ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

ProBlogger. Jak czerpać zyski ze swojego bloga

Usłyszałam ostatnio taką złotą myśl: „jeśli nikt cię nie lubi i nie słucha, to zacznij pisać bloga”. Mam na ten temat zupełnie przeciwne zdanie. Tworzenie bloga, a zamieszczanie bylejakich treści w internecie to spora różnica. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek pisał nie tylko do szuflady.

Moja przygoda z tworzeniem tekstów rozpoczęła się w momencie, w którym pomyślałam, że mam coś do przekazania innym i że się nie boję skonfrontować moich myśli ze światem. Sukces książki potwierdził dodatkowo, że jest wielu takich, którzy chcą to czytać. Potem przyszedł ten blog, an którym wciąż pojawiają się nowe osoby znajdujące tutaj coś dla siebie. Dopiero po odpaleniu własnej strony zaczęłam interesować się miejscami podobnego formatu i… wciąż jestem na poziomie ucznia, a nie nauczyciela. Dlatego trafiłam na książkę ProBlogger i jestem dzięki niej jeszcze bardziej zachęcona do kontynuowania mojej pasji. Z każdą kolejną stroną chciałam tworzyć coś jeszcze bardziej „wartego zachodu” – jak nazywają sztukę tworzenia blogów autorzy tej publikacji - Darren Rowse i Christ Garrett.

Podoba mi się, że nie wciskają czytelnikowi obietnic, że działanie w tej branży to szybki i łatwy sposób na wzbogacenie. Że kładą nacisk na wartościowe i wnoszące coś w życie czytelnika treści. Że nie robią z siebie największych autorytetów w tej dziedzinie a jedynie praktyków, którzy odnieśli na kilku polach sukces i chcą się podzielić jego założeniami.
mapymysli.com katarzyna, 2012-08-02

Zen Steve'a Jobsa

To tylko komiks i aż komiks zarazem. W nietuzinkowy sposób przedstawia nie tyle biografię, co kluczowe momenty życia Steve‘a Jobsa, które odcisnęły swe piętno na decyzjach i myśleniu guru nowych technologii.

Polskie wydanie tej książki ukazało się w czerwcu nakładem wydawnictwa Helion. Wydawać by się mogło, że skoro to komiks, adresatami będą ci, którym brak czasu bądź chęci, aby sięgnąć po mniej lub bardziej opasłe tomy biografii twórcy kultowej marki Apple (a tych sporo w ostatnich miesiącach pojawiło się na naszym rynku). Nic bardziej błędnego, bo komiks „Zen Steve’a Jobsa“ jest wspaniałym, mocno inspirującym dziełem, które zachwycić może ludzi mocno zakorzenionych w świecie biznesu, marketingu, reklamy, nowych mediów oraz designu; równie dobrze zaciekawi miłośników wydawnictw nietuzinkowych od strony edytorskiej. Dlaczego? Bo po pierwsze, autorem tekstu jest Caleb Melby, autor amerykańskiego „Forbesa“, a za kształt graficzny odpowiada Jess3, agencja kreatywna, która specjalizuje się w wizualizacji danych (atrakcyjne graficznie stories tworzy dla takich marek, jak Google, Nike, Twitter czy Facebook). Jakiej jeszcze rekomendacji tu potrzeba? Osiemdziesiąt stron komiksu – włączywszy w to noty biograficzne i wywiad z autorem – warto wziąć ze sobą w wakacyjną podróż albo, po prostu, codzienny przejazd do i z pracy.
kultura.wp.pl Krzysztof Ratnicyn

Zen Steve'a Jobsa

Od kilku dni zaczytuję się, a w zasadzie oglądam książkę Zen Steve`a Jobsa i powiem Wam tak… jestem poruszona. Precyzując – poruszone są moja wyobraźnia i zmysły. Dawno nie miałam takiej uczty dla oka i umysłu, jak dzięki temu wyjątkowemu komiksowi o jednym z największych wizjonerów ostatnich dziesięcioleci.

Moje doznania książkowe miały miejsce na dwóch płaszczyznach: treści i formy. Co do pierwszej – brawo dla twórców publikacji za brak dosłowności i pozostawienie wielu elementów „poza” książką. Dosłowność nie zawsze jest dobrym wyjściem, a już na pewno nie tam, gdzie pisze się o przeżyciach i przemianach duchowych. Czytałam kilka książek o Jobsie, zwłaszcza po jego śmierci w 2011, kiedy to spadł na nas deszcz publikacji o nim. Ale żadna nie podobała mi się aż tak bardzo jak ta. Jego osobowość i życie były absolutnie zen, dlatego wybrany przez autorów wątek z jego życia opisujący jego relację z buddyjskim mnichem Kobunem Chino Otogawą był świetnym pomysłem. Pokazał Steve`a z ciekawej strony i odsłonił ten kawałek jego natury, który dla wielu był schowany zbyt głęboko.

Forma książki także jest unikalna. Bardzo podoba mi się struktura publikacji, bo nie jest chronologiczna i wymaga od czytelnika pewnej uważności i wytężonych zmysłów. Genialne jest także wykorzystanie zmiennych kolorów tła zamiast numeracji rozdziałów, czy odniesień do akurat opowiadanego fragmentu historii. Trafne opisanie obrazem i uchwycenie postaci Jobsa na każdym etapie jego życia z charakterystycznymi kształtami i atrybutami dla niego oceniam także na piątkę z plusem.

I nie przeszkadza mi wcale to, że opowiadana historia niekoniecznie musiała się wydarzyć naprawdę i że jest tylko subiektywną wersją rzeczywistości autorów, czyli Caleba Melbiego i Forbes LLC, a także agencji kreatywnej JESS3. Dziękuję im za możliwość odbycia tej podróży po miejscach, gdzie jeszcze nie sięgnęła moja wyobraźnia i za to, że uświadomili mi, że uważając się za fankę wizualnej części mojego życia zapomniałam o takiej formie sztuki jaką jest komiks! Zaczynam nadrabiać zaległości od zaraz.
mapymysli.com katarzyna, 2012-07-24

Tajski epizod z dreszczykiem

“Napisać książkę” to chyba najbardziej skorumpowane marzenie na świecie. Żadne inne (może oprócz “być bogatym”) nie porywa tak wielkiej rzeszy ludzi by potem pozostawić ledwie garstkę szczęśliwców, którzy z marzeniem w końcu się zmierzą i książkę napiszą.

Napisałem “szczęśliwcy”, ale to oczywiście nieprawda. Godziny, dni, tygodnie spędzone nad książką nie są żadym przypadkiem ani łutem szczęścia – są wypadkową odpowiedniej motywacji, umiejętności, determinacji, samodyscypliny… i pewnie kilku jeszcze czynników (z których żaden nie ociera się o szczęście). Szlifowanie warsztatu zajmuje całe życie, a gwarancji sukcesu nie daje żadnych.

Dlatego tak wielką frajdę sprawia mi widok półek polskich księgarni, gdzie od kilku tygodni kusi “Tajski Epizod z Dreszczykiem” – książka mojego dobrego przyjaciela z lat “korporacyjnych”, Marka Lenarcika.

Jeśli Marek przegrywa przygodami z Thomasem Andersonem z Matrixa, to doprawdy niewiele. Cztery lata temu połknął niebieską tabletkę, wykatapultował się z wygodnego życia w wielkiej korporacji w Dublinie (tam się spotkaliśmy) i ruszył na podbój Azji. Szalał w Malezji, Laosie, Kambodży, Tajlandii… w tej ostatniej jak się okazuje chyba najbardziej;)

Nie jestem podniecony publikacją Marka dlatego że mu południowowschodnioazjatyckich przygód zazdroszczę (chociaż zazdroszczę) ani dlatego że chciałbym umieć pisać jak on (chociaż chciałbym). Największa frajda z “Tajskiego Epizodu” to obserwować na żywo jest spełnia się marzenie autora, efekt ogromnego wkładu pracy i samozaparcia. Pamiętam nasze dublińskie dyskusje o planach i ambicjach: wizja wydania profesjonalnej książki nie opuszczała Marka ani na moment. Mija kilka lat, kilkanaście podróży, kilkadziesiąt ekstremalnych przygód, kilkaset zdjęć i kilka tysięcy przelanych na papier słów. I oto jest: the dream made real.
wojteknyc.blogspot.com .

Ujęcia ze smakiem. Kulisy fotografii kulinarnej i stylizacji dań

(...) A może jesteś blogerem kulinarnym i chętnie podzielisz się cudami stworzonymi w kuchni ze swoimi czytelnikami? Nie ma lepszego narzędzia w tym celu, jak apetyczna fotografia. Jak wywoływać wzmożoną pracę ślinianek u Twoich widzów? W jaki sposób opowiedzieć historię dania, by wzruszyć, zachwycić, oczarować? Za kulisy fotografii kulinarnej wprowadza blogerka i cukiernik w jednym – Helene Dujardin. Po lekturze jej przewodnika zapałasz miłością do obiektywu. Już żadne Twoje danie nie obejdzie się bez sesji zdjęciowej godnej okładki Forbesa.
newsgastro.pl 2012-07-25
Sposób płatności