Recenzje
Koty dziwaki. Kolorowanka
Kolorowanki są chyba znane nam wszystkim. O ile jeszcze kilka lat temu można by sądzić, że większość czytelników kojarzy je wyłącznie z czasami dzieciństwa, o tyle intuicja podpowiada mi, że prawdziwy szał kolorowanek ostatnich kilku lat sprawił, że czytelnicy tejże recenzji z dużym prawdopodobieństwem przynajmniej widzieli lub przeglądali podobne propozycje wydawnicze lub też mają z nimi do czynienia na co dzień. Być może wypełnianie kolorem konturów stało się jedną z ulubionych rozrywek dla tych, którzy skuszeni dobrą reklamą kolorowanek dla dorosłych oczekują pozytywnych efektów wynikających z takiej formy spędzania wolnego czasu: odprężenia, zdystansowania wobec zwykłych, codziennych spraw i pobudzenia kreatywności.
Tego ostatniego z pewnością nie brakuje współczesnym autorom kolorowanek i malowanek. Wraz z pojawiającymi się nowymi pozycjami w ofercie wydawniczej wzrasta ilość kreatywnych książeczek, które łączą standardową formułę kolorowanki z innymi, często zabawnymi zadaniami, które mają spełniać podobną rolę: odstresować, odprężyć, ale często też rozbawić. Taką właśnie "kolorowanką" jest książka Joanny Star Czupryniak, "Koty dziwaki. Kolorowanka odstresowująca dla całej rodziny". Najkrócej opisać ją można następująco:
„Odstresowująca kolorowanka, kompendium wiedzy i zabawa dla całej rodziny w jednym. To nie jest książka dla dzieci. To nie jest książka dla dorosłych. To książka dla każdego, w kim drzemie kot, zatem… niech kot będzie z Wami”.
Faktycznie, motywem który całkowicie zdominował tę książeczkę, jest KOT.
Wszystkie kolorowanki i zadania zaprojektowane przez autorkę są związane z domowymi ulubieńcami. Czy to labirynt, czy popularne "kółko i krzyżyk" czy tytułowa kolorowanka, za każdym razem w kreatywny sposób został wtrącony zabawny rysunek zwierzaka lub całego ich mnóstwa. Uroku a też i humoru dodają instrukcje do zadań czy ich tytuły, np.: "Poskładaj kota z części, może Ci się poszczęści". O dziwo, książeczka ma rozdziały, natomiast nie posiada spisu treści, jednak takie rozwiązanie w zasadzie nie przeszkadza, mimo iż jest tu całkiem sporo stron, bo ponad 100. Mniej więcej w połowie książeczki zaczyna się podział na rozdziały. Pierwszy z nich to "Sztuka&kultura". Tytuły poszczególnych stron mogą wiele zdradzić, np. "kocia sztuka ludowa" czy "kot w sztuce współczesnej". Niektóre z nich wprost doprowadzają do śmiechu - "Kot da Vinci" - myślę, że każdy już sobie wyobraża tę kolorowankę z kocią Moną Lisą w centrum.
Kolejny rozdzialik to "Nauka i technika", w którym przykładowe zadanie to "Wytwórz swego robota (dużą mysz, nie kota!)". Ostatnia część to "Duchowość" - chyba najbardziej zabawna. Przykładowe kolorowanki noszą tytuły "Pokaż mi swój ogon, a powiem ci kim jesteś", "Kocia aura" itp. Ostatnia strona, to mała niespodzianka dla odbiorcy - znajdują się tam dziecięce rysunki kotów, a poniżej czytamy "Moja córka Milena, również chciała być współautorką też książki. A proszę bardzo...". Jest to najlepsze potwierdzenie, że książka ma swoje przeznaczenie w każdej grupie wiekowej. Oczywiście jeśli tylko ktoś ma chęć na trochę dobrej zabawy humoru i lubi domowych mruczących drapieżców. Dla pasjonatów tych zwierzaków to chyba pozycja konieczna. Książeczka z pewnością spodoba się też osobom, które poddały się szałowi kolorowanek, a też cenią kreatywne i luźne podejście do formy tego typu książek i książeczek. Całość estetycznie zaaranżowana, wydana w nietypowym formacie przyciąga uwagę. Myślę, że jest to jedna z bardziej oryginalnych dostępnych w sprzedaży kolorowanek, czekam na kolejne zaskoczenie, ciekawe czego jeszcze możemy się spodziewać...
Tego ostatniego z pewnością nie brakuje współczesnym autorom kolorowanek i malowanek. Wraz z pojawiającymi się nowymi pozycjami w ofercie wydawniczej wzrasta ilość kreatywnych książeczek, które łączą standardową formułę kolorowanki z innymi, często zabawnymi zadaniami, które mają spełniać podobną rolę: odstresować, odprężyć, ale często też rozbawić. Taką właśnie "kolorowanką" jest książka Joanny Star Czupryniak, "Koty dziwaki. Kolorowanka odstresowująca dla całej rodziny". Najkrócej opisać ją można następująco:
„Odstresowująca kolorowanka, kompendium wiedzy i zabawa dla całej rodziny w jednym. To nie jest książka dla dzieci. To nie jest książka dla dorosłych. To książka dla każdego, w kim drzemie kot, zatem… niech kot będzie z Wami”.
Faktycznie, motywem który całkowicie zdominował tę książeczkę, jest KOT.
Wszystkie kolorowanki i zadania zaprojektowane przez autorkę są związane z domowymi ulubieńcami. Czy to labirynt, czy popularne "kółko i krzyżyk" czy tytułowa kolorowanka, za każdym razem w kreatywny sposób został wtrącony zabawny rysunek zwierzaka lub całego ich mnóstwa. Uroku a też i humoru dodają instrukcje do zadań czy ich tytuły, np.: "Poskładaj kota z części, może Ci się poszczęści". O dziwo, książeczka ma rozdziały, natomiast nie posiada spisu treści, jednak takie rozwiązanie w zasadzie nie przeszkadza, mimo iż jest tu całkiem sporo stron, bo ponad 100. Mniej więcej w połowie książeczki zaczyna się podział na rozdziały. Pierwszy z nich to "Sztuka&kultura". Tytuły poszczególnych stron mogą wiele zdradzić, np. "kocia sztuka ludowa" czy "kot w sztuce współczesnej". Niektóre z nich wprost doprowadzają do śmiechu - "Kot da Vinci" - myślę, że każdy już sobie wyobraża tę kolorowankę z kocią Moną Lisą w centrum.
Kolejny rozdzialik to "Nauka i technika", w którym przykładowe zadanie to "Wytwórz swego robota (dużą mysz, nie kota!)". Ostatnia część to "Duchowość" - chyba najbardziej zabawna. Przykładowe kolorowanki noszą tytuły "Pokaż mi swój ogon, a powiem ci kim jesteś", "Kocia aura" itp. Ostatnia strona, to mała niespodzianka dla odbiorcy - znajdują się tam dziecięce rysunki kotów, a poniżej czytamy "Moja córka Milena, również chciała być współautorką też książki. A proszę bardzo...". Jest to najlepsze potwierdzenie, że książka ma swoje przeznaczenie w każdej grupie wiekowej. Oczywiście jeśli tylko ktoś ma chęć na trochę dobrej zabawy humoru i lubi domowych mruczących drapieżców. Dla pasjonatów tych zwierzaków to chyba pozycja konieczna. Książeczka z pewnością spodoba się też osobom, które poddały się szałowi kolorowanek, a też cenią kreatywne i luźne podejście do formy tego typu książek i książeczek. Całość estetycznie zaaranżowana, wydana w nietypowym formacie przyciąga uwagę. Myślę, że jest to jedna z bardziej oryginalnych dostępnych w sprzedaży kolorowanek, czekam na kolejne zaskoczenie, ciekawe czego jeszcze możemy się spodziewać...
moznaprzeczytac.pl Anna; 2016-05-25
Oblubienice wojny
Na jakie próby wystawiona jest młoda dziewczyna, która nagle musi opuścić rodzinny dom i zacząć życie wśród innych, obcych kobiet?
Przyjaźń silniejsza niż wojna – tak można podsumować pierwszą powieść Helen Bryan. Coraz trudniejsza sytuacja panująca w Europie łączy losy pięciu młodych dziewczyn, pochodzących z różnych stron świata i środowisk. Miejscem, w którym splatają się historie Alice, Frances, Evangeline, Elsie i Tanni jest mała, niepozorna wioska w Anglii – Crowmarsh Priors.
Akcja toczy się w czasach, gdy Europa zmaga się z potwornościami II wojny światowej, jednak nie znajdziemy tu zbyt wielu szczegółów czy historycznych odnośników. Autorka skupia się głównie na życiu bohaterek, ich losach i codziennych rozterkach. Oczywiście pojawiają się tu wątki związane z przeciwnościami, jakie przyniosła wojna – nocne naloty niemieckich samolotów, pomoc ludziom ewakuowanym z miast. To wszystko jednak wydaje się nieco odległe i „przyćmione” prozą dnia codziennego.
Mimo toczącej się obok wojny i okołowojennej działalności głównych bohaterek, miałam wrażenie, że czytam lekką powieść. Znalazło się tu bowiem wiele wątków miłosnych, radości i problemów, z jakimi zmagają się kobiety – bez względu na miejsce zamieszkania czy sytuację materialną i społeczną.
Nie znajdziemy tu opowieści znanych z podręczników historii, opisujących tragedie, jakie rozgrywały się w naszym kraju. Warto spojrzeć innym okiem na to, co działo się w czasach objętych wojną poza granicami naszego państwa, jak żyli i jak reagowali na to mieszkańcy angielskiej wioski.
To typowa powieść obyczajowa, która jest idealną książką na długie, jesienno-zimowe wieczory. Szczególnie powinna spodobać się wrażliwym czytelniczkom z duszą romantyczki.
Czytelnik zaczyna i kończy przygodę w czasach współczesnych, w których to bohaterki postanowiły spotkać się ponownie, aby pomścić śmierć niewinnych osób. Czy wszystkie z nich przeżyły? Jak dziś odnoszą się do minionych wydarzeń? I czy czas leczy rany?
Przyjaźń silniejsza niż wojna – tak można podsumować pierwszą powieść Helen Bryan. Coraz trudniejsza sytuacja panująca w Europie łączy losy pięciu młodych dziewczyn, pochodzących z różnych stron świata i środowisk. Miejscem, w którym splatają się historie Alice, Frances, Evangeline, Elsie i Tanni jest mała, niepozorna wioska w Anglii – Crowmarsh Priors.
Akcja toczy się w czasach, gdy Europa zmaga się z potwornościami II wojny światowej, jednak nie znajdziemy tu zbyt wielu szczegółów czy historycznych odnośników. Autorka skupia się głównie na życiu bohaterek, ich losach i codziennych rozterkach. Oczywiście pojawiają się tu wątki związane z przeciwnościami, jakie przyniosła wojna – nocne naloty niemieckich samolotów, pomoc ludziom ewakuowanym z miast. To wszystko jednak wydaje się nieco odległe i „przyćmione” prozą dnia codziennego.
Mimo toczącej się obok wojny i okołowojennej działalności głównych bohaterek, miałam wrażenie, że czytam lekką powieść. Znalazło się tu bowiem wiele wątków miłosnych, radości i problemów, z jakimi zmagają się kobiety – bez względu na miejsce zamieszkania czy sytuację materialną i społeczną.
Nie znajdziemy tu opowieści znanych z podręczników historii, opisujących tragedie, jakie rozgrywały się w naszym kraju. Warto spojrzeć innym okiem na to, co działo się w czasach objętych wojną poza granicami naszego państwa, jak żyli i jak reagowali na to mieszkańcy angielskiej wioski.
To typowa powieść obyczajowa, która jest idealną książką na długie, jesienno-zimowe wieczory. Szczególnie powinna spodobać się wrażliwym czytelniczkom z duszą romantyczki.
Czytelnik zaczyna i kończy przygodę w czasach współczesnych, w których to bohaterki postanowiły spotkać się ponownie, aby pomścić śmierć niewinnych osób. Czy wszystkie z nich przeżyły? Jak dziś odnoszą się do minionych wydarzeń? I czy czas leczy rany?
dlaLejdis.pl Sandra Wróbel; 2016-05-25
Stinger. Żądło namiętności
Średnio lubię romanse. Najczęściej są przewidywalne i nudne. Zawsze dwie osoby się w sobie zakochują, dzieje się coś, przez co nie potrafią znów sobie zaufać i rozchodzą się, żeby później do siebie wrócić. Do tego te sceny erotyczne, w których nie ma spermy, ale jest esencja jego rozkoszy. Nie ma podniecenia, jest za to mrowienie w lędźwiach. Ech... Tak. Dlatego właśnie nie lubię romansów. W książce Mii Sheridan niby jest podobnie. Carson i Grace poznają się przypadkiem. On jest aktorem porno, ona przyszłą prawniczką. Nie przepadają sobie do gustu, jednakże dość szybko się to zmienia. Nie ma tutaj słodkiej, cukierkowej miłości. Rozstają się w bólu, ale bez płaczliwego pożegnania na lotnisku. Ich historia w normalnym życiu powinna się skończyć. Ale to przecież książka.
Mija prawie sześć lat. Tutaj z jednej strony daję minusa - za szybkie przeskakiwanie w miesiącach, które wygląda, jakby Mia Sheridan nie miała pomysłu co tam napisać. Z drugiej strony jest to plus - pisarka oszczędziła nam wzdychania do utraconej miłości i nudnych perypetii bohaterów, którzy próbują zmienić swoje życie. Po tych latach Grace zmieniła plany i została prokuratorem. Zaręczyła się. Carson wydoroślał, zaciągnął się do marynarki wojennej i został komandosem. Przeżył niezwykłe i straszne rzeczy. Jak to w książkach bywa - ich drogi znów się przecinają. Tym razem nie jest to przydatne dla żadnego z nich.
''Stinger. Żądło namiętności'' nie jest zwykłym romansem. Porusza bardzo ważną sytuację na całym świecie, a mianowicie prostytucję i zmuszanie do niej. Przez całą książkę gdzieś między wersami przewija się ten temat, by na koniec wybuchnąć niczym wulkan podczas erupcji. Na ostatniej stronie znajdziecie kilka witryn internetowych poruszających to zagadnienie, co upewnia nas w domysłach na temat myśli przewodniej książki.
Książka którą opisuję, jest powieścią miejscami zabawną, czasem smutną i przerażającą. Kończy się jak wiele romansów i obyczajówek i... Nie wymagam innego zakończenia. Serwis lubimyczytac.pl podpowiada, że jest to pierwszy tom serii Stinger, co jest dla mnie trochę zaskakujące, ponieważ w tej książce wszystko zostało już zakończone, a usilne wymyślanie dalszych losów raczej nie wyjdzie ogólnemu kształtowi na dobre.
Mija prawie sześć lat. Tutaj z jednej strony daję minusa - za szybkie przeskakiwanie w miesiącach, które wygląda, jakby Mia Sheridan nie miała pomysłu co tam napisać. Z drugiej strony jest to plus - pisarka oszczędziła nam wzdychania do utraconej miłości i nudnych perypetii bohaterów, którzy próbują zmienić swoje życie. Po tych latach Grace zmieniła plany i została prokuratorem. Zaręczyła się. Carson wydoroślał, zaciągnął się do marynarki wojennej i został komandosem. Przeżył niezwykłe i straszne rzeczy. Jak to w książkach bywa - ich drogi znów się przecinają. Tym razem nie jest to przydatne dla żadnego z nich.
''Stinger. Żądło namiętności'' nie jest zwykłym romansem. Porusza bardzo ważną sytuację na całym świecie, a mianowicie prostytucję i zmuszanie do niej. Przez całą książkę gdzieś między wersami przewija się ten temat, by na koniec wybuchnąć niczym wulkan podczas erupcji. Na ostatniej stronie znajdziecie kilka witryn internetowych poruszających to zagadnienie, co upewnia nas w domysłach na temat myśli przewodniej książki.
Książka którą opisuję, jest powieścią miejscami zabawną, czasem smutną i przerażającą. Kończy się jak wiele romansów i obyczajówek i... Nie wymagam innego zakończenia. Serwis lubimyczytac.pl podpowiada, że jest to pierwszy tom serii Stinger, co jest dla mnie trochę zaskakujące, ponieważ w tej książce wszystko zostało już zakończone, a usilne wymyślanie dalszych losów raczej nie wyjdzie ogólnemu kształtowi na dobre.
Skazani-na-ksiazki.blogspot.com/ Pani Lecter; 2016-05-08
Stinger. Żądło namiętności
To dziwaczny zbieg okoliczności, że pewnego weekendu, równolegle do siebie, odbywają się dwie konferencje, dokładnie w tym samym hotelu. Jeden, który jest celem Grace Hamilton - ambitnej studentki prawa, drugi, który w zamierzeniu, ma być między innymi dla Carsona Stingera, aktora porno. To dziwaczny zbieg okoliczności, że dwójka tak odmiennych od siebie ludzi, wpada sobie w oko od pierwszego wejrzenia. To dziwaczny zbieg okoliczności, że zacinają się w windzie, a ich pobyt w zamkniętej przestrzeni, prowadzi ich do zawarcia pewnego układu, który ma przysłużyć się obydwojgu. I w końcu, to dziwaczny zbieg okoliczności, że parę lat później, odmienieni, Grace i Carson ponownie się spotykają i nie potrafią trzymać się od siebie z daleka.
Może będziecie zdziwieni, ale wbrew tytułowi, "Stinger. Żądło namiętności" nie jest erotykiem. Nazwałabym tę książkę romansem, z pewnymi elementami New Adult oraz dodatkami w postaci... co prawda to prawda - wielu scen erotycznych, które jednak nie wypełniają pierwszego planu powieści. Fabuła opiera się na intensywnej więzi, która pewnego dnia połączyła Carsona i Grace, a która nie dała im o sobie zapomnieć przez wiele lat od ich rozstania, po to by wrócić ze zdwojoną mocą, przy ponownym spotkaniu.
Mia Sheridan zdążyła mnie przyzwyczaić, że w swoich książkach łączy historie romantyczne, z walkami wewnętrznymi, które przeżywają bohaterowie i kryminalnymi dodatkami, które w zamierzeniu, mają dodawać książce na znaczeniu. Po to by pokazać, że romans może coś ze sobą nieść. Niestety, w przypadku pióra tej pani, powiedziałabym, że pomieszanie kryminalnego aspektu z przesłodzoną historią romantyczną, skończyło się na tym, iż całość wypadła sztucznie, naciąganie, a jeśli połączyć to z nieudolną narracją z perspektywy faceta, to mamy filary tworzące "Stingera".
Problem w piórze Mii Sheridan jest taki, że stara się tworzyć historie o"prawdziwej miłości i o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni". Tyle, że nie wiem czy autorce ktoś powiedział, że prawdziwa miłość nie opiera się na gruchnięciu relacji opartej na seksie i naciąganej śpiewce o przeznaczeniu i losie. Cała więź Carsona i Grace wydawała mi się w najlepszym wypadku przesłodzona i sztuczna. Nie kupowałam tych wszystkich wewnętrznych walk i chaosu, które w nich zachodziły, bo po prostu nic mi się w tej historii nie trzymało kupy.
Na dodatek w tej powieści wszystko i wszyscy byli skrajni. Jeśli ktoś jest zły, to jest zły do szpiku kości, a cała reszta ludzi jest dobra. Jeśli ktoś jest zły, to wiadomo, że skończy źle, a jeśli ktoś jest dobry, to oczywiście wszystko będzie mu perfekcyjnie wychodzić, bo hej - bohaterowie tak mają. Nie wiem na jakim świecie Mia Sheridan żyje, ale w prawdziwym życiu, człowiek nie składa się z samych dobrych lub złych cech. I myślę, że w gruncie rzeczy, ten aspekt nierealności w książce, przesądził o tym, że nie byłam w stanie do końca cieszyć się lekturą. Choć nie mogę powiedzieć też, że była do końca zła. Bo nie była.
Pióro Sheridan jest naprawdę przyjemne, bohaterów drugoplanowych nie da się nie lubić, a całą historię można czytać bez wytchnienia, bo przyciąga człowieka jak magnes. I co prawda to prawda, wszystkie tak zwane "żarty"wydawały mi się kiczowate, co nie znaczy, że ani razu przy lekturze się nie uśmiechnęłam. Bo uśmiechnęłam się. Spodobały mi się czyste odruchy troski i lojalności. Spodobało mi się przedstawienie osób, które odpowiednio zmobilizowane, potrafią się zmierzyć ze swoimi lękami i rozpocząć walkę o własne marzenia i o realne cele. Podobało mi się ukazanie walki z przeciwnościami losu i podejmowanie wyzwań, jakie stawia przed ludźmi życie. Spodobała mi się sama idea połączenia skrajnie różnych jednostek i nakierowania ich losów w taki sposób by ścieżki ich egzystencji się ze sobą przeplatały. Przede wszystkim jednak, myślę, że warto zwrócić uwagę na koncepcję pomysłu, by spróbować nadać romansowi poważniejszemu wydźwięku.
To prawda, że w moim mniemaniu, Mii Sheridan to wszystko wyszło średnio w"Stingerze", ale doceniam próby, doceniam oryginalny pomysł i wplecenie w opowieść poważniejszych wątków, a także przedstawienie kariery wojskowego, którą myślę, że jeszcze mocniej mogliśmy po lekturze "Żądła namiętności" docenić.
Jakkolwiek nie krytykowałabym pewnych aspektów tej książki, nie żałuję, że pozwoliłam Mii Sheridan skraść mi kilka godzin, bo przeżycie ich w towarzystwie ciepłych uczuć, intensywnych emocji, wylewających się z kartek, było niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Co prawda historia nie uderzyła we mnie tak jak miałam nadzieję, że to zrobi, ale jestem pewna, że wiele osób odbierze ją znacznie lepiej ode mnie. Jeśli więc czujecie, że Carson Stinger i Grace mogą was porwać, mogą sprawić, że zapomnicie o całym świecie na rzecz tego co oni oferują, nie bójcie się dać im na to szansy.
Jakkolwiek nie krytykowałabym pewnych aspektów tej książki, nie żałuję, że pozwoliłam Mii Sheridan skraść mi kilka godzin, bo przeżycie ich w towarzystwie ciepłych uczuć, intensywnych emocji, wylewających się z kartek, było niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Co prawda historia nie uderzyła we mnie tak jak miałam nadzieję, że to zrobi, ale jestem pewna, że wiele osób odbierze ją znacznie lepiej ode mnie. Jeśli więc czujecie, że Carson Stinger i Grace mogą was porwać, mogą sprawić, że zapomnicie o całym świecie na rzecz tego co oni oferują, nie bójcie się dać im na to szansy.
sherry-stories.blogspot.com Sherry; 2016-05-08
Stinger. Żądło namiętności
Wszyscy mamy jakieś plany na życie, mniejsze większe, czasami zupełnie nieświadome. Niektóre zdarzenia sprawiają, że poukładany i znajomy świat wywraca się do góry nogami. Przypadkowe i, wydawałoby się, przykre spotkanie jest bodźcem do spojrzenia jeszcze raz w siebie, swoje pragnienia, dążenia, a także drzemiące uczucia. Mia Sheridan już raz pokazała mi, że potrafi pisać niesamowicie wciągająco, przy okazji jej powieści "Bez słów". Byłam ciekawa kolejnego spotkania z jej twórczością.
Podczas Zjazdu Studentów Prawa w Las Vegas Grace wpada na mężczyznę, który przykuwa jej wzrok. Poukładana studentka spostrzega, że Carson jest uczestnikiem Targów Erotycznych, co szybko studzi wszelki jej zapał na bliższą znajomość. Życie bywa jednak przewrotne, dwójka bohaterów dość szybko zetknie się ze sobą ponownie, zostaną zmuszeni do spędzenia razem czasu. Grace, "dziewczyna z planem", i Carson rzucający ciągłymi aluzjami seksualnymi - mimo widocznych przeciwieństw, przyciąganie między nimi jest namacalne. Miłe spędzenie weekendu może być ciekawym rozwiązaniem, jednak uczucia mogą zaburzyć życie obojga.
Od pierwszej strony historia rusza z kopyta. Nie ma czasu na przemyślenia, autorka zaczyna od szybkiego, nagłego i intensywnego spotkania dwójki bohaterów, które powinno być epizodem podczas tego weekendu, a które zmienia ich plany, a potem również życie, o sto osiemdziesiąt stopni. Niespodziewany przymusowy pobyt razem pozwala poznać trochę lepiej Grace i Carsona, zajrzeć pod ich maski, zrozumieć, że prawdziwe uczucia kryją głęboko w sobie.
Podczas Zjazdu Studentów Prawa w Las Vegas Grace wpada na mężczyznę, który przykuwa jej wzrok. Poukładana studentka spostrzega, że Carson jest uczestnikiem Targów Erotycznych, co szybko studzi wszelki jej zapał na bliższą znajomość. Życie bywa jednak przewrotne, dwójka bohaterów dość szybko zetknie się ze sobą ponownie, zostaną zmuszeni do spędzenia razem czasu. Grace, "dziewczyna z planem", i Carson rzucający ciągłymi aluzjami seksualnymi - mimo widocznych przeciwieństw, przyciąganie między nimi jest namacalne. Miłe spędzenie weekendu może być ciekawym rozwiązaniem, jednak uczucia mogą zaburzyć życie obojga.
Od pierwszej strony historia rusza z kopyta. Nie ma czasu na przemyślenia, autorka zaczyna od szybkiego, nagłego i intensywnego spotkania dwójki bohaterów, które powinno być epizodem podczas tego weekendu, a które zmienia ich plany, a potem również życie, o sto osiemdziesiąt stopni. Niespodziewany przymusowy pobyt razem pozwala poznać trochę lepiej Grace i Carsona, zajrzeć pod ich maski, zrozumieć, że prawdziwe uczucia kryją głęboko w sobie.
Mam wrażenie, że historia dzieli się na dwie części. Na początku jest namiętnie, słodko i niezobowiązująco, czyli wyłania się klasyczny erotyk, z odrobiną romansu. Dopiero po rozstaniu bohaterowie przechodzą liczne przemiany, uczą się życia a ich kolejne spotkanie nie należy już do najłatwiejszych. Tutaj autorka postanowiła poruszyć również trudniejsze tematy, trochę niszcząc tę sielankę z początku.
Grace to poukładana, planująca wszystko z wyprzedzeniem, a jednocześnie strasznie początkowo nudna osoba. Okazuje się jednak, że jej życie w momencie poznania Stingera wynika z przeszłości i chęci dopasowania się. Carson przedstawia się jako playboy, uwielbiający igraszki, myślący jedynie o przyjemnych chwilach, szalenie pociągający. Pierwsze wrażenie jest jednak bardzo mylące, a branża jakiej się podjął, gra w filmach porno, wynika z jego trudnego dzieciństwa i braku perspektyw. Namiętne chwile, które mają być jedynie chwilą przyjemności dla obojga bohaterów (Grace wypełnia w ten sposób również swój plan), okazują się trudne przy rozstaniu.
Po upojnym weekendzie bohaterowie powinni wrócić do swojego starego życia, a jednak uczucia, które się między nimi zrodziły nie pozwalają im zapomnieć. Zmieniają się, myśląc o tej drugiej osobie postanawiają walczyć o swoją przyszłość, budować lepsze perspektywy. Ponowne spotkanie bohaterów w zupełnie innej sytuacji życiowej, po latach, pozwoli sprawdzić, czy ich uczucia były tak bardzo głębokie, jak możemy przypuszczać. I czy pokonają bariery, które obecnie się między nimi pojawiają.
Podsumowując lekturę nie mogę pominąć niedociągnięć. Nie do końca przekonało mnie zakończanie tej historii, potoczyło się za szybko, za łatwo, trochę za bardzo sielankowo. Mam również wrażenie, że ilość wątków trudnych i problemowych, które autorka wprowadziła spowodowała, że są one momentami potraktowane po macoszemu. Może lepiej było zmniejszyć ich ilość, a bardziej się w nie zagłębić.
Grace to poukładana, planująca wszystko z wyprzedzeniem, a jednocześnie strasznie początkowo nudna osoba. Okazuje się jednak, że jej życie w momencie poznania Stingera wynika z przeszłości i chęci dopasowania się. Carson przedstawia się jako playboy, uwielbiający igraszki, myślący jedynie o przyjemnych chwilach, szalenie pociągający. Pierwsze wrażenie jest jednak bardzo mylące, a branża jakiej się podjął, gra w filmach porno, wynika z jego trudnego dzieciństwa i braku perspektyw. Namiętne chwile, które mają być jedynie chwilą przyjemności dla obojga bohaterów (Grace wypełnia w ten sposób również swój plan), okazują się trudne przy rozstaniu.
Po upojnym weekendzie bohaterowie powinni wrócić do swojego starego życia, a jednak uczucia, które się między nimi zrodziły nie pozwalają im zapomnieć. Zmieniają się, myśląc o tej drugiej osobie postanawiają walczyć o swoją przyszłość, budować lepsze perspektywy. Ponowne spotkanie bohaterów w zupełnie innej sytuacji życiowej, po latach, pozwoli sprawdzić, czy ich uczucia były tak bardzo głębokie, jak możemy przypuszczać. I czy pokonają bariery, które obecnie się między nimi pojawiają.
Podsumowując lekturę nie mogę pominąć niedociągnięć. Nie do końca przekonało mnie zakończanie tej historii, potoczyło się za szybko, za łatwo, trochę za bardzo sielankowo. Mam również wrażenie, że ilość wątków trudnych i problemowych, które autorka wprowadziła spowodowała, że są one momentami potraktowane po macoszemu. Może lepiej było zmniejszyć ich ilość, a bardziej się w nie zagłębić.
Historię Grace i Carsona czyta się szybko i przyjemnie, to ciekawa lektura na spokojne popołudnie, która odpręża i daje chwile wytchnienia. Z pewnością znajdzie liczne grono miłośników, a właściwie miłośniczek - romansów, lekkiej literatury erotycznej, przy której można się zrelaksować. Może pobudzić wyobraźnię i rozpalić zmysły. Może sprawić, że niecierpliwością będziecie czytać do końca, aby przekonać się czy miłość zwycięży. Sprawdźcie, czy "Stinger" zawróci Wam w głowie.
http://ksiazkowewyliczanki.blogspot.com/ Magda Barwińska; 2016-05-10