ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Eden. Nowy początek

​„Eden. Nowy początek” Mii Sheridan to drugi i ostatni tom wciągającego cyklu „A Sign of Love”.
Powiem wam szczerze, że nie mogłam spokojnie zasnąć zanim nie przeczytałam tej książki do końca.
Po emocjonującej końcówce ” Calder. Narodziny odwagi ” nie mogłam doczekać się chwili,  kiedy poznam dalsze losy moich ukochanych bohaterów. Teraz jestem kompletnie spełniona czytelniczo i moje serce zostało napełnione ogromną dawką miłości, nadziei i siły odwagi.

Fabuła i styl:
Muszę przyznać, że ” Eden. Nowy początek ” czytało mi się naprawdę bardzo dobrze i szybko. Wszystko to, dzięki jej fabule, która okazała się historią pełną emocji i wewnętrznego piękna.
Co ważne…
Akcja książki rozgrywa się w niezwykle płynnym i lekkim tempie, który z pewnością nie ma w sobie zbyt ostrej dynamiki.
Jest za to miła w odczuciu charmonia, która sprawia, że książka ma w sobie coś uspokajającego i dającego nadzieję.
Nic więc dziwnego, że jestem niezwykle zauroczona kontynuacją historii Eden i Caldera. Ta książka jest właśnie taka, jaka być powinna. Delikatna, pełna refleksji i spokoju, który koi rozpaczone smutkiem serca.

Bohaterowie:
Moja miłość do głównych bohaterów nadal płonie i z każdym nowym rozdziałem rozpala się w moim sercu coraz bardziej.
W książce „Calder. Narodziny odwagi” poznałam Eden, Caldera i Xadera jako odważnych, pełnych nadziei i miłości ludzi, którzy walczą o własne przeznaczenie.
Natomiast w książce ” Eden. Nowy początek ” poznałam ich od nowa, z innej, ale również wspaniałej strony.
W tym nowym rozdziale ich życia, odkryłam w nich ogromną wole życia, siłę nadziei i moc prawdziwej miłość.

Szata graficzna:
Kolejny raz jestem oczarowana okładką, jak najcudowniejszymi słodyczami świata.
Okładka „Eden. Nowy początek” jest po prostu przepiękna. Zachwyciła mnie ona swoją delikatnością, zmysłowością i niespotykaną dotąd prostotą.
Muszę przyznać, że razem z okładką książki „Calder. Narodziny odwagi” tworzą one naprawdę przepiękną całość, która pomimo swojej szarości, potrafią zachwycić oczy cudownym ciepłem prawdziwej miłości.

Podsumowanie :
„Eden. Nowy początek”  to wzruszająca historia o prawdziwej miłości, która jest w stanie przetrwać każdą, nawet najgorszą burzę w życiu.
I choć droga do niej nie zawsze jest usłana różami, to jednak jej bolesne ciernie sprawiają, że doceniam w niej jej piękno i siłę.
Historia Eden i Caldera jest pięknym przykładem na to, że siła miłości nie zna żadnych granic. Jest silniejsza od śmierci i wytrwalsza od bólu.
Dlatego zawsze warto mieć nadzieję, bo nigdy nie wiadomo, co czeka na nas za życiowym zakrętem.
blackcrow87.wordpress.com

Podniebny lot

Osiemdziesiąt procent fabuły to sklejki z innych romansów erotycznych. Mamy wielbiciela BDSM, niedoświadczoną seksualnie kobietę oraz miłość, która opiera się głównie na seksie. Seks, choć ,,mocny" - w końcu mamy znowu do czynienia z BDSM, nie jest aż tak interesujący. Czytelnik nie odczuwa emocji, tylko czyste zainteresowanie tym, co dzieje się w książce. Jednak przyznam, że to jedna z tych powieści, które czyta się szybko i dość przyjemnie, bowiem należy ona do książek, po jakie sięga się po trudnym dniu, aby się zrelaksować.

Plusem jest dobrze dopracowana przeszłość głównej bohaterki. Sam James Cavendish, choć jest naprawdę interesującym (i przystojnym oraz niegrzecznym) mężczyzną, w pierwszej części za wiele o nim nie wiemy. Co prawda, powoli poznajemy jego przeszłość, ale bardziej zagadkową postacią jest dla nas Bianca. Mimo, że jest ona osobą niedoświadczoną w sferze uczuciowej i seksualnej, przez co nie jest jej łatwo być w nowym związku, poznajemy jej silną osobowość. Z jednej strony jest nieco słaba, z drugiej zaś mocno trzyma za stery swojego życia. Nie jest głupiutką dziewczynką, tylko skrzywdzoną kobietą, która potrafi logicznie myśleć. To właśnie to spowodowało, że byłam ciekawa, jak się rozwinie sytuacja.

Najważniejszą pozytywną cechą książki było to, że Bianca, która zgodziła się na związek oparty wyłącznie na seksie, nie próbowała w jakiś sposób zmanipulować Jamesa, aby zmienić jego postanowienie. To ona właściwie twardo trzymała się tego, żeby nie rozwinąć związku. Nie snuła marzeń na temat domku z białym płotem, dogiem i gromadką dzieci. Usłyszawszy od niego, że oczekuje on tylko seksu, zaakceptowała jego zdanie i w tym kierunku podążały jej myśli. Gdy tylko zbaczała z toru, natychmiast powracała myślami na odpowiedni tor. To on zaś był tym niezdecydowanym, co - na miejscu głównej bohaterki - niezmiernie mnie wkurzało i z chęcią potrząsnęłabym nim, aby w końcu się zdecydował.

Reasumując, książkę oceniam dobrze, jednak nie jest to lektura wysokich lotów. Jestem jednak miłośniczką romansu erotycznego, więc szufladkuję ją w przedziale ,,dla zabicia czasu". Jeśli więc lubicie książki w tym klimacie i macie ochotę na coś lekkiego, przy którym odetniecie się myślami od realnego świata - polecam, lecz to tylko na tyle. Osobiście miło spędziłam czas przy tej książce i na pewno sięgnę po kolejne książki autorki.
stanzaczytany.blogspot.com Aleksji; 2016-08-14

Prawo Mojżesza

Gdy wzięłam do ręki książkę „Prawo Mojżesza”, obawiałam się, że dostanę kolejną rzewną historię o nastolatce, która zakochuje się w przystojnym i tajemniczym chłopaku i zmienia całe swoje życie. Nie mówię, że te historie są złe, ale powstają jak grzyby po deszczu i wypełniają księgarnie swoimi romantycznymi tytułami. „Prawo Mojżesza” mnie zaintrygowało. Mojżesz, dziecko cracku, dziecko porzucone, dziecko które nie umie kochać, a znajduje miłość…
Georgia lubiła swoje konie, im bardziej żywiołowe, krnąbrne tym bardziej je kochała. Chciała je poskramiać i nimi kierować, a jak któryś z nich się opierał, tym większą satysfakcję miała gdy starała się go ujeżdżać. Nic więc dziwnego, że gdy w jej miasteczku pojawił się tajemniczy Mojżesz, ze swoją niechlubną historią narodzin i oziębłym stosunkiem do każdego człowieka, ta straciła dla niego głowę. Mojżesz był porzuconym i niechcianym dzieckiem, znalezionym w koszu na bieliznę w pralni. Ledwo przeżył jako niemowlę, a dalej było już tylko gorzej. Oddawany z rodziny do rodziny z rąk do rąk, jego matka zmarła niedługo po tym jak wydała go na świat. Mojżesz nie potrafił usiedzieć w miejscu, miał problemy z uwagą i koncentracją i malował… malował wszystko i wszędzie. Wielokrotnie oskarżany o niszczenie mienia publicznego, nastoletni chłopak trafia pod opiekę do swojej prababci Kathleen. Zamknięty w sobie i ponury od razu zwraca uwagę Georgii. Ona w jego obrazach nie widzi aktów wandalizmy tylko piękno. Jednak dotarcie do chłopaka nie jest łatwe. Mojżesz odrzuca Georgię przy każdej próbie zbliżenia. Ich nastoletnie światy splatają się, przyciągają i odpychają jednocześnie. Są jak dwa żywioły…
Problem jednak zaczyna się, gdy chłopak niszczy kolejne mienie, malując twarz nieznanej nikomu dziewczyny, która jak się później okazuje zaginęła. Skąd Mojżesz ją znał, dlaczego ją namalował? Podejrzliwi mieszkańcy miasta powoli skłaniają się ku oskarżeniu chłopaka o porwanie, albo co najgorsza zabicie dziewczyny. Jedynie Georgia próbuje dowiedzieć się jaką tajemnicę skrywa, nie wie jednak, jak wiele bólu jej to przyniesie.
Na początku historia wydawała mi się jednym z tych romansów serwowanych dla nastolatków. Dobrze napisany, z ciekawymi postaciami, ale nie wnoszący nic nowego do literatury, ot dla porównania jak „Urodzona o północy” czy „Serce w kawałkach”. Pocałunki Mojżesza i Georgii opisywane były tak wieloma epitetami, z taką niezwykłością i zaangażowaniem przez autorkę, że powodowało to u mnie tylko lekkie westchnienie znużenia:

„Jej usta były mokre i chłodne. Wyobrażałem sobie, że moje też takie są. Ale ciepło w środku przywitało mnie jak gorący uścisk. Zatopiłem się w jej miękkość z westchnieniem, którym czułbym się zażenowany, gdyby nie to, ze ona odpowiedziała mi takim samym westchnieniem.” s. 67.

I tak właśnie Georgia i Mojżesz krążą wokół siebie jak naturalne satelity, zderzając się coraz to, powodując feerię iskier i nierzadko spustoszeń we własnych umysłach. Ta książka byłaby doprawdy trudna dla mnie do skończenia, gdyby nie pewien przełom który pojawił się mniej więcej w połowie. I po tym właśnie ja jako czytelniczka, kompletnie utonęłam w kartach opowiadanej przez Amy Harmon powieści.
A więc mamy dwoje ludzi, jedno od drugiego jest bardziej niezwykłe. Georgia imponuje mi swoją pogodą ducha, a Mojżesz pracowitością i oddaniem. Gorgia denerwuje mnie swoją naiwnością, a Mojżesz zachowaniem, czasami wręcz okrutnym, wobec dziewczyny. Jego talent jest fascynujący i przerażający, jej sposób postrzegania świata jest prosty i nieskomplikowany. W tle mamy ranczo, kowbojski nastrój, konie i zaginione dziewczyny, których jest więcej niż tylko ta, którą namalował Mojżesz. A to wszystko napisane jest prostym, ładnym językiem, który łatwo się czyta. Druga część historii jest mi o wiele bardziej bliższa. Jest poważniejsza i nie ma w niej już tyle młodzieńczego szaleństwa, są za to konsekwencje i trudy codzienności.
Na okładce można przeczytać „Ta historia nie kończy się happy endem”, a więc jak się kończy? Tego nie zdradzę, ale jak dla mnie jest bliska prawdziwemu życiu, choć powstała tylko w głowie autorki i na kartach książki.
Gorąco polecam książkę, zarówno wszystkim nastolatkom, jak i kobietom trochę starszym niż te „naście” lat. Proste historie w których jest trochę miłości, trochę bólu, trochę straty, trochę radości, bardzo mocno przypominają codzienne życie, czyż nie?
moznaprzeczytac.pl Paulina; 2016-08-30

Prawo Mojżesza

Mojżesz Wright został znaleziony w koszu w pralni Quick Wash, mając jedynie kilka miesięcy. Stawał się małą-wielką sensacją wszystkich miasteczek, do których trafiał dzieciństwie, wychowując się u obcych rodzin. Ludzie twierdzili, że jego matka była narkomanką, więc nazywano go dzieckiem cracku.
Kilkanaście lat później osiemnastoletni Mojżesz trafił do domu prababci w Levan, a stamtąd na rodzinną farmę siedemnastoletniej Georgii. Był małomówny, nieprzenikniony, trochę egzotyczny i budził w dziewczynie zarazem przerażenie i fascynację. W ten sposób zaczęła się ich wspólna historia, pełna bólu, żalu i strat. W końcu niektóre opowieści nie kończą się happy endem, a ta do właśnie takich należy.
 
Najsłynniejsza powieść Amy Harmon, bestsellerowej autorki, której książki szczytują na listach New York Timesa, przyciągnęła moją uwagę nieszczęśliwym zakończeniem. Rzadko czytam tego typu książki, ale byłam bardzo ciekawa jak pisarka pokieruje losy bohaterów i czy w jakiś sposób odróżni to Prawo Mojżesza od wszystkich podobnych do siebie romansów. Po przeczytaniu książki dochodzę do wniosku, że to trochę zbyt wyszukane nadzieje: Prawo Mojżesza nie zaskakuje niczym nowym, ale jednocześnie posiada wszystkie elementy, które czynią z powieści niezłą lekturę new adult. Historia skupia się na dwójce nastolatków u progu dorosłości, którzy zbliżają się do siebie pomimo sprzeczności charakterów. On – jest rozbity i zagubiony. Ona – pełna nadziei i zawsze radosna. Wie, że nie powinna zakochiwać się w Mojżeszu, ale nie może tego powstrzymać. On z kolei nie jest w stanie tego zrobić. Do pełnego uczucia między tą dwójką Harmon przechodzi bardzo szybko – właściwie byłam zaskoczona, że tak szybko – ale nie znaczy to, że wątkowi romantycznemu zabrakło rozmachu czy sensu. Autorka daje czytelnikowi szansę poznać swoich bohaterów i polubić ich, ale jednocześnie prowadzi fabułę do przodu. Część, w której bohaterowie nadal mają po -naście lat jest niewielka, jako że Prawo Mojżesza to bardziej powieść o wkraczaniu w dorosłość i mierzeniu się z jej naturą.
 
Wraz z przeskokiem czasowym w fabule, książka nabiera raczej ponurych barw. Dokładnie tak, jak sugeruje opis, jest pełna bólu, rozczarowań i utraconej miłości. Prawo Mojżesza to smutna i poruszająca powieść, idealnie wpisująca się w ramy new adult, w którym – jak wiadomo – króluje cierpienie. Druga połowa książki to niemal skok na głęboką wodę – autorka nie oszczędza swoich bohaterów; moment, w którym pojawia się promyk nadziei, nie trwa długo. Tak, jak zaznacza w prologu główna bohaterka, ta historia nie skończy się happy endem.
 
Amy Harmon stworzyła wciągającą, poruszającą i niezwykle emocjonalną powieść. Warto zaznaczyć, że Prawo Mojżesza nie jest, wbrew tytułowi, książką pełną religijności, ale w dużej mierze porusza tematy życia i śmierci, a przede wszystkim utraty ukochanych ludzi. Dobrze wykreowani bohaterowie, wciągająca fabuła i, przede wszystkim, wielka ilość emocji – to wszystko sprawia, że na koniec lata Prawo Mojżesza to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów new adult.
ksiazkozercy9.blogspot.com

Slow Burn. Kropla drąży skałę. Seria Driven

Jak można było się spodziewać, po jednej pijackiej nocy, gdy przyjaciele poszli ze sobą do łóżka, ich nastawienie do siebie się zmieniło. Chociaż Haddie kategorycznie odmawia sobie miłości, pragnąc jedynie seksu, nie może przejść obojętnie obok Becketta. On zaś nie pozwala jej o sobie zapomnieć. On chce, żeby zauważyła ich możliwą wspólną przyszłość, jednak ona obawia się. Obawia się życia, obawia się tego, co może kryć się w jej organizmie. Po śmierci siostry stała się paranoiczką. I nie mówię, że to jest coś złego - wprost przeciwnie. Jej zachowanie jest wytłumaczalne. Boi się, że sama będzie miała raka i umrze, pozostawiając po sobie ból i kolejne cierpienie, z jakim musieliby zmierzyć się jej bliscy. To dlatego odpycha od siebie miłość, gdy ta puka do drzwi jej serca.

Ponadto pragnę zauważyć, że autorka poruszyła bardzo ważny temat. Wiem, że dla niektórych zachowanie głównej bohaterki będzie nieco oklepane, jednak... Tak wygląda autentyczność. Sama jestem osobą, która woli zachowywać własne problemy dla siebie, aby moi bliscy nie musieli również się denerwować zaistniałą sytuacją. Tutaj zaś widzimy nie tylko konflikt wewnętrzny Haddie, która zachowuje swój stan zdrowia dla siebie, ale i spostrzeżenie drugiej osoby. To dzięki temu widać wyraźnie racje dwóch stron. Z jednej strony rozumiemy oraz akceptujemy Haddie i jej problem składający się ze strachu, ale i również przeczymy jej postępkom. K. Bromberg pokazała nam, że bliscy są dla nas najważniejszą podporą w trudnych chwilach i to dzięki nim będzie nam łatwiej przejść przez ciężki etap życiowy.

K. Bromberg kolejny raz zaporcjowała nam wybuch wulkanu emocji. Myślałam, że temat będzie oklepany, jednak ponownie zmierzyłam się prawdziwym życiowym tematem. Tkwiłam w niewiedzy i strachu, co zgutuje nam autorka. Myślę, że udało jej się napisać dobrą powieść, na mierze swoich poprzednich. Choć jest dużo scen erotycznych - w końcu to romans erotyczny - nie na tym skupiamy swe czytelnicze zaciekawienie. Pozytywnie zaskoczyła mnie ta część, bo choć wiele razy czytałam już na temat problemów z utrzymaniem czystych relacji z przyjacielem, z którym poszło się do łóżka, tutaj zaowocowała dość lepszy pomysł na fabułę. A epilog... Cóż. Z początku zmroził mi krew w żyłach. Tylko tyle wyznam. :D

Co tu jeszcze dużo mówić? Zachęcam Was do sięgnięcia po książki K. Bromberg. Jeśli lubicie mocne romanse erotyczne oraz dobrą fabułę, nie zastanawiajcie się długo. Ja zaś czekam na kolejne książki autorki.
stanzaczytany.blogspot.com Aleksji; 2016-08-15
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile