ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Joga bez napinki

Na rynku wydawniczym znajdziemy całą masę książek poświęconym jodze – zarówno takich, które na bardzo zaawansowanym poziomie omawiają sztukę jogi, przez takie, które mają za zadanie wprowadzić w temat osoby, które dopiero zaczynają. Jogą interesuję się od dłuższego już czasu i miałam w rękach wiele książek jej poświęconych i z czystym sumieniem mogę polecić „Jogę bez napinki” Doroty Mrówki tym, którzy nie wiedzą o jodze nic, bądź niewiele, a chcieliby całościowo ogarnąć temat zanim zaczną praktykować.

Jeżeli w księgarniach przeglądasz książki o jodze, czytasz magazyny i portale branżowe, odwiedzasz blogi joginów polskich i zagranicznych, to możesz mieć sporą wiedzę, ale jeśli jednocześnie odczuwasz potrzebę uporządkowania jej, to „Joga bez napinki” będzie doskonałą propozycją również dla Ciebie.

Dorota Mrówka praktykuje jogę od parunastu lat ćwiczy jogę i swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami na swoim blogu www.zyciebeznapinki.pl. Jej książka „Joga bez napinki” w przejrzysty sposób odpowie na wszystkie pytania, jakie można mieć kiedy zaczyna się przygodę z jogą:

Dlaczego joga jest taka świetna?
Czym joga nie jest?
Jakie są szkoły i metody jogi?
Jak bezpiecznie praktykować jogę?
Jak ma się medytacja do jogi?
Dlaczego nie należy słuchać muzyki podczas ćwiczeń?

Autorka przekazuje nam nie tylko swoje osobiste doświadczenia, ale także cytuje najwybitniejszych praktyków jogi, powołuje się na najlepszą literaturę, jaka o jodze została napisana – aż brakuje mi bibliografii na końcu książki. „Joga bez napinki” jest napisana prostym, momentami potocznym językiem – z jednej strony wyczuwamy doskonałą znajomość tematu, a z drugiej nie ma w tym żadnej „napinki” – autorka prezentuje opinię, że joga jest dla każdego i może przynieść wielowymiarowe skutki.

Lekkość z jaką napisana jest książka nie wyklucza poważnego podejścia do tematu, albowiem autorka porusza też kontrowersyjne kwestie starając się rozprawić z niesprawiedliwymi mitami, które narosły wokół jogi – powołuje się na konkretne źródła, których wymieniać nie będę, ale zna je z pewnością każdy – środowisko ortodoksyjnych katolików przestrzega wszystkim, czego nie zna – na pewno w dobrej wierze…

„Joga bez napinki” Doroty Mrówki to naprawdę fachowa literatura dla każdego, kto interesuje się nie tylko jogą, ale po prostu poprawą jakości swojego życia – bo tym właśnie jest joga: pozwala nam zwolnić, być świadomym i wsłuchać się w swoje wewnętrzne potrzeby – to nie tylko skomplikowane asany i rozciągnięte ciało. Joga jest dla wszystkich: starszych i młodszych, chudszych i grubszych, bo „joga jest sztuką samorozwoju łączącą ciało, oddech i umysł”.
Kulturantki.pl Anna; 2016-03-13

Joga bez napinki

„Joga bez napinki” to podręcznik, tak nazywa swoją książkę Dorota Mrówka. Podręcznik jogi? Nie. „Joga bez napinki”, to wprowadzenie do jogi, to podręcznik deszyfrujący jogę, ukazujący ją zza kulis, ale też wyjaśniający zasady i filozofię jogi. To pozycja dla tych wszystkich, którzy zastanawiają się czy warto by było może wybrać się gdzieś, kiedyś na jogę i „o co tak naprawdę z tą jogą właściwie się rozchodzi”? – Słuszne odgadujesz Czytelniku, tak, Mrówka będzie Cię do jogi zachęcać.

Lekkim, nie pozbawionym dystansu i humoru językiem autorka krok po kroku rozjaśnia nam czym jest joga i czym joga nie jest. Jakie najważniejsze szkoły jogi czekają na chętnych, czym się różnią i jak znaleźć „swoją”. Jacy są nauczyciele jogi i jak mogą nas fantastycznie zrazić do nauki. Na co zwrócić uwagę przychodząc pierwszy raz do studia jogi, w jaki strój się zaopatrzyć, a jaki wybić sobie z głowy. Jak pierwsze zakwasy potrafią być powodem rezygnacji ze wspaniałej przygody i o wyższości szkoły jogi nad szkołą fitness w przypadku, który zdarzył się Dorocie Mrówce. Jak oddychać i jak medytować. A przede wszystkim o zdumiewającym odkrywaniu własnego ciała: „Ze zdziwieniem zauważyłam, że mam stopy, które są nie tylko wypełnieniem butów, ale żywymi tworami, i że je również należy odpowiednio ustawić, a palce mogą żyć własnym życiem”. Bo w tej lekturze istotne jest to, czego pani Dorota doświadczyła na własnej skórze. Czujemy, że jest szczera i wiarygodna, i że jej intencją jest nam pomóc. Lektura wypełniona jest więc praktycznymi i cennymi radami: o czym masz już wiedzieć zanim pierwszy raz trafisz na zajęcia jogi, jak przetrwać trudne początki i jakich błędów wystrzegać się jak ognia.

Jest to także pozycja edukacyjna. Nasza przewodniczka wyjaśnia wiele dziwnych sanskryckich pojęć oraz nazw i przemyca odrobinę mądrości jogowej ścieżki, gdzie ciało spotyka się z umysłem i duchem. Pomaga lepiej zrozumieć naturę i sens jogi. O jodze różni ludzie mówią i piszą całe mnóstwo niedorzeczności i głupot, przed jogą przestrzegają i jogą wręcz straszą – czy słusznie? Znajdziesz tu wyczerpującą odpowiedź.

Uważam, że „Jogę bez napinki” Doroty Mrówki powinno czym prędzej nabyć każde studio jogi w kraju, by wręczać na „dzień dobry” wszystkim zainteresowanym zapisaniem się na zajęcia, a także tym, których dręczą różne dylematy, „po co ta joga”?, „czy to na pewno dla mnie”? i „co mnie tutaj czeka po przekroczeniu progu”? – Dowiesz się jasno, ciekawie, rzeczowo i jak w tytule, bez zbędnego napinania się.

A zakończę pięknym cytatem, jakby żywcem wziętym z kursów Metody Silvy:
„Nie ma znaczenia czy i w co wierzysz. Ma znaczenie, czy chcesz zmienić swoje życie na lepsze” ":-)"
jezewski.eu

Magia porządków z feng shui

Zbliża się wiosna, natura budzi się do życia a to najlepszy czas na… zrobienie gruntownych porządków. Tak się składa, że weszłam w posiadanie książki, która daje ku temu ogromną motywację i podpowiada jak się do tego zabrać. Co ciekawe, jej autorka udowadnia, że bałagan w domu oznacza coś więcej niż powierzchowny nieporządek. Pokazuje jak wielki wpływ ma on na różne sfery życia. Uznałam, że wiosenna aura to doskonały moment na to, by przybliżyć Wam „Magię porządków z feng shui” Karen Kingston.

Autorka to znana na całym świecie specjalistka od feng shui i ekspertka w pozbywaniu się bałaganu. Prowadzi wiele warsztatów poświęconych tej tematyce, które cieszą się ogromną popularnością. Listy od ich uczestników wielokrotnie przytaczane są w książce. Korespondencja pokazuje jak zmiany wprowadzone w domu przełożyły się na wiele zmian życiowych poszczególnych osób. Muszę przyznać, że do tej pory patrzyłam na feng shui trochę z przymrużeniem oka, ale też i specjalnie się tym nie interesowałam, dlatego nie do końca znałam zasady, jakimi się kieruje. Po lekturze poradnika zmieniłam nieco zdanie. Nie mogę powiedzieć, żebym bezgranicznie wierzyła we wszystko i stawiała to na piedestale, ale sporo aspektów dało mi do myślenia.

Sama książka nie jest specjalnie gruba i czyta się ją szybko, ale nie jest to typ literatury, którą od razu po skończeniu odkłada się na półkę. Każdy pojedynczy rozdział to szereg wskazówek, podpowiedzi i pytań, które skłaniają do refleksji nad swoim najbliższym otoczeniem. Przytaczane są konkretne przykłady, pokazane jest to, co wpływa na nasze samopoczucie, problemy z akceptacją rzeczywistości i nieumiejętność radzenia sobie ze wspomnieniami z przeszłości. „Magia porządków z feng shui” rozpoczyna się całemu działowi, który pomaga „zrozumieć bałagan”, następnie autorka odpowiada na pytanie „gdzie kryje się bałagan?”, potem zostaje już tylko czas na przemyślenia i… porządki!

„Ludzie trzymają wokół siebie wiele różnych rzeczy, ponieważ boją się ich pozbyć – boją się emocji, jakie mogą poczuć podczas przeglądania tych rzeczy, boją się, że wyrzucając jakąś rzecz, popełnią błąd, którego potem będą żałowali, boją się, że staną się bardziej bezbronni i narażeni na ryzyko. Pozbywanie się bałaganu może się wiązać z wieloma dylematami, z którymi trzeba się uporać. Każdy o tym intuicyjnie wie.”

Autorka pokazuje m.in. jak podzielić swój dom, mieszkanie na kilka stref, które odpowiadają poszczególnym sferom naszego życia: dobrobyt, sława, związki, rodzina, zdrowie, kreatywność, wiedza, podróże i pomocni przyjaciele. W ramach ciekawostki – największe zmiany w mieszkaniu wprowadziłam w strefie kreatywności i to właśnie tam najchętniej pracuję i piszę treści dla kulturantkowych czytelników.

Myślę, że w tej chwili jest za wcześnie na to, żeby powiedzieć, czy książka Karen Kingston zmieniła moje podejście i cokolwiek w życiu, ale wiem jedno – po tym jak zaczęłam przeprowadzać w domu porządki(co niekoniecznie przypadło do gustu reszcie domowników), lepiej się w nim czuję i mam wrażenie, że jest w nim więcej pozytywnej energii.  Nawet jeżeli część oznacza autosugestię, to warto zagłębić się w lekturę. Gwarantuję, że dzięki temu chętniej uporządkujecie to, co do tej pory było odwlekane – a jaka satysfakcja!
Kulturantki.pl Ewa; 2016-02-28

Między rodzicami a dziećmi. Przyjazne kontakty z pociechami

Jeśli jesteś jednym z tych rodziców, dla których wszystkie te opowieści o empatycznej komunikacji i budowaniu relacji brzmią hasłowo i nieprzejrzyście, którym brakuje propozycji konkretnych sformułowań, najlepiej podanych w kilku wariantach, to jest książka dla Ciebie.
Autorzy prezentują mnóstwo typowych sytuacji i dialogów, które rozpoznacie ze swoich domów, pokazując różne możliwe rozwinięcia i ich emocjonalne konsekwencje dla dziecka i całej rodziny. Podkreślają wagę słów, ich konstruktywny i destrukcyjny potencjał w budowaniu relacji w rodzinie.

Sporo miejsca poświęcają dyscyplinie i technikom wyznaczania granic. Mnóstwem przykładów ilustrują możliwe wyjścia z trudnych sytuacji, takich jak odmawianie pragnieniom dziecka, poranne napinki spowodowane niechęcią do porannego wstawania, konflikty między dziećmi, itp. Podpowiadają, jak wzmacniać zachwianą motywację dziecka do opieki nad domowym zwierzęciem, ćwiczenia gry na skrzypcach, wskazując, że najbardziej skuteczną zachętą jest empatyczne zrozumienie dla jego wysiłku. Swoje trzy grosze dorzucają do toczącej się dyskusji o karach i nagrodach, o ich wątpliwej wartości we wspieraniu rozwoju dzieci.

Książka jest ciekawa i miejscami dowcipna; bardzo duża liczba króciutkich rozdzialików pomaga znaleźć stosowny fragment, bez konieczności wertowania całej książki. Taki chyba był też zamysł autorów, bo ogólne zasady swojego podejścia parafrazują skrótowo w wielu miejscach książki.

Zabrakło mi jednoznacznie, niezachwianie negatywnej oceny kar cielesnych wymierzanych dzieciom. W podrozdziale „Dzieci się nie bije” znaleźć można stwierdzenie, że „wychowywanie dzieci bez wymierzenia im od czasu do czasu cielesnej kary jest prawie niemożliwe. Ale nigdy tego nie planujmy”. I wprawdzie autorzy argumentują później przeciwko biciu dzieci, w argumentacji tej przebija się niepotrzebnie przekaz, że „nie zawsze da się go uniknąć.” O konsekwencjach przemocy stosowanej przez dorosłych wobec dzieci wiemy dziś tyle, że takie sformułowania brzmią zupełnie anachronicznie i budzą sprzeciw.

Jestem wdzięczna autorom za rozdział na temat zazdrości, potraktowanej tu bardzo poważnie i obszernie. Przejmująco piszą o somatycznych objawach niewyrażonej wprost zazdrości oraz o tym, jak rywalizacja między dziećmi może „wypaczyć charakter i stać się przewodnim motywem czyjegoś niespokojnego życia”.

Ta książka jest pełna opowieści o nawróconych rodzicach, którzy próbują nieskutecznie wymusić na swoich dzieciach dane zachowanie (gniewem, szantażem, presją, itp.) i ostatecznie swój cel osiągają, sięgając po język pełen szacunku i empatii. Tak jest w przypadku ojca, który poległszy na karach i groźbach wobec niechętnego nauce syna, powiedział do niego w końcu: „Synu oczekujemy, że będziesz się bardziej starał, lepiej uczył i zdobędziesz większy zasób wiedzy. Świat potrzebuje wykształconych ludzi. Tyle jeszcze zostało problemów do rozwiązania. Ty mógłbyś się tym zająć”. Ładnie, prawda?
Opsychologii.pl - Porta i centrum praktyków psychologii Dorota Bartz-Janiec; 2016-03-04

Być jak Superman. Teoria i praktyka osiągania niemożliwego

Pojęcie przepływu stało się w ostatnim czasie dosyć powszechne. Co oznacza i z czym się wiąże? Jest terminem z pogranicza psychologii motywacji i psychologii pozytywnej. Przepływ wiąże się z wytwarzaniem niesamowitej ilości neuroprzekaźników w mózgu, które przekładają się na pewien stan euforii, która sprawia, że jesteśmy zdolni do rzeczy na co dzień nieosiągalnych. Brzmi być może na pozór prosto, ale wcale takie nie jest. Steven Kotler w książce „Być jak superman. Teoria i praktyka osiągania niemożliwego” pokazuje, że jest to termin niezwykle złożony. Przytacza liczne badania, doświadczenia i nieprawdopodobne osiągnięcia sportowców.

Nigdy nie zgłębiałam tajników sportów ekstremalnych i nie śledziłam dokonań na poszczególnych płaszczyznach. Snowboard, surfing, skoki ze spadochronem to jedynie kilka przykładów. Dlaczego autor skupił się właśnie na sportach ekstremalnych? W wielu dziedzinach przepływ warunkuje niesamowite wyniki w pracy, rewelacyjny koncert w przypadku muzyków, czy wynalazki technologiczne. Wszystko to jest oczywiście istotne, ale u fascynatów ekstremalnych wrażeń jest coś jeszcze – igranie ze śmiercią. W ich przypadku, brak pełnej koncentracji na danej czynności może skutkować śmiertelnym wypadkiem. Co ciekawe, kiedy dochodzą do granic swoich możliwości, czas wokół zwalnia, a niemożliwe staje się możliwe. Pokonanie ogromnej fali, jazda na desce ze złamaną kostką, rekordowy pobyt pod wodą bez oddychania. Interesujące jest to, że jednorazowy wyczyn uruchamia cały szereg kolejnych, coraz to bardziej zaawansowanych osiągnięć.

„Przepływ jest jak budka telefoniczna, do której chowa się Clark Kent, by zmienić swój strój; jest jak miejsce, z którego wyłania się superman.”

Autor wielokrotnie udowadnia, że sporty ekstremalne są dziedziną, w której o przepływ jest najłatwiej, ale pokazuje też, że może go osiągnąć każdy. Oprócz tego bardzo szczegółowo nakreśla, czym właściwie jest „przepływ”, co motywuje do tego, by dążyć do tego stanu, jak jest opisywany przez osoby, które go doświadczyły i w jaki sposób ludzie próbują „sztucznie” go osiągnąć. Nie brakuje też rozdziału poświęconego negatywnym skutkom i sportowcom, którzy dla niego zginęli.

„Prawdziwe wyzwanie polega na tym, jak ciągnąć to dalej, kiedy już ujeździłeś największą falę i pokonałeś największą odległość. Stawiasz sobie wyzwania wykraczające daleko poza to, co udało ci się zrobić do tej pory. A stawiając na swoim, zyskujesz poczucie, że udało ci się coś osiągnąć. Jeśli to coś niebezpiecznego, to takie doświadczenie da ci siłę do stawienia czoła innym rzeczom, które budzą twój lęk.” – Laird Hamilton

„Być jak superman” to książka, którą polecam nie tylko fanom sportów ekstremalnych. Pojawia się wiele informacji z zakresu psychologii i neurobiologii. Przytaczane są takie autorytety jak Jung i Zimbardo. Jest to literatura, która wymaga pewnego skupienia i zaangażowania w treść. Dla kogoś niewtajemniczonego, jak ja, nie wszystkie terminy były w pełni zrozumiałe, toteż musiałam się z koncentrować, żeby w pełni zrozumieć treść. Nie mniej lektura bardzo interesująca i dość nietypowa, dlatego zachęcam po sięgnięcie po książkę.
Kulturantki.pl Ewa; 2016-03-11
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile