Recenzje
Android. Receptury
Dokładnie dwa tygodnie temu opisywałem dla Was książkę, która nieco odbiegała od standardowego programowania na platformy mobilne, gdyż opierała się na tworzeniu aplikacji we Flashu, który w sam w sobie jest zdecydowanie innym środowiskiem pracy, i w przypadku przeglądarek na system sygnowany zielonym robocikiem nie do końca się przyjął. W dzisiejszej recenzji książki powracamy do Androida i programowania na niego, choć sama książka została napisana w nieco podobnej konwencji jak „Tworzenie aplikacji dla iOS we Flashu Receptury”. Dziś mamy dla Was „Android. Receptury” pióra Iana F. Darwina, która pod angielskim tytułem Android Cookbook zdobyła uznanie wśród czytelników.
„Android. Receptury” jest książką nieco grubszą od tej, którą miałem dla Was okazję recenzować w ostatnim cyklu Mobilnego mola książkowego, gdyż jest ona o objętości nieco ponad 600 stron. Całość została podzielona w sumie na 22 rozdziały, który każdy porusza w ogóle inne zagadnienie. Pierwsze trzy rozdziały omawiają jak w ogóle wziąć się za pisanie na mobilne platformy, opisuje proces przygotowania środowiska programistycznego, czy pozwala przygotować elementy, które umożliwią w łatwy sposób testować naszą nowo napisaną grę czy program. Kolejne rozdziały to już zdecydowanie samo programowanie w kontekście poszczególnych aspektów, które można wykorzystać w przypadku pisania na urządzenia mobilne takie jak lokalizacje i mapy, bluetooth, czy akcelerometr, dzięki czemu projektując nową aplikację będziemy mogli na bieżąco łatwo rozwiązywać poszczególne problemy na które natrafimy na swej drodze, a przy tym nie musimy wertować całej książki. Poszczególne rozdziały podobnie jak w przypadku Tworzenie aplikacji dla iOS we Flashu zostały podzielone na poszczególne zagadnienia np. Tworzenie niestandardowego paska tytułu, opis zagadnienia został podzielony w sumie na trzy elementy problem rozwiązanie i omówienie, z czego tak właściwie ta ostatni część zdecydowanie zawiera , które umożliwiają dotarcie do celu, ominięcie poszczególnych problemów. Nieco zabrakło mi tutaj poddziału zobacz także, dzięki któremu moglibyśmy rozszerzyć swoją wiedzę np. korzystając ze źródeł internetowych , czy innych czasopism, książek, które zdecydowanie rozjaśniły by sprawę. (choć tutaj jest pewna nieścisłość, gdyż po niektórych działach występuje dodatkowa zobacz także zawierająca materiały wykraczające poza tę książkę). Jeśli chodzi o kod źródłowy ten został zebrany w jedno miejsce, co w praktyce jest nieco mniej wygodne niż po rozdzielenie go na mniejsze tylko przypisane do konkretnej receptury. Cóż mogę powiedzieć więcej o samej książce, przede wszystkim że została w taki sposób napisana, że powinna być zrozumiała zarówno dla laików, jeśli chodzi o programowanie na platformy mobilne, jak i dla starych wyjadaczy, którzy nie jedną aplikację czy grę już stworzyli (choć zapewne Ci drudzy nie będą musieli korzystać z tej książki zbyt często, albo w ogóle). Na końcu standardowo dla tak obszernych pozycji znalazł się skorowidz, w którym zostały zebrane wszystkie najważniejsze pojęcia z odniesieniem gdzie można znaleźć jego rozwinięcie.
Reasumując, jeśli jesteście początkującymi programistami lub średnio zaawansowanymi na platformie sygnowanej zielonym robocikiem i co rusz napotykacie na różne problemy, które często nie jest tak łatwo rozwiązać, to myślę że książka może być dla Was przydatna. Android. Receptury to pozycja dla osób szukających konkretnych rozwiązań dla poszczególnych aspektów programowania na Androida, przez co może nie jest swoistym tutorialem nauki programowania, lecz bardziej zbiorem przeróżnych receptur, które można wykorzystać w swoim projekcie.
„Android. Receptury” jest książką nieco grubszą od tej, którą miałem dla Was okazję recenzować w ostatnim cyklu Mobilnego mola książkowego, gdyż jest ona o objętości nieco ponad 600 stron. Całość została podzielona w sumie na 22 rozdziały, który każdy porusza w ogóle inne zagadnienie. Pierwsze trzy rozdziały omawiają jak w ogóle wziąć się za pisanie na mobilne platformy, opisuje proces przygotowania środowiska programistycznego, czy pozwala przygotować elementy, które umożliwią w łatwy sposób testować naszą nowo napisaną grę czy program. Kolejne rozdziały to już zdecydowanie samo programowanie w kontekście poszczególnych aspektów, które można wykorzystać w przypadku pisania na urządzenia mobilne takie jak lokalizacje i mapy, bluetooth, czy akcelerometr, dzięki czemu projektując nową aplikację będziemy mogli na bieżąco łatwo rozwiązywać poszczególne problemy na które natrafimy na swej drodze, a przy tym nie musimy wertować całej książki. Poszczególne rozdziały podobnie jak w przypadku Tworzenie aplikacji dla iOS we Flashu zostały podzielone na poszczególne zagadnienia np. Tworzenie niestandardowego paska tytułu, opis zagadnienia został podzielony w sumie na trzy elementy problem rozwiązanie i omówienie, z czego tak właściwie ta ostatni część zdecydowanie zawiera , które umożliwiają dotarcie do celu, ominięcie poszczególnych problemów. Nieco zabrakło mi tutaj poddziału zobacz także, dzięki któremu moglibyśmy rozszerzyć swoją wiedzę np. korzystając ze źródeł internetowych , czy innych czasopism, książek, które zdecydowanie rozjaśniły by sprawę. (choć tutaj jest pewna nieścisłość, gdyż po niektórych działach występuje dodatkowa zobacz także zawierająca materiały wykraczające poza tę książkę). Jeśli chodzi o kod źródłowy ten został zebrany w jedno miejsce, co w praktyce jest nieco mniej wygodne niż po rozdzielenie go na mniejsze tylko przypisane do konkretnej receptury. Cóż mogę powiedzieć więcej o samej książce, przede wszystkim że została w taki sposób napisana, że powinna być zrozumiała zarówno dla laików, jeśli chodzi o programowanie na platformy mobilne, jak i dla starych wyjadaczy, którzy nie jedną aplikację czy grę już stworzyli (choć zapewne Ci drudzy nie będą musieli korzystać z tej książki zbyt często, albo w ogóle). Na końcu standardowo dla tak obszernych pozycji znalazł się skorowidz, w którym zostały zebrane wszystkie najważniejsze pojęcia z odniesieniem gdzie można znaleźć jego rozwinięcie.
Reasumując, jeśli jesteście początkującymi programistami lub średnio zaawansowanymi na platformie sygnowanej zielonym robocikiem i co rusz napotykacie na różne problemy, które często nie jest tak łatwo rozwiązać, to myślę że książka może być dla Was przydatna. Android. Receptury to pozycja dla osób szukających konkretnych rozwiązań dla poszczególnych aspektów programowania na Androida, przez co może nie jest swoistym tutorialem nauki programowania, lecz bardziej zbiorem przeróżnych receptur, które można wykorzystać w swoim projekcie.
MobileWorld24 Wojciech Łęczycki
Git. Rozproszony system kontroli wersji
System kontroli wersji to rzecz nieopisanie ważna dla programistów i to nie tylko tych, którzy pracują w zespołach. Z zawodowym programowaniem mam styczność już od blisko 6 lat i zawsze za każdym kolejnym stosem kodu pojawiało się właśnie rozwiązanie tego typu. W moim przypadku zawsze był to SVN...
Dziś SVN coraz częściej ulega jednak swojemu konkurentowi, czyli tytułowemu Gitowi. W pewnym sensie jest to swoisty fenomen, ponieważ jest to rozwiązanie stosunkowo świeże (Git powstał w 2005 roku), a patrząc na dzisiejszą sieć, można powiedzieć że: Git wygrał Internet.
Wystarczy spojrzeć w jaki sposób przechowywane są popularne w sieci projekty (np. jQuery, czy jądro Linuxa), by przekonać się jak wielkiego znaczenia nabrał na przestrzeni kilku ostatnich lat Git. Mam nadzieję, że przynajmniej wstępnie zainteresowałem Was tym rozwiązaniem. Jeśli tak to mam szczerzą ochotę zachęcić Was również do tytułowej książki, naszego dobrze znanego rodzimego autora Włodzimierza Gajdy.
DLA KOGO JEST TA KSIĄŻKA?
W książce zabrakło rozdziału o podobnym tytule (autor od razu przechodzi do konkretów, co w pewnym sensie jest pozytywne), ale wystarczy przejrzeć kilka początkowych rozdziałów, spis treści, czy opinie w sieci, by przekonać się że jest to pozycja raczej stricte dlapoczątkujących.
W tym przypadku nie jest wymagana jakakolwiek znajomość programowania, w końcu systemy kontroli wersji można wykorzystać do dowolnych celów (nie da się oczywiście ukryć, że przeważnie stosuje się je w programowaniu).
ZAWARTOŚĆ
Tak jak wspomniałem wcześniej, książka zaczyna się mocnym uderzeniem i oprócz podziękowań nie znajdziecie tutaj żadnych zbędnych opisowych podrozdziałów. W ten sposób zagospodarowano ponad 300 stron, co przekłada się na 5 kluczowych części podzielonych na 32 rozdziały i dwa dodatki.
Struktura większości podrozdziałów jest dosyć podobna - trochę teorii + polecenia + ćwiczenia. Taka forma sprawdza się całkiem dobrze, ponieważ zawsze mamy okazję przetestować w praktyce nowo poznany materiał.
W niektórych rozdziałach zawarto również diagramy oraz ilustracje. Bywa to szczególnie przydatne w miejscach, w których mówi się o operacjach na gałęziach (z ang. branch).
Bardzo fajnym pomysłem jest również zestawienie Co powinieneś umieć po n-tej części, które znajdziecie zawsze po skończeniu określonego bloku rozdziałów. W praktyce znajdziecie tutaj wszystkie polecenia użyte w określonej sekcji wraz z krótkim opisem - naprawdę świetna rzecz!
Na koniec warto również wspomnieć o nazewnictwie. Autor trzyma się polskich tłumaczeń, czyli zamiast branch, znajdziecie w tekście słowo gałąź. Na szczęście przy poznaniu nowego słowa kluczowego dostajemy krótkie wprowadzenie, gdzie z reguły znajduje się oryginalne nazewnictwo. Oryginalne nazwy pojawiają się również oczywiście w samych komendach.
PODSUMOWANIE
„Git. Rozproszony system kontroli wersji” to naprawdę solidna pozycja, aczkolwiek przeznaczona raczej dla początkujących użytkowników. Na ponad 300 stronach zawarto wszystkie kluczowe polecenia, które wystarczą do codziennej pracy z narzędziem. Książka pisana jest naprawdę prostym językiem i nie wymaga od nas zasadniczo żadnej większej wiedzy (oczywiście odrobina rozgarnięcia technicznego nie zaszkodzi). Osoby średnio-zaawansowane w temacie, mogą również wykorzystać tą pozycję jako swego rodzaju kompendium (zachęcam do zapoznania się z przykładowym fragmentem oraz spisem treści książki), do którego można wrócić w dowolnym momencie i poszukać interesującej kwestii.
Dziś SVN coraz częściej ulega jednak swojemu konkurentowi, czyli tytułowemu Gitowi. W pewnym sensie jest to swoisty fenomen, ponieważ jest to rozwiązanie stosunkowo świeże (Git powstał w 2005 roku), a patrząc na dzisiejszą sieć, można powiedzieć że: Git wygrał Internet.
Wystarczy spojrzeć w jaki sposób przechowywane są popularne w sieci projekty (np. jQuery, czy jądro Linuxa), by przekonać się jak wielkiego znaczenia nabrał na przestrzeni kilku ostatnich lat Git. Mam nadzieję, że przynajmniej wstępnie zainteresowałem Was tym rozwiązaniem. Jeśli tak to mam szczerzą ochotę zachęcić Was również do tytułowej książki, naszego dobrze znanego rodzimego autora Włodzimierza Gajdy.
DLA KOGO JEST TA KSIĄŻKA?
W książce zabrakło rozdziału o podobnym tytule (autor od razu przechodzi do konkretów, co w pewnym sensie jest pozytywne), ale wystarczy przejrzeć kilka początkowych rozdziałów, spis treści, czy opinie w sieci, by przekonać się że jest to pozycja raczej stricte dlapoczątkujących.
W tym przypadku nie jest wymagana jakakolwiek znajomość programowania, w końcu systemy kontroli wersji można wykorzystać do dowolnych celów (nie da się oczywiście ukryć, że przeważnie stosuje się je w programowaniu).
ZAWARTOŚĆ
Tak jak wspomniałem wcześniej, książka zaczyna się mocnym uderzeniem i oprócz podziękowań nie znajdziecie tutaj żadnych zbędnych opisowych podrozdziałów. W ten sposób zagospodarowano ponad 300 stron, co przekłada się na 5 kluczowych części podzielonych na 32 rozdziały i dwa dodatki.
Struktura większości podrozdziałów jest dosyć podobna - trochę teorii + polecenia + ćwiczenia. Taka forma sprawdza się całkiem dobrze, ponieważ zawsze mamy okazję przetestować w praktyce nowo poznany materiał.
W niektórych rozdziałach zawarto również diagramy oraz ilustracje. Bywa to szczególnie przydatne w miejscach, w których mówi się o operacjach na gałęziach (z ang. branch).
Bardzo fajnym pomysłem jest również zestawienie Co powinieneś umieć po n-tej części, które znajdziecie zawsze po skończeniu określonego bloku rozdziałów. W praktyce znajdziecie tutaj wszystkie polecenia użyte w określonej sekcji wraz z krótkim opisem - naprawdę świetna rzecz!
Na koniec warto również wspomnieć o nazewnictwie. Autor trzyma się polskich tłumaczeń, czyli zamiast branch, znajdziecie w tekście słowo gałąź. Na szczęście przy poznaniu nowego słowa kluczowego dostajemy krótkie wprowadzenie, gdzie z reguły znajduje się oryginalne nazewnictwo. Oryginalne nazwy pojawiają się również oczywiście w samych komendach.
PODSUMOWANIE
„Git. Rozproszony system kontroli wersji” to naprawdę solidna pozycja, aczkolwiek przeznaczona raczej dla początkujących użytkowników. Na ponad 300 stronach zawarto wszystkie kluczowe polecenia, które wystarczą do codziennej pracy z narzędziem. Książka pisana jest naprawdę prostym językiem i nie wymaga od nas zasadniczo żadnej większej wiedzy (oczywiście odrobina rozgarnięcia technicznego nie zaszkodzi). Osoby średnio-zaawansowane w temacie, mogą również wykorzystać tą pozycję jako swego rodzaju kompendium (zachęcam do zapoznania się z przykładowym fragmentem oraz spisem treści książki), do którego można wrócić w dowolnym momencie i poszukać interesującej kwestii.
altcontroldelete.pl Jerzy Piechowiak
Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku
Poradniki, które od razu sukcesu nie gwarantują, ale - inspirują!
Słowo „start-up" jak i sama forma „zagnieżdżenia się" w biznesie robią coraz większą karierę. Przyspieszyć ją mogą dwa poradniki wydane przez Onepress / Helion.
Podstawa to „Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku" - poradnik przygotowany przez Steve'a Blanka i Boba Dorfa. Jak obydwaj zapewniają i jak łatwo samemu się podczas lektury przekonać, nie jest to książka do poduszki, na jedną, bezsenną noc. To pokaźne dzieło, którego należy zawsze mieć pod ręką zanurzając się w świat biznesu i nie chcąc, by zmienił nam się nieopatrznie w labirynt.
Nie można też traktować poradnika jako „prawd objawionych" i pochłaniać go bezrefleksyjnie. Dobrze jest mieć go na wyciągnięcie ręki, by regularnie lub w przypadku jakichkolwiek komplikacji w rozwoju firmy - móc do niego szybko wrócić. Nawet wtedy, gdy poczujemy smak sukcesu i zaczniemy nabierać wiatru w żagle.
Siostrzana propozycja to „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji" -poradnik, który przygotował Chris Guillebeau. I tu znajdujemy mnóstwo praktycznych wskazówek na temat samodzielnego zapewniania sobie środków do życia, dokładne dane finansowe dotyczące kapitału początkowego i inne cenne informacje od przedsiębiorców, którzy już odnieśli sukces „na swoim".
Dowiadujemy się, w jaki sposób można prowadzić życie pełne przygód i jednocześnie mieć poczucie spełnienia, a także zapewnić sobie przyzwoite zarobki. I ten poradnik może od razu tego gwarantuje, ale - jak wcześniejszy - do niego z pewnością inspiruje.
Słowo „start-up" jak i sama forma „zagnieżdżenia się" w biznesie robią coraz większą karierę. Przyspieszyć ją mogą dwa poradniki wydane przez Onepress / Helion.
Podstawa to „Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku" - poradnik przygotowany przez Steve'a Blanka i Boba Dorfa. Jak obydwaj zapewniają i jak łatwo samemu się podczas lektury przekonać, nie jest to książka do poduszki, na jedną, bezsenną noc. To pokaźne dzieło, którego należy zawsze mieć pod ręką zanurzając się w świat biznesu i nie chcąc, by zmienił nam się nieopatrznie w labirynt.
Nie można też traktować poradnika jako „prawd objawionych" i pochłaniać go bezrefleksyjnie. Dobrze jest mieć go na wyciągnięcie ręki, by regularnie lub w przypadku jakichkolwiek komplikacji w rozwoju firmy - móc do niego szybko wrócić. Nawet wtedy, gdy poczujemy smak sukcesu i zaczniemy nabierać wiatru w żagle.
Siostrzana propozycja to „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji" -poradnik, który przygotował Chris Guillebeau. I tu znajdujemy mnóstwo praktycznych wskazówek na temat samodzielnego zapewniania sobie środków do życia, dokładne dane finansowe dotyczące kapitału początkowego i inne cenne informacje od przedsiębiorców, którzy już odnieśli sukces „na swoim".
Dowiadujemy się, w jaki sposób można prowadzić życie pełne przygód i jednocześnie mieć poczucie spełnienia, a także zapewnić sobie przyzwoite zarobki. I ten poradnik może od razu tego gwarantuje, ale - jak wcześniejszy - do niego z pewnością inspiruje.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-15
Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji
Poradniki, które od razu sukcesu nie gwarantują, ale - inspirują!
Słowo „start-up" jak i sama forma „zagnieżdżenia się" w biznesie robią coraz większą karierę. Przyspieszyć ją mogą dwa poradniki wydane przez Onepress / Helion.
Podstawa to „Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku" - poradnik przygotowany przez Steve'a Blanka i Boba Dorfa. Jak obydwaj zapewniają i jak łatwo samemu się podczas lektury przekonać, nie jest to książka do poduszki, na jedną, bezsenną noc. To pokaźne dzieło, którego należy zawsze mieć pod ręką zanurzając się w świat biznesu i nie chcąc, by zmienił nam się nieopatrznie w labirynt.
Nie można też traktować poradnika jako „prawd objawionych" i pochłaniać go bezrefleksyjnie. Dobrze jest mieć go na wyciągnięcie ręki, by regularnie lub w przypadku jakichkolwiek komplikacji w rozwoju firmy - móc do niego szybko wrócić. Nawet wtedy, gdy poczujemy smak sukcesu i zaczniemy nabierać wiatru w żagle.
Siostrzana propozycja to „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji" -poradnik, który przygotował Chris Guillebeau. I tu znajdujemy mnóstwo praktycznych wskazówek na temat samodzielnego zapewniania sobie środków do życia, dokładne dane finansowe dotyczące kapitału początkowego i inne cenne informacje od przedsiębiorców, którzy już odnieśli sukces „na swoim".
Dowiadujemy się, w jaki sposób można prowadzić życie pełne przygód i jednocześnie mieć poczucie spełnienia, a także zapewnić sobie przyzwoite zarobki. I ten poradnik może od razu tego gwarantuje, ale - jak wcześniejszy - do niego z pewnością inspiruje.
Słowo „start-up" jak i sama forma „zagnieżdżenia się" w biznesie robią coraz większą karierę. Przyspieszyć ją mogą dwa poradniki wydane przez Onepress / Helion.
Podstawa to „Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku" - poradnik przygotowany przez Steve'a Blanka i Boba Dorfa. Jak obydwaj zapewniają i jak łatwo samemu się podczas lektury przekonać, nie jest to książka do poduszki, na jedną, bezsenną noc. To pokaźne dzieło, którego należy zawsze mieć pod ręką zanurzając się w świat biznesu i nie chcąc, by zmienił nam się nieopatrznie w labirynt.
Nie można też traktować poradnika jako „prawd objawionych" i pochłaniać go bezrefleksyjnie. Dobrze jest mieć go na wyciągnięcie ręki, by regularnie lub w przypadku jakichkolwiek komplikacji w rozwoju firmy - móc do niego szybko wrócić. Nawet wtedy, gdy poczujemy smak sukcesu i zaczniemy nabierać wiatru w żagle.
Siostrzana propozycja to „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji" -poradnik, który przygotował Chris Guillebeau. I tu znajdujemy mnóstwo praktycznych wskazówek na temat samodzielnego zapewniania sobie środków do życia, dokładne dane finansowe dotyczące kapitału początkowego i inne cenne informacje od przedsiębiorców, którzy już odnieśli sukces „na swoim".
Dowiadujemy się, w jaki sposób można prowadzić życie pełne przygód i jednocześnie mieć poczucie spełnienia, a także zapewnić sobie przyzwoite zarobki. I ten poradnik może od razu tego gwarantuje, ale - jak wcześniejszy - do niego z pewnością inspiruje.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-15
Inteligentny dom. Automatyzacja mieszkania za pomocą platformy Arduino, systemu Android i zwykłego komputera
Książka wyjaśnia na czym polega automatyzacja domu i jak przygotować się do realizacji własnego projektu z wykorzystaniem elementów dostępnych na rynku. Wprowadzając w tematykę inteligentnego domu, autor prezentuje osiem projektów, które obejmują praktyczny system powiadamiający o poziomie wody, alarmujący o zagrożeniu włamaniem, uzupełniający pokarm w karmniku, sygnalizujący dostarczenia paczek oraz sterujący zdalnie włączaniem oświetlenia i automatycznym sterowaniem zasłonami okien, w zależności od nasłonecznienia i temperatury. Każdy projekt jest poprzedzony listą dostępnych na rynku elementów (czujniki, moduły sieciowe, zasilacze itp.) i opisem działanie urządzenia. W następnej kolejności autor wyjaśnia, jak przystąpić do budowy urządzenia, jak prowadzić połączenia elektryczne i jak projekt dokumentować i testować. Podaje kody aplikacji, proponuje narzędzia ułatwiające ich tworzenie. Książka jest adresowana do osób zainteresowanych niestandardowymi rozwiązaniami z wykorzystaniem platformy Arduino.
NetWorld Piotr Kociatkiewicz