ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

"Stary", młodzi i morze. Od Antarktydy do Alaski. Wyprawa wokół obu Ameryk

To humorystyczna opowieść o grupie 20-latków, którzy opłynęli przylądek Horn i dotarli do Antarktydy, a kilka lat później przepłynęli legendarne Przejście Północno-Zachodnie jako najmłodsi żeglarze na świecie, na dodatek w rekordowym czasie.
PODRÓŻE 2013-11-01

ProBlogger. Jak czerpać zyski ze swojego bloga

Książka Rowse’a i Garrett’a to kompendium wiedzy o blogowaniu. Obecni, lub przyszli, twórcy znajdą wiele ciekawych rad i wskazówek, jak prowadzić blogi. I to tak, by nie tylko dawały radość, ale i przynosiły zyski.

Po lekturze „ProBlogger. Jak czerpać zyski ze swojego bloga” dowiesz się, z jakich narzędzi korzystać, by zachęcić potencjalnego czytelnika do odwiedzenia twojej strony. Zdobędziesz wiedzę m. in. o formach prowadzenia (korzystanie z ogólnodostępnych serwisów czy własnych szablonów), promocji (w tym media społecznościowe), urozmaicaniu treści (np. quizy lub konkursy z nagrodami) lub poprawieniu statystyk oglądalności (np. poprzez pozycjonowanie).

Autorzy podsuwają również informacje o tym, jak zarobić na blogu. Omawiają szczegółowo narzędzia i strategie pomagające osiągnąć ten cel. Oczywiście, nie wszystkie zaprezentowane strategie pasują jak ulał do realiów polskojęzycznej blogosfery, ale wiele pomysłów duetu Rowse & Garrett da się wykorzystać. I przekuć w sukces.
Z życia książek Przemek Opłocki, 2013-10-17

System Białoruś

Białoruś dla jednych to państwo, o którym wiadomo właściwie tyle, że rządzi nim twardą ręką nieprzerwanie od kilkunastu lat Aleksander Łukaszenko. Oprócz tego można dodać, że jest to duży, nierentowny kołchoz utrzymujący się jedynie dzięki wsparciu finansowemu ze strony Rosji.

Ewentualnie określić republikę jeszcze jako pole ziemniaków, podlewane samogonem, będące ostoją słowiańskości.
I wszystko to będzie prawdą, choć żadne z tych stwierdzeń nie będzie zawierało w sobie sedna tego, czym jest Republika Białorusi. Klucz do odpowiedzi na to pytanie kryje się w debiucie książkowym wieloletniego korespondenta Gazety Wyborczej z Grodna, Andrzeja Poczobuta.

Rzeczywistość w kraju Łukaszenki pachnie groteską i stąd może o Białorusi mówi się zazwyczaj z przymrużeniem oka. Zapomina się przy tym, że ten prawie dziesięciomilionowy kraj wbrew pozorom nie stanowi prymitywnego organizmu państwowego, nie jest też przybocznym przedsiębiorstwem rolnym Federacji Rosyjskiej. Dzięki bezwzględnej, momentami wręcz wulgarnej i jednocześnie sprytnej grze politycznej jednego człowieka Białoruś to właśnie system. System oparty o szereg czynników nieznanych zachodniej opinii publicznej. I tenże właśnie „System Białoruś” opisuje dziennikarz z Grodna, pozwalając poznać sposób funkcjonowania tegoż systemu i choć trochę go pojąć. Bo o zrozumieniu tu nie może być mowy, lecz wina w tym wypadku nie leży po stronie autora, lecz tkwi w specyfice naszego wschodniego sąsiada.

Andrzej Poczobut szczegółowo, bez pominięcia żadnego ważnego wątku relacjonuje proces powstawania „Systemu Białoruś”. Począwszy od opisu kariery Aleksandra Łukaszenki, poprzez wypunktowanie słabości opozycji, analizę ideologii (jej braku?) płynącej z Mińska, kończąc na scharakteryzowaniu związków białoruskiego biznesu z władzą oraz relacji prezydenta z Kremlem, przypominających sinusoidę. Wszystko to podane jest czytelnikowi z uwzględnieniem chronologii, bez zbędnej faktografii, w przystępny, choć momentami zbyt formalny sposób. Z drugiej strony taka forma jest uzasadniona, w przypadku gdy trzeba dokonać streszczenia żywotu prezydenta, uwzględniając historyczny kontekst jego marszu po władzę. A bez tego książka pozbawiona byłaby szkieletu.

Łukaszenka oczywiście jest głównym bohaterem książki i to wokół jego osoby skupiona jest uwaga autora. Z „Systemu Białoruś” dowiadujemy się nie tylko o początkach kariery prezydenta Białorusi, jako nauczyciela i przewodniczącego kołchozu, ale także o jego życiu prywatnym. Możemy przeczytać również o tym, jak w krótkim czasie, dzięki bezkompromisowości, baćka odsunął od życia politycznego nie tylko swoich przeciwników, ale i tych, którzy razem z nim doszli na szczyt władzy. I tu niestety kryje się jeden z minusów tej książki. Opisy parlamentarnych gier i zawiłych zależności politycznych są żmudne, przepełnione nazwiskami, momentami ich drobiazgowość męczy czytelnika. Ponadto niektóre wnioski z nich wysuwane są wtórne. Tezy głoszone przez autora czytelnik zainteresowany Białorusią mógł już przeczytać zarówno w polskiej biografii Łukaszenki napisanej przez Michała Kacewicza, jak i książce „Białoruś- kartofle i dżinsy”, autorstwa Małgorzaty Nocuń i Andrzeja Brzezieckiego. Nie oznacza to oczywiście, że Poczobut nie powinien już opisywać tych sytuacji, które wzięli na warsztat wyżej wymienieni autorzy, byłoby to absurdalne oskarżenie. Rzecz w tym, że można było liczyć, tym bardziej że wydania te od „Systemu Białoruś” dzieli sześć lat, na podejście do pewnych kwestii z innej, świeżej perspektywy.

Atutem „Systemu Białoruś”, którego brakuje w innych, podobnych pozycjach, jest ostatni rozdział książki, w którym autor schodzi z pozycji jedynego obserwatora sytuacji na Białorusi. Poczobut oddaje głos obywatelom tego kraju, wśród których znajdują się m.in. biznesmen, emerytka, pracownik fizyczny i DJ, tworząc w ten sposób przekrój społeczeństwa, w którym są zarówno przeciwnicy obecnej władzy jak i zwolennicy. Konsultacja, jakiej dokonał Poczobut z opinią publiczną daje nam lepszy, bardziej obiektywny obraz społeczeństwa zza Bugu. Czytelnik ma dzięki temu bezpośrednią styczność z obywatelami Białorusi i ich opinią na temat sytuacji na Białorusi.

Mimo paru drobnych mankamentów „System Białoruś”, jest ważną i potrzebną pozycją. Po pierwsze wciąż, jako społeczeństwo polskie, za mało wiemy o Białorusi. Po drugie, nawet jeśli już coś wiemy, to jest to obraz skrzywiony nie zawsze rzetelnym i oddającym tamtejsze realia przekazem medialnym. Książka, która na dniach ukaże się nakładem wydawnictwa Editio naszą wiedzę nie tylko prostuje, ale i uzupełnia. Dlatego jest to pozycja godna polecenia, a jeśli dodatkowo czyjeś zainteresowania oscylują wokół haseł: polityka i wschód, to „System Białoruś” musi przeczytać obowiązkowo.
mojeopinie.pl Michał Marciniak, 2013-10-21

System Białoruś

Trochę o tym zapominamy. „Jednak wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar – do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniu” – pisze w swojej książce „System Białoruś” Andrzej Poczobut, mieszkający w Grodnie korespondent „Gazety Wyborczej” na Białorusi. Książka ma się ukazać 23 października br.

Andrzej, jak mało kto zna „System Białoruś”. Od lat doświadcza go na własnej skórze. Piszę to w chwili, gdy on siedzi w gabinecie nr 34 sądu rejonowego w Grodnie. Zaproszono go tam, bo upłynęły właśnie dwa lata od chwili, gdy został skazany na trzy lata więzienia (w zawieszeniu na dwa). Zanim go skazano odsiedział 91 dni. Jego przestępstwo polegało na tym, że w swoich tekstach w „GW” i w Internecie nie wyrażał nabożnego stosunku do prezydenta Łukaszenki, tylko pisał o nim „dyktator”. Teraz w sądzie mają ocenić, czy Andrzej podczas zawieszenia kary zachowywał się dobrze i można go pozostawić na wolności, czy jednak należy go zamknąć w więzieniu, bo jest groźnym przestępcą. Na Białorusi procedura taka dotyczy wszystkich, którym się kończą zawiasy.

Nie mam złudzeń, że decyzja będzie zależała od tego, co przez te dwa lata Andrzej robił i pisał. A robił, to co do niego należało, czyli przekazywał nam, co na Białorusi widzi na własne oczy. Andrzej wie, że jest równie możliwe, iż wróci dziś do domu na kolację jako ten, który odbył już karę, ale może też trafić do celi więziennej, żeby jeszcze w niej rok odsiedzieć. Umówiliśmy się jednak na wieczór na rozmowę. „Mam nadzieję, że do usłyszenia” - napisał.

Jak to możliwe, że w Europie, w XXI w. ludzie nie wiedzą, czy nie trafią za chwilę do więzienia, sądy wydają wyroki na telefon, niezależne media są zastraszane i niszczone, a państwowe liżą nogi władzy? Andrzej właśnie ten fenomen stara się wytłumaczyć w „Systemie Białoruś”.

W pierwszej części książki z detalami opisuje historię Aleksandra Łukaszenki. A historia to niezwykła: „Jak w przypadku każdego mitycznego bohatera, dokładne miejsce i czas urodzenia Aleksandra Łukaszenki są nieznane”. Bo raz twierdzi, że urodził się 30 sierpnia, innym razem, że 31 sierpnia, ale zawsze podaje ten sam rok – 1954. Andrzej przypomina, jak podczas spotkania z weteranami II wojny światowej Łukaszenka zapewniał, że jego ojciec zginął na wojnie. Zapomniał pewnie, że wojna skończyła się w 1945 roku.

Jednak Łukaszenka w książce Andrzeja to wcale nie jest kołchozowy przygłup, ale wyrachowany, bezwzględny hipokryta, który przebył drogę od wiejskiego komunistycznego aparatczyka do prezydenta Białorusi. Andrzej opisuje, że gdy mu się opłacało, cieszył się z rozpadu Związku Radzieckiego, ale kiedy tylko wiatr się zmienił, bo Białorusini zaczęli mieć dość chaosu i biedy po upadku ZSRR, zaczął głosić konieczność odbudowania Kraju Rad. Ludzie mu uwierzyli, gdy stanął na czele komisji tropiącej korupcję wśród urzędników i polityków. Nic wielkiego Łukaszenka nie wytropił, ale tak głośno krzyczał, że słychać go było na całej Białorusi. Potem, wielu z tych, których wytropił, włos z głowy nie spadł, bo tak się opłacało Łukaszence. Tacy ludzie, którzy mieli brud za paznokciami byli mu właśnie potrzebni – miał na nich haki, więc wiedzieli, że w przypadku najmniejszej nielojalności, ich los będzie marny.

Przyszły dyktator miał tę przewagę nad swoimi politycznymi przeciwnikami, że stawiał wszystko na jedną kartę, tak by ani sobie ani swoimi współpracownikom nie zostawiać wyjścia awaryjnego. Mieli do wyboru: przeć do władzy, nie zwracając uwagi na metody, jakimi się posługują, albo wylądować w więzieniu.

Z Łukaszenki wcześniej się na Białorusi śmiano. Jednak gdy został prezydentem w 1994 roku nagle nie było do śmiechu nawet jego dotychczasowym zwolennikom i współpracownikom. Łukaszenka niszczył ich bez mrugnięcia okiem, gdy tylko uznawał, że odniesie z tego korzyść.

Oczywiście niszczył też tych, którzy mu się sprzeciwiali. Nimi zajmowało się specjalne komando, po spotkaniu z którym przepadali bez wieści. Nie zapomniał zmienić konstytucji, w której wszystkie organy władzy podporządkował sobie i zniósł zasadę, że na Białorusi prezydentem można być tylko przez dwie kadencje.

Poczobut pisze, że tytułowy „System Białoruś” opiera się na trzech filarach: chlebie, show i strachu. Chleb to gwarancja, że jeżeli nie będziesz się wychylał, to pensję - co prawda niezbyt wysoką – co miesiąc dostaniesz. Twój status materialny zależy oczywiście od władzy, gdyż 80 proc. białoruskiej gospodarki jest w jej rękach. Najwięcej chleba dostają oligarchowie. Ale w przypadku najmniejszego nieposłuszeństwa jest to chleb więzienny. Show to propagandowe przedstawienia telewizyjne dla narodu, podczas których wąsaty dyktator łączy się na przykład ze studia telewizyjnego z urzędnikami i beszta ich za nieefektywną pracę, albo twierdzi, że niczym Bóg załatwił im odpowiednią pogodę na żniwa. W show nie mogą przeszkadzać niezależne media, które zostały zmarginalizowane i często narzucają sobie autocenzurę.

Ci, którym to wszystko się nie podoba, mają się bać. „Strach czują więc nie tylko zwykli Białorusini, strach oblatuje również notabli, przedstawicieli służb specjalnych oraz… samego Łukaszenkę. Od początku swoich rządów konsekwentnie wzmacnia swoją ochronę. Przejazd prezydenta Białorusi jest dziś nie lada wydarzeniem – snajperzy na dachach, zamknięte okiennice, zablokowany ruch w mieście, funkcjonariusze służb specjalnych w cywilnych strojach wzdłuż trasy przejazdu. (…) Czasami dbałość o ochronę Łukaszenki jest wręcz zabawna. Przyjazd Łukaszenki do jakiegoś miasta bądź rejonu poprzedza okresowa konfiskata broni palnej wszystkich myśliwych z danego regionu” – opowiada w książce Andrzej.

Rzeczywistość, którą opisuje dziennikarz nie jest wesoła. W jego książce opowiadają o niej nie tylko politycy i dziennikarze, ale też nauczyciel, biznesmen, emerytka, opozycjonista, Siarhiej, który mieszka na wsi i DJ. Ale udało mu się nie popadać w patos. Wręcz przeciwnie, przytacza kawały, jakie Białorusini opowiadali sobie przez 19 lat rządów Łukaszenki. Na przykład taki: W ramach demokratyzacji, modernizacji i cyfryzacji na Białorusi wprowadzono głosowanie przez Internet. Ten, kto chce zagłosować na Łukaszenkę, musi wejść na stronę Łukaszenka.ZA. Ten, kto wejdzie na stronę Łukaszenka.PRZECIW, zostaje przekierowany na witrynę KGB.BY. Tam szybko mu tłumaczą, jak trafić na stronę Łukaszenka.ZA.

Właśnie się dowiedziałem, że białoruski sąd tym razem przekierował Andrzeja do domu, a nie do więzienia. Chwilę porozmawialiśmy, słyszałem, że się cieszy, głosy radości słyszałem też w tle.

„System Białoruś” przypomina, że to wszystko dzieje się tak blisko nas.
PRESS Mariusz Kowalczyk

Zakończcie ten kryzys!

Dług publiczny, recesja, rosnące znaczenie rynków wschodzących kryzys strefy euro - to tematy, o których wiele się pisze. Rzadko jednak w sposób' rzeczowy i wciągający. Tak jak to robią Paul Krugman, Andrzej Lubowski i Thilo Sarrazin.

Pierwszy z autorów to laureat ekonomicznego Nobla z 2008 r. i czołowy przedstawiciel współczesnego keynesizmu. W najnowszej książce „Zakończcie ten kryzys!" stawia tezę, że obecne problemy amerykańskiej gospodarki mogłyby już dawno zostać rozwiązane. A że tak się nie stało, to wina polityków, którzy ulegają wpływom decydentów ze świata wielkiej finansjery. Krugman poddaje też surowej ocenie działania Fedu. Uważa, że wzrost podaży pieniądza o 85 mld dol. miesięcznie to zbyt mało, by wyjść z recesji. Konieczna jest bardziej proinflacyjna polityka, która pobudziłaby popyt i zmniejszyła bezrobocie. Bo przecież „każdy dochód jest czyimś wydatkiem", a zwiększanie inflacji to sprawdzone lekarstwo na kryzys. Noblista zachęca do inwestycji publicznych na szeroką skalę i radzi przy tym, by nie przywiązywać zbyt wielkiej wagi do deficytu budżetowego. W końcu po II wojnie światowej był on w relacji do PKB jeszcze wyższy niż obecnie, a mimo to nie doszło do katastrofy.
Magazyn Sukces Krzysztof Jendrzejczak, 2013-11-01
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile