ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Schudnij z Kaizen

„Możesz się odchudzić tylko wówczas, gdy przestaniesz się odchudzać" - pisze Jarosław Gibas. „Wysiłek rodzi opór, akcja rodzi reakcję. Kiedy naciskasz, to siły działają w dwie strony, o czym boleśnie przekonał się Isaac Newton, gdy oberwał w głowę spadającym jabłkiem. Jeśli wywołujesz presję, to spotykasz się z siłą skierowaną w drugą stronę". Proste Proste. Jeżeli chcesz coś zmienić w życiu, na przykład swoją figurę, zastosuj japońską metodę Kaizen: małych kroczków, tak niezauważalnych, że ani twój organizm, ani twój umysł się nie zbuntują. Jedz coraz więcej zdrowych produktów, coraz mniej fast foodów. Popijaj wodę. Zrezygnuj z trzeciego kieliszka wina. Wybierz się czasem na krótki spacer. A przede wszystkim - zerwij z dietami cud i przestań się ważyć. Brzmi lepiej niż rygor Dukana czy liczenie kalorii, prawda W dodatku działa - jak zapewnia autor. Teraz już szczupły.
Magazyn SENS Agnieszka Gortatowicz

Uwolnij swój język. Jak zacząć konwersację i zdobyć przyjaciół

Książka, jak sami widzicie po ocenie, przypadła mi do gustu. Idealny poradnik dla osób, które
szukają rad, jak prowadzić ciekawą rozmowę, nie rzucając przy tym "oklepanych tekstów". Objętość książki może na pierwszy rzut oka odstraszać. Po przeczytaniu jednak zdajemy sobie sprawę, że na lekturę nie poświęciliśmy wieczności, a wręcz przeciwnie, najwyżej dwie godzinki. Treść jest interesująca i, o ile większość książek-poradników nie nadaje się w żadnym stopniu do zastosowania, ten zaskakuje praktycznością. Ponadto, przy niektórych fragmentach nie sposób nie przywołać uśmiechu. Podam Wam w tym miejscu przykład, który szczególnie mnie rozbawił, dotyczący tego, czego raczej nie powinno się wspominać, jeśli zależy nam na dobrym wrażeniu.

"Nie psuj pierwszej randki, mówiąc:
1. "Ciągle ktoś do mnie dzwoni. Muszę być cały czas pod telefonem".
2. "Pozwól, że opowiem ci o mojej ostatniej randce w ciemno."
3. "Tak właśnie by to ujęła moja była żona".
4. "Jeśli nie będziesz tego jeść, czy mogę dokończyć za ciebie?".
5. "Głowa mnie boli tak, że historia".
6. "Właśnie wróciłem z odwyku".
7. "W mojej rodzinie były problemy z ...".
8. "Nie chcę się chwalić, ale ...".
9. "Dlaczego zerwałaś ze swoim byłym?".
10. "Myślę, że seks na pierwszej randce to fajna sprawa, nie uważasz?".

W książce roi się od obrazków, diagramów, tabelek, które z pewnością przykuwają uwagę i sprawiają, że lektura jest bardziej przyjemna, a oczy odpoczywają od śledzenia długiego tekstu. Autor opiera się w wielu przypadkach na swoim własnym doświadczeniu, które zdobył przez 30 lat, czego dowiadujemy się na wstępie.
Poradnik kończy się podsumowaniem, które zawiera "60 sposobów na poprawienie jakości swoich rozmów i budowanie trwałych przyjaźni". Jesteś raczej typem osoby, która szybko się nudzi i nie należy do zwolenników długiego czytania? Rozwiązanie podaje nam sam pan Don Gabor na początku. Mówi: "Tej książki nie musisz czytać od deski do deski". Nie jest to konieczne, bo w tym poradniku chodzi przede wszystkim o wytłumaczenie nurtujących nas kwestii, a nie nauczenie się na pamięć każdej kropki.
Podsumowując, styl autora jest lekki, przyjemny, obfitujący w humor. Nie narazicie się na nudę, a przy okazji możecie podbudować swoją mowę. Tak więc, nie czekaj i "uwolnij swój język". :)
Naszksiazkowir.blogspot.com/ Daria, 2013-08-12

Sekrety cyfrowej ciemni Scotta Kelby'ego. Edycja i obróbka zdjęć w programie Adobe Photoshop Lightroom 4

Photoshopowy „Człowiek Orkiestra” rozkłada na części pierwsze popularną wywoływarkę Adobe – tak w skrócie wystarczy opisać tę książkę. Jak przystało na Scotta Kelby’ego dostajemy po raz kolejny w zasadzie kompletny produkt, dzięki któremu wdrożymy się w świat porządkowania, obróbki i dzielenia się zdjęciami z Lightroom 4. Procesy wydawniczy i produkcyjny sprawiły jednak, że podręcznik ukazał się praktycznie w momencie pojawienia się nowej wersji Lightroom’a, wzbogaconej o kilka przydatnych narzędzi i funkcji. Czy to umniejsza wartość tytułu? Według nas nie, ale miło byłoby wziąć do ręki książkę aktualną, uzupełnioną np. o rozdziały o poświęcone pracy z inteligentnymi podglądami czy narzędziem Upright. Patrząc jednak na nową politykę Adobe i zapowiedzi sukcesywnego wprowadzania zmian do aplikacji, wydawanie w 100% aktualnych książek, od tej pory może okazać się po prostu czymś na wzór syzyfowej pracy. Wracając jednak do książki – kto zna analogiczny tytuł poświęcony Lightroom 3 dostaje w zasadzie powtórkę z rozrywki, z małymi oczywiście zmianami. W porównaniu do poprzedniej edycji brakuje tu końcowego, bonusowego rozdziału o systemie 7 punktów Kelby’ego., a np. rozdział o czarno-białej konwersji wylądował w innych miejscach książki. Jest z kolei mały rozdział dotyczący pracy z plikami filmowymi, kolejne rozdziały są uaktualnione i lekko dopracowane, a kosmetyczną zmianą są też niektóre podrozdziały z nowymi zdjęciowymi przykładami. Z pewnością jednak znajdzie się wielu, którzy sięgną po tytuł po raz pierwszy. Jeżeli to osoby, które dopiero wchodzą w świat Lightroom’a, polecamy im książkę z czystym sumieniem. Kelby jak zwykle podchodzi do tematu metodycznie i drobiazgowo, ale z nieodłącznym, amerykańskim humorem. Zostaniecie więc poprowadzeni za rękę poprzez organizowanie z Lr zdjęciowej kolekcji, dostosowanie aplikacji do własnych potrzeb i dalej poprzez już konkretne przykłady edycji i korekty poszczególnych problemów występujących na zdjęciach. Całość kończy rozdział, w którym Kelby opisuje (zbierając również opisane wcześniej edycyjne techniki) swój proces przetwarzania zdjęcia – od sesji, poprzez edycję i retusz, do przygotowania odbitki. Ci z kolei, którzy w Lr poruszają się już trochę swobodniej, mogą skorzystać m.in. z sekcji „Sztuczki i Kruczki”, podsumowującej poszczególne rozdziały. To zestaw edycyjnych wskazówek, przydatnych skrótów i szybkich rozwiązań… i naprawdę jest ich sporo. Poza tym nie znam nikogo, kto opanowałby program w 100%, a na naukę nigdy nie jest za późno.

I na zakończenie bonus – w książce znajdziecie linki do pobrania zdjęć, na których oparte są lekcje do filmów., wyjaśniających niektóre kwestie dotyczące książki. Są też linki do zestawów obróbkowych presetów oraz recepty na wizualnie atrakcyjne układy zdjęć.
practicalphotoshop.pl 04(11)

Twórcze ujęcie natury i krajobrazu. Obudź w sobie fotograficzny zmysł

W książce na samym początku zwróciły moją uwagę dość ciekawie zatytułowane rozdziały, które kolejno pogłębiały moją wiedzę na pewne tematy związane z tajnikami fotografowania. O czym jest ta książka? To zbiór informacji na temat tworzenia kompozycji natury i krajobrazu w sposób twórczy.

Nie sztuką jest zrobić zdjęcie, należy je jeszcze wykonać tak, by efekt był zadowalający od razu. A jak się nie uda? To zrobić kolejne. Próbować tak długo, aż efekt na który czekamy zostanie osiągnięty. O czym zatem pisze Brenda? W swojej książce omawia tematykę nauki widzenia – tak, ona uczy nas patrzeć i rozróżniać obrazy i krajobrazy.

Poznamy ważny element jakim jest światło oraz elementy kompozycji, dowiemy się jak tworzyć wizualną głębię, komponować obraz, pracować z kolorem. Przybliżona Wam zostanie tematyka ruchu i ekspresji – tak ważnej w zdjęciach.

Idąc dalej… efekty artystyczne, głębsze spojrzenia oraz ocena postępów – te tematy również autorka zamieściła w swojej publikacji. Na samym końcu znajduje się strona z listą sprzętów – idealne dla ciekawskich oraz materiały źródłowe.

Autorka swoje własne myśli, przeżyte sytuacje przeplata z wiedzą jaką zdobyła i pisze o tym bardzo swobodnie. Gdy opisuje przykładowo wykonanie zdjęcia we Włoszech, przedstawia czytelnikowi sytuację, kiedy osiągnęła swój cel i efekt, bo most dniem i nocą wygląda całkowicie inaczej.

Uważam, że warto czerpać pomysły i zdobywać wiedzę z takich właśnie książek. Dla osób obcujących z przyrodą i krajobrazem z aparatem w dłoni, ta książka na pewno będzie ważną wskazówką. Polecam!
kirzenska.wordpress.com Katarzyna Irzeńska, 2013-08-02

Matrioszka Rosja i Jastrząb

Reportaże zza wschodniej granicy cieszą się coraz większą popularnością wśród polskich czytelników, o czym może świadczyć bogata i wciąż poszerzana oferta w tym gatunku.

Dlatego też w ślad za podróżnikami, którzy dotychczas przemierzali tereny największego kraju na świecie, reportaże z Rosji zaczęli pisać również korespondenci zagraniczni polskich mediów. Barbara Włodarczyk, autorka serii filmów dokumentalnych „Szerokie Tory” niedawno oddała w ręce czytelników reportaż „Nie ma jednej Rosji”, Wacław Radziwinowicz z Gazety Wyborczej opisał swoje spostrzeżenia w książce „Gogol w czasach Google’a”, zaś na półkach księgarń niedawno pojawiła się też pozycja „Matrioszka Rosja i Jastrząb” autorstwa Macieja Jastrzębskiego z Polskiego Radia. Wrocławski reporter rozpoczął swoją przygodę z naszym wschodnim sąsiadem mniej więcej wtedy, gdy Związek Radziecki chylił się ku upadkowi i kontynuuje ją do dzisiaj. Zatem nie można odmówić mu doświadczenia zarówno w sztuce dziennikarskiej jak i w obyciu z tytułową „Matrioszką Rosją”.

O Rosji: „Więzień Putina”

W książce Jastrzębskiego na rosyjskim tle przeplatają się wszystkie niezbędne wątki: historyczne, polityczne, kulturowe i religijne, co sprawia, że ta książka może służyć za podręcznik. A raczej za elementarz. Bowiem jeśli ktoś nie ma praktycznie żadnej wiedzy na temat Federacji Rosyjskiej, a chce stworzyć w swoim aparacie poznawczym jakieś podwaliny ku dogłębnej analizie tego kraju (nawet tylko teoretycznej), to ta książka jest zdecydowanie dla niego. Bowiem większość z przytaczanych historii w „Matrioszce” jest, dla kogoś kto choć trochę interesuje się Rosją, nacechowana oczywistością. A i tych historii jest jak na lekarstwo, bowiem książka Macieja Jastrzębskiego bazuje przede wszystkim na faktach, statystykach i suchych opisach. Zamiłowanie do faktografii momentami gubi autora, który np. potrafi opowieść dotyczącą postaci rozpocząć od biograficznej notki, wymieniając np. miejsce, datę urodzenia oraz ukończone szkoły, co często nic nie wnosi do danej opowieści a sprawia, że książka zaczyna nam brzydko pachnieć zakurzonym tomiskiem encyklopedii.

O ile na samym początku zostajemy wciągnięci przez autora w sam środek akcji w filmie pt. „Pucz Janajewa” poprzez barwne i porywające opisy tego, co się działo w Moskwie w 1991 roku, to w dalszych częściach emocje, zamiast jak u Hitchkocka- rosnąć, to u Jastrzębskiego opadają. Bo nie wiedzieć czemu, autor ograniczył się w swojej książce do teoretyzowania. „Matrioszka” to pozycja grzeczna, podręcznikowa bez cienia polotu, do jakiego atmosfera panująca w Rosji skłoniłaby nawet kogoś najbardziej przesiąkniętego nudą. Szczerze powiedziawszy, większą część tego, co korespondent zagraniczny Informacyjnej Agencji Radiowej proponuje czytelnikom można napisać nie ruszając się z Warszawy. Wystarczyłoby śledzić w prasie czy internecie informacje dotyczące Rosji. A szkoda, bo przecież ten kraj to ocean tragikomizmu, patologii, niezrozumienia, miłości i brudu. Oraz niezwykle bogate historie, a przede wszystkim ludzie, którzy umieją je opowiedzieć tak, że albo ich znienawidzisz, albo pokochasz. Będziesz chciał z nimi zalać się w trupa, albo uciekniesz od nich jak najdalej.

Autor w swoich opisach nie pije, nie ucieka, nie jest targany żadnymi większymi emocjami. Jego najbliższe zderzenie z rosyjską kulturą to herbata na daczy pod Moskwą, trzypokoleniowa dyskusja polityczna w Smoleńsku, oraz podróż metrem z kaleką- weteranem wojennym. Jeśliby pominąć fakt, że autor w pierwszym wypadku karze nam uwierzyć w imprezę siedmiu mężczyzn popijających delikatnie wino i herbatę, a w drugim podczas politycznej dyskusji nie pada żaden wulgaryzm - można byłoby poczuć realizm wschodu. Ale nawet w tych wypadkach opisy są ugrzecznione tak, że w moich oczach (a też trochę czasu z Rosjanami spędziłem), te opowiastki uchodzą za kuriozum. Czytając je czułem się jakbym wędrował w starych kapciach po muzeum, które zaraz zamkną, wśród zakurzonych eksponatów z zanudzającą na śmierć przewodniczką.

Za dużo historii, za mało przygód. Brakuje rozmów, krwistych prawdziwych opisów z życia rosyjskiej ulicy. Ten kraj to przecież żywioł i materiał na thriller albo komedię, zaś Maciej Jastrzębski zamknął rosyjskie piekło i niebo w ramach filmu obyczajowego, w którym mamy uwierzyć, że ludzie naprawdę piją herbatę. Co więcej, myślę że lepiej treść książki oddawałby tytuł „Matrioszka MOSKWA i Jastrząb”, bowiem więcej w tej pozycji samej stolicy, niż Rosji. Owszem, autor rozmawia z osobami z różnych części tego państwa i być może nawet w tych innych częściach był. Ale tego nie opisuje, a to już przecież nie to samo. Wyjątek z tego wszystkiego stanowi opowieść o kraterze Popigaj, która nie tylko jest interesująca ale i wciąga czytelnika w związku ze swoją tajemnicą i powiązaniem z jednym z bohaterów książki. Ale to by wystarczyło na jeden felieton i to jednak mimo wszystko trochę mało, jak na prawie 270 stron książki.

Nie chcę przez to napisać, że jest to zła książka. Jest potrzebna, jeśli ktoś chce rozpocząć poznawać Rosję i musi zacząć edukację od podstaw. Jest też potrzebna tym, którym nie chce się analizować wycinków prasowych z kilku lat kompilując to, co się stało w ostatnich latach w Rosji, wraz z nazwiskami miejscami i kulturowym zapleczem, bowiem Maciej Jastrzębski zrobił to za nich. Jest też potrzebna tym, którzy potrzebują do pracy naukowej książki subiektywnej, ale wypełnionej faktami. „Matrioszka Rosja i Jastrząb” jest właśnie taką pozycją i na pewno znajdzie się w przypisach niejednej pracy magisterskiej związanej z Federacją rządzoną przez Władimira Putina .

Lecz jeśli ktoś szuka reportażu z krwi i kości, który nas przenosi do największego kraju na świecie, w takie miejsca, których się boimy ale jednocześnie chcemy do nich pojechać i zazdrościmy autorowi ludzi, których napotyka na swojej drodze (a chyba tego wymagamy od dobrego reportażu?), to bynajmniej ta książka nie jest dla niego.
mojeopinie.pl Michał Marciniak, 2013-06-23
Sposób płatności