ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Eden. Nowy początek

Mia Sheridan ponownie gości w kulturantkowych progach. Tym razem, dzięki uprzejmości wydawnictwa Sensus, mamy przyjemność zaprezentować Wam przedpremierową recenzję książki „Eden. Nowy początek”. Są to dalsze losy bohaterów, recenzowanej przez nas w czerwcu książki „Calder. Narodziny odwagi”. Jeśli jednak jeszcze nie czytaliście pierwszej części, ostrzegamy. Zarówno w recenzji, jak i na okładce książki znajdziecie spoilery.

Po tragicznej powodzi, która dotknęła Akadię, na własne życzenie zginęli niemal wszyscy jej mieszkańcy, na czele z ich przywódcą, Hektorem. Jedynymi ocalałymi są Calder i Eden oraz przyjaciel Caldera, Xander, którego w tym czasie nie było w Akadii. Niestety żadne z nich nie wie, że to drugie przeżyło. Eden, pewna, że Calder nie przeżył, udaje się do Cincinatti, gdzie w kryzysowym momencie pomocy i schronienia udziela jej pewien bogaty jubiler. Eden zamieszkuje u niego i uczy jego wnuczkę gry na fortepianie. W tym samym czasie

Calder walczy z nękającymi go demonami przeszłości pod opieką Xandra (który również stracił w powodzi całą rodzinę). Jest przekonany, że Eden zginęła w czasie powodzi, przebywając wraz z pozostałymi w zamkniętej piwnicy. Powoli próbują żyć bez siebie. Eden dowiaduje się, że jako dziecko została porwana przez Hektora i odnajduje swoją matkę. Calder wykorzystuje swój talent malarski i zostaje uznanym artystą. Gdy ich drogi ponownie się przecinają, są pewni, że nic już im nie może stanąć na drodze do szczęścia. Jednak wtedy dowiadują się o nich media, a ich życiu zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo. Rozpoczyna się walka o spokojną przyszłość, w której ważną role odegra wyjaśnienie tajemnic Akadii i prawdziwej tożsamości Caldera.

Jeśli czytaliście poprzedzającą tę historię książkę „Calder. Narodziny odwagi”, wiecie, że była ona przesycona emocjami, w dużej mierze trudnymi. Nie inaczej jest w „Eden. Nowy początek”. Z tym, że tutaj Mia Sheridan wchodzi na jeszcze wyższy poziom. Po delikatnej pierwszej części, zaczynamy jazdę kolejką górską. Oprócz ogromu emocji, mamy tu miejsce na mnóstwo niepokoju o to, co przyniesie kolejny dzień, co dodatkowo podkręca akcję. Nigdy nie wiemy, co właściwie zastaniemy na kolejnej stronie książki. Historia jest pełna niezwykle zaskakujących zwrotów, wprowadzających olbrzymie zamieszanie w życiu bohaterów, jednocześnie będąc kolejnym krokiem ku rozwiązaniu tajemnic z przeszłości oraz rozpoczęciu nowego, lepszego życia. Oczywiście autorce nie udało się uniknąć kilku nieco rozwleczonych momentów, jednak nie wpływają one znacząco na całość historii.

Od końca poprzedniego tomu zastanawiałam się, jak poradzą sobie nasi bohaterowie w nieznanej im do niedawna rzeczywistości. Ci młodzi ludzie, dotychczas wychowywani pod przysłowiowym kloszem, z dala od cywilizacji i nowinek techniki, muszą odnaleźć się w nowej, trudnej i niebezpiecznej dla nich codzienności. Nie jest to proste, ale dla tej dwójki, tak silnej i odważnej, nie jest to niewykonalne zadanie. Muszą się przystosować do otaczającej ich rzeczywistości, nauczyć żyć, jak ich rówieśnicy i jednocześnie nadrobić to, co stracili przez tyle lat życia w Akadii.

Każde z nich, przez trzy lata niewiedzy o życiu drugiego, próbuje radzić sobie z przeszłością na swój sposób. Calder swój żal i tęsknotę za Eden, wyraża poprzez obrazy. Dziewczyna zaś próbuje pokonać swoje demony, rozprawiając się z przeszłością. Wszelkimi możliwymi środkami próbuje odkryć prawdę o tożsamości Hektora i powstaniu Akadii. Staje się to jej życiowym celem, a także sposobem by samotnie nie zwariować. Właśnie te próby są czynnikiem zapalnym dla całej serii późniejszych zdarzeń, które na każdym kroku utrudniają im życie.

W kontynuacji tej nietypowej historii miłosnej, możemy również dokładniej poznać samych bohaterów. Mamy tu sporo monologów, pozwalających na zaznajomienie się z ich wewnętrznymi rozterkami. Na naszych oczach ich miłość rozkwita i ewoluuje w coś dojrzałego. Mimo to, nie zmieniają się a ich pokiereszowane przeszłością dusze, odzywają się w najmniej spodziewanych momentach.
Kulturantki.pl Kasia; 2016-07-19

Eden. Nowy początek

Autorkę chyba każdy zna i ceni oraz jej książki. Wydarzenia mają miejsce trzy lata od czasu tragedii w Arkadii. Wtedy zginęli wszyscy członkowie sekty. Jednak bohaterowie pierwszoplanowi, którzy są przekonani, że ich druga połówka jednak nie zginęła. Calder znalazł sobie dziewczynę i został artystą, natomiast Eden zaczęła uczyć córkę bogatego człowieka gry na fortepianie w zamian za dach nad głową i wyżywienie.

Jak to bywa życie jest przewrotne i w pewnym momencie ścieżki dawnych zakochanych się splatają, a uczucia odżywiają. Czy Calder i Eden znowu będą razem? 
 
Już nie są tacy młodzi lecz bardziej dojrzalsi i starsi. W książce już nie jest taka szybka akcja jak we wcześniejszych, ale chyba to za sprawą już dojrzalsi i tak w życiu ludzi się po prostu dzieje. 

Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Napisana prostym językiem, który na pewno spotka się z aprobatą osób lubiących ten gatunek książek. 

Uważam, że nie zawiedziecie się a wątki poprowadzone są tu genialnie. Ja nie mogłam oderwać się od książki. W sumie czytałam o jej autorce i się nie zawiodłam.
rodzinkatestujeirecenzuje.bloog.pl

Medytacja w życiu codziennym

Maciej Wielobób jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce nauczycieli jogi i medytacji, autorem książek Terapia jogą i Psychologia jogi. Mieszka z żoną, synem, psem i dwoma kotami we wsi położonej w dolinie rzeki Mierzawy. Prowadzi szkołę jogi i centrum medytacji w Krakowie, jeździ również z warsztatami po całej Polsce. W swoich publikacjach i podczas prowadzonych przez siebie seminariów przekazuje głębię tradycyjnych ścieżek medytacyjnych w sposób praktyczny, zrozumiały i użyteczny dla współczesnego człowieka, tak by uczniowie i czytelnicy mogli uwalniać się od napięcia, doświadczać spokoju, uczyć się uważności i wykorzystywać pełnię swoich możliwości. Zna tradycję medytacyjną Indii „od środka” jako nauczyciel-inicjator w tradycyjnych szkołach medytacyjnych i uwielbia pokazywać konkretne zastosowanie tradycyjnych koncepcji oraz narzędzi w życiu codziennym każdego z nas.

Nie wiem czy kiedykolwiek słyszeliście o medytacji, ale ja zaczęłam o niej czytać z ciekawości. I wiecie co nie zawiodłam się. Słyszałam o medytacji i jej zaletach. Autor książki praktykuje medytację od ponad dwudziestu lat i zdradza nam jej tajniki właśnie w tej książce.
Jeżeli chcecie zacząć medytacje tu właśnie znajdziecie wszystko na jej temat. Są tu zawarte metody, techniki oraz konkretne praktyki medytacyjne. Książka zawiera objaśnienia jak również teksty źródłowe.
rodzinkatestujeirecenzuje.bloog.pl

Siła stresu. Jak stresować się mądrze i z pożytkiem dla siebie

Nie znam osoby, która by się niestresowanie. ja sama czasami chodzę tak nabuzowana, ze lepiej aby nikt nie dochodził do mnie. Książki niesamowicie byłam ciekawa ze względu chyba przede wszystkim na to jak rozładować stres i jak nauczyć się go pokonywać. Jeżeli nie nauczymy się go w pozytywny sposób rozładowywać wtedy zaczną się kłopoty ze zdrowiem. Książkę czyta się bardzo szybko, gdyż jest bardzo ciekawa i zawiera wiele informacji oraz ćwiczeń, które nam pomogą w osiągnięciu spokoju i dojściu do kolejnych celów w życiu. stres bywa również motywujący, a wszystkiego tego dowiecie się z książki. wszystko napisane czytelnie z prostym spisem treści pomoże nam odnaleźć to co nas interesuje. Ciekawa książka, która zostaje jedną z moich ulubionych.
rodzinkatestujeirecenzuje.bloog.pl

Sny Morfeusza

K. N. Haner to pseudonim, pod którym kryje się polska autorka. Debiutowała ona w 2015 roku powieścią „Na szczęście”, jak możemy się dowiedzieć chociażby z okładki książki.
 
Projekt okładki zawdzięczamy osobie Jana Palucha. Dodaje ona tajemniczości publikacji. Pozycja nie zawiera ilustracji czy rysunków. Według mnie za pewien mankament uznać można użytą interlinię między wierszami, mogłaby być większa wówczas wygodniej by się czytało choć pewnie również zwiększyłoby to jej objętość (ilość stron). Bądź też mogłaby być bardziej jednakowa (?). Trudno to określić, w każdym razie widać tu działanie nowszego edytora tekstu ;). Nie jestem więc pewna na ile problem tkwi w tejże interlinii a ile w użytej chociażby wielkości czcionki. Tak czy inaczej od razu rzuca się to w oczy i nie każdemu czytelnikowi to się spodoba. Może też powodować większe zmęczenie oczu podczas czytania. W końcu to nie jest krótki tekst tylko około 400 stronicowy wytwór. Nie przeczyta się więc go w 5 czy 10 minut.
 
Moje ogólne wrażenie? No cóż, to nie moja bajka i to pod wieloma względami. Nie twierdzę, że to zła książka i nie warto było ją publikować. Pewnie znajdzie swoich zwolenników i tych co stwierdzą, że jest bardzo ciekawa, interesująca i wciągająca. Tak to jest chociażby z literaturą, dużo zależy od gustu i zapatrywań oraz oczekiwań osoby jej czytającej – odbiorcy. Bo czy sztuka jest obiektywnie piękna czy dopiero wrażenia odbiorcy sprawiają, że coś można uznać za piękne? Trudne pytanie. Jakkolwiek by na nie nie odpowiedzieć to „Sny Morfeusza” całkowicie nie są w moim stylu. Zaczynając chociażby od używanego tu języka.
 
No cóż z całej publikacji najbardziej spodobała mi się okładka i tytuł. Są ciekawe i przyciągające. Reszta? No cóż… ciężko mi się było przedostać przez kolejne stronice. To kompletnie nie mój świat i nie moje kredki ;) Od używanych sformułowań i słów począwszy a kończąc na tematyce. Z resztą przedstawiona tu fabuła jakoś już z czymś mi się kojarzyła. Nie było tu więc zbyt dużo nowości czy odkrywczości. Przyznam się również, że od czasu do czasu skakałam po pozycji nie mogąc się doczekać kiedy będzie koniec. No cóż, każdy lubi co innego, jeden zajada się ciastami i ciastkami a drugi człowiek ze słodyczy najbardziej lubi schabowe :).
 
Nie jestem w stanie ocenić publikacji… No może jedynie bardzo, ale to bardzo z własnej perspektywy i opierając się na własnych subiektywnych odczuciach. I wówczas niestety za dobrze ona na tym nie wychodzi. W ten sposób również ciężko mi znaleźć plusy tej książki. Trochę nad tym myślałam i jedyne co mogę napisać to to, że trochę tu się dzieje nie jest statycznie. No i ma fajny tytuł.
 
Mnie osobiście odrzucało od tej publikacji. Stąd też ciężko mi napisać jakieś konkrety. Warto po prostu zajrzeć i przeczytać choćby fragment przed zakupem. Jak się spodoba to wiadomo można się o nią pokusić, jeśli już fragment nie za bardzo do nas przemawia nie warto zawracać nią sobie głowy.
swiatairi.blogspot.com Airi
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile