Recenzje
100happydays, czyli jak się robi szczęście w 100 dni
Czy da się zrobić szczęście w sto dni? Owszem. A jak? Odpowiedź na to pytanie zna Mateusz Grzesiak. Psycholodzy mówią, iż trzeba 3 miesięcy, aby coś weszło nam w nawyk. Dobrym nawykiem jest bycie szczęśliwym, bo chyba, każdy człowiek do tego dąży.
Jak możemy dowiedzieć się we wstępie książki idea 100happydays, to pomysł Ukraińca zamieszkującego w Szwajcarii. Gdy popadł w głęboką depresję, zaproponowano mu ćwiczenie, aby przez 100 dni, każdego dnia znalazł coś co go uszczęśliwia. Jako dowód swojej pracy zamieszczał on zdjęcia tego co go uszczęśliwiało. Jego pomysł stał się to akcją globalną, którą podejmują ludzie na całym świecie. Możesz do nich dołączyć i Ty
Matusz Grzesiak podjął wyzwanie i przez 100 dni szukał tego co go uszczęśliwia. Książka jest podzielona na swoistego rodzaju rozdziały, a jest ich tak jak dni sto. Każdego dnia Matusz opisuje co go uszczęśliwia, bądź jakie wydarzenia przypominają mu o istnieniu szczęścia w jego życiu. Niektóre opatrzone są zdjęciami. Przez sto dni towarzyszymy mu będąc na wakacjach z rodziną, w pracy, czy podczas porwania w Brazylii. Pokazuje nam świat ze swojej perspektywy i skłania do refleksji nad pewnymi zagadnieniami. Widzimy go jako ojca, męża, pracodawcę, nauczyciela, ale przede wszystkim jako Matusza Grzesiaka. Książka jest pełna pozytywnej energii i niesie za sobą przesłanie i wiele nauki, którą powinno się wprowadzić w życie. Polecam ją szczególnie osobą, które przeżywają kryzys, nie wiedzą co robić ze swoim życiem, szukają drogi. Być może będzie to najlepsze co możecie zrobić dla siebie. Dzięki Matuszowi i tej książce przypomniałam sobie czemu chciałam uczyć, czemu chcę być nauczycielką, skąd czerpałam kiedyś radość życia. Pomogła mi sie odnaleźć i przypomnieć sobie czym jest i jak buduje się szczęście.
Książka jest pięknie wydana. W twardej oprawie, z przejrzystą czcionką, bardzo przyjemnie się ja czyta, zważywszy na lekkość pióra Mateusza. Jak już wspomniałam, książka podzielona jest na 100 rozdziałów, czyli na poszczególne dni. Formą przypomina pamiętnik. Po każdym rozdziale, mamy ćwiczenia. Forma jest bardzo ciekawa, przejrzysta i łatwa w odbiorze. Zachęcam do przeczytania, motywowania się i podjęcia wyzwania 100happydays :)
Jak możemy dowiedzieć się we wstępie książki idea 100happydays, to pomysł Ukraińca zamieszkującego w Szwajcarii. Gdy popadł w głęboką depresję, zaproponowano mu ćwiczenie, aby przez 100 dni, każdego dnia znalazł coś co go uszczęśliwia. Jako dowód swojej pracy zamieszczał on zdjęcia tego co go uszczęśliwiało. Jego pomysł stał się to akcją globalną, którą podejmują ludzie na całym świecie. Możesz do nich dołączyć i Ty
Matusz Grzesiak podjął wyzwanie i przez 100 dni szukał tego co go uszczęśliwia. Książka jest podzielona na swoistego rodzaju rozdziały, a jest ich tak jak dni sto. Każdego dnia Matusz opisuje co go uszczęśliwia, bądź jakie wydarzenia przypominają mu o istnieniu szczęścia w jego życiu. Niektóre opatrzone są zdjęciami. Przez sto dni towarzyszymy mu będąc na wakacjach z rodziną, w pracy, czy podczas porwania w Brazylii. Pokazuje nam świat ze swojej perspektywy i skłania do refleksji nad pewnymi zagadnieniami. Widzimy go jako ojca, męża, pracodawcę, nauczyciela, ale przede wszystkim jako Matusza Grzesiaka. Książka jest pełna pozytywnej energii i niesie za sobą przesłanie i wiele nauki, którą powinno się wprowadzić w życie. Polecam ją szczególnie osobą, które przeżywają kryzys, nie wiedzą co robić ze swoim życiem, szukają drogi. Być może będzie to najlepsze co możecie zrobić dla siebie. Dzięki Matuszowi i tej książce przypomniałam sobie czemu chciałam uczyć, czemu chcę być nauczycielką, skąd czerpałam kiedyś radość życia. Pomogła mi sie odnaleźć i przypomnieć sobie czym jest i jak buduje się szczęście.
Książka jest pięknie wydana. W twardej oprawie, z przejrzystą czcionką, bardzo przyjemnie się ja czyta, zważywszy na lekkość pióra Mateusza. Jak już wspomniałam, książka podzielona jest na 100 rozdziałów, czyli na poszczególne dni. Formą przypomina pamiętnik. Po każdym rozdziale, mamy ćwiczenia. Forma jest bardzo ciekawa, przejrzysta i łatwa w odbiorze. Zachęcam do przeczytania, motywowania się i podjęcia wyzwania 100happydays :)
mojtajemniczyswiat.blogspot.com Aga H; 2016-02-15
AdWords 360°. Katalog skutecznych kampanii
Wielu z Was czyta teraz tę recenzję, chcąc lepiej poznać program AdWords. Jesteś zapewne osobą zajmującą się na co dzień marketingiem, reklamą i wizerunkiem firmy, albo dopiero zgłębiasz tajniki tej trudnej, ale jakże ciekawej sztuki przekazu i zachęcania. Jeżeli słyszałeś już o AdWords, to sam wiesz, drogi czytelniku, że jest to potężne narzędzie promocji. Jeśli wydaje Ci się, że nie – to tylko Ci się tak wydaje.
AdWords to system reklamowy stworzony przez firmę Google. Pozwala on na wyświetlanie treści sponsorowanych w wyszukiwarce Google, oraz na stronach współpracujących w programie AdSense. Wszyscy użytkownicy Internetu, korzystający ze wspomnianej wyszukiwarki, są przyzwyczajeni do wyświetlających się dopasowanych, zaskakujących, czasami ciekawych odpowiedzi na próbę wyszukania informacji.
Książka „AdWords 360 °. Katalog skutecznych kampanii”, podzielona jest na pięć rozdziałów. Każdy z nich prezentuje odmienną część z której składa się opisywany system. Za każdym razem, gdy autorka przybliża nam przedstawianą, szczególną i wartą uwagi cechę, jest ona poparta konkretnym Case Study, czyli konkretną analizą przypadku.
Każdy z trzydziestu case’ów jest uporządkowany w pewien logiczny schemat. Zawierają one przedstawione poniżej elementy:
Co ważniejsze nie wszystkie przedstawiane kampanie oparte są o wielotysięczne czy milionowe fundusze. Niektóre z nich to koszt jedynie kilkudziesięciu dolarów, co oczywiście może dziwić.
Okładka książki jest kolorowa. Na planie głównym znajduje się wykres przedstawiający pięć etapów przedstawionych podczas analizowania przypadków: Decoration (dekoracja), Statistics (statystyka), Idea (pomysł), Architect (architekt), Reward (nagroda).
Przedstawione w książce pomysły zapewne będą inspiracją dla nowo powstających kampanii. Ciekawe pomysły mogą być wzorowane na tych opisanych, a co najważniejsze czytelnik po ich przeczytaniu nie boi się zaryzykować ze swoją odważną kampanią. Warte przeczytania, szczególnie dla osób mniej zaawansowanych w znajomości programów reklamowych.
AdWords to system reklamowy stworzony przez firmę Google. Pozwala on na wyświetlanie treści sponsorowanych w wyszukiwarce Google, oraz na stronach współpracujących w programie AdSense. Wszyscy użytkownicy Internetu, korzystający ze wspomnianej wyszukiwarki, są przyzwyczajeni do wyświetlających się dopasowanych, zaskakujących, czasami ciekawych odpowiedzi na próbę wyszukania informacji.
Książka „AdWords 360 °. Katalog skutecznych kampanii”, podzielona jest na pięć rozdziałów. Każdy z nich prezentuje odmienną część z której składa się opisywany system. Za każdym razem, gdy autorka przybliża nam przedstawianą, szczególną i wartą uwagi cechę, jest ona poparta konkretnym Case Study, czyli konkretną analizą przypadku.
Każdy z trzydziestu case’ów jest uporządkowany w pewien logiczny schemat. Zawierają one przedstawione poniżej elementy:
- Podstawowe informacje tj. marka, kraj, czas realizacji i rodzaj kampanii.
- Krótki opis przedstawianej firmy – kilka słów czym się zajmuje.
- Danie główne – opis zrealizowanej kampanii
- Efekt – Podsumowanie osiągniętych wyników
Co ważniejsze nie wszystkie przedstawiane kampanie oparte są o wielotysięczne czy milionowe fundusze. Niektóre z nich to koszt jedynie kilkudziesięciu dolarów, co oczywiście może dziwić.
Okładka książki jest kolorowa. Na planie głównym znajduje się wykres przedstawiający pięć etapów przedstawionych podczas analizowania przypadków: Decoration (dekoracja), Statistics (statystyka), Idea (pomysł), Architect (architekt), Reward (nagroda).
Przedstawione w książce pomysły zapewne będą inspiracją dla nowo powstających kampanii. Ciekawe pomysły mogą być wzorowane na tych opisanych, a co najważniejsze czytelnik po ich przeczytaniu nie boi się zaryzykować ze swoją odważną kampanią. Warte przeczytania, szczególnie dla osób mniej zaawansowanych w znajomości programów reklamowych.
DobreRecenzje.pl Marek; 2016-02-22
Wybraniec. Życie po śmierci na Evereście
Zawsze kiedy słyszę „Everest”, „Dach Świata”, przeszywa mnie dreszcz – przerażenia, podziwu, emocji i fascynacji jednocześnie. Majestatyczny, masywny szczyt, który zaprasza do walki i decyduje, jedynie on decyduje o tym kto z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko. Silni, twardzi, zahartowani ludzie, o umyśle ostrym jak brzytwa, sile charakteru i psychice ze stali, którzy podejmuja wyzwanie do stoczenia boju o żucie lub śmierć. „Wybraniec. Życie po śmierci na Eveeście” musiało zostać przeze mnie przeczytane!
Lincoln Hall pisarz a zarazem jeden z najbardziej znanych na świecie himalaistów. Pochodził z Australii. W swojej ponad trzydziestoletniej karierze zdobywał głównie szczyty Himalajów, And czy Antarktydy. Uczestniczył w pierwszej australijskiej wyprawie na Mount Everest w 1984 roku, gdzie odegrał kluczową rolę (niestety, z powodu choroby wysokościowej samego szczytu nie zdobył). W życiu prywatnym mąż, ojciec dwójki dzieci, redaktor magazynów turystycznych, dyrektor Australian Himalayan Foundation. W 1987 oku został odznaczony Orderem Australii, najwyższym odznaczeniem państwowym, za zasługi dla himalaizmu.
Rok 2006. Doświadczony Himalaista dostaje propozycję udziału w wyprawie Christophera, który chciał być najmłodszą osobą, która stanęła na Dachu Świata. Pomimo dość krótkiego okresu dzielącego go od otrzymania wiadomości do wyprawy – decyduje się, musi wyrównać rachunki z tą Górą. Lincaln Hall dokładnie opisuje proces decyzyjny, przygotowania, wylot do Nepalu, etapy wspinaczki, aklimatyzacje. Poznajemy uczestników wyprawy, ich funkcje. Książka pokazuje jak bardzo sam Lincoln zaskoczony był organizacją komercyjnej wyprawy, sam pamiętał jak one wyglądały na 20 lat przed wyprawą w 2006 roku Autor zakłada nam ciepły kombinezon, buty i zabiera w podróż na Everest. Mount Everest. Podróż pełna jest małych sukcesów, porażek. Hall zabiera w otchłań, gdzie życie i śmierć przenikają się wzajemnie. Czytelnik przeżywa to wszystko razem z uczestnikiem wyprawy, który wchodzi na szczyt Dachu Świata:
„Euforia może przejąć nad Tobą kontrolę jeśli jej na to pozwolisz. Nie dla mnie były chwile spod znaku „marzenia się spełniają”. Jeszcze nie. Nie, dopóki nie zejdę z góry”.
Niestety, dla samego bohatera podróż powrotna ze szczytu nie jest już taka szczęśliwa. Zejście, obrzęk mózgu, halucynacje, wsparcie towarzyszy, przegrana z żywiołem, po której następuje, niezwykły zwrot akcji.
Alek Lwow, himalaista o książce Halla mówi:
„Historia opisana w tej książce przez Lincolna Halla jest niezwykła i poruszająca. Niezwykła, gdyż przetrwanie nocy pod wierzchołkiem Everestu przez skrajnie wycieńczonego alpinistę i późniejszy jego szczęśliwy powrót do bazy, zdarza się niezmiernie rzadko. Poruszająca, gdyż swe przeżycia potrafił Lincoln – „Nieboszczyk Szczęściarz” – detalicznie i sugestywnie opisać.”
Uważam te słowa za kwintesencję. Lincoln Hall prowadzi nad krok za krokiem. Jego opisy przeżyć, zachowań, etapów pokonywanej drogi sprawiają, że czytelnik razem z nim pokonuje drogę na Dach Świata. Książka wymaga uwagi i zaangażowania w śledzeniu tej historii. Minusem, w moim odczuciu, był fakt, że niektóre osoby nie są w stanie wyobrazić sobie topografii, przestrzeni w drodze na szczyt. Więcej poglądowych mapek (poza jedną) czy zdjęć fragmentów trasy mogłaby przynajmniej w minimalnym stopniu oddać obraz przemierzanej trasy. W tym przypadku zostaje nam jednak nasza wyobraźnia.
Powieść „Wybraniec. Życie po śmierci na Evereście”, jest niezwykle ważnym głosem szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy komercyjne wyprawy stają się coraz bardziej popularne. Dysponując odpowiednią gotówką i jakimś doświadczeniem w górach jesteśmy w stanie wziąć udział w modnej, ostatnimi czasy, wyprawie.
„To zawsze góra ma decydujące słowo, to ona decyduje czy Cię wpuści czy nie”
to zdanie, wypowiadane z wielką powagą i pokorą przez himalaistów, zdaje się umykać w snobistycznym dążeniu do udziału w wyprawie.
Mając w ręce tę książkę czytamy nie tylko opowieść o wyprawie, współpracy, charcie ducha, ale też o tym jak łatwo nawet wielkie doświadczenie wysokogórskie może przegrywać z siłą natury. Książka jest lekturą wymagającą ale i wciągającą. Napisana w dobrym stylu, językiem, który jest zrozumiały, a wszelkie niejasności, specjalistyczne oraz typowe słowa wytłumaczone są w słowniku na końcu książki, gdzie znajduje się tez kilka zdjęć uczestników po zakończonej wyprawie.
Poznajcie Wybrańca, przemierzcie z nim trasę i stańcie na Dachu Świata, przeżyjcie i żyjcie. Inaczej. Zdecydowanie polecam!
Lincoln Hall pisarz a zarazem jeden z najbardziej znanych na świecie himalaistów. Pochodził z Australii. W swojej ponad trzydziestoletniej karierze zdobywał głównie szczyty Himalajów, And czy Antarktydy. Uczestniczył w pierwszej australijskiej wyprawie na Mount Everest w 1984 roku, gdzie odegrał kluczową rolę (niestety, z powodu choroby wysokościowej samego szczytu nie zdobył). W życiu prywatnym mąż, ojciec dwójki dzieci, redaktor magazynów turystycznych, dyrektor Australian Himalayan Foundation. W 1987 oku został odznaczony Orderem Australii, najwyższym odznaczeniem państwowym, za zasługi dla himalaizmu.
Rok 2006. Doświadczony Himalaista dostaje propozycję udziału w wyprawie Christophera, który chciał być najmłodszą osobą, która stanęła na Dachu Świata. Pomimo dość krótkiego okresu dzielącego go od otrzymania wiadomości do wyprawy – decyduje się, musi wyrównać rachunki z tą Górą. Lincaln Hall dokładnie opisuje proces decyzyjny, przygotowania, wylot do Nepalu, etapy wspinaczki, aklimatyzacje. Poznajemy uczestników wyprawy, ich funkcje. Książka pokazuje jak bardzo sam Lincoln zaskoczony był organizacją komercyjnej wyprawy, sam pamiętał jak one wyglądały na 20 lat przed wyprawą w 2006 roku Autor zakłada nam ciepły kombinezon, buty i zabiera w podróż na Everest. Mount Everest. Podróż pełna jest małych sukcesów, porażek. Hall zabiera w otchłań, gdzie życie i śmierć przenikają się wzajemnie. Czytelnik przeżywa to wszystko razem z uczestnikiem wyprawy, który wchodzi na szczyt Dachu Świata:
„Euforia może przejąć nad Tobą kontrolę jeśli jej na to pozwolisz. Nie dla mnie były chwile spod znaku „marzenia się spełniają”. Jeszcze nie. Nie, dopóki nie zejdę z góry”.
Niestety, dla samego bohatera podróż powrotna ze szczytu nie jest już taka szczęśliwa. Zejście, obrzęk mózgu, halucynacje, wsparcie towarzyszy, przegrana z żywiołem, po której następuje, niezwykły zwrot akcji.
Alek Lwow, himalaista o książce Halla mówi:
„Historia opisana w tej książce przez Lincolna Halla jest niezwykła i poruszająca. Niezwykła, gdyż przetrwanie nocy pod wierzchołkiem Everestu przez skrajnie wycieńczonego alpinistę i późniejszy jego szczęśliwy powrót do bazy, zdarza się niezmiernie rzadko. Poruszająca, gdyż swe przeżycia potrafił Lincoln – „Nieboszczyk Szczęściarz” – detalicznie i sugestywnie opisać.”
Uważam te słowa za kwintesencję. Lincoln Hall prowadzi nad krok za krokiem. Jego opisy przeżyć, zachowań, etapów pokonywanej drogi sprawiają, że czytelnik razem z nim pokonuje drogę na Dach Świata. Książka wymaga uwagi i zaangażowania w śledzeniu tej historii. Minusem, w moim odczuciu, był fakt, że niektóre osoby nie są w stanie wyobrazić sobie topografii, przestrzeni w drodze na szczyt. Więcej poglądowych mapek (poza jedną) czy zdjęć fragmentów trasy mogłaby przynajmniej w minimalnym stopniu oddać obraz przemierzanej trasy. W tym przypadku zostaje nam jednak nasza wyobraźnia.
Powieść „Wybraniec. Życie po śmierci na Evereście”, jest niezwykle ważnym głosem szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy komercyjne wyprawy stają się coraz bardziej popularne. Dysponując odpowiednią gotówką i jakimś doświadczeniem w górach jesteśmy w stanie wziąć udział w modnej, ostatnimi czasy, wyprawie.
„To zawsze góra ma decydujące słowo, to ona decyduje czy Cię wpuści czy nie”
to zdanie, wypowiadane z wielką powagą i pokorą przez himalaistów, zdaje się umykać w snobistycznym dążeniu do udziału w wyprawie.
Mając w ręce tę książkę czytamy nie tylko opowieść o wyprawie, współpracy, charcie ducha, ale też o tym jak łatwo nawet wielkie doświadczenie wysokogórskie może przegrywać z siłą natury. Książka jest lekturą wymagającą ale i wciągającą. Napisana w dobrym stylu, językiem, który jest zrozumiały, a wszelkie niejasności, specjalistyczne oraz typowe słowa wytłumaczone są w słowniku na końcu książki, gdzie znajduje się tez kilka zdjęć uczestników po zakończonej wyprawie.
Poznajcie Wybrańca, przemierzcie z nim trasę i stańcie na Dachu Świata, przeżyjcie i żyjcie. Inaczej. Zdecydowanie polecam!
moznaprzeczytac.pl Izabela Łącka; 2016-02-22
Kali Linux. Audyt bezpieczeństwa sieci Wi-Fi dla każdego. Wydanie II
Jako młody entuzjasta cyberbezpieczeństwa chętnie wziąłem się za czytanie ‘’Kali Linux Audyt bezpieczeństwa sieci Wi-Fi dla każdego’’. Wydana w 2015 roku, informacje w niej zawarte są świeże, a sama książka kosztuje 49 zł. Jest ona napisana przez Vivek Ramachandran, który zajmuje się bezpieczeństwem sieci bezprzewodowych od wielu lat. Jest on także wynalazcą ataku typu Caffe Latte i był jednym z programistów implementujących protokół 802.1x. W środowisku hakerskim jest on najbardziej znany jako założyciel portalu http://www.securitytube.net, która jest odwiedzana przez 100 tysięcy internautów miesięcznie. Drugi autor Cameron Buchanon jest zawodowoym pentesterem wykonującym testy penetracyjne na całym świecie, jest on także autorem wielu publikacji odnośnie bezpieczeństwa systemów komputerowych. Autorzy zdecydowanie mają wystarczające doświadczenie w technikach opisanych w książce.
Sam format książki jest bardzo przyjemny. Na początku każdego rozdziału jest trochę teorii, nie za dużo, ale wystarczająco żeby przejść do pratyki i zrozumieć co i dlaczego robimy. Po teorii przechodzimy do czynów. Cała książka jest napisana w taki sposób, żeby osoba czytająca i posiadająca odpowiedni sprzęt (komputer(y), router, adapter WiFi z możliwością wstrzykiwania i nasłuchiwania pakietów) była w stanie zbudować swoje własne laboratorium do ćwiczenia ataków opisanych w książce. W podrozdziale ‘’Czas na działanie’’ każdy atak jest opisany krok po kroku. Polecenia użyte wraz z ich argumentami są wytłumaczone i ich działanie jest często pokazane na zrzutach ekranu. Zawsze pod koniec mamy krótkie podsumowanie tłumaczące co się właściwie stało i jak udało nam się to zrobić. Czasami w książce występują krótkie quizy (odpowiedzi na końcu książki), a czasami znajdziemy akapit ‘’Zrób to sam’’ które radzę każdemu przećwiczyć, bo naprawdę potwierdzają one, że rozumiemy opisany wcześniej atak. W pierwszej połowie książki znajdziemy instrukcję opisującą jak stworzyć własne laboratorium, jak użyć karty sieciowej w trybie monitor, a co za tym idzie, jak użyć programu Wireshark do monitorowania pakietów i filtrowania ich w celu znalezienia informacji przydatnych dla nas. Oczywiście dowiemy się jak ominąć uwierzytelnianie sieci z ukrytym BSSID, z filtrowaniem MAC, z współdzielonym kluczem, z szyfrowaniem WEP, oraz z WPA/WPA2 PSK.
Dla mnie osobiście pierwsza połowa książki wydawała się dosyć nudna, i była bardziej powtórzeniem niż czymś nowym. W drugiej połowie książki znajdziemy bardziej zaawansowanie techniki takie jak ataki na infastrukturę, ataki na klienta, ataki Man-in-the-Middle, przechwytywanie sesji, ataki na WPA-Enterprise z serwerami Radius, a także znajdziemy tutaj metodologie testów penetracyjnych sieci WiFi i wiele innych.
Autorzy tej książki chcieli napisać ją w sposób, który będzie odpowiedni dla początkujących jak i tych bardziej zaawansowanych użytkowników, i myślę że im się to udało. Polecam tę książke dla każdego zainteresowanego tematyką cyberbezpieczeństwa.
Sam format książki jest bardzo przyjemny. Na początku każdego rozdziału jest trochę teorii, nie za dużo, ale wystarczająco żeby przejść do pratyki i zrozumieć co i dlaczego robimy. Po teorii przechodzimy do czynów. Cała książka jest napisana w taki sposób, żeby osoba czytająca i posiadająca odpowiedni sprzęt (komputer(y), router, adapter WiFi z możliwością wstrzykiwania i nasłuchiwania pakietów) była w stanie zbudować swoje własne laboratorium do ćwiczenia ataków opisanych w książce. W podrozdziale ‘’Czas na działanie’’ każdy atak jest opisany krok po kroku. Polecenia użyte wraz z ich argumentami są wytłumaczone i ich działanie jest często pokazane na zrzutach ekranu. Zawsze pod koniec mamy krótkie podsumowanie tłumaczące co się właściwie stało i jak udało nam się to zrobić. Czasami w książce występują krótkie quizy (odpowiedzi na końcu książki), a czasami znajdziemy akapit ‘’Zrób to sam’’ które radzę każdemu przećwiczyć, bo naprawdę potwierdzają one, że rozumiemy opisany wcześniej atak. W pierwszej połowie książki znajdziemy instrukcję opisującą jak stworzyć własne laboratorium, jak użyć karty sieciowej w trybie monitor, a co za tym idzie, jak użyć programu Wireshark do monitorowania pakietów i filtrowania ich w celu znalezienia informacji przydatnych dla nas. Oczywiście dowiemy się jak ominąć uwierzytelnianie sieci z ukrytym BSSID, z filtrowaniem MAC, z współdzielonym kluczem, z szyfrowaniem WEP, oraz z WPA/WPA2 PSK.
Dla mnie osobiście pierwsza połowa książki wydawała się dosyć nudna, i była bardziej powtórzeniem niż czymś nowym. W drugiej połowie książki znajdziemy bardziej zaawansowanie techniki takie jak ataki na infastrukturę, ataki na klienta, ataki Man-in-the-Middle, przechwytywanie sesji, ataki na WPA-Enterprise z serwerami Radius, a także znajdziemy tutaj metodologie testów penetracyjnych sieci WiFi i wiele innych.
Autorzy tej książki chcieli napisać ją w sposób, który będzie odpowiedni dla początkujących jak i tych bardziej zaawansowanych użytkowników, i myślę że im się to udało. Polecam tę książke dla każdego zainteresowanego tematyką cyberbezpieczeństwa.
DobreRecenzje.pl KNI; 2016-02-22
Photoshop. Profesjonalny retusz i fotomontaż
Jeśli zawsze chcieliście się dowiedzieć, jak powstają plakaty filmowe albo realistyczne zdjęcia nieistniejących miejsc, zaludnione osobami przypominającymi królika z Alicji w Krainie Czarów albo Iron Mana, to właśnie jest okazja. W nowej książce na temat fotomontażu Glyn Dewis dzieli się swoją wiedzą człowieka, który zrobił już niejeden projekt dla telewizji i kina.
To nie jest książka o usuwaniu pryszczy i wygładzaniu cery. Wręcz przeciwnie. Tu mają być zmarszczki (tam, gdzie być powinny, i nigdzie indziej), krew, pot i łzy. Oraz śnieg, deszcz, kurz, ale też rzeczy bardziej pozytywne: zielona trawa czy nieoczekiwany błysk światła w mroku. Wszystko to, rzecz jasna, stworzone ręką retuszera, albo przynajmniej tą ręką wklejone z innego zdjęcia.
Przyjrzyjmy się na początek okładce. Na oryginalnym zdjęciu nie było trawy, nie było chmur, ptaka ani drzewka akacji w tle. Był tylko nosorożec, zabudowania ogrodu zoologicznego za nim, ziemisty wybieg przed nim oraz białe niebo w tle. Trochę magii, kilka dodatkowych zdjęć i mamy afrykańską sawannę. Tego gatunku czarów jest w książce więcej: mamy podobną sawannę z promieniami słońca prześwitującymi przez deszczowe chmury (oczywiście, ani słońca, ani deszczu tak naprawdę nie było), lwa wypuszczonego z klatki i myszy harcujące na desce serów. Oraz całe mnóstwo ludzi i nieludzi, umieszczonych w przeróżnych, niekoniecznie realistycznych sytuacjach.
Autor krok po kroku tłumaczy wszystkie technikalia, czasem zahaczając o tematy, które wydawałyby się mało związane z fotografią. Dowiemy się na przykład, w jaki sposób tworzy się pędzle (tak, właśnie pędzle) służące do urealistyczniania fotomontaży. Pędzel w kształcie trawy, futra, kurzu czy odprysków - takie rzeczy przydają się, gdy trzeba połączyć kilka zdjęć i zamaskować szwy. Oprócz tego oczywiście wyjaśnione są wszystkie podstawowe sztuczki z kapelusza fotomontażysty: zaznaczanie, w tym również skomplikowanych kształtów takich jak włosy, dopasowywanie kolorystyki i oświetlenia elementów składowych, tuszowanie krawędzi, nakładanie tekstur. Dość zaskakujące są na przykład metody tworzenia wiarygodnej linii horyzontu w sytuacji, gdy ziemia pochodzi z jednego zdjęcia, a niebo z innego. Dewis uczy, że pracując nad zdjęciem, trzeba mieć zawsze w pamięci trójwymiarowość realnego świata i głębię ostrości fotografii. Płatki śniegu wydają się przecież większe, gdy są bliżej obiektywu, prawda? Więc te bardziej oddalone trzeba namalować jako mniejsze? nawet jeśli wymaga to utworzenia dodatkowych warstw. Trzeba też pamiętać, że wraz z oddaleniem zmniejsza się wyrazistość i nasycenie obiektów, a ich ostrość musi być zgodna z otoczeniem. Dużo do pamiętania? Fotomontaż nie jest łatwy.
Część prezentowanych metod nie służy do tworzenia obrazów, tylko do łatania niedostatków samych fotografii. Na przykład wyrównywanie oświetlenia na portretach studyjnych szybciej dałoby się zrobić, ustawiając lampy tak jak trzeba. Niemniej jednak, pokazywane sposoby radzenia sobie z tym i innymi problemami są niewątpliwie skuteczne i dają efekt wyglądający profesjonalnie, choć nie zawsze realistycznie? no ale czy wilkołak może być realistyczny?
Wszystkie metody są tłumaczone na przykładach-projektach, widzimy więc, skąd wychodzimy i jaki jest cel działań. Bywa jednak, że jest on dość oddalony? pod względem stron. Instrukcja tworzenia pędzla do nanoszenia pyłu na przykład przyda się w kilku projektach: i tam, gdzie biegnie Iron Man, i tam, gdzie samochody się zderzyły (tak, jest też instrukcja wirtualnego wgniatania karoserii), i w zaśnieżonym lesie. Natomiast pełne projekty to nie wszystko, bo gdy zachodzi potrzeba wyjaśnienia jakiegoś szczególnego triku, autor sięga po odrębne przykłady, przydatne do pokazania właśnie tego.
Trzeba jeszcze zaznaczyć, że to nie jest książka dla całkiem początkujących adeptów Photoshopa. Wprawdzie metody są pokazane od początku do końca, ale autor zakłada, że czytelnik wie, co to są warstwy i maski, potrafi sobie znaleźć narzędzia w paletach itp. To w sumie całkiem rozsądne założenie: fotomontaż to sztuka na tyle trudna, że nie należy od niej zaczynać nauki edycji zdjęć. Najpierw warto nabrać trochę wprawy na czymś prostszym. Ale gdy już przełamiemy pierwsze photoshopowe lody - ta książka pomoże pójść krok dalej. A nawet kilka kroków. Polecamy!
To nie jest książka o usuwaniu pryszczy i wygładzaniu cery. Wręcz przeciwnie. Tu mają być zmarszczki (tam, gdzie być powinny, i nigdzie indziej), krew, pot i łzy. Oraz śnieg, deszcz, kurz, ale też rzeczy bardziej pozytywne: zielona trawa czy nieoczekiwany błysk światła w mroku. Wszystko to, rzecz jasna, stworzone ręką retuszera, albo przynajmniej tą ręką wklejone z innego zdjęcia.
Przyjrzyjmy się na początek okładce. Na oryginalnym zdjęciu nie było trawy, nie było chmur, ptaka ani drzewka akacji w tle. Był tylko nosorożec, zabudowania ogrodu zoologicznego za nim, ziemisty wybieg przed nim oraz białe niebo w tle. Trochę magii, kilka dodatkowych zdjęć i mamy afrykańską sawannę. Tego gatunku czarów jest w książce więcej: mamy podobną sawannę z promieniami słońca prześwitującymi przez deszczowe chmury (oczywiście, ani słońca, ani deszczu tak naprawdę nie było), lwa wypuszczonego z klatki i myszy harcujące na desce serów. Oraz całe mnóstwo ludzi i nieludzi, umieszczonych w przeróżnych, niekoniecznie realistycznych sytuacjach.
Autor krok po kroku tłumaczy wszystkie technikalia, czasem zahaczając o tematy, które wydawałyby się mało związane z fotografią. Dowiemy się na przykład, w jaki sposób tworzy się pędzle (tak, właśnie pędzle) służące do urealistyczniania fotomontaży. Pędzel w kształcie trawy, futra, kurzu czy odprysków - takie rzeczy przydają się, gdy trzeba połączyć kilka zdjęć i zamaskować szwy. Oprócz tego oczywiście wyjaśnione są wszystkie podstawowe sztuczki z kapelusza fotomontażysty: zaznaczanie, w tym również skomplikowanych kształtów takich jak włosy, dopasowywanie kolorystyki i oświetlenia elementów składowych, tuszowanie krawędzi, nakładanie tekstur. Dość zaskakujące są na przykład metody tworzenia wiarygodnej linii horyzontu w sytuacji, gdy ziemia pochodzi z jednego zdjęcia, a niebo z innego. Dewis uczy, że pracując nad zdjęciem, trzeba mieć zawsze w pamięci trójwymiarowość realnego świata i głębię ostrości fotografii. Płatki śniegu wydają się przecież większe, gdy są bliżej obiektywu, prawda? Więc te bardziej oddalone trzeba namalować jako mniejsze? nawet jeśli wymaga to utworzenia dodatkowych warstw. Trzeba też pamiętać, że wraz z oddaleniem zmniejsza się wyrazistość i nasycenie obiektów, a ich ostrość musi być zgodna z otoczeniem. Dużo do pamiętania? Fotomontaż nie jest łatwy.
Część prezentowanych metod nie służy do tworzenia obrazów, tylko do łatania niedostatków samych fotografii. Na przykład wyrównywanie oświetlenia na portretach studyjnych szybciej dałoby się zrobić, ustawiając lampy tak jak trzeba. Niemniej jednak, pokazywane sposoby radzenia sobie z tym i innymi problemami są niewątpliwie skuteczne i dają efekt wyglądający profesjonalnie, choć nie zawsze realistycznie? no ale czy wilkołak może być realistyczny?
Wszystkie metody są tłumaczone na przykładach-projektach, widzimy więc, skąd wychodzimy i jaki jest cel działań. Bywa jednak, że jest on dość oddalony? pod względem stron. Instrukcja tworzenia pędzla do nanoszenia pyłu na przykład przyda się w kilku projektach: i tam, gdzie biegnie Iron Man, i tam, gdzie samochody się zderzyły (tak, jest też instrukcja wirtualnego wgniatania karoserii), i w zaśnieżonym lesie. Natomiast pełne projekty to nie wszystko, bo gdy zachodzi potrzeba wyjaśnienia jakiegoś szczególnego triku, autor sięga po odrębne przykłady, przydatne do pokazania właśnie tego.
Trzeba jeszcze zaznaczyć, że to nie jest książka dla całkiem początkujących adeptów Photoshopa. Wprawdzie metody są pokazane od początku do końca, ale autor zakłada, że czytelnik wie, co to są warstwy i maski, potrafi sobie znaleźć narzędzia w paletach itp. To w sumie całkiem rozsądne założenie: fotomontaż to sztuka na tyle trudna, że nie należy od niej zaczynać nauki edycji zdjęć. Najpierw warto nabrać trochę wprawy na czymś prostszym. Ale gdy już przełamiemy pierwsze photoshopowe lody - ta książka pomoże pójść krok dalej. A nawet kilka kroków. Polecamy!
ewaipiotr.pl Ewa; 2016-02-22