Recenzje
Piękny umysł nie ma wieku. Łamigłówki dla seniorów
Każdy z nas, niezależnie od wieku, powinien pogimnastykować swój mózg. Dzięki temu na dłużej pozostanie on młody i pozwoli nam logicznie myśleć.
Pozycja – „Piękny umysł nie ma wieku. Łamigłówki dla seniorów i nie tylko” zawiera wiele ciekawych zadań dotyczących elementów związanych z matematyką, językiem polskim, ale przede wszystkim logicznym myśleniem. Jest bogata zarówno w wykreślanki wyrazowe, jak i związki frazeologiczne czy równania matematyczne. Będziemy proszeni o ułożenie wyrazów z liter słowa czy wymienienie wszystkich rzeczy, które powinny być w danym pomieszczeniu, na przykład pokoju. Trzeba będzie również podkreślić figury geometryczne, pododawać, poodejmować i pomnożyć liczby i zająć się anagramami. Wraz z kolejnymi stronami pozycji zwiększa się trudność wykonywanych zadań.
W książce dostępne są rozwiązania wszystkich zadań, więc w bardzo prosty sposób możemy sprawdzić swoją wiedzę.
Polecam ją zarówno seniorom jak i młodszym osobom, wszystkim tym, którzy lubią łamigłówki, na pewno będą się dobrze bawić, poprawi się ich pamięć i koncentracja. Książka jest w bardzo przystępny sposób napisana, polecania są jasno sformułowane oraz czcionka jest odpowiednio duża. „Piękny umysł nie ma wieku. Łamigłówki dla seniorów i nie tylko” bardzo wciąga czytelnika, łamigłówki można rozwiązywać zarówno jadąc autobusem, będąc na wakacjach jak i w jesienne pochmurne wieczory, są idealne, gdy się nudzimy. Pozycja jest połączeniem rzeczy przyjemnych i pożytecznych.
Pozycja – „Piękny umysł nie ma wieku. Łamigłówki dla seniorów i nie tylko” zawiera wiele ciekawych zadań dotyczących elementów związanych z matematyką, językiem polskim, ale przede wszystkim logicznym myśleniem. Jest bogata zarówno w wykreślanki wyrazowe, jak i związki frazeologiczne czy równania matematyczne. Będziemy proszeni o ułożenie wyrazów z liter słowa czy wymienienie wszystkich rzeczy, które powinny być w danym pomieszczeniu, na przykład pokoju. Trzeba będzie również podkreślić figury geometryczne, pododawać, poodejmować i pomnożyć liczby i zająć się anagramami. Wraz z kolejnymi stronami pozycji zwiększa się trudność wykonywanych zadań.
W książce dostępne są rozwiązania wszystkich zadań, więc w bardzo prosty sposób możemy sprawdzić swoją wiedzę.
Polecam ją zarówno seniorom jak i młodszym osobom, wszystkim tym, którzy lubią łamigłówki, na pewno będą się dobrze bawić, poprawi się ich pamięć i koncentracja. Książka jest w bardzo przystępny sposób napisana, polecania są jasno sformułowane oraz czcionka jest odpowiednio duża. „Piękny umysł nie ma wieku. Łamigłówki dla seniorów i nie tylko” bardzo wciąga czytelnika, łamigłówki można rozwiązywać zarówno jadąc autobusem, będąc na wakacjach jak i w jesienne pochmurne wieczory, są idealne, gdy się nudzimy. Pozycja jest połączeniem rzeczy przyjemnych i pożytecznych.
dlaLejdis.pl Agnieszka Krakowiak; 2015-11-10
Krym: miłość i nienawiść
Konflikt na Ukrainie wciąż trwa i dziś już niewielu z nas rozumie o co tam się tak naprawdę walczy. A z pewnością nie wiedzą tego mieszkańcy, którzy musieli opuścić swoje domy, spakować manatki i uciekać nie wiadomo dokąd i nie do końca wiadomo przed czym. Czy Ukraina jest towarem, który Zachód i Rosja próbują wyrwać sobie z rąk? Czy stała się kwestią honoru i dlatego żadna ze stron nie może lub nie chce się z niej wycofać?
Nie wiadomo. Natomiast wiadomo, że jest tam ciężko. W mediach co i rusz możemy oglądać reportaże pełne łez biednych ludzi, niemających w tej chwili niczego i pozostawionych samym sobie. Lub ukraińskich żołnierzy, pokazujących swoje prycze położone pod zbombardowanymi mostami i opowiadających o walce, którą toczą z separatystami. I choć głównym celem tych obrazków jest wzruszenie polskiego widza i zwiększenie oglądalności, dzięki tym wideopocztówkom (bo przecież nic nie sprzedaje się lepiej niż ludzkie cierpienie. Pocztówki z wojny, czy to nie najchodliwszy z chodliwych tematów?) możemy się mniej więcej zorientować, jaka panuje tam sytuacja. A o Krymie nie wiemy już nic.
Bo Krymem świat przestał się interesować w momencie, w którym Władimir Putin podpisał akt inkorporacji półwyspu do Federacji Rosyjskiej. W studiach telewizyjnych mądre głowy podebatowały nad tym, czy Putin zamierza odbudowywać Związek Radziecki, czy ma schizofrenię i ilu ma sobowtórów; Google szybciutko zmieniło mapę Rosji, co wywołało serię wpisów w społecznościówkach; serwisy internetowe prześcigały się w publikowaniu analiz sytuacji międzynarodowej, regularnie przeplatając je galeriami memów (bo ileż można czytać smuty, statystyki muszą się zgadzać, a nic się nie klika lepiej niż memy); dzienniki zaczęły ogrywać temat zastanawianiem się, czy Polska będzie kolejna i co robić na wypadek wojny (wyjeżdżać? dokąd? walczyć? jak? po co?). A później zapadła cisza.
I o tej ciszy między innymi traktuje książka Krym: Miłość i nienawiść Macieja Jastrzębskiego.
Maciej Jastrzębski jest dziennikarzem Polskiego Radia, autorem dwóch innych książek: o Rosji i o Gruzji. Wschodnie regiony przemierza od wielu lat, szukając odpowiedzi na nurtujące go pytania. Tym razem udał się na Krym, by dowiedzieć się, co się dzieje z mieszkańcami półwyspu po włączeniu go do Rosji. Nie spodziewał się tego, co usłyszał, tak jak i nie spodziewa się tego czytelnik.
W tej książce najbardziej podobało mi się barwne tło. Pierwszoplanowa opowieść o spotkaniu Ukrainki i Rosjanina, jest tutaj tylko pretekstem do opowiedzenia o sytuacji na Krymie. I całe szczęście! Nie ma nic gorszego niż romans, zresztą one nas w tym serwisie nie interesują :) Po pierwszych stronach bałam się, że o tym będzie ta książka, ale na szczęście dalej było już lepiej. Jastrzębski sugestywnie nakreślił obraz sytuacji na Krymie, a wątki o Tatarach, opuszczających swoje domy są naprawdę dobrze napisane. To one właśnie zainteresowały mnie najbardziej, myślę, że nawet poszukam czegoś więcej na ten temat.
wokolfaktu.pl Katarzyna Stańczyk
Krym: miłość i nienawiść
Wszystkie oblicza wojny ("Krym: miłość i nienawiść" Macieja Jastrzębskiego)
Krym: miłość i nienawiść to bardzo potrzebna książka.
Maciej Jastrzębski krok po kroku, przypomina wydarzenia, które doprowadziły do zajęcia Krymu przez Rosjan, a następnie do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. Czytelnik otrzymuje w całości historię, którą w ostatnich latach na bieżąco w odcinkach relacjonowały wszystkie media począwszy od pojawienia się na Krymie zielonych ludzików, przez referendum, następnie walki w Doniecku i Ługańsku aż po zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych, wreszcie wprowadzenie sankcji wobec Rosji i zastrzelenie w Moskwie opozycjonisty Borysa Niemcowa. To oczywiście dobrze znane fakty, ale połączone w całość i uzupełnione o historie ludzkich dramatów, na które nie ma miejsca w prime time telewizyjnych wiadomości rzucają nowe światło na utrwalony obraz sytuacji na Krymie i na wschodzie Ukrainy.
Obraz ten kontrastuje z romantyczną historią Krymu, którą autor również pokrótce opisuje: przywołuje związane z półwyspem legendy, wspomina mickiewiczowskie sonety i poezję Puszkina. Autor poszukuje źródeł, które doprowadziły do konfliktu, pokazuje relacje panujące pomiędzy zwaśnionymi mieszkańcami półwyspu: Tatarami, Ukraińcami i Rosjanami.
Jastrzębski dopuszcza do głosu wszystkie strony konfliktu. Stara się nikogo nie oceniać, chociaż jest jeden aspekt, do którego odnosi się bardzo negatywnie. Dziennikarz bardzo wyraźnie sprzeciwia się propagandzie i manipulacji faktami przez większość rosyjskich mediów, a szczególnie przez kanał "Russia Today", który przez szefową stacji został uznany nie tylko za element nowoczesnej armii, ale wręcz postawiony na równi z ministerstwem obrony.
Tymczasem wojna w reportażu Jastrzębskiego ma różne twarze: raz jest to dumny Tatar, który głośno manifestuje przeciwko aneksji, raz przestraszony rosyjski żołnierz, który nie rozumie dlaczego i po co znalazł się na froncie, innym razem zrozpaczona matka, która boi się o przyszłość rodziny, a czasem to radosna twarz Rosjanina, który cieszy się z powrotu do ojczyzny. Jastrzębski, chociaż nie każdego rozumie, to każdemu udziela głosu. Dzięki temu Krym: miłość i nienawiść ukazuje wszystkie oblicza wojny z całym jej okrucieństwem, strachem, niepewnością jutra, ale też rodzącą się w tym strachu odwagą, potrzebą działania i niesienia pomocy innym.
Taką właśnie postawę prezentuje Marianna, jedna z głównych bohaterek reportażu. Młoda kobieta nie godzi się z nową sytuacją i nie przyjmuje rosyjskiego paszportu. Obawiając się kłopotów, przez jakiś czas ukrywa się w Kijowie, ale nie pozostaje zbyt długo biernym obserwatorem sytuacji. Marianna zostaje wolontariuszką, angażuje się w pomoc innym. Niestety, w wyniku splotu różnych okoliczności sama popada w kłopoty i potrzebuje pomocy. Ta część książki zdecydowanie bardziej przypomina powieść sensacyjną niż reportaż. Smaczku całej historii dodaje wątek miłosny opisujący uczucie rodzące się pomiędzy Ukrainką Marianną i Rosjaninem Fiodorem. Perypetie Marianny to napisany przez życie scenariusz filmowy, którego nie powstydziłby się żaden szanujący się reżyser.
Krym: miłość i nienawiść to nie tylko kawał dobrej reporterskiej roboty, to także przepiękna opowieść o miłości silniejszej niż nienawiść, o namiętności silniejszej niż wojna, uczuciu, które wznosi się ponad różnice i daje nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
Krym: miłość i nienawiść to bardzo potrzebna książka.
Maciej Jastrzębski krok po kroku, przypomina wydarzenia, które doprowadziły do zajęcia Krymu przez Rosjan, a następnie do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. Czytelnik otrzymuje w całości historię, którą w ostatnich latach na bieżąco w odcinkach relacjonowały wszystkie media począwszy od pojawienia się na Krymie zielonych ludzików, przez referendum, następnie walki w Doniecku i Ługańsku aż po zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych, wreszcie wprowadzenie sankcji wobec Rosji i zastrzelenie w Moskwie opozycjonisty Borysa Niemcowa. To oczywiście dobrze znane fakty, ale połączone w całość i uzupełnione o historie ludzkich dramatów, na które nie ma miejsca w prime time telewizyjnych wiadomości rzucają nowe światło na utrwalony obraz sytuacji na Krymie i na wschodzie Ukrainy.
Obraz ten kontrastuje z romantyczną historią Krymu, którą autor również pokrótce opisuje: przywołuje związane z półwyspem legendy, wspomina mickiewiczowskie sonety i poezję Puszkina. Autor poszukuje źródeł, które doprowadziły do konfliktu, pokazuje relacje panujące pomiędzy zwaśnionymi mieszkańcami półwyspu: Tatarami, Ukraińcami i Rosjanami.
Jastrzębski dopuszcza do głosu wszystkie strony konfliktu. Stara się nikogo nie oceniać, chociaż jest jeden aspekt, do którego odnosi się bardzo negatywnie. Dziennikarz bardzo wyraźnie sprzeciwia się propagandzie i manipulacji faktami przez większość rosyjskich mediów, a szczególnie przez kanał "Russia Today", który przez szefową stacji został uznany nie tylko za element nowoczesnej armii, ale wręcz postawiony na równi z ministerstwem obrony.
Tymczasem wojna w reportażu Jastrzębskiego ma różne twarze: raz jest to dumny Tatar, który głośno manifestuje przeciwko aneksji, raz przestraszony rosyjski żołnierz, który nie rozumie dlaczego i po co znalazł się na froncie, innym razem zrozpaczona matka, która boi się o przyszłość rodziny, a czasem to radosna twarz Rosjanina, który cieszy się z powrotu do ojczyzny. Jastrzębski, chociaż nie każdego rozumie, to każdemu udziela głosu. Dzięki temu Krym: miłość i nienawiść ukazuje wszystkie oblicza wojny z całym jej okrucieństwem, strachem, niepewnością jutra, ale też rodzącą się w tym strachu odwagą, potrzebą działania i niesienia pomocy innym.
Taką właśnie postawę prezentuje Marianna, jedna z głównych bohaterek reportażu. Młoda kobieta nie godzi się z nową sytuacją i nie przyjmuje rosyjskiego paszportu. Obawiając się kłopotów, przez jakiś czas ukrywa się w Kijowie, ale nie pozostaje zbyt długo biernym obserwatorem sytuacji. Marianna zostaje wolontariuszką, angażuje się w pomoc innym. Niestety, w wyniku splotu różnych okoliczności sama popada w kłopoty i potrzebuje pomocy. Ta część książki zdecydowanie bardziej przypomina powieść sensacyjną niż reportaż. Smaczku całej historii dodaje wątek miłosny opisujący uczucie rodzące się pomiędzy Ukrainką Marianną i Rosjaninem Fiodorem. Perypetie Marianny to napisany przez życie scenariusz filmowy, którego nie powstydziłby się żaden szanujący się reżyser.
Krym: miłość i nienawiść to nie tylko kawał dobrej reporterskiej roboty, to także przepiękna opowieść o miłości silniejszej niż nienawiść, o namiętności silniejszej niż wojna, uczuciu, które wznosi się ponad różnice i daje nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
wywrota.pl Anna Balcerowska
Pokolenia. Powrót do domu
W dniu 20 lipca 1969 roku o godzinie 20:17:40 uniwersalnego czasu koordynowanego (UTC) amerykańscy astronauci Neil Armstrong (1930-2012), Edwin „Buzz” Aldrin oraz Michael Collins stali się pierwszymi ludźmi w historii świata, którzy zdobyli Księżyc. Sześć i pół godziny później Neil Armstrong jako pierwszy człowiek w historii udał się na „spacer” po Księżycu. W chwili, gdy zrobił pierwszy krok wypowiedział znane do dziś słowa: „To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości.” Misja Apollo 11 miała miejsce osiem lat po tym, jak prezydent John Fitzgerald Kennedy (1917-1963) ogłosił, iż narodowym celem Amerykanów jest wylądowanie na Księżycu do końca lat 60. XX wieku. Ostatni załogowy lot na Księżyc miał miejsce w 1972 roku.
Sama misja Apollo 11 tak naprawdę rozpoczęła się już 16 lipca 1969 roku. Po czterech dniach moduł księżycowy odłączył się od modułu dowodzenia „Columbia” pilotowanego przez Michaela Collinsa. Neil Armstrong porównał powierzchnię Księżyca do sproszkowanego węgla drzewnego. Astronauta powiedział też, że ich statek kosmiczny pozostawił tam krater o głębokości jednej stopy, czyli niewiele ponad trzydziestu centymetrów. Historyczne momenty przebywania kosmonautów na Księżycu zostały uchwycone przez czarno-białą kamerę telewizyjną, którą zainstalowano na module księżycowym o nazwie „Orzeł” (z ang. Eagle). Kamerę tę włączył sam Armstrong. Podczas kilku pierwszych minut swojego przebywania na Księżycu, Neil Armstrong robił zdjęcia i pobierał próbki gleby na wypadek, gdyby misja musiała zostać nagle przerwana. Po dwudziestu minutach do Armstronga dołączył Edwin „Buzz” Aldrin i od tego momentu obydwaj zbierali potrzebne dane i wykonywali rozmaite ćwiczenia, a potem ustawili tam amerykańską flagę.
Pomimo że jakość obrazu zarejestrowanego przez kamerę była naprawdę fatalna, to jednak do dziś nagranie to stanowi jedno z najbardziej ekscytujących filmów w historii. Neil Armstrong i Edwin „Buzz” Aldrin pokonali na Księżycu około dwustu pięćdziesięciu metrów i zebrali ponad dwadzieścia jeden kilogramów próbek skał (na Księżycu wszystko jest sześć razy lżejsze!). Oprócz amerykańskiej flagi pozostawili tam również pamiątki, w tym złotą gałązkę oliwną, a następnie wrócili do modułu księżycowego, który z kolei połączył się z modułem dowodzenia. Od tego momentu rozpoczęli powrotną podróż na Ziemię. W dniu 24 lipca kapsuła z kosmonautami otworzyła spadochrony po kilku minutach od wejścia w atmosferę, a następnie wpadła do oceanu. Wszystkich członków załogi z wody wyłowili nurkowie Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.
Na szczęście misja zakończyła się pomyślnie, lecz Amerykanie byli przygotowani na ewentualną porażkę. Miesiąc wcześniej ówczesny prezydent USA – Richard Nixon (1913-1994) przygotował dramatyczne w słowach orędzie, które miał wygłosić na wypadek, gdyby Armstrong, Aldrin i Collins nie zdołali powrócić na Ziemię. Każdy z astronautów został poddany dwutygodniowej kwarantannie, gdyż obawiano się, że na Księżycu mogli zarazić się jakimiś niebezpiecznymi bakteriami. Po odbyciu kwarantanny każdy z nich już tylko podróżował po świecie, opowiadając o swojej misji i Księżycu. Ta podróż w Kosmos przyniosła im ogromną sławę. Niestety, przez lata pojawiło się kilka teorii spiskowych, które podważają wiarygodność misji Apollo 11. Są bowiem tacy, którzy uważają, że całe to przedstawienie zostało nagrane w zwykłym studiu filmowym.
Pomijając jednak wszelkiego rodzaju teorie spiskowe i opinie złośliwych prawdą jest, że w dniu lądowania pierwszego człowieka na Księżycu cały świat z zapartym tchem obserwował wydarzenia, jakie miały miejsce w Kosmosie. Otóż amerykański pojazd kosmiczny zmierzał w stronę Księżyca, zaś miliardy ludzi przeżywały te emocje siedząc przy odbiornikach radiowych lub wpatrując się w ekrany telewizorów. Z Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – jako jedyne w krajach bloku komunistycznego – transmisję nadawało Polskie Radio:
W Łębkach na Podlasiu w swoim mieszkaniu na jednym z tamtejszych osiedli w otoczeniu sąsiadów tę szczególną transmisję oglądali także Janka i Leszek Borengowie. Dla nich – podobnie jak dla ludzi na całym świecie – wydarzenie to również stało się niesamowitym przeżyciem. Nasi bohaterowie czuli, że nadchodzą zmiany, lecz w praktyce trzeba będzie na nie jeszcze trochę poczekać. Oczywiście Janka Borenga z domu Zajewicz nie omieszkała całego tego wyjątkowego wydarzenia skomentować po swojemu. Każdy, kto ją znał, wiedział, że wszelkiego rodzaju zmiany zachodzące na świecie, czy też rozmaite nowinki nie ujdą jej uwadze. Janka słynęła bowiem z ciętego języka i nigdy niczego nie owijała w przysłowiową bawełnę. Była szczera aż do bólu, co nie zawsze podobało się ludziom, którzy stawali na jej drodze. Janka Borenga należała do przedwojennego pokolenia, które wiele przeżyło. W dodatku los nie oszczędzał jej również prywatnie, co oczywiście zahartowało charakter kobiety.
Z Janką czytelnik spotkał się już przy okazji pierwszego tomu Pokoleń. Tym razem śledzimy drugą połowę jej życia, którą sama bohaterka uznaje za tę bardziej udaną. Janka wraz ze swoim ukochanym mężem Leszkiem i długo wyczekiwaną córeczką Kasią przeprowadziła się do Łębek w 1968 roku. To tutaj jej mąż jest jednym z tych, którzy budowali miejscowy szpital, zaś Kasia dorasta i z każdym dniem dostarcza swoim rodzicom ogromu radości poprzez obecność w ich życiu. Państwo Borengowie należą do tych, którzy bardzo łatwo nawiązują nowe znajomości, natomiast ludzie liczą się z nimi i szanują ich. Czasami jednak Borengowie stanowią dla sąsiadek doskonały temat do plotek. Pamiętajmy, że jest środek epoki PRL-u, więc otaczająca ludzi rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, niż ma to miejsce obecnie. Leszek Borenga pracuje w miejscowym szpitalu jako radiolog, ale zdarza mu się także odebrać poród albo walczyć z obłąkanym pacjentem, do którego został wezwany jako lekarz pogotowia. Z kolei Janka prowadzi dom, co jednak nie jest szczytem jej marzeń. Wychowana w malowniczej wiosce na Podlasiu o nazwie Stokowo wciąż marzy o powrocie na tak zwane „stare śmieci”. Czy w końcu uda jej się spełnić owo marzenie?
Pomimo że życie Borengów biegnie prostym torem, to jednak nie jest ono wolne od cierpień i trosk dnia codziennego. Przyjaciele przychodzą i odchodzą, a niektórzy z nich odchodzą już na zawsze. Podobnie dzieje się także z członkami ich rodziny. Niemniej ani Janka, ani Leszek nie poddają się i żyją dalej otoczeni gronem najbliższych osób. Mijają lata, a oni wciąż są tacy sami. Owszem starzeją się ich ciała, ale umysły stale są młode, zaś serca pełne pozytywnych uczuć wobec tych, którzy przez lata stanowili bądź nadal stanowią sens ich egzystencji. Wieś Stokowo położona nad Narwią to takie magiczne miejsce, do którego każdy uwielbia przyjeżdżać. Wydaje się, że nie ma na świecie lepszej kryjówki przed codziennymi kłopotami. To tutaj można w spokoju pomyśleć i zastanowić się, co robić dalej, jeśli los znów spłatał figla. Przez te wszystkie lata Stokowo naprawdę wiele widziało i wiele mogłoby opowiedzieć, gdyby tylko potrafiło.
Rodzina Zajewiczów wciąż nie może otrząsnąć się z powodu tragedii, jaka rozegrała się lata temu. Janka nie potrafi zapomnieć i zrozumieć, dlaczego do tego doszło. Czy nie było innej możliwości? Czy los nie mógł zadecydować inaczej? Ten rodzinny dramat odbił się nie tylko na Jance. Jej matka od tamtej pory nie jest już tą samą kobietą. Zamknęła się w swoim własnym świecie i czasami bardzo trudno do niej dotrzeć. W dodatku nad kobietami z rodziny Zajewiczów wisi jakaś tajemnicza klątwa, której pochodzenie należałoby wyjaśnić. Czy zatem Jance uda się „odczarować” rzeczywistość? Czy kobieta dowie się, skąd wziął się ten dziwny przesąd przekazywany z pokolenia na pokolenie?
Jak już wspomniałam akcja drugiego tomu Pokoleń rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku. Nie jest to czas łatwy, zważywszy że nadchodzą lata 80. i coraz bardziej nasilają się strajki robotników, co w efekcie skutkuje wprowadzeniem stanu wojennego przez polskie władze komunistyczne, na czele których stoi Wojciech Jaruzelski (1923-2014). Z drugiej strony jednak do Polski zaczyna coraz bardziej zaglądać Zachód. Wielu Polaków na przestrzeni lat wyjechało z naszego kraju do Stanów Zjednoczonych. Ich sporadyczne wizyty w Polsce są dla nas oknem na świat. Borengowie także mają w Ameryce przyjaciół, z którymi utrzymują kontakt na tyle, na ile pozwala na to władza. I tak oto powoli zbliża się koniec znienawidzonej komuny. Nadchodzi rok 1989 i pierwsze demokratyczne wybory poprzedzone obradami Okrągłego Stołu trwającymi od 6 lutego do 4 kwietnia 1989 roku. Wszystkie te wydarzenia Janka obserwuje i komentuje. Nic nie jest w stanie umknąć jej uwadze.
Zarówno pierwszy, jak i drugi tom Pokoleń to historia spisana na faktach, choć na potrzeby powieści Autorka w niektórych miejscach dokonała pewnych zmian. Generalnie jest to opowieść niezwykle ciepła i wzruszająca, szczególnie dla osób, które pamiętają lata Polski Ludowej, a potem czas przemian, jakie miały miejsce po 1989 roku. Zderzanie tych dwóch rzeczywistości jest bardzo wyraźne. Można bowiem odnieść wrażenie, że w chwili, gdy dla Polaków otworzyło się okno na świat zachodni, a „przyjaciel” ze Wschodu stracił wpływy w naszym kraju, Polak zaczął „głupieć”, zachłystując się tym, co jeszcze do niedawna było zakazane. Jestem z pokolenia tych, którzy pamiętają PRL, dlatego też podczas czytania przypominałam sobie wydarzenia, które dla mnie i moich rodziców były naprawdę ważne. Próbowałam zatem powrócić pamięcią do tego, co robiłam, kiedy wprowadzono stan wojenny?; gdzie i z kim byłam, gdy do wiadomości podano, że ksiądz Jerzy Popiełuszko (1947-1984) został porwany, a potem bestialsko zamordowany?; jak wyglądało moje życie, kiedy Lech Wałęsa odbywał pamiętną debatę telewizyjną z Alfredem Miodowiczem w dniu 30 listopada 1988 roku? Takich wydarzeń jest w tej powieści naprawdę sporo.
Opowieść o rodzinach Zajewiczów i Borengów polecam tym, którzy lubią sagi rodzinne oparte na prawdziwych wydarzeniach. Bohaterowie wykreowani przez Autorkę są autentyczni. Czytelnik nie znajdzie w nich hipokryzji. Janka, Leszek i pozostali to ludzie, którzy tak naprawdę mogą żyć obok nas i których rzeczywiście można polubić i zżyć się z nimi na bardzo długo. Małżeństwo Janki i Leszka – jak zresztą każde – posiadało swoje dobre i złe chwile, jednak tym, co pozwalało im iść dalej była prawdziwa miłość, która wygrywała z każdą przeciwnością losu. I chyba właśnie ta wzajemna miłość sprawiła, że Janka i Leszek nie zamykali się na innych ludzi, tylko stale szukali ich towarzystwa. Człowiek szczęśliwy wciąż poszukuje obecności innych i pragnie obdarowywać ich swoim szczęściem, dlatego też drzwi do mieszkania Borengów bezustannie stały otworem i każdy mógł do nich zapukać, kiedy tylko miał na to ochotę. Po latach mogli zrobić to także przyjaciele ich córki Kasi. Przyznam, że zatęskniłam za taką właśnie otwartością, którą dziś trudno jest znaleźć w ludziach. W ostatnich latach człowiek bardzo się zmienił. Zmianie uległy bowiem jego priorytety. To, co kiedyś było ważne, dziś już spychane jest na margines. Czy słusznie? Chyba nie. Moim zdaniem żyjąc w ten sposób prostą drogą zmierzamy do samotności – coraz częstszej choroby współczesnego człowieka.
wkrainieczytania.blogspot.com Agnes A. Rose
WordPress 4. Instalacja i zarządzanie
Jak zapewne wiecie, często pomagam Wam przy drobnych problemach z blogami opartymi naWordPress. Czasem to drobna zmiana czcionki, czasem mała podpowiedź jeżeli chodzi o szablon lub jego drobna zmiana, a czasem to nawet instalacja wszystkiego na hostingu. Ale jest książka, dzięki której każdy z Was może zdobyć potrzebną wiedzę na temat działania WordPress w wersji 4, jego instalacji i zarządzania, a nawet wiele więcej. Ta książka to „WordPress 4. Instalacja i zarządzanie” wydawnictwa Helion.
Podręcznik dla każdego
Przyznam szczerze, że podręcznik autorstwa Łukasza Wójcika i Magdaleny Bród, bardzo mniezaskoczył i to pozytywnie. Chociaż ja z łatwością wszystko robię sam, to w książce znalazłem kilka ciekawostek, o których nie miałem pojęcia, a sama książka pozwala każdemu chętnemu krok po kroku przejść od samodzielnej instalacji WordPress (zarówno na domowym komputerze w celach edukacyjnych, oraz na serwerze – hostingu), poprzez dokładny opis panelu zarządzania, konfiguracji, instalowania wtyczek, motywów, wgrywania obrazów i załączania ich do wpisów, zarządzania komentarzami użytkowników, aż dopodstaw SEO dla bloga. W dodatku każdy etap jest ilustrowany zdjęciami i przystępnym opisem. Z książki dowiemy się również o różnicach pomiędzy „stronami”, a „wpisami” w WordPressie, oraz o tworzeniu instalacji sieciowej – multisite. Nie zabrakło też podstawowych informacji o bezpieczeństwie bloga. Dla bardziej dociekliwych jest też rozdział o tworzeniu motywów dla WordPress, z którego dowiemy się przede wszystkim jakie pliki motywu odpowiadają za wyświetlenie danej zawartości.
Dla kogo jest ta książka?
Jak wspomniałem na początku, książka „WordPress 4. Instalacja i zarządzanie” jest dla każdego, kto chce spróbować swoich sił z blogowaniem opartym o silnik WordPress. Jednak najbardziej na niej skorzystają osoby dopiero rozpoczynające swoją przygodę z blogowaniem opartym na WordPress. Ilość informacji nie przytłacza, forma jest przystępna nawet dla początkujących, a ilustracje dokładnie pokazują to, o czym jest mowa. Na chwilę obecną zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to najlepsza i najbardziej aktualna pozycja na rynku dotycząca WordPress w wersji 4, w języku polskim. Z drugiej strony w chwili obecnej mamy już wersję WordPress 4.3.1 (w chwili pisania tego posta), więc mogą pojawić się pewne różnice. Różnice te jednak nie powinny mocno wpłynąć na pomoc, jaką oferuje ta książka początkującemu.
Podręcznik dla każdego
Przyznam szczerze, że podręcznik autorstwa Łukasza Wójcika i Magdaleny Bród, bardzo mniezaskoczył i to pozytywnie. Chociaż ja z łatwością wszystko robię sam, to w książce znalazłem kilka ciekawostek, o których nie miałem pojęcia, a sama książka pozwala każdemu chętnemu krok po kroku przejść od samodzielnej instalacji WordPress (zarówno na domowym komputerze w celach edukacyjnych, oraz na serwerze – hostingu), poprzez dokładny opis panelu zarządzania, konfiguracji, instalowania wtyczek, motywów, wgrywania obrazów i załączania ich do wpisów, zarządzania komentarzami użytkowników, aż dopodstaw SEO dla bloga. W dodatku każdy etap jest ilustrowany zdjęciami i przystępnym opisem. Z książki dowiemy się również o różnicach pomiędzy „stronami”, a „wpisami” w WordPressie, oraz o tworzeniu instalacji sieciowej – multisite. Nie zabrakło też podstawowych informacji o bezpieczeństwie bloga. Dla bardziej dociekliwych jest też rozdział o tworzeniu motywów dla WordPress, z którego dowiemy się przede wszystkim jakie pliki motywu odpowiadają za wyświetlenie danej zawartości.
Dla kogo jest ta książka?
Jak wspomniałem na początku, książka „WordPress 4. Instalacja i zarządzanie” jest dla każdego, kto chce spróbować swoich sił z blogowaniem opartym o silnik WordPress. Jednak najbardziej na niej skorzystają osoby dopiero rozpoczynające swoją przygodę z blogowaniem opartym na WordPress. Ilość informacji nie przytłacza, forma jest przystępna nawet dla początkujących, a ilustracje dokładnie pokazują to, o czym jest mowa. Na chwilę obecną zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to najlepsza i najbardziej aktualna pozycja na rynku dotycząca WordPress w wersji 4, w języku polskim. Z drugiej strony w chwili obecnej mamy już wersję WordPress 4.3.1 (w chwili pisania tego posta), więc mogą pojawić się pewne różnice. Różnice te jednak nie powinny mocno wpłynąć na pomoc, jaką oferuje ta książka początkującemu.
rodzinawpraktyce.pl Bartek