Recenzje
Bieganie metodą Gallowaya. Ciesz się dobrym zdrowiem i doskonałą formą!
Dla większości bieganie kojarzy się z ogromną udręką, która doprowadza nas do stanu bliskiego śmierci, wywołuje mdłości, a po dłuższym biegu sprawia, że nogi zaczynają się nam plątać. Okazuje się jednak, że wcale nie musi tak być. Jeden z amerykańskich biegaczy, Jeff Galloway, korzystając z własnych doświadczeń doradza miłośnikom biegania, jak ruszyć i nie paść na zawał serca u końca. A wszystko to w poradniku „Bieganie metodą Gallowaya”.
Amerykański rekordzista próbuje udowodnić początkującemu biegaczowi, że ten sport wcale nie musi być udręką. Dzięki odpowiedniemu tempu, mając do dyspozycji dopasowany ubiór do warunków atmosferycznych i dzięki dobrej rozgrzewce możemy zamienić to męczące doświadczenie w prawdziwą przyjemność. Jednakże o czym tak naprawdę chodzi w jego technice? Na pewno nie w monotonnym i jednostajnym rytmie i tempie. Standardowo wszystko skupia się na różnorodności.
„Bieganie metodą Gallowaya” to kompleksowy zbiór informacji na temat biegania. Poznamy przede wszystkim różne etapy biegania, czy też budowę nóg i sposób jak je odpowiednio wytrenować. Ćwiczenia na rozciągnięcie różnych partii mięśni nóg, dzienniki, które pomogą nam wychwycić swój własny styl w bieganiu, a także wiele sposobów na urozmaicanie treningu. W swojej publikacji przygotuje każdego do przebiegnięcia całego maratonu, a także rozwieje obawy kobiet dotyczących szkodliwości biegania na ciążę. O to właśnie chodzi, ta książka jest skierowana nie tylko do mężczyzn, autor nie zapomina także o płci pięknej i ich umiłowania do tego typu sportu. Pomoże im odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących trenowania podczas ciąży, bądź po niej. Bieganie sprzyja kontuzjom dlatego też i ten element został przez niego omówiony. Bez względu na to czy jest to zerwanie ścięgien, czy ostroga, autor udziela lat popartych praktyką. Dowiemy się również jakie są tego przyczyny i jak trenować, aby uniknąć urazów. W dodatku wykazuje, że to ile uda nam się przebiec zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Przekonuje nas, że bieganiem przekraczamy swoje własne granice i tym samym zyskujemy pewność siebie w osiąganiu dalszych celów.
Publikacja biegacza wzbogacona zostaje o wiele rysunków będących przekrojem naszych własnych nóg. Wszystko niezwykle czytelne i bardzo obrazowe. Dodatkowo każdy rozdział uzbrojony zostaje w czarno białe rysunki biegaczy, które również nie pozostają bez wpływu na odbiór lektury. Gdyby tego było mało sporą część pracy zajmują wykresy i liczne tabele, w których to twórca poszalał z planami treningowymi, czy też postępy w wynikach uzyskiwanych na konkretnych długościach. Z jednej strony stanowią ciekawe uzupełnienie, z innej mogą być całkowicie bezużyteczne.
Poradnik od Jeffa Gallowaya to nie jedynie zbiór pustych zasad, popartych medyczną wiedzą, są to zwyczajne zalecenia od jednego biegacza dla drugiego. To właśnie czyni „Bieganie metodą Gallowaya” tak wyjątkową. Czytelnik mając za punkt oparcia człowieka, który rozpoczynał tak samo jak on, od razu jest o wiele bardziej zmotywowany do działania. W szczególności, że w tego typu bieganiu chodzi przede wszystkim o jedno- o pokochanie biegania, które będzie nam dostarczało radości a nie będzie męczarnią. Od przygotowań, aż po pobijanie rekordów, od kontuzji poprzez dopasowanie posiłków do nas samych. W ten czy w inny sposób autor trafia do czytelnika, chcąc go uczynić bardziej sprawnym i przede wszystkim uśmiechniętym.
Amerykański rekordzista próbuje udowodnić początkującemu biegaczowi, że ten sport wcale nie musi być udręką. Dzięki odpowiedniemu tempu, mając do dyspozycji dopasowany ubiór do warunków atmosferycznych i dzięki dobrej rozgrzewce możemy zamienić to męczące doświadczenie w prawdziwą przyjemność. Jednakże o czym tak naprawdę chodzi w jego technice? Na pewno nie w monotonnym i jednostajnym rytmie i tempie. Standardowo wszystko skupia się na różnorodności.
„Bieganie metodą Gallowaya” to kompleksowy zbiór informacji na temat biegania. Poznamy przede wszystkim różne etapy biegania, czy też budowę nóg i sposób jak je odpowiednio wytrenować. Ćwiczenia na rozciągnięcie różnych partii mięśni nóg, dzienniki, które pomogą nam wychwycić swój własny styl w bieganiu, a także wiele sposobów na urozmaicanie treningu. W swojej publikacji przygotuje każdego do przebiegnięcia całego maratonu, a także rozwieje obawy kobiet dotyczących szkodliwości biegania na ciążę. O to właśnie chodzi, ta książka jest skierowana nie tylko do mężczyzn, autor nie zapomina także o płci pięknej i ich umiłowania do tego typu sportu. Pomoże im odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących trenowania podczas ciąży, bądź po niej. Bieganie sprzyja kontuzjom dlatego też i ten element został przez niego omówiony. Bez względu na to czy jest to zerwanie ścięgien, czy ostroga, autor udziela lat popartych praktyką. Dowiemy się również jakie są tego przyczyny i jak trenować, aby uniknąć urazów. W dodatku wykazuje, że to ile uda nam się przebiec zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Przekonuje nas, że bieganiem przekraczamy swoje własne granice i tym samym zyskujemy pewność siebie w osiąganiu dalszych celów.
Publikacja biegacza wzbogacona zostaje o wiele rysunków będących przekrojem naszych własnych nóg. Wszystko niezwykle czytelne i bardzo obrazowe. Dodatkowo każdy rozdział uzbrojony zostaje w czarno białe rysunki biegaczy, które również nie pozostają bez wpływu na odbiór lektury. Gdyby tego było mało sporą część pracy zajmują wykresy i liczne tabele, w których to twórca poszalał z planami treningowymi, czy też postępy w wynikach uzyskiwanych na konkretnych długościach. Z jednej strony stanowią ciekawe uzupełnienie, z innej mogą być całkowicie bezużyteczne.
Poradnik od Jeffa Gallowaya to nie jedynie zbiór pustych zasad, popartych medyczną wiedzą, są to zwyczajne zalecenia od jednego biegacza dla drugiego. To właśnie czyni „Bieganie metodą Gallowaya” tak wyjątkową. Czytelnik mając za punkt oparcia człowieka, który rozpoczynał tak samo jak on, od razu jest o wiele bardziej zmotywowany do działania. W szczególności, że w tego typu bieganiu chodzi przede wszystkim o jedno- o pokochanie biegania, które będzie nam dostarczało radości a nie będzie męczarnią. Od przygotowań, aż po pobijanie rekordów, od kontuzji poprzez dopasowanie posiłków do nas samych. W ten czy w inny sposób autor trafia do czytelnika, chcąc go uczynić bardziej sprawnym i przede wszystkim uśmiechniętym.
irka.com.pl 2012-07-19
Bieganie metodą Gallowaya. Ciesz się dobrym zdrowiem i doskonałą formą!
Dla większości bieganie kojarzy się z ogromną udręką, która doprowadza nas do stanu bliskiego śmierci, wywołuje mdłości, a po dłuższym biegu sprawia, że nogi zaczynają się nam plątać. Okazuje się jednak, że wcale nie musi tak być. Jeden z amerykańskich biegaczy, Jeff Galloway, korzystając z własnych doświadczeń doradza miłośnikom biegania, jak ruszyć i nie paść na zawał serca u końca. A wszystko to w poradniku „Bieganie metodą Gallowaya”.
Amerykański rekordzista próbuje udowodnić początkującemu biegaczowi, że ten sport wcale nie musi być udręką. Dzięki odpowiedniemu tempu, mając do dyspozycji dopasowany ubiór do warunków atmosferycznych i dzięki dobrej rozgrzewce możemy zamienić to męczące doświadczenie w prawdziwą przyjemność. Jednakże o czym tak naprawdę chodzi w jego technice? Na pewno nie w monotonnym i jednostajnym rytmie i tempie. Standardowo wszystko skupia się na różnorodności.
„Bieganie metodą Gallowaya” to kompleksowy zbiór informacji na temat biegania. Poznamy przede wszystkim różne etapy biegania, czy też budowę nóg i sposób jak je odpowiednio wytrenować. Ćwiczenia na rozciągnięcie różnych partii mięśni nóg, dzienniki, które pomogą nam wychwycić swój własny styl w bieganiu, a także wiele sposobów na urozmaicanie treningu. W swojej publikacji przygotuje każdego do przebiegnięcia całego maratonu, a także rozwieje obawy kobiet dotyczących szkodliwości biegania na ciążę. O to właśnie chodzi, ta książka jest skierowana nie tylko do mężczyzn, autor nie zapomina także o płci pięknej i ich umiłowania do tego typu sportu. Pomoże im odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących trenowania podczas ciąży, bądź po niej. Bieganie sprzyja kontuzjom dlatego też i ten element został przez niego omówiony. Bez względu na to czy jest to zerwanie ścięgien, czy ostroga, autor udziela lat popartych praktyką. Dowiemy się również jakie są tego przyczyny i jak trenować, aby uniknąć urazów. W dodatku wykazuje, że to ile uda nam się przebiec zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Przekonuje nas, że bieganiem przekraczamy swoje własne granice i tym samym zyskujemy pewność siebie w osiąganiu dalszych celów.
Publikacja biegacza wzbogacona zostaje o wiele rysunków będących przekrojem naszych własnych nóg. Wszystko niezwykle czytelne i bardzo obrazowe. Dodatkowo każdy rozdział uzbrojony zostaje w czarno białe rysunki biegaczy, które również nie pozostają bez wpływu na odbiór lektury. Gdyby tego było mało sporą część pracy zajmują wykresy i liczne tabele, w których to twórca poszalał z planami treningowymi, czy też postępy w wynikach uzyskiwanych na konkretnych długościach. Z jednej strony stanowią ciekawe uzupełnienie, z innej mogą być całkowicie bezużyteczne.
Poradnik od Jeffa Gallowaya to nie jedynie zbiór pustych zasad, popartych medyczną wiedzą, są to zwyczajne zalecenia od jednego biegacza dla drugiego. To właśnie czyni „Bieganie metodą Gallowaya” tak wyjątkową. Czytelnik mając za punkt oparcia człowieka, który rozpoczynał tak samo jak on, od razu jest o wiele bardziej zmotywowany do działania. W szczególności, że w tego typu bieganiu chodzi przede wszystkim o jedno- o pokochanie biegania, które będzie nam dostarczało radości a nie będzie męczarnią. Od przygotowań, aż po pobijanie rekordów, od kontuzji poprzez dopasowanie posiłków do nas samych. W ten czy w inny sposób autor trafia do czytelnika, chcąc go uczynić bardziej sprawnym i przede wszystkim uśmiechniętym.
Amerykański rekordzista próbuje udowodnić początkującemu biegaczowi, że ten sport wcale nie musi być udręką. Dzięki odpowiedniemu tempu, mając do dyspozycji dopasowany ubiór do warunków atmosferycznych i dzięki dobrej rozgrzewce możemy zamienić to męczące doświadczenie w prawdziwą przyjemność. Jednakże o czym tak naprawdę chodzi w jego technice? Na pewno nie w monotonnym i jednostajnym rytmie i tempie. Standardowo wszystko skupia się na różnorodności.
„Bieganie metodą Gallowaya” to kompleksowy zbiór informacji na temat biegania. Poznamy przede wszystkim różne etapy biegania, czy też budowę nóg i sposób jak je odpowiednio wytrenować. Ćwiczenia na rozciągnięcie różnych partii mięśni nóg, dzienniki, które pomogą nam wychwycić swój własny styl w bieganiu, a także wiele sposobów na urozmaicanie treningu. W swojej publikacji przygotuje każdego do przebiegnięcia całego maratonu, a także rozwieje obawy kobiet dotyczących szkodliwości biegania na ciążę. O to właśnie chodzi, ta książka jest skierowana nie tylko do mężczyzn, autor nie zapomina także o płci pięknej i ich umiłowania do tego typu sportu. Pomoże im odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących trenowania podczas ciąży, bądź po niej. Bieganie sprzyja kontuzjom dlatego też i ten element został przez niego omówiony. Bez względu na to czy jest to zerwanie ścięgien, czy ostroga, autor udziela lat popartych praktyką. Dowiemy się również jakie są tego przyczyny i jak trenować, aby uniknąć urazów. W dodatku wykazuje, że to ile uda nam się przebiec zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Przekonuje nas, że bieganiem przekraczamy swoje własne granice i tym samym zyskujemy pewność siebie w osiąganiu dalszych celów.
Publikacja biegacza wzbogacona zostaje o wiele rysunków będących przekrojem naszych własnych nóg. Wszystko niezwykle czytelne i bardzo obrazowe. Dodatkowo każdy rozdział uzbrojony zostaje w czarno białe rysunki biegaczy, które również nie pozostają bez wpływu na odbiór lektury. Gdyby tego było mało sporą część pracy zajmują wykresy i liczne tabele, w których to twórca poszalał z planami treningowymi, czy też postępy w wynikach uzyskiwanych na konkretnych długościach. Z jednej strony stanowią ciekawe uzupełnienie, z innej mogą być całkowicie bezużyteczne.
Poradnik od Jeffa Gallowaya to nie jedynie zbiór pustych zasad, popartych medyczną wiedzą, są to zwyczajne zalecenia od jednego biegacza dla drugiego. To właśnie czyni „Bieganie metodą Gallowaya” tak wyjątkową. Czytelnik mając za punkt oparcia człowieka, który rozpoczynał tak samo jak on, od razu jest o wiele bardziej zmotywowany do działania. W szczególności, że w tego typu bieganiu chodzi przede wszystkim o jedno- o pokochanie biegania, które będzie nam dostarczało radości a nie będzie męczarnią. Od przygotowań, aż po pobijanie rekordów, od kontuzji poprzez dopasowanie posiłków do nas samych. W ten czy w inny sposób autor trafia do czytelnika, chcąc go uczynić bardziej sprawnym i przede wszystkim uśmiechniętym.
irka.com.pl 2012-07-19
Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji
Powody, dla których ludzie chcą pracować w korporacji, są różne. Niektórzy lubią czuć za sobą siłę dużej firmy. Inni pracują tam dla dobrych zarobków i służbowego samochodu. Niektórym tak po prostu wyszło... Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Ważne jest to, że pracuje się w korporacji i trzeba z tym żyć. Jako duit. Duitto pracownik, który wykazuje stosunek uniżenie poddańczy wobec korporacji. Słowo pochodzi od angielskiego „do it", czyli „zrób to". To duici odwalają całą brudną robotę, a w podziękowaniu nie dostają nawet uścisku ręki prezesa. Dają się wykorzystywać przez tych, co lubią od czasu do czasu pogrzać się na jachcie w trakcie jakiegoś służbowego wyjazdu na Karaiby. Jednak nie trzeba porzucać dotychczasowej pracy, żeby poprawić swój los. Wystarczy nauczyć się sprawnie pływać po powierzchni firmowej zupy. Dzięki tej książce Czytelnik dowie się, co zrobić, by nie stać się duitem. Będzie mógł wziąć udział w korporacyjnej ceremonii i opanować taktykę człowieka sukcesu.
Personel Plus 2012-07-01
Maraton. Trening metodą Gallowaya
Książka „Maraton. Trening metodą Gallowaya” autorstwa Jeffa Gallowaya jest drugą pozycją tego autora, którą miałam okazję przeczytać. O ile pierwszą książkę („Bieganie metodą Gallowaya”) czytałam od deski do deski z dużym zainteresowaniem, o tyle ta druga książka okazała się dla mnie mniej ciekawa. Jednak wcale nie dlatego, że nie jest interesująca! Po prostu jest to lektura przede wszystkim dla początkujących. Autor w bardzo przejrzysty sposób przekazuje podstawowe informacje dotyczące przygotowań do maratonu. Mimo, że w dalszej części książki znajdują się plany treningowe dla osób na różnym poziomie zaawansowania treningowego, podczas lektury książki nie można oprzeć się wrażeniu, że autor zwraca się głównie do tych osób, które planują pokonać dystans maratonu po raz pierwszy.
Jeśli ktoś jest zapalonym biegaczem/biegaczką z kilkuletnim doświadczeniem to raczej wątpliwe żeby znalazł w tej książce mnóstwo cennych porad. Przede wszystkim z doświadczenia wiem, że nas - amatorów z doświadczeniem biegowym bardzo trudno jest przekonać do maszerowania...
Co innego jeśli chodzi o biegaczy początkujących. Uważam, że „Maraton. Trening metodą Gallowaya” jest lekturą wręcz znakomitą dla osób, które:
- Bardzo by chciały zacząć biegać, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, bo bieganie wydaje im się bardzo ciężkie…
- Marzą o tym, aby przebiec maraton, ale przeraża ich większość planów treningowych.
- Biegają już od jakiegoś czasu, ale borykają się z kontuzjami i szukają alternatywnego rozwiązania dla siebie.
Co znajdziemy w książce:
Opis metody Gallowaya. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi to na pewno zainteresuje go ta część opracowania. Autor bardzo szczegółowo informuje czytelnika o tym jak biegać tą metodą oraz w jakim tempie to robić. Tutaj jednak mała uwaga – nie do końca wiem dlaczego tą ostatnią informację Galloway przekazuje nam tyle razy. Czy chodzi o to, abyśmy na pewno zapamiętali i nie próbowali biec zbyt szybko? Dla mnie to jednak trochę przesada… naprawdę rozumiem język pisany!
Opis treningu kluczowego jakim jest bieg długi. Tutaj bardziej zaawansowanych biegaczy może zaskoczyć (i zainteresować) propozycja treningowa Gallowaya polegająca na pokonywaniu podczas treningów dystansu maratońskiego – 42km. Większość popularnych planów treningowych na najdłuższy treningowy bieg wyznacza dystans 30-32km...
W kolejnych rozdziałach książki Galloway opisuje kwestie związane z prawidłową postawą podczas biegania i ćwiczeniach uzupełniających. Znajdziemy tu również plany treningowe zakładające ukończenie maratonu w różnym czasie.
Informacje dotyczące motywacji, przygotowań psychicznych etc. Ten rozdział uważam za szczególnie przydatny i to nie tylko dla przyszłych maratończyków, ale wszystkich osób, które zaczynają, lub niedawno zaczęły przygodę z bieganiem. Autor opisuje jak się zmotywować do codziennego biegania i jak nie stracić tej motywacji po drodze.
Znajdziemy porady dla początkujących dotyczace samego przygotowania przedstartowego, a także sposoby na psychologiczne przygotowanie się i przetrwanie maratonu. Napisane z amerykańskim rozmachem dziesiątki afirmacyjnych zdań niejednej osobie mogą się przydać w radzeniu sobie z obciążeniem.
W dalszych rozdziałach mamy bardzo praktyczne porady na sam start (znów dla początkujących) oraz zalecenia postartowe dotyczące regeneracji i powrotu do regularnych treningów po przekroczeniu mety maratonu. Znajdziemy też trochę informacji dla bardziej doświadczonych biegaczy. Jest tutaj opis treningów szybkościowych oraz podbiegów wraz z informacja o tym jak wpływają one na formę.
Kilka rozdziałów książki poświęconych jest diecie. Autor pisze o wpływie odżywiania na bieganie oraz… motywację do biegania, przekazuje również fachowe informacje o poszczególnych składnikach zbilansowanej diety. W książce znajdziemy również informacje dotyczące metabolizmu oraz spalania tkanki tłuszczowej. Galloway podaje też proste sposoby na utratę wagi bez stosowania restrykcyjnych diet, a także sposób odżywiania przed samym maratonem i w jego trakcie.
Jeden z rozdziałów końcowych poświęcony jest treningowi biegaczy po 40, 50 i 60 roku życia. Galloway oprócz wspomnienia o istotnych zmianach, które następują u biegaczy wraz z wiekiem, zaznacza również jakie korzyści zdrowotne przynosi bieganie.
Znajdziemy również krótki rozdział poświęcony technice… oddychania jak również informacje praktyczne dotyczące biegania podczas mroźnych dni oraz podczas upałów. To również informacje przeznaczone raczej dla początkujących biegaczy. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie doświadczoną biegaczkę, która nie wie jak się ubrać na bieganie…
Ostatnie rozdziały książki informują nas o doborze butów do biegania oraz zaletach biegania z pulsometrem.
Podsumowując, „Maraton. Trening metodą Gallowaya” to pozycja kompleksowo opisująca trening biegowy do maratonu i inne aspekty związane z bieganiem w ogóle. Jest to książka, która na pewno pomoże podjąć decyzję o rozpoczęciu przygotowań do pierwszego maratonu, i która z całą pewnością natchnie czytelnika wiarą w to, że jest w stanie ten maraton ukończyć.
Jeśli ktoś jest zapalonym biegaczem/biegaczką z kilkuletnim doświadczeniem to raczej wątpliwe żeby znalazł w tej książce mnóstwo cennych porad. Przede wszystkim z doświadczenia wiem, że nas - amatorów z doświadczeniem biegowym bardzo trudno jest przekonać do maszerowania...
Co innego jeśli chodzi o biegaczy początkujących. Uważam, że „Maraton. Trening metodą Gallowaya” jest lekturą wręcz znakomitą dla osób, które:
- Bardzo by chciały zacząć biegać, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, bo bieganie wydaje im się bardzo ciężkie…
- Marzą o tym, aby przebiec maraton, ale przeraża ich większość planów treningowych.
- Biegają już od jakiegoś czasu, ale borykają się z kontuzjami i szukają alternatywnego rozwiązania dla siebie.
Co znajdziemy w książce:
Opis metody Gallowaya. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi to na pewno zainteresuje go ta część opracowania. Autor bardzo szczegółowo informuje czytelnika o tym jak biegać tą metodą oraz w jakim tempie to robić. Tutaj jednak mała uwaga – nie do końca wiem dlaczego tą ostatnią informację Galloway przekazuje nam tyle razy. Czy chodzi o to, abyśmy na pewno zapamiętali i nie próbowali biec zbyt szybko? Dla mnie to jednak trochę przesada… naprawdę rozumiem język pisany!
Opis treningu kluczowego jakim jest bieg długi. Tutaj bardziej zaawansowanych biegaczy może zaskoczyć (i zainteresować) propozycja treningowa Gallowaya polegająca na pokonywaniu podczas treningów dystansu maratońskiego – 42km. Większość popularnych planów treningowych na najdłuższy treningowy bieg wyznacza dystans 30-32km...
W kolejnych rozdziałach książki Galloway opisuje kwestie związane z prawidłową postawą podczas biegania i ćwiczeniach uzupełniających. Znajdziemy tu również plany treningowe zakładające ukończenie maratonu w różnym czasie.
Informacje dotyczące motywacji, przygotowań psychicznych etc. Ten rozdział uważam za szczególnie przydatny i to nie tylko dla przyszłych maratończyków, ale wszystkich osób, które zaczynają, lub niedawno zaczęły przygodę z bieganiem. Autor opisuje jak się zmotywować do codziennego biegania i jak nie stracić tej motywacji po drodze.
Znajdziemy porady dla początkujących dotyczace samego przygotowania przedstartowego, a także sposoby na psychologiczne przygotowanie się i przetrwanie maratonu. Napisane z amerykańskim rozmachem dziesiątki afirmacyjnych zdań niejednej osobie mogą się przydać w radzeniu sobie z obciążeniem.
W dalszych rozdziałach mamy bardzo praktyczne porady na sam start (znów dla początkujących) oraz zalecenia postartowe dotyczące regeneracji i powrotu do regularnych treningów po przekroczeniu mety maratonu. Znajdziemy też trochę informacji dla bardziej doświadczonych biegaczy. Jest tutaj opis treningów szybkościowych oraz podbiegów wraz z informacja o tym jak wpływają one na formę.
Kilka rozdziałów książki poświęconych jest diecie. Autor pisze o wpływie odżywiania na bieganie oraz… motywację do biegania, przekazuje również fachowe informacje o poszczególnych składnikach zbilansowanej diety. W książce znajdziemy również informacje dotyczące metabolizmu oraz spalania tkanki tłuszczowej. Galloway podaje też proste sposoby na utratę wagi bez stosowania restrykcyjnych diet, a także sposób odżywiania przed samym maratonem i w jego trakcie.
Jeden z rozdziałów końcowych poświęcony jest treningowi biegaczy po 40, 50 i 60 roku życia. Galloway oprócz wspomnienia o istotnych zmianach, które następują u biegaczy wraz z wiekiem, zaznacza również jakie korzyści zdrowotne przynosi bieganie.
Znajdziemy również krótki rozdział poświęcony technice… oddychania jak również informacje praktyczne dotyczące biegania podczas mroźnych dni oraz podczas upałów. To również informacje przeznaczone raczej dla początkujących biegaczy. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie doświadczoną biegaczkę, która nie wie jak się ubrać na bieganie…
Ostatnie rozdziały książki informują nas o doborze butów do biegania oraz zaletach biegania z pulsometrem.
Podsumowując, „Maraton. Trening metodą Gallowaya” to pozycja kompleksowo opisująca trening biegowy do maratonu i inne aspekty związane z bieganiem w ogóle. Jest to książka, która na pewno pomoże podjąć decyzję o rozpoczęciu przygotowań do pierwszego maratonu, i która z całą pewnością natchnie czytelnika wiarą w to, że jest w stanie ten maraton ukończyć.
kobietkibiegaja.pl Katarzyna Żbikowska-Jusis, 2012-07-09
Nadgodziny są do bani! Pracuj dla efektu, a nie dla idei
Mimo że pracujemy w erze informacji i mobilnych technologii, współczesne środowisko pracy sprawia, iż marnujemy czas i energię, a na dodatek przyczynia się do pogorszenia stanu naszego zdrowia. Najwyższa pora, by nasze miejsce pracy zmieniło się radykalnie! Trzeba pozwolić pracownikom wykonywać swoje zadania w najbardziej optymalnym dla nich czasie i sprzyjającej skupieniu przestrzeni! Aby w tym pomóc, autorki proponują program ROWE (Results-Only Work Erwironment}, czyli środowisko pracy skoncentrowane tylko na wynikach. W ROWE to pracownik kontroluje, kiedy, gdzie i jak długo pracuje. To, jak spędza czas, zależy tylko od niego - wystarczy, że realizuje wyznaczone cele i zadania. Osoby pracujące zgodnie z koncepcją ROWE są bardziej produktywne, mają lepsze pomysły i są bardziej zaangażowane. To nie idealistyczna teoria, to system wielokrotnie przetestowany w praktyce. System, który działa!
Personel Plus 2012-07-01
PHP. Zaawansowane programowanie
Tematyka
Wg tekstu na okładce, autorzy książki skupiają się na zaawansowanych zagadnieniach związanych z językiem PHP. Tak dostajemy trochę informacji na temat pisania aplikacji mobilnych (chociaż określenie to jest mocno na wyrost moim zdaniem, bo tworzenie aplikacji mobilnych to coś więcej niż wykorzystanie WURFL-a) czy też krótkie wprowadzwnie do świata NoSQL na przykładzie CouchDB czy też MongoDB.
Spora część książki poświęcona jest bazom danych i sposobach ich obsługi. Tak więc, pomijając wcześniej wymienione NoSQL, mamy MySQLi, PDO, czy też ADOdb (!). No i tutaj zagwozdka. Paradoksalnie, z całej tej trójki, to PDO poświęcono najmniej miejsca. A to przecież de facto standard w dzisiejszych czasach. Jest też cały rozdział na temat pracy z Oracle.
Jeśli chodzi o czyste PHP, mamy małe wprowadzenie do obiektowości, później kilka słów o wyjątkach i referencjach, tzw. „nowościach technologicznych” w PHP, czyli namespaceach czy funkcjach anonimowych. No i tutaj jest problem. Książka (oryginał) jest z roku 2011. PHP 5.3 wyszło w połowie 2009. Używanie słowa „nowość” jest jak dla mnie w tym przypadku dyskusyjne.
Jeden rozdział poświęcono bezpieczeństwu – przeczytamy o najpopularniejszych atakach i o tym jak się przed nimi bronić.
Poza rzeczami czysto technicznym dostajemy kilka rozdziałów na temat pracy z dostepnymi narzędziami – informacje o tym, jak zintegrować aplikację z Facebookiem czy też Twitterem, jak używać niektórych popularnych bibliotek (np. SimplePie).
To nie wszystko – pełną listę rozdziałów znajdziecie tutaj.
Mogliście odnieść wrażenie, że w powyższym opisie często używam zwrotów: „kilka”, „małe”. Słusznie. Tutaj jest problem. Praktycznie większość rozdziałów potraktowana jest po macosznemu. Rozumiem z czego to wynika – poruszonych zagadnień jest naprawdę sporo, a objętość książki jest ograniczona.
Jakość wydania
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, Helion wydaje niektóre książki na papierze ekologicznym – cieńszym, żółtawo-szarawym. O ile mi to osobiście nie przeszkadza, to zdaje sobie sprawę, że dla niektórych jest to ważna kwestia. Tak więc niniejszym zawiadamiam, że egzemplarz który otrzymałem do recenzji NIE jest wydany w ten sposób. Książka jest w miękkiej oprawie, papier jest grubszy, biały – rzekłbym – standardowy za czasów, zanim wprowadzono wersję ekologiczną. Kod jest drukowany czcionką o stałej szerokości (jednakże komentarze w nim już nie), czcionka normalnego tekstu jest czytelna, ważne rzeczy są odpowiednio zaznaczone. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić pod tym względem, to umieszczanie rysunków od lewej strony, przez co z prawej zostaje czasami dziwnie wyglądające wolne miejsce. Aczkolwiek to szczegół – kwestia gustu.
Tłumaczenie
No tak. Musiało do tego dojść. Już kiedyś wyraziłem swoje zdanie na temat tego, w jakim języku powinno się pisać kod. I każdy kawałek kodu napisany w jakimkolwiek innym języku niż angielski powoduje u mnie wstręt. Nie oszukujmy się – znajomość angielskiego dla developera jest umiejętnością wymaganą – kropka. Niestety, kod w tej książce także jest przetłumaczony, co czasami powoduje, że otrzymujemy ponglishowe kwiatki w stylu:
function wyswietlUserInfo() { …
Czasami zdarzają się też tłumaczenie nie jest wykonane do końca:
class WyjatekNieLiczba extends Exception {…}
…
…
catch (NonNumericException $e)
Sami widzicie, do czego prowadzą takie praktyki.
Brak konsekwencji w nazewnictwie (raz mamy underscore, raz camelCase) pomijam, bo nie wiem czy to wina autorów książki czy tłumaczenia.
Drodzy Wydawcy – proszę o uwagę: prosimy o kod tylko po angielsku. Dziękuję.
BTW. Dla tych, którzy zaraz będą pytać, dlaczego nie kupuje książek po angielsku, skoro tak się czepiam.
1. Polskie odpowiedniki bardzo często są tańsze.
2. To, że piszesz kod po angielsku w swojej polskiej firmie znaczy równocześnie, że rozmawiasz z kolegami też po angielsku? No właśnie. Tak samo kod może być o angielsku, a reszta po polsku.
3. Czasami można natrafić na kwiatki, które powodują równocześnie facepalm połączony z wybuchem śmiechu – ostatni hit – swoją drogą błędnie zinterpretowany jako „dzieło” Helionu, za co potem przeprosiłem. Tak, chodzi o „repaint & reflow”…
Podsumowanie
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Powinno ją się traktować jako zestaw tematów, z którymi można się na szybko zapoznać, aby potem sięgnąć po bardziej wyczerpujące pozycje.
Opis na okładce mówi:
"Ta książka zaczyna się w miejscu, w którym inne kończą omawianie PHP"
Od siebie dodałbym:
"Ta książka nie jest celem Twojej podróży pt. „zaawansowane PHP”, tylko drogowskazem na tej drodze."
Wg tekstu na okładce, autorzy książki skupiają się na zaawansowanych zagadnieniach związanych z językiem PHP. Tak dostajemy trochę informacji na temat pisania aplikacji mobilnych (chociaż określenie to jest mocno na wyrost moim zdaniem, bo tworzenie aplikacji mobilnych to coś więcej niż wykorzystanie WURFL-a) czy też krótkie wprowadzwnie do świata NoSQL na przykładzie CouchDB czy też MongoDB.
Spora część książki poświęcona jest bazom danych i sposobach ich obsługi. Tak więc, pomijając wcześniej wymienione NoSQL, mamy MySQLi, PDO, czy też ADOdb (!). No i tutaj zagwozdka. Paradoksalnie, z całej tej trójki, to PDO poświęcono najmniej miejsca. A to przecież de facto standard w dzisiejszych czasach. Jest też cały rozdział na temat pracy z Oracle.
Jeśli chodzi o czyste PHP, mamy małe wprowadzenie do obiektowości, później kilka słów o wyjątkach i referencjach, tzw. „nowościach technologicznych” w PHP, czyli namespaceach czy funkcjach anonimowych. No i tutaj jest problem. Książka (oryginał) jest z roku 2011. PHP 5.3 wyszło w połowie 2009. Używanie słowa „nowość” jest jak dla mnie w tym przypadku dyskusyjne.
Jeden rozdział poświęcono bezpieczeństwu – przeczytamy o najpopularniejszych atakach i o tym jak się przed nimi bronić.
Poza rzeczami czysto technicznym dostajemy kilka rozdziałów na temat pracy z dostepnymi narzędziami – informacje o tym, jak zintegrować aplikację z Facebookiem czy też Twitterem, jak używać niektórych popularnych bibliotek (np. SimplePie).
To nie wszystko – pełną listę rozdziałów znajdziecie tutaj.
Mogliście odnieść wrażenie, że w powyższym opisie często używam zwrotów: „kilka”, „małe”. Słusznie. Tutaj jest problem. Praktycznie większość rozdziałów potraktowana jest po macosznemu. Rozumiem z czego to wynika – poruszonych zagadnień jest naprawdę sporo, a objętość książki jest ograniczona.
Jakość wydania
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, Helion wydaje niektóre książki na papierze ekologicznym – cieńszym, żółtawo-szarawym. O ile mi to osobiście nie przeszkadza, to zdaje sobie sprawę, że dla niektórych jest to ważna kwestia. Tak więc niniejszym zawiadamiam, że egzemplarz który otrzymałem do recenzji NIE jest wydany w ten sposób. Książka jest w miękkiej oprawie, papier jest grubszy, biały – rzekłbym – standardowy za czasów, zanim wprowadzono wersję ekologiczną. Kod jest drukowany czcionką o stałej szerokości (jednakże komentarze w nim już nie), czcionka normalnego tekstu jest czytelna, ważne rzeczy są odpowiednio zaznaczone. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić pod tym względem, to umieszczanie rysunków od lewej strony, przez co z prawej zostaje czasami dziwnie wyglądające wolne miejsce. Aczkolwiek to szczegół – kwestia gustu.
Tłumaczenie
No tak. Musiało do tego dojść. Już kiedyś wyraziłem swoje zdanie na temat tego, w jakim języku powinno się pisać kod. I każdy kawałek kodu napisany w jakimkolwiek innym języku niż angielski powoduje u mnie wstręt. Nie oszukujmy się – znajomość angielskiego dla developera jest umiejętnością wymaganą – kropka. Niestety, kod w tej książce także jest przetłumaczony, co czasami powoduje, że otrzymujemy ponglishowe kwiatki w stylu:
function wyswietlUserInfo() { …
Czasami zdarzają się też tłumaczenie nie jest wykonane do końca:
class WyjatekNieLiczba extends Exception {…}
…
…
catch (NonNumericException $e)
Sami widzicie, do czego prowadzą takie praktyki.
Brak konsekwencji w nazewnictwie (raz mamy underscore, raz camelCase) pomijam, bo nie wiem czy to wina autorów książki czy tłumaczenia.
Drodzy Wydawcy – proszę o uwagę: prosimy o kod tylko po angielsku. Dziękuję.
BTW. Dla tych, którzy zaraz będą pytać, dlaczego nie kupuje książek po angielsku, skoro tak się czepiam.
1. Polskie odpowiedniki bardzo często są tańsze.
2. To, że piszesz kod po angielsku w swojej polskiej firmie znaczy równocześnie, że rozmawiasz z kolegami też po angielsku? No właśnie. Tak samo kod może być o angielsku, a reszta po polsku.
3. Czasami można natrafić na kwiatki, które powodują równocześnie facepalm połączony z wybuchem śmiechu – ostatni hit – swoją drogą błędnie zinterpretowany jako „dzieło” Helionu, za co potem przeprosiłem. Tak, chodzi o „repaint & reflow”…
Podsumowanie
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Powinno ją się traktować jako zestaw tematów, z którymi można się na szybko zapoznać, aby potem sięgnąć po bardziej wyczerpujące pozycje.
Opis na okładce mówi:
"Ta książka zaczyna się w miejscu, w którym inne kończą omawianie PHP"
Od siebie dodałbym:
"Ta książka nie jest celem Twojej podróży pt. „zaawansowane PHP”, tylko drogowskazem na tej drodze."
blog.rbenkel.me 2012-07-10