Recenzje
Wałkowanie Ameryki (twarda oprawa)
W charakterystyczny dla siebie, dowcipny i przenikliwy sposób autor opowiada o życiu w Stanach Zjednoczonych i specyfice tego wielkiego kraju, z jego ogromną powierzchnią, liczbą mieszkańców, różnorodnością kulturową, kontrastami społecznymi i wyzwaniami, jakie Ameryka stawia przed przybyszem z Europy. Zamiast łatwego krytykowania Stanów Zjednoczonych Marek Wałkuski stara się, aby czytelnik zrozumiał Amerykę.
glos-tn.krakow.pl 2013-09-19
Wałkowanie Ameryki
W charakterystyczny dla siebie, dowcipny i przenikliwy sposób autor opowiada o życiu w Stanach Zjednoczonych i specyfice tego wielkiego kraju, z jego ogromną powierzchnią, liczbą mieszkańców, różnorodnością kulturową, kontrastami społecznymi i wyzwaniami, jakie Ameryka stawia przed przybyszem z Europy. Zamiast łatwego krytykowania Stanów Zjednoczonych Marek Wałkuski stara się, aby czytelnik zrozumiał Amerykę.
glos-tn.krakow.pl 2013-09-19
Made in Japan
Książka, na którą czekałam z niecierpliwością przemieszaną z niepokojem...
Tak bardzo chciałam, żeby okazała się lepsza od Tatami i kontra krzesła...
Czy jest lepsza?
Jest inna. I faktycznie lepsza, bo bardziej dojrzała w stylu i w tematyce. I czyta się ją gładko i szybko (swoją drogą miałam nadzieję na książkę o nieco większej objętości).
Zastanawiam się, czy autor świadomie tytułem odnosi się do opracowania Mority Akio* o tym samym tytule, czy jest to zwykły przypadek...?
Nowa książka jest „mieszanką firmową” krótkich tekstów (prawie esejów) o współczesnej Japonii. Tematem przewodnim miały być zmiany postfukushimowe, ale w wielu przypadkach ten ton przewodni zanika i opisywane zjawiska pojawiają się w lekkim niepowiązaniu. Jakby na siłę.
Całość ma stworzyć obraz-coś w rodzaju mapy, nowo rodzącej się mentalności współczesnych Japończyków. I ten cel autor prawie osiąga. Prawie, bo opisując zjawiska technologiczne, co jest całkiem ciekawe nawet dla technologicznych laików, nie zagłębia się przy tym zbytnio w zmiany społeczne czy psychologiczne.
Zamyka swoje opowieści lakonicznymi stwierdzeniami typu: „Na szczęście nie doszło do tragedii, ale japońskie linie lotnicze muszą czekać na lepszy czas.” (str.37), albo „Serwisy społecznościowe bazujące na awatarach są wykorzystywane do umawiania spotkań sponsorowanych (tzw. enjo kosai, prawdziwej plagi japońskiego społeczeństwa. Podobnie jak przez Gree czy Mixi, łatwiej umówić się na takich portalach an zbiorowe samobójstwo-kolejny problem współczesnej Japonii.” (str. 53).
Świetnie, że na naszym rynku wydawniczym zaczynają się pojawiać książki inne niż „pojechałem, zobaczyłem, opisałem”. Książki, które pretendują do miana prawdziwie „japonistycznych”.
W Made in Japan przebija jeszcze nuta dziennikarska, ale w drugiej warstwie jest już solidna podbudowa popularno-naukowa.
A zatem, już czekam na trzecią książkę. Tę bardziej japonistyczną niż dziennikarską. Tę jeszcze lepszą...
Tak bardzo chciałam, żeby okazała się lepsza od Tatami i kontra krzesła...
Czy jest lepsza?
Jest inna. I faktycznie lepsza, bo bardziej dojrzała w stylu i w tematyce. I czyta się ją gładko i szybko (swoją drogą miałam nadzieję na książkę o nieco większej objętości).
Zastanawiam się, czy autor świadomie tytułem odnosi się do opracowania Mority Akio* o tym samym tytule, czy jest to zwykły przypadek...?
Nowa książka jest „mieszanką firmową” krótkich tekstów (prawie esejów) o współczesnej Japonii. Tematem przewodnim miały być zmiany postfukushimowe, ale w wielu przypadkach ten ton przewodni zanika i opisywane zjawiska pojawiają się w lekkim niepowiązaniu. Jakby na siłę.
Całość ma stworzyć obraz-coś w rodzaju mapy, nowo rodzącej się mentalności współczesnych Japończyków. I ten cel autor prawie osiąga. Prawie, bo opisując zjawiska technologiczne, co jest całkiem ciekawe nawet dla technologicznych laików, nie zagłębia się przy tym zbytnio w zmiany społeczne czy psychologiczne.
Zamyka swoje opowieści lakonicznymi stwierdzeniami typu: „Na szczęście nie doszło do tragedii, ale japońskie linie lotnicze muszą czekać na lepszy czas.” (str.37), albo „Serwisy społecznościowe bazujące na awatarach są wykorzystywane do umawiania spotkań sponsorowanych (tzw. enjo kosai, prawdziwej plagi japońskiego społeczeństwa. Podobnie jak przez Gree czy Mixi, łatwiej umówić się na takich portalach an zbiorowe samobójstwo-kolejny problem współczesnej Japonii.” (str. 53).
Świetnie, że na naszym rynku wydawniczym zaczynają się pojawiać książki inne niż „pojechałem, zobaczyłem, opisałem”. Książki, które pretendują do miana prawdziwie „japonistycznych”.
W Made in Japan przebija jeszcze nuta dziennikarska, ale w drugiej warstwie jest już solidna podbudowa popularno-naukowa.
A zatem, już czekam na trzecią książkę. Tę bardziej japonistyczną niż dziennikarską. Tę jeszcze lepszą...
matsumi.ownlog.com 2013-09-12
Wiedeń. Przewodnik-Celownik. Wydanie 1
Nie ma lepszych przykładów miast niż Florencja czy Wiedeń, które dzięki kulturze rozwinęły się w metropolie. Dla stolicy Austrii złoty okres zaczął się trzysta lat później, gdy Florencja była już własnym cieniem. Ale i tu, i tam wszystko zaczęło się od handlu, bo miasta musiały się wzbogacić, by swój rozkwit zawdzięczać mecenasom i wizjonerom. Musiały też wytworzyć duchowy klimat, dzięki któremu chciało się tam żyć i tworzyć.
Wiedeń od wieków słynął z otwartości na świat. Nie było zresztą takiego drugiego państwa w całej Europie, które w swych granicach kultywowałoby języki i kultury wielu narodów wchodzących w skład cesarstwa. Dziś bogactwo Wiednia objawia się na każdym kroku i nie ma dojmującego poczucia, że jego skarby to wojenne łupy. Długa jest lista wiedeńskich atrakcji, które warto obejrzeć podczas kolejnego pobytu. Na przykład należy do nich Ankeruhr, arcydzieło wiedeńskiej secesji, zegar, który podaje przechodnim nie tylko aktualną godzinę, ale też przybliża sylwetki historycznych postaci. To specjalny hołd dla tych, którzy dla Wiednia zapisali się szczególnie: jest tu Marek Aureliusz, Karol Wielki, Leopold VI, ale także kompozytor Józef Haydn zwany „Papą". Kto słyszał o dorobku dr. Freuda może zajrzeć do jego mieszkania, gdzie mieści się muzeum słynnego psychiatry. Tu obejrzeć można też potężną kolekcję (35 tys. tomów) książek poświęconych psychoanalizie. Komu medycyny będzie za mało, niech zajrzy do Josephinum, gdzie ulokowano słynną kolekcję woskowych modeli anatomicznych, przeznaczonych do edukacji wojskowych chirurgów. Kolekcję wykonano notabene we Florencji, gdzie w muzeum nauki też obejrzymy podobne eksponaty. A nie tylko to łączy oba miasta... Przewodnik został ułożony według listy wiedeńskich atrakcji. Mało tu ogólnych wiadomości, więcej konkretnych, ułatwiających wybór. Prawie półtorej setki fotografii, atlas miasta i przejrzysty system odsyłaczy czyni przewodnik konkurencyjnym wobec pozostałych na rynku księgarskim.
Wiedeń od wieków słynął z otwartości na świat. Nie było zresztą takiego drugiego państwa w całej Europie, które w swych granicach kultywowałoby języki i kultury wielu narodów wchodzących w skład cesarstwa. Dziś bogactwo Wiednia objawia się na każdym kroku i nie ma dojmującego poczucia, że jego skarby to wojenne łupy. Długa jest lista wiedeńskich atrakcji, które warto obejrzeć podczas kolejnego pobytu. Na przykład należy do nich Ankeruhr, arcydzieło wiedeńskiej secesji, zegar, który podaje przechodnim nie tylko aktualną godzinę, ale też przybliża sylwetki historycznych postaci. To specjalny hołd dla tych, którzy dla Wiednia zapisali się szczególnie: jest tu Marek Aureliusz, Karol Wielki, Leopold VI, ale także kompozytor Józef Haydn zwany „Papą". Kto słyszał o dorobku dr. Freuda może zajrzeć do jego mieszkania, gdzie mieści się muzeum słynnego psychiatry. Tu obejrzeć można też potężną kolekcję (35 tys. tomów) książek poświęconych psychoanalizie. Komu medycyny będzie za mało, niech zajrzy do Josephinum, gdzie ulokowano słynną kolekcję woskowych modeli anatomicznych, przeznaczonych do edukacji wojskowych chirurgów. Kolekcję wykonano notabene we Florencji, gdzie w muzeum nauki też obejrzymy podobne eksponaty. A nie tylko to łączy oba miasta... Przewodnik został ułożony według listy wiedeńskich atrakcji. Mało tu ogólnych wiadomości, więcej konkretnych, ułatwiających wybór. Prawie półtorej setki fotografii, atlas miasta i przejrzysty system odsyłaczy czyni przewodnik konkurencyjnym wobec pozostałych na rynku księgarskim.
Tygodnik Angora Ł. AZIK, 2013-09-29
Podręcznik startupu. Budowa wielkiej firmy krok po kroku
Jak przerobić wizję w dochodowy biznes?
Na początku biznesu jest pomysł. Stworzenie nowej usługi lub innowacyjnego produktu. Pojawiają się wizje, jak wcielić go w życie. I wiele pytań. Jak pokierować go na właściwe tory? Jak zamienić go na wymierny zysk? Czy klienci będą zainteresowani nabyciem tego produktu lub usługi? Jak nie dopuścić do porażki? Przydatne jest wówczas wsparcie. Płynące z zewnątrz wskazówki, cenne rady i podpowiedzi. Tego może oczekiwać czytelnik po zajrzeniu do pozycji Blank’a i Dorf’a.
Jak przekonują autorzy „Podręcznik startup” to nie lektura do czytania od deski do deski. To wsparcie dla planujących własny biznes lub będących na etapie wprowadzania go w życie. Krok po kroku prezentują pomysły na to, jak sprawnie zabrać się do tworzenia i obróbki istniejącego modelu biznesowego. Dowiesz się, czym jest Customer Service i jak usprawnia relację z klientami. Zapoznasz się z pułapkami, jakie napotkasz na drodze od idei do przekucia jej w dochodowy biznes.
Do czego zachęcają Blank i Dorf, to nie traktować podręcznika, jako eksponatu. Należy po niej pisać, podkreślać wartościowe fragmenty, zaginać rogi stron, które natkną cię do zmiany. To cenne wskazówki. Książka ma pobudzić cię do myślenia, a nie wzbogacić o zbiór pojęć, definicji i wykresów. No chyba, że planujesz udział w teleturnieju quizowym, gdzie będziesz odpowiadał na pytania z dziedziny „Startup”. Jednak chyba nie po to zamierzasz sięgnąć po tę książkę, prawda?
Na początku biznesu jest pomysł. Stworzenie nowej usługi lub innowacyjnego produktu. Pojawiają się wizje, jak wcielić go w życie. I wiele pytań. Jak pokierować go na właściwe tory? Jak zamienić go na wymierny zysk? Czy klienci będą zainteresowani nabyciem tego produktu lub usługi? Jak nie dopuścić do porażki? Przydatne jest wówczas wsparcie. Płynące z zewnątrz wskazówki, cenne rady i podpowiedzi. Tego może oczekiwać czytelnik po zajrzeniu do pozycji Blank’a i Dorf’a.
Jak przekonują autorzy „Podręcznik startup” to nie lektura do czytania od deski do deski. To wsparcie dla planujących własny biznes lub będących na etapie wprowadzania go w życie. Krok po kroku prezentują pomysły na to, jak sprawnie zabrać się do tworzenia i obróbki istniejącego modelu biznesowego. Dowiesz się, czym jest Customer Service i jak usprawnia relację z klientami. Zapoznasz się z pułapkami, jakie napotkasz na drodze od idei do przekucia jej w dochodowy biznes.
Do czego zachęcają Blank i Dorf, to nie traktować podręcznika, jako eksponatu. Należy po niej pisać, podkreślać wartościowe fragmenty, zaginać rogi stron, które natkną cię do zmiany. To cenne wskazówki. Książka ma pobudzić cię do myślenia, a nie wzbogacić o zbiór pojęć, definicji i wykresów. No chyba, że planujesz udział w teleturnieju quizowym, gdzie będziesz odpowiadał na pytania z dziedziny „Startup”. Jednak chyba nie po to zamierzasz sięgnąć po tę książkę, prawda?
Z życia książek Przemek Opłocki, 2013-09-22