ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Stinger. Żądło namiętności

Kiedy spojrzycie na okładkę książki, przeczytacie tytuł, a do tego zagłębicie się w pierwsze sto stron powieści, pomyślicie dokładnie to co, ja typowy schematyczny, nijaki kolejny erotyk z gatunku przeciętnych. Jednak im dalej w fabułę, tym lepiej, inaczej i przede wszystkim bez typowego schematu. 
Grace studentka prawa, weekend spędza w Las Vegas na Zjeździe Studentów Prawa. W tym samym czasie i hotelu odbywa się konferencja branży erotycznej. Niespodziewanie studentka wpada na Carsona Stingera aktora heteroseksualnego. Ich znajomość nie zaczyna się dobrze, ale mimo to udaje im się spędzić ze sobą kilka upojnych chwil. Jak wiadomo, co stanie się w Vegas zostaje w Vegas. Przelotny romans, nie ma prawa bytu. Grace jest ambitna i ma jasno określone plany na przyszłość, a Carson nie jest idealnym materiałem na męża. Ich weekendowe uniesienia to tylko epizod. Po tych kilku chwilach ich drogi się rozchodzą i już nigdy nie powinny się zejść. 
 
Może zacznę od tego, co nie podobało mi się w książce. Po pierwsze strasznie zirytował mnie tył okładki, a raczej opis książki. Jeżeli przeczytałabym go przed lekturą książki, to nie spotkałby mnie taki moment zaskoczenia, jaki dostałam. Tak więc, jeżeli zdecydujecie się na tę książkę, NIE CZYTAJCIE tylnej części okładki.
Mylącym aspektem jest też okładka i tytuł, jak już wspomniałam, przywołuje na myśl typowy erotyk, którym książka jednak nie jest.
Wylałam swoje wszelkie żale teraz powiem wam, dlaczego MUSICIE PRZECZYTAĆ tę książkę.
Pierwszym ważnym wątkiem, jaki rzuca się w oczy, jest romans przyszłej pani prawnik z aktorem porno, tego jeszcze nie było. Oczywiście romans jest gorący, a relacja między tymi ludźmi oparta przede wszystkim na przyciąganiu seksualnym. Jednak jest w tym również coś więcej coś, co oboje uświadamiają sobie znacznie później. Czy to była miłość, czy tylko chora fascynacja ciałem? Tego już zdradzić wam nie mogę, musicie przekonać się sami.
W tej książce podobało mi się również to, w jaki sposób autorka przedstawiła nam świat kinematografii pornograficznej, zastanawiałam się, do jakiego stopnia autorka musiała przeniknąć w ten świat. Przedstawiła go bardzo realnie, choć z drugiej strony nie mogę tego stwierdzić na pewno, ponieważ nie mam bladego pojęcia, jak wygląda życie porno gwiazdy. 
 
,,[...] dużo bardziej boli, kiedy ma się coś dobrego, a potem się to straci, niż kiedy nawet się nie wie co się traci.".
 
Mia pokusiła się również na narracje, która jest moją ulubioną. Tak właśnie, mamy do czynienia z narracją naprzemienną, ostatnio coraz częściej spotykaną w tego typu książkach. Nie jestem w stanie powiedzieć, które rozdziały czytało mi się lepiej, w jednej  drugiej perspektywie jest wiele dobrego. 
Na uwagę zasługuje również postać Carsona, autorka starannie zarysowała tę postać. Dostajemy w nim zbitki jego przeszłości, widzimy jaki Stinger jest naprawdę i jaki zamierza być w przeszłości. Na co dzień ten mężczyzna zakłada maskę zobojętnienia, jednak w środku skrywa więcej bólu i empatii niż niejeden z nas.
Natomiast Grace jest bohaterką, która nie przypadła mi do gustu. Nie irytowała mnie, ale też nie zyskała niczym w moich oczach. Jest osobą ambitną, to jej trzeba przyznać, ale jednocześnie jest też nijaka, nie wyróżnia się na tle innych. Czy to oznacza, że autorka nie skupiła na niej swojej wagi? Nie, myślę po prostu, że tak miało być. Ona miała być pewna siebie tylko na znanym gruncie, kiedy znajduje się z niezaplanowanej sytuacji, traci grunt pod nogami i zaczyna panikować i zachowywać się irracjonalnie.
Autorka poruszyła też wiele znaczących wątków, o których nie mogę otwarcie mówić. Mówi o problemach, które dotykają ludzi na całym świecie, mówi o ciemnych interesach i bezlitosnych ludziach. wierzcie mi, autorka postarała się, aby jej książka wyróżniała się na tle innych... i Stinger właśnie się wyróżnia. Mimo że gdzieś tam powiela utarte schematy, to wprowadza też wiele świeżości.
 
Na uwagę zasługuje również to, w jaki sposób autorka poprowadziła wątki w tej pozycji. Ona nie tylko rzucała bohaterom kłody pod nogi, ona stawiała ich nad wielkimi przepaściami i niebezpiecznymi rozstajami dróg. Autorka bardzo zamieszała w fabule, wywróciła ją wręcz do góry nogami i zmieniła jej pierwotny bieg. Właśnie dlatego ta książka jest tak dobra i niepowtarzalna, bez tego zamieszanie, byłoby zwyczajnie. A powszechnie wiadomo, że zwyczajności nikt nie lubi. Jeżeli cenicie sobie powieści romantyczne z nutką erotyzmu, przyprawione gęstą atmosferą i życiowymi problemami, to jest właśnie książka dla was!

Stinger. Żądło namiętności to nie kolejny banalny erotyk z taką samą fabułą jak wszystkie. Choć początek nie zachwyca, to jednak w czasie lektury zmieniamy zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Autorka poruszyła w książce wiele tematów skrajnie różnych, mówi o wojsku, o przestępczości, o ludzkich czciach. Porusza problematykę rodzin niepełnych, mówi o śmierci problemach i  w piękny sposób opowiada o miłości. Naprawdę polecam i nie dajcie się zwieść okładce i erotycznemu tytułowi. Mimo że w książce scen erotycznych nie brakuje, to jednak w fabule znajdziemy coś więcej niż tylko sam seks.
Ksiazkomiloscimoja.blogspot.com Justyna Leśniewicz

Work-life balance. Jak osiągnąć równowagę w pracy i w życiu

Chętnie sięgam po literaturę poświęconą równowadze. Wszystko dlatego, że bardzo pragnę jej w życiu. Bywają chwile, w których udaje mi się już osiągnąć stan pozwalający zapanować nad pędzącym życiem, ale za chwilę skrada się wydarzenie burzące całą moją pracę. Ale później znowu się staram, i staram. Bo wiem, że warto. 

Jeżeli macie takie same sytuacje, jeżeli chcecie coś zmienić w sobie i swoim życiu, to polecam wam książkę pt. „Work-life balance. Jak osiągnąć równowagę w pracy i w życiu” – Beaty Rzepki.

"Ta książka ma za zadanie przede wszystkim pomóc Ci określić, czym jest dla Ciebie idealna równowaga między różnymi sferami życia. Pomoże Ci się przyjrzeć dokładnie Twojej obecnej sytuacji i zachęci do tego, by wprowadzić zmiany, które przybliżą Cię do prowadzenia swojego idealnego stylu życia – Beata Rzepka"

Książka napisana jest w sposób lekki i zawiera ciekawe zadania do wykonania, dzięki którym będziecie mogli siebie bardziej poznać i zapanować nas waszymi „pędzącymi rumakami”.

Pamiętajcie są cztery obszary do pielęgnowania: Wy, Wasza Praca, Wasza Rodzina i Życie Społeczne. Ufff dużo tego i jak to ogarnąć? Kiedy zabraknie równowagi w jednym z nich to pozostaną wam trzy pozostałe, ale kiedy chaos wkradnie się do kolejnego, pozostaną wam dwie sfery zrównoważone. To za mało, żeby dobrze funkcjonować. Dlatego ważne jest to, żeby dbać o każdą z nich.

Wtedy macie bezpieczeństwo i pewność.

Książka uświadamia jak ważna jest praca nad tym, żeby zachować równowagę w każdej sferze,  jak bardzo są one zależne od siebie, a my od nich. Książkę fajnie się czyta, nie znajdziecie w niej przesadnej nowomowy, dzięki czemu z przyjemnością ją przestudiujecie.
Poparta przykładami daje interesujący obraz nas samych.

Książka zaczyna się od zdefiniowania tego, czym jest życiowa równowaga. Potem, co konkretnie oznacza ona dla nas. A w końcu pomaga ją wypracować — mimo przeszkadzaczy, stresu i wypalenia zawodowego. Tak, by wasze życie wreszcie zaczęło być naprawdę wasze, a nie szefa, dziecka czy pękającej w szwach skrzynki mailowej.

"Bądź dla siebie latarnią, która oświetla twą drogę i nie poszukuj światła poza sobą…"
 
Kulturantki.pl Eliza; 2016-05-05

Zen To Done. Proste sposoby na zwiększenie efektywności

"Zen to done" nie jest książką, która wnosi do życia czytelnika jakąś nową jakość. Autor podaje przykłady różnych sposobów zapanowania nad codziennym bałaganem. Leo Babauta formułuje swoje myśli odnosząc się do buddyzmu zen, do minimalizmu, zwiększania świadomości codziennych przeżyć i doświadczeń, większej swobody ducha, którą można uzyskać poprzez zmienianie rzeczywistości znajdującej się na zewnątrz (chodzi o to, aby nie otaczać się zbyt wieloma przedmiotami, które są niepotrzebne i rozpraszają uwagę) itd. 
 
Wydaje mi się, że system produktywności Zen to done (ZTD) nie jest specjalnie odkrywczy. Mam wrażenie, że jest to raczej zbiór oczywistości, do których każda refleksyjna istota może dojść samodzielnie. Niewątpliwie książka jest opcją "dla leniwych". Szczególnie dla tych, którzy chcą wdrożyć w swoje życie pewną serię zasad, niekoniecznie wiele się przy tym zastanawiając.
 
Babauta do swojej książki podchodzi raczej z dystansem. Sam też chyba jest świadomy tego, że serwuje czytelnikowi pewien zbiór oczywistości. Właśnie dlatego uważam, że jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy albo nie mają czasu żeby samodzielnie zastanowić się nad sposobem zwiększenia swojej efektywności, albo zwyczajnie nie chce im się tego robić i wolą posłużyć się takim "gotowcem".
 
Czytałam już wcześniej książki tego autora, raczej mi się one podobały, ale w "Zen to done" nie znajduję niczego porywającego, ani wyjątkowo inspirującego...
Znajdź książkę dla siebie... Monika M Zielińska; 2016-04-14

Calder. Narodziny odwagi

Już prolog wbił mnie w fotel. Poznajemy ,,uciekinierkę", nieznajomą młodą kobietę, która ucieka od nieznanego i niewidocznego dla nas zbrodniarza. Wiemy, że główna bohaterka cierpi. Wyczytujemy, że przeszła długą drogę, aby uciec przed przeszłością. Dąży do lepszej przyszłości. Ale czy na pewno jej się to uda? Mając w kieszeni jedynie jeden przedmiot, który chciałaby sprzedać, aby móc gdzieś przenocować i cokolwiek zjeść, brnie do wielkiego miasta, pełnego ludzkiej zachłanności i chamskości. Widzimy, jak brutalnie zostaje traktowana i oceniana - mimo że nikt nie zna jej historii. To smutne, ale i zarazem prawdziwe. W realnym świecie również pochopnie oceniamy ludzi, nie dajemy im możliwości wykazania się. Ponadto chciałabym jeszcze zauważyć, że w prologu widzimy nasz ,,brudny" świat. Z każdą kolejną kartką powieści dowiadujemy się, że miał być to raj dla głównych bohaterów, a zastali coś kompletnie innego. Jednak, zważając na miejsce, z którego uciekli, nawet to miejsce wydaje się być o wiele lepsze.
 
Elizjum. Miejsce spoczynku dobrych dusz. Czyż nie każdy chciałby zasiąść w tym miejscu po swojej śmierci? Czy nie każdy chciałby mieć zagwarantowane dobre miejsce i nie martwić się, że trafi do siedziby Hadesa? Brak chorób, smutku, łez i żalu. To kraina bogów, radości i spełnienia marzeń. Śmierć dla niektórych może być wybawieniem. Ale... czyim kosztem? 
 
Tuż obok naszego życia codziennego, istnieje pewna sekta. Sekta, która wierzy, że pewna wybranka przeprowadzi ich bezpiecznie do Elizjum, po wielkiej powodzi. Przyznam, że z początku nieco nie mogłam odnaleźć się w fabule. Jestem przyzwyczajona, że rys paranormalny mocno zaznacza granicę między światem fikcyjnym a realnym. Tutaj jednak odnosiłam wrażenie, jakbym trafiła do starożytnej epoki, a chwilę później zgubiłam się, gdy zaznaczona została współczesna cywilizacja. Straciłam zapał do czytania, bo nie mogłam pozbierać myśli. Jednak, kiedy nastąpiło w mojej głowie ,,olśnienie", po prostu wchłonęłam tę książkę. To było cudowne doświadczenie, gdy się czytało o obumarłych wierzeniach, o sekcie i ich przesądach, a obok przebiegała autostrada z jeżdżącymi na niej samochodami z XXI wieku. Jednocześnie czułam wstręt do ich "wodza". Wiem, jak to jest, kiedy przywódca próbuje wmówić pozostałym swoją rację i swoją ideologię. Zawsze wtedy próbuję rozszyfrować jego intencje i postarać się zrozumieć jego sposób myślenia, więc nie dość, że okropnie mnie irytował Hektor, to i jego postawa powodowała, że miałam ochotę wejść do książki i go udusić. Ponadto  ,,Wielki Pan i Władca" nie próbuje tylko usidlić swoich poddanych, ale i całkowicie pozbawić ich dostępności do normalnego świata. Ciągle zadawałam sobie pytanie: czemu? Jak do tego doszło, że Hektor postanowił zmienić tylu ludzi w swoich niewolników (bo tak to widzę)? Jednak muszę zaznaczyć, że negatywne emocje do tego bohatera pozytywnie wpłynęły na ocenę książki. 
 
Ale wracając do książki... Oj, Calder z całą pewnością zostaje dopisany do listy ulubionych bohaterów literackich. Spodobało mi się, że jest zlepkiem mięśni, męstwa i męskiej postawy, ale i zarazem wewnętrznie kruchym, dobrym i żądnym nawet najmniejszych przygód chłopcem. Eden zaś, wybranka bogów, to kobieta potrzebująca miłości i... codzienności. Ale nie takiej, jaka odgrywa się w apokaliptycznej sekcie. Ona, jako osoba, która urodziła się i wychowała w ,,normalności", pragnęła tego, co miała wcześniej. Chciała być normalną dziewczynką, która mogłaby bawić się zabawkami i rozmawiać z kim tylko by chciała. Jednak wkraczając do całkowicie innego świata, została pozbawiona dzieciństwa. Stała się wybranką, osobą z natury niedostępną, a jakby tego było mało... przyszłą żoną Hektora. 
Los jednak postanowił skomplikować sprawę, podsuwając jej pod nos życzliwego chłopca o imieniu Calder. Kiedy jednak oboje dorastają i buzują w nich hormony, nie da rady oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu. Ich miłość kwitnie z mocą, której nawet najpotężniejsi bogowie nie będą potrafili stłumić. Czytając o ich emocjach, wzruszałam się na myśl, że z całą pewnością będą musieli wiele wycierpieć, aby być razem. Wciąż powracałam myślami do prologu i modliłam się do bogów, aby było jednak dobre zakończenie ich historii. Przyznam, że sama układałam sobie wydarzenia, które mogły się jeszcze w tej powieści wydarzyć. I choć trochę zgadłam, i tak ostatecznie wiele razy zostałam pozytywnie zaskoczona przebiegiem akcji. 
 
,,Calder. Narodziny odwagi" pokazuje siłę, jaką daje wiara i miłość do drugiego człowieka. Czy dwie osoby mogą zmienić wiarę w zakończenie? Czy siła przyjaźni jest na tyle silna, aby uratować się ze szpon śmierci? Z ręką na sercu polecam powyższą pozycję. Poczujcie nie tylko dawkę miłości i radości, ale i dużą dozę napięcia oraz bądźcie świadkami niebezpieczeństwa, które człowiek sam sobie stwarza. 
 
Polecam! I z niecierpliwością czekam na kolejną część.
stanzaczytany.blogspot.com Aleksji; 2016-06-14

Ograć nawyki. Jak zastosować mechanizmy gier w procesie zmiany osobistej

Ponad 40% naszych codziennych działań tworzą działania automatyczne i bezrefleksyjne. Dzięki temu nie musimy zastanawiać się codziennie nad każdą podstawową czynnością taką jak chodzenie czy jedzenie. Problem w tym, że wśród tych 40% znajdują się różne nawyki, a nasz mózg nie potrafi rozróżniać, które z nich są dobre, a które złe. Naukowcom udało się odkryć jak przebiega mechanizm tworzenia nawyku i dzięki temu możemy kontrolować ten proces. Znajomość struktury tzw. pętli nawyku i jej składowych pozwala na wprowadzenie pozytywnych zmian w codziennych działaniach – co więcej, okazuje się, że możemy zrobić to w taki sposób, że sam proces zmiany nie będzie dla nas uciążliwy.

Tym sprytnym sposobem jest wykorzystanie mechanizmów gier. Jak wprowadzić elementy gier do zmiany złych nawyków dowiecie się z książki „Ograć nawyki” Jadwigi Korzeniewskiej.

Zaproponowane przez autorkę metody i narzędzia zostały przetestowane przez nią samą oraz uczestników prowadzonych przez nią warsztatów. Jadwiga Korzeniewska jest socjologiem i trenerem, prowadzi warsztaty w Laboratorium Zmieniacza. Autorka dzieliła się swoimi doświadczeniami z rozegranych przez nią gier na swoim blogu oraz w mediach społecznościowych.

„Ograć nawyki” jest to książka dla osób gotowych podjęcia wyzwania walki z niechcianymi nawykami i otwartych na nowoczesne rozwiązania. Dlaczego warto przeczytać – poniżej znajdziecie 5 argumentów, że warto rozważyć wykorzystanie gry do zmiany złych przyzwyczajeń.

1. Użycie mechanizmów gier do zmiany nawyków może przynieść wiele korzyści.
Pierwszą korzyścią jest zmiana perspektywy patrzenia na zmianę złych przyzwyczajeń. To już nie musi być wyczerpująca walka, która wymaga od nas potężnych zasobów silnej woli. Dzięki tej metodzie nie tylko możemy zmienić złe nawyki, ale również użyć gry do realizacji wyznaczonych celów. Kolejna korzyścią na pewno będzie stałe podtrzymanie motywacji wewnętrznej oraz budowanie zaangażowania w proces zmiany, co rzadko się spotyka przy zastosowaniu innych niż gra metod.

2. Zmiana nawyków dzięki zastosowaniu elementów z gier może staje się dobrą zabawą
Proces tworzenia gry jest dobrą zabawą – określanie punktacji, tworzenie puli nagród, określanie nagrody głównej, prowadzenie tabeli wyników i dziennika pokładowego. Możemy nawet wypróbować grę w wersji demo. Do gry możemy też wciągnąć domowników, czy przyjaciół, którzy zmagają się z podobnymi przyzwyczajeniami. Rywalizację z tymi osobami możemy wykorzystać do wzmocnienia naszej motywacji.

3. Gra w zmianę nawyków jest ciekawym narzędziem do poznania samego siebie
Przed przystąpieniem do gry i później w trakcie bardzo istotna jest samoobserwacja. Bardzo ważne jest zidentyfikowanie wskazówek, które inicjują nasze nawyki. Uważnie obserwując codzienne zachowania możemy dostrzec przyzwyczajenia, których wcześniej w ogóle sobie nie uświadamialiśmy. Określanie nagród, które wesprą proces zmiany jest również ciekawym doświadczeniem, bo okazuje się, że wcale nie muszą to być nagrody rzeczowe.

4. Grę tworzymy przy użyciu prostych narzędzi
Grę przygotowujemy przy wykorzystaniu kartki papieru i czegoś do pisania. Dodatkowo, żeby było jeszcze łatwiej, autorka zamieściła kilka przykładowych gier, które mogą posłużyć za wzorzec do stworzenia własnej gry. Należy jednak pamiętać, żeby wykorzystać własne wskazówki, które tworzą nasze nawyki i nagrody, które będą atrakcyjne tylko dla nas. Ważne jest również opracowanie zasad postępowania w przypadku, gdy będziemy chcieli ulec pokusie.

5. Gra musi być oparta na naszych wartościach
Oparcie gry na naszych najważniejszych wartościach ma kluczowe znaczenie dla powodzenia gry. Jasne określenie dlaczego chcemy wprowadzić zmianę naszych nawyków pomoże nam przetrwać chwile zwątpienia, które na pewno pojawią się w trakcie próby zmiany naszych złych nawyków. Uświadomienie sobie, dlaczego jest to tak ważne i ile wymiernych korzyści przyniesie ta zmiana pozwoli utrzymać wysoką motywację wewnętrzną przez całą grę. Powodzenie gry zależy również od naszych przekonań i myśli – warto im się przyjrzeć i zapisywać podczas wprowadzania zmian.

Nawet najlepsza gra nie zadziała jeśli nie zostanie wprowadzona w życie. Autorka od pierwszych stron zachęca do działania oraz dzielenia się z nią doświadczeniami po wprowadzeniu gry w życie.

Zastosowanie elementów gry jest ciekawym rozwiązaniem dla osób pragnących zmienić swoje nawyki w codziennym życiu. Prostota i uniwersalność narzędzi gry zachęca do eksperymentowania i tworzenia własnych scenariuszy gier, które wesprą nas w realizacji życiowych postanowień.
monikajuniewicz.pl Monika Juniewicz; 2016-04-30
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile