Wydawnictwo Wolne Lektury - ebooki
Tytuły książek(ebooki,audiobooki) wydawnictwa: Wolne Lektury
-
Bolesław Leśmian Łąka Wspomnienie Lubię wspominać te dziecięce lata, Gdym zaniedbując całą resztę świata, W znajome pole szedł razem z pastuchem Krów, co bezładnym swych rapci rozruchem Niską przed nami nieciły kurzawę, Ściągając na się wybiegły nad trawę Deszcz much zielonych i złotych, i owych Samotnie skrzących, ciemnopurpurowych, Co dogadza
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka W zwiewnych nurtach kostrzewy Wśród georginij Wśród georginij brzęczenie os. Twojeż to kroki? Twójże głos? To koniec lata, jeden z tych dni, Gdy słońce blednie, a ogród lśni. To chory półsen znużonych drzew. Odwróć swe oczy, ucisz swój śpiew! To spija rosę ostatni znój To w cieniu twoim cień spoczął mój. ----- Ta
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Ur. 22 stycznia 1878 r. w Warszawie Zm. 7 listopada 1937 r. w Warszawie Najważniejsze dzieła: zbiory wierszy: Sad rozstajny (1912), Łąka (1920), Napój cienisty (1936), Dziejba leśna (1938); zbiory baśni prozą: Klechdy sezamowe (1913), Przygody Sindbada Żeglarza (1913) i Klechdy polskie Wybitny polski poeta, eseista, proz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka Pieśni kalekujące Zaloty Nędzarz bez nóg, do wózka na żmudne rozpędy Przytwierdzony, jak zielsko do ruchomej grzędy, Zgroza bladych przechodniów i ulic zakała, Obsługując starannie brzemię swego ciała, Kręci korbę, jak gdyby na lirze w czas słoty Wygrywał swoje skoczne ku niebu turkoty I nad brzegiem urwistym tęczowych ry
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka Ponad brzegami Zamyślenie Kto wybaczy mi moją do wróżby niezdolność? Nie wiem, co dziś pokocham co jutro wyśpiewam? I dłonią, jak sierść zwierza, głaszczę mimowolność Pieśni, których warczenia w sobie się spodziewam. Po warczeniu poznaję, że przybyły z lasów, I oswajam je z wolna, i uczę swej mowy, Aż zamęt ich podziemny
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka W zwiewnych nurtach kostrzewy [Zapłoniona czereśnia, przez wróble opita] Zapłoniona czereśnia, przez wróble opita, Skrzy bieliście ku słońcu odziobaną pestę. Korę, sokiem nabrzmiałą, żuk drasnął i przez tę Drobną skazę żywicy płowa kropla świta. Jeszcze pod zlewą rosy obfitej niezwykle Kwiat się wątły ugina i ziemi dosięg
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka Ballady Zielony dzban To nie stu rycerzy, lecz sto trupów leży! Nie sto trupów leży, jeno stu rycerzy! A nie dla nich ruczaj dzwoni, A bór szumny od nich stroni, Jeno wicher we sto koni Znikąd ku nim bieży. Wybiła godzina wiosna się zaczyna, Z chaty poprzez kwiaty wybiega dziewczyna, Dzban zielony, pełen wody, Nies
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka Pieśni kalekujące Żołnierz Wrócił żołnierz na wiosnę z wojennej wyprawy, Ale bardzo niemrawy i bardzo koślawy. Kula go tak schłostała po nogach i bokach, Że nie mógł iść inaczej, jak tylko w poskokach. Stał się smutku wesołkiem, skoczkiem swej niedoli, Śmieszył ludzi tym bólem, co tak skacząc, boli. Śmieszył skargi hołu
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka W zwiewnych nurtach kostrzewy [Żuraw skrzypi za furtą ogrodu] Żuraw skrzypi za furtą ogrodu, Słońce skrzy się w zadrach płotu tak nieznośnie, Z gęstwy płynie dech przyziemny chłodu, Wilga gwiżdże i dwugłośnie, i trójgłośnie. Lubię dojrzeć ukradkiem Kłos, co w kwiatach przypadkiem Taki inny wzwyż rośnie. Z odrobiną s
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Kornel Makuszyński Szaleństwa panny Ewy ISBN 978-83-288-7871-6 Rozdział pierwszy, w którym autor jest zdumiony i przerażony, albowiem stał się wspólnikiem niezliczonych zbrodni Ja, Kornel Makuszyński, nieszczęsny autor Panny z mokrą głową i posępny autor Awantury o Basię, siedziałem spokojnie w zacisznej komnacie, rozmyślając nad jedną jeszc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Władysław Stanisław Reymont Wampir Rozdział I Wszystkie światła pogasły. Tylko między oknami w zielonawej, kryształowej kuli mżył rozpierzchły, ledwie dojrzany płomyk jak gdyby świętojański robaczek, trzepoczący się w ciemnościach. Cisza zapadła nagle, cisza pełna dręczącego oczekiwania. Siedzieli z przyczajoną uwagą, skupieni aż do martw
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wanda Sieradzka Samobójstwo Trzecie piętro czwarte, piąte parapet okna byle prędzej głową w dół pod jakimś kątem skoczyć! I pogrzebać ból. Nie ma ludzi desperacja. Pustka! Wściekłość! Nie ma Boga! Świst powietrza dom akacja z kwieciem bladym, jak ma trwoga Potem cisza Potem spokój I już nigdy, nigdzie ja. Jeszcze tylko serce moje dawnyc
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 3 pkt
-
Ferdynand Kuraś Przez ciernie żywota ISBN 978-83-288-7024-6 Dostojnemu Obywatelowi Stanisławowi Wojciechowskiemu Prezydentowi Odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej skromną tę pracę, niewprawną ręką wieśniaka skreśloną, w hołdzie poświęca Autor Przedmowa Opisy życia ludu, o ile ujawniły się w literaturze, bywają zazwyczaj dziełem osób poch
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Sophie Elkan Marzenie o Oriencie tłum. Justyna Czechowska ISBN 978-83-288-7922-5 Część pierwsza I Said ben Ali był młodym egipskim nauczycielem, którego wysłano do Anglii, by tam doskonalił znajomość języka tego kraju. W szkole Abbey w Kairze pełnił rolę tłumacza, wysoce potrzebną funkcję, gdyż szkołę tę, do której uczęszczali wyłącznie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Miłość Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mówiłeś przeszłego roku Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem. Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków Przecież ja jestem niebem i światem? Sam mówiłeś przeszłego roku ----- Ta lekt... Maria Pawliko
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Zofia Nałkowska Granica ISBN 978-83-288-7927-0 1 Krótka i piękna kariera Zenona Ziembiewicza, zakończona tak groteskowo i tragicznie, dała się teraz od strony tego niedorzecznego finału rozważać całkiem na nowo. Jego powszechnie znana sylwetka, trochę pochylona, przemykająca prawie co dnia długim, odkrytym autem przez ulice miasta, jego twar
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eleanor H. Porter Pollyanna dorasta tłum. Janina Zawisza-Krasucka ISBN 978-83-288-7075-8 Rozdział I. Della mówi to, co myśli Della Wetherby wbiegła po eleganckich schodach prowadzących do mieszkania jej siostry na Commonwealth Avenue i energicznym ruchem przycisnęła guzik elektrycznego dzwonka. Od czubka szerokoskrzydłego kapelusza aż do obc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wanda Ewa Brzeska Pasaż Coraz się staje boleśniej i ciemniej Od tego życia, co uchodzi ze mnie. Od słów upartych, twardych niby kamień, Od niespełnionych, fałszywych omamień, Od spojrzeń, które już się nie spotkają: Łodzie co w czarnej nocy się mijają. Nocą, w 1942 r. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stron
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Platon Polityk tłum. Władysław Witwicki ISBN 978-83-288-7413-8 Osoby dialogu: * Sokrates * Teodor * Gość z Elei * Młodszy Sokrates Sokrates: Rzeczywiście; wielką ci winien jestem wdzięczność, Teodorze, za to, żeś mnie zapoznał z Teajtetem, a równocześnie i z Gościem. Teodor: Może być, Sokratesie, że trzy razy tak wielką będziesz winien
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Aleksander Fredro Mąż i żona Komedia w trzech aktach, wierszem ISBN 978-83-288-7423-7 Cudzego nabywając, swoje często tracim; kto po cudzą stawkę idzie, trzeba, żeby swoję stawił, czasem i zapłacił. Andrzej Maksymilian Fredro OSOBY: * Hrabia Wacław * Elwira, jego żona * Alfred * Justysia Scena w mieście, w domu hrabiego Wacława.
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Leśmian Łąka Łąka ISBN 978-83-288-7418-3 Miriamowi I Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru, Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru? Zawołana po imieniu Raz przejrzałam się w strumieniu I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu. Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem, Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą, i złotem,
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wolter Człowiek o czterdziestu talarach (1768) tłum. Tadeusz Boy-Żeleński ISBN 978-83-288-7428-2 Starzec pewien, który zawsze biada na teraźniejszość, a wychwala przeszłość, powiadał mi: Mój przyjacielu, Francja nie jest tak bogata, jak była za Henryka IV. Czemuż to? Bo ziemia gorzej jest uprawna; brak jest ludzi; robocizna zdrożała, wiel
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Robert Louis Stevenson Diament Radży Opowieść arabska tłum. Bertold Merwin ISBN 978-83-288-7433-6 I. Historia pudełka od kapelusza Mr. Harry Hartley otrzymał edukację przeciętnego dżentelmena z początku w szkole średniej, potem w jednej z wyższych uczelni stanowiących chlubę Anglii. W okresie tym absolutnie nie zdradzał zamiłowania do stud
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Olympe de Gouges Deklaracja Praw Kobiety i Obywatelki tłum. Agata Araszkiewicz ISBN 978-83-288-7466-4 Prawa kobiety Mężczyzno, czy jesteś zdolny do tego, aby być sprawiedliwym? Pyta cię o to kobieta nie odbierzesz jej tego prawa. Powiedz mi, któż dał ci niezawisłe prawo, które uciska przedstawicielki mojej płci? Twoja siła? Zdolności? Spójr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wojciech Orliński Ulica Conrada ISBN 978-83-288-7330-8 Samolot zszedł poniżej poziomu chmur i za oknami pojawiła się ziemia. Schyliłem się do szyby. Wyjechałem z Polski siedem lat temu, w jednym z ostatnich transportów uchodźców. Odwlekałem tę chwilę, ale wtedy już było wiadomo, że niedługo zamkną granicę, nie było sensu dłużej czekać. W Warsz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Franciszek Karpiński Do Justyny (Tęskność na wiosnę) Już tyle razy słońce wracało I blaskiem swoim dzień szczyci; A memu światłu cóż to się stało, Że mi dotychczas nie świéci? Już się i zboże do góry wzbiło, I ledwie nie kłos chce wydać; Całe się pole zazieleniło; Mojej pszenicy nie widać! Już słowik w sadzie zaczął swe pieśni, Gaj mu się cał
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Kornel Makuszyński Szatan z siódmej klasy ISBN 978-83-288-7481-7 1. Diabeł wyskakuje z pudełka Pan profesor Gąsowski nauczał historii wedle własnej, nieco rozwichrzonej metody. Niektóre wielkie postacie, błąkające się po Elizejskich Polach albo krążące pośród gwiazd, bardzo miłował, o niektórych rozprawiał z drwiącym lekceważeniem, a w liczn
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Bolesław Prus Ogniem i mieczem, powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza ISBN 978-83-288-7471-8 Łatwiej jest krytykować aniżeli tworzyć. O ile mogę sądzić z uczuć osobistych i rozmów, wrażenie wywołane przez powieść Ogniem i mieczem da się porównać chyba z zajęciem, jakie obudził przekład Roku 93 W. Hugo. Drukowała się ona w Słowie i
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Percy Bysshe Shelley Ozymandias tłum. Adam Asnyk Podróżnik wracający z starożytnej ziemi Rzekł do mnie: Nóg olbrzymich z głazu dwoje sterczy Wśród puszczy bez tułowia. W pobliżu za niemi Tonie w piasku strzaskana twarz. Jej wzrok szyderczy, Zacięte usta, wyraz zimnego rozkazu Świadczą, iż rzeźbiarz dobrze na tej bryle głazu Odtworzył skryte żą
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Platon Parmenides tłum. Władysław Witwicki ISBN 978-83-288-7486-2 Wstęp tłumacza Dialog pt. Parmenides stanowi zagadkę dla czytelników Platona i komentatorów, a ciężki krzyż dla tłumaczów. Zagadka w tym, że główną postacią dialogu jest wielki mistrz szkoły eleatów, poeta Parmenides, któremu Platon wydaje się bliski swoimi poglądami a tu w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Wolter Białe i czarne (1764) tłum. Tadeusz Boy-Żeleński ISBN 978-83-288-7491-6 Wszyscy w prowincji Kandahar znają przygodę młodego Rustana. Był jedynym synem miejscowego mirzy; to coś tak jak u nas margrabia albo baron u Niemców. Mirza, jego ojciec, posiadał ładny majątek. Młody Rustan miał się żenić z jakąś panienką czy mirzówną tej samej rang
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Edgar Allan Poe Przedwczesny pogrzeb tłum. Stanisław Wyrzykowski ISBN 978-83-288-7496-1 Istnieją pewne tematy przejmujące do głębi, wszelako nazbyt okropne, iżby mogły stać się przedmiotem rzetelnej literatury powieściowej. Rzetelni pisarze muszą ich unikać, jeśli nie chcą wywołać zgorszenia lub niesmaku. Godzi się je podejmować tylko w takich
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Julian Tuwim Matka ISBN 978-83-288-7501-2 I Jest na łódzkim cmentarzu, Na cmentarzu żydowskim, Grób polski mojej matki, Mojej matki żydowskiej. Grób mojej Matki Polki, Mojej Matki Żydówki, Znad Wisły ją przywiozłem Na brzeg fabrycznej Łódki. Głaz mogiłę przywalił, A na głazie pobladłym Trochę liści wawrzynu, Które z brzozy opadły. A gdy w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Johann Wolfgang von Goethe Lata wędrówki Wilhelma Meistra, czyli wyrzekający się tłum. Piotr Chmielowski ISBN 978-83-288-7506-7 Księga I Rozdział pierwszy Ucieczka do Egiptu W cieniu potężnej skały siedział Wilhelm w strasznym, wydatnym miejscu, gdzie się stroma ścieżka górska wkoło wystającego rogu nagle zwracała ku głębinie. Słońce s
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Fryderyk Schiller Oda do radości tłum. Konstanty Ildefons Gałczyński (fragment) O Radości, iskro bogów, kwiecie elizejskich cór, święta, na twym świętym progu staje nasz natchniony chór. Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los. Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos. Kto przyjaciel, ten niech zaraz stanie tu
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Stanisław Ignacy Witkiewicz O Czystej Formie ISBN 978-83-288-6645-4 Nie mam zamiaru powiedzieć nic nowego, tylko podać szkic ogólny tak zwanej teorii Czystej Formy. Zarzucano mi w tej materii rozwlekłość i niejasność otóż chcę się maksymalnie skondensować, przy jednoczesnej maksymalnej popularności ujęcia rzeczy w ten sposób, by nie była impli
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Tadeusz Borowski Ur.12 listopada 1922 w Żytomierzu Zm.3 lipca 1951 w Warszawie Najważniejsze dzieła: Pożegnanie z Marią, U nas w Auschwitzu, Ludzie, którzy szli, Proszę państwa do gazu (1948) Pisarz, poeta, publicysta, więzień obozów Auschwitz-Birkenau, Dautmergen, Dachau, a następnie obozu dla dipisów. Zadebiutował tomikiem poetyckim zat
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Tadeusz Borowski Bitwa pod Grunwaldem I Po szerokim, zalanym słońcem dziedzińcu poesesmańskich koszar, jak po dnie głębokiej studni wkopanej w kamienne ściany budynków, głucho, zacięcie wbijając w beton takt, szedł Batalion i śpiewał. Ręce jego, odziane w zielone rękawy odziedziczonych po żołnierzach z SS kurtek, podnosiły się energicznie do
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Tadeusz Borowski Dzień na Harmenzach I Cień kasztanów jest zielony i miękki. Kołysze się lekko po ziemi jeszcze wilgotnej, bo świeżo skopanej, i wznosi się nad głową seledynową kopułą, pachnącą poranną rosą. Drzewa tworzą wzdłuż drogi wysoki szpaler, a czuby ich rozpływają się w kolorycie nieba. Odurzająca woń bagna ciągnie od stawów. Trawa
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Tadeusz Borowski Pożegnanie z Marią I Za stołem, za telefonem, za sześcianem biurowych ksiąg okno i drzwi. We drzwiach dwie tafle szklane, czarne, lśniące od nocy. I jeszcze niebo, tło okna, okryte opuchłymi chmurami, które wiatr spycha w dół szyby, ku północy, poza mury spalonego domu. Spalony dom czernieje po drugiej stronie ulicy na wpr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Tadeusz Borowski Śmierć powstańca Obok rowu, za wąskim pasem łąki, leżało pole zasadzone burakami. Wychyliwszy się za brunatny nasyp świeżo wyrzuconej, lepkiej gliny, widziało się prawie że dosięgalne zielone, mięsiste liście, a pod nimi białe, o różowych żyłkach, końskie buraki, rozparte w mokrej ziemi. Pole ciągnęło się zboczem pod górę i ury
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
William Szekspir Antoniusz i Kleopatra Tragedia w pięciu aktach tłum. Władysław Tarnawski ISBN 978-83-288-6650-8 Wstęp Część pierwsza. Antoniusz i Kleopatra Szekspira I. Czas powstania i charakterystyka okresu *Notatka w księgach cechu księgarzy.* Zewnętrznych danych do ustalenia chronologii dzieł Szekspira posiadamy bardzo niewiele. Z
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki I w moim małym domu zamieszkała niewiara jak nierządnica zamieszkała w moim małym domu niewiara bardzo zła kobieta z którą mamy jednego Pana powiedziałem jej moje ciało męskości jak i moje ciało zniewieścienia wszystkie moje ciała których jest co niemiara mają jednego Pana więc po co do mnie przychodzisz wciąż naga
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki II przysięgam schizofrenia jest jak pies bez kości który z żołądkiem moim ma do czynienia i z żołądkiem moim czyni sobie zadość co to jest samotność jak schizofrenia samotność zamyka mnie przysięgam ona zamyka mnie kiedy jestem ze Zbigniewem Ingo i kiedy nie jestem ona mnie zamyka w domu Zbawiciela a potem wyprowadza
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki III w moim małym domu zamieszkała skrucha myślałem że płacze we mnie dziecko a nie starucha przecież ona nie zamieszkała w domu starców która może odmłodzić jednym grzechem mniej powiedziałem ty mnie możesz jeszcze odrodzić w moim pustym domu ty mnie możesz jeszcze uczynić dzieckiem w zmarszczkach dzisiejszego grzech
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki IV schizofrenia to ten ptak wczoraj i ten ptak dzisiaj niejasnego upierzenia jaki jestem jaki będę jeżeli pokonam tę śmieszną przestrzeń między jednym a drugim niejasnym słowem które wypływa albo nie wypływa z ciemności najpierw zachorowała matka jaka jesteś pytałem się wczoraj i dzisiaj czy jak ten ptak oszukany pod
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki IX piasek to sypkie ssące usta śmierci ustom tym nie wymkniesz się choćbyś z deszczem spadał choćbyś z deszczem w głąb innych ust obsuwał się szczęśliwy że piasek nie istnieje powiadam wszakże piasek to usta śmierci nie zacieśnione na deszcz i kamień szczęśliwy kto uwierzył w piasek i usta napełnił swe a potem jeszcz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Ur. 1962 w Wólce Krowickiej k. Lubaczowa Najważniejsze dzieła: Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania (2000), Dzieje rodzin polskich (2005), Piosenka o zależnościach i uzależnieniach (2008) Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, autor kilkunastu tomików, laureat nagrody Nike, Nagrody L
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Ur. 1962 w Wólce Krowickiej k. Lubaczowa Najważniejsze dzieła: Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania (2000), Dzieje rodzin polskich (2005), Piosenka o zależnościach i uzależnieniach (2008) Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, autor kilkunastu tomików, laureat nagrody Nike, Nagrody L
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki II pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu a potem siusiamy w zaroślach Leszek nie kryje się z tym co ma w spodniach i to robi wrażenie na zmarłych każdy z nas zauważam siusia w znacznej odległości od obecnych i nieobecnych natomiast Leszek chwali się tym co mu wystaje ze spodni i to robi wrażenie na zmarłych jestem j
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LIII pijemy alkohol na żydowskim cmentarzu tłuczemy szkło o wysoki mur za którym ciągnie się getto nasze matki bracia i siostry nasze wszy tłuczemy szkło o wysoki mur lękamy się stąd wyjść i to robi największe wrażenie na zmarłych jestem jednym z nich to także robi wrażenie na mojej chorej matce gdy jej opowiadam co
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LI. Na miasteczku uniwersyteckim podszedłem do niego gdy zwymiotował a był w moim wieku może trochę starszy i zapytałem skąd biorą się gwiazdy które robią to samo gdy późno wracamy do domu gwiazdy robią to od lat w dół urwiska kiedy idziemy z drugiego końca miasta przemówiłem gdy rzucił się przeklinać konstelacje któ
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LIV. Areszt postaraj się o jeszcze jedną samotność w tej godnej pożałowania samotności żebyś miał więcej drzwi prowadzących do siebie i zamykających się przed tobą niechaj nie waży się wejść ciemność i światło dwaj mali złodziejaszkowie abyś nie był ogołocony ze wszystkiego co się świeci powierzchownie no więc otwie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LIX niechaj będzie przeklęty który do naszych wnętrzności rzucił ogień choroby i piach i wypełnił nas czym chciał po stokroć przeklęty który nazajutrz ognia nie stłumił swoim oddechem ani się nas nie pozbył i znowu cisnął garść piachu lecz nie na ugaszenie owych chorób po stokroć przeklęty który zwał się chłopcem a
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki L. Stypa w domu pani R(uszkowskiej) poprosiliśmy by zasiedli wokół twojej trumienki i zapłakali by do twojej trumienki rzucili trochę suchego piasku spod powiek potem poprosiliśmy żeby wyszli już czas moi mili abyśmy zamilkli mój syn też potrzebuje śmierci powiedział tak do mnie wczoraj potem poprosiliśmy do stołów
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LV w tej części świata nie mieszkam kiedyś mieszkałem na samej górze w tej części świata piją usta ulicznych chłopców i ja przyznaję kręciłem się po placu z tymi którzy mówili że jestem jak księżyc w posiadaniu wariatów przeto jak księżyc w posiadaniu wariatów wędrowałem z rąk do rąk coraz bardziej nierzeczywisty wr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LVIII. Piosenka o jarmarcznym kogutku w złotej klatce byłeś ptakiem nastroszonym pięknopiórym jarmarcznym kogutkiem w złotej klatce tańczyłeś z ogniem zadawałeś się i z popiołem niejedną noc aż przyszedł złodziej i wykradł ci zęby a powiedziano iż cię wyruchał tańczyłeś ze złodziejem który cię na ostatek porzucił wt
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LVII. Piosenka utracjusza powiadają iż teraz sprzedaje chryzantemy i świeczki pod murami lubelskich cmentarzy wieczorem przepija wszystko co zmarli wytargowali dla jego handryczących się chłopców więc przepuszcza wszystko co zmarli wyciągnęli od przechodniów (przechodniu nie daj się prosić) dla jego pewnie zmarłych c
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LVI. Piosenka dla Funi Bełskiej umarłem dnia wczorajszego i chociaż nikt nie podał mi ręki spotkałem po tamtej stronie rzeki milczących i śpiewających braci choć żaden z nich nie podszedł do mnie ani nie przemówił na progu domu wciąż jeszcze niewidzialnego a już przestrzennego jak każdy dom na uboczu który trwa dzięk
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXI. Bojkot radia i telewizji w latach osiemdziesiątych mój przyjaciel jest martwy i w ustach jego ta ciemna woda co w ciemnościach i w oczach ta ciemna woda co w bulgotaniu gwiazd kiedy wybiegają nad miasto z ust jego wyrywa się krzyk a zatem bardzo ciemna woda która bulgocze gdy się dobrze wsłuchać w sen i w komuni
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXII przyjechałem do Lublina ponieważ tu jest moje legowisko gdzie indziej również mam siennik jeszcze nie wytrzęsiony po Leszku i zapukałem do drzwi mojej dziewczyny to dobrze przynajmniej znajduję jego siki kiedy przyjeżdżam znikąd zatem nie ulotnił się zapach moczu odkąd uwierzyłem w świętość plam przyjechałem do
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXIII od dwóch dni sposobię się do drogi coraz więcej węzełków i przerażenia tym co kryją papiery od dwóch dni zawiązuję i rozwiązuję coraz więcej przerażenia kiedy potykam się o coś niezbędnego a to są znowu kamienie tylko bym dźwigał wszystek dobytek wyimaginowany i utracony zaś rękopisy z miejsca na miejsce przen
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXIV. Piosenka dla burmistrza przyszła śmierć do naszego miasteczka i zatrzymała się z kancelarią w ruinach piastowskiego zamku albo na błoniach lecz dla takich jak ja brakło nawet ugoru przyszła śmierć do naszego miasteczka i zatrzymała się dla chłopców na piastowskim zamczysku zaś dla dziewczyn na pastwiskach by pr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXIX. Wycieczka do lasu jak przyjedziesz od umierającej matki (teraz mam usta pełne poziomek) jak wreszcie wrócisz do swojego umierającego gdzieżeś był zawołasz w progu domu przez te wszystkie dni kiedy chorowałeś (teraz mam usta pełne poziomek) więc gdy już wrócisz uwalniając się od szpitalnych prześcieradeł matki w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LX. Nosiciele na schodach katedry trędowaci oddali swoje ciała najpiękniejszym z nas niechaj żaden nie zdradzi przekleństwa i niech nie waży się żyć w otchłani innej aniżeli życie choćbyś zgnił pierwej niż ten który już nie zgnije od szemrzących traw w twoich martwych ustach trędowaci oddali swoje ciała najpiękniejs
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXV czas jest ślepy i ślepe są wnętrzności moje które wybiegają w przyszłość czas jest bez przyczyny i ja jestem bez przyczyny odkąd zachorowałem który uwierzyłem iż zobaczę ciemność w jej początkach i jasność zarania na szpitalnym łóżku: tutaj, gdzie obracam swoje wnętrzności jak młyńskie koło, mimo iż wybiegają pr
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXVI. Elegia in obitum tę książkę czytał stary Bęski który wczoraj został pochowany ach Bęski Bęski coś ty czytał zanim poszedłeś na Powązki ach Bęski Bęski coś ty czytał kiedy się ciemny wicher miotał teraz leżysz na Powązkach i nachylasz ku sobie gałązki nachylasz ku sobie śpiew ptaków zgarniasz listki papierki i
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXVIII. Nagły deszcz martwy jest mój przyjaciel a mój oddech z niego a moje kości i moje ciało rozszczepione nawet gdy nie wychodzę z domu i nieprzygwożdżone są ręce moje do rąk jego wysupłanych stamtąd kiedy się chwytam braku powietrza i nieprzygwożdżone będą fruwać jak zapomnienie będą kaleczyć moje ciało kiedy pó
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXVII. Odpowiedzialność mój przyjaciel jest martwy i z martwych nie wstanie dzisiaj mimo iż jest gotów do dźwigania rzeczy utraconych jutro znowu pójdę za nim w głęboki oczodół tego samego co ujrzałem wczoraj i jeżeli zaniewidzę to dla garstki łachmanów w których już go nie zobaczę jutro znowu będę źrenicą obróconą
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXII wszystko to są rzeczy niepewne ziemia i niebo to są wszystko rzeczy niepewne od których uciekaj póki jeszcze jest dokąd albowiem ta ciemność teraz i ta ciemność potem jakiej nie próbuj zawczasu dotknąć to zaiste dwa przeróżne światy do których nie przykładaj ręki jeżeli chcesz ujść cało bo ta ciemność teraz i
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXIII. Na rogu Farbiarskiej i Szymonowica na rogu Farbiarskiej i Szymonowica sławnego lwowianina śpiewam tę pieśń daj mi miłość korzeń wonny jeżeli jesteś starcem i poradzisz sobie z moimi kośćmi które są do pochwycenia dopiero od paru lat jeżeli więc jesteś starcem i podobam się twoim kościom spocznij we mnie przed
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXIV jesień już Panie a ja nie mam domu kiedyś mieszkałem na Bocznej Lubomelskiej dzisiaj zaledwie naprzeciw Przybylskiej niechaj ją deszcz pozbawi oczu którymi wypatruje męża niechaj ją deszcz zawiedzie do przytułku w którym nie znajdzie dla siebie wygód niechaj ją deszcz zawiedzie na cmentarz i pozbawi oczu którym
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXIX dawniej kiedy umierał stary Dycki w domu twoich dziadków myślałeś to nieprawda że w jego śmierci może być ktoś z kim nie byłeś na podwórku teraz zaś kiedy stygło ciało Leszka a słońce rozpoczynało swoją wędrówkę gdzie indziej aniżeli my skupieni w domu żałoby wokół własnych krzyków myślałeś to nieprawda że w j
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXI. Źle skrywana wstydliwość matka myje chore bardzo chore nogi i mówi od rzeczy zeświniłeś się mój synku przeto zeświniło się moje ciało i wycieka zeń woda jaką we mnie wlałeś mówi o czarnej wodzie na dnie miednicy którą sprzątnąłem przeto na dnie miednicy sposobi się trochę czarnej wody to śmierć się rozbiera i
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXV jesień już Panie a ja nie mam domu kiedyś mieszkałem na Bocznej Lubomelskiej dzisiaj zaledwie naprzeciw Przybylskiej która przybywa jeżeli skądkolwiek przybywa to z piekieł z samych piekieł przychodzi Przybylska jeżeli stamtąd diabeł może się wyprawić skądkolwiek przybywa ona w moje sąsiedztwo muszę się jednako
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXVIII. Niebezpieczeństwo place są puste jak listopad jak ty i ja i wiersze za którymi biegam po owym placu wczoraj wziąłem pieniądze i wnet uciekłem od siebie wystarczy zatem na wypad w Polskę i dobrą książkę przedwczoraj też wziąłem za ekstrawagancję (to jest umiem się brać za instrumenty stare i zepsute) a więc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXVII. Kobieta z radioodbiornikiem można odczepić się domu ale żeby nie mieć swojej śmierci i zmarłych z którymi daje się zamieszkać na warszawskim dworcu jeżeli dom podupadł albo się nie ziścił doprawdy nie chciałabym żyć bez swoich zmarłych dlatego codziennie przychodzę na dworzec by porozmawiać z ludźmi którzy ma
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXVI. Po dzień dzisiejszy groby Dyckich Argasińskich i Hryniawskich w których nie ja jeden zresztą jestem zamknięty i gdzie nie spojrzeć grób Helenki Bojarskiej choć jeszcze wczoraj wykradaliśmy się do lasu po dzień dzisiejszy zbieramy grzyby liście paproci nade mną i drzewa z których potem będą szybkie trumny lecz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXX. Wiadomość z ostatniej chwili nie po to kończy się sierpień by umarła moja matka której kupiłem perukę nie mogę przyjechać i wierzgać przeciwko śmierci która załatwiła sobie perukę tyle że nie nową nie po to kończy się sierpień by umarła moja biedna matka dla której śmierć zechce rozczesać splot swoich niegdysiej
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXIII. Nieśmiałość to nieprawda że przyjaciele chorują na raka i umierają w samo południe ich twarz nie zmieni się nawet o mgłę którą nakładamy w ślepe miejsca przyjaciel ma zawsze usta przez które kości jego wołają i będą wołać może teraz gdy leżymy obok siebie spodziewając się przyjścia kogoś kogo nie znamy jego
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXII. Manifestacja na dziedzińcu uniwersyteckim mokną nikomu już niepotrzebne ulotki choć nie dalej jak godzinę temu studenci wznosili nieprzyjazne okrzyki albowiem państwo jest niefortunne i grzeszy czymś na kształt posuchy mając tyle kości przodków i wiązkę kości profesorskich którzy również wznosili nieprzyjazne
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXI. Przebudzenie dzisiaj znowu śniłem twoją śmierć jeżeli można śnić na stancji pani Mościckiej to dzisiaj znowu widziałem twoją śmierć o ile to nie była pani Mościcka cała w swej ozdobie i mogłem wykrzyknąć ach to ty to ty skąd się wziąłeś nie mówiąc nic i skąd się weźmiesz jutro gdy się zdziwię to ty to ty a co
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXIV. Pieszczoch może teraz kiedy leżymy obok siebie spodziewając się (oprócz zmęczenia naszą obecnością) przyjścia kogoś kogo nie znamy: jego usta rozstąpią się nagle więc może teraz gdy dotykamy zachłannie granic naszego ciała które są nieskończenie bezpieczne tylko dzisiaj w łóżku w granicach tych dźwigając takż
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXIX powiadam wam iż zamknie się wnet niebo jak wieko trumny i nikt znikąd nie wyjdzie i donikąd nie wejdzie aby pozamiatać posprzątać jeszcze raz narobić na wypadek gdyby było po nas za czysto Pan Bóg natomiast niczego nie zechce bo cóż może chcieć oprócz duszy której nie mamy w sobie ale w Nim i tak jest od dnia
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXX. Upał płakaliśmy po osiemnastoletniej Bojarskiej nic nie rozumiejąc z jej osiemnastu lat pogrzebanych zbyt nagle żeby nie szukać winnych tej śmierci na pożółkłych fotografiach wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy iż stoimy na lubaczowskiej drodze by pochować Bojarską w skwarze popołudniowego słońca które wybiegło skąd
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXVII moi przyjaciele Zbychu i Andrzej od dawien dawna piszą wiersze znowu więc nie zrozumieliśmy Pana Boga który się do tych wierszy przykłada (i to jeszcze jak) moi przyjaciele Zbychu i Andrzej poprawiają skórę słońca księżyca i deszczu co się mieni na wiecznie niedoskonałym wężu w ich ustach którego im zazdrosz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXVIII moi przyjaciele Zbychu i Andrzej piszą wiersze znowu więc nie zrozumieliśmy Pana Boga który nie rymował ale świat stworzył ani trochę ułomny ani chybi ułomny jeżeli idzie o nas moi przyjaciele Zbychu i Andrzej piszą wiersze poprawiają zatem i to jeszcze jak skórę słońca księżyca i deszczu która się mieni na
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXVI. Rekolekcje w 1988 roku otóż poezja przypomina ci klasztor ojców karmelitów bosych w Czernej czystość i łagodność młodzieńców którzy tu wstąpili by obmyć ciało z miłości własnej i z grzechu matki bo to grzech główny mieć matkę ziemską którą można wysławić jednym tchem i zgubić w tłumie niewiast co ciągnie do n
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki LXXXV. Znak z nieba śniłem deszcz jaki zwykle nawiedza mężczyznę i kobietę gdy idą we dwoje nie istnieli w tym śnie lub tak bardzo związali się ze sobą i chłonęli ów deszcz że nie mogłem odejść nie było ich lecz wydzielali pot gubili się w czarnej albo czerwonej roślinności dalekiego wybrzeża u którego stałem trzy dn
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Ur. 1962 w Wólce Krowickiej k. Lubaczowa Najważniejsze dzieła: Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania (2000), Dzieje rodzin polskich (2005), Piosenka o zależnościach i uzależnieniach (2008) Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, autor kilkunastu tomików, laureat nagrody Nike, Nagrody L
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniu Tkaczyszyn-Dycki Kupując książkę wspierasz fundację Nowoczesna Polska, która propaguje ideę wolnej kultury. Wolne Lektury to biblioteka internetowa, rozwijana pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. W jej zbiorach znajduje się kilka tysięcy utworów, w tym wiele lektur szkolnych zalecanych do użytku przez MEN, które trafiły już do d
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Ur. 1962 w Wólce Krowickiej k. Lubaczowa Najważniejsze dzieła: Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania (2000), Dzieje rodzin polskich (2005), Piosenka o zależnościach i uzależnieniach (2008) Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, autor kilkunastu tomików, laureat nagrody Nike, Nagrody L
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki V Panie ja nie odbiegłem ja nie porzuciłem Twojego domu we mnie tylko wilk Dobry Pasterzu wbił swoje zęby a ja mu powiedziałem to nie są zęby które się na mnie zawezmą Panie ja nie usłyszałem bo byłem głuchy Twojego głosu nie wchodź w paszczę zwierzęcia bez jednego zęba abyś nie był samotny ----- Ta lektura, podo
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki VI 1 gwiazdo niespełna rozumu ziemskiego zacznij od nowa czerpać w ciemnościach świata tego gwiazdo niespełna rozumu ludzkiego zacznij od nowa w ciemnościach mojego ciała marnego najjaśniejsza gwiazdo niespełna rozumu i niespełna zamętu zacznij na nowo od chaosu moich wnętrzności a potem od swojego wozu i pociągnij m
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki VII moja matka kościół innowierczy niech będzie pochwalony Jezus Chrystus który cierpi innowierców a nie zsyła na nich śmierci innowiercą jest kto matczyne opuścił serce moja matka kościół bluźnierczy bluźniercą nie jest kto imienia Pana nie znajduje lecz który się chełpi że posiadł imię nowe i że się zowie nowo naro
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki VIII krzyk jest powrotem do matki choćbyś nie chciał krzyk jest powrotem do matki pierwszym źródłem macierzyństwa i choćbyś nie chciał ostatnim zakorzenieniem krzyk jest po to ażeby nie opuścić siebie żeby w łonie matki nie było skonania i ust zaprzepaszczenia w ciszy zawiązującego się poranka ----- Ta lektura, p
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki X mój przyjaciel jest chory i otoczył się jak niemowlę bólem rodzenia jego ciało w którym jest nadzieja na moje ciało jest już w drodze jak kwitnąca gałązka jabłoni daje o sobie znać i jak gałąź owocująca nic nie znaczy mój przyjaciel jest chory i drży ciało jego mój przyjaciel jest umierający i niosę mu zmęczenie se
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XC dopiero wypłakaliśmy oczy po tobie Helenko i po tobie Stasiu a już znowu śmierć prowadza się z nami i upija nas w tej nie istniejącej karczmie Hryniawska mówiła że jak gadzina przychodzi i bierze przychodzi i bierze upija nas w tej nieistniejącej karczmie u Żyda który również gdzieś przepadł doprawdy Hryniawska w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCI to nieprawda że przyjaciele chorują na raka odbytu i umierają w samo południe gdy tylko uciekniemy w nieistnienie w krąg własnych jeszcze mocno zasupłanych spraw żeby odpocząć od ich nieurywanego krzyku to nieprawda że w ich krzyku cichnie Pan Bóg i ptaki zaglądałem do oczu umierającego lecz udał że mnie nie widz
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCIII. Przyjście i odejście dzisiaj w przemyskiem brakuje mi ciebie choć jestem w twoich portkach brakuje mi ciebie i chętnie zapomniałbym że w spodniach mam dziurkę na dziurce choć przede wszystkim jestem w twoich portkach strasznie zniszczonych i nie wstydzę się łat na tyłku którym znaczę swoje przyjście i odejście
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCII. Wakacje dni płyną korytarzem tylko jednej malej rzeczki albo wszystkich rzek naraz gdy wchodzę z tobą do wody (każdy wchodzi do swojej Sołotwy) jestem jeszcze młody i wynurzę się kimś kim pewnie nie będę podczas tegorocznych wakacji gdy wchodzę z tobą do wody w długich atramentówkach jestem jeszcze dziecinny i
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCIV ślepniemy głuchniemy od byle poruszenia wiatru i deszczu krzycząc nie tego chcieliśmy nie chcieliśmy deszczu którym nasz wiersz nie chlupie w ustach wiecznych przechodniów choć słychać go przy każdym odplunięciu czuć go w powietrzu zgniły zapach deszczu biorę za dobry początek i zgniły zapach wiatru co ciągnie o
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCV siedzimy trzymając się za ręce o tak trzeba odejść i trzeba zostać będę ją jeszcze widział długo w zakratowanym oknie z ulicy dam jej znak by odpoczęła ode mnie nie mówiąc o tym lekarzowi powiedziałem jej że przyjadę jutro i pójdziemy na boisko będziesz niosła swój garb niczym piłkę i naśmiewać się z mojego nie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XCVI codziennie umiera ponad 1000 chorych i jutro drugich tyle pójdzie w dym Ty jesteś Panie w gniewie swym nieskory i powściągliwy jest Twój gniew Ty jesteś Panie nasza łódź odwieczna co nas wybawi od martwego brzegu i na wodach morskich wzywasz nas na jeszcze większą głębię wciąż bliżej siebie codziennie umiera po
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XII moja siostra Wanda przynosi ze spaceru lilię a ja piszę wiersz o śmierci a ja znowu ten wiersz piszę od początku i nie umiem skończyć ani przerwać w połowie tak żeby się zachwiał jak lilia śmiertelnie kiedy szukam dla niej najodpowiedniejszego słowa zamiast garnuszka wody ----- Ta lektura, podobnie jak tysiąc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XIII lilia zepsuła się w garnuszku wody pytam się oczu co widziały i gdzie były lilia zepsuła się jakby zniechęcona po ludzku sobą pytam się swoich oczu gdzie sczerniały lilie za którymi poszłyby do grobu a one nie wiedzą i jak cudze na mnie patrzą więc znowu piszę ten stary wiersz o śmierci i wciąż jeszcze nie wiem
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XIV moi przyjaciele piszą wiersze a woda nad którą stoją nie czeka tylko słowo istnieje które jest początkiem stworzenia rzeczy niewymownych źródłem rzeczy niemych przepływających obok nas własnym drążonym krzykiem mówią że istnieją słowa przed którymi zamykamy się do nadspodziewanych objęć wierszy i w których prosim
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XIX znienawidziliśmy miasta do których przyjeżdżaliśmy w piątek po południu albo w sobotę rano a zwłaszcza dworce na których spędzaliśmy resztę dni ludzi z którymi nie zamieniliśmy słowa na pustych zakazanych placach choć to oni pieścili nasze ciała w swoich szeleszczących skórach choć to oni pochylali się nad nami w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XL nigdy nie chcieliśmy tej miłości naprawdę nigdy nie chcieliśmy zamknąć w niej powieki do końca Leszek rzekł nadzy znienawidziliśmy nagość tak jak karzeł odrzuca swoją domniemaną wielkość z której się począł Leszek rzekł chciałem żebyśmy wyszli z tej miłości jak księżyc zza chmur i zawędrowali pokąd wiatr a nie drż
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLI. Awantura z powodu listy obecności mój przyjaciel jest martwy i znikąd nie ma jego przyjścia martwe są członki które oglądam poruszony tym że znikąd znikąd jest ciało Leszka które oglądam poruszony tym że martwe jest martwe nawet w moim sennym oku a z sąsiedniego pokoju krzyczy twoja matka żebym się zbierał na u
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLII od tamtego dnia słońce wschodzi i zachodzi bardzo nieporadnie od tamtej nocy księżyc gaśnie nieporadnie jakby miał zasnąć z wszystkim na dniach a gaśnie jak gdyby się mocował całe życie z dniem od tamtego czasu słońce nie pokazuje się w południe wielki błazen któremu plunę pod nogi niech ma błazen wobec którego
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLIII. Do studentki UMCS w Lublinie przyjaciele nie umierają na raka odbytu Pan Bóg znowu będzie musiał usunąć kawał ślepej kiszki abyśmy trafili prosto do nieba przyjaciele nie umierają w kilkumiesięcznych odchodach na raka odbytu które matki straciły z oczu tych co umierają w kilkumiesięcznych odchodach matki trac
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLIV. Dławiąc się sobą, idzie prosto do nieba stocz ze mną wojnę a będziesz zwycięski każdego dnia będziesz zwycięski i każdego pokonany gdy tylko zawołam na pomoc umarłych to moje ulubione zajęcie przywoływanie zmarłych i nie znam innego pośród dni moich wschodzi słońce i jest mi najłatwiej o krzyk słońce zachodzi o
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLIX nie pójdziemy na cmentarz pod Lipkami dzisiejszego dnia ani jutrzejszego gdy drzewa znieruchomieją na mrozie i gdy twoje kości otworzą się w nocy jak liście nie pójdziemy do twoich kości dzisiejszego dnia ani jutrzejszego jak do liści w których nie umiemy potem zgnić choć w liściach jest nam dana długa noc nie
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLVI najpiękniejszych chłopców spotykam w szpitalu i nigdzie indziej jak tylko w ich umysłach kanię pełną deszczu zachowują się agresywnie lecz jakie piękno obchodzi się bez agresji nawet ja który jestem tu od wczoraj biję głową o lustro kiedy zamykam się w wc dla personelu czuję jak brzydnę a chciałbym stąd wyjść
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLVII szliśmy za trumienką lubaczowską drogą i szliśmy na spotkanie śmierci przydrożnej śpiewając pieśni o kościach nieboszczyka w zielonej dolinie o kościach nieboszczyka śpiewaliśmy i o zielonej dolinie pełnej ptaków i rozkładu o ciele zmarłego śpiewaliśmy pieśni i przypominały się nam ciała przodków o kościach ni
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLVIII. Piosenka wieczorna teraz nikt nie wydrze ci słowa wiatr cię ominie bo cóż wiatr staruszek nienadążający za tobą w śmiesznych podrygach liści widziałem go wczoraj i przedwczoraj w warkoczach dziewczyn i statecznych niewiast płaczących nad bezżenną ciemną wodą o zachodzie słońca ----- Ta lektura, podobnie j
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XLV. Waleta przez pięć kolejnych dni nie usłyszą o mnie albo będą mówić jako o umarłym i cieniem moim bawić się przy świecach przez pięć kolejnych dni będą opowiadać jak bardzo byłem nieprzystępny za życia i że broniłem się przed śmiercią w ciepłych ramionach starców z Farbiarskiej to będzie smutna opowieść o chłopc
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XV. Do A() N() pod jego bytność w przemyskiem powiem ci że cmentarz lubaczowski nie ma granic wprawdzie ma swoich zmarłych ale nie ma granic pokażę ci groby Argasińskich Dyckich Hryniawskich ale nie zakreślę granic których od nich oczekujesz mogę cię zaprowadzić do ich przeszłości z której wyrosłem nieco skostniały w
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt
-
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki XVI w lubelskich domach publicznych moich przyjaciół nikt nie zapyta skąd się wziąłem w ten czas i skąd się wezmę jutro z jakich wypłynę ciemności i w jakie ciemności na powrót pokracznie ach mamo w ciemnościach bez ciebie pokracznie jak i w oślepiającym świetle dnia zarówno do ciemności jak i do oślepiającego światł
- PDF + ePub + Mobi 3 pkt