ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Produkty strukturyzowane - inwestycje nowych czasów

Wprawdzie produkty strukturyzowane stały się popularne na polskim rynku dopiero w latach 2007 - 2009, to jednak opcjami handlujemy od kilku lat. Zaskakujące jest przede wszystkim to, że z powodu deprecjacji złotego i opcji walutowych stały się tematem zadziwienia dla tak wielu. Istnieje sporo odmian produktów strukturyzowanych. Na polskim rynku jest już prawie dwieście różnych instrumentów. W Wielkiej Brytanii oferta jest niemal trzykrotnie większa. Opcje walutowe stanowią przeważający komponent produktów strukturyzowanych. Te o prostej konstrukcji nazywane są opcjami waniliowymi, bo taki jest smak najpopularniejszych lodów w USA, a te bardziej skomplikowane - egzotycznymi. Autor książki stwierdza, że wbrew pozorom wiele opcji egzotycznych łatwo zrozumieć, choć niejednokrotnie trzeba poświęcić na lo sporo czasu". Można dodać, że dla firm opcje były zrozumiałe, dopóki firmy zarabiały na nich, a przestały być zrozumiale, gdy zaczęły tracić. Ta książka w przystępny sposób opisuje wiele produktów strukturyzowanych, i to zaledwie na stu stronach. Wystarczy pół dnia, aby zdobyć cenną wiedzę na ich temat.
CEO

System Windows. Najlepsze rozwiązania

Więcej na temat książki mówi angielski tytuł: Big Book of Windows Hacks". Jest to zbiór 188 konkretnych porad związanych z zaawansowaną konfiguracją Windows XP i Vista oraz najpopularniejszych aplikacji do tych systemów.
Przekształcanie stron WWW na widżety, nagrywanie rozmów VoIP, usuwanie rootkitów - te przykładowe tematy obrazują, do kogo kierowana jest ta książka. Nawet bardzo doświadczeni użytkownicy Windows znajdą w niej nieznaną sztuczkę czy pomysł na dodatkowe usprawnienie systemu. Każda porada jest niezależna od pozostałych, dzięki czemu z książki można korzystać wyrywkowo - wystarczy znaleźć w spisie treści interesujący problem i przeczytać gotowe rozwiązanie.
Jest to jedna z najlepszych książek o Windows, jakie wydano w ciągu ostatnich lat. Polecamy!
NEXT

Dziecko w kadrze. Warsztaty fotograficzne

Stajemy przed problemami, które musi rozwiązać każdy fotograf (światło, kontrast, czystość kompozycji), a dodatkowo mamy mnóstwo nowych, związanych z ruchliwością i spontanicznością dzieci. Książka Ginny Felch i Allison Tyler Jones pomoże poradzić sobie zarówno z problemami właściwymi każdemu rodzajowi fotografii, jak i pojawiającymi przy chwytaniu momentów z życia maluchów.
Obsługa aparatu w... stopniu wystarczającym
Wiele osób zajmuje się fotografią dopiero wówczas, gdy zostają rodzicami. Kupno aparatu staje się częścią wyprawki. Do nich adresowane jest kilkanaście stron rozdziału drugiego, gdzie poznają zasadę działania przysłony i kwestie związane z głębią ostrości, wpływ czasu naświetlania na zamrożenie ruchu i ogólne zasady działania podstawowych programów tematycznych i priorytetu przysłony. Krótko, z pewnością nie wyczerpując tematu, ale przystępnie i praktycznie - w sam raz dla osób, które właśnie pierwszy raz mają w ręku aparat fotograficzny.
Na końcu książki znajdziemy jeszcze poradnik dotyczący wyboru aparatu i doboru obiektywów, również na dużym poziomie ogólności, przydatnym dla tych, którzy startują z poziomu zerowego.
Nieco szerszą publiczność będzie miał rozdział o edycji zdjęć za pomocą programu komputerowego. Owszem, również krótki, ale skoncentrowany tylko na tym, co istotne: właściwej procedurze oraz najczęstszym zadaniom - poprawianiu tonacji skóry, korekcji oczu i zębów.
Szczypta psychologii, dwie łyżki sprytu
Z książki skorzystają także osoby, które obsługę aparatu mają w małym palcu, a i doświadczenie w korzystaniu z niego spore. Umiejętność fotografowania krajobrazów czy nawet portretów osób dorosłych wcale niekoniecznie przekłada się na udane kadry pokazujące dzieci. Skłonienie małych modeli do współpracy wymaga właściwego podejścia - czyli nawiązania kontaktu z modelem. Rodzicom jest tutaj oczywiście łatwiej, ale i im może się przydać kilka podanych w książce trików. Dla osób nie mających własnych dzieci, a chcących fotografować cudze, bezcenne będą wskazówki jak uzyskać współpracę dzieci w różnym wieku - od noworodka (wówczas trzeba dbać o dobre samopoczucie... matki), po nastolatki.
Wszystko, co potrzebujesz wiedzieć o świetle
Amatorzy, niezależnie od poziomu obeznania ze sprzętem fotograficznym i dziećmi, docenią część omawiającą wykorzystanie światła do portretów. Szczególnie fajny jest schemat pokazujący wykorzystanie światła kontrowego (s. 72), ale także pomysły na wykorzystanie cienia czy okna zasługują na uwagę. Nauczymy się zwracać uwagę na jakość światła i dobierać do niego scenariusze zdjęciowe. Wszystko to sposoby proste, dostępne dla każdego i niewymagające oświetlenia studyjnego ani nawet lampy błyskowej.
O właściwym wykorzystaniu lampy błyskowej (czyli zdjęciu jej z aparatu, odbijaniu błysku lub doświetlaniu przy świetle kontrowym) też zresztą znajdziemy informacje, podobnie jak o zastosowaniu blend (zwanych tu odbłyśnikami).
Olbrzymim atutem książki są zdjęcia. Nie tylko są bardzo dobrze wydrukowane, o prawidłowej kolorystyce i tonalności (co jest standardem w wydaniach Heliona, ale wcale, niestety, nie stanowi normy w książkach o fotografii), ale także bardzo inspirujące. Z pewnością po części jest to efektem tego, że oglądamy prace nie tylko autorów książki, ale wielu różnych fotografów specjalizujących się w tej tematyce, mających jednak różne style i techniki.
Nie tylko zresztą oglądamy, ale także poczytamy o różnych stylach: od romantycznego, przez klasyczny, współczesny, po reportażowy. Znajdziemy także sporo porad dotyczących pozowania, tak na poziomie detali (ustawienie głowy, kierunek wzroku), jak i ustawiania zdjęć rodzinnych, rodzeństwa, rodzica z dzieckiem itp. Rzeczowo potraktowano też kwestie kompozycji, opowiadania historii za pomocą obrazu, przekazywaniu i wywoływaniu emocji.
Dla każdego coś miłego
W książce znajdziemy mieszankę informacji ogólnofotograficznych na poziomie dość podstawowym, ale praktycznych i podanych w przystępnej formie, ze specyficznymi poradami dotyczącymi fotografowania dzieci. Taka potrawa jest lekkostrawna i pożywna, a dzięki atrakcyjnym zdjęciom - wyśmienicie się prezentuje. To lektura obowiązkowa dla wszystkich młodych rodziców - oni przeczytają ją od deski do deski. Osoby z doświadczeniem fotograficznym, ale raczkujące w uwiecznianiu dzieci, sięgną przede wszystkim do rozdziałów poświęconych „oswajaniu” małych modeli, kompozycji i stylom portretowania. Nawet specjaliści od zdjęć dziecięcych mogą skorzystać z książki Ginny Felch i Allison Tyler Jones, przeglądając atrakcyjne i zróżnicowane fotografie oraz czerpiąc z nich inspirację.
Czy książka pomoże robić lepsze zdjęcia dzieciom? Owszem, jeśli ją przeczytamy i zastosujemy się do najważniejszej porady: jeśli nie lubisz dzieci, nie umiesz z nimi nawiązać kontaktu i ich świat Cię nie ekscytuje, lepiej znajdź sobie inne tematy do fotografowania.
Digital Foto Video Piotr Dębek

Kompozycja. Warsztaty fotograficzne

Powiedzmy to od razu i miejmy sprawę za sobą: w książce Blue Fiera „Kompozycja” o kompozycji jest pierwszych 40 stron (od strony 23 - wcześniej są wstępy i podziękowania - do strony 63). Z pozostałej części książki da się wyłowić może drugie tyle, ale porozrzucane między fragmentami o filtrach, pomiarze światła, oświetleniu i obróbce.
Na temat samej kompozycji znajdziemy informacje użyteczne, ale dość standardowe. Znaczeniu linii, punktu, płaszczyzny i bryły poświęcono po jednej stronie na każde z zagadnień. O zagospodarowaniu kadru decyduje tradycyjny trójpodział (3 strony), ale także złoty prostokąt (1 strona). I to w zasadzie tyle o kompozycji. Później jeszcze znajdziemy co nieco o kadrowaniu portretu, zarówno jednej osoby, jak zbiorowego, atrakcyjnym ustawianiu martwej natury, co nieco o pejzażach i kompozycjach miejskich. Uzbiera się tego może następne 40 stron, czyli 1/3 objętości książki.
O wszystkim w telegraficznym skrócie
Co otrzymujemy więc oprócz rozważań o kadrowaniu? Sporo informacji na różne tematy: od porad sprzętowych, przez kwestie dotyczące oświetlenia, pomiaru światła, głębi ostrości, do obróbki i pakowania ekwipunku na wakacyjne wyjazdy. Ba, przeczytamy nawet co nieco o systemie strefowym, liczbach Wrattena i newtonowskiej teorii koloru!
Poruszonych tematów jest naprawdę mnóstwo (polecam pobranie przykładowego rozdziału, na początku którego znajduje się spis treści książki), ale potraktowane są mocno skrótowo. Ot, akapit o rozjaśnianiu, akapit o odszumianiu - jeśli ktoś nic nie wie, to się dowie, że takie operacje są możliwe, natomiast z pewnością nie da się tych informacji uznać za instrukcję.
Atutem książki jest krótki rys historyczny na początku części rozdziałów - nie tylko jest ciekawostką, ale może też stanowić źródło inspiracji. Co istotne, opisowi towarzyszą historyczne fotografie. Użyteczne są zamieszczone na koniec każdego rozdziału ćwiczenia do samodzielnego wykonania. Wprawdzie trzeba przyznać, że nie są one bardzo oryginalne ani odkrywcze, ale dla początkujących mogą być odkryciem i pomóc im w rozwoju umiejętności.
Stosunek do zamieszczonych porad mam bardzo ambiwalentny. Obok sugestii rozsądnych, są też zalecenia raczej dziwaczne, jak ta, by zdjęcia makro robić wyłącznie na w pełni otwartej przysłonie (s. 217). Bezdyskusyjną wartością książki są atrakcyjne fotografie - zróżnicowane, dobrze wydrukowane i z poprawnymi kolorami, które same w sobie mogą dostarczyć licznych inspiracji.
Góralska prawda
Poważnym problemem są informacje o wątpliwej wartości. Najbardziej irytują dezinformacje dotyczące właśnie kwestii kompozycyjnych. I tak na s. 68 mamy stwierdzenie: „obiektywy szerokokątne mają tendencję do zniekształcania obrazu przez wyolbrzymianie obiektów pierwszoplanowych”. Naprawdę owo wyolbrzymianie nie ma nic wspólnego z obiektywami, a jest efektem perspektywy - czyli bliskiej odległości do motywu znajdującego się na pierwszym planie. Być może autor jest w pełni świadom, jak jest naprawdę, a ten nieszczęsny cytat to efekt skrótu myślowego, ale, niestety, wyszły bzdury.
Przeinaczeń, zbytnich uproszczeń i generalizacji mniejszego kalibru mamy niestety sporo. Pomińmy już kwestię „naturalności” ogniskowej 50 mm i jej rzekomej identyczności z polem widzenia ludzkiego oka (s. 68) - wielu autorów powtarza tę kalkę. Na s. 72 mamy generalizację na temat gorszej jakości optycznej zoomów względem obiektywów stałoogniskowych - było to prawdą absolutną ze 20 lat temu, dzisiaj raczej należałoby to sformułować: „niektóre zoomy są gorsze optycznie od niektórych obiektywów stałoogniskowych i... odwrotnie”. Nieco wcześniej (s.70) znajduje się ostrzeżenie, że stosując teleobiektywy powinniśmy korzystać ze statywu, chyba że czas naświetlania „nie będzie dłuższy niż 1/250 sekundy”. Dlaczego akurat 1/250 sekundy i to bez odniesienia do jakiejś ogniskowej?
Nie brakuje też dziwnych tez, jak ta, jakoby obiektywy o standardowej ogniskowej wyróżniałby się brakiem efektu winietowania, ale dopiero.... po maksymalnym przymknięciu przysłony. W takich warunkach większość współczesnych obiektywów ma pomijalne przyciemnienie brzegów.
Kolejny typ dyskusyjnych informacji to porady „wzięte z sufitu”, do których użyteczności trudno się odnieść, jak propozycja, aby zamiast kupować rzekomo drogie obiektywy o ogniskowych dłuższych niż standardowe 50 mm - wypożyczać je. Tak jakby u nas na co drugiej ulicy była wypożyczalnia sprzętu fotograficznego.
Wskazane powyżej błędy różnego kalibru zostały celowo wyszukane na kilku zaledwie stronach, żeby zilustrować z jaką skalą problemu co do wiarygodności informacji mamy do czynienia.
Lepiej też nie zwracać uwagi na podane obok zdjęć zastosowane w nich parametry ekspozycji - często są bzdurne i ewidentnie niezgodne z tym, co widać na obrazku. Zabawne, że autor zaleca chodzenie z notatnikiem i zapisywanie parametrów wykonania każdego zdjęcia (s. 245), nawet mając świadomość, że aparaty cyfrowe opatrują pliki EXIF-em.
Jako podręcznik na temat kompozycji, dzieło Blue Fiera nie ma wielu atutów, bo tak naprawdę... to nie jest książka o kompozycji, tylko dość lekko napisany podręcznik dla początkujących. Owszem, mocno fragmentaryczny i wybiórczy, ze stanowczo zbyt dużą liczbą błędów i nadmiernych uproszczeń, ale mimo wszystko mogący się sprawdzić w roli jednej z lektur początkującego fotoamatora. Z pewnością nie powinna to jednak być pierwsza książka ani też jedyna. Trzeba też koniecznie weryfikować napotkaną tutaj wiedzę, ale początkujący powinni serio potraktować propozycje zawartych w książce ćwiczeń - książka książką, a najlepiej się uczyć praktykując z aparatem w dłoni.
Digital Foto Video Piotr Dębek

System Windows. Najlepsze rozwiązania

O zaawansowanych rzeczach związanych z najpopularniejszym systemem operacyjnym Preston Gralla w książce "System Windows" pisze najprościej jak się da. Wybór tematów jest obszerny, każdy użytkownik znajdzie tu coś dla siebie. Od informacji przydatnych podczas samodzielnego składania komputera, odchudzania skrzynki pocztowej, po konfigurację Wi-Fi i Skype′a. Obowiązkowa lektura na półce świadomego użytkownika komputera.
Magazyn Literacki Książki
Sposób płatności
Zabrania się wykorzystania treści strony do celów eksploracji tekstu i danych (TDM), w tym eksploracji w celu szkolenia technologii AI i innych systemów uczenia maszynowego. It is forbidden to use the content of the site for text and data mining (TDM), including mining for training AI technologies and other machine learning systems.