Recenzje
I Ty jesteś mentalistą! Naucz się odczytywać myśli, emocje i zachowania otaczających Cię osób
Gdy pierwszy raz zobaczyłam książkę I Ty jesteś Mentalistą, napisaną przez Manuela Horetha (współpraca – Magdalena Eder), nieco się zdziwiłam. Oczekiwałam tomiszcza, może nie opasłego, ale na pewno dość pokaźnego. Ale nie. Książka jest dość cienka – nie ma nawet dwustu stron. Ale doskonale się reklamuje już na okładce. Ciekawe, że to wszystko co obiecują – czy to autorzy, czy to wydawca, na okładce – naprawdę może zmieścić się na mniej niż dwustu stronach? Zobaczymy.
Książka jest na pewno ciekawie napisana – a to daje bardzo dużo, szczególnie w tekstach niefabularnych, bo tam autorzy mają czasem tendencję do podawania tylko suchych faktów. Jednak zabawy językiem, jego lekkość, naprawdę dużo dają książce. Tak jest właśnie tutaj. Ciekawe, proste i najważniejsze fakty podane prostym, ale lekkim językiem – to jest wielki plus tej książki.
Chociaż rozczarują się Ci, którzy po lekturze od razu chcieliby poznać emocje innych osób, czy od razu demaskować kłamców, to jednak coś jest w tych nieskomplikowanych informacjach i prostych ćwiczeniach. Jest tego niewiele, jesteśmy więc w stanie zastosować się do wskazówek autora. Może nie będziemy od razy mentalistami w pełnym znaczeniu tego słowa, ale możemy o wiele więcej zobaczyć i poznać – przede wszystkim samego siebie. Nauczymy się kontrolować stres, zwracać uwagę na zmiany w zachowaniu naszych rozmówców. Dowiemy się też jak szybko zyskać sympatię tych, których sympatia bardzo nam się przyda (przydane do rozmów kwalifikacyjnych czy odpraw u surowego szefa). Wszystkie sztuczki są bardzo proste – od tego jak ręki nie podawać, do tego jak siedzieć i jak kontrolować mowę ciała. Opanowanie sztuki czytania mowy ciała nie jest już takie proste, ale najważniejszych rzeczy się dowiemy. To sprawi, że wrażenie jakie będziemy wywierać na rozmówcach będzie odpowiednio większe.
A reklama na okładce? Nie sugerujmy się nią. Rasowym mentalistą nie zostaniemy, ale i tak możemy poprawić swoje notowania. Po prostu każda reklama opiera się na przesadzie. Cóż, prawa marketingu.
I Ty jesteś mentalistą to krótki, zgrabny poradnik. Na pewno ciekawy i na pewno czegoś uczący. Po prostu wart polecenia.
Książka jest na pewno ciekawie napisana – a to daje bardzo dużo, szczególnie w tekstach niefabularnych, bo tam autorzy mają czasem tendencję do podawania tylko suchych faktów. Jednak zabawy językiem, jego lekkość, naprawdę dużo dają książce. Tak jest właśnie tutaj. Ciekawe, proste i najważniejsze fakty podane prostym, ale lekkim językiem – to jest wielki plus tej książki.
Chociaż rozczarują się Ci, którzy po lekturze od razu chcieliby poznać emocje innych osób, czy od razu demaskować kłamców, to jednak coś jest w tych nieskomplikowanych informacjach i prostych ćwiczeniach. Jest tego niewiele, jesteśmy więc w stanie zastosować się do wskazówek autora. Może nie będziemy od razy mentalistami w pełnym znaczeniu tego słowa, ale możemy o wiele więcej zobaczyć i poznać – przede wszystkim samego siebie. Nauczymy się kontrolować stres, zwracać uwagę na zmiany w zachowaniu naszych rozmówców. Dowiemy się też jak szybko zyskać sympatię tych, których sympatia bardzo nam się przyda (przydane do rozmów kwalifikacyjnych czy odpraw u surowego szefa). Wszystkie sztuczki są bardzo proste – od tego jak ręki nie podawać, do tego jak siedzieć i jak kontrolować mowę ciała. Opanowanie sztuki czytania mowy ciała nie jest już takie proste, ale najważniejszych rzeczy się dowiemy. To sprawi, że wrażenie jakie będziemy wywierać na rozmówcach będzie odpowiednio większe.
A reklama na okładce? Nie sugerujmy się nią. Rasowym mentalistą nie zostaniemy, ale i tak możemy poprawić swoje notowania. Po prostu każda reklama opiera się na przesadzie. Cóż, prawa marketingu.
I Ty jesteś mentalistą to krótki, zgrabny poradnik. Na pewno ciekawy i na pewno czegoś uczący. Po prostu wart polecenia.
Kobieta w biznesie.pl Marta Rylska, 2013-06-19
Twórcza kradzież. 10 przykazań kreatywności
Czytając tę książkę mocowałam się z moją pracą licencjacką. Zastanawiałam się ile rad w niej zawartych może mi pomóc w mojej "twórczej kradzieży" jaką było formowanie tła teoretycznego dla mojego problemu badawczego. Okazało się, że porady Austina Kleona są naprawdę przydatne. Co więcej, poczułam przypływ energii i ochoty do tworzenia, ot, takiego "twórczego kopa".
Książeczka "Twórcza kradzież" jest bardzo niepozorna. Niewielka, z małą ilością tekstu, za to pełna ciekawych cytatów, zdjęć, rysunków, odręcznych schemacików. Niektóre strony są białe, niektóre czarne. To sprawia, że pozycja jest niezwykle przyjemna w odbiorze, ciekawa i zaskakująca. Nie ma tu przeładowania mądrym, wykładowym językiem - jest za to wszystko i tylko to, co najbardziej istotne.
Dowiemy się przede wszystkim tego jaka "kradzież" jest akceptowalna i nie jest plagiatem, a jakiej absolutnie nie można się dopuścić. Dodatkowo nauczymy się łapać swoje pomysły, czerpać jak najwięcej z wykonywanych czynności, zorganizować swoje miejsce pracy wypełniając je strategicznymi przedmiotami, zaprzyjaźnić się ze wszelką formą inspiracji.
Książka Austina Kleona nie jest przeznaczona jedynie dla artystów, ale dla wszystkich ludzi, którzy coś tworzą - choćby tak jak ja pracę licencjacką, bloga. Porady można wykorzystać też przy projektach biznesowych, a w zasadzie w każdej "twórczej" czy "odtwórczej" dziedzinie życia.
Pytanie brzmi - czy takie pozycje są potrzebne? Z własnego doświadczenia powiem - TAK. Nie tylko pozwalają patrzeć na swoją pracę z zupełnie innej perspektywy, dostrzec pomijane i wykorzystać zaniedbywane, ale dodają energii twórczej i zachęcają do podjęcia starań.
Książeczka "Twórcza kradzież" jest bardzo niepozorna. Niewielka, z małą ilością tekstu, za to pełna ciekawych cytatów, zdjęć, rysunków, odręcznych schemacików. Niektóre strony są białe, niektóre czarne. To sprawia, że pozycja jest niezwykle przyjemna w odbiorze, ciekawa i zaskakująca. Nie ma tu przeładowania mądrym, wykładowym językiem - jest za to wszystko i tylko to, co najbardziej istotne.
Dowiemy się przede wszystkim tego jaka "kradzież" jest akceptowalna i nie jest plagiatem, a jakiej absolutnie nie można się dopuścić. Dodatkowo nauczymy się łapać swoje pomysły, czerpać jak najwięcej z wykonywanych czynności, zorganizować swoje miejsce pracy wypełniając je strategicznymi przedmiotami, zaprzyjaźnić się ze wszelką formą inspiracji.
Książka Austina Kleona nie jest przeznaczona jedynie dla artystów, ale dla wszystkich ludzi, którzy coś tworzą - choćby tak jak ja pracę licencjacką, bloga. Porady można wykorzystać też przy projektach biznesowych, a w zasadzie w każdej "twórczej" czy "odtwórczej" dziedzinie życia.
Pytanie brzmi - czy takie pozycje są potrzebne? Z własnego doświadczenia powiem - TAK. Nie tylko pozwalają patrzeć na swoją pracę z zupełnie innej perspektywy, dostrzec pomijane i wykorzystać zaniedbywane, ale dodają energii twórczej i zachęcają do podjęcia starań.
waniliowe-czytadla.blogspot.com Agata M., 2013-06-24
Może (morze) wróci
Bartek Sabela był gościem tegorocznej krakowskiej edycji Festiwalu Trzy Żywioły, podczas którego miała miejsce premiera jego książki Może (morze) wróci. Wstyd przyznać (może usprawiedliwieniem będzie fakt, iż naukę geografii, i to w dość mocno okrojonym zakresie, zakończyłam w pierwszej klasie szkoły średniej), ale do tego czasu nie miałam pojęcia o zbrodni dokonanej na Morzu Aralskim. Bo jak inaczej nazwać unicestwienie ogromnego zbiornika wody, będącego źródłem utrzymania okolicznej ludności, siedliskiem wielu gatunków zwierząt i - wydawałoby się - stałego elementu krajobrazu zapewniającego klimatyczną równowagę?
W zrozumieniu tej absurdalnej sytuacji ma pomóc wymowny wstęp, w którym autor książki zarysował analogiczną sytuację, która mogła się zdarzyć na naszym rodzimym gruncie. Program zalania i zarybienia jednej czwartej części powierzchni naszego kraju w pierwszej chwili wydaje się zbyt szalony i nierealny by mógł zostać zrealizowany, jak pokazuje przykład Morza Aralskiego nie jest jednak pozbawiony podstaw. Okazuje się bowiem, że można ot tak, po prostu, wymyślić kolosalną bzdurę i wcielić ją w czyn, nie zważając na ryzyko jakie niesie ze sobą takie przedsięwzięcie. Nie trzeba odpowiednich warunków - można je stworzyć samemu. Skoro jest tyle nie wykorzystanej wody, nic nie stoi na przeszkodzie aby stworzyć system kanałów nawadniających plantacje bawełny. Uzbekistan będzie potęgą w dziedzinie produkcji włókna! Niestety, do produkcji jednego kilograma surowca, czyli ilości wystarczającej na wyprodukowanie trzech bluz lub dwóch par spodni, potrzeba od 17000 do 30000 litrów wody. A żeby wszystko działało jak należy system nawadniający musi być odpowiednio zaprojektowany, w przeciwnym razie... Tę smutną historię już znamy.
Może (morze) wróci to nie tylko suchy opis geograficznej i ekologicznej katastrofy, ale także barwne losy Uzbeków i Karakałpaków oraz miejsca, które zmieniły się wraz ze zniknięciem morza. W opowieści nie brak również odautorskiej refleksji na temat wpływu człowieka na otoczenie oraz turystyki w ogóle. Znane powszechnie przewodniki Lonely Planet, będące dobrodziejstwem dla opierających się na nich leniwych turystów, pomijając niektóre miejsca mogą wyrządzać szkodę tubylcom, odbierając im tym samym szansę zarobku. Sabela pisze także o biedzie, która stała się atrakcją turystyczną i swoich obawach w związku z fotografowaniem ludzi w takich krajach jak Uzbekistan. Nie chce nikogo poniżać posiadaniem drogiego sprzętu, czasami wręcz przewyższającego wartością cały dobytek napotykanych na swojej drodze ludzi.
W tej książce wszystko jest piękne. Prosta, wręcz minimalistyczna okładka, wspaniałe fotografie i grafiki oraz wymowna opowieść bez happy endu doskonale ze sobą współgrają. Chyba nie muszę dodawać, że zostałam oczarowana?
W zrozumieniu tej absurdalnej sytuacji ma pomóc wymowny wstęp, w którym autor książki zarysował analogiczną sytuację, która mogła się zdarzyć na naszym rodzimym gruncie. Program zalania i zarybienia jednej czwartej części powierzchni naszego kraju w pierwszej chwili wydaje się zbyt szalony i nierealny by mógł zostać zrealizowany, jak pokazuje przykład Morza Aralskiego nie jest jednak pozbawiony podstaw. Okazuje się bowiem, że można ot tak, po prostu, wymyślić kolosalną bzdurę i wcielić ją w czyn, nie zważając na ryzyko jakie niesie ze sobą takie przedsięwzięcie. Nie trzeba odpowiednich warunków - można je stworzyć samemu. Skoro jest tyle nie wykorzystanej wody, nic nie stoi na przeszkodzie aby stworzyć system kanałów nawadniających plantacje bawełny. Uzbekistan będzie potęgą w dziedzinie produkcji włókna! Niestety, do produkcji jednego kilograma surowca, czyli ilości wystarczającej na wyprodukowanie trzech bluz lub dwóch par spodni, potrzeba od 17000 do 30000 litrów wody. A żeby wszystko działało jak należy system nawadniający musi być odpowiednio zaprojektowany, w przeciwnym razie... Tę smutną historię już znamy.
Może (morze) wróci to nie tylko suchy opis geograficznej i ekologicznej katastrofy, ale także barwne losy Uzbeków i Karakałpaków oraz miejsca, które zmieniły się wraz ze zniknięciem morza. W opowieści nie brak również odautorskiej refleksji na temat wpływu człowieka na otoczenie oraz turystyki w ogóle. Znane powszechnie przewodniki Lonely Planet, będące dobrodziejstwem dla opierających się na nich leniwych turystów, pomijając niektóre miejsca mogą wyrządzać szkodę tubylcom, odbierając im tym samym szansę zarobku. Sabela pisze także o biedzie, która stała się atrakcją turystyczną i swoich obawach w związku z fotografowaniem ludzi w takich krajach jak Uzbekistan. Nie chce nikogo poniżać posiadaniem drogiego sprzętu, czasami wręcz przewyższającego wartością cały dobytek napotykanych na swojej drodze ludzi.
W tej książce wszystko jest piękne. Prosta, wręcz minimalistyczna okładka, wspaniałe fotografie i grafiki oraz wymowna opowieść bez happy endu doskonale ze sobą współgrają. Chyba nie muszę dodawać, że zostałam oczarowana?
poczytajka.blogspot.com Iwona Poczytajka, 2013-06-24
Matrioszka Rosja i Jastrząb
Maciej Jastrzębski, mieszkający w Moskwie korespondent Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia, zabiera czytelników swojej książki w podróż po współczesnej Rosji. Z jednej strony pokazuje nowoczesną, tętniącą życiem Moskwę, z drugiej - opustoszałe syberyjskie krańce imperium. Krok po kroku odsłania kolejne oblicza obyczajowości, kultury i mentalności naszych sąsiadów. Zupełnie jakby otwierał tytułową matrioszkę.
FOCUS 2013-07-01
Trening mentalny biegacza. Jak utrzymać motywację
Magiczna mila
Miewam problemy z motywacją jak każdy. Odpowiednie nastawienie psychiczne to połowa sukcesu sportowego, każdego sukcesu… Jak się pozytywnie nastawić?
Szukając rozwiązań trafiłam na “Trening mentalny biegacza“ – kolejną wydaną przez septem pozycję Jeffa Gallowaya traktującą właśnie o motywacji.
Opisany w niej test czasowy “Magiczna mila” – autorski sposób testowania optymalnych i realistycznych wyników szczególnie mnie zainteresował. Metoda ta zapewnia kontrolę nad celami i nad tempem. Regularne testowanie swoich aktualnych możliwości prowadzi do polepszenia nastawienia i wzrostu motywacji.
Wystarczy dokładnie wymierzony dystans 1600m (cztery okrążenia stadionu) i zegarek ze stoperem oraz umiejętność przeliczania tempa z amerykańskiego na nasze czyli z mil na kilometry.
Po rozgrzewce “łapiemy” czas na milę. Podczas każdego kolejnego testu (co koło 2 – 3 tygodnie) staramy się poprawić swój najlepszy czas.
Miewam problemy z motywacją jak każdy. Odpowiednie nastawienie psychiczne to połowa sukcesu sportowego, każdego sukcesu… Jak się pozytywnie nastawić?
Szukając rozwiązań trafiłam na “Trening mentalny biegacza“ – kolejną wydaną przez septem pozycję Jeffa Gallowaya traktującą właśnie o motywacji.
Opisany w niej test czasowy “Magiczna mila” – autorski sposób testowania optymalnych i realistycznych wyników szczególnie mnie zainteresował. Metoda ta zapewnia kontrolę nad celami i nad tempem. Regularne testowanie swoich aktualnych możliwości prowadzi do polepszenia nastawienia i wzrostu motywacji.
Wystarczy dokładnie wymierzony dystans 1600m (cztery okrążenia stadionu) i zegarek ze stoperem oraz umiejętność przeliczania tempa z amerykańskiego na nasze czyli z mil na kilometry.
Po rozgrzewce “łapiemy” czas na milę. Podczas każdego kolejnego testu (co koło 2 – 3 tygodnie) staramy się poprawić swój najlepszy czas.
twojezwyciestwo.wordpress.com agnieszka, 2013-06-22