loterii. Ale są takie fundusze, które od lat osiągają czasem bardzo duże, a średnio ponadprzeciętne stopy zwrotów. Jest ich kilka, i to o nich jest ta książka. Naprawdę warta lektury, bo ich zarządzający to wybitni ludzie.
1. Liczy się własna myśl.
Ray Dalio, założyciel potężnego funduszu Bridgewater, radzi, by od początku myśleć samemu, Masz myśleć samodzielnie, decydować samodzielnie, co jest prawdą, a co nie, i samodzielnie podejmować działania. To według niego pozwoli ci osiągnąć wszystko, co chcesz.
2. Nie wszystko działa wszędzie. John Paulsen, który zarobił kilkanaście miliardów dolarów na krachu na rynku nieruchomości w U SA, mówi, że nie ma takiej decyzji, która okazałaby się słuszna zawsze i na wszystkich rynkach. Dlatego inwestor cały czas szuka różnych okazji: specjalizuje się w arbitrażu wydarzeniowym: chodzi o fuzje, bankructwa i restrukturyzacje.
3. Unikaj pewności siebie. Daniel Loeb z Third Group mówi, że zarządzający, który staje się zbyt pewny siebie w stosowaniu złego procesu inwestycyjnego, przypomina kogoś, kto trzykrotnie podejmuje próbę gry w rosyjską ruletkę, a gdy za każdym razem pistolet nie wypala, osoba ta uznaje, że jest mistrzem tej zabawy. Za czwartą próbą jej mózg ląduje na ścianie.
1. Liczy się własna myśl.
Ray Dalio, założyciel potężnego funduszu Bridgewater, radzi, by od początku myśleć samemu, Masz myśleć samodzielnie, decydować samodzielnie, co jest prawdą, a co nie, i samodzielnie podejmować działania. To według niego pozwoli ci osiągnąć wszystko, co chcesz.
2. Nie wszystko działa wszędzie. John Paulsen, który zarobił kilkanaście miliardów dolarów na krachu na rynku nieruchomości w U SA, mówi, że nie ma takiej decyzji, która okazałaby się słuszna zawsze i na wszystkich rynkach. Dlatego inwestor cały czas szuka różnych okazji: specjalizuje się w arbitrażu wydarzeniowym: chodzi o fuzje, bankructwa i restrukturyzacje.
3. Unikaj pewności siebie. Daniel Loeb z Third Group mówi, że zarządzający, który staje się zbyt pewny siebie w stosowaniu złego procesu inwestycyjnego, przypomina kogoś, kto trzykrotnie podejmuje próbę gry w rosyjską ruletkę, a gdy za każdym razem pistolet nie wypala, osoba ta uznaje, że jest mistrzem tej zabawy. Za czwartą próbą jej mózg ląduje na ścianie.
Wprost Grzegorz Sadowski, 2014-06-23
FitMind. Schudnij bez diet
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam recenzję książki NA ZDROWIE! Jak osiągnąć harmonię ciała, ducha i umysłu. Na rynku mamy dostępnych mnóstwo poradników o zdrowiu, o dietach, zdrowym żywieniu komu zaufać? Specjalistom posiadającym bogate doświadczenie- a taką osobą bez wątpienia jest dr Jan Pokrywka współautor dzieła. Książka napisana jest na zasadzie dialogu, rozmówcą doktora jest Filip Żurakowski-trener biznesu i rozwoju osobistego, a w przedstawionej książce dociekliwy partner rozmowy. To doskonały i wygodny poradnik który powinien przeczytać każdy zainteresowany harmonią ciała i jak postępować by żyć długo i szczęśliwie. 16 idealnie skomponowanych rozdziałów m.in: O tym, że można jeść i chudnąć, o kwasach omega-3, magnezie, wodzie mineralnej...Jak zyskać nową, lepszą jakość życia i czerpać z każdego dnia radość? Sięgnij po książkę NA ZDROWIE! a reszta zależy już tylko od Ciebie :)
Keep Fit and Be Beauty Aleksandra Kasprowicz, 2014-06-21
Rework
Rework to jedna z pozycji, którą powinien przeczytać każdy internetowy przedsiębiorca. Lektura dostarcza informacji na temat prowadzenia biznesu, które nie są radami powielonymi w dziesiątkach innych książek.
Książka została napisana przez Jasona Frieda i Heinemeiera Hanssona - twórców firmy 37signals. Spółka rozwija tak znane narzędzia, jak Basecamp, Highrise czy Backpack, ułatwiające organizację i prowadzenie biznesu. Tworząc swoją firmę, przedsiębiorcy kierowali się nietypowymi zasadami, opisanymi szczegółowo w Rework.
Prosto i na temat
Książkę wyróżnia przystępna forma, bez ton opisów i teorii. Każdy krótki rozdział rozpoczyna się od przykuwającej oko grafiki oraz odważnej tezy, udowadnianej w oparciu o lata doświadczenia. Rork tłumaczy na przykład, czemu firma nie musi zwiększać zatrudnienia, dlaczego szukanie inwestora powinno być raczej ostatecznością, a także wychwala osoby, które robią mniej, a za to skupiają się na jakości.
Nie rób startupów!
Założyciele 37signals radzą również, by budować nowe firmy, a nie startupy - projekty, które dopiero w późniejszej fazie poszukują źródeł finansowania umożliwiających przetrwanie. Jak zauważają, rozwijanie biznesu bez inwestora jest co prawda trudniejsze, jednak w dłuższej perspektywie niesie ze sobą również większą nagrodę.
Bądź mądrzejszy
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów jest zachęta, by robić mniej niż konkurencja, ale za to mądrzej. Przeciwnicy Rework zauważają, że nawet najwięksi przedsiębiorcy mieli okresy, gdy sen był tylko przerywnikiem między kilkunastoma godzinami pracy. Założyciele 37signals kontrargumentują: próbując pracować więcej niż konkurenci, nie masz szans w starciu z gigantami dysponującymi wielokrotnie większymi zasobami.
Książka została napisana przez Jasona Frieda i Heinemeiera Hanssona - twórców firmy 37signals. Spółka rozwija tak znane narzędzia, jak Basecamp, Highrise czy Backpack, ułatwiające organizację i prowadzenie biznesu. Tworząc swoją firmę, przedsiębiorcy kierowali się nietypowymi zasadami, opisanymi szczegółowo w Rework.
Prosto i na temat
Książkę wyróżnia przystępna forma, bez ton opisów i teorii. Każdy krótki rozdział rozpoczyna się od przykuwającej oko grafiki oraz odważnej tezy, udowadnianej w oparciu o lata doświadczenia. Rork tłumaczy na przykład, czemu firma nie musi zwiększać zatrudnienia, dlaczego szukanie inwestora powinno być raczej ostatecznością, a także wychwala osoby, które robią mniej, a za to skupiają się na jakości.
Nie rób startupów!
Założyciele 37signals radzą również, by budować nowe firmy, a nie startupy - projekty, które dopiero w późniejszej fazie poszukują źródeł finansowania umożliwiających przetrwanie. Jak zauważają, rozwijanie biznesu bez inwestora jest co prawda trudniejsze, jednak w dłuższej perspektywie niesie ze sobą również większą nagrodę.
Bądź mądrzejszy
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów jest zachęta, by robić mniej niż konkurencja, ale za to mądrzej. Przeciwnicy Rework zauważają, że nawet najwięksi przedsiębiorcy mieli okresy, gdy sen był tylko przerywnikiem między kilkunastoma godzinami pracy. Założyciele 37signals kontrargumentują: próbując pracować więcej niż konkurenci, nie masz szans w starciu z gigantami dysponującymi wielokrotnie większymi zasobami.
Dziennik Internautów Adrian Nowak, 2014-06-23
Rework
Rework to jedna z pozycji, którą powinien przeczytać każdy internetowy przedsiębiorca. Lektura dostarcza informacji na temat prowadzenia biznesu, które nie są radami powielonymi w dziesiątkach innych książek.
Książka została napisana przez Jasona Frieda i Heinemeiera Hanssona - twórców firmy 37signals. Spółka rozwija tak znane narzędzia, jak Basecamp, Highrise czy Backpack, ułatwiające organizację i prowadzenie biznesu. Tworząc swoją firmę, przedsiębiorcy kierowali się nietypowymi zasadami, opisanymi szczegółowo w Rework.
Prosto i na temat
Książkę wyróżnia przystępna forma, bez ton opisów i teorii. Każdy krótki rozdział rozpoczyna się od przykuwającej oko grafiki oraz odważnej tezy, udowadnianej w oparciu o lata doświadczenia. Rork tłumaczy na przykład, czemu firma nie musi zwiększać zatrudnienia, dlaczego szukanie inwestora powinno być raczej ostatecznością, a także wychwala osoby, które robią mniej, a za to skupiają się na jakości.
Nie rób startupów!
Założyciele 37signals radzą również, by budować nowe firmy, a nie startupy - projekty, które dopiero w późniejszej fazie poszukują źródeł finansowania umożliwiających przetrwanie. Jak zauważają, rozwijanie biznesu bez inwestora jest co prawda trudniejsze, jednak w dłuższej perspektywie niesie ze sobą również większą nagrodę.
Bądź mądrzejszy
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów jest zachęta, by robić mniej niż konkurencja, ale za to mądrzej. Przeciwnicy Rework zauważają, że nawet najwięksi przedsiębiorcy mieli okresy, gdy sen był tylko przerywnikiem między kilkunastoma godzinami pracy. Założyciele 37signals kontrargumentują: próbując pracować więcej niż konkurenci, nie masz szans w starciu z gigantami dysponującymi wielokrotnie większymi zasobami.
Książka została napisana przez Jasona Frieda i Heinemeiera Hanssona - twórców firmy 37signals. Spółka rozwija tak znane narzędzia, jak Basecamp, Highrise czy Backpack, ułatwiające organizację i prowadzenie biznesu. Tworząc swoją firmę, przedsiębiorcy kierowali się nietypowymi zasadami, opisanymi szczegółowo w Rework.
Prosto i na temat
Książkę wyróżnia przystępna forma, bez ton opisów i teorii. Każdy krótki rozdział rozpoczyna się od przykuwającej oko grafiki oraz odważnej tezy, udowadnianej w oparciu o lata doświadczenia. Rork tłumaczy na przykład, czemu firma nie musi zwiększać zatrudnienia, dlaczego szukanie inwestora powinno być raczej ostatecznością, a także wychwala osoby, które robią mniej, a za to skupiają się na jakości.
Nie rób startupów!
Założyciele 37signals radzą również, by budować nowe firmy, a nie startupy - projekty, które dopiero w późniejszej fazie poszukują źródeł finansowania umożliwiających przetrwanie. Jak zauważają, rozwijanie biznesu bez inwestora jest co prawda trudniejsze, jednak w dłuższej perspektywie niesie ze sobą również większą nagrodę.
Bądź mądrzejszy
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów jest zachęta, by robić mniej niż konkurencja, ale za to mądrzej. Przeciwnicy Rework zauważają, że nawet najwięksi przedsiębiorcy mieli okresy, gdy sen był tylko przerywnikiem między kilkunastoma godzinami pracy. Założyciele 37signals kontrargumentują: próbując pracować więcej niż konkurenci, nie masz szans w starciu z gigantami dysponującymi wielokrotnie większymi zasobami.
Dziennik Internautów Adrian Nowak, 2014-06-23
Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęśliwego człowieka
Mniej niż zero
Może jesteś typowym chomikiem, który gromadzi na półkach i w szufladach tysiące rzeczy, z którymi nie ma serca się rozstać Może masz lekką rękę do wydawania pieniędzy i w tydzień potrafisz pozbyć się połowy wypłaty na nowe ubrania, kosmetyki i gadżety A może masz problem z uporządkowaniem myśli, które kłębią się w twojej głowie Leo Babauta to zdeklarowany minimalista, który uczy, jak żyć bez zbędnych nerwów, nadmiernego konsumpcjonizmu, rozdmuchanych finansów i przede wszystkim długów. Oto jego kilka rad na minimalistyczne finanse:
1. Skończ z konsumpcjonizmem.
Kiedy odczuwasz pragnienie kupienia czegoś, zatrzymaj się i odetchnij. Zamieść ten artykuł na liście 30-dniowej i kup go dopiero po upływie 30 dni. Pragnienie w tym czasie zwykle zanika. Przemyśl każdy zakup 1 zastanów się: „Czy to naprawdę niezbędne Czy nie przeżyję bez tego ". Staraj się żyć wyłącznie z tym, co niezbędne.
2. Załóż fundusz na nieprzewidziane wydatki.
Zacznij jednak od tego. Zaoszczędź przynajmniej 2 tys. zł, przeznaczając na fundusz 100-300 zł z każdej wypłaty, i stopniowo dojdź do 4 tys. zł lub więcej.
W tym celu zrezygnuj z niepotrzebnych wydatków.
3. Używaj gotówki zamiast kart kredytowych.
Karty kredytowe są niszczycielskie dla osobistych finansów.
Za bardzo ułatwiają wydawanie pieniędzy, których się nie ma, a do tego wymuszają spłacanie niesamowitych odsetek i prowizji. Gotówka sprawdza się idealnie, bo co miesiąc możesz wybrać z konta określoną kwotę, dzięki czemu zawsze wiesz, ile ci zostało.
Może jesteś typowym chomikiem, który gromadzi na półkach i w szufladach tysiące rzeczy, z którymi nie ma serca się rozstać Może masz lekką rękę do wydawania pieniędzy i w tydzień potrafisz pozbyć się połowy wypłaty na nowe ubrania, kosmetyki i gadżety A może masz problem z uporządkowaniem myśli, które kłębią się w twojej głowie Leo Babauta to zdeklarowany minimalista, który uczy, jak żyć bez zbędnych nerwów, nadmiernego konsumpcjonizmu, rozdmuchanych finansów i przede wszystkim długów. Oto jego kilka rad na minimalistyczne finanse:
1. Skończ z konsumpcjonizmem.
Kiedy odczuwasz pragnienie kupienia czegoś, zatrzymaj się i odetchnij. Zamieść ten artykuł na liście 30-dniowej i kup go dopiero po upływie 30 dni. Pragnienie w tym czasie zwykle zanika. Przemyśl każdy zakup 1 zastanów się: „Czy to naprawdę niezbędne Czy nie przeżyję bez tego ". Staraj się żyć wyłącznie z tym, co niezbędne.
2. Załóż fundusz na nieprzewidziane wydatki.
Zacznij jednak od tego. Zaoszczędź przynajmniej 2 tys. zł, przeznaczając na fundusz 100-300 zł z każdej wypłaty, i stopniowo dojdź do 4 tys. zł lub więcej.
W tym celu zrezygnuj z niepotrzebnych wydatków.
3. Używaj gotówki zamiast kart kredytowych.
Karty kredytowe są niszczycielskie dla osobistych finansów.
Za bardzo ułatwiają wydawanie pieniędzy, których się nie ma, a do tego wymuszają spłacanie niesamowitych odsetek i prowizji. Gotówka sprawdza się idealnie, bo co miesiąc możesz wybrać z konta określoną kwotę, dzięki czemu zawsze wiesz, ile ci zostało.
Wprost Szymon Krawiec, 2014-06-23