Wydawnictwo Wolne Lektury - ebooki
Tytuły książek(ebooki,audiobooki) wydawnictwa: Wolne Lektury
-
David Herbert Lawrence Kochanek Lady Chatterley tłum. Marceli Tarnowski, Aleksandra Sekuła ISBN 978-83-288-7904-1 Od autora Wydawcy angielscy nalegają na mnie, abym opublikował oczyszczone wydanie niniejszej książki, obiecują mi pokaźne zyski i podkreślają, iż wykazałbym w ten sposób publiczności, że jest to doskonała powieść niezależnie od
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Profesor Spanner 1 Tego rana byliśmy tam po raz drugi. Dzień był pogodny, majowy, chłodnawy. Wiatr od morza szedł rześki, coś sprzed lat przypominał. Za drzewami szerokiej, wyasfaltowanej alei stał mur ogrodzenia, za nim ciągnął się rozległy dziedziniec. Wiedzieliśmy już, co przyjdzie nam zobaczyć. Tym razem towa
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Bambo Murzynek Bambo w Afryce mieszka, Czarną ma skórę ten nasz koleżka. Uczy się pilnie przez całe ranki Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki. A gdy do domu ze szkoły wraca, Psoci, figluje to jego praca. Aż mama krzyczy: Bambo, łobuzie! A Bambo czarną nadyma buzię. Mama powiada: Chodź do kąpieli, A on się boi, że się wybiel
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Cuda i dziwy Spadł kiedyś w lipcu Śnieżek niebieski, Szczekały ptaszki, Ćwierkały pieski. Fruwały krówki Nad modrą łąką, Śpiewało z nieba Zielone słonko. Gniazdka na kwiatach Wiły motylki, Trwało to wszystko Może dwie chwilki. A zobaczyłem Ten świat uroczy, Gdy miałem właśnie Przymknięte oczy. Gdym je otworzył, Wszystko się skr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Dwa wiatry Jeden wiatr w polu wiał, Drugi wiatr w sadzie grał: Cichuteńko, leciuteńko, Liście pieścił i szeleścił, Mdlał Jeden wiatr pędziwiatr! Fiknął kozła, plackiem spadł, Skoczył, zawiał, zaszybował, Świdrem w górę zakołował I przewrócił się, i wpadł Na szumiący senny sad, Gdzie cichutko i leciutko Liście pieścił i szeleści
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Figielek Raz się komar z komarem przekomarzać zaczął, Mówiąc, że widział raki, co się winkiem raczą. Cietrzew się zacietrzewił, słysząc takie słowa, Sęp zasępił się strasznie, osowiała sowa, Kura dała drapaka, że aż się kurzyło, Zając zajęczał smętnie, kurczę się skurczyło. Kozioł fiknął koziołka, słoń się cały słaniał, Baran się r
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Gabryś Był raz głupi Gabryś. A wiecie, co robił? Kiedy konie żarły, on im owies drobił. Sitem wodę czerpał, ptaki uczył fruwać, Poszedł do kowala, kozy chciał podkuwać. Czapką kwiat nakrywał, kiedy deszczyk rosił, Liczył dziury w płocie, drwa do lasu nosił. Zimą domek z lodu zbudował przed chatą, Będę miał, powiada, mieszkanie n
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Idzie Grześ Idzie Grześ Przez wieś, Worek piasku niesie, A przez dziurkę Piasek ciurkiem Sypie się za Grzesiem. Piasku mniej Nosić lżej! Cieszy się głuptasek. Do dom wrócił, Worek zrzucił, Ale gdzie ten piasek? Wraca Grześ Przez wieś, Zbiera piasku ziarnka. Pomaluśku, Powoluśku Zebrała się miarka. Idzie Grześ Przez wieś, Worek
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Kapuśniaczek Jak wesoły milion drobnych, wilgnych muszek, Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek, Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek, Rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek. Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi, Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze, Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki, Co by strasznie chciały b
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Kotek Miauczy kotek: miau! Coś ty, kotku, miał? Miałem ja miseczkę mleczka, Teraz pusta już miseczka, A jeszcze bym chciał. Wzdycha kotek: o! Co ci, kotku, co? Śniła mi się wielka rzeka, Wielka rzeka, pełna mleka Aż po samo dno. Pisnął kotek: piii Pij, koteczku, pij! Skulił ogon, zmrużył ślipie, Śpi i we śnie mleczko chlipi
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim List do wszystkich dzieci w pewnej bardzo ważnej sprawie Drogie dzieci! W tym liściku O jedno was proszę: Żebyście się co dzień myły, Bo brudnych nie znoszę. Czy pod studnią, czy na misce, W rzece czy w sadzawce, Ale myć się! Bo przyjadę I sam wszystko sprawdzę! Myć się, dzieci, myć do czysta, Chłopcy i dziewczynki, Bo inaczej po
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Mróz W ostry mróz chłopek wiózł Z lasu chrust na wozie, Skrzypi coś, oś nie oś, Trzaska chrust na mrozie. Tężał mróz, wicher rósł, Pędząc jak w sto koni, Trzeszczy wóz, trzeszczy mróz, Chłop zębami dzwoni. Szkapa: brr, chłop jej: prr A podwozie zgrzyta, Gwiżdże wiatr, śwista bat, Stukają kopyta. Chrzęst i brzęk, zgrzyt i stęk,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam? List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła! Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie! Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię! Oj, Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę c
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim O panu Tralalińskim W Śpiewowicach, pięknym mieście, Na ulicy Wesolińskiej Mieszka sobie słynny śpiewak, Pan Tralisław Tralaliński. Jego żona Tralalona, Jego córka Tralalurka, Jego synek Tralalinek, Jego piesek Tralalesek. No a kotek? Jest i kotek, Kotek zwie się Tralalotek, Oprócz tego jest papużka, Bardzo śmieszna Tralalużka.
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Pan Maluśkiewicz i wieloryb Był sobie pan Maluśkiewicz Najmniejszy na świecie chyba. Wszystko już poznał i widział Z wyjątkiem wieloryba. Pan Maluśkiewicz był tyci, Tyciuśki jak ziarnko kawy, A oprócz tego podróżnik, A oprócz tego ciekawy. Więc nie można się dziwić, Że ujrzeć chciał wieloryba, Bo wieloryb jest przeogromny, Najwi
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Tańcowały dwa Michały Tańcowały dwa Michały, Jeden duży, drugi mały. Jak ten duży zaczął krążyć, To ten mały nie mógł zdążyć. Jak ten mały nie mógł zdążyć, To ten duży przestał krążyć. A jak duży przestał krążyć, To ten mały mógł już zdążyć. A jak mały mógł już zdążyć, Duży znowu zaczął krążyć. A jak duży zaczął krążyć, Mały znow
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Raz dwa trzy! Raz! Pierwsza rzecz to wstawać rano! Dwa! Kto o krzepkie zdrowie dba, Ten się długo myje co dzień Mydłem, szczotką, w zimnej wodzie, Pluska, pryska, parska, rży! Trzy! Trzyj ręcznikiem suchym ciało, Żeby aż poczerwieniało. Spraw mu, bracie, mocne wciery, Aż we krwi poczujesz skry! Raz-dwa-trzy! Cztery! Gdy chcesz c
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Rok i bieda Cztery biedy na tym świecie: Pierwsza bieda wiosną, Ale słonko silniej świeci I kwiateczki rosną. Drugą biedę lato niesie, A z nią troski, smutki, Ale za to w ciemnym lesie Smaczne są jagódki. Trzecia bieda idzie za tą, Trapi nas jesienią, Ale za to w babie lato Jabłka się czerwienią. Czwarta bieda: wiatr, zimnisko,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Rycerz Krzykalski Oto rycerz Krzykalski. Spójrzcie, co za mina! Zdarzyło mu się kiedyś Złapać Tatarzyna. Krzyczy: Hurra! To moja odwaga i męstwo! Wróg w niewoli! Ja górą! Odniosłem zwycięstwo! Nieustraszony jestem, Więc natarłem zbrojnie! Hurra! hurra! Jam pierwszy Śmiałek na tej wojnie. Któż by się mógł porównać Z takim boh
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Rzeczka Płynie, wije się rzeczka Jak błyszcząca wstążeczka, Tu się srebrzy, tam ginie, A tam znowu wypłynie. Woda w rzeczce przejrzysta, Zimna, bystra i czysta, Biegnąc mruczy i szumi, Ale kto ją rozumie? Tylko kamień i ryba Znają mowę tę chyba, Ale one, jak wiecie, Znane milczki na świecie. ----- Ta lektura, podobnie jak tys
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Skakanka Żeby kózka nie skakała, Toby nóżki nie złamała. Prawda! Ale gdyby nie skakała, Toby smutne życie miała. Prawda? Bo figlować bardzo miło, A bez tego toby było Nudno Chociaż teraz musi płakać, Potem będzie znowu skakać! Trudno! Więc gdy cię dorośli straszą, Że tak będzie, jak z tą naszą Kozą, Najpierw grzecznie ich wysłuc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Słówka i słufka Dziś po dyktandzie w szkole Wrócił Jerzyk do domu markotny. Ziewał, ziewał i zdrzemnął się przy stole, Bo i dzień był jakiś senny i słotny. I przyszły do Jerzyka trzy słówka: Brzózka Jabłko i Główka, I powiedziały: Jestem Brzózka, nie bżuska. Jestem Jabłko, nie japko. Jestem Główka, nie głufka. Jak można tak zni
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Stół Wyrosło w lesie drzewo potężne, Twarde, wysmukłe i niebosiężne. Raz przyszli drwale, drzewo zrąbali, Bardzo się przy tym naharowali. Potem je konie na tartak wlokły, Tak się zziajały, że całe zmokły. Na tym tartaku warczące piły Tak drzewo cięły, że się stępiły. Kupił te szorstkie listwy i deski Stolarz warszawski Adam Wiś
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Taniec Skoczył stołek do wiaderka, Zaprosił je do oberka, Dzbanek z półki? hyc na ziemię: Ja nie gorszy! Poprośże mię! A za dzbankiem talerz skoczył, Dokoluśka się potoczył, Piec, choć grubas, złapał kija I ochoczo z nim wywija. Biedna miotła w kącie stoi, Też by chciała, lecz się boi, Bo jak w tańcu się rozluźni, To ją będą zbi
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Trudny rachunek Szły raz drogą trzy kaczuszki, Grzeczne, że aż miło: Pierwsza biała, druga czarna, A trzeciej nie było. Na spotkanie tym kaczuszkom Dwie znajome wyszły: Pierwsza z krzaków, druga z sieni, Trzecia prosto z Wisły. Aż tu jeszcze jedna idzie Bardzo wesolutka, Idzie sobie, podskakuje, A ta druga smutna. Siadły wszyst
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim W aeroplanie Miała babcia kurkę, Kurkę-złotopiórkę, Wesołą kokoszkę, Zwariowaną troszkę. Kiedyś jej ta kurka Uciekła z podwórka. Babcia za nią truchtem drepce, Wracaj krzyczy A ja nie chcę! A tam zaraz blisko To było lotnisko, Kurka się tam zapędziła, Aeroplan zobaczyła, A że była dobra skoczka, Wskoczyła tam nasza kwoczka. Wted
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Warszawa Jaka wielka jest Warszawa! Ile domów, ile ludzi! Ile dumy i radości W sercach nam stolica budzi! Ile ulic, szkół, ogrodów, Placów, sklepów, ruchu, gwaru, Kin, teatrów, samochodów I spacerów, i obszaru! Aż się stara Wisła cieszy, Że stolica tak urosła, Bo pamięta ją maleńką, A dziś taka jest dorosła. ----- Ta lektura,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Warzywa Położyła kucharka na stole: kartofle, buraki, marchewkę, fasolę, kapustę, pietruszkę, selery i groch. Och! Zaczęły się kłótnie, Kłócą się okrutnie: Kto z nich większy, A kto mniejszy, Kto ładniejszy, Kto zgrabniejszy: kartofle? buraki? marchewka? fasola? kapusta? pietruszka? selery czy groch? Ach! Nakrzyczały
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Zosia Samosia Jest taka jedna Zosia, Nazwano ją Zosia-Samosia, Bo wszystko Sama! sama! sama! Ważna mi dama! Wszystko sama lepiej wie, Wszystko sama robić chce, Dla niej szkoła, książka, mama Nic nie znaczą wszystko sama! Zjadła wszystkie rozumy, Więc co jej po rozumie? Uczyć się nie chce bo po co, Gdy sama wszystko umie? A jak z
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Kupując książkę wspierasz fundację Nowoczesna Polska, która propaguje ideę wolnej kultury. Wolne Lektury to biblioteka internetowa, rozwijana pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. W jej zbiorach znajduje się kilka tysięcy utworów, w tym wiele lektur szkolnych zalecanych do użytku przez MEN, które trafiły już do domeny public
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Krzysztof Kamil Baczyński Sen Rybak z rzeki przejrzystej długo wiosłem łuskał ryby twarde jak orzech, zielone i białe, które się z wolna w martwe księżyce zmieniały. Czas się wstrzymał i trzepot usechł, usnął, ustał. A rybak wiosłem płaskim przez sen gładził pióra łabędzich skrętów rzeki, aż się w ciszy przemian zrąb wody urwał nagle jak spien
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Leo Belmont Sherlock Holmes w Warszawie Humoreska Leo Belmonta ISBN 978-83-288-7559-3 Otworzywszy drzwi, cofnąłem się od progu niezmiernie zdziwiony: Ty tu w Warszawie?! Zaraz przestaniesz się dziwić mówił z uśmiechem mój i Watsona londyński przyjaciel, zdejmując podróżną torebkę i płaszcz. Opowiem ci wszystko przy kolacji. Przeszkodziłem
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wolter Historia podróży Skarmentada Spisana przez niego samego (1756) Urodziłem się w Kandii w roku 1600. Ojciec mój był gubernatorem tego miasta. Przypominam też sobie, że pewien mierny poeta nazwiskiem Iro sklecił na moją cześć liche wiersze, w których wywodzi mnie w prostej linii od Minosa. Niebawem, gdy ojciec mój popadł w niełaskę, spłodzi
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Ars poetica czyli Sztuka rymotwórcza Przedmowa Jakkolwiek prace w zakresie angelologii (m. in. dawno zamówiony artykuł dla Angels' Review) nie pozwalają mi zasadniczo na zbytnie czasu trwonienie, to jednak, wielokrotnie przez Drogiego Kolegę nagabywany, ustąpiłem i tę krótką przedmowę do Jego Sztuki Rymotwórcze
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Ballada o samotnej pompie Trzem Breughelom: Staremu, z Piekła i Aksamitnemu oraz Jedynemu Kazimierzowi Wyce arystarchowi tę Balladę o samotnej pompie przypisuje szalony Autor Stoi samotna pompa w ulicy Chryzopompa, przy placu; z rury gęba delfina dawny świat przypomina, lecz na co? Czasem przyjdzie Słowacki
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Buty szewca Szymona Szymon szewc zwyczaj miał, że gdy szył buty, na organkach grał: Oj radi oj radi oj radi rara oj radi radi radi uhaha, oj radi oj radi oj radi rara oj radi radi radi uhaha. A w tych organkach szewca Szymona była ogromna siła uśpiona, co się nikogo nigdy nie bała, jeśli kto skłamał, prawdę rąbał
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemnogrodu Lis Czy to Orbis? Tak, proszę pana. Gdzie jest Ciemnogród? Stacja nieznana. Jak to nieznana? Tak to nieznana. Czy to Orbis? Tak, proszę pana. Bulwieć słuchawkę cisnął: łoskot. A niech to jasny piorun! Za oknem jesień jak kalejdoskop. Lub szarfa. Do wyboru. B
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Dzikie wino Koło tych pagórków piaszczystych, które księżyc po kolei odsłania jeden po drugim, jeden po drugim, ptaki śpią, tylko droga się srebrzy i Wisła świeci jak latarnia jest cisza, jakby Szopen przed chwilą zamilkł, lecz niech struna się przypomni srebrna jak te koleiny, zapląsają chmury z sosnami, z pagór
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Fałszywy adres Jakaś rogatka, okrągła budowla, Londyn ze snu. Pochyłość okrągła, dzielnica niedobra nie, to nie tu. Przecież pamiętam, że był klomb i czerwona kula, a tu jacyś oszuści sprzedają wieczne pióra Dlaczegoś mi podała fałszywy adres, oszustko? Nadciąga mgła z leniwym wiatrem na ukos, otwory w chmurach g
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Farlandia Myśmy mieli się spotkać na moście, by pomówić o naszej miłości pod tym klonem, koło budki z papierosami; ale, jakem przewidywał: oczywiście most w powietrze wysadzili anarchiści, no to gdzie się teraz spotkamy? Wszędzie duszno i ciasno lecz znam ja pewien kraj pod nazwą Farlandia, tam jest niebo śpiewa
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Liryka, liryka, tkliwa dynamika Sam nie rozumim, skąd to mi się bierze, że jestem mitologiczne zwierzę, ni to świnio-byk i ni to koto-pies, w ogóle z innych stron: liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal. Idę, powiedzmy, wieczorem z Arturem i nagle: księżyc wschodzi nad murem, Artur ostrzega, bo dobry k
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Małe kina Autorowi Opowieści morskich, Stanisławowi Marii Salińskiemu Najlepsze te małe kina w rozterce i udręce, z krzesłami wyściełanymi pluszem czerwonym jak serce. Na dworze jeszcze widno, a już się lampa kołysze i cienie meandrem biegną nad zwiastującym afiszem. Chłopcy się drą wniebogłosy w promieniach s
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Matka Boska Stalagów Była już prawie zima, lecz wiatr południowy dmuchał i pachniał wstążkami dziewcząt. A był bliski drutom bukowy las, a buki były podobne nutom. Stamtąd wyszła do jeńca i powiedziała: Posłuchaj! Kładę ci dłonie na włosach, by miłosierdzie z odwagą spleść w sercu twoim, ażebyś czuły i mocny wy
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Muzie nóżki całuję Kogutek? nie uleczy. Przyjaciel? nie pocieszy. Nie ma przyjaciół. Rannyś? Ten świat jest borem, rąbałeś bór toporem, toś się i zaciął. Leżysz. Wokół mchy ciche. Igrają gwiazdy dziwne z gałęźmi. Kogutek nie uleczy. Przyjaciel nie pocieszy. Uwierz mi. Co pomoże? A ja wiem: tu pomoże stary sen,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Na dziwny a niespodziewany odjazd poety Konstantego elegia Żandarmom Republiki Więc odjeżdżasz, oszuście, słodki szarlatanie, któryś kochał alkohol, cygara i czaple, któryś był taumaturga, bufon i hochsztapler, odjeżdżasz, a więc jedźże na karku złamanie! Ach, znamy, dobrze znamy twoje promenady od Kresów do Zie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński O mej poezji Moja poezja to jest noc księżycowa, wielkie uspokojenie; kiedy poziomki słodkie są w parowach i słodsze cienie. Gdy nie ma przy mnie kobiet ani dziewczyn, gdy się uśpiło wszystko i świerszczyk w szparze cegły trzeszczy, że bardzo miło. Moja poezja to są proste dziwy, to kraj, gdzie w lecie stary kot
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński O naszym gospodarstwie fraszka O, zielony Konstanty, o, srebrna Natalio! Cała wasza wieczerza dzbanuszek z konwalią; wokół dzbanuszka skrzacik chodzi z halabardą, broda siwa, lecz dobrze splamiona musztardą, widać, podjadł, a wyście przejedli i fanty o, Natalio zielona, o, srebrny Konstanty! Wiersz z 1934. Pierw
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Pomnik studenta W mieście *** (prawda w oczy kole) pomnik studenta stoi na cokole, Ze spiżu pomnik i ze spiżu cokół, Ze spiżu także allegorie wokół: Księgi, Pochodnie, Globusy i Sowy Wszystko artysta w kształt zaklął spiżowy, A potem zaklął potwornie. Punkt. Czyli Za pomnik widać mu nie dopłacili. Lecz mniejsz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Prośba o wyspy szczęśliwe A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź, wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj, ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań, we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu. Pokaż mi wody ogromne i wody ciche, rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonyc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Serwus, madonna Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet Niechaj im sława dźwięczy jak wieża studzwonna, ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę serwus, madonna. Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniących wysoko i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna, tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol serwus,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Spotkanie z matką Ona mi pierwsza pokazała księżyc i pierwszy śnieg na świerkach, i pierwszy deszcz. Byłem wtedy mały jak muszelka, a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne. Noc. Dopala się nafta w lampce. Lamentuje nad uchem komar. Może to ty, matko, na niebie jesteś tymi gwiazdami kilkoma? Albo na jezi
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Ulica szarlatanów Szarlatanów nikt nie kocha. Zawsze sami. Dla nich gwiazdy świecą w górze i na dole. W tajnych szynkach piją dziwne alkohole, I wieczory przerażają bluźnierstwami. Wymyślili swe tablice szmaragdowe. Krwią dziewicy wypisali charaktery. Strachy w liczbach: 18, 3 i 4. Przeklinamy Jezu-Chrysta
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Konstanty Ildefons Gałczyński Wizyta Proszę, proszę, rozgość się, serdeczny, rozejrz się dokładnie po wszystkim; to jest czajnik prawda, jaki śmieszny? z gwizdkiem. To mruczenie? Powiem ci w sekrecie: jest mruczeniem kota Salomona. A ta pani zamyślona, z kwiatami to moja żona. Pierwodruk: Środy Literackie 1936, nr 4. ... Konstanty Ildefo
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Człowiek jest mocny Pałac, którego już nie ma, stał na samym skraju wzgórza, ponad rozległym widokiem na wiosenny kraj, gładki po horyzont, podzielony równo zielonymi polami. Pałac roztrzasnął się, jak mówi Michał P.. Został wysadzony w powietrze w tym samym czasie, gdy w pobliskim słynnym Lesie Rzuchowskim spłonęły c
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Dno To co pani naprzód opowiedzieć? zastanawia się przez chwilę. Sama nie wiem. Jest siwa, raczej ładna, zaokrąglona i miękka. Jest bardzo zmęczona. Przeszła takie rzeczy, w które nikt by nie uwierzył. I ona sama nie uwierzyłaby także, gdyby nie to, że to jest prawda. O nic jej nie chodzi, tylko o życzliwość. O to,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Dorośli i dzieci w Oświęcimiu Jeżeli objąć myślą ogrom przyśpieszonej śmierci, jakiej miejscem niezależnie od działań wojennych stały się tereny Polski, to obok zgrozy najsilniejszym uczuciem, jakiego doświadczamy, jest zdziwienie. Uduszono i spalono te nieprzebrane masy ludzkie w trybie najstaranniej przemyślanej,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Dwojra Zielona Nieduża kobieta z czarną przepaską na oku stanęła przy ladzie. Jej równie drobny i cokolwiek dziwny towarzysz z czarnymi wąsikami zażądał dla niej okularów. Przez parę lat ta pani nie nosiła okularów powiedział znacząco i życzliwie. Dlaczego? Dlatego, że była w obozie. Co do oka, to okazało się,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Kobieta cmentarna Droga do cmentarza prowadzi przez miasto pod tamtym murem. Wszystkie okna i balkony dawniej pełne uwięzionych, stłoczonych ludzi, wyglądających na świat zza muru są dziś bezludne. W przejeździe już od dawna widać na jakimś drugim piętrze to samo okno, zawsze otwarte, a za nim obwisły gzyms z poczern
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Profesor Spanner 1 Tego rana byliśmy tam po raz drugi. Dzień był pogodny, majowy, chłodnawy. Wiatr od morza szedł rześki, coś sprzed lat przypominał. Za drzewami szerokiej, wyasfaltowanej alei stał mur ogrodzenia, za nim ciągnął się rozległy dziedziniec. Wiedzieliśmy już, co przyjdzie nam zobaczyć. Tym razem towarz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Przy torze kolejowym Należy do tych umarłych jeszcze jedna, ta młoda kobieta przy torze kolejowym, której ucieczka się nie udała. Daje się poznać już dziś tylko w opowiadaniu człowieka, który to widział i który nie może tego zrozumieć. I żyje też już tylko w jego pamięci. Wiezieni długimi pociągami w zaplombowanych w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Medaliony Wiza Nie mam niechęci do Żydów. Tak samo jak nie mam niechęci do mrówki ani do myszki. Czeka przez chwilę, co na to powiem. Siedzi ciężko. Jest duża i dosyć tęga. Nie rozstała się dotąd ze swym obozowym chałatem w szare i granatowe pasy. Aż dotąd też ma włosy obcięte krótko przy głowie, jak mężczyźni. I na niej taką
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Platon Charmides tłum. Władysław Witwicki Wstęp tłumacza Platon cofnął się w tym dialogu w wyobraźni w czasy, kiedy go jeszcze nie było na świecie, a Sokrates miał dopiero 37 lat i służył w wojsku jako ciężkozbrojny. W pierwszych słowach rozmowy, którą tu komuś opowiada, podaje Sokrates, że wczoraj wrócił z obozu pod Potidają, po bitwie. Po
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Robert Louis Stevenson Pawilon wśród wydm tłum. Bertold Merwin ISBN 978-83-288-7912-6 I. Jak zatrzymałem się w lesie Graden i ujrzałem światło w pawilonie W młodości żyłem zupełnie samotnie. Widziałem w tym chlubę, by moralnie i materialnie wystarczyć samemu sobie, i mogę powiedzieć, że nie miałem przyjaciela, aż do dnia spotkania tej, która
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Kupując książkę wspierasz fundację Nowoczesna Polska, która propaguje ideę wolnej kultury. Wolne Lektury to biblioteka internetowa, rozwijana pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. W jej zbiorach znajduje się kilka tysięcy utworów, w tym wiele lektur szkolnych zalecanych do użytku przez MEN, które trafiły już do domeny publicznej. Wszystki
-
- ePub + Mobi 3 pkt
-
-
Mark Twain Pamiętnik Ewy tłum. Piotr Marcinków ISBN 978-83-288-7917-1 Sobota A więc mam już prawie jeden dzień. Pojawiłam się wczoraj przynajmniej tak mi się wydaje. I chyba tak być musi, ponieważ jeśli zdarzyło się jakieś przedwczoraj, to mnie przy nim nie było inaczej bym pamiętała. Oczywiście mogło być też tak, że przedwczoraj jednak si
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Sophie Elkan Marzenie o Oriencie tłum. Justyna Czechowska ISBN 978-83-288-7922-5 Część pierwsza I Said ben Ali był młodym egipskim nauczycielem, którego wysłano do Anglii, by tam doskonalił znajomość języka tego kraju. W szkole Abbey w Kairze pełnił rolę tłumacza, wysoce potrzebną funkcję, gdyż szkołę tę, do której uczęszczali wyłącznie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Miłość Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mówiłeś przeszłego roku Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem. Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków Przecież ja jestem niebem i światem? Sam mówiłeś przeszłego roku ----- Ta lekt... Maria Pawliko
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Granica ISBN 978-83-288-7927-0 1 Krótka i piękna kariera Zenona Ziembiewicza, zakończona tak groteskowo i tragicznie, dała się teraz od strony tego niedorzecznego finału rozważać całkiem na nowo. Jego powszechnie znana sylwetka, trochę pochylona, przemykająca prawie co dnia długim, odkrytym autem przez ulice miasta, jego twar
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Arthur Conan Doyle Pięć pestek pomarańczy tłum. Adam F. ISBN 978-83-288-7968-3 Przeglądam swoje zapiski i notatki o przygodach Sherlocka Holmesa z lat 18821890 i uderza mnie tu tyle tak niezwykłych i ciekawych spraw, że trudno mi wybrać najlepsze. Zresztą niektóre są już znane z prasy, a inne nie dają sposobności do pokazania tych właśnie zdoln
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Gabriela Zapolska Panna Maliczewska ISBN 978-83-288-7963-8 Osoby: * Daum * Filo * Edek * Bogucki * Koledzy 1, 2, 3, 4 * Panna Maliczewska * Daumowa * Hiszowska * Żelazna * Michasiowa * Sekwestrator AKT I / Scena przedstawia izbę, a raczej izdebkę w suterenie, bardzo małą i bardzo wąską. Po lewej dwa okna małe dwuszybowe, we fr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Charles Dickens Opowieść wigilijna tłum. nieznany ISBN 978-83-288-6360-6 Opowieść fantastyczna I. Duch Marleya Zaczęło się od tego, że Marley umarł. To żadnej nie ulega wątpliwości. Protokół pogrzebu podpisali: ksiądz, urzędnik, grabarz i właściciel zakładu pogrzebowego. Scrooge także go podpisał, a nazwisko Scrooge'a miało poważny walor na g
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 3 pkt
Czasowo niedostępna
-
Knut Hamsun Głód tłum. Franciszek Mirandola ISBN 978-83-288-6884-7 Rozdział pierwszy Było to w czasach mego głodowania i włóczęgi po Chrystianii, owym mieście, które każdego musi naznaczyć swym piętnem Nie śpiąc, leżałem na mym poddaszu, słyszałem, że zegar gdzieś pode mną wybił szóstą, było dość jasno, a ludzie chodzili po schodach w górę
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
Czasowo niedostępna