Recenzje
Wewnętrzna przemiana i potęga podświadomości. Kreuj rzeczywistość poprzez myśli, emocje, nawyki i wiarę w siebie
to książka, która ma nam pokazać, że nasze myśli kreują nasze życie. I choć nie zgadzam się ze wszystkim i w pełni z tym, co autor w niej zawarł - zdecydowanie wierzę, że to, co myślimy i jak myślimy, przyciąga do nas to, co dostajemy. Od zawsze byłam zwolenniczką stwierdzenia, iż "dobro wraca", a pozytywne myślenie pomaga przejść przez trudne chwile. dr Murphy idzie o krok dalej (no dobra, nawet całą milę) i uważa, że to, jak myślimy i w co wierzymy, daje realne i pełne odwzorowanie w naszej codzienności. Znajdziemy nawet badania naukowe, które potwierdzają te tezy. W tej książce znajdziemy sporo fajnych, łatwych do zastosowania porad i ćwiczeń, która mają na celu zmianę naszego nastawienia i sposobu myślenia. Medytacje, uważność, afirmacje i wiele innych, których zastosowanie w rutynie dnia sprawi, że nasze nastawienie stanie się bardziej optymistyczne i zaczniemy wierzyć, że możemy mieć to, czego pragniemy. A czy to dostaniemy? To już musicie sprawdzić sami. Ja powiem wam tylko, że nie zaszkodzi spróbować, bo nawet jeśli nie zostaniecie milionerami w ciągu tygodnia - życie z uśmiechem na twarzy i miłymi myślami od rana jest już ogromną wygraną. ;)
Wewnętrzna przemiana i potęga podświadomości. Kreuj rzeczywistość poprzez myśli, emocje, nawyki i wiarę w siebie
,,Wewnętrzna przemiana i potęga podświadomości" dr. Joseph Murphy. ,,Świadomość może nie być umiejscowiona wyłącznie w ludzkim ciele - może być podstawową właściwością świata fizycznego, w którym żyjemy" Czytałam już wieki temu ,,Potęgę podświadomości" tego samego autora i do dzisiaj budzi ona kontrowersje, jednak jest na tyle innowacyjna, że nadal powstają rozszerzenia podstawowej publikacji. Ta książka pomaga zmienić myślenie 💭 na bardziej wspierające. Autor zwraca uwagę na umysł i przede wszystkim na procesy, w których bierze udział podświadomość. 😀 Uważam, że ta książka ma w sobie sporo mądrości, ale niektóre wątki, takie jak: leczenie za pomocą umysłu, nie są dla mnie wiarygodne, 😉 bo owszem możemy wspierać organizm poprzez pozytywne myślenie, powstało wiele badań udowadniających, że nastawienie wpływa na procesy zdrowienia. Jednak nie wszystkie poważne choroby możemy zmienić tylko za pomocą afirmacji i wizualizacji. Jednak jest też sporo rzeczy, których nie wiemy, bo mamy ograniczone zmysły. Kto wie? może faktycznie istnieje jakaś zbiorowa świadomość,🤔 z której możemy czerpać wiedzę. Autor poniekąd w taki sposób widzi rzeczywistość, jako źródło, z którego możemy otrzymać, co tylko zapragniemy. Jednak potrzebujemy wspierającego myślenia. Ta książka pomaga mi zmienić nastawienie i za to ją cenię, nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam. Myślę, że jest odpowiednia dla osób, które chcą zacząć optymistycznie patrzeć na życie.
Ptaki, które śpiewają nocą
Promocja tej książki całkowicie mi umknęła. Nie wiedziałam o jej przedsprzedaży, ani co więcej o tym, że autorka, która kiedyś była mi tak bliska, zaczęła pisać coś nowego. Całe szczęście, że jednak w pewnym momencie ta historia pojawiła się na moich mediach i mogłam się nią zainteresować. Marta przedstawiła historię o podróży. O złych decyzjach i osobach, które je podejmują. Jednej, która zmęczona swoją monotonią chce się ich nauczyć. I drugiej, która nimi żyje. Jednak to nie wszystko. "Ptaki, które śpiewają nocą" to także historia o odkrywaniu siebie i podążaniem za marzeniami. Jest to książka, która trafiła do mnie całkowicie. Głównych bohaterów poznajemy przez cały czas trwania ich przygody. Odkrywamy kolejne elementy ich charakteru i przeszłości. Jednocześnie obserujemy, jak pomimo swojej przypadkowej znajomości zbliżają się do siebie coraz bardziej. Ich relacja naprawdę mi się podobała. Była czymś wyjątkowym, tak odbiegającym od normalności a przy tym tak otulającym. Obserwowanie ich kolejnych kroków stanowiło mój ulubiony punkt dnia. Wtedy, gdy mogłam zanurzyć się w stronach tej książki nic innego się nie liczyło. Styl pisania autorki jest naprawdę przepiękny, jednak nie określiłabym go jako taki, który sprawia, że przez książkę się płynie. Wielokrotne przydługie opisy i rozległe zdania zdecydowanie wydłużały mój czas czytania. Mimo tego na ogromną pochwałę zasługuje fakt, jak dobrze przedstawieni zostali główni bohaterowie. W zasadzie jedyni, bo poza kilkoma postaciami, które przewinęły się przez całą podróż, to na nich skupia się cała książka. Uważam, że naprawdę ciężko jest tak dobrze rozbudować bohaterów, aby czytelnik nie odczuwał nudy spędzając czas tylko z nimi. A tak jak już wspominałam - Marta stworzyła postacie, z którymi nie chciałam się rozstawać. Moje zaangażowanie w tę książkę jest nie do opisania. Tak samo jak uśmiech na twarzy podczas czytania i małe załamania, gdy pojawiały się komplikacje. Zakończenie zostawiło mnie z ogromną pustką i niecierpliwością, bo czuję, że potrzebuję kolejnego tomu na wczoraj. Jednak póki co, mogę jedynie zachęcić was do sięgnięcia po pierwszą część tak pięknej i ciepłej historii
Recenzownik. Mój książkowy journal
𝓡𝓮𝓬𝓮𝓷𝔃𝓸𝔀𝓷𝓲𝓴. 𝓜ó𝓳 𝓴𝓼𝓲ąż𝓴𝓸𝔀𝔂 𝓳𝓸𝓾𝓻𝓷𝓪𝓵 ~ 𝓜𝓪𝓻𝓽𝓪 𝓢𝔃𝓽𝓪𝓷𝓭𝓪𝓻-𝓑𝓲𝓮𝓵𝓪𝔀𝓼𝓴𝓪 𝓞𝓬𝓮𝓷𝓪: ⭐⭐⭐⭐⭐/𝟓 Nim przejdę do recenzji bardzo, bym chciała jeszcze raz podziękować wydawnictwu za wysłanie egzemplarza do recenzji. Recenzownik jest wykonany PRZECUDOWNIE. Gołym okiem widać jego dopracowanie i wkład włożony w jego utworzenie. Każdy element jest idealnie wkomponowany, przez co tworzy to przepiękną całość. „Mój Książkowy Journal” był dla mnie kompletnym zaskoczeniem, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Nigdy nie ciągnęło mnie do adnotowania książek czy zaznaczania znacznikami scen lub dialogów. Robienie różnego typu notatek powiązanych z aktualnie czytaną książką było dla mnie obce. Za sam wygląd recenzownika miałam ochotę chwycić książkę i zacząć ją czytać, aby wszystko wpisywać do journalu. Najbardziej zachwycił mnie podział dziennika. Można w nim dzięki temu zapisać absolutnie wszystko: swoje odczucia i myśli podczas czytania, listę DNF-ów, Tracker premier, Top 3 książki z podziałem na jednotomówki i serię, ulubionego autora, wydawnictwo i osoby z bookmedii. Zapiszecie również swoje recenzje, stworzycie herbatki inspirowane książkami z wydawnictwa Beya i wiele wiele innych. To, co wypisałam to naprawdę mały skrawek tego, co kryje się w środku Recenzownika. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to małe arcydzieło. Marta stworzyła go z myślą o książkarach i nikt nie pożałuje jego zakupu. Słowa zawarte w jego opisie „Journal, jakiego potrzebuje każda książkara!” są stuprocentową prawdą.
Serce na wodzy. Ranczo Srebrzyste Sosny #1
CeCe wraca do rodzinnego miasteczka, po zostawieniu swojego narzeczonego. Na jej drodze staje starszy przyjaciel jej brata, którego jej bliscy traktują jak rodzinę. Mężczyzna po przejściu na hokejową emeryturę pracuje w wielu miejscach, a jedno z nich staje się również nową pracą dla Cecili… Książkę czyta się bardzo szybko, relacja bohaterów jest dynamiczna zarówno przez kreacje ich charakterów, ale też, przez fakt że znają się od młodzieńczych lat. Pomiędzy nimi jest sporo docinek, ale też chemii, która wyczuwalna jest od pierwszych stron. Pojawia się sporo spicy scen, momentami czułam nimi przesyt. Bohaterowie postanowili, że mają spędzić razem noc i skupić się wyłącznie na jednym, lecz myśli Nasha dość szybko zmierzają do tego, że chce czegoś więcej co mi się podobało. Bo nie był to dosłownie schemat, za którym nie przepadam. Ukrywali swoją relację przed rodziną, ale gestów tam zdecydowanie nie brakowało. Rodzina CeCe do której należał także Nash po wypadku jego rodziców, była świetnie przedstawiona, każdy się w niej wspierał, było czuć tam miłość i ciepło. Miasteczko do którego zostajemy przeniesieni jest społecznością w której wieści rozchodzą się bardzo szybko co zostało nam niejednokrotnie udowodnione, sytuacja z „lokówką” rozbawiła mnie totalnie. Myślałam, że samej pracy związanej z ranczem będzie w książce trochę więcej, ale liczę że następne części mi to wynagrodzą, bo postacie drugoplanowe skradły całe moje serce.