Recenzje
Barszcz ukraiński
Reportaż na temat współczesnej Ukrainy, tej jeszcze sprzed Majdanu. Pożywna strawa dla umysłu.
Piotr Pogorzelski mieszka w Kijowie. Pracuje w Polskim Radiu od 2000 roku i od początku zajmuje się tematyką wschodnią, najpierw jako zastępca korespondentów w Moskwie i w Mińsku, a obecnie w Kijowie. Ukończył studia w Instytucie Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studia wschodnie na tej samej uczelni. Krajami wschodnimi jest zainteresowany do czasów liceum.
"Barszcz ukraiński" to tekst człowieka już tam częściowo zakorzenionego, ale wciąż potrafiącego spojrzeć na szereg zjawisk z zewnątrz.
Książka, w której autor dokładnie i interesująco opisuje ten kraj została opublikowana w wyjątkowo ciekawym momencie - w roku 2013, ale jeszcze przed wydarzeniami wywołanymi nie podpisaniem przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Otrzymaliśmy w ten sposób swego rodzaju stopklatkę. Ukrainę współczesną, uchwyconą w momencie tuż przed historycznymi zamianami.
To, że napisana przed Majdanem, w niczym nie przeszkadza. Reportaż Piotra Pogorzelskiego jest obrazem tej Ukrainy, którą znamy z wizyt w ostatnich latach. Chociaż, czy na pewno znamy?
Autor lekturę poprzedza wstępem, w którym wyjaśnia swój stosunek do Ukrainy i motywację napisania książki:
"Ukraina zawsze była dla mnie pasjonującym krajem. Wszystko tutaj wydawało mi się i nadal wydaje większe, silniejsze, wyrazistsze... Trochę tak, jak tytułowy barszcz ukraiński, który nie jest cienkim buraczanym kompotem, a gęstą, składającą się z mięsa i warzyw potrawą. Jeżeli na Ukrainie mamy bogactwo, to aż bolą od niego oczy; jeżeli rock, to pełen emocji; jeżeli patriotyzm, to w skrajnym, nacjonalistycznym wydaniu; jeżeli korupcję, to nieograniczoną, obejmująca wszystkie sfery życia; jeżeli kobietę, to porażająco piękną... Dlaczego tak jest, dowiecie się Państwo z tej książki".
To fascynująca podróż na Ukrainę naszych, całkiem jeszcze niedawnych wspomnień. Ale nie tylko. Stanowi porządna dawkę wiedzy na temat Ukrainy - kraju, który Polacy raz po raz odwiedzają, rzadko jednak maja okazję poznać go głębiej - wycieczki nie dają ku temu sposobności, prywatne wypady może bardziej, ale też nie zawsze. Kiedy myślimy o historii Ukrainy, często kierujemy się emocjami związanymi z Wołyniem i innymi momentami dramatycznych splotów dziejów Europy Środkowo-Wschodniej. Sądzimy, że znamy Ukrainę, bo jest tak blisko. Ale często tylko nam się tak wydaje.
"Ukraina jest krajem o wielu wymiarach, które często nas zwodzą. Po pierwszym roku pracy w charakterze korespondenta Polskiego Radia wydawało mi się, że rozumiem tutaj prawie wszystko - i mechanizmy polityczne, i społeczne. Po trzech latach mówiłem sobie: wiem, że nic nie wiem. Po siedmiu doszedłem do wniosku, ze wiem już tyle, aby napisać książkę - podsumowuje swoje doświadczenie Piotr Pogorzelski. Ukraina to wyjątkowo interesujący - powiedziałbym nawet: egzotyczny - kraj leżący tuż za naszą wschodnią granicą. Właśnie to jest w Ukraińcach fascynujące: widzimy ludzi podobnych do nas, widzimy ulice i miasta często nieodbiegające od tych europejskich, a mimo to czujemy, że tu jednak jest zupełnie inaczej niż w Polsce. I to odczucie jest prawidłowe. w tym kontekście można sparafrazować tytuł filmu Tadeusza Konwickiego Jak daleko stąd, jak blisko i powiedzieć: Jak blisko stąd, jak daleko".
Dwie wydane w ubiegłym roku książki, "Barszcz ukraiński i "System Białoruś" Andrzeja Poczobuta są wobec siebie w pewien sposób komplementarne. Ta druga dotyczy co prawda nie tyle samej Białorusi jako takiej, co sytuacji politycznej, drogi Aleksandra Łukaszenki do władzy - uzupełniona jedynie wypowiedziami osób, które pod białoruskim reżimem żyją. Tym niemniej zarówno "Barszcz ukraiński" i "System Białoruś" to reportaże dające dobre wyobrażenie na temat sytuacji w krajach będących ich tematami. Poza tym obie czyta się z fascynacją. nomen omen, apetyt rośnie w miarę jedzenia, i po przewróceniu ostatniej strony chcemy jeszcze.
A może czujemy niedosyt spowodowany szybkim, pobieżnym zwiedzaniem i ogólnikami płynącymi z mediów? Może dość mamy erzaców, zarówno powierzchowności często charakteryzującej często współczesną turystykę, jak i lury serwowanej nam często zamiast dobrej, pożywnej zupy?
Pogorzelski usiłuje być obiektywnym i nie koloryzować. Pisze o codziennym życiu w blokowiskach Kijowa (już pierwsze strony okrasiwszy dosadnym zdjęciem). O licznych problemach. Problemach z pracą, sytuacją językową (język ukraiński vs rosyjski). Pisze o religijności, o nostalgii za ZSRR, pragnieniach związanych z Unią Europejską, o EURO 2012. O niewyobrażalnych wręcz przekrętach. O oligarchach. Pisze o sprawach często trudnych, o chorych mechanizmach politycznych, o stanie rzeczy, który sprawia ze mieszkańcy tego kraju żyją jak w matni.
Całkiem oryginalnie brzmią fakty sprzed Majdanu (rezydencja Janukowycza jednym z najlepiej strzeżonych miejsc, Ukraina być może wkrótce podpisze umowę stowarzyszeniową z UE itp.). Uświadamiają nam że na naszych oczach tworzy się historia, a ponadto Piotr Pogorzelski wypunktowuje pewne fakty, które do wydarzeń ostatnich miesięcy doprowadziły.
Choć nie patrzy na Ukrainę (wbrew kolorowi okładki) przez różowe okulary, z jego pracy emanuje pewne ciepło. Doświadczenie tekstu pozostawia wspomnienie pewnej swojskości, jakbyśmy tę drogę przez kraj sąsiedni i rozmaite jego aspekty odbyli razem z autorem, jakbyśmy rozmawiali z ludźmi, z którymi rozmawiał. To niewytłumaczalne i nieopisywalne uczucie, kiedy wiemy, że coś jest takie jak powinno.
Na samym końcu zwróciłabym także uwagę na okładkę książki. Utrzymana w kolorystyce barszczu ukraińskiego, łączy kilka elementów dających razem niezwykle spójną i pomysłową całość. Wielkie piksele w różnych kolorach różu i fioletu tworzą wrażenie sfotografowanego z góry garnca zupy. W tle zastosowano litery z alfabetu cyrylickiego i fragmenty zdjęć elementów charakterystycznych dla Ukrainy i z nią się kojarzących (np. warkocz Julii Tymoszenko). Jest to jedna z lepszych okładek książek wydanych w ubiegłym roku w ogóle.
Wiedza, przygoda, ludzie, polityka, religia, bogactwo i bieda, jednym słowem - istny barszcz ukraiński.
Piotr Pogorzelski mieszka w Kijowie. Pracuje w Polskim Radiu od 2000 roku i od początku zajmuje się tematyką wschodnią, najpierw jako zastępca korespondentów w Moskwie i w Mińsku, a obecnie w Kijowie. Ukończył studia w Instytucie Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studia wschodnie na tej samej uczelni. Krajami wschodnimi jest zainteresowany do czasów liceum.
"Barszcz ukraiński" to tekst człowieka już tam częściowo zakorzenionego, ale wciąż potrafiącego spojrzeć na szereg zjawisk z zewnątrz.
Książka, w której autor dokładnie i interesująco opisuje ten kraj została opublikowana w wyjątkowo ciekawym momencie - w roku 2013, ale jeszcze przed wydarzeniami wywołanymi nie podpisaniem przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Otrzymaliśmy w ten sposób swego rodzaju stopklatkę. Ukrainę współczesną, uchwyconą w momencie tuż przed historycznymi zamianami.
To, że napisana przed Majdanem, w niczym nie przeszkadza. Reportaż Piotra Pogorzelskiego jest obrazem tej Ukrainy, którą znamy z wizyt w ostatnich latach. Chociaż, czy na pewno znamy?
Autor lekturę poprzedza wstępem, w którym wyjaśnia swój stosunek do Ukrainy i motywację napisania książki:
"Ukraina zawsze była dla mnie pasjonującym krajem. Wszystko tutaj wydawało mi się i nadal wydaje większe, silniejsze, wyrazistsze... Trochę tak, jak tytułowy barszcz ukraiński, który nie jest cienkim buraczanym kompotem, a gęstą, składającą się z mięsa i warzyw potrawą. Jeżeli na Ukrainie mamy bogactwo, to aż bolą od niego oczy; jeżeli rock, to pełen emocji; jeżeli patriotyzm, to w skrajnym, nacjonalistycznym wydaniu; jeżeli korupcję, to nieograniczoną, obejmująca wszystkie sfery życia; jeżeli kobietę, to porażająco piękną... Dlaczego tak jest, dowiecie się Państwo z tej książki".
To fascynująca podróż na Ukrainę naszych, całkiem jeszcze niedawnych wspomnień. Ale nie tylko. Stanowi porządna dawkę wiedzy na temat Ukrainy - kraju, który Polacy raz po raz odwiedzają, rzadko jednak maja okazję poznać go głębiej - wycieczki nie dają ku temu sposobności, prywatne wypady może bardziej, ale też nie zawsze. Kiedy myślimy o historii Ukrainy, często kierujemy się emocjami związanymi z Wołyniem i innymi momentami dramatycznych splotów dziejów Europy Środkowo-Wschodniej. Sądzimy, że znamy Ukrainę, bo jest tak blisko. Ale często tylko nam się tak wydaje.
"Ukraina jest krajem o wielu wymiarach, które często nas zwodzą. Po pierwszym roku pracy w charakterze korespondenta Polskiego Radia wydawało mi się, że rozumiem tutaj prawie wszystko - i mechanizmy polityczne, i społeczne. Po trzech latach mówiłem sobie: wiem, że nic nie wiem. Po siedmiu doszedłem do wniosku, ze wiem już tyle, aby napisać książkę - podsumowuje swoje doświadczenie Piotr Pogorzelski. Ukraina to wyjątkowo interesujący - powiedziałbym nawet: egzotyczny - kraj leżący tuż za naszą wschodnią granicą. Właśnie to jest w Ukraińcach fascynujące: widzimy ludzi podobnych do nas, widzimy ulice i miasta często nieodbiegające od tych europejskich, a mimo to czujemy, że tu jednak jest zupełnie inaczej niż w Polsce. I to odczucie jest prawidłowe. w tym kontekście można sparafrazować tytuł filmu Tadeusza Konwickiego Jak daleko stąd, jak blisko i powiedzieć: Jak blisko stąd, jak daleko".
Dwie wydane w ubiegłym roku książki, "Barszcz ukraiński i "System Białoruś" Andrzeja Poczobuta są wobec siebie w pewien sposób komplementarne. Ta druga dotyczy co prawda nie tyle samej Białorusi jako takiej, co sytuacji politycznej, drogi Aleksandra Łukaszenki do władzy - uzupełniona jedynie wypowiedziami osób, które pod białoruskim reżimem żyją. Tym niemniej zarówno "Barszcz ukraiński" i "System Białoruś" to reportaże dające dobre wyobrażenie na temat sytuacji w krajach będących ich tematami. Poza tym obie czyta się z fascynacją. nomen omen, apetyt rośnie w miarę jedzenia, i po przewróceniu ostatniej strony chcemy jeszcze.
A może czujemy niedosyt spowodowany szybkim, pobieżnym zwiedzaniem i ogólnikami płynącymi z mediów? Może dość mamy erzaców, zarówno powierzchowności często charakteryzującej często współczesną turystykę, jak i lury serwowanej nam często zamiast dobrej, pożywnej zupy?
Pogorzelski usiłuje być obiektywnym i nie koloryzować. Pisze o codziennym życiu w blokowiskach Kijowa (już pierwsze strony okrasiwszy dosadnym zdjęciem). O licznych problemach. Problemach z pracą, sytuacją językową (język ukraiński vs rosyjski). Pisze o religijności, o nostalgii za ZSRR, pragnieniach związanych z Unią Europejską, o EURO 2012. O niewyobrażalnych wręcz przekrętach. O oligarchach. Pisze o sprawach często trudnych, o chorych mechanizmach politycznych, o stanie rzeczy, który sprawia ze mieszkańcy tego kraju żyją jak w matni.
Całkiem oryginalnie brzmią fakty sprzed Majdanu (rezydencja Janukowycza jednym z najlepiej strzeżonych miejsc, Ukraina być może wkrótce podpisze umowę stowarzyszeniową z UE itp.). Uświadamiają nam że na naszych oczach tworzy się historia, a ponadto Piotr Pogorzelski wypunktowuje pewne fakty, które do wydarzeń ostatnich miesięcy doprowadziły.
Choć nie patrzy na Ukrainę (wbrew kolorowi okładki) przez różowe okulary, z jego pracy emanuje pewne ciepło. Doświadczenie tekstu pozostawia wspomnienie pewnej swojskości, jakbyśmy tę drogę przez kraj sąsiedni i rozmaite jego aspekty odbyli razem z autorem, jakbyśmy rozmawiali z ludźmi, z którymi rozmawiał. To niewytłumaczalne i nieopisywalne uczucie, kiedy wiemy, że coś jest takie jak powinno.
Na samym końcu zwróciłabym także uwagę na okładkę książki. Utrzymana w kolorystyce barszczu ukraińskiego, łączy kilka elementów dających razem niezwykle spójną i pomysłową całość. Wielkie piksele w różnych kolorach różu i fioletu tworzą wrażenie sfotografowanego z góry garnca zupy. W tle zastosowano litery z alfabetu cyrylickiego i fragmenty zdjęć elementów charakterystycznych dla Ukrainy i z nią się kojarzących (np. warkocz Julii Tymoszenko). Jest to jedna z lepszych okładek książek wydanych w ubiegłym roku w ogóle.
Wiedza, przygoda, ludzie, polityka, religia, bogactwo i bieda, jednym słowem - istny barszcz ukraiński.
Interia360.pl M. Niewiadomska
Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima
Książka, w której znajduję odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące Japonii po marcu 2011 roku, które najmocniej mnie nurtowały. W dodatku doskonale napisana.
Piotr Bernardyn, polski dziennikarz, mieszka w Japonii już od 10 lat. Zna język japoński, a dzięki temu także ten tajemniczy kraj niejako od wewnątrz, od jego głębokiej tkanki. Świetnie rozumie mentalność Japończyków, doskonale orientuje się w zależnościach gospodarczo-politycznych tego kraju. Rysuje obrazek tego specyficznego miejsca - położonego na styku płyt tektonicznych, w ognistym pierścieniu Pacyfiku - jako kraju ludzi sumiennych, oddanych, zdystansowanych do własnych emocji. Najpierw myślę, że świetnie odnalazłabym się wśród Japończyków. Że wszystko to, co na Zachodzie uznawane jest za objawy nerwicowe - jak calm panic - w Japonii jest wręcz pożądane. Później przekonujemy się, że poniekąd właśnie te "cechy" potęgi gospodarczej świata doprowadziły do jednej z największych katastrof, jakie ten świat widział.
Autor "Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima" przedstawia Japonię sprzed i po tsunami oraz wybuchu Fukushimy w sposób niezwykle rzetelny, podparty wiarygodnymi źródłami z prasy i telewizji. Opisuje rozmaite manipulacje, protesty, zależności świata nauki do wielkiej polityki, reakcje ludzkie. Przede wszystkim jednak przedstawia czytelnikowi codzienne życie Japończyka - reakcje mieszkańców Tokio na pierwsze wstrząsy w marcu 2011 i zachowanie ich po katastrofie. Strach przed promieniowaniem. Walkę z władzą. I trudności, jakie sprawia w tym wychowanie w duchu ideologii konfucjańskiej. Bernardyn przedstawia historie konkretnych jednostek, żywych ludzi - takich jak my. Dzięki jego książce Japonia po tsunami przestaje być jakimś egzotycznym krajem z masą ludzką, a staje się nam miejscem bliskim, zaś ludzie - zbiorem osobowości. Rozumiemy ich tak, jak rozumielibyśmy najbliższych nam, rodzinę, koleżanki i kolegów z pracy. Bernardyn pisze o nich z dziennikarskim obiektywizmem, jednak jego opisy nie są pozbawione emocji. Nie bezpośrednio, w sposób ledwo wyczuwalny, przekonujemy się jaki jest osobisty stosunek autora do przedstawianych zdarzeń.
"Słońce jeszcze nie wzeszło..." przenosi też ciężar uwagi z podkreślanych przez zachodnie media skutki samego tsunami, z którymi Japonia poradziła sobie zresztą wyjątkowo sprawnie. Prawdziwym problemem jest katastrofa ekonomiczna po Fukushimie, zmiany mentalno-psychologiczne Japonii, strach przed atomem. Znakomity język i styl tej pozycji warty jest wielokrotnego podkreślenia. Przedstawienie w sposób tak zwięzły i jednocześnie zrozumiały tematu niełatwego budzi respekt. Książkę pochłania się jednym tchem.
Piotr Bernardyn, polski dziennikarz, mieszka w Japonii już od 10 lat. Zna język japoński, a dzięki temu także ten tajemniczy kraj niejako od wewnątrz, od jego głębokiej tkanki. Świetnie rozumie mentalność Japończyków, doskonale orientuje się w zależnościach gospodarczo-politycznych tego kraju. Rysuje obrazek tego specyficznego miejsca - położonego na styku płyt tektonicznych, w ognistym pierścieniu Pacyfiku - jako kraju ludzi sumiennych, oddanych, zdystansowanych do własnych emocji. Najpierw myślę, że świetnie odnalazłabym się wśród Japończyków. Że wszystko to, co na Zachodzie uznawane jest za objawy nerwicowe - jak calm panic - w Japonii jest wręcz pożądane. Później przekonujemy się, że poniekąd właśnie te "cechy" potęgi gospodarczej świata doprowadziły do jednej z największych katastrof, jakie ten świat widział.
Autor "Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima" przedstawia Japonię sprzed i po tsunami oraz wybuchu Fukushimy w sposób niezwykle rzetelny, podparty wiarygodnymi źródłami z prasy i telewizji. Opisuje rozmaite manipulacje, protesty, zależności świata nauki do wielkiej polityki, reakcje ludzkie. Przede wszystkim jednak przedstawia czytelnikowi codzienne życie Japończyka - reakcje mieszkańców Tokio na pierwsze wstrząsy w marcu 2011 i zachowanie ich po katastrofie. Strach przed promieniowaniem. Walkę z władzą. I trudności, jakie sprawia w tym wychowanie w duchu ideologii konfucjańskiej. Bernardyn przedstawia historie konkretnych jednostek, żywych ludzi - takich jak my. Dzięki jego książce Japonia po tsunami przestaje być jakimś egzotycznym krajem z masą ludzką, a staje się nam miejscem bliskim, zaś ludzie - zbiorem osobowości. Rozumiemy ich tak, jak rozumielibyśmy najbliższych nam, rodzinę, koleżanki i kolegów z pracy. Bernardyn pisze o nich z dziennikarskim obiektywizmem, jednak jego opisy nie są pozbawione emocji. Nie bezpośrednio, w sposób ledwo wyczuwalny, przekonujemy się jaki jest osobisty stosunek autora do przedstawianych zdarzeń.
"Słońce jeszcze nie wzeszło..." przenosi też ciężar uwagi z podkreślanych przez zachodnie media skutki samego tsunami, z którymi Japonia poradziła sobie zresztą wyjątkowo sprawnie. Prawdziwym problemem jest katastrofa ekonomiczna po Fukushimie, zmiany mentalno-psychologiczne Japonii, strach przed atomem. Znakomity język i styl tej pozycji warty jest wielokrotnego podkreślenia. Przedstawienie w sposób tak zwięzły i jednocześnie zrozumiały tematu niełatwego budzi respekt. Książkę pochłania się jednym tchem.
etnosystem.pl Kaśka Paluch, 2014-03-24
FitMind. Schudnij bez diet
Czy możliwe jest schudnięcie bez diet?
Zacznijmy od tego, że dieta w dzisiejszych czasach jest często utożsamiana z dietą odchudzającą, czyli mającą za zadanie tylko jedno schudnąć. Często jednak diety odchudzające są absurdalne, np: opisana w książce FitMind. Schudnij bez diet — Klaudia Pingot, Aleksandra Buchholz dieta tasiemcowa. Domyślasz się na czym polega? Na zarażeniu się tasiemcem, pasożytem, który to ponoć wchłania to co zjadasz. A o tym, że przy okazji cierpisz na wymioty, osłabienie i nadwyrężasz zdrowie, przeważnie się zapomina.
Śniadanie
Wróćmy do racjonalnych porad, o których wszyscy wiedzą, ale nie wszyscy stosują. Wiesz, że powinno się jeść śniadania? Oczywiście, że wiesz. Tylko dlaczego tak mało ludzi się do tego stosuje. Przeważnie nie czują się głodni rana, albo bardziej prawdopodobne wmawiają sobie, że nie mają czasu na śniadanie. Co oczywiście szkodzi organizmowi, bo on już spowolnił metabolizm po całej nocy snu. Każda kolejna godzina opóźnienia sprawia, że coraz trudniej mu rozbujać się na nowo.
Mówi się, że powinieneś jeść śniadanie jak król, obiad jak książę, a kolację jak żebrak.
Zdrowe odżywianie
To wytłumaczenie ze śniadaniem jest tylko jednym krótkim fragmentem wyciągniętym z książki FitMind. Schudnij bez diet — Klaudii Pingot i Aleksandry Buchholz. A takich prostych, oczywistych porad jest więcej. Ważne, że są one wytłumaczone. Czyli już wiesz dlaczego powinieneś jeść śniadania, żeby Twój system trawienny zaczął działać rano i dał Ci siłę na cały dzień. Dzięki temu nie będziesz musiał stosować sztucznych polepszaczy.
To jest prosty element zdrowej diety, czyli zdrowego sposobu odżywiania.
Blog Basi jest dla kobie
Jest jeden element książki, który mi się nie podobał — są to rozdziały Blogu Basi. Od trzeciego rozdziału przestałem go czytać. Wiem za to, że większości kobiet się spodoba. Mnie jako mężczyznę nudził.
Przejdź do praktyki
Wiedza teoretyczna nigdy jeszcze nie pozwoliła nikomu schudnąć. Potrzebujesz działać. Dlatego w książce znajdziesz ćwiczenia, które naprowadzą Cię na właściwą ścieżkę. Pozwolą Ci wytrwać w zdrowym odżywianiu. Może Cię zaskoczyć to, że mimo, że nie zaczęłaś jeść mniej, zaczęłaś chudnąć. To dzięki temu, że lepiej zrozumiesz sygnały jakie dostajesz od swojego ciała.
Chyba najważniejsze jest to w książce FitMind, że Klaudia opisuje wiele elementów na podstawie swojego doświadczenia z niewłaściwym sposobem odżywiania i z zaburzeniami związanymi z odżywianiem, ale z tym odsyłam Cię już do książki.
Zacznijmy od tego, że dieta w dzisiejszych czasach jest często utożsamiana z dietą odchudzającą, czyli mającą za zadanie tylko jedno schudnąć. Często jednak diety odchudzające są absurdalne, np: opisana w książce FitMind. Schudnij bez diet — Klaudia Pingot, Aleksandra Buchholz dieta tasiemcowa. Domyślasz się na czym polega? Na zarażeniu się tasiemcem, pasożytem, który to ponoć wchłania to co zjadasz. A o tym, że przy okazji cierpisz na wymioty, osłabienie i nadwyrężasz zdrowie, przeważnie się zapomina.
Śniadanie
Wróćmy do racjonalnych porad, o których wszyscy wiedzą, ale nie wszyscy stosują. Wiesz, że powinno się jeść śniadania? Oczywiście, że wiesz. Tylko dlaczego tak mało ludzi się do tego stosuje. Przeważnie nie czują się głodni rana, albo bardziej prawdopodobne wmawiają sobie, że nie mają czasu na śniadanie. Co oczywiście szkodzi organizmowi, bo on już spowolnił metabolizm po całej nocy snu. Każda kolejna godzina opóźnienia sprawia, że coraz trudniej mu rozbujać się na nowo.
Mówi się, że powinieneś jeść śniadanie jak król, obiad jak książę, a kolację jak żebrak.
Zdrowe odżywianie
To wytłumaczenie ze śniadaniem jest tylko jednym krótkim fragmentem wyciągniętym z książki FitMind. Schudnij bez diet — Klaudii Pingot i Aleksandry Buchholz. A takich prostych, oczywistych porad jest więcej. Ważne, że są one wytłumaczone. Czyli już wiesz dlaczego powinieneś jeść śniadania, żeby Twój system trawienny zaczął działać rano i dał Ci siłę na cały dzień. Dzięki temu nie będziesz musiał stosować sztucznych polepszaczy.
To jest prosty element zdrowej diety, czyli zdrowego sposobu odżywiania.
Blog Basi jest dla kobie
Jest jeden element książki, który mi się nie podobał — są to rozdziały Blogu Basi. Od trzeciego rozdziału przestałem go czytać. Wiem za to, że większości kobiet się spodoba. Mnie jako mężczyznę nudził.
Przejdź do praktyki
Wiedza teoretyczna nigdy jeszcze nie pozwoliła nikomu schudnąć. Potrzebujesz działać. Dlatego w książce znajdziesz ćwiczenia, które naprowadzą Cię na właściwą ścieżkę. Pozwolą Ci wytrwać w zdrowym odżywianiu. Może Cię zaskoczyć to, że mimo, że nie zaczęłaś jeść mniej, zaczęłaś chudnąć. To dzięki temu, że lepiej zrozumiesz sygnały jakie dostajesz od swojego ciała.
Chyba najważniejsze jest to w książce FitMind, że Klaudia opisuje wiele elementów na podstawie swojego doświadczenia z niewłaściwym sposobem odżywiania i z zaburzeniami związanymi z odżywianiem, ale z tym odsyłam Cię już do książki.
magiaksiazek.pl Adam Kopeć, 2014-04-04
Mamarazzi. Fotografowanie dzieci. Poradnik dla mam
To bardzo sympatyczna książka ze wspaniałymi zdjęciami mniejszych czy większych dzieci. Napisana dla amerykańskiej mamy, która np. nie musi pamiętać co to są ułamki, opis zasady działania przysłony będzie sporą dawką humoru sam w sobie.
Web Audit - Robert Drózd Robert Drózd
Barszcz ukraiński
Ostatnimi czasy tematyka Ukrainy nie schodzi z pierwszych stron gazet i serwisów informacyjnych. Dużo się o niej pisze, dużo się słyszy, jak to „znawcy” tematu wypowiadają się, oceniając postawy, zachowania ludności zza wschodniej granicy. Jednak czy ci pseudo fachowcy wiedzą o czym mówią? Czy znają Ukrainę, jej kulturę, prawdziwą historię, mentalność jej mieszkańców? Jestem świeżo po lekturze książki pt. „Barszcz ukraiński” autorstwa Piotra Pogorzelskiego, która bardzo mocno otworzyła mi oczy na ukraiński świat.
Pozycja ta jest niepozorna – różowawa okładka z delikatnym tytułem. Sądzę, że jest duża szansa, że przegapiłbym ją w księgarni. Jednak to, co zawiera w środku jest warte zachodu. Wieloletni korespondent Polskiego Radia, Piotr Pogorzelski, w prostych słowach potrafi pisać o czasami bardzo trudnych tematach. Nie ma tu oceniania, moralizowania lub opowiadania się po którejś ze stron. Barszcz ukraiński to rzetelna opowieść obserwatora, osoby, która darzy wielkim szacunkiem ten kraj oraz jego mieszkańców, który próbuje zrozumieć pewne zachowania dnia codziennego.
Każdy rozdział książki pokazuje jakiś fragment Ukrainy i jest dosyć dużym zaskoczeniem dla czytelnika. Autor zmierza się z takimi trudnymi tematami jak historia tego kraju, jak brak tożsamości narodowej, jak strach pochodzący z czasów Wielkiego Głodu, czy tajemnice wydarzeń w Bykowni z 1937 roku. Próbuje opisać i dowiedzieć się czegoś o olbrzymiej tragedii, która wydarzyła się na Wołyniu i Galicji Wschodniej, gdzie zginęło około 100 tysięcy Polaków i około 20 tysięcy Ukraińców. Jak ją postrzegają mieszkańcy Ukrainy? Jaki jest ich stosunek do wydarzeń sprzed ponad 70 lat?
Każdy wiele słyszał o korupcji, układach i łapówkach na Ukrainie, lecz chyba nikt nie spodziewa się, że są to aż tak olbrzymie sumy i nie wyobraża sobie kto w tym procederze bierze najczęściej udział. Jak to działa? Dlaczego tak wiele pieniędzy znika? Ostatnie doniesienia prasowe o sposobie urządzenia posiadłości byłego prezydenta Janukowycza, czy informacje o znalezionych dobrach materialnych w domu byłego ministra energetyki Ukrainy tylko potwierdzają materiał z tej książki. Dzięki pozycji „Barszcz ukraiński” inaczej możemy odbierać to co środki masowego przekazu prezentują w informacjach. Bardziej możemy zrozumieć prasowe doniesienia o wydarzeniach na Ukrainie.
Jednak Piotr Pogorzelski nie ogranicza się tylko do historii i polityki. Z książki dowiemy się urodzie Ukrainek, o rodzaju muzyki jakiej słuchają, o tym co można zobaczyć w ukraińskiej telewizji lub przeczytać w gazetach a także o niewyobrażalnym piractwie jakie panuje w tym kraju.
Podobnie jak bardzo cenię sobie książkę Marka Wałkuskiego „Wałkowanie Ameryki” tak i ta pozycja w moim osobistym rankingu będzie bardzo wysoko. „Barszcz ukraiński” to doskonała pozycja dla kogoś, kto choć trochę chce poznać Ukrainę i dowiedzieć się o sposobie życia, o wartościach jakie są dla Ukraińców ważne oraz o zwyczajnych trudach dnia codziennego, z którymi borykają się każdego dnia. Naprawdę warto.
Pozycja ta jest niepozorna – różowawa okładka z delikatnym tytułem. Sądzę, że jest duża szansa, że przegapiłbym ją w księgarni. Jednak to, co zawiera w środku jest warte zachodu. Wieloletni korespondent Polskiego Radia, Piotr Pogorzelski, w prostych słowach potrafi pisać o czasami bardzo trudnych tematach. Nie ma tu oceniania, moralizowania lub opowiadania się po którejś ze stron. Barszcz ukraiński to rzetelna opowieść obserwatora, osoby, która darzy wielkim szacunkiem ten kraj oraz jego mieszkańców, który próbuje zrozumieć pewne zachowania dnia codziennego.
Każdy rozdział książki pokazuje jakiś fragment Ukrainy i jest dosyć dużym zaskoczeniem dla czytelnika. Autor zmierza się z takimi trudnymi tematami jak historia tego kraju, jak brak tożsamości narodowej, jak strach pochodzący z czasów Wielkiego Głodu, czy tajemnice wydarzeń w Bykowni z 1937 roku. Próbuje opisać i dowiedzieć się czegoś o olbrzymiej tragedii, która wydarzyła się na Wołyniu i Galicji Wschodniej, gdzie zginęło około 100 tysięcy Polaków i około 20 tysięcy Ukraińców. Jak ją postrzegają mieszkańcy Ukrainy? Jaki jest ich stosunek do wydarzeń sprzed ponad 70 lat?
Każdy wiele słyszał o korupcji, układach i łapówkach na Ukrainie, lecz chyba nikt nie spodziewa się, że są to aż tak olbrzymie sumy i nie wyobraża sobie kto w tym procederze bierze najczęściej udział. Jak to działa? Dlaczego tak wiele pieniędzy znika? Ostatnie doniesienia prasowe o sposobie urządzenia posiadłości byłego prezydenta Janukowycza, czy informacje o znalezionych dobrach materialnych w domu byłego ministra energetyki Ukrainy tylko potwierdzają materiał z tej książki. Dzięki pozycji „Barszcz ukraiński” inaczej możemy odbierać to co środki masowego przekazu prezentują w informacjach. Bardziej możemy zrozumieć prasowe doniesienia o wydarzeniach na Ukrainie.
Jednak Piotr Pogorzelski nie ogranicza się tylko do historii i polityki. Z książki dowiemy się urodzie Ukrainek, o rodzaju muzyki jakiej słuchają, o tym co można zobaczyć w ukraińskiej telewizji lub przeczytać w gazetach a także o niewyobrażalnym piractwie jakie panuje w tym kraju.
Podobnie jak bardzo cenię sobie książkę Marka Wałkuskiego „Wałkowanie Ameryki” tak i ta pozycja w moim osobistym rankingu będzie bardzo wysoko. „Barszcz ukraiński” to doskonała pozycja dla kogoś, kto choć trochę chce poznać Ukrainę i dowiedzieć się o sposobie życia, o wartościach jakie są dla Ukraińców ważne oraz o zwyczajnych trudach dnia codziennego, z którymi borykają się każdego dnia. Naprawdę warto.
lkedzierski.com Łukasz Kędzierski, 2014-04-07