Recenzje
Filozofia dla bystrzaków
„Filozofia dla Bystrzaków” rekomendowana jest hasłem „Przeczytaj to i poczuj, jak mądrzejesz!”, czy faktycznie podczas jej lektury można to poczuć?
Seria książek „Dla Bystrzaków” to poradniki pisane lekkim i humorystycznym językiem przez specjalistów z różnych dziedzin, którym założeniem jest przekazanie wiedzy czytelnikowi w łatwy i zrozumiały sposób, ale tak by bawił się on przy tym całkiem dobrze. Autor książki, Dr Tom Morris był wykładowcą filozofii przez kilkanaście lat, a aktualnie zarządza własnym instytutem, więc niewątpliwie zna się na rzeczy. Czy ktoś tak łebski i znający się doskonale na swoim rzemiośle, jest w stanie jeszcze przekazywać swoją wiedzę w sposób zrozumiały dla laików? Czy posiadając jego wiedzę możliwy jest jeszcze jego dialog z przeciętnym czytelnikiem?
„Filozofia dla Bystrzaków” została przejrzyście podzielona na rozdziały, do tego opatrzona tabelkami, wskazówkami i drogowskazami. Niezbyt długie akapity i liczne, bardzo trafne cytaty sprawiają, iż lektura jest znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza. Książkę podzielono na części traktujące o ogólnym pojęciu filozofii, podstawach naszej wiedzy, dobrze i etyce, losu i przeznaczenia, naszego JA, śmierci, Boga i sensu życia. Kolejne rozdziały można czytać teoretycznie w dowolnej kolejności, jednak zaczynając od początku będzie nam znacznie łatwiej zrozumieć kolejne zagadnienia. Całość napisano raczej lekkim, prostym językiem, sprawiając, że będzie to przyjemna lektura zarówno dla laika filozofii, jak i osoby, która poznała już jakieś jej podstawy.
Dr Tom Morris nie podaje gotowych rozwiązań i poglądów, a skłania czytelnika do przemyśleń i refleksji. Wzbudza wątpliwości i pobudza głód wiedzy. Wywołuje potrzebę kwestionowania rzeczywistości, tego czego o niej wiemy i zmienia nasz sposób myślenia – nawet o błahych sprawach. Dodatkowo zgodnie z obietnicą wiedzę o filozofii przedstawiono w tej książce w taki sposób, iż faktycznie jest ona idealną do zastosowania w praktyce, w naszym zwykłym codziennym życiu. Dzięki autorowi poglądy filozofów sprzed lat czy nawet stuleci, nagle okazują się być tak samo aktualne w nowoczesnym świecie. Inspirujące, interesujące cytaty oraz realne przykłady sprawiają, że stają się one wręcz oczywiste i banalne do zrozumienia.
„Filozofię dla Bystrzaków” można moim zdaniem nazwać śmiało przewodnikiem czy podręcznikiem do udanego życia. Niezależnie od naszych przekonań czy wyznania, pozwala zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość i ułożyć pewne rzeczy w głowie, znajdując tym samym spokój ducha. Mając za sobą niejeden poradnik z kategorii „żyj długo i szczęśliwie” muszę przyznać, że żaden z nich nie może się równać z profitami, jakie wiążą się ze zrozumieniem podstaw filozofii, otworzeniem się na nie i odważenie się, by zacząć żyć zgodnie z pewnymi jej zasadami. Jedną z głównych myśli filozofów jest pozostań głodny, pożądaj wiedzy i nie ma tutaj mowy o wiedzy książkowej, a o tą którą możemy pogłębić jedynie żyjąc i czerpiąc ze swojego życia kolejne doświadczenia.
Filozofia, choć nazywana królową nauk, w dzisiejszych czasach wydaje się być zapomnianą i niezbyt popularną dziedziną, jednak książka Dr Morrisa pomaga przywrócić jej dawną świetność. Sprawiając, iż wiedza dzięki niej zdobyta będzie dla ciebie bardzo pomocna podczas zwykłego, codziennego życia i rozwiązywania problemów. Nawet jeśli nigdy nie sądziłaś, iż filozofia to temat dla ciebie, dzięki „Filozofii dla Bystrzaków” może się to bardzo szybko zmienić!
Seria książek „Dla Bystrzaków” to poradniki pisane lekkim i humorystycznym językiem przez specjalistów z różnych dziedzin, którym założeniem jest przekazanie wiedzy czytelnikowi w łatwy i zrozumiały sposób, ale tak by bawił się on przy tym całkiem dobrze. Autor książki, Dr Tom Morris był wykładowcą filozofii przez kilkanaście lat, a aktualnie zarządza własnym instytutem, więc niewątpliwie zna się na rzeczy. Czy ktoś tak łebski i znający się doskonale na swoim rzemiośle, jest w stanie jeszcze przekazywać swoją wiedzę w sposób zrozumiały dla laików? Czy posiadając jego wiedzę możliwy jest jeszcze jego dialog z przeciętnym czytelnikiem?
„Filozofia dla Bystrzaków” została przejrzyście podzielona na rozdziały, do tego opatrzona tabelkami, wskazówkami i drogowskazami. Niezbyt długie akapity i liczne, bardzo trafne cytaty sprawiają, iż lektura jest znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza. Książkę podzielono na części traktujące o ogólnym pojęciu filozofii, podstawach naszej wiedzy, dobrze i etyce, losu i przeznaczenia, naszego JA, śmierci, Boga i sensu życia. Kolejne rozdziały można czytać teoretycznie w dowolnej kolejności, jednak zaczynając od początku będzie nam znacznie łatwiej zrozumieć kolejne zagadnienia. Całość napisano raczej lekkim, prostym językiem, sprawiając, że będzie to przyjemna lektura zarówno dla laika filozofii, jak i osoby, która poznała już jakieś jej podstawy.
Dr Tom Morris nie podaje gotowych rozwiązań i poglądów, a skłania czytelnika do przemyśleń i refleksji. Wzbudza wątpliwości i pobudza głód wiedzy. Wywołuje potrzebę kwestionowania rzeczywistości, tego czego o niej wiemy i zmienia nasz sposób myślenia – nawet o błahych sprawach. Dodatkowo zgodnie z obietnicą wiedzę o filozofii przedstawiono w tej książce w taki sposób, iż faktycznie jest ona idealną do zastosowania w praktyce, w naszym zwykłym codziennym życiu. Dzięki autorowi poglądy filozofów sprzed lat czy nawet stuleci, nagle okazują się być tak samo aktualne w nowoczesnym świecie. Inspirujące, interesujące cytaty oraz realne przykłady sprawiają, że stają się one wręcz oczywiste i banalne do zrozumienia.
„Filozofię dla Bystrzaków” można moim zdaniem nazwać śmiało przewodnikiem czy podręcznikiem do udanego życia. Niezależnie od naszych przekonań czy wyznania, pozwala zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość i ułożyć pewne rzeczy w głowie, znajdując tym samym spokój ducha. Mając za sobą niejeden poradnik z kategorii „żyj długo i szczęśliwie” muszę przyznać, że żaden z nich nie może się równać z profitami, jakie wiążą się ze zrozumieniem podstaw filozofii, otworzeniem się na nie i odważenie się, by zacząć żyć zgodnie z pewnymi jej zasadami. Jedną z głównych myśli filozofów jest pozostań głodny, pożądaj wiedzy i nie ma tutaj mowy o wiedzy książkowej, a o tą którą możemy pogłębić jedynie żyjąc i czerpiąc ze swojego życia kolejne doświadczenia.
Filozofia, choć nazywana królową nauk, w dzisiejszych czasach wydaje się być zapomnianą i niezbyt popularną dziedziną, jednak książka Dr Morrisa pomaga przywrócić jej dawną świetność. Sprawiając, iż wiedza dzięki niej zdobyta będzie dla ciebie bardzo pomocna podczas zwykłego, codziennego życia i rozwiązywania problemów. Nawet jeśli nigdy nie sądziłaś, iż filozofia to temat dla ciebie, dzięki „Filozofii dla Bystrzaków” może się to bardzo szybko zmienić!
dlaLejdis.pl Joanna Złomańczuk
Filozofia dla bystrzaków
Po „Filozofię dla bystrzaków” zdecydowałem się sięgnąć pragnąć zmienić nieco tematykę czytanych przeze mnie książek – zamiast książek związanych z pracą czy okazyjnych tytułów science fiction postanowiłem wybrać coś bardziej ambitnego.
Pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy po otworzeniu książki jest wysiłek włożony w to by nadać autorowi wiarygodności – profesor filozofii, szef wydziału filozofii, mówca biznesowy, prezes własnego instytutu itp. brakuje tylko zdjęcia z papieżem. Dlaczego zwracam na to uwagę? Przecież to dobrze, że książki piszą osoby z wiedzą i doświadczeniem, którzy pojawiają się w porannej audycji amerykańskiej telewizji biznesowej gdzieś pomiędzy drugą kawą, a croissantem. Podnoszę ten temat głownie z powodu sposobu w jaki skonstruowana jest książka – autor cały czas prowadzi czytelnika za rękę, pokazuje nowe zagadnienia, jednocześnie odwołując się do się do swojego 15-letniego doświadczenia w prowadzeniu zajęć ze studentami. Choć nie miałem do tej pory zbyt dużo wspólnego z filozofią to uderzyło mnie, że zamiast przekazać pewną wiedzę w postaci informacji, przedstawia swoje opinie, nie pozostawiając miejsca na przemyślenia czytelników czy dyskusję.
„Od czasów starożytnych istnieje inna teoria, która zasługuje na coś więcej niż tylko wzmiankę, ponieważ moim zdaniem jest prawdziwa i trafia w sedno. Oto moja wersja teorii cnoty.”
Zdecydowanie lepiej byłoby gdyby autor nie próbował wmusić swoich przemyśleń, lecz pozwolił czytelnikowi samemu się zastanowić. Zwłaszcza jeśli omawianym zagadnieniem jest filozofia.
Dużą część każdego rozdziału zajmuje forma przyjęta przez autora – zwracanie się do czytelnika w pierwszej osobie oraz owijanie informacji w własną interpretację. Ta konstrukcja bardzo przypomina wykład i takie odczucie towarzyszyło mi przez całą książkę – jakby to była transkrypcja semestru filozofii na paryskiej uczelni. Jest to zgodne z zamysłem autora, jednak z punktu widzenia czytelnika nie jest dobrym zabiegiem i sprawia wrażenie, że książka jest nieco jakby produktem ubocznym zajęć ze studentami.
Pomijając jednak sposób prowadzenia czytelnika przez autora, struktura książki jest oparta o tematy, a poszczególne epoki z historii filozofii pojawiają się dopiero w odniesieniu do omawianego zagadnienia. Całość jest ułożona spójnie, a kolejne rozdziały odnoszą się do wcześniej omówionych zagadnień. Tom Morris zaczyna od tego czym jest filozofia, czym się zajmuje i następnie przechodzi do tematów związanych z wiedzą, a w szczególności skąd wiemy, że cokolwiek wiemy.
Rozdziały są krótkie, a informacje dosyć ogólne. W przypadku książki dedykowanej osobom, które wcześniej nie miały styczności z filozofią jest to duża zaleta, ponieważ nie pozwala się znudzić jednym tematem. Filozofia dla bystrzaków nie ma struktury książki do historii filozofii, więc pozwala dotrzeć do końca czytelnikom w każdym wieku. Zapewnia przejście przez wiele tematów, które są charakterystyczne dla potocznie rozumianej filozofii i czytelnicy nie zawiodą się na doborze zagadnień. Omawiane są tematy takie jak: co to znaczy być dobrym? jaki jest sens życia? czy śmierć jest końcem? czy Bóg istnieje? i czy mamy na to wszystko jakieś dowody lub możemy je w logiczny sposób uargumentować? Są to pytania, które zadaje sobie większość osób, dlatego jest to książka dla każdego.
Ciekawym elementem są dekalogi – krótkie biografie dziesięciu wielkich filozofów oraz dziesięć wielkich pytań filozoficznych. Z biografii znajdziemy tam m.in. Arystotelesa, Sokratesa, Platona, Kanta, św. Tomasza z Akwinu czy Kartezjusza. Choć ta część jest krótka w porównaniu do całej książki – niecała strona na filozofa, to jednak pozwala zdobyć poczucie, że poznaliśmy najważniejsze osoby i ich poglądy. Drugim typem dekalogu są wielkie pytania filozoficzne, które częściowo były omówione w wcześniejszych rozdziałach np. jakie życie możemy nazwać dobrym? jak to jest z tym bogiem itp.
Podsumowując, nie podobał mi się sposób narracji oraz styl przypominający notatki z wykładu, ale to kwestia gustu. Treść jest dobra, przeznaczona dla osób rozpoczynających swoją przygodę z filozofią i bardzo dobrze wpisuje się w serię „dla bystrzaków„.
Pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy po otworzeniu książki jest wysiłek włożony w to by nadać autorowi wiarygodności – profesor filozofii, szef wydziału filozofii, mówca biznesowy, prezes własnego instytutu itp. brakuje tylko zdjęcia z papieżem. Dlaczego zwracam na to uwagę? Przecież to dobrze, że książki piszą osoby z wiedzą i doświadczeniem, którzy pojawiają się w porannej audycji amerykańskiej telewizji biznesowej gdzieś pomiędzy drugą kawą, a croissantem. Podnoszę ten temat głownie z powodu sposobu w jaki skonstruowana jest książka – autor cały czas prowadzi czytelnika za rękę, pokazuje nowe zagadnienia, jednocześnie odwołując się do się do swojego 15-letniego doświadczenia w prowadzeniu zajęć ze studentami. Choć nie miałem do tej pory zbyt dużo wspólnego z filozofią to uderzyło mnie, że zamiast przekazać pewną wiedzę w postaci informacji, przedstawia swoje opinie, nie pozostawiając miejsca na przemyślenia czytelników czy dyskusję.
„Od czasów starożytnych istnieje inna teoria, która zasługuje na coś więcej niż tylko wzmiankę, ponieważ moim zdaniem jest prawdziwa i trafia w sedno. Oto moja wersja teorii cnoty.”
Zdecydowanie lepiej byłoby gdyby autor nie próbował wmusić swoich przemyśleń, lecz pozwolił czytelnikowi samemu się zastanowić. Zwłaszcza jeśli omawianym zagadnieniem jest filozofia.
Dużą część każdego rozdziału zajmuje forma przyjęta przez autora – zwracanie się do czytelnika w pierwszej osobie oraz owijanie informacji w własną interpretację. Ta konstrukcja bardzo przypomina wykład i takie odczucie towarzyszyło mi przez całą książkę – jakby to była transkrypcja semestru filozofii na paryskiej uczelni. Jest to zgodne z zamysłem autora, jednak z punktu widzenia czytelnika nie jest dobrym zabiegiem i sprawia wrażenie, że książka jest nieco jakby produktem ubocznym zajęć ze studentami.
Pomijając jednak sposób prowadzenia czytelnika przez autora, struktura książki jest oparta o tematy, a poszczególne epoki z historii filozofii pojawiają się dopiero w odniesieniu do omawianego zagadnienia. Całość jest ułożona spójnie, a kolejne rozdziały odnoszą się do wcześniej omówionych zagadnień. Tom Morris zaczyna od tego czym jest filozofia, czym się zajmuje i następnie przechodzi do tematów związanych z wiedzą, a w szczególności skąd wiemy, że cokolwiek wiemy.
Rozdziały są krótkie, a informacje dosyć ogólne. W przypadku książki dedykowanej osobom, które wcześniej nie miały styczności z filozofią jest to duża zaleta, ponieważ nie pozwala się znudzić jednym tematem. Filozofia dla bystrzaków nie ma struktury książki do historii filozofii, więc pozwala dotrzeć do końca czytelnikom w każdym wieku. Zapewnia przejście przez wiele tematów, które są charakterystyczne dla potocznie rozumianej filozofii i czytelnicy nie zawiodą się na doborze zagadnień. Omawiane są tematy takie jak: co to znaczy być dobrym? jaki jest sens życia? czy śmierć jest końcem? czy Bóg istnieje? i czy mamy na to wszystko jakieś dowody lub możemy je w logiczny sposób uargumentować? Są to pytania, które zadaje sobie większość osób, dlatego jest to książka dla każdego.
Ciekawym elementem są dekalogi – krótkie biografie dziesięciu wielkich filozofów oraz dziesięć wielkich pytań filozoficznych. Z biografii znajdziemy tam m.in. Arystotelesa, Sokratesa, Platona, Kanta, św. Tomasza z Akwinu czy Kartezjusza. Choć ta część jest krótka w porównaniu do całej książki – niecała strona na filozofa, to jednak pozwala zdobyć poczucie, że poznaliśmy najważniejsze osoby i ich poglądy. Drugim typem dekalogu są wielkie pytania filozoficzne, które częściowo były omówione w wcześniejszych rozdziałach np. jakie życie możemy nazwać dobrym? jak to jest z tym bogiem itp.
Podsumowując, nie podobał mi się sposób narracji oraz styl przypominający notatki z wykładu, ale to kwestia gustu. Treść jest dobra, przeznaczona dla osób rozpoczynających swoją przygodę z filozofią i bardzo dobrze wpisuje się w serię „dla bystrzaków„.
moznaprzeczytac.pl Artur; 2015-11-10
Jak zarabiać na aplikacjach i grach mobilnych
„Jak zarabiać na aplikacjach i grach mobilnych” autorstwa Piotra Stalewskiego, absolwenta informatyki na Politechnice Warszawskiej, doświadczonego programisty, podejmuje tematy projektowania i promocji oprogramowania na urządzenia mobilne, oraz jego aspektów finansowych. Opisuje on swoje doświadczenia na tym polu, realia rynku i możliwości dostępne tam dla młodych developerów.
Autor popierając się przykładami opisuje metody spienieżania gier i aplikacji porównując je ze sobą pod kątem m.in. platformy, docelowej grupy użytkowników oraz formy dystrybucji. Wymienia również cechy, które powinna spełniać aplikacja by mogła osiągnąć sukces- takie jak przyjazny interfejs oraz atrakcyjna szata graficzna. Kategoryzuje je ze względu na stopień innowacyjności i ocenia ryzyko związane z powielaniem już istniejących schematów. Prezentuje realne rozwiązania i narzędzia użyteczne w tworzeniu oprogramowania, skupia się także na możliwościach promocji własnego produktu.
Książkę tę czyta się lekko, autor używa swobodnego języka, nie jesteśmy zasypywani suchymi faktami, lecz podążamy płynnie poprzez kolejne rozdziały. Wiedza jest przekazywana w ciekawy sposób, a poruszana tematyka jest pociągająca dla czytelnika, który po przeczytaniu jest zachęcony do tworzenia aplikacji mobilnych i komercjalizacji swoich projektów.
Lekturę tej pozycji można polecić każdej osobie zainteresowanej tworzeniem aplikacji mobilnych i nie tylko, niektóre poruszone tematy są uniwersalne jak rady dotyczące projektowania oprogramowania generującego zysk. Książkę zaproponuję więc każdemu programiście mającemu wolną chwilę na ciekawą lekturę.
Niestety ma ona też swoje wady, grafiki są czarno-białe, a autor interpretuje kolory tam użyte.
Okładka raczej nie zachęca do zakupu, posiada trywialną konstrukcję, tworzy wrażenie braku profesjonalizmu, lecz jednak kolory mogą przyciągnąć oko.
Sama książka jest krótka (100 stron), lecz posiada wystarczającą ilość treści i dość dobrze wyczerpuje temat.
Autor popierając się przykładami opisuje metody spienieżania gier i aplikacji porównując je ze sobą pod kątem m.in. platformy, docelowej grupy użytkowników oraz formy dystrybucji. Wymienia również cechy, które powinna spełniać aplikacja by mogła osiągnąć sukces- takie jak przyjazny interfejs oraz atrakcyjna szata graficzna. Kategoryzuje je ze względu na stopień innowacyjności i ocenia ryzyko związane z powielaniem już istniejących schematów. Prezentuje realne rozwiązania i narzędzia użyteczne w tworzeniu oprogramowania, skupia się także na możliwościach promocji własnego produktu.
Książkę tę czyta się lekko, autor używa swobodnego języka, nie jesteśmy zasypywani suchymi faktami, lecz podążamy płynnie poprzez kolejne rozdziały. Wiedza jest przekazywana w ciekawy sposób, a poruszana tematyka jest pociągająca dla czytelnika, który po przeczytaniu jest zachęcony do tworzenia aplikacji mobilnych i komercjalizacji swoich projektów.
Lekturę tej pozycji można polecić każdej osobie zainteresowanej tworzeniem aplikacji mobilnych i nie tylko, niektóre poruszone tematy są uniwersalne jak rady dotyczące projektowania oprogramowania generującego zysk. Książkę zaproponuję więc każdemu programiście mającemu wolną chwilę na ciekawą lekturę.
Niestety ma ona też swoje wady, grafiki są czarno-białe, a autor interpretuje kolory tam użyte.
Okładka raczej nie zachęca do zakupu, posiada trywialną konstrukcję, tworzy wrażenie braku profesjonalizmu, lecz jednak kolory mogą przyciągnąć oko.
Sama książka jest krótka (100 stron), lecz posiada wystarczającą ilość treści i dość dobrze wyczerpuje temat.
DobreRecenzje.pl
Mistrzowska edycja zdjęć. Adobe Photoshop CS5/CS5 PL dla fotografów
Martin Evening zawodowy fotograf, fascynat cyfrowych technologii w fotografii, a przede wszystkim autor wielu książek o obsłudze programów graficznych. To dzięki niemu mogę czytać tę książkę.
„Mistrzowska edycja zdjęć Adobe Photoshop CS5/CS5 PL dla fotografów”. Długi tytuł zdradza wszystko. W kilku dobrze nazwanych podrozdziałach znajdziemy niezbędne informacje o tym programie i dowiemy się jak on może się przydać fotografowi.
Gdy mój przyjaciel zobaczył u mnie tę książkę, od razu zapytał, czy nie było czegoś o najnowszym Photoshop’ie ? Pewnie i było, ale nazwisko autora przekonało mnie właśnie do tej pozycji. W sumie w kolejnej wersji PS’a mamy kilka nowości, ale większość użytecznych w fotografii funkcji jest ta sama, a bez dobrego wytłumaczenia podstaw i tego jak to działa i tak nie można pójść dalej.
Podczas czytania moją uwagę zwróciło omówienie pojęć podstawowych, co to niby każdy o tym wie, ale jak spytać, to są problemy. Przestrzenie kolorów, głębie bitowe, kalibracja… Całość jest dzięki temu bardziej zrozumiała. Poznając równolegle podstawy, łatwiej przyswoić dość duży zakres rozszerzonej wiedzy i pojęć. Dobrze został też omówiony interface poszczególnych narzędzi, dzięki temu możemy zagłębiać się w coraz bardziej zaawansowane funkcje programu. Dział o robieniu wydruków pozwoli zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Wszak miszmasz z profilami nie jednemu już pokrzyżował plany, a to bywa kosztowne. Do książki została załączona płyta CD z przykładowymi plikami, możemy również korzystać ze strony autora poświęconej książce www.photoshopforphotographers.com. Polecam ją szczególnie tym, tym którzy nie mają książki.
Książkę czyta się dobrze, język jest zrozumiały. Duża w tym zasługa tłumaczy. Autor jak to ma w zwyczaju, w bardzo przystępny sposób tłumaczy na przykładach co i jak, a dobrze zilustrowane tematy pozwalają łatwo rozpocząć pracę z programem. Nie bez znaczenia jest też kolejność rozdziałów, można powiedzieć – prowadzą czytelnika za rękę. To bardzo ważne, gdy wiemy jak skomplikowanym i trudnym w opanowaniu programem jest Adobe Photoshop.
Sama książka dość okazała ponad 750 stron, twarda oprawa, zakładka. Biorąc pod uwagę że będziemy z niej korzystać dość często wydaje się być dobrą inwestycją. Cena 149 PLN niemała, ale w końcu ile kosztuje Photoshop ?!
Cieszę się że mam tę książkę, znalazłem dla niej miejsce na półce obok równie dobrej książki Martin’a Evening’a „Adobe Photoshop Lightroom 4. Podręcznik dla fotografów”. Pewnie, że przydały by się najnowsze wersje tych pozycji wydawniczych, wersje angielskie już są. Mam nadzieję że pojawią się niebawem.
„Mistrzowska edycja zdjęć Adobe Photoshop CS5/CS5 PL dla fotografów”. Długi tytuł zdradza wszystko. W kilku dobrze nazwanych podrozdziałach znajdziemy niezbędne informacje o tym programie i dowiemy się jak on może się przydać fotografowi.
Gdy mój przyjaciel zobaczył u mnie tę książkę, od razu zapytał, czy nie było czegoś o najnowszym Photoshop’ie ? Pewnie i było, ale nazwisko autora przekonało mnie właśnie do tej pozycji. W sumie w kolejnej wersji PS’a mamy kilka nowości, ale większość użytecznych w fotografii funkcji jest ta sama, a bez dobrego wytłumaczenia podstaw i tego jak to działa i tak nie można pójść dalej.
Podczas czytania moją uwagę zwróciło omówienie pojęć podstawowych, co to niby każdy o tym wie, ale jak spytać, to są problemy. Przestrzenie kolorów, głębie bitowe, kalibracja… Całość jest dzięki temu bardziej zrozumiała. Poznając równolegle podstawy, łatwiej przyswoić dość duży zakres rozszerzonej wiedzy i pojęć. Dobrze został też omówiony interface poszczególnych narzędzi, dzięki temu możemy zagłębiać się w coraz bardziej zaawansowane funkcje programu. Dział o robieniu wydruków pozwoli zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Wszak miszmasz z profilami nie jednemu już pokrzyżował plany, a to bywa kosztowne. Do książki została załączona płyta CD z przykładowymi plikami, możemy również korzystać ze strony autora poświęconej książce www.photoshopforphotographers.com. Polecam ją szczególnie tym, tym którzy nie mają książki.
Książkę czyta się dobrze, język jest zrozumiały. Duża w tym zasługa tłumaczy. Autor jak to ma w zwyczaju, w bardzo przystępny sposób tłumaczy na przykładach co i jak, a dobrze zilustrowane tematy pozwalają łatwo rozpocząć pracę z programem. Nie bez znaczenia jest też kolejność rozdziałów, można powiedzieć – prowadzą czytelnika za rękę. To bardzo ważne, gdy wiemy jak skomplikowanym i trudnym w opanowaniu programem jest Adobe Photoshop.
Sama książka dość okazała ponad 750 stron, twarda oprawa, zakładka. Biorąc pod uwagę że będziemy z niej korzystać dość często wydaje się być dobrą inwestycją. Cena 149 PLN niemała, ale w końcu ile kosztuje Photoshop ?!
Cieszę się że mam tę książkę, znalazłem dla niej miejsce na półce obok równie dobrej książki Martin’a Evening’a „Adobe Photoshop Lightroom 4. Podręcznik dla fotografów”. Pewnie, że przydały by się najnowsze wersje tych pozycji wydawniczych, wersje angielskie już są. Mam nadzieję że pojawią się niebawem.
Szczecin czyta Artur Magdziarz AFRP
Mininawyki. Małymi krokami do sukcesu
Niepozorna książeczka o niewiele mówiącej okładce. Trzeba się bardzo postarać, by to nas nie zwiodło, bo przecież wielu wciąż podświadomie ulega temu, przed czym przestrzega słynne powiedzonko. Mnie się udało, dzięki czemu zostałam oświecona. I od dziś żadna super motywacja nie będzie mi potrzebna do tego, by zacząć działać.
Przecież wszyscy wiemy, jak to działa. Albo raczej nie działa. Kierowanie się emocjami, do których poniekąd zalicza się ta niewdzięczna motywacja, nie jest najlepszym wyborem. Pokażcie mi kogoś, kto będzie w stanie utrzymywać poziom pozytywnych emocji zawsze, gdy tego potrzebuje-kiedy musi wykonać ważne zadanie, pójść na trening. Wymówek tworzonych przez nasz sprytny mózg jest całe mnóstwo i często są one bardzo przekonujące. Nie sposób im się oprzeć, wiem coś o tym.
Stąd pomysł Stephena Guise, autora "Mininawyków". Banalny w swej prostocie-dosłownie. W dużym skrócie-małe kroczki-mniejsza potrzeba angażowania siły woli-gwarantowany efekt. Pierwszy krok jest najtrudniejszy, bo stawiamy sobie ogromne cele. "Sześciopak na brzuchu" czy "napisać książkę" to giganty, na których myśl mózg ucieka ze strachu, chowając się głęboko w czaszce. A gdyby tak obrać zupełnie inny cel? Tak jak zrobił to autor-jedna pompka dziennie. Brak poczucia winy, niekompetencji i zniechęcenia, bo przecież takiemu wyzwaniu podoła każdy. Tę pompkę możemy wykonać nawet przed samym zaśnięciem, a i tak zaliczymy dzisiejszy dzień do takich, które zbliżają do sukcesu. (Autor gwarantuje jednak, że na jednej pompce rzadko kiedy się kończy)
Strategia mininawyków została w powyższym tytule rozpisana bardzo dokładnie, rozwiewając wszelkie wątpliwości i nie pozostawiając niedopowiedzeń. Co najważniejsze, nie jest to teoria bezpodstawna, bo autor licznie argumentuje ją naukowymi badaniami i publikacjami. Do tej pory byłam zwolennikiem motywacji i nigdy nie wpadłam na pomysł, by ją zakwestionować, choć podświadomie zdawałam sobie sprawę z jej wad. Jednakże, chcąc wypracować prawdziwie trwałe nawyki, motywacja zdecydowanie zawodzi. Mininawyki nauczą Cię jak działać bez względu na okoliczności.
Sama zaczęłam wraz z lekturą wdrażać świadome wypracowywanie przyzwyczajeń, wraz z instrukcjami autora-tworzę plan działania, przestaję walczyć z własnym mózgiem i zaczynam wprowadzać zmiany! :)
Przecież wszyscy wiemy, jak to działa. Albo raczej nie działa. Kierowanie się emocjami, do których poniekąd zalicza się ta niewdzięczna motywacja, nie jest najlepszym wyborem. Pokażcie mi kogoś, kto będzie w stanie utrzymywać poziom pozytywnych emocji zawsze, gdy tego potrzebuje-kiedy musi wykonać ważne zadanie, pójść na trening. Wymówek tworzonych przez nasz sprytny mózg jest całe mnóstwo i często są one bardzo przekonujące. Nie sposób im się oprzeć, wiem coś o tym.
Stąd pomysł Stephena Guise, autora "Mininawyków". Banalny w swej prostocie-dosłownie. W dużym skrócie-małe kroczki-mniejsza potrzeba angażowania siły woli-gwarantowany efekt. Pierwszy krok jest najtrudniejszy, bo stawiamy sobie ogromne cele. "Sześciopak na brzuchu" czy "napisać książkę" to giganty, na których myśl mózg ucieka ze strachu, chowając się głęboko w czaszce. A gdyby tak obrać zupełnie inny cel? Tak jak zrobił to autor-jedna pompka dziennie. Brak poczucia winy, niekompetencji i zniechęcenia, bo przecież takiemu wyzwaniu podoła każdy. Tę pompkę możemy wykonać nawet przed samym zaśnięciem, a i tak zaliczymy dzisiejszy dzień do takich, które zbliżają do sukcesu. (Autor gwarantuje jednak, że na jednej pompce rzadko kiedy się kończy)
Strategia mininawyków została w powyższym tytule rozpisana bardzo dokładnie, rozwiewając wszelkie wątpliwości i nie pozostawiając niedopowiedzeń. Co najważniejsze, nie jest to teoria bezpodstawna, bo autor licznie argumentuje ją naukowymi badaniami i publikacjami. Do tej pory byłam zwolennikiem motywacji i nigdy nie wpadłam na pomysł, by ją zakwestionować, choć podświadomie zdawałam sobie sprawę z jej wad. Jednakże, chcąc wypracować prawdziwie trwałe nawyki, motywacja zdecydowanie zawodzi. Mininawyki nauczą Cię jak działać bez względu na okoliczności.
Sama zaczęłam wraz z lekturą wdrażać świadome wypracowywanie przyzwyczajeń, wraz z instrukcjami autora-tworzę plan działania, przestaję walczyć z własnym mózgiem i zaczynam wprowadzać zmiany! :)
Lubimy Czytać Natalia