Recenzje
Fotografia daleko od domu
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Warto przed wyjazdem sięgnąć po jakiś poradnik traktujący o fotografii podróżniczej. Wyjazd z aparatem może być fascynującą przygodą pod warunkiem, że dobrze wszystko obmyślimy. W wydawnictwie Helion ukazała się Fotografia daleko od domu autorstwa Artura Chmielewskiego, dzięki której znakomicie przygotujemy się do urlopu i spędzimy go, realizując swoją pasję fotograficzną.
Artur Chmielewski, fotoreporter i miłośnik podróży, nie raz pakował sprzęt i wyruszał w drogę. Na łamach swojej książki dzieli się zdobytym doświadczeniem. Uświadamia czytelnikom, że jeśli czegoś zapomnimy, to może to nam bardzo utrudnić lub wręcz uniemożliwić wykonanie zdjęć. Z drugiej strony jeśli zabierzemy za dużo sprzętu i akcesoriów, będziemy nadmiernie obciążeni, co może zaowocować większym zmęczeniem, a w rezultacie zabraknie nam sił na fotografowie. Dzięki publikacji znajdziemy złoty środek. Publikacja podzielona jest na cztery części. Część pierwsza pomoże skompletować sprzęt do wyjazdu. Część druga zatytułowana wyjaśnia, jak w obecnych czasach wygląda kwestia bezpieczeństwa i czego możemy spodziewać się na lotnisku. Pomoże także w podjęciu decyzji w co zapakować nasz sprzęt: w plecak, torbę, kufer czy może w sakwę. Część trzecia poświęcona jest fotografowaniu, m.in. wyborze tematów, doborze światła i ekspozycji. Autor wyjaśnia jakie zasady obowiązują przy fotografowaniu ludzi, krajobrazów i detali. Część ostatnia pomoże w obróbce przywiezionego materiału. W książce zamieszczono zdjęcia z podróży Artura Chmielewskiego.
Pierwszą rzeczą na której skupiłam się po wzięciu książki do ręki były fotografie. Są naprawdę interesujące i bardzo dobrej jakości. Treści książki też nie można nic zarzucić. Autor zamieścił w publikacji, wiele przydatnych informacji: o "niespodziankach" na lotnisku, o zabezpieczeniu sprzętu przed mrozem, wiatrem i upałem. Nigdy bym też nie pomyślała, że taśma klejąca może okazać się tak przydatna w podróży. Jako doświadczony podróżnik, który nie jedno widział i przeżył, radzi fotografować z głową, szczególnie w miejscach egzotycznych, gdzie osoba z aparatem może nie być mile widziana. Nie będę rozpisywać się o wszystkich zamieszczonych wskazówkach, bo jest ich wiele. Trzeba tą książkę przeczytać, a czyta się ją doskonale. Z jej kart bije pasja, pasja fotografowania i radość życia. Entuzjazm autora jest zaraźliwy. Podczas lektury w mojej głowie rodziły się kolejne fotograficzne pomysły. Planowałam już weekendowy wyjazd i co będę fotografować. Nie zabrakło w książce porad technicznych, ale uwaga nie są to porady dla absolutnie początkujących. Aby z nich skorzystać trzeba mieć już ogólne pojęcie o doborze parametrów zdjęcia w zależności od panujących warunków i obiektu do fotografowania.
Warto sięgnąć po tę książkę przed podróżą. Pomoże ona dobrze wszystko przemyśleć, zaplanować i spakować się przed wyjazdem. Dzięki temu unikniemy niepotrzebnych nerwów i wrócimy z wakacji nie tylko wypoczęci, ale także z bogatym materiałem fotograficznym.
Artur Chmielewski, fotoreporter i miłośnik podróży, nie raz pakował sprzęt i wyruszał w drogę. Na łamach swojej książki dzieli się zdobytym doświadczeniem. Uświadamia czytelnikom, że jeśli czegoś zapomnimy, to może to nam bardzo utrudnić lub wręcz uniemożliwić wykonanie zdjęć. Z drugiej strony jeśli zabierzemy za dużo sprzętu i akcesoriów, będziemy nadmiernie obciążeni, co może zaowocować większym zmęczeniem, a w rezultacie zabraknie nam sił na fotografowie. Dzięki publikacji znajdziemy złoty środek. Publikacja podzielona jest na cztery części. Część pierwsza pomoże skompletować sprzęt do wyjazdu. Część druga zatytułowana wyjaśnia, jak w obecnych czasach wygląda kwestia bezpieczeństwa i czego możemy spodziewać się na lotnisku. Pomoże także w podjęciu decyzji w co zapakować nasz sprzęt: w plecak, torbę, kufer czy może w sakwę. Część trzecia poświęcona jest fotografowaniu, m.in. wyborze tematów, doborze światła i ekspozycji. Autor wyjaśnia jakie zasady obowiązują przy fotografowaniu ludzi, krajobrazów i detali. Część ostatnia pomoże w obróbce przywiezionego materiału. W książce zamieszczono zdjęcia z podróży Artura Chmielewskiego.
Pierwszą rzeczą na której skupiłam się po wzięciu książki do ręki były fotografie. Są naprawdę interesujące i bardzo dobrej jakości. Treści książki też nie można nic zarzucić. Autor zamieścił w publikacji, wiele przydatnych informacji: o "niespodziankach" na lotnisku, o zabezpieczeniu sprzętu przed mrozem, wiatrem i upałem. Nigdy bym też nie pomyślała, że taśma klejąca może okazać się tak przydatna w podróży. Jako doświadczony podróżnik, który nie jedno widział i przeżył, radzi fotografować z głową, szczególnie w miejscach egzotycznych, gdzie osoba z aparatem może nie być mile widziana. Nie będę rozpisywać się o wszystkich zamieszczonych wskazówkach, bo jest ich wiele. Trzeba tą książkę przeczytać, a czyta się ją doskonale. Z jej kart bije pasja, pasja fotografowania i radość życia. Entuzjazm autora jest zaraźliwy. Podczas lektury w mojej głowie rodziły się kolejne fotograficzne pomysły. Planowałam już weekendowy wyjazd i co będę fotografować. Nie zabrakło w książce porad technicznych, ale uwaga nie są to porady dla absolutnie początkujących. Aby z nich skorzystać trzeba mieć już ogólne pojęcie o doborze parametrów zdjęcia w zależności od panujących warunków i obiektu do fotografowania.
Warto sięgnąć po tę książkę przed podróżą. Pomoże ona dobrze wszystko przemyśleć, zaplanować i spakować się przed wyjazdem. Dzięki temu unikniemy niepotrzebnych nerwów i wrócimy z wakacji nie tylko wypoczęci, ale także z bogatym materiałem fotograficznym.
ateliora.com Iwona Zielińska-Frołow
Krajobrazy. Kreatywna fotografia
Harold Davis jest uznanym fotografem, jego prace były wielokrotnie nagradzane. Chętnie dzieli się doświadczeniem na łamach swoich książek. A napisał ich już kilkanaście. Wydawnictwo Helion wydało dziewięć jego książek, z czego siedem z serii Kreatywna fotografia.
Chyba każda osoba dysponująca aparatem fotograficznym próbowała swoich sił w fotografii krajobrazowej. Efekty często były różne, przeważnie niezadowalające. Majestatyczne góry na zdjęciu nie budziły ani grozy, ani zachwytu. Morze było szaro-bure, a nie rozświetlone. A atmosfera miejsca gdzieś uleciała. Harold Davis we wstępie do swojej książki zacytował Anselma Adamsa, mistrza fotografii krajobrazowej, który powiedział: "Fotografia krajobrazowa jest największym sprawdzianem dla fotografa i często źródłem największego rozczarowania" (s. 8) . Akurat zbliża się sezon wakacyjny, warto więc sięgnąć po przewodnik po tajnikach fotografii krajobrazowej. Książka Harolda Davisa podzielona jest na części ze względu na omawianą tematykę. Przez kilka pierwszych rozdziałów autor snuje rozważania o krajobrazach: tych rozległych i tych miniaturowych, bajecznych, z motywem drogi. Następną część książki poświęcił zagadnieniom technicznym i sprzętowym. W kolejnych rozdziałach uczy jak fotografować różne miejsca: góry, morze, miasta, jak sfotografować człowieka na tle krajobrazu, jak wykorzystać odbicia. Ostatnia część poświęcona jest procesowi postprodukcji. W książce zamieszczono zdjęcia autorstwa Harolda Daviesa.
Pierwsze co od razu rzuciło mi się w oczy to fantastyczne fotografie. Pod każdym zamieszczono informację: co przedstawia, gdzie zostało zrobione, o jakiej porze, a także dane techniczne, czyli ISO, przysłonę, czas. Dzięki tym wiadomościom mamy gotową receptę na zrobienie podobnego zdjęcia. W końcu jednak zagłębiłam się w treść, zastanawiając się, czy można nauczyć się fotografii krajobrazu z książki. Odpowiadam, z tej książki można. Autor dokładnie instruuje: jak patrzeć na krajobraz; jakie ujęcia powinno się zrobić, aby oddać klimat miejsca; czego unikać, a na co zwrócić uwagę. Jego entuzjazm jest zaraźliwy. Nabrałam ochoty, aby wyjść w plener jeszcze przed świtem i być świadkiem wschodu słońca. Książka jest też kopalnią pomysłów na ciekawe zdjęcia. I wcale nie trzeba jechać w odległe miejsca. Wystarczy pojechać na pobliską łąkę i poczekać na tęczę, która może pojawić się po burzy. Bo nie chodzi tylko o zrobienie dobrej fotografii, ale przede wszystkim o kontakt z naturą. Książka podoba mi się bardzo zarówno pod względem wizualnym, jak i treściowym. Gdybym miała wystawić ocenę to było by to 4+. Dlaczego nie 5? Dlatego że część poświęcona obróbce zdjęć, nie jest zbyt obszerna. Są tu zamieszczone informacje: jak ręcznie stworzyć obraz HDR, jak wykonać konwersję na zdjęcie czarno-białe oraz jak wyostrzyć obraz w trybie LAB. Moim zdaniem trochę za mało informacji. Nie ma nic o podstawowej obróbce zdjęcia, czyli o kadrowaniu, świetle i kontraście. Pomimo tego mankamentu książka na stałe znalazła miejsce na mojej półce z "literaturą fachową". Myślę, że jeszcze nie raz do niej sięgnę, aby poszukać źródeł inspiracji i przypomnieć sobie niektóre porady. Polecam!
Chyba każda osoba dysponująca aparatem fotograficznym próbowała swoich sił w fotografii krajobrazowej. Efekty często były różne, przeważnie niezadowalające. Majestatyczne góry na zdjęciu nie budziły ani grozy, ani zachwytu. Morze było szaro-bure, a nie rozświetlone. A atmosfera miejsca gdzieś uleciała. Harold Davis we wstępie do swojej książki zacytował Anselma Adamsa, mistrza fotografii krajobrazowej, który powiedział: "Fotografia krajobrazowa jest największym sprawdzianem dla fotografa i często źródłem największego rozczarowania" (s. 8) . Akurat zbliża się sezon wakacyjny, warto więc sięgnąć po przewodnik po tajnikach fotografii krajobrazowej. Książka Harolda Davisa podzielona jest na części ze względu na omawianą tematykę. Przez kilka pierwszych rozdziałów autor snuje rozważania o krajobrazach: tych rozległych i tych miniaturowych, bajecznych, z motywem drogi. Następną część książki poświęcił zagadnieniom technicznym i sprzętowym. W kolejnych rozdziałach uczy jak fotografować różne miejsca: góry, morze, miasta, jak sfotografować człowieka na tle krajobrazu, jak wykorzystać odbicia. Ostatnia część poświęcona jest procesowi postprodukcji. W książce zamieszczono zdjęcia autorstwa Harolda Daviesa.
Pierwsze co od razu rzuciło mi się w oczy to fantastyczne fotografie. Pod każdym zamieszczono informację: co przedstawia, gdzie zostało zrobione, o jakiej porze, a także dane techniczne, czyli ISO, przysłonę, czas. Dzięki tym wiadomościom mamy gotową receptę na zrobienie podobnego zdjęcia. W końcu jednak zagłębiłam się w treść, zastanawiając się, czy można nauczyć się fotografii krajobrazu z książki. Odpowiadam, z tej książki można. Autor dokładnie instruuje: jak patrzeć na krajobraz; jakie ujęcia powinno się zrobić, aby oddać klimat miejsca; czego unikać, a na co zwrócić uwagę. Jego entuzjazm jest zaraźliwy. Nabrałam ochoty, aby wyjść w plener jeszcze przed świtem i być świadkiem wschodu słońca. Książka jest też kopalnią pomysłów na ciekawe zdjęcia. I wcale nie trzeba jechać w odległe miejsca. Wystarczy pojechać na pobliską łąkę i poczekać na tęczę, która może pojawić się po burzy. Bo nie chodzi tylko o zrobienie dobrej fotografii, ale przede wszystkim o kontakt z naturą. Książka podoba mi się bardzo zarówno pod względem wizualnym, jak i treściowym. Gdybym miała wystawić ocenę to było by to 4+. Dlaczego nie 5? Dlatego że część poświęcona obróbce zdjęć, nie jest zbyt obszerna. Są tu zamieszczone informacje: jak ręcznie stworzyć obraz HDR, jak wykonać konwersję na zdjęcie czarno-białe oraz jak wyostrzyć obraz w trybie LAB. Moim zdaniem trochę za mało informacji. Nie ma nic o podstawowej obróbce zdjęcia, czyli o kadrowaniu, świetle i kontraście. Pomimo tego mankamentu książka na stałe znalazła miejsce na mojej półce z "literaturą fachową". Myślę, że jeszcze nie raz do niej sięgnę, aby poszukać źródeł inspiracji i przypomnieć sobie niektóre porady. Polecam!
ateliora.com Iwona Zielińska – Frołow
Wychowawcze czary-mary. Odzyskaj spokój w domu i ciesz się z posiadania dziecka
Przyznam, że tytuł tego poradnika zadziałał na mnie zniechęcająco. Jest tak infantylny czy bezpośredni, w złym tonie „amerykański”, nastawiony na sprzedaż, że robi się niedobrze. Bo cóż oznacza „czary-mary”? To stwierdzenie kompletnie do mnie nie przemawia.
Podobnie jak informacja na okładce o sprzedaży ponad miliona dwustu egzemplarzy i głównej nagrodzie Nappa (Międzynarodowej Nagrodzie wśród Publikacji dla Rodziców). A mimo to, muszę przyznać, że zawartość pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem niespodziewanie. W konfrontacji z tą nieszczęsną okładką wypada wyjątkowo dobrze.
Trzeba przetrawić
Jest coś w tym poradniku, co wymusza „dojrzewanie” do zamieszczonych w nim rad. Dlatego mimo że książka ta trafiła w moje ręce kilka miesięcy temu, długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że był mi potrzebny czas, aby ocenić skuteczność rad w niej zamieszczonych. Po czasie mogę stwierdzić, że jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, obaw przed wychowywaniem, respektowaniem swoich praw jako rodziców (wszak tendencje są dzisiaj odmienne), to nagle okazuje się, że naprawdę warto.
Czas z dzieckiem nie musi być batalią i próbą charakterów. Nie musi być również formą poświęcania się do granic możliwości. Chyba właśnie z tego „zbyt heroicznego” czy „nazbyt poważnego” traktowania własnej roli jako rodzica wynika totalne zmęczenie opieką nad dziećmi oraz przekonanie, że nie da się we współczesnym świecie wychować więcej niż jednego/dwóch potomków. Jeśli wiele poradników, autorów i autorytetów sugeruje, że wszelkie złe zachowania należy znosić ze spokojem, czekając aż one miną, broń boże na nie nie reagować w celu ich przykrócenia, tylko tłumaczyć, przytulać oraz rozmawiać, to nagle okazuje się, że jest to wyzwanie ponad pierwotnie definiowany instynkt czy poczucie zdrowego rozsądku.
Dlatego dzisiejsza moda a jednocześnie podział na tych, którzy nie wychowują i tych, którzy nazywają się „złymi rodzicami”, którzy „śmią wychowywać” ma się dobrze.
Na właściwe tory
Poradnik oparty jest w głównej mierze na metodzie 1-2-3, czyli teoretycznie dobrze znanej lub co najmniej kojarzonej metodzie odliczania złych zachowań dziecka. Jej założeniem jest „mniej gadania i mniej emocji”, czyli więcej spokoju i opanowania. Po to, by osiągnąć cel: lepsze zachowanie dzieci, bez efektów ubocznych.
Poza szeroko opisaną metodą dyscyplinowania, która w mojej ocenie jest techniką, mogącą zadowolić wiele osób, jest oczywiście coś jeszcze. Autor, dr psychologii klinicznej Thomas W.Phelan, prowadzący swoją praktykę od 1972, tłumaczy, jak skutecznie zachęcać do dobrego zachowania. Wszystkie te działania nie miałyby sensu, gdyby nie wzmacnianie więzi z dziećmi, czyli zwrócenie uwagi jak ważny jest wspólny czas rodzinny (a także spędzenie czasu jednego dziecka z jednym rodzicem), rozmowy, bliskość, czułość i zrozumienie.
Jest to niewątpliwie interesująca pozycja dla rodziców, którzy mimo szczerych chęci lub po prostu zwykłej ludzkiej wygody, potrzeby życia własnym życiem, braku chęci „katowania się”, niemożności powierzania opieki nad dzieckiem kilku innym osobom, konieczności normalnego życia z dzieckiem/dziećmi, chcą wychowywać swoje dziecko i temperować złe zachowania.
W poradniku znajdziemy ciekawe, wyważone rady, jak poradzić sobie z problemem:
- jęczenia/marudzenia/męczeństwem/narzekaniem,
- grą na zwłokę,
- wymuszaniem,
- kłótni między dziećmi,
- histerią,
- niechęcią odrabiania lekcji,
- niejedzenia/wybrzydzenia przy stole,
- nocnym wstawaniem i wędrówkami do łóżka rodziców, itd.
Co można osiągnąć?
Spokój, poczucie panowania nad sytuacją, pewność, że „poradzimy sobie z dzieckiem” w każdej sytuacji, w każdym miejscu, radość z przebywaniem z dziećmi, rzadszą potrzebę dyscyplinowania.
Poradnik pozwala odetchnąć, spędzać codzienne chwile z dziećmi, a nie tylko dla dzieci. Bez poczucia poświęcania, czy robienia czegoś nadzwyczajnego, z czym we współczesnym świecie trudno sobie poradzić. Daje poczucie, że potomkowie nas nie ograniczają, a chwile z nimi nie są czasem zarządzania, planowania i sztuką wytrwania do wieczora, ale po prostu kolejnym dniem, który możemy razem przeżyć w takim stylu, jaki nam odpowiada. Bez stresu i frustracji.
Podobnie jak informacja na okładce o sprzedaży ponad miliona dwustu egzemplarzy i głównej nagrodzie Nappa (Międzynarodowej Nagrodzie wśród Publikacji dla Rodziców). A mimo to, muszę przyznać, że zawartość pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem niespodziewanie. W konfrontacji z tą nieszczęsną okładką wypada wyjątkowo dobrze.
Trzeba przetrawić
Jest coś w tym poradniku, co wymusza „dojrzewanie” do zamieszczonych w nim rad. Dlatego mimo że książka ta trafiła w moje ręce kilka miesięcy temu, długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że był mi potrzebny czas, aby ocenić skuteczność rad w niej zamieszczonych. Po czasie mogę stwierdzić, że jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, obaw przed wychowywaniem, respektowaniem swoich praw jako rodziców (wszak tendencje są dzisiaj odmienne), to nagle okazuje się, że naprawdę warto.
Czas z dzieckiem nie musi być batalią i próbą charakterów. Nie musi być również formą poświęcania się do granic możliwości. Chyba właśnie z tego „zbyt heroicznego” czy „nazbyt poważnego” traktowania własnej roli jako rodzica wynika totalne zmęczenie opieką nad dziećmi oraz przekonanie, że nie da się we współczesnym świecie wychować więcej niż jednego/dwóch potomków. Jeśli wiele poradników, autorów i autorytetów sugeruje, że wszelkie złe zachowania należy znosić ze spokojem, czekając aż one miną, broń boże na nie nie reagować w celu ich przykrócenia, tylko tłumaczyć, przytulać oraz rozmawiać, to nagle okazuje się, że jest to wyzwanie ponad pierwotnie definiowany instynkt czy poczucie zdrowego rozsądku.
Dlatego dzisiejsza moda a jednocześnie podział na tych, którzy nie wychowują i tych, którzy nazywają się „złymi rodzicami”, którzy „śmią wychowywać” ma się dobrze.
Na właściwe tory
Poradnik oparty jest w głównej mierze na metodzie 1-2-3, czyli teoretycznie dobrze znanej lub co najmniej kojarzonej metodzie odliczania złych zachowań dziecka. Jej założeniem jest „mniej gadania i mniej emocji”, czyli więcej spokoju i opanowania. Po to, by osiągnąć cel: lepsze zachowanie dzieci, bez efektów ubocznych.
Poza szeroko opisaną metodą dyscyplinowania, która w mojej ocenie jest techniką, mogącą zadowolić wiele osób, jest oczywiście coś jeszcze. Autor, dr psychologii klinicznej Thomas W.Phelan, prowadzący swoją praktykę od 1972, tłumaczy, jak skutecznie zachęcać do dobrego zachowania. Wszystkie te działania nie miałyby sensu, gdyby nie wzmacnianie więzi z dziećmi, czyli zwrócenie uwagi jak ważny jest wspólny czas rodzinny (a także spędzenie czasu jednego dziecka z jednym rodzicem), rozmowy, bliskość, czułość i zrozumienie.
Jest to niewątpliwie interesująca pozycja dla rodziców, którzy mimo szczerych chęci lub po prostu zwykłej ludzkiej wygody, potrzeby życia własnym życiem, braku chęci „katowania się”, niemożności powierzania opieki nad dzieckiem kilku innym osobom, konieczności normalnego życia z dzieckiem/dziećmi, chcą wychowywać swoje dziecko i temperować złe zachowania.
W poradniku znajdziemy ciekawe, wyważone rady, jak poradzić sobie z problemem:
- jęczenia/marudzenia/męczeństwem/narzekaniem,
- grą na zwłokę,
- wymuszaniem,
- kłótni między dziećmi,
- histerią,
- niechęcią odrabiania lekcji,
- niejedzenia/wybrzydzenia przy stole,
- nocnym wstawaniem i wędrówkami do łóżka rodziców, itd.
Co można osiągnąć?
Spokój, poczucie panowania nad sytuacją, pewność, że „poradzimy sobie z dzieckiem” w każdej sytuacji, w każdym miejscu, radość z przebywaniem z dziećmi, rzadszą potrzebę dyscyplinowania.
Poradnik pozwala odetchnąć, spędzać codzienne chwile z dziećmi, a nie tylko dla dzieci. Bez poczucia poświęcania, czy robienia czegoś nadzwyczajnego, z czym we współczesnym świecie trudno sobie poradzić. Daje poczucie, że potomkowie nas nie ograniczają, a chwile z nimi nie są czasem zarządzania, planowania i sztuką wytrwania do wieczora, ale po prostu kolejnym dniem, który możemy razem przeżyć w takim stylu, jaki nam odpowiada. Bez stresu i frustracji.
sosrodzice.pl 2013-05-28
Wychowawcze czary-mary. Odzyskaj spokój w domu i ciesz się z posiadania dziecka
Przyznam, że tytuł tego poradnika zadziałał na mnie zniechęcająco. Jest tak infantylny czy bezpośredni, w złym tonie „amerykański”, nastawiony na sprzedaż, że robi się niedobrze. Bo cóż oznacza „czary-mary”? To stwierdzenie kompletnie do mnie nie przemawia.
Podobnie jak informacja na okładce o sprzedaży ponad miliona dwustu egzemplarzy i głównej nagrodzie Nappa (Międzynarodowej Nagrodzie wśród Publikacji dla Rodziców). A mimo to, muszę przyznać, że zawartość pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem niespodziewanie. W konfrontacji z tą nieszczęsną okładką wypada wyjątkowo dobrze.
Trzeba przetrawić
Jest coś w tym poradniku, co wymusza „dojrzewanie” do zamieszczonych w nim rad. Dlatego mimo że książka ta trafiła w moje ręce kilka miesięcy temu, długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że był mi potrzebny czas, aby ocenić skuteczność rad w niej zamieszczonych. Po czasie mogę stwierdzić, że jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, obaw przed wychowywaniem, respektowaniem swoich praw jako rodziców (wszak tendencje są dzisiaj odmienne), to nagle okazuje się, że naprawdę warto.
Czas z dzieckiem nie musi być batalią i próbą charakterów. Nie musi być również formą poświęcania się do granic możliwości. Chyba właśnie z tego „zbyt heroicznego” czy „nazbyt poważnego” traktowania własnej roli jako rodzica wynika totalne zmęczenie opieką nad dziećmi oraz przekonanie, że nie da się we współczesnym świecie wychować więcej niż jednego/dwóch potomków. Jeśli wiele poradników, autorów i autorytetów sugeruje, że wszelkie złe zachowania należy znosić ze spokojem, czekając aż one miną, broń boże na nie nie reagować w celu ich przykrócenia, tylko tłumaczyć, przytulać oraz rozmawiać, to nagle okazuje się, że jest to wyzwanie ponad pierwotnie definiowany instynkt czy poczucie zdrowego rozsądku.
Dlatego dzisiejsza moda a jednocześnie podział na tych, którzy nie wychowują i tych, którzy nazywają się „złymi rodzicami”, którzy „śmią wychowywać” ma się dobrze.
Na właściwe tory
Poradnik oparty jest w głównej mierze na metodzie 1-2-3, czyli teoretycznie dobrze znanej lub co najmniej kojarzonej metodzie odliczania złych zachowań dziecka. Jej założeniem jest „mniej gadania i mniej emocji”, czyli więcej spokoju i opanowania. Po to, by osiągnąć cel: lepsze zachowanie dzieci, bez efektów ubocznych.
Poza szeroko opisaną metodą dyscyplinowania, która w mojej ocenie jest techniką, mogącą zadowolić wiele osób, jest oczywiście coś jeszcze. Autor, dr psychologii klinicznej Thomas W.Phelan, prowadzący swoją praktykę od 1972, tłumaczy, jak skutecznie zachęcać do dobrego zachowania. Wszystkie te działania nie miałyby sensu, gdyby nie wzmacnianie więzi z dziećmi, czyli zwrócenie uwagi jak ważny jest wspólny czas rodzinny (a także spędzenie czasu jednego dziecka z jednym rodzicem), rozmowy, bliskość, czułość i zrozumienie.
Jest to niewątpliwie interesująca pozycja dla rodziców, którzy mimo szczerych chęci lub po prostu zwykłej ludzkiej wygody, potrzeby życia własnym życiem, braku chęci „katowania się”, niemożności powierzania opieki nad dzieckiem kilku innym osobom, konieczności normalnego życia z dzieckiem/dziećmi, chcą wychowywać swoje dziecko i temperować złe zachowania.
W poradniku znajdziemy ciekawe, wyważone rady, jak poradzić sobie z problemem:
- jęczenia/marudzenia/męczeństwem/narzekaniem,
- grą na zwłokę,
- wymuszaniem,
- kłótni między dziećmi,
- histerią,
- niechęcią odrabiania lekcji,
- niejedzenia/wybrzydzenia przy stole,
- nocnym wstawaniem i wędrówkami do łóżka rodziców, itd.
Co można osiągnąć?
Spokój, poczucie panowania nad sytuacją, pewność, że „poradzimy sobie z dzieckiem” w każdej sytuacji, w każdym miejscu, radość z przebywaniem z dziećmi, rzadszą potrzebę dyscyplinowania.
Poradnik pozwala odetchnąć, spędzać codzienne chwile z dziećmi, a nie tylko dla dzieci. Bez poczucia poświęcania, czy robienia czegoś nadzwyczajnego, z czym we współczesnym świecie trudno sobie poradzić. Daje poczucie, że potomkowie nas nie ograniczają, a chwile z nimi nie są czasem zarządzania, planowania i sztuką wytrwania do wieczora, ale po prostu kolejnym dniem, który możemy razem przeżyć w takim stylu, jaki nam odpowiada. Bez stresu i frustracji.
Podobnie jak informacja na okładce o sprzedaży ponad miliona dwustu egzemplarzy i głównej nagrodzie Nappa (Międzynarodowej Nagrodzie wśród Publikacji dla Rodziców). A mimo to, muszę przyznać, że zawartość pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem niespodziewanie. W konfrontacji z tą nieszczęsną okładką wypada wyjątkowo dobrze.
Trzeba przetrawić
Jest coś w tym poradniku, co wymusza „dojrzewanie” do zamieszczonych w nim rad. Dlatego mimo że książka ta trafiła w moje ręce kilka miesięcy temu, długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że był mi potrzebny czas, aby ocenić skuteczność rad w niej zamieszczonych. Po czasie mogę stwierdzić, że jeśli pozbędziemy się uprzedzeń, obaw przed wychowywaniem, respektowaniem swoich praw jako rodziców (wszak tendencje są dzisiaj odmienne), to nagle okazuje się, że naprawdę warto.
Czas z dzieckiem nie musi być batalią i próbą charakterów. Nie musi być również formą poświęcania się do granic możliwości. Chyba właśnie z tego „zbyt heroicznego” czy „nazbyt poważnego” traktowania własnej roli jako rodzica wynika totalne zmęczenie opieką nad dziećmi oraz przekonanie, że nie da się we współczesnym świecie wychować więcej niż jednego/dwóch potomków. Jeśli wiele poradników, autorów i autorytetów sugeruje, że wszelkie złe zachowania należy znosić ze spokojem, czekając aż one miną, broń boże na nie nie reagować w celu ich przykrócenia, tylko tłumaczyć, przytulać oraz rozmawiać, to nagle okazuje się, że jest to wyzwanie ponad pierwotnie definiowany instynkt czy poczucie zdrowego rozsądku.
Dlatego dzisiejsza moda a jednocześnie podział na tych, którzy nie wychowują i tych, którzy nazywają się „złymi rodzicami”, którzy „śmią wychowywać” ma się dobrze.
Na właściwe tory
Poradnik oparty jest w głównej mierze na metodzie 1-2-3, czyli teoretycznie dobrze znanej lub co najmniej kojarzonej metodzie odliczania złych zachowań dziecka. Jej założeniem jest „mniej gadania i mniej emocji”, czyli więcej spokoju i opanowania. Po to, by osiągnąć cel: lepsze zachowanie dzieci, bez efektów ubocznych.
Poza szeroko opisaną metodą dyscyplinowania, która w mojej ocenie jest techniką, mogącą zadowolić wiele osób, jest oczywiście coś jeszcze. Autor, dr psychologii klinicznej Thomas W.Phelan, prowadzący swoją praktykę od 1972, tłumaczy, jak skutecznie zachęcać do dobrego zachowania. Wszystkie te działania nie miałyby sensu, gdyby nie wzmacnianie więzi z dziećmi, czyli zwrócenie uwagi jak ważny jest wspólny czas rodzinny (a także spędzenie czasu jednego dziecka z jednym rodzicem), rozmowy, bliskość, czułość i zrozumienie.
Jest to niewątpliwie interesująca pozycja dla rodziców, którzy mimo szczerych chęci lub po prostu zwykłej ludzkiej wygody, potrzeby życia własnym życiem, braku chęci „katowania się”, niemożności powierzania opieki nad dzieckiem kilku innym osobom, konieczności normalnego życia z dzieckiem/dziećmi, chcą wychowywać swoje dziecko i temperować złe zachowania.
W poradniku znajdziemy ciekawe, wyważone rady, jak poradzić sobie z problemem:
- jęczenia/marudzenia/męczeństwem/narzekaniem,
- grą na zwłokę,
- wymuszaniem,
- kłótni między dziećmi,
- histerią,
- niechęcią odrabiania lekcji,
- niejedzenia/wybrzydzenia przy stole,
- nocnym wstawaniem i wędrówkami do łóżka rodziców, itd.
Co można osiągnąć?
Spokój, poczucie panowania nad sytuacją, pewność, że „poradzimy sobie z dzieckiem” w każdej sytuacji, w każdym miejscu, radość z przebywaniem z dziećmi, rzadszą potrzebę dyscyplinowania.
Poradnik pozwala odetchnąć, spędzać codzienne chwile z dziećmi, a nie tylko dla dzieci. Bez poczucia poświęcania, czy robienia czegoś nadzwyczajnego, z czym we współczesnym świecie trudno sobie poradzić. Daje poczucie, że potomkowie nas nie ograniczają, a chwile z nimi nie są czasem zarządzania, planowania i sztuką wytrwania do wieczora, ale po prostu kolejnym dniem, który możemy razem przeżyć w takim stylu, jaki nam odpowiada. Bez stresu i frustracji.
sosrodzice.pl 2013-05-28
Wzorzec MVC w PHP dla profesjonalistów
Książka „Pro PHP MVC”, której autorem jest Chris Pitt przedstawia w głównej mierze dobre praktyki tworzenia dopracowanej i przemyślanej architektury aplikacji internetowej. Publikacja ta skierowana jest dla osób znających podstawy języka PHP, ale nie mających jeszcze do czynienia z bardziej zaawansowanymi technikami wytwarzania oprogramowania.
Autor na samym początku skupił się na omówieniu wzorca architektonicznego MVC, wybranych możliwościach programowania obiektowego w PHP oraz przestawieniu jednych z najbardziej popularnych i stosowanych wzorców projektowych jakimi są singleton, rejestr, fabryka oraz obserwator. Jako jedna z niewielu książek prezentuje tworzenie od podstaw własnego szkieletu aplikacji – frameworka. Przedstawiono pełną implementację jego najważniejszych klas wraz z przykładowymi testami jednostkowymi. Omówiono między innymi klasy realizujące takie zadania jak obsługa bazy danych, szablonów, trasowania, konfiguracji czy buforowania. Oczywiście to nie koniec, nasz pierwszy zbudowany od zera szkielet wykorzystamy podczas tworzenia przykładowego serwisu społecznościowego. Przedstawiono implementację takich modułów jak rejestracja i logowanie użytkownika, udostępnianie treści, ustawianie zdjęcia profilowego oraz część administracyjną. Każdy z wymienionych elementów zawiera pełen listing kodu, a jego najważniejsze fragmenty zostały dokładnie opisane.
W dalszej części książki zostają omówione trzy bardzo popularne gotowe frameworki – CodeIgniter, Zend Framework oraz CakePHP. Przedstawiono ich wady, zalety oraz poszczególne różnice w implementacjach. Rozdziały poświęcone tym szkieletom są dobrym wstępem do zapoznania się z ich architekturą. Dzięki temu w szybki i łatwy sposób można przystąpić do tworzenia własnych aplikacji opierając się o jedno z trzech gotowych rozwiązań.
Warto dodać, że każdy z przedstawionych w książce rozdziałów rozpoczyna się od przedstawienia jego celu. Dodatkowo na jego końcu znajdziemy krótkie podsumowanie zawierające pytania oraz dodatkowe ćwiczenia, które może wykonać czytelnik.
Pozycja ta jest dobrym uzupełnieniem wiedzy każdego programisty chcącego udoskonalić swoje umiejętności w kwestii tworzenia architektury aplikacji oraz programowania obiektowego. Napisana jest w bardzo przemyślany sposób, a autor niejednokrotnie wyczerpuje omawiany temat. Przedstawia najlepsze praktyki i rozwiązania. Jeżeli chcesz stać się lepszym programistą, to ta książka jest pozycją obowiązkową w Twojej domowej biblioteczce.
Podsumowując, z tej książki dowiesz się:
• Czym jest i jak korzystać z wzorca MVC
• Jak napisać od podstaw własny szkielet aplikacji – framework
• Czym są testy jednostkowe, po co się je stosuje oraz jak je stworzyć
• Podstaw najpopularniejszych gotowych frameworków – CodeIgniter, Zend Framework oraz CakePHP
future-processing.pl Adrian Piętka
Matrioszka Rosja i Jastrząb
Po książkę tę sięgnąłem raczej z obowiązku niż przekonania. Autor – Maciej Jastrzębski jest wieloletnim korespondentem Polskiego Radia w Rosji i państwach byłego ZSRR. Co nowego i świeżego mógł na temat Rosji napisać ktoś codziennie ją opisujący? Na domiar złego „zapachniało mi” wspomnieniami. Srodze i bardzo przyjemnie się rozczarowałem. To wspaniała książka!
Tytuł nawiązuje do narodowej rosyjskiej maskotki „matrioszki” – zabawki, której istota polega na tym, że w jednej lalce znajdują się kolejne, mniejsze i mniejsze. Dla autora, czyli życiowego (przezwisko) i tytułowego „Jastrzębia”, poznawanie Rosji jest właśnie jak otwieranie kolejnych lalek „matrioszki”. Można w Rosji nigdy nie być, a dzięki Maćkowi świetnie ją poznać i zrozumieć. Można nie lubić Rosjan, a po lekturze książki ich pokochać.
W książce tej jest wszystko. Dosłownie wszystko co powinno się w niej znaleźć! Opowieści o losach prostych ludzi znakomicie zastępują suche fakty o skali represji, jakich naród rosyjski doznał. Opowieści o „Nowych Rosjanach” żyjących jak carowie, wpisują się w trafne analizy „rosyjskiej duszy”. Pełne miłości i fascynacji są opowieści o dawnej Moskwie i tej całkiem niedawnej – z drugiej połowy XX w. Fascynują tajemnice Kremla z ukrytymi pomieszczeniami i dokumentami. Hipnotyzują opisy rubinowych kremlowskich gwiazd. W zadumę wpędzają opisy stacji moskiewskiego metra, a przekazy o pojawiającym się raz w miesiącu „pociągu widmie” elektryzują.
Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem książki Maćka. Co najbardziej mnie w niej fascynuje? To proste: fakt, że wszystko co chciał nam o Rosji przekazać, zrobił na zaledwie 260 stronach. Każda z nich jest świetna. Rekomendując książkę red. Macieja Jastrzębskiego powinienem jeszcze sztampowo dopisać: „każdy znajdzie w niej coś dla siebie”. Nic z tego, z tą książką jest inaczej – jest w niej wszystko dla wszystkich.
Tytuł nawiązuje do narodowej rosyjskiej maskotki „matrioszki” – zabawki, której istota polega na tym, że w jednej lalce znajdują się kolejne, mniejsze i mniejsze. Dla autora, czyli życiowego (przezwisko) i tytułowego „Jastrzębia”, poznawanie Rosji jest właśnie jak otwieranie kolejnych lalek „matrioszki”. Można w Rosji nigdy nie być, a dzięki Maćkowi świetnie ją poznać i zrozumieć. Można nie lubić Rosjan, a po lekturze książki ich pokochać.
W książce tej jest wszystko. Dosłownie wszystko co powinno się w niej znaleźć! Opowieści o losach prostych ludzi znakomicie zastępują suche fakty o skali represji, jakich naród rosyjski doznał. Opowieści o „Nowych Rosjanach” żyjących jak carowie, wpisują się w trafne analizy „rosyjskiej duszy”. Pełne miłości i fascynacji są opowieści o dawnej Moskwie i tej całkiem niedawnej – z drugiej połowy XX w. Fascynują tajemnice Kremla z ukrytymi pomieszczeniami i dokumentami. Hipnotyzują opisy rubinowych kremlowskich gwiazd. W zadumę wpędzają opisy stacji moskiewskiego metra, a przekazy o pojawiającym się raz w miesiącu „pociągu widmie” elektryzują.
Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem książki Maćka. Co najbardziej mnie w niej fascynuje? To proste: fakt, że wszystko co chciał nam o Rosji przekazać, zrobił na zaledwie 260 stronach. Każda z nich jest świetna. Rekomendując książkę red. Macieja Jastrzębskiego powinienem jeszcze sztampowo dopisać: „każdy znajdzie w niej coś dla siebie”. Nic z tego, z tą książką jest inaczej – jest w niej wszystko dla wszystkich.
tvp.info Dariusz Cychol, 2013-06-16