ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Biblia sprzedaży

Arkadiusz Bednarski w opasłym tomie zbiera wszelakie sposoby pozwalające zwiększyć sprzedaż pani w sklepie osiedlowym, regionalnemu przedstawicielowi handlowemu czy dyrektorowi ds. sprzedaży w korporacji. Bierzcie i czytajcie, bo warto.

Bednarski – arcymistrz sprzedaży, coach i mentor pokazuje na początku mity ze sprzedażą związane. Pokazuje początkującym, co to jest sprzedaż i co powstrzymuje nas przed osiągnięciem w niej sukcesu.

Księga przyczyny to opowieść o motywacji i zmianie nastawienia na pozwalające osiągnąć sukces w tej materii. Księga przyczyny motywuje do działania. Natomiast księga drogi pokazuje inspiracje do działania. Uzupełnia ją księga pasji ucząca rzeczy w życiu najważniejszej – radości z działania.

Sprzedaż to sztuka więc w książce znajdziemy masę (i bardzo dobrze!) scenariuszy rozmowy z klientami. Co mówić, jak reagować i w jaki sposób się zachowywać? Pokazuje je Bednarski i dodaje:oprócz tego – nauczcie się przede wszystkim słuchać! To bardzo ważny element sukcesu w handlu.

Autor w przystępny sposób pokazuje, że jego metody nie muszą odnosić się tylko do jednego pojęcia: “sprzedaż”. System pytań porannych i wieczornych może być odpowiedzią dla wielu ludzi, którzy pragną coś zmienić w swoim życiu. Dzięki propozycjom Bednarskiego można przy okazji pokonać lęki, obawy i kompleksy. Znudziły Ciebie stare sposoby do zmian na lepsze? Przeczytaj Bednarskiego!

Książka stanowi ciekawą monografię intertekstualną odsyłającą do wielu przydatnych źródeł. Z pewnością osoby chcące poszerzać swoje kompetencje w sprawach sprzedaży i promocji powrócą do niej nie raz.

Ciekawa forma edytorska zasługuje na uznanie. Lektura ląduje na “górnej półce”!
ksiazka-online.pl 2014-02-22

Detektyw Rutkowski. Prawdziwa historia

Krzysztof Rutkowski wzbudza skrajne emocje. Jedni widzą w nim zbawiciela polskiego wymiaru sprawiedliwości, który słynnym “wiesz z kim tańczysz k…” rozwiązywał kolejne sprawy. Inni mówią o nim – mitoman, za którym nie stoi nic oprócz dobrego PR.

Krzysztof Pyzia w rozmowie z Rutkowskim pokazuje nam człowieka z krwi i kości. To mężczyzna, którego wspomnienia z dzieciństwa dzielić może większość Polaków. Podwórkowe zabawy w milicjantów i złodziei, pierwsze (i ostatnie) lanie od rodziców, pierwsze miłości i zawody oraz kariera, której nikt inny z naszych rodaków nie powtórzył.

Rutkowski w rozmowie z Pyzią wydaje się być o wiele spokojniejszym niż jest to w rzeczywistości. I mimo, że zaprzecza temu, iż sławę kocha to lubi występować w zagranicznych stacjach telewizyjnych, które mają 220 milionów widzów i nadają na terenie Rosji, Austrii czy … Australii.

Oczywiście w książce nie mogło zabraknąć fragmentów dotyczących Madzi z Sosnowca. Sprawa, która niejako “odkurzyła” detektywa i pozwoliła mu powrócić w roli dobrego gliny do “głównego nurtu” nawet po przeczytaniu książki wzbudza wiele niejasności. Tak samo jak udział detektywa w aferze paliwowej.

Swój chłop z tego Rutkowskiego – szczególnie gdy popatrzymy na słowniczek detektywa znajdujący się na końcu książki oraz szereg rad, jakich udziela były poseł na Sejm RP. I choć wielu krzywi się na jego fotki z nowym BMW czy ekskluzywnymi meblami to obok jego historii nie można przejść obojętnie.
ksiazka-online.pl 2014-03-02

Władca Języków, czyli prawie wszystko o tym, jak zostać poliglotą

„Nie ma języków obcych- są tylko takie, których jeszcze nie znasz”. To główne przesłanie książki Władca języków…. Wydaje się, że to publikacja na temat tego, jak najszybciej opanować długaśne listy słówek i skomplikowane zasady gramatyki. Nic bardziej mylnego! Owszem, cała książka kręci się wokół tematyki nauki języków obcych, ale w tym kontekście Autor zawarł wiele ciekawych i przydatnych informacji też na inne tematy. To książka nie tylko o językach. To książka także o życiu.

Autor- Mariusz Włoch mieszka w Szczecinie. Tam prowadzi otwarty przez siebie ośrodek językowy Władca Języków. Opracował także serię podręczników- Direktes Deutsch, Direkte Norsk, Direkte Dansk i Direkt Svenska. Jest twórcą Metody Bezpośredniej Komunikacji. Oprócz tego wszystkiego prowadzi bloga, nie tylko o językach obcych.

Sama książka Władca języków, czyli prawie wszystko o tym jak zostać poliglotą składa się z trzech części. Część pierwsza mówi o kształtowaniu i rozwijaniu samego siebie. Jak zabrać się za naukę języka, jak znaleźć cel tej nauki, jak się do niej zmotywować i jak znaleźć w niej radość. Krok po kroku Autor opowiada o różnych technikach i ćwiczeniach. Ta część nieco przypomina kursy motywacyjne, czy poradniki w stylu „jak żyć”, „wszystko zależy tylko od ciebie”, „nastaw swój mózg i działaj” i temu podobne. Osobiście nie jestem do końca przekonana do tego typu dzieł, jednakże w przypadku Władcy… przeczytałam wszystkie rozdziały z przyjemnością. Znalazłam tam nawet kilka interesujących informacji, nie tylko pod kątem nauki języków, ale też w odniesieniu do innych aspektów życia. Duży plus za przyczajony pod kołderką lingwistyki uniwersalizm porad.

Część druga to opowieść o nauczycielach języków obcych i o szkołach. Trzeba przyznać, że Autor pozwala sobie na krytycyzm i narzekanie na polski system edukacji, jednakże wskazuje na bardzo istotną rzecz- typy prowadzących jakich za wszelką cenę należy unikać w szkołach językowych. Pojawiają się opisy zarówno szkół państwowych, jak i prywatnych, a nawet osobistych nauczycieli języków. Mariusz Włoch bezlitośnie wytyka błędy i zwraca uwagę na wiele aspektów, do których czasem bywamy, jako słuchacze lekcji języka, przyzwyczajeni, a które da się zrobić o wiele lepiej. Myślę że istnieje ryzyko, iż Czytelnicy spoza Szczecina po lekturze tej książki będą wyczuleni na wszystko, co tam opisano i nie będą już w stanie uczyć się w innej szkole językowej niż w centrum Władca Języków u Mariusza Włocha. Populacja Szczecina może dramatycznie wzrosnąć.

Część trzecia jest najbardziej praktyczna. To zestaw technik i ćwiczeń, pomagających w nauce języków. Pojawiają się między innymi pomysły związane z popularnymi już fiszkami. Autor operuje wieloma metaforami, żeby przybliżyć Czytelnikowi swoje idee. Wskazuje metody możliwe do wykorzystania w zaciszu domowym, a także ćwiczenia, które można wykorzystać w swojej grupie językowej, jeśli ktoś już się zmaga z poznawaniem nowego języka. Do tej części warto wracać wielokrotnie i wykorzystywać pomysły Autora, a może nawet poszerzać je o swoje dodatki.

Jeśli chodzi o całą książkę z pewnością jest ona ZABAWNA. Mariusz Włoch pisze prostym językiem, przeplata treść właściwą żartami, zasypuje Czytelnika anegdotami z życia wziętymi. Jest PEŁNA PRAKTYCZNYCH PORAD, nie jest samym tylko opisem teorii, wskazuje ścieżkę, którą można podążać, by osiągnąć sukces w nauce języków. Jest BEZPOŚREDNIA, Autor niejednokrotnie zwraca się bezpośrednio do Czytelnika z pytaniami, czy prośbami. Co więcej, jest INTERAKTYWNA, często pojawiają się wykropkowane miejsca, w które Czytelnik ma wpisać odpowiedzi na pytania zadane w tekście przez Autora, swoje pomysły, uzupełnić dialogi, wykonać jakieś ćwiczenia. Taka forma sprawia, że Czytelnik nie jest bierny, staje się częścią tego, czego się uczy. To bardzo ciekawy zabieg.

Polecam tę książkę z całego serca. Tym, którzy chcą się uczyć języków obcych, ale nie wiedzą, z której strony to ugryźć. Tym, którzy już się uczą i chcieliby wiedzieć, jak robić to efektywniej. Nauczycielom, nie tylko zajmującym się językami obcymi, aby przyjrzeli się swojej pracy i przekonali, czy można w niej coś ulepszyć. Każdemu, kto lubi się rozwijać i dowiadywać ciekawych rzeczy, a przy okazji trochę pośmiać.

I aż się prosi, żeby tę książkę ocenić w kilku językach.
Fenomenalna. Amazing. Wunderbar. Maravillosa. Magnifique. Великолепная.
moznaprzeczytac.pl Kinga Jakubek, 2014-02-27

Zarabiaj tyle, ile jesteś wart. Zmaksymalizuj swoje przychody już teraz

Już niedługo w Polsce wystąpi Brian Tracy – moim zdaniem jedna z najciekawszych postaci, której wiedzę oraz sposób przekazania informacji bardzo cenię. Jego spostrzeżenia i porady z zakresu rozwoju osobistego uznaję za tak samo wartościowe, jak te przekazywane przez Randyego Gagea, Anthonego Robbinsa, czy Stephena Coveya.

Za co uwielbiam książki kanadyjskiego specjalisty od psychologii sukcesu?

Za to, że po przeczytaniu każdej moja motywacja do działania wzrasta kilkukrotnie. Rzadko kiedy spotykam teksty, które tak mocno rozpalają moją aktywność. Szczególnie podobały mi się: Potęga pewności siebie, Wędrówki z Gandalfem, Zjedz tę żabę oraz (od kilku tygodni, bo jest to nowość wydawnicza) Zarabiaj tyle, ile jesteś wart. I tej ostatniej poświęcam niniejszy wpis.

Adresatami publikacji Tracyego są osoby pragnące odmienić swoje życie zawodowe oraz osobiste. Autor udowadnia, że wymarzoną pracę może mieć każdy – podejrzewam, że niektórzy czytelnicy, po przeczytaniu powyższego zdania, pomyśleli: „Bzdura! W dzisiejszych czasach posiadanie wymarzonej pracy graniczy z cudem”. Gorąco zachęcam ich do przeczytania Zarabiaj tyle, ile jesteś wart.

Głównym zadaniem książki jest pokazanie, że wysokość zarobków nie zależy od wyboru zawodu lub firmy, ale od nas samych. To w naszych przekonaniach i wewnętrznym odbiorze świata tkwią „demony”, które zniechęcają nas do działania, podejmowania słusznych decyzji, a także stanowią źródło porażek w życiu osobistym i zawodowym. O tym jak z nimi walczyć opowiada Zarabiaj tyle, ile jesteś wart.

W dwunastu rozdziałach Brian Tracy pokazuje jak rozpocząć walkę o swoje szczęście, satysfakcję z życia i pracy, a także wskazuje, na które zachowania i sposoby myślenia należy zwrócić szczególną uwagę. Robi to zwięźle, dyktując czytelnikom w jaki sposób mają stawiać małe i większe kroki na drodze do osiągnięcia pełnej satysfakcji.

To wyjątkowa pozycja o rozwoju osobistym. Z jednej strony znajdujemy w niej informacje znane z różnych książek i szkoleń dotyczących „ulepszania samego siebie”. Z drugiej, powiedzmy to sobie szczerze, mało który trener potrafi tak trafnie zebrać wiedzę, a następnie ją przekazać, jak robi to Brian Tracy.

Komu polecam Zarabiaj tyle, ile jesteś wart? Na pewno wszystkim szukającym dobrej pracy, a także wspominanym osobom, które zaśmiały się po przeczytaniu tytułu i oznajmiły, że to niemożliwe do wykonania. Jestem przekonany , że po zastosowaniu się do rad Tracyego szybko zmienią opinię i zaczną odnosić sukcesy zawodowe oraz osobiste.
Napisz Tekst Kuba Sosnowski, 2014-02-27

Zarabiaj tyle, ile jesteś wart. Zmaksymalizuj swoje przychody już teraz

Już niedługo w Polsce wystąpi Brian Tracy – moim zdaniem jedna z najciekawszych postaci, której wiedzę oraz sposób przekazania informacji bardzo cenię. Jego spostrzeżenia i porady z zakresu rozwoju osobistego uznaję za tak samo wartościowe, jak te przekazywane przez Randyego Gagea, Anthonego Robbinsa, czy Stephena Coveya.

Za co uwielbiam książki kanadyjskiego specjalisty od psychologii sukcesu?

Za to, że po przeczytaniu każdej moja motywacja do działania wzrasta kilkukrotnie. Rzadko kiedy spotykam teksty, które tak mocno rozpalają moją aktywność. Szczególnie podobały mi się: Potęga pewności siebie, Wędrówki z Gandalfem, Zjedz tę żabę oraz (od kilku tygodni, bo jest to nowość wydawnicza) Zarabiaj tyle, ile jesteś wart. I tej ostatniej poświęcam niniejszy wpis.

Adresatami publikacji Tracyego są osoby pragnące odmienić swoje życie zawodowe oraz osobiste. Autor udowadnia, że wymarzoną pracę może mieć każdy – podejrzewam, że niektórzy czytelnicy, po przeczytaniu powyższego zdania, pomyśleli: „Bzdura! W dzisiejszych czasach posiadanie wymarzonej pracy graniczy z cudem”. Gorąco zachęcam ich do przeczytania Zarabiaj tyle, ile jesteś wart.

Głównym zadaniem książki jest pokazanie, że wysokość zarobków nie zależy od wyboru zawodu lub firmy, ale od nas samych. To w naszych przekonaniach i wewnętrznym odbiorze świata tkwią „demony”, które zniechęcają nas do działania, podejmowania słusznych decyzji, a także stanowią źródło porażek w życiu osobistym i zawodowym. O tym jak z nimi walczyć opowiada Zarabiaj tyle, ile jesteś wart.

W dwunastu rozdziałach Brian Tracy pokazuje jak rozpocząć walkę o swoje szczęście, satysfakcję z życia i pracy, a także wskazuje, na które zachowania i sposoby myślenia należy zwrócić szczególną uwagę. Robi to zwięźle, dyktując czytelnikom w jaki sposób mają stawiać małe i większe kroki na drodze do osiągnięcia pełnej satysfakcji.

To wyjątkowa pozycja o rozwoju osobistym. Z jednej strony znajdujemy w niej informacje znane z różnych książek i szkoleń dotyczących „ulepszania samego siebie”. Z drugiej, powiedzmy to sobie szczerze, mało który trener potrafi tak trafnie zebrać wiedzę, a następnie ją przekazać, jak robi to Brian Tracy.

Komu polecam Zarabiaj tyle, ile jesteś wart? Na pewno wszystkim szukającym dobrej pracy, a także wspominanym osobom, które zaśmiały się po przeczytaniu tytułu i oznajmiły, że to niemożliwe do wykonania. Jestem przekonany , że po zastosowaniu się do rad Tracyego szybko zmienią opinię i zaczną odnosić sukcesy zawodowe oraz osobiste.
Napisz Tekst Kuba Sosnowski, 2014-02-27

Zjadłem Marco Polo. Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Chiny

Gdy brałam do ręki przepięknie wydaną książkę, byłam pewna, że "zjem Marco Polo" w całości. Niestety, rozczarowałam się.

Książka "Zjadłem Marco Polo. Kirgistan, Tadżykistan. Afganistan. Chiny" Krzysztofa Samborskiego prezentuje się niezwykle obiecująco. Piękna okładka ukazuje afgańską dziewczynkę. W tle widnieją górskie szczyty i droga prowadząca w nieznane. Przeglądając pobieżne karty książki można zauważyć, że znaczną ich część zajmują fotografie. Barwne zdjęcia krajobrazów, ludzi i zwierząt czterech tytułowych państw: Kirgistanu, Tadżykistanu, Afganistanu oraz Chin. I wreszcie zapowiedź autora: dzieło jest owocem dwudziestu lat podróży w mało znane, często dzikie i niebezpieczne zakątki świata.

Gdy więc brałam do ręki przepięknie wydaną książkę, byłam pewna, że również "zjem Marco Polo" w całości. Niestety, rozczarowałam się. Autor miesza w swoim dziele wszystkiego po trochu. Jakby do końca sam nie wiedział, co może w tego typu książce zamieścić. Mamy zatem liczne opisy dróg (ich przebudowy, sposobów pokonywania, oceny o stanie szlaków komunikacyjnych w danym kraju), fragmenty o awariach motocykli, garść suchych faktów – a to o historii danego państwa, a to o pewnych górach (m.in. informacje, ilu Polaków je zdobyło), ciut o polityce, biedzie, religiach, ludności itd.

Chwilami odnosiłam wrażenie, jakby Samborski, pisząc tekst sklejał ze sobą fragmenty jakiejś encyklopedii. Przerażająco nudne i zupełnie niestrawne! Czy po dwudziestu latach podróży, nie można skupić się na własnych przeżyciach i opowiedzieć wszystkiego po swojemu? Bez rzucania datami, liczbami i nazwiskami? Zrobić to zwyczajnie… ciekawiej?

W "Posłowiu” autor pisze: Wielu zapewne rozczarowało się, czytając tę książkę, bo liczyło, że będzie bardziej "motocyklowa". Akurat pod tym względem się nie rozczarowałam. O wspomnianych awariach, "nawijaniu kolejnych kilometrów na koła", przebywaniu trudnych dróg i rwących rzek, a także opisów dróg (typu: w prawo prowadzi do… jadąc w lewo dojedziemy do… za górą znajduje się…) jest tutaj dość dużo… Jak dla mnie, średnio interesującej się motoryzacją - zbyt dużo.

W książkach tego typu (podróżniczych?) można zauważyć też pewną, lekko irytującą, a po części zabawną tendencję. Ważnym elementem relacji obieżyświatów jest ich umiejętność inteligentnego, fantazyjnego i odważnego wykaraskania się z różnego rodzaju tarapatów. Głównie tych, związanych z żołnierzami, służbami granicznymi i policjantami. U Samborskiego również znajdziemy liczne opisy wyprowadzania w pole panów w mundurach (czyżby w myśl powiedzenia "Polak potrafi"?).

Oczywiście w książce Samborskiego są elementy, które mnie naprawdę urzekły. Po pierwsze – jak wspomniałam na początku – wspaniała sfera edytorska, pełna ciekawych zdjęć. Po drugie – opisy spotkań z kolejnymi ludźmi; ukazywanie ich mentalności i sposobu myślenia, często zupełnie innych niż nasze. Samborski sugestywnie opisuje upływ czasu i jego wpływ na (wraz z kolejnymi podróżami) coraz większe grono znajomych. Jednocześnie często podkreśla, jak Azjaci potrafią się tym czasem delektować. Cierpliwie znosząc koleje losu, zgodnie z ich powiedzeniem Inshallah, czyli "Jak Bóg da".

Interesujące wydają się też swoiste porównania odwiedzanych miejsc – takich, jakimi kiedyś były z ich dzisiejszym wyglądem. Samborski dokonuje tego dzięki cytatom z innych podróżników, którzy opisywali te same góry, skrawki dróg, miejscowości, przełęcze, które on sam widział. Pisze, co się zmieniło, a co pozostało takie, jak dawniej. W pewien sposób łączy przeszłość i teraźniejszość.

U Samborskiego często pojawiają się również portrety ludzi - obrazy ich życiowych historii, trosk i radości. Autor ukazuje m.in. nieśmiałą, dojrzewającą Erkinai, gościnnego i uprzejmego Kachibeka czy naiwnego i bardzo pobożnego Jerome. Z pewnego rodzaju szacunkiem pisze i o mieszkańcach "wyklętych ziem" (nierzadko politycznie niedookreślonych). Ludzi nierzadko prześladowanych przez władze i dopominających się o swoje prawa. Tak jak przy wątku chińsko-ujgurskiego Sinkiangu i Pamirze.

Mam wobec "Zjadłem Marco Polo…” mieszane uczucia. Na pewno nie jest to pozycja, która powaliła mnie na kolana. Jednocześnie nie uważam jej za książkę do końca nieudaną. Niewykluczone, że ktoś po jej przeczytaniu, rzuci wszystko i pojedzie szlakiem Samborskiego w poszukiwaniu przygód. Oby mniej awaryjnym środkiem transportu...
kulturaonline.pl Sabina Kowalczyk, 2014-02-25
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile