ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Lifehacker. Jak żyć i pracować z głową. Wydanie III

To druga część recenzowanego już i uwielbianego przeze mnie poradnika „Lifehacker”. Trzyma poziom. Jest bardzo praktyczna, jest książką, do której można i trzeba wracać wielokrotnie, gdy zachodzi taka potrzeba.

W książce „Lifehacker. Jak żyć i pracować z głową – kolejne wskazówki” poznamy sztuczki dotyczące automatyzacji różnych czynności, lepszego wykorzystywania smartfona, lepszego Googlowania, naprawy komputera, itp. Z mojej perspektywy przeważająca większość porad jest skierowana do osób bardziej zaawansowanych komputerowo niż ja. A zupełną inwalidką w tym zakresie nie jestem, chociaż do zaawansowanego użytkownika mi daleko. Nie mam też zbyt wiele takich potrzeb, na które odpowiedzią byłyby opisane w książce sztuczki. Np. raczej nie będę tworzyć VPN, ani zakładać domowego serwera www, nie pracuję też z dwoma monitorami, więc nie potrzebuję optymalizować pracy z nimi.

Z chęcią skorzystam z bardziej efektywnego Googlowania, z lepszego wykorzystywania zasobów sieci, z efektywniejszego wykorzystywania smartfona (tym bardziej, że nie dalej jak dwa dni temu dopiero zamówiłam mojego pierwszego smartfona – tak, wiem, straszna wieś nie mieć go do tej pory ;) ).

Osoby o zacięciu informatycznym skorzystają znacznie bardziej, niż ja. Jest tam wiele porad, których ja nie tyle nie rozumiem samych w sobie, co nie rozumiem ich potrzeby. Ale na pewno są tacy, którzy całowaliby po rękach za taką wiedzę :)

Warto tę książkę mieć, by w razie potrzeby sięgnąć i dowiedzieć się jak sobie ułatwić (lub uratować!) życie i pracę.
karierapodkontrola.pl Beata Rzepka, 2013-06-29

Matrioszka Rosja i Jastrząb

Rosja, jej kultura i historia, od dawna inspiruję pisarzy. W ostatnich latach rynek polski został zalany reportażami dotyczącymi naszego największego sąsiada – zaczynając od świetnych opowieści pióra Jacka Hugo-Badera, poprzez odkrywanie Kaukazu oczami Wojciecha Góreckiego a kończąc na tych opisujących absurdy codziennego życia oczami zagranicznych gości(jak „Ruski ekstrem” Borisa Reitschustera, czy „Byłem ziemniaczanym oligarchą” Johna Mole'a). Brakowało jednak pozycji, która całościowo opisywałaby współczesną Rosję – począwszy od historii, poprzez życie codzienne, a kończąc na polityce. Lukę tą próbuję wypełnić dziennikarz, wieloletni mieszkaniec Moskwy Maciej Jastrzębski. I muszę przyznać, że świetnie mu to wychodzi.
Podobno cudzoziemiec Rosję może kochać, albo nienawidzić. Autor pokazuje, że istnieje trzecia droga – pełna sympatii, a jednak potrafiąca mówić otwarcie o rzeczach trudnych i złych. Nie unika on pisania o burzliwej historii czy współczesnej polityce pokazując, że prawda niekoniecznie musi leżeć tam, gdzie nam się wydaje. Nie stygmatyzuje, ani nie idealizuje swoich bohaterów, pokazując ludzi z krwi i kości.

Konstrukcja reportażu ma charakter szkatułkowy(chociaż zastanawiam się czy w tym wypadku nie lepiej byłoby użyć określenia „matrioszkowy”?). Analizując kolejne elementy naszej baby począwszy od wstrząsającego fragmentu dotyczącego nizin społecznych na przykładzie pasażerów jednego z wagonów metra, a kończąc na wielkiej polityce. Gdy zsumujemy te elementy, pojawia się obraz Rosji autora – kraju dziwnego ale na swój sposób uroczego. Kraju w którym przeciętny Rosjanin jest(mimo wszelkich różnic) podobny do przeciętnego Polaka.
Nie jest jednak aż tak różowo. Bolączką książki jest z pewnością brak zdjęć. W wielu miejscach przydałaby się ilustracja! Korzystałem z wersji w formacie mobi, więc ciężko mi powiedzieć czy tak samo jest w „papierze”. Szkoda, ża autor poświęcił tak mało miejsca na opis niesłowiańskich mieszkańców Rosji. Jest świetny fragment o ludowym folklorze i legendach, oraz o religii – ale brakuje mi dopełnienia.
Jeżeli lubicie dobry reportaż, fascynuje Was Rosja, lub podobała Wam się książka „Wałkowanie Ameryki” Marka Wałuskiego(gdyż konstrukcja obu jest podobna) to zdecydowanie powinniście się nią zainteresować. Jeżeli planujecie podróż na wschód – jest to pozycja obowiązkowa.
readaktor.blogspot.ru 2013-06-29

Zakończcie ten kryzys!

Nowa książka Paula Krugmana jest jak on sam: dosadna, przemądrzała i tryskająca polemiczną pasją. Ale dowodzenie, że warto ją czytać, wydaje mi się wobec czytelnika tej kolumny pewnym nietaktem. Bo to jakby przekonywać osobę wierzącą, że powinna wiedzieć, co wymyślił ostatnio papież w Watykanie.

Paul Krugman to od dekady taki właśnie pontdfex maximus zachodniej ekonomii Ma temperament rasowego polemisty wzmacniającego wymowę swoich tez tytułem profesorskim i niekwestionowanymi dokonaniami naukowymi (Nobel w 2008 r.). Jest przy tym trochę jak czołg. Odpala pocisk za pociskiem w cyklicznym felietonie „Sumienie liberała" na łamach „New York Timesa" (i na blo-gu). Siła jego rażenia jest więc ogromna. Krugmana można lubić albo nie, ale trudno zaprzeczyć, że to dziś marka na miarę Miltona Friedmana albo Johna Maynarda Keynesa.

W swoich tekstach Krugman od lat dowodzi że amerykańska (i światowa) gospodarka zmierza w złym kierunku. Konkretnie w kierunku neoliberalnym Jeszcze przed kryzysem krytykował bushowskie obniżki podatków dla najbogatszych. Po krachu w 2008 r. skoncentrował się na walce z obsesją dyscypliny budżetowej, która owładnęła rządy po obu stronach Atlantyku. „Oszczędności tak ale nie w czasie kryzysu" - dowodzi z pasją. Bo jego zdaniem redukowanie wydatków publicznych przynosi efekty odwrotne do zamierzonych. Zamiast rozwiązywać problemy, taka polityka sama stała się problemem. W „Zakończcie ten kryzys!" Krugman raz jeszcze punkt po punkcie wylicza wszystkie swoje argumenty. Pokazuje, że od 2008 r. zachodnie gospodarki nie pracują na pełnych obrotach Dzieje się tak z powodu mechanizmu rządzącego każdą recesją: prywatny biznes stawia na oszczędności i niechętnie podejmuje ryzyko. To sprawia, że kuleje cała gospodarka. Czekanie, aż problemy rozwiążą się same, jest według Krugmana niewybaczalnym błędem. Bo skazuje na wegetację całe pokolenie, które przez wiele lat nie może znaleźć odpowiedniej dla siebie pracy. To nieodpowiedzialne marnowanie zasobów. I tego neokeyne-siści (do których zalicza się sam Krugman) zupełnie nie mogą zrozumieć. Bo przecież ich zdaniem rządy mogłyby wkroczyć do gry i zastąpić (na pewien czas) sektor prywatny w roli silnika ciągnącego całą gospodarkę. A potem, gdy sytuacja wróci do normy, przystąpić do spłacania długu publicznego.

Ekonomiczni konserwatyści takiego stanowiska zaakceptować nie chcą. I właśnie największą wartością książki są te momenty, gdy Krugman boksuje się z racjami zwolenników zaciskania pasa. Mówią oni że wysokie zadłużenie publiczne jest niebezpieczne, bo ogranicza zaufanie rynków finansowych „Nieprawda" - o powiada Krugman. „Nie ma żadnych powodów, by sądzić, że nawet rozbudowany pakiet stymulacyjny skłoniłby inwestorów do rezygnacji z kupowania amerykańskich bonów skarbowych Niewykluczone, że perspektywa szybszego wzrostu gospodarczego wzbudziłaby wręcz większe zaufanie wobec tych obligacji" - argumentuje. Dowodem tego była cena amerykańskich papierów dłużnych w latach 2008-2012. Stany Zjednoczone zadłużały się coraz bardziej, a przeciw nicy krugmanowskiego kursu wieszczyli rychły wzrost oprocentowania obligacji Tymczasem ich cena spadała. Krugman brawurowo rozprawia się również z innymi antykey-nesowskimi straszakami widmem inflacji i przekonaniem, że pakiety stymulacyjne z lat 2008-2009 uznane zostały za nieskuteczne (zdaniem Krugmana były zbyt małe).

Zwolenników dyscypliny budżetowej wysłuchiwanie pancernego Paula doprowadzi pewnie do białej gorączki „Po raz kolejny Krugman argumentuje według zasady: rzućmy monetą - jak wypadnie orzeł, to ja wygrywam, a jak reszka, to ty przegrywasz" - zżymał się, recenzując „Zakończcie ten kryzys!" jeden z neoliberalnych amerykańskich think tanków. I pewnie miał trochę racji bo Krugman to mistrz ustawiania sobie przeciwnika tak, by potem zadać mu cios najbardziej dla publiki efektowny. Ale czy można czynić mu z tego zarzKt Czy nie takich właśnie wyrazistych tez oczekiwać należy od uczestników debaty publicznej.
Dziennik Gazeta Prawna Rafał Woś, 2013-06-28

Zaplanuj swój sukces! Biznesplan na start

„Zaplanuj swój sukces! Biznesplan na start" to oparta na własnych doświadczeniach propozycja Anny Szajkowskiej, która z sukcesem współprowadziła rodzinną firmę i pracowała dla międzynarodowego koncernu paliwowego.

Najważniejsze to mieć pomysł na biznes - podkreśla autorka, pomagając czytelnikowi zamienić idee na konkretne zyski. Punkt pierwszy to czytelny biznesplan, a w nim plan finansowy. Kolejne kroki to ustalenie asortymentu, przedstawienie wachlarza usług i skalkulowanie cen.

Trzeba też zaplanować akcje promocyjne oraz wsłuchać się w opinie potencjalnych klientów. Jeśli to ma być spółka, czas pomyśleć o dobraniu kreatywnych pracowników. No, ale wróćmy do biznesplanu, bo przecież to od niego wszystko się zaczyna...
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-01

Zarządzanie wynikami firmy. Podręcznik menedżera

Zagadnienie pomiaru wyników i zarządzania nimi nie jest procesem, który łatwo zdefiniować i zrozumieć. Bardzo przydatna w tym może być -wydana przez One Press / Helion - książka „Zarządzanie wynikami firmy. Podręcznik menedżera", której przygotowania podjęli się Mike Bourne i Pippa Bourne. To bardzo praktyczna lektura, bo system zarządzania wynikami może nadać firmie nowe tempo rozwoju. Jest tylko jeden warunek - musi zostać poprawnie zaprojektowany i wdrożony.

Ta książka to kompleksowy opis niezbędnych narzędzi. Znajdujemy tu także prezentacje procesów i metod, które decydują o sukcesie menedżera, w tym porady ułatwiające monitorowanie osiąganych wyników, ich ocenę przez zarządzających oraz weryfikację aktualności realizowanej strategii.
POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI .N, 2013-07-01
Sposób płatności