Recenzje
Gdańsk. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców
Gdy wpadła mi w ręce ta książka, pomyślałam: "Kolejny przewodnik po Gdańsku?". Ale już po pierwszych stronach zrozumiałam, dlaczego Wydawnictwo Bezdroża ochrzciło swoją nową serię mianem "Nieprzewodników". To jest zupełnie inna liga. "Gdańsk. Nieprzewodnik..." to podróż w czasie i przestrzeni, prowadzona przez kogoś, kto to miasto zna, kocha i czuje jego tętno. Zapomnijcie o suchych, encyklopedycznych notkach. Autor zabiera nas na autentyczny spacer - od ikonicznego Długiego Targu, po ceglane, zapomniane labirynty, o których milczą klasyczne przewodniki. Zatrzymujemy się nie tylko przy zabytkach z pocztówek, ale też przy budynkach i zakątkach, które mają również swoją historię. Dostajemy garść soczystych ciekawostek i tło historyczne, które zamienia zwykłe oglądanie w prawdziwe zanurzenie się w klimat tego nadmorskiego miasta. Jeśli czujecie, że w standardowych przewodnikach brakuje Wam głębi i klimatu - to jest pozycja obowiązkowa. Moje pierwsze wrażenie w którym dalej trwam to, że format jest naprawdę surowy, minimalistyczny. Całkowity brak zdjęć to wyzwanie dla wyobraźni. Momentami tęskniłam za wizualną podpowiedzią, która ożywiłaby tekst. Ale wiecie co? To zmusza do wzięcia książki w dłoń i wyruszenia na szlak! Wtedy tekst zamienia się w rzeczywistość. Jeśli wybierasz się do Gdańska i chcesz go zwiedzić tak naprawdę, poczuć jego wielowiekową duszę i odnaleźć miejsca, których nie ma na turystycznych mapach - "Nieprzewodnik" jest Twoim biletem. To must-have nie tylko dla turystów-pasjonatów, ale i dla samych mieszkańców.
Prawnik mojej siostry. Daltonowie #1
„Prawnik mojej siostry” okazał się dla mnie zaskakująco wciągającą historią, która od początku pokazała mi, jak skomplikowany potrafi być świat pełen rywalizacji, kamer i pozorów. Czytając ją, czułam, że autorka naprawdę dobrze oddała to napięcie między pragnieniem sukcesu a potrzebą bycia sobą. Kendall szybko zyskała moją sympatię. To bohaterka, która z jednej strony próbuje trzymać gardę, a z drugiej - sama jest zmęczona rolą, w którą została wciśnięta. Wiele jej reakcji wydawało mi się bardzo ludzkich i naturalnych, dzięki czemu łatwo było mi wejść w jej emocje. Czytając, czułam, jak momentami wybory, przed którymi stoi, potrafią być naprawdę trudne. Dominick to typ bohatera, który od razu robi wrażenie. Pewny siebie, ambitny, trochę tajemniczy - ale jednocześnie widać, że Kendall potrafi zachwiać jego chłodnym opanowaniem. Ich relacja miała w sobie dużo chemii, ale nie była przesadzona. Napięcie między nimi było wyczuwalne, ale nie sztuczne, i właśnie to sprawiło, że naprawdę chciało mi się brnąć dalej. Dużo emocji wzbudził we mnie wątek sióstr. Rywalizacja Kendall i Daisy została pokazana w ciekawy, momentami bolesny sposób. Autorka dobrze oddała to, jak cienka potrafi być granica między zazdrością a miłością. Ten motyw sprawił, że książka nabrała dla mnie większej głębi, bo pokazała, że nie wszystko w życiu jest prostym wyborem „tak” albo „nie”. To, co najbardziej mi się spodobało, to fakt, że historia nie była jedynie gorącym romansem. Momentami naprawdę skłaniała do refleksji - o tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla innych, a ile dla siebie. Książka pokazała mi też, że czasem warto posłuchać własnych emocji, nawet jeśli droga do tego nie jest łatwa. Całość czytało mi się lekko, ale jednocześnie czułam, że autorka prowadzi bohaterów tak, aby coś z tego zostało. Po skończeniu poczułam, że była to historia o wyborach, bliskości, lojalności i o tym, jak trudno czasem znaleźć swoje miejsce w świecie.
Sekret sztuki wzbogacania się. Zmień myślenie o sukcesie i pieniądzach - stwórz życie, którego pragniesz
Sekret sztuki wzbogacania się” to książka, która w bardzo przystępny sposób łączy klasyczne założenia filozofii sukcesu Wallace’a D. Wattlesa z praktycznymi wskazówkami Boba Proctora. Nie jest to kolejny poradnik obiecujący szybkie wzbogacenie się bez wysiłku. Wręcz przeciwnie — autorzy podkreślają, że bogacenie się to proces, metoda i przede wszystkim zmiana nawyków mentalnych. Książka mocno akcentuje odpowiedzialność za swoje życie: pokazuje, że brak, stagnacja i ograniczenia często sami sobie tworzymy, a wzrost zaczyna się dopiero wtedy, gdy uświadomimy sobie własny potencjał. Wiele fragmentów działa jak motywacyjny „kop”: zachęca do zadawania trudnych pytań („Czego naprawdę pragnę?”), wyznaczania wyraźnych celów i przede wszystkim — działania. Najcenniejsze jest to, że oprócz inspiracji dostajemy konkretne metody i praktyki, które można wdrożyć od razu: zmianę sposobu myślenia, codzienne ćwiczenia, pracę nad nawykami, skupienie się na tym, co chcemy przyciągnąć. Książka przypomina, że pieniądze są efektem, nie punktem startowym — a gdy zmienimy mentalność, zmieni się również nasze otoczenie i wyniki. Dla osób, które czują, że tkwią w miejscu, ciągle zaczynają od nowa albo wiedzą, czego chcą, ale nie potrafią przejść do działania, ta książka może być świetnym przełomem. Jest inspirująca, podnosząca na duchu i daje poczucie, że zmiana naprawdę jest w zasięgu ręki — ale tylko wtedy, gdy przestaniemy czekać i zaczniemy działać.
The Darkside Of Death
🐍🖤 „-ᴛᴡɪᴇʀᴅᴢɪꜱᴢ, żᴇ ᴊᴇꜱᴛᴇᴍ ᴛᴡᴏɪᴍ ᴋᴏꜱᴢᴍᴀʀᴇᴍ. […] ᴀ ᴘʀᴀᴡᴅᴀ ᴊᴇꜱᴛ ᴛᴀᴋᴀ, żᴇ ᴛᴏ ᴛʏ ᴊᴇꜱᴛᴇś ᴍᴏɪᴍ.” Czy ta książka okazała się moim odkryciem roku? Zdecydowanie tak. Ogromnie się cieszę, że po nią sięgnęłam. Bawiłam się wyśmienicie, książka była cudowna, a fabuła - dynamiczna, zaskakująca, pełna plot twistów i naprawdę odprężająca - udało mi się oderwać od świata rzeczywistości i zanurzyć w świecie bohaterów, jakbym naprawdę stała obok nich. Na początku książki miałam dość mieszane odczucia, głównie ze względu na styl pisania autorki. Momentami przypominał mi on typowy wattpadowy styl np.: „Moja niewinna diablica reagowała tylko na mnie” przez co dostawałam drgawek i wywoływało to u mnie zażenowanie. Na szczęście takie fragmenty pojawiały się jedynie na chwilę. Później styl Wiki okazał się znacznie lżejszy, bardziej naturalny i przyjemny, dzięki czemu książkę pochłonęłam w kilka wieczorów. 🖤 𝐄𝐦𝐢𝐥𝐲 𝐑𝐨𝐬𝐞. Polubiłam ją już od pierwszych stron. Na początku zaskoczyło mnie, jak niezwykłą paczkę przyjaciół zdołała wokół siebie zgromadzić, byli gotowi zostawić wszystko i przeprowadzić się dla niej do San Francisco. Otaczali ją ogromnym wsparciem w każdej sytuacji, choć sami również wiele przez to cierpieli. W całej tej historii Emily pokazała prawdziwego ducha walki. Przetrwała pięć pokus wymyślonych przez Cadena w ramach zemsty i nie poddała się. Wręcz przeciwnie, bo wyłoniła się z tego jako wyjątkowo silna, godna podziwu bohaterka. 🖤 𝐂𝐚𝐝𝐞𝐧 𝐃𝐢𝐚𝐳. Z tym panem łączy mnie relacja hate-love, raz można go kochać, a chwilę później szczerze nienawidzić. Caden to ciężki typ bohatera, najlepszy płatny zabójca w swoim fachu. Rozdziały pisane z jego perspektywy czytało mi się najprzyjemniej, fascynował mnie jego sposób myślenia i zawsze byłam ciekawa, jaki będzie jego kolejny krok. Ciekawym zamysłem okazały się też „pięć pokut" jako forma zemsty na Emily, dodały historii głębi i niepokoju. I proszę pamiętajmy wszyscy, że jest to książka z kategorii dark romans i nie należy romantyzować Cadena! Ja nie chce nic sugerować droga autorko, ale książka o Sylvie i Aaronie byłaby mocna 🎀 𝐎𝐜𝐞𝐧𝐚: 𝟓/𝟓 ⭐
Titek i wulkan złości
„Titek i wulkan złości” to książka, po którą sięgnęłyśmy z córką bez wahania, bo seria jest nam już dobrze znana. Lubię to, że Titek pojawia się w tylu różnych częściach. Dzięki temu łatwo stał się u nas kimś w rodzaju znajomego przewodnika po dziecięcych emocjach. Córka od razu go polubiła, a ja doceniam, że każda kolejna książka rozwija ważny temat, nie tracąc przy tym lekkości i zrozumiałego języka. Ta odsłona skupia się na złości. Pokazuje ją w sposób, który nie zawstydza dziecka i nie straszy rodzica. Historia Titka jest prosta, ale trafia w sedno. Dziecko widzi, jak bohater mierzy się z emocjami, które czasem wybuchają jak wulkan. Dzięki temu łatwiej mu zrozumieć, że takie uczucia są naturalne. W trakcie lektury pojawiają się sytuacje znane z codzienności, więc dziecko szybko odnajduje w nich siebie. Pewnie niejednemu z nas zdarzyło się poczuć podobną złość, kiedy coś zapodzieliśmy i nie mogliśmy znaleźć. Titek pokazuje, że takie uczucia są normalne i da się je opanować. U nas świetnie sprawdzają się też zabawy sensoryczne. Wszelkie wysypywanki, masy do ugniatania albo inne proste aktywności bardzo pomagają córce rozładować napięcie. Dzięki temu rozmowy o książce stają się naturalnym przedłużeniem tego, co już znamy z codziennych sytuacji. Podoba mi się też to, że książka nie kończy się tylko na opowieści. Są w niej krótkie ćwiczenia i wskazówki, które pomagają zatrzymać się na chwilę i porozmawiać o tym, co właściwie dzieje się w środku małego człowieka. U nas te momenty stały się dobrym punktem wyjścia do rozmowy o tym, dlaczego czasem jest trudno i co można zrobić, żeby sobie pomóc. Rodzice znajdą tu także komentarze i wyjaśnienia przygotowane przez autorki. Nie są przesadnie rozbudowane, ale dają jasne i praktyczne wskazówki. To ułatwia zrozumienie, skąd biorą się dziecięce reakcje i jak reagować, żeby wspierać, a nie podnosić napięcie. Całość czyta się lekko. Książka buduje poczucie bliskości. Dla nas to kolejna część, która pokazała, że warto wracać do Titka. Jeśli dziecko zmaga się ze złością albo po prostu dużo przeżywa, ta historia potrafi naprawdę pomóc, bo daje konkretne narzędzia i robi to w ciepły, przystępny sposób.