ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Lifehacker. Jak żyć i pracować z głową. Wydanie III

Niedawno w moje ręce trafiła książka „Lifehacker. Jak żyć i pracować z głową„. Zbiegło się to z momentem w moim życiu, gdy zwyczajnie przestałem, jak to się mówi, „wszystko ogarniać”. Dużo projektów wokoło spowodowało, że doba skróciła się do przynajmniej 4 godzin… Zacząłem zastanawiać się nad różnymi rozwiązaniami. Zacząłem używać różnych programów podnoszących produktywność. Zacząłem wdrażać GTD. Zapisałem się na korepetycje do Michała Śliwińskiego, twórcy Nozbe.com;-)

Wszystko fajnie, ale ja nie jestem typem człowieka, który aż tak bardzo potrafi się zorganizować. Nie potrafię narzucić sobie takiego „hardcore’owego” reżimu. Trudno.

„Lifehacker…” pojawił się u mnie w odpowiednim momencie. Myślałem, że będzie to kolejna nudna pozycja pokazująca w ciężki sposób jakąś kolejną teorię i sposób na jej wprowadzenie w życie. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem spis treści. Okazało się, że znalazłem rozwiązanie dla siebie. W sposób nienachalny, przystępnie napisany (dobrze przetłumaczony i zlokalizowany do naszych, polskich realiów) można stworzyć poradnik, którego nie musimy czytać od deski do deski, po kolei. Możemy wybierać sobie poszczególne fragmenty i wprowadzać je w życie. Rozwiązania są podane w logiczny i prosty sposób, „na tacy”. Możemy się do nich dostosować lub nie – zależy to od nas. Na pewno będą inspirujące. Wiele z porad wydaje się banalnych, ale uwierzcie – najciemniej jest pod latarnią. Dopóki ktoś nam tego nie zwerbalizuje, to nie dostrzegamy problemu.

Każda z porad jest napisana krótko, w żołnierskich słowach. Esencja. W sumie nie ma przecież potrzeby rozwlekać się. Co najważniejsze oczywiście dla nas, macuserów, znajdziemy tutaj rozwiązania, które będziemy mogli zastosować w naszym makowym „workflow” – przydatne tricki systemowe, programy i filozofia.

Jeśli szukacie wyjścia z sytuacji w jakiej znaleźliście się i zauważacie, że problem leży w Waszej produktywności, a nie chcecie od razu rzucać się na głęboką wodę z kompleksowym GTD, to polecam Wam „Lifehackera”. Na pewno usystematyzujecie sobie swoje sprawy i będziecie mieli punkt wyjścia do przedsięwzięcia następnych kroków. Ja czuję, że mi pomogło…przynajmniej trochę…i nie psujcie mi tego wrażenia;-)
imagazine.pl Dominik Łada, 2012-07-19

Bogać się! Dziesięć przykazań zarabiania pieniędzy. Wydanie II

Podtytuł „Dziesięć przykazań zarabiania pieniędzy" tylko trochę wyjaśnia, o czym będzie ta książka. Właściwie - nie „dziesięć przykazań" tylko „dziesięć oświadczeń" - bo tak jest w Torze i w ortodoksyjnym judaizmie. Autor: rabin, biznesmen, konsultant marketingu, wprowadza nas w reguły świata biznesu obecne w Torze.

Czy wiecie, że dobre było siedem uczynków Stwórcy A co było dobre potem - otóż ósmym dobrem było... złoto! Stąd tez operacje finansowe, powstanie pieniądza i obrót gotówki (bądź innych instrumentów finansowych) ma wymiar duchowy, a nie materialny (jak mogliby sądzić wulgarni marksiści). Uzasadnienie tego „etycznego kapitalizmu" wyczytać można z Biblii, zaś precyzyjne formuły znajdują się w Talmudzie. Nawiasem mówiąc przy odwołaniu do traktatów talmudycznych rabbi pisze: „jak podają ponad 2000 lat temu". Dotychczas bytem przekonany, ze Talmud powstał po Chrystusie, po zburzeniu świątynii - w III (t. jerozolimski) i V wieku (t. babiloński), ale jak w starym dowcipie: Tora była wcześniej nim powstał świat i Bóg tworząc świat miał ją w swoim umyśle.

Jedna z perełek tej książki wyjaśnia, jak tradycja żydowska pomaga wytłumaczyć, dlaczego ateizm i biznes nie są naturalnymi sojusznikami: „coś tak prawdziwie duchowego jak handel po prostu nie może współistnieć z socjalizmem. Zdeklarowany ateista wie, że aby być wiernym swojemu credo, musi odrzucić ideę wolnego rynku ze względu na zawarty w nim potencjał niepohamowanego rozwoju człowieka". Jest to tylko jeden z trzech aspektów związku pomiędzy Bogiem a rynkiem - ukazanego w tradycji żydowskiej, zachęca jednak do lektury nie tylko biznesmenów!
Magazyn Literacki Książki PCC, 2012-05-01

Homo corporaticus, czyli przewodnik przetrwania w korporacji

Powody, dla których ludzie chcą pracować w korporacji, są różne. Niektórzy lubią czuć za sobą siłę dużej firmy. Inni pracują tam dla dobrych zarobków i służbowego samochodu. Niektórym tak po prostu wyszło... Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Ważne jest to, że pracuje się w korporacji i trzeba z tym żyć. Jako duit. Duitto pracownik, który wykazuje stosunek uniżenie poddańczy wobec korporacji. Słowo pochodzi od angielskiego „do it", czyli „zrób to". To duici odwalają całą brudną robotę, a w podziękowaniu nie dostają nawet uścisku ręki prezesa. Dają się wykorzystywać przez tych, co lubią od czasu do czasu pogrzać się na jachcie w trakcie jakiegoś służbowego wyjazdu na Karaiby. Jednak nie trzeba porzucać dotychczasowej pracy, żeby poprawić swój los. Wystarczy nauczyć się sprawnie pływać po powierzchni firmowej zupy. Dzięki tej książce Czytelnik dowie się, co zrobić, by nie stać się duitem. Będzie mógł wziąć udział w korporacyjnej ceremonii i opanować taktykę człowieka sukcesu.
Personel Plus 2012-07-01

Maraton. Trening metodą Gallowaya

Książka „Maraton. Trening metodą Gallowaya” autorstwa Jeffa Gallowaya jest drugą pozycją tego autora, którą miałam okazję przeczytać. O ile pierwszą książkę („Bieganie metodą Gallowaya”) czytałam od deski do deski z dużym zainteresowaniem, o tyle ta druga książka okazała się dla mnie mniej ciekawa. Jednak wcale nie dlatego, że nie jest interesująca! Po prostu jest to lektura przede wszystkim dla początkujących. Autor w bardzo przejrzysty sposób przekazuje podstawowe informacje dotyczące przygotowań do maratonu. Mimo, że w dalszej części książki znajdują się plany treningowe dla osób na różnym poziomie zaawansowania treningowego, podczas lektury książki nie można oprzeć się wrażeniu, że autor zwraca się głównie do tych osób, które planują pokonać dystans maratonu po raz pierwszy.

Jeśli ktoś jest zapalonym biegaczem/biegaczką z kilkuletnim doświadczeniem to raczej wątpliwe żeby znalazł w tej książce mnóstwo cennych porad. Przede wszystkim z doświadczenia wiem, że nas - amatorów z doświadczeniem biegowym bardzo trudno jest przekonać do maszerowania...

Co innego jeśli chodzi o biegaczy początkujących. Uważam, że „Maraton. Trening metodą Gallowaya” jest lekturą wręcz znakomitą dla osób, które:

- Bardzo by chciały zacząć biegać, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać, bo bieganie wydaje im się bardzo ciężkie…
- Marzą o tym, aby przebiec maraton, ale przeraża ich większość planów treningowych.
- Biegają już od jakiegoś czasu, ale borykają się z kontuzjami i szukają alternatywnego rozwiązania dla siebie.

Co znajdziemy w książce:

Opis metody Gallowaya. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi to na pewno zainteresuje go ta część opracowania. Autor bardzo szczegółowo informuje czytelnika o tym jak biegać tą metodą oraz w jakim tempie to robić. Tutaj jednak mała uwaga – nie do końca wiem dlaczego tą ostatnią informację Galloway przekazuje nam tyle razy. Czy chodzi o to, abyśmy na pewno zapamiętali i nie próbowali biec zbyt szybko? Dla mnie to jednak trochę przesada… naprawdę rozumiem język pisany!

Opis treningu kluczowego jakim jest bieg długi. Tutaj bardziej zaawansowanych biegaczy może zaskoczyć (i zainteresować) propozycja treningowa Gallowaya polegająca na pokonywaniu podczas treningów dystansu maratońskiego – 42km. Większość popularnych planów treningowych na najdłuższy treningowy bieg wyznacza dystans 30-32km...

W kolejnych rozdziałach książki Galloway opisuje kwestie związane z prawidłową postawą podczas biegania i ćwiczeniach uzupełniających. Znajdziemy tu również plany treningowe zakładające ukończenie maratonu w różnym czasie.

Informacje dotyczące motywacji, przygotowań psychicznych etc. Ten rozdział uważam za szczególnie przydatny i to nie tylko dla przyszłych maratończyków, ale wszystkich osób, które zaczynają, lub niedawno zaczęły przygodę z bieganiem. Autor opisuje jak się zmotywować do codziennego biegania i jak nie stracić tej motywacji po drodze.

Znajdziemy porady dla początkujących dotyczace samego przygotowania przedstartowego, a także sposoby na psychologiczne przygotowanie się i przetrwanie maratonu. Napisane z amerykańskim rozmachem dziesiątki afirmacyjnych zdań niejednej osobie mogą się przydać w radzeniu sobie z obciążeniem.

W dalszych rozdziałach mamy bardzo praktyczne porady na sam start (znów dla początkujących) oraz zalecenia postartowe dotyczące regeneracji i powrotu do regularnych treningów po przekroczeniu mety maratonu. Znajdziemy też trochę informacji dla bardziej doświadczonych biegaczy. Jest tutaj opis treningów szybkościowych oraz podbiegów wraz z informacja o tym jak wpływają one na formę.

Kilka rozdziałów książki poświęconych jest diecie. Autor pisze o wpływie odżywiania na bieganie oraz… motywację do biegania, przekazuje również fachowe informacje o poszczególnych składnikach zbilansowanej diety. W książce znajdziemy również informacje dotyczące metabolizmu oraz spalania tkanki tłuszczowej. Galloway podaje też proste sposoby na utratę wagi bez stosowania restrykcyjnych diet, a także sposób odżywiania przed samym maratonem i w jego trakcie.

Jeden z rozdziałów końcowych poświęcony jest treningowi biegaczy po 40, 50 i 60 roku życia. Galloway oprócz wspomnienia o istotnych zmianach, które następują u biegaczy wraz z wiekiem, zaznacza również jakie korzyści zdrowotne przynosi bieganie.

Znajdziemy również krótki rozdział poświęcony technice… oddychania jak również informacje praktyczne dotyczące biegania podczas mroźnych dni oraz podczas upałów. To również informacje przeznaczone raczej dla początkujących biegaczy. Trudno mi bowiem wyobrazić sobie doświadczoną biegaczkę, która nie wie jak się ubrać na bieganie…

Ostatnie rozdziały książki informują nas o doborze butów do biegania oraz zaletach biegania z pulsometrem.

Podsumowując, „Maraton. Trening metodą Gallowaya” to pozycja kompleksowo opisująca trening biegowy do maratonu i inne aspekty związane z bieganiem w ogóle. Jest to książka, która na pewno pomoże podjąć decyzję o rozpoczęciu przygotowań do pierwszego maratonu, i która z całą pewnością natchnie czytelnika wiarą w to, że jest w stanie ten maraton ukończyć.
kobietkibiegaja.pl Katarzyna Żbikowska-Jusis, 2012-07-09

Nadgodziny są do bani! Pracuj dla efektu, a nie dla idei

Mimo że pracujemy w erze informacji i mobilnych technologii, współczesne środowisko pracy sprawia, iż marnujemy czas i energię, a na dodatek przyczynia się do pogorszenia stanu naszego zdrowia. Najwyższa pora, by nasze miejsce pracy zmieniło się radykalnie! Trzeba pozwolić pracownikom wykonywać swoje zadania w najbardziej optymalnym dla nich czasie i sprzyjającej skupieniu przestrzeni! Aby w tym pomóc, autorki proponują program ROWE (Results-Only Work Erwironment}, czyli środowisko pracy skoncentrowane tylko na wynikach. W ROWE to pracownik kontroluje, kiedy, gdzie i jak długo pracuje. To, jak spędza czas, zależy tylko od niego - wystarczy, że realizuje wyznaczone cele i zadania. Osoby pracujące zgodnie z koncepcją ROWE są bardziej produktywne, mają lepsze pomysły i są bardziej zaangażowane. To nie idealistyczna teoria, to system wielokrotnie przetestowany w praktyce. System, który działa!
Personel Plus 2012-07-01
Sposób płatności