Recenzje
Metoda Pose. Bieganie techniką dr. Romanova
Sięgnąwszy po tę książkę pomyślałam, że to kolejny, amerykański przewodnik po „genialnej” metodzie, która w weekend sprawi, że zaczniesz hasać po najtrudniejszych trasach pokonując życiówki, a na dodatek bez trudu zrzucisz zbędne kilogramy. Jakże się pomyliłam!
Na samym początku tknęło mnie uczucie, że lektura nie będzie charakterystyczna dla stylu zachodniego. Autor jest Rosjaninem. Mknąc przez pierwsze strony nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu poznam tę nową technikę. Czytałam kartka po kartce a tam nadal nic! W pierwszym buncie chciałam przeskoczyć do następnych rozdziałów, po czym mnie olśniło. Dr Romanov przez kilkadziesiąt stron przygotowuje mentalnie nas do zmiany myślenia o tym, jak do tej pory biegaliśmy. Porównuje ten cały układ ruchów do cudownej sztuki, niczym nie odbiegającej od sztuki baletowej, czy grze na fortepianie. Podkreśla, jak ważny jest umysł w całym procesie nauki pokonywania zarówno krótkich, jak i długich dystansów. Sam będąc za oceanem (autor książki mieszka w Stanach Zjednoczonych od 1993r) postawił sobie za cel, że każdego czytelnika potraktuje jak swojego bliskiego podopiecznego, dlatego powoli i cierpliwie wprowadza nas w nowe obszary biegowe, krok po kroku. Dosłownie.
Metoda Pose to nic innego, jak szczegółowy opis tego, jak biegali ludzie dawniej, kiedy to jeszcze nie wymyślono butów „z systemami” oraz jak do dziś biegają mistrzowie Czarnego Lądu. Podkreśla znaczenie minimalizowania zbędnych ruchów, które tylko zużywając nadmiernie energię, spowalniają nas. Uczy nas, jak wykorzystać grawitację do naszych celów, a nie sprzeciwiać się jej. By wprowadzić jego porady w życie, należy tak naprawdę zacząć naukę biegania od początku. W pierwszej kolejności rysunki i ich szczegółowy opis umożliwia nam zapoznanie się z tym, jak mamy ćwiczyć, by wyuczyć swoje ciało i umysł do stawiania nowych kroków. Następnie powoli wprowadzamy wiedzę w czyn, wychodząc w teren. To jednak nie wszystko. Nasz trener globalnie objął kwestię bezkontuzyjnego biegania. Zwrócił uwagę na wagę sprężystości i siły mięsni. Porównał nas, ludzi, do sprawnego geparda, który trwa w pełni gotowości, by w każdej chwili po prostu ruszyć w pogoń, z całą gamą idealnie zgranych, pięknych ruchów. Do każdego zagadnienia dołączył oczywiście przejrzyste zestawy ilustracji, przedstawiające odpowiednie ćwiczenia. Cały rozdział poświęcił również rozciąganiu, jako czemuś, co należy bezwzględnie wpisać do tygodniowego harmonogramu.
Czytając książkę Metoda Pose dr Niicholasa Romanova nie miałam wrażenia, że oto właśnie poznaję nową metodę treningową. Przez cały czas odczuwałam, iż zostaję wprowadzana w arkana wiedzy, którą od zawsze miałam głęboko w podświadomości, a do której nie potrafiłam się dostać. Każda strona podręcznika to opis tego, co wydaje mi się najbardziej naturalne człowiekowi. Genialne jest to, iż autorowi udało się tę wiedzę obrać w bardzo przystępny, a jednocześnie wzniosły ton. Ostatni rozdział prawi o tym, jak ważna jest naprawdę ciężka praca i poświęcenie dla swojego celu, którym jest bieganie przez lata, osiągając wciąż dobre wyniki ciesząc się zdrowiem. To dodaje książce realistyczny i rozsądny wymiar, a nie czczą obietnicę spełnienia wszystkich marzeń. Romanov stworzył lekturę, która przyda się zarówno początkującym, jak i weteranom przecierającym szlaki od lat. Polecam każdemu, jako jedną z obowiązkowych pozycji na półce z literaturą biegową.
Na samym początku tknęło mnie uczucie, że lektura nie będzie charakterystyczna dla stylu zachodniego. Autor jest Rosjaninem. Mknąc przez pierwsze strony nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu poznam tę nową technikę. Czytałam kartka po kartce a tam nadal nic! W pierwszym buncie chciałam przeskoczyć do następnych rozdziałów, po czym mnie olśniło. Dr Romanov przez kilkadziesiąt stron przygotowuje mentalnie nas do zmiany myślenia o tym, jak do tej pory biegaliśmy. Porównuje ten cały układ ruchów do cudownej sztuki, niczym nie odbiegającej od sztuki baletowej, czy grze na fortepianie. Podkreśla, jak ważny jest umysł w całym procesie nauki pokonywania zarówno krótkich, jak i długich dystansów. Sam będąc za oceanem (autor książki mieszka w Stanach Zjednoczonych od 1993r) postawił sobie za cel, że każdego czytelnika potraktuje jak swojego bliskiego podopiecznego, dlatego powoli i cierpliwie wprowadza nas w nowe obszary biegowe, krok po kroku. Dosłownie.
Metoda Pose to nic innego, jak szczegółowy opis tego, jak biegali ludzie dawniej, kiedy to jeszcze nie wymyślono butów „z systemami” oraz jak do dziś biegają mistrzowie Czarnego Lądu. Podkreśla znaczenie minimalizowania zbędnych ruchów, które tylko zużywając nadmiernie energię, spowalniają nas. Uczy nas, jak wykorzystać grawitację do naszych celów, a nie sprzeciwiać się jej. By wprowadzić jego porady w życie, należy tak naprawdę zacząć naukę biegania od początku. W pierwszej kolejności rysunki i ich szczegółowy opis umożliwia nam zapoznanie się z tym, jak mamy ćwiczyć, by wyuczyć swoje ciało i umysł do stawiania nowych kroków. Następnie powoli wprowadzamy wiedzę w czyn, wychodząc w teren. To jednak nie wszystko. Nasz trener globalnie objął kwestię bezkontuzyjnego biegania. Zwrócił uwagę na wagę sprężystości i siły mięsni. Porównał nas, ludzi, do sprawnego geparda, który trwa w pełni gotowości, by w każdej chwili po prostu ruszyć w pogoń, z całą gamą idealnie zgranych, pięknych ruchów. Do każdego zagadnienia dołączył oczywiście przejrzyste zestawy ilustracji, przedstawiające odpowiednie ćwiczenia. Cały rozdział poświęcił również rozciąganiu, jako czemuś, co należy bezwzględnie wpisać do tygodniowego harmonogramu.
Czytając książkę Metoda Pose dr Niicholasa Romanova nie miałam wrażenia, że oto właśnie poznaję nową metodę treningową. Przez cały czas odczuwałam, iż zostaję wprowadzana w arkana wiedzy, którą od zawsze miałam głęboko w podświadomości, a do której nie potrafiłam się dostać. Każda strona podręcznika to opis tego, co wydaje mi się najbardziej naturalne człowiekowi. Genialne jest to, iż autorowi udało się tę wiedzę obrać w bardzo przystępny, a jednocześnie wzniosły ton. Ostatni rozdział prawi o tym, jak ważna jest naprawdę ciężka praca i poświęcenie dla swojego celu, którym jest bieganie przez lata, osiągając wciąż dobre wyniki ciesząc się zdrowiem. To dodaje książce realistyczny i rozsądny wymiar, a nie czczą obietnicę spełnienia wszystkich marzeń. Romanov stworzył lekturę, która przyda się zarówno początkującym, jak i weteranom przecierającym szlaki od lat. Polecam każdemu, jako jedną z obowiązkowych pozycji na półce z literaturą biegową.
kobietkibiegaja.pl Iwona Ludwinek, 2012-06-21
Czytaj dwa razy szybciej!
"Czytaj dwa razy szybciej!" to błyskawiczny kurs szybkiego czytania. Dzięki niemu nie tylko mamy okazję nauczyć się czytać dwa razy szybciej, ale też zapomnieć o dekoncentracji czy zacząć szybciej przyswajać wiadomości. Jest to poradnik napisany przez Pana Marcina Matuszewskiego - twórcę i właściciela Centrum Szkoleniowego Intelektualnie.pl oraz sieci szkół pod tą samą marką.
Jako, że książeczka ma zaledwie 144 strony od razu chwyciłam ją w swoje łapki i zaczęłam przyswajać wiedzę, w końcu jestem otoczona książkami i mam sporo zaległości w czytaniu, więc możliwość czytania dwukrotnie szybszego okazała się dla mnie bardzo atrakcyjna.
Na samym początku mamy test - ile słów na minutę czytamy. Usiadłam wygodnie na kanapie i sprawdziłam. Mój wynik to 187 słów na minutę. Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale chcąc dowiedzieć się, czy książka rzeczywiście mi pomoże, musiałam to sprawdzić.
Następnie przechodzimy do ćwiczeń poprawiających szybkość czytania. Są to ćwiczenia poszerzające pole naszego widzenia. Przyznam szczerze, że czym dalej w las, tym więcej miałam problemów, bo mój wzrok peryferyjny nie działał tak dobrze jak sądziłam, ale czym więcej ćwiczeń wykonałam, tym szło mi lepiej. Kolejną częścią są również ćwiczenia, jednak określone przez autora jako "hardkor". Niektóre rzeczywiście takie były i sprawiły mi dużo problemów, ale niektóre okazały się przyjemniejsze niż te wcześniej.
W "prezencie", o którym jest mowa w dalszej części książki, możemy z podanej strony pobrać rytm, z którym mamy ćwiczyć czytanie. Na początku jest on dość wolny i bez problemu czytałam kolejne linijki tekstu, jednak stawał się on coraz szybszy i pod koniec zdecydowanie nie nadążałam! Jestem jednak pewna, że wszystko jest do wyćwiczenia!
Ostatnią częścią książki jest test. Kolejny tekst, przy którym możemy sprawdzić jak szybko tym razem czytamy. Zdziwiłam się, że to JUŻ i po tak krótkiej lekturze miałabym nagle czytać szybciej. I to dwa razy! Przecież to nie możliwe, ale postanowiłam spróbować. Końcowy wynik mnie zaskoczył - 322 słowa na minutę! Okazało się, że nie czytam o 100% szybciej, ale o 58% już tak! Myślę, że to świetny wynik po tak krótkim czasie pracy z przedstawionymi zadaniami. Przyznam się też bez bicia, że nie przerobiłam też wszystkich zadań od A do Z. Mam zamiar nadal pracować z tą książką, ćwiczyć widzenie peryferyjne i sprawdzić swój wynik np. za tydzień i miesiąc. Jestem ciekawa jak mi pójdzie - jeżeli wy też mogę dać znać! :)
Jako, że książeczka ma zaledwie 144 strony od razu chwyciłam ją w swoje łapki i zaczęłam przyswajać wiedzę, w końcu jestem otoczona książkami i mam sporo zaległości w czytaniu, więc możliwość czytania dwukrotnie szybszego okazała się dla mnie bardzo atrakcyjna.
Na samym początku mamy test - ile słów na minutę czytamy. Usiadłam wygodnie na kanapie i sprawdziłam. Mój wynik to 187 słów na minutę. Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale chcąc dowiedzieć się, czy książka rzeczywiście mi pomoże, musiałam to sprawdzić.
Następnie przechodzimy do ćwiczeń poprawiających szybkość czytania. Są to ćwiczenia poszerzające pole naszego widzenia. Przyznam szczerze, że czym dalej w las, tym więcej miałam problemów, bo mój wzrok peryferyjny nie działał tak dobrze jak sądziłam, ale czym więcej ćwiczeń wykonałam, tym szło mi lepiej. Kolejną częścią są również ćwiczenia, jednak określone przez autora jako "hardkor". Niektóre rzeczywiście takie były i sprawiły mi dużo problemów, ale niektóre okazały się przyjemniejsze niż te wcześniej.
W "prezencie", o którym jest mowa w dalszej części książki, możemy z podanej strony pobrać rytm, z którym mamy ćwiczyć czytanie. Na początku jest on dość wolny i bez problemu czytałam kolejne linijki tekstu, jednak stawał się on coraz szybszy i pod koniec zdecydowanie nie nadążałam! Jestem jednak pewna, że wszystko jest do wyćwiczenia!
Ostatnią częścią książki jest test. Kolejny tekst, przy którym możemy sprawdzić jak szybko tym razem czytamy. Zdziwiłam się, że to JUŻ i po tak krótkiej lekturze miałabym nagle czytać szybciej. I to dwa razy! Przecież to nie możliwe, ale postanowiłam spróbować. Końcowy wynik mnie zaskoczył - 322 słowa na minutę! Okazało się, że nie czytam o 100% szybciej, ale o 58% już tak! Myślę, że to świetny wynik po tak krótkim czasie pracy z przedstawionymi zadaniami. Przyznam się też bez bicia, że nie przerobiłam też wszystkich zadań od A do Z. Mam zamiar nadal pracować z tą książką, ćwiczyć widzenie peryferyjne i sprawdzić swój wynik np. za tydzień i miesiąc. Jestem ciekawa jak mi pójdzie - jeżeli wy też mogę dać znać! :)
Wredotek.pl Paulaaaa, 2012-06-18
Mapy Myśli. Dowiedz się, jak zwiększyć efektywność pracy, i poznaj język swojego umysłu
"Mapy myśli" to książka napisana przez Marcina Matuszewskiego - twórcę i właściciela Centrum Szkoleniowego Intelektualnie.pl oraz Radosława Lasko - praktyka i entuzjastę technik szybkiej nauki. Panowie przede wszystkim stworzyli pozycję, aby nauczyć nas tworzyć mapy myśli, ale też szybciej i łatwiej zapamiętywać nowe informacje oraz zwiększyć naszą zdolność do twórczego myślenia.
Ten krótki poradnik składa się z dwóch części. Pierwsza przedstawia teorię: co to są mapy myśli, jak działają, po co mielibyśmy je tworzyć, kiedy można z nich korzystać itp. Czyli wszystko co powinniśmy wiedzieć o naszych sposobach nauki i co mogą zmienić MM. Część druga to czysta praktyka. Autorzy krok po kroku pokazują nam jak tworzyć mapę myśli, jakie stosować sztuczki by nasza MM była dla nas i naszego mózgu bardziej atrakcyjna.
Ja o MM słyszałam już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy ich nie stosowałam. Nie chodziło o fakt, że nie spodobała mi się ta metoda nauki, czy nie działała na mnie, ale po prostu nie potrafiłam z niej korzystać. Próbowałam już kilka razy, ale za każdym traciłam motywację, bo nie wiedziałam co rysować, jak rysować i co to tak naprawdę mi da. Moje tak naprawdę nieudolne mapy myśli nadal wiszą na tablicy korkowej nad łóżkiem, ale nigdy do nich nie wróciłam.
Po lekturze tej książki zrozumiałam w czym leży problem i dlaczego uznałam tą metodę za złą. Po prostu źle z niej korzystałam. Co prawda narysowanie takiej MM to nie jest jakaś wielka filozofia i każdy z nas może to zrobić, ale myślę, że warto o tym trochę poczytać, poznać różne metody ich rysowania i krok po kroku zobaczyć jak powstaje jakakolwiek MM - i właśnie ta pozycja nam to umożliwia.
Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej pozycji wszystko sobie ułożyłam, wiem co i jak i zyskałam nowe pokłady motywacji. Tym razem do rysowania MM przysiądę z o wiele większym entuzjazmem i mam nadzieję, że mapy wspomogą mnie w moich projektach nauki języków w rok i nie tylko ;)
Ten krótki poradnik składa się z dwóch części. Pierwsza przedstawia teorię: co to są mapy myśli, jak działają, po co mielibyśmy je tworzyć, kiedy można z nich korzystać itp. Czyli wszystko co powinniśmy wiedzieć o naszych sposobach nauki i co mogą zmienić MM. Część druga to czysta praktyka. Autorzy krok po kroku pokazują nam jak tworzyć mapę myśli, jakie stosować sztuczki by nasza MM była dla nas i naszego mózgu bardziej atrakcyjna.
Ja o MM słyszałam już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy ich nie stosowałam. Nie chodziło o fakt, że nie spodobała mi się ta metoda nauki, czy nie działała na mnie, ale po prostu nie potrafiłam z niej korzystać. Próbowałam już kilka razy, ale za każdym traciłam motywację, bo nie wiedziałam co rysować, jak rysować i co to tak naprawdę mi da. Moje tak naprawdę nieudolne mapy myśli nadal wiszą na tablicy korkowej nad łóżkiem, ale nigdy do nich nie wróciłam.
Po lekturze tej książki zrozumiałam w czym leży problem i dlaczego uznałam tą metodę za złą. Po prostu źle z niej korzystałam. Co prawda narysowanie takiej MM to nie jest jakaś wielka filozofia i każdy z nas może to zrobić, ale myślę, że warto o tym trochę poczytać, poznać różne metody ich rysowania i krok po kroku zobaczyć jak powstaje jakakolwiek MM - i właśnie ta pozycja nam to umożliwia.
Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej pozycji wszystko sobie ułożyłam, wiem co i jak i zyskałam nowe pokłady motywacji. Tym razem do rysowania MM przysiądę z o wiele większym entuzjazmem i mam nadzieję, że mapy wspomogą mnie w moich projektach nauki języków w rok i nie tylko ;)
Wredotek.pl Paulaaaa, 2012-06-25
Pamięć absolutna. Jak radzić sobie z zapominaniem i podkręcić możliwości umysłu
Żyjemy w erze szybkiej wymiany informacji. Zwiększenie sprawności zapamiętywanie staje się koniecznością. Badania naukowe potwierdzają tezę, że każdy z nas dysponuje niewiarygodną pamięcią. Tyle że nie w pełni wykorzystujemy potencjał drzemiący w naszym mózgu. Nauka technik pamięciowych (mnemotechnika) wyzwala ten potencjał, ułatwiając proces zapamiętywania i odtwarzania.
Dlaczego większości z nas łatwiej przychodzi zapamiętanie twarzy, a nie imion? Co by było, gdyby można było zamienić imię spotkanej osoby na obraz? Jednym z podstawowych zagadnień, na którym bazują techniki, jest fakt, że ludzki umysł najlepiej zapamiętuje obrazy. Kluczem do zapamiętywania są skojarzenia, wizualizacje.
Książka zawiera najważniejsze metody i strategie służące maksymalizacji sprawności zapamiętywania. Kluczowym zagadnieniom towarzyszą rysunki, które obrazują prezentowaną treść. W książce znajdziemy wiele ćwiczeń, które uzupełniają wiedzę, pozwalając czytelników zawędrować na szczyt swojej pamięci. To praktyczny poradnik, który zapewnia szybką pomoc w rozwoju umiejętności koncentracji, zapamiętywania i odtwarzania.
Po przeczytaniu poradnika każdy z nas będzie potrafił umiejętnie posługiwać się technikami i już nigdy nie wypowie zdania: „Wiem, że kiedyś się spotkaliśmy, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie twojego imienia”.
Dlaczego większości z nas łatwiej przychodzi zapamiętanie twarzy, a nie imion? Co by było, gdyby można było zamienić imię spotkanej osoby na obraz? Jednym z podstawowych zagadnień, na którym bazują techniki, jest fakt, że ludzki umysł najlepiej zapamiętuje obrazy. Kluczem do zapamiętywania są skojarzenia, wizualizacje.
Książka zawiera najważniejsze metody i strategie służące maksymalizacji sprawności zapamiętywania. Kluczowym zagadnieniom towarzyszą rysunki, które obrazują prezentowaną treść. W książce znajdziemy wiele ćwiczeń, które uzupełniają wiedzę, pozwalając czytelników zawędrować na szczyt swojej pamięci. To praktyczny poradnik, który zapewnia szybką pomoc w rozwoju umiejętności koncentracji, zapamiętywania i odtwarzania.
Po przeczytaniu poradnika każdy z nas będzie potrafił umiejętnie posługiwać się technikami i już nigdy nie wypowie zdania: „Wiem, że kiedyś się spotkaliśmy, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie twojego imienia”.
psychologia-spoleczna.pl Katarzyna Maruszewska, 2012-06-14
Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności
¨Większość z nas została wychowana w przekonaniu, że talent istnieje. Że to dar, który przyniosła nam ewolucja, czy jakaś siła z zaświatów, odpowiadająca za natchnienie i umiejętności. [...] A co, jeśli coś takiego jak 'talent' nie istnieje?" Jeżeli chodzi o mnie to nie załamałabym się, bo uważam, że ja nie mam żadnego talentu. Dzięki takiemu stwierdzeniu podniósłby się mój poziom motywacji, bo oznacza to, że i tak mogę osiągnąć wszystko o czym marzę.
Książka powstała po to, by udowodnić nam, że talent jest mitem, że są w nas możliwości, po które musimy tylko sięgnąć. Dzięki tej pozycji dowiemy się co to jest ćwiczenie celowe i jak je wprowadzić do naszego 'treningu' oraz jak zaplanować ćwiczenia, żeby zostać mistrzem w wybranej przez nas dziedzinie.
Książka podzielona jest na 8 rozdziałów. Poświęcone są one zarówno mitowi jakim jest talent, cechom celowego ćwiczenia, pułapkom w drodze do mistrzostwa jak i ewolucji metod nauki. Pan Artur na każdej stronie stara się nam udowodnić, że talent nie istnieje i rzeczywiście używa do tego wielu różnorodnych przykładów. Jeżeli chodzi o mnie - zostałam przekonana! Wiem, że mogę zrobić wszystko co tylko będę chciała. Ale skoro "talent nie istnieje" to jak? Odpowiedź jest prosta: Zasada 10 000 godzin! Odpowiedź niby prosta, ale dojście do mistrzostwa w danej dziedzinie niestety już takie nie jest.
Myślę, że na szczególną uwagę zasługuje również okładka! Po prostu się w niej zakochałam. Przepiękny niebieski kolor wprost mnie do niej przyciągnął i niemal siłą zmusił do zgłębienia tajemnicy celowego ćwiczenia i zasady 10 000 godzin ;)
Ogólne wrażenia? Zagadnienie ciekawe, ale myślę, że nie skorzystam zarówno z wszystkich punktów celowego ćwiczenia jak i zasady 10 000 godzin. Dlaczego? Nie muszę zostawać mistrzem w dziedzinach, które mnie interesują. Jednak wiele wskazówek i ćwiczeń w książce jest na tyle ciekawych i motywujących, że na pewno o nich nie zapomnę i będę do nich wracać.
Książka powstała po to, by udowodnić nam, że talent jest mitem, że są w nas możliwości, po które musimy tylko sięgnąć. Dzięki tej pozycji dowiemy się co to jest ćwiczenie celowe i jak je wprowadzić do naszego 'treningu' oraz jak zaplanować ćwiczenia, żeby zostać mistrzem w wybranej przez nas dziedzinie.
Książka podzielona jest na 8 rozdziałów. Poświęcone są one zarówno mitowi jakim jest talent, cechom celowego ćwiczenia, pułapkom w drodze do mistrzostwa jak i ewolucji metod nauki. Pan Artur na każdej stronie stara się nam udowodnić, że talent nie istnieje i rzeczywiście używa do tego wielu różnorodnych przykładów. Jeżeli chodzi o mnie - zostałam przekonana! Wiem, że mogę zrobić wszystko co tylko będę chciała. Ale skoro "talent nie istnieje" to jak? Odpowiedź jest prosta: Zasada 10 000 godzin! Odpowiedź niby prosta, ale dojście do mistrzostwa w danej dziedzinie niestety już takie nie jest.
Myślę, że na szczególną uwagę zasługuje również okładka! Po prostu się w niej zakochałam. Przepiękny niebieski kolor wprost mnie do niej przyciągnął i niemal siłą zmusił do zgłębienia tajemnicy celowego ćwiczenia i zasady 10 000 godzin ;)
Ogólne wrażenia? Zagadnienie ciekawe, ale myślę, że nie skorzystam zarówno z wszystkich punktów celowego ćwiczenia jak i zasady 10 000 godzin. Dlaczego? Nie muszę zostawać mistrzem w dziedzinach, które mnie interesują. Jednak wiele wskazówek i ćwiczeń w książce jest na tyle ciekawych i motywujących, że na pewno o nich nie zapomnę i będę do nich wracać.
Wredotek.pl Paulaaaa, 2012-06-23