Recenzje
Pokolenia. Powrót do domu
Pokolenia. Powrót do domu to druga część sagi rodzinnej, napisanej przez Katarzynę Drogę, redaktor naczelną Magazynu Sens. Podobnie jak w przypadku pierwszej książki, historia rodu Zajewiczów wciąga już od samego początku i sprawia, że ciężko wypuścić ją z rąk. Akcja Pokoleń rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku. Główną bohaterką jest Janka, której towarzyszymy w jej codziennych zmaganiach. Wraz z mężem Leszkiem doczekali się upragnionego dziecka – córki Kasi (tak, to właśnie ona spisze w przyszłości historię swojej rodziny). Koszmar wojny powoli odchodzi w zapomnienie, jednak życie lubi płatać figle. Jak potoczą się losy bohaterów w zmieniającej się Polsce? Czy Janka wróci na swoje ukochane Podlasie?
Jak na sagę przystało, wydarzenia historyczne splatają się z życiem prywatnym bohaterów i ukazują je z perspektywy rodziny autorki. Na podstawie dziejów własnego rodu, Katarzyna Droga chciała stworzyć powieść o XX wieku i biografię ludzi, którym przyszło żyć w tym trudnym czasie – zwykłych ludzi, mających swoje dramaty i radości, kochających się, zdradzających, cierpiących. Ludzi stawiających czoła codziennym problemom. Obraz psychologiczny i realizm postaci są niezwykłym atutem warsztatu Katarzyny Drogi, podobnie jak barwny język, wciągające dialogi. Czytelnik ma możliwość utożsamienia się z bohaterami i współodczuwania ich emocji. Jest tu miejsce zarówno na radość, jak i łzy. Szczegółowe opisy natomiast, dają wrażenie bycia naocznym świadkiem rozgrywającej się akcji.
Mimo że książka Pokolenia. Powrót do domu jest kontynuacją pierwszej części sagi (Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca), można przeczytać ją jako odrębną powieść. Jednak dopiero lektura obydwu, daje szansę na holistyczne spojrzenie na dzieje rodu Zajewiczów i umiłowanie swojej małej ojczyzny – na losy wszystkich ludzi żyjących w XX wieku. Właśnie ta uniwersalność jest największą zaletą Pokoleń. Dla mnie to arcydzieło.
Jak na sagę przystało, wydarzenia historyczne splatają się z życiem prywatnym bohaterów i ukazują je z perspektywy rodziny autorki. Na podstawie dziejów własnego rodu, Katarzyna Droga chciała stworzyć powieść o XX wieku i biografię ludzi, którym przyszło żyć w tym trudnym czasie – zwykłych ludzi, mających swoje dramaty i radości, kochających się, zdradzających, cierpiących. Ludzi stawiających czoła codziennym problemom. Obraz psychologiczny i realizm postaci są niezwykłym atutem warsztatu Katarzyny Drogi, podobnie jak barwny język, wciągające dialogi. Czytelnik ma możliwość utożsamienia się z bohaterami i współodczuwania ich emocji. Jest tu miejsce zarówno na radość, jak i łzy. Szczegółowe opisy natomiast, dają wrażenie bycia naocznym świadkiem rozgrywającej się akcji.
Mimo że książka Pokolenia. Powrót do domu jest kontynuacją pierwszej części sagi (Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca), można przeczytać ją jako odrębną powieść. Jednak dopiero lektura obydwu, daje szansę na holistyczne spojrzenie na dzieje rodu Zajewiczów i umiłowanie swojej małej ojczyzny – na losy wszystkich ludzi żyjących w XX wieku. Właśnie ta uniwersalność jest największą zaletą Pokoleń. Dla mnie to arcydzieło.
Magazyn Przestrzeń Joanna Niedziela
Pokolenia. Powrót do domu
Zwierciadło czasu. Zapewne zaintrygowałam Was tym tytułem. Nikt nie wie, co tak naprawdę się pod nim kryje. A co powiecie, gdy ja rzucę hasło historia? Wiem, wiem. Kiedy słyszymy o historii, przeszywa nas zimny dreszcz. Zmiany ustrojowe, suche fakty i masa trudnych do zapamiętania dat. A co jeśli dodam, że historia to nie zdarzenia, które wpajali nam nauczyciele w szkole, lecz ludzie i ich głębokie, poruszające doświadczenia?
Zwierciadło czasu- takim mianem okrzyknięte zostały ‚Pokolenia’ Katarzyny Drogiej przez znaną pisarkę, filozofkę oraz psychoterapeutkę- Katarzynę Miller. Zaintrygowało mnie to, więc sięgnęłam po dwie wspaniałe części ‚Pokoleń’, o których dziś nieco wspomnę. Zapraszam na krótką, jak zawsze mocno osobistą ocenę tych książek…
Za oknem szaleje wicher. Pies zasnął cichutko, tuląc łeb na moich kolanach. W kubku stygnie aromatyczne kakao, a ja? A ja siedzę na kanapie, trzymając w dłoniach ‚Pokolenia.Powrót do domu’, nie zważając na płynące łzy po mojej twarzy. Przekonaj się, jak wspaniałe są dzieła pani Drogiej.
Pokolenia.Wiek deszczu, wiek słońca…
Otwieram pierwsze strony. Spotykam się z czasami wojny, biedy i głodu. Nagle uświadamiam sobie, że czasy, o których wspomina autorka to czasy moich przodków, pradziadków, potem dziadków. Zaczytuję się w Pamiętniku Janki. Kim była owa Janka i skąd pani Katarzyna miała jej pamiętnik? Otóż Janina to mama autorki, a jej pamiętnik znaleziony został w ‚Wilusiu’, przepięknej szafce z czasów cesarza Wilhelma. Na każdej stronie idę jej śladami.
Katarzyna Droga wspaniale zestawia ze sobą współczesne czasy, a konkretnie rok 2012 oraz czasy, w których żyli jej przodkowie, np. 1923, w którym to owym roku na świat przyszła jej matka.
W powieści spotykam piękne opisy miejsc, w których bywali bohaterowie, m.in. tereny nad Narwią, czytam o sposobach wychowywania dzieci w tamtych czasach, o relacjach rodzinnych, a także o okrucieństwach, jakie ludzie potrafili urządzić innym ludziom, choćby historia śmierci Żyda Abrama. Czasy wojny to niełatwe czasy i nie muszę o tym wspominać. To docenienie każdego kawałka chleba w czasie głodu, każdej chwili ciszy i spokoju, a także każdego ludzkiego istnienia, którego okupanci mogli zgładzić w ciągu ułamka sekundy. Przyznam, że czytając ‚Wiek deszczu, wiek słońca’ nieustannie odnosiłam się do swoich rodzinnych historii, których znam (aż wstyd się przyznać) tak mało. Pradziadków nigdy nie poznałam, dziadkowie szybko poumierali. Nie było więc jak, nie było więc kiedy, poznać prawdziwych losów dwóch rodów, które sprawiły, że jestem dziś taka, jaka jestem. A przecież to największy dar, jaki człowiek może otrzymać.
W książce spotykam też niełatwe relacje małżeńskie między ludźmi. Zdrady, życie nasze, kiedy to życie ukochanej osoby odeszło na zawsze czy zamążpójście z przymusu lub z rozsądku, a nie ze szczerej, prawdziwej miłości . Nie wiem, czemu, ale najbardziej w pamięci utkwiła mi historia babki pani Kasi- Kamili (pięknej, młodziutkiej, wykształconej i zamożnej dziewczyny), która przez to, iż w dzieciństwie przeżyła tyfus, została głucha. Niestety, mimo jej licznych zalet, nikt za żonę pojąć jej nie chciał, więc w efekcie została żoną podstarzałego Teofila Stułkowskiego (odznaczonego stopniem sierżanta, który niemalże całe swoje życie spędził w armii). Nie mogłam zrozumieć, jak rodzice zezwalali, a czasem wręcz zmuszali to takich ożenków. Piękna kobieta, dopiero zaczynająca swoje życie i wzbudzający obrzydzenie lub grozę znajomy jej rodziców. Przykre to bardzo, lecz gdyby nie ich małżeństwo, świat nie miałby takiego skarbu, jakim jest autorka książki…
Pokolenia. Powrót do domu…
Przyznam, że mimo ogromnej miłości, jaką zapałałam do części ‚Wiek deszczu, wiek słońca’, to jednak ‚Powrót do domu’ podbił moje serce. Tak jak już wcześniej wspomniałam, zakończyłam tę część ze łzami w oczach. Piękna, wzruszająca historia miłości małżeństwa (których losy poznaliśmy w części, a których to rozwijają się dopiero w tej części) Janki i Leszka, którzy to doczekują się potomka, a raczej potomkini w osobie Katarzyny Drogiej.
Wrócił do Warszawy. Właściwie mieli się już nie spotkać, ale Tadeusz gorączkowo szukał jakiegoś pretekstu, żeby jeszcze raz zobaczyć tę miedzianowłosą młodą kobietę. „Gdyby to był film albo książka- myślał- zostawiłaby coś w samochodzie, przypadkowo: kolczyk (…) nic nie zostawiła.
Kim był owy Tadeusz i jego ukochana? Nie mogę Wam zdradzić, to trzeba przeczytać, ale te słowa tak mocno zapadły mi w serce, że musiałam się nimi z Wami podzielić. Mogę Wam zdradzić, że w części ‚Powrót do domu’ spotkacie się z wieloma romantycznymi, wzruszającymi, ale i tragicznymi wątkami. Mimo iż czasy nam nieco bliższe, bo PRL, to jednak w życiu każdego bohatera nadchodzą wielkie zmiany, nie tylko te dotyczące odnalezienia się w nowym ustroju politycznym. Ostatnie strony powieści czytałam jednym tchem. Wręcz bałam się zakończenia. Nie chciałam go. Bo i po co? Wciąż chciałam żyć wśród bliskich pani Kasi.
„Pokolenia”, obie książki, to wspaniałe ludzkie historie, wzloty i upadki, miłosne uniesienia i bolesne odejścia.
„Pokolenia” to nie cukierkowe opowieści, lecz trudne, poważne dzieła, z którymi spędziłam wiele cennych chwil.
„Pokolenia” to przede wszystkim prawdziwe historie, prawdziwych rodzin. Pomyślcie, jak wspaniałe książki, można by napisać na podstawie opowieści Was i Waszych rodów. I pomyślcie też, ilu z Was miałoby na tyle odwagi, aby to opisać. Katarzyna Droga pisząc „Pokolenia” nie tylko pokazała, jak wspaniałą jest pisarką, ale również jak odważną jest kobietą, która potrafiła zmierzyć się z historią swojej rodziny, ze zwierciadłem czasu…
Zwierciadło czasu- takim mianem okrzyknięte zostały ‚Pokolenia’ Katarzyny Drogiej przez znaną pisarkę, filozofkę oraz psychoterapeutkę- Katarzynę Miller. Zaintrygowało mnie to, więc sięgnęłam po dwie wspaniałe części ‚Pokoleń’, o których dziś nieco wspomnę. Zapraszam na krótką, jak zawsze mocno osobistą ocenę tych książek…
Za oknem szaleje wicher. Pies zasnął cichutko, tuląc łeb na moich kolanach. W kubku stygnie aromatyczne kakao, a ja? A ja siedzę na kanapie, trzymając w dłoniach ‚Pokolenia.Powrót do domu’, nie zważając na płynące łzy po mojej twarzy. Przekonaj się, jak wspaniałe są dzieła pani Drogiej.
Pokolenia.Wiek deszczu, wiek słońca…
Otwieram pierwsze strony. Spotykam się z czasami wojny, biedy i głodu. Nagle uświadamiam sobie, że czasy, o których wspomina autorka to czasy moich przodków, pradziadków, potem dziadków. Zaczytuję się w Pamiętniku Janki. Kim była owa Janka i skąd pani Katarzyna miała jej pamiętnik? Otóż Janina to mama autorki, a jej pamiętnik znaleziony został w ‚Wilusiu’, przepięknej szafce z czasów cesarza Wilhelma. Na każdej stronie idę jej śladami.
Katarzyna Droga wspaniale zestawia ze sobą współczesne czasy, a konkretnie rok 2012 oraz czasy, w których żyli jej przodkowie, np. 1923, w którym to owym roku na świat przyszła jej matka.
W powieści spotykam piękne opisy miejsc, w których bywali bohaterowie, m.in. tereny nad Narwią, czytam o sposobach wychowywania dzieci w tamtych czasach, o relacjach rodzinnych, a także o okrucieństwach, jakie ludzie potrafili urządzić innym ludziom, choćby historia śmierci Żyda Abrama. Czasy wojny to niełatwe czasy i nie muszę o tym wspominać. To docenienie każdego kawałka chleba w czasie głodu, każdej chwili ciszy i spokoju, a także każdego ludzkiego istnienia, którego okupanci mogli zgładzić w ciągu ułamka sekundy. Przyznam, że czytając ‚Wiek deszczu, wiek słońca’ nieustannie odnosiłam się do swoich rodzinnych historii, których znam (aż wstyd się przyznać) tak mało. Pradziadków nigdy nie poznałam, dziadkowie szybko poumierali. Nie było więc jak, nie było więc kiedy, poznać prawdziwych losów dwóch rodów, które sprawiły, że jestem dziś taka, jaka jestem. A przecież to największy dar, jaki człowiek może otrzymać.
W książce spotykam też niełatwe relacje małżeńskie między ludźmi. Zdrady, życie nasze, kiedy to życie ukochanej osoby odeszło na zawsze czy zamążpójście z przymusu lub z rozsądku, a nie ze szczerej, prawdziwej miłości . Nie wiem, czemu, ale najbardziej w pamięci utkwiła mi historia babki pani Kasi- Kamili (pięknej, młodziutkiej, wykształconej i zamożnej dziewczyny), która przez to, iż w dzieciństwie przeżyła tyfus, została głucha. Niestety, mimo jej licznych zalet, nikt za żonę pojąć jej nie chciał, więc w efekcie została żoną podstarzałego Teofila Stułkowskiego (odznaczonego stopniem sierżanta, który niemalże całe swoje życie spędził w armii). Nie mogłam zrozumieć, jak rodzice zezwalali, a czasem wręcz zmuszali to takich ożenków. Piękna kobieta, dopiero zaczynająca swoje życie i wzbudzający obrzydzenie lub grozę znajomy jej rodziców. Przykre to bardzo, lecz gdyby nie ich małżeństwo, świat nie miałby takiego skarbu, jakim jest autorka książki…
Pokolenia. Powrót do domu…
Przyznam, że mimo ogromnej miłości, jaką zapałałam do części ‚Wiek deszczu, wiek słońca’, to jednak ‚Powrót do domu’ podbił moje serce. Tak jak już wcześniej wspomniałam, zakończyłam tę część ze łzami w oczach. Piękna, wzruszająca historia miłości małżeństwa (których losy poznaliśmy w części, a których to rozwijają się dopiero w tej części) Janki i Leszka, którzy to doczekują się potomka, a raczej potomkini w osobie Katarzyny Drogiej.
Wrócił do Warszawy. Właściwie mieli się już nie spotkać, ale Tadeusz gorączkowo szukał jakiegoś pretekstu, żeby jeszcze raz zobaczyć tę miedzianowłosą młodą kobietę. „Gdyby to był film albo książka- myślał- zostawiłaby coś w samochodzie, przypadkowo: kolczyk (…) nic nie zostawiła.
Kim był owy Tadeusz i jego ukochana? Nie mogę Wam zdradzić, to trzeba przeczytać, ale te słowa tak mocno zapadły mi w serce, że musiałam się nimi z Wami podzielić. Mogę Wam zdradzić, że w części ‚Powrót do domu’ spotkacie się z wieloma romantycznymi, wzruszającymi, ale i tragicznymi wątkami. Mimo iż czasy nam nieco bliższe, bo PRL, to jednak w życiu każdego bohatera nadchodzą wielkie zmiany, nie tylko te dotyczące odnalezienia się w nowym ustroju politycznym. Ostatnie strony powieści czytałam jednym tchem. Wręcz bałam się zakończenia. Nie chciałam go. Bo i po co? Wciąż chciałam żyć wśród bliskich pani Kasi.
„Pokolenia”, obie książki, to wspaniałe ludzkie historie, wzloty i upadki, miłosne uniesienia i bolesne odejścia.
„Pokolenia” to nie cukierkowe opowieści, lecz trudne, poważne dzieła, z którymi spędziłam wiele cennych chwil.
„Pokolenia” to przede wszystkim prawdziwe historie, prawdziwych rodzin. Pomyślcie, jak wspaniałe książki, można by napisać na podstawie opowieści Was i Waszych rodów. I pomyślcie też, ilu z Was miałoby na tyle odwagi, aby to opisać. Katarzyna Droga pisząc „Pokolenia” nie tylko pokazała, jak wspaniałą jest pisarką, ale również jak odważną jest kobietą, która potrafiła zmierzyć się z historią swojej rodziny, ze zwierciadłem czasu…
konwenanse.blog.pl Ania; 2015-11-30
Naucz ich, jak mają Cię traktować! Praktyczny podręcznik asertywności. Wydanie II rozszerzone
Łacińskie assertio (wyzwolenie), czyli dawno udomowiona asertywność, to nic innego jak wewnętrzne wyzwolenie, wyzwolenie od niegdyś wpojonych przekonań, wyzwolenie od lęku, wyzwolenie od wpływu innych, wyzwolenie od sytuacji, która panuje nad nami. Asertywność to decyzja o tym, że to TY jesteś jedyną osobą, która może mieć wpływ na Twoje życie.
Bartłomiej Stolarczyk, Naucz ich jak mają cię traktować!
Gdy myślę o asertywności, zawsze przychodzi mi do głowy koncepcja człowieka zewnątrzsterownego autorstwa Davida Riesmana (amerykański socjolog, prawnik i nauczyciel). Człowiek zewnątrzsterowny, według Riesmana, to jednostka, która podąża za tym co mówią jej inni, jest uczulona na oczekiwania i preferencje innych osób, zatraca pewność, kim właściwie jest i dokąd zmierza, ma wiele twarzy i zmienia je w zależności od okoliczności. Różni się całkowicie od człowieka wewnątrzsterownego, który podejmuje decyzje w oparciu o własne zasoby psychiczne, jest autonomiczny, zdolny do tego, aby kierować swoim życiem w sposób niezależny od czyjegoś wpływu lub manipulacji, potrafi przeciwstawić się naciskowi i obronić swoje zdanie.
Asertywność byłabym, w moim rozumieniu, przejawem wewnątrzsterowności.
„Naucz ich, jak mają Cię traktować!” Bartłomieja Stolarczyka – to kolejna propozycja na rynku książek z zakresu asertywności. Autor opisuje w niej, czym jest asertywność, jak możemy poradzić sobie w sytuacjach, gdy inni przekraczają granice naszego terytorium psychologicznego, jak nie ulegać presjom i namowom innych, jak zachować dyplomację w sytuacjach niestandardowych. Książka jest też doskonałym zbiorem praktycznych ćwiczeń, opisanych w łatwy, przystępny sposób, tak, by każdy czytelnik mógł z nich skorzystać.
Jedno z szczególnie użytecznych ćwiczeń opisanych w książce to zamiana przekonań ograniczających w przekonania wspierające. Przebiega ono w czterech etapach:
1. Pomyśl o wszystkich ważnych obszarach Twojego życia (życie rodzinne, relacje z przyjaciółmi, praca, zdrowie), w których nie osiągasz jeszcze zadowalających dla siebie wyników.
2. Zastanów się, co chciałbyś w tych obszarach osiągnąć. Jaki jest Twój cel?
3. Zrób listę przekonań, które powstrzymują Cię przed ich realizacją.
4. Następnie zastanów się jakie przekonania powinieneś mieć, aby osiągnąć to, czego pragniesz.
Dla osób, które mają problem z asertywnością książka Bartłomieja Stolarczyka będzie z pewnością cennym wsparciem w nauce tej wymagającej inter- i intrapersonalnej sztuki. Psychologowie, terapeuci, coachowie i trenerzy rozwoju osobistego z pewnością znajdą tam wiele ciekawych inspiracji, które można wykorzystać podczas sesji terapeutycznych lub warsztatów rozwoju osobistego.
Bartłomiej Stolarczyk, Naucz ich jak mają cię traktować!
Gdy myślę o asertywności, zawsze przychodzi mi do głowy koncepcja człowieka zewnątrzsterownego autorstwa Davida Riesmana (amerykański socjolog, prawnik i nauczyciel). Człowiek zewnątrzsterowny, według Riesmana, to jednostka, która podąża za tym co mówią jej inni, jest uczulona na oczekiwania i preferencje innych osób, zatraca pewność, kim właściwie jest i dokąd zmierza, ma wiele twarzy i zmienia je w zależności od okoliczności. Różni się całkowicie od człowieka wewnątrzsterownego, który podejmuje decyzje w oparciu o własne zasoby psychiczne, jest autonomiczny, zdolny do tego, aby kierować swoim życiem w sposób niezależny od czyjegoś wpływu lub manipulacji, potrafi przeciwstawić się naciskowi i obronić swoje zdanie.
Asertywność byłabym, w moim rozumieniu, przejawem wewnątrzsterowności.
„Naucz ich, jak mają Cię traktować!” Bartłomieja Stolarczyka – to kolejna propozycja na rynku książek z zakresu asertywności. Autor opisuje w niej, czym jest asertywność, jak możemy poradzić sobie w sytuacjach, gdy inni przekraczają granice naszego terytorium psychologicznego, jak nie ulegać presjom i namowom innych, jak zachować dyplomację w sytuacjach niestandardowych. Książka jest też doskonałym zbiorem praktycznych ćwiczeń, opisanych w łatwy, przystępny sposób, tak, by każdy czytelnik mógł z nich skorzystać.
Jedno z szczególnie użytecznych ćwiczeń opisanych w książce to zamiana przekonań ograniczających w przekonania wspierające. Przebiega ono w czterech etapach:
1. Pomyśl o wszystkich ważnych obszarach Twojego życia (życie rodzinne, relacje z przyjaciółmi, praca, zdrowie), w których nie osiągasz jeszcze zadowalających dla siebie wyników.
2. Zastanów się, co chciałbyś w tych obszarach osiągnąć. Jaki jest Twój cel?
3. Zrób listę przekonań, które powstrzymują Cię przed ich realizacją.
4. Następnie zastanów się jakie przekonania powinieneś mieć, aby osiągnąć to, czego pragniesz.
Dla osób, które mają problem z asertywnością książka Bartłomieja Stolarczyka będzie z pewnością cennym wsparciem w nauce tej wymagającej inter- i intrapersonalnej sztuki. Psychologowie, terapeuci, coachowie i trenerzy rozwoju osobistego z pewnością znajdą tam wiele ciekawych inspiracji, które można wykorzystać podczas sesji terapeutycznych lub warsztatów rozwoju osobistego.
Opsychologii.pl - Porta i centrum praktyków psychologii
Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji
Na książkę Chrisa natknąłem się w Empiku. Stało się to po ostrym googlowaniu pozycji dotyczących wszystkiego co jest związane z rozpoczęciem budowania własnego biznesu, który chciałem nazywać startupem. To słowo klucz ostatnich lat wdarło się pod polskie strzechy i umysły młodych i tych starszych ludzi, którzy chcą coś zmienić we własnym życiu robiąc biznes z pożytkiem dla innych. Czy to dotyczy nowych technologii, czy innych wartości, które odmienią nasze życie na lepsze. W tym czasie byłem świeżo po szkoleniu w Startup Academy prowadzonym przez dwóch energicznych i obdarzonych niesamowitą dawką wiedzy biznesowej, pozytywnie zakręconych start-upami prowadzących: Tomasza Jabłońskiego i Damiana Strzelczyka.
Nakręcony przez chłopaków wizją stworzenia własnego biznesu bez praktycznie kapitału na start trafiłem w internecie na książkę Chrisa Guillebau, którego nazwiska do dziś nie mogę napisać poprawnie. Chris jest przedsiębiorcą, podróżnikiem, cyfrowym nomadem i pisarzem, który postanowił odwiedzić wszystkie, dosłownie wszystkie kraje istniejące na świecie. Zrobił to w dość krótkim czasie, po czym postanowił się podzielić z innymi swoją historią, zdradzając na blogu szereg praktycznych informacji jak dokonać tak pozornie niemożliwego wyczynu. Chris nie jest bogatym dziedzicem fortuny, której majątek przeznacza na podróże. Zarabia podróżując i robi to dzięki nowoczesnym technologiom czyli laptopowi i dostępowi do internetu. Jest wyśmienitym pisarzem. Nieco gorszym mówcą ( miałem okazję zobaczyć kilka filmików z jego wystąpień m.in. na TED),
ale nie umniejsza to jego talentowi pisarskiemu. Założył blog na którym opisuje jak tego dokonał i pomaga innym wyjawiając tajniki taniego podróżowania oraz zarabiania będąc w podróży, a wierzcie mi że ma setki pomysłów na to jak można zarobić będąc w podróży. Oczywiście każdy z tych pomysłów można realizować nie ruszając się z miejsca. To prawdziwy wzór dla każdego aspirującego Cyfrowego Nomada próbującego stworzyć startup swojego życia ( Life Startup). Chris stworzył też przedsięwzięcia zwane World Domination Summit, w trakcie którego spotykają się kreatywne umysły z całego świata, zachęcone przez autora tej niezwykle interesującej książki do poszukiwania i tworzenia własnych, nowych dróg do wolności duchowej , jak i tej finansowej. Chris napisał już kilka książek, jednak tylko ta ukazała się w polskiej wersji językowej. Angielski tytuł opisywanej książki jest nieco krótszy „ 100$ Startup”. Polscy wydawcy pokusili się o bardziej szczegółowe opisanie zawartości w tytule, tak na wszelki wypadek. Sądząc po treści, to tylko kwestia czasu kiedy ktoś opublikuje kolejne pozycje tego świetnego autora.
Poniżej opisałem w kilku punktach czego się z niej dowiedziałem:
1. Na konkretnych przykładach, że nie potrzebujesz dużo pieniędzy, żeby zacząć własny biznes, a to że masz mało pieniędzy może być nawet zaletą
2. Po lekturze zapragniesz zacząć swój własny startup, a jeżeli nie masz jeszcze pomysłu na to co chcesz robić ta książka pomoże Ci znaleźć biznes i ścieżkę odpowiednią dla Ciebie
3. Chris przeprowadził setki wywiadów z ludźmi, którym udało się zrealizować opisane ze szczegółami przedsięwzięcia z sukcesem, czyli uzyskałem tony inspiracji płynących z konkretnych przykładów
4. Pomaga uzyskać zrozumienie podstawowej prawdy, że ludzie nie chcą uczyć się jak złowić i przygotować rybę i bawić się w jej czyszczenie ( blee) i przygotowanie. Ludzie lubią po prostu przyjść do miłej restauracji i chcą wybrać i zjeść rybę przygotowaną dla nich przez inne osoby. Nasuwa się wniosek, że można ludzi wyręczyć w czynnościach nawet tych nieskomplikowanych, na których wykonanie inni po prostu nie mają czasu i ochoty i w ten sposób zarobić pieniądze dostarczając im wartość w postaci zaoszczędzonego czasu
5. Ta książka jest dla ludzi zainteresowanych stworzeniem i dostarczeniem innym wartości w zamian za wolność.
6. Konwergencja, a więc znalezienie wspólnej przestrzeni, na której spotykają się Twoje pasje i zainteresowania, a z drugiej strony zapotrzebowanie innych ludzi, którzy są gotowi zapłacić za wiedze i pracę dostarczoną przez Ciebie
7. Transformacja umiejętności, a wiec odnalezienie w sobie kombinacji wiedzy i umiejętności z której możesz stworzyć wartość służącą pomaganiu innym. Magiczna formuła pasji, umiejętności i pożytku prowadząca do sukcesu.
8. Dodatkowa i bardzo przydatna wiedza dotycząca tworzenia biznes planu i promowania własnego biznesu
Jest to pierwsza książka, którą bym polecił każdej osobie, która myśli że nie może jej się udać założenie własnego biznesu dopóki nie zdobędzie pokaźnego kapitału na start. Chris G. skutecznie podbuduje i zmotywuje do „ruszenia tyłka” we właściwy kierunku. A więc zapraszam do lektury !
Nakręcony przez chłopaków wizją stworzenia własnego biznesu bez praktycznie kapitału na start trafiłem w internecie na książkę Chrisa Guillebau, którego nazwiska do dziś nie mogę napisać poprawnie. Chris jest przedsiębiorcą, podróżnikiem, cyfrowym nomadem i pisarzem, który postanowił odwiedzić wszystkie, dosłownie wszystkie kraje istniejące na świecie. Zrobił to w dość krótkim czasie, po czym postanowił się podzielić z innymi swoją historią, zdradzając na blogu szereg praktycznych informacji jak dokonać tak pozornie niemożliwego wyczynu. Chris nie jest bogatym dziedzicem fortuny, której majątek przeznacza na podróże. Zarabia podróżując i robi to dzięki nowoczesnym technologiom czyli laptopowi i dostępowi do internetu. Jest wyśmienitym pisarzem. Nieco gorszym mówcą ( miałem okazję zobaczyć kilka filmików z jego wystąpień m.in. na TED),
ale nie umniejsza to jego talentowi pisarskiemu. Założył blog na którym opisuje jak tego dokonał i pomaga innym wyjawiając tajniki taniego podróżowania oraz zarabiania będąc w podróży, a wierzcie mi że ma setki pomysłów na to jak można zarobić będąc w podróży. Oczywiście każdy z tych pomysłów można realizować nie ruszając się z miejsca. To prawdziwy wzór dla każdego aspirującego Cyfrowego Nomada próbującego stworzyć startup swojego życia ( Life Startup). Chris stworzył też przedsięwzięcia zwane World Domination Summit, w trakcie którego spotykają się kreatywne umysły z całego świata, zachęcone przez autora tej niezwykle interesującej książki do poszukiwania i tworzenia własnych, nowych dróg do wolności duchowej , jak i tej finansowej. Chris napisał już kilka książek, jednak tylko ta ukazała się w polskiej wersji językowej. Angielski tytuł opisywanej książki jest nieco krótszy „ 100$ Startup”. Polscy wydawcy pokusili się o bardziej szczegółowe opisanie zawartości w tytule, tak na wszelki wypadek. Sądząc po treści, to tylko kwestia czasu kiedy ktoś opublikuje kolejne pozycje tego świetnego autora.
Poniżej opisałem w kilku punktach czego się z niej dowiedziałem:
1. Na konkretnych przykładach, że nie potrzebujesz dużo pieniędzy, żeby zacząć własny biznes, a to że masz mało pieniędzy może być nawet zaletą
2. Po lekturze zapragniesz zacząć swój własny startup, a jeżeli nie masz jeszcze pomysłu na to co chcesz robić ta książka pomoże Ci znaleźć biznes i ścieżkę odpowiednią dla Ciebie
3. Chris przeprowadził setki wywiadów z ludźmi, którym udało się zrealizować opisane ze szczegółami przedsięwzięcia z sukcesem, czyli uzyskałem tony inspiracji płynących z konkretnych przykładów
4. Pomaga uzyskać zrozumienie podstawowej prawdy, że ludzie nie chcą uczyć się jak złowić i przygotować rybę i bawić się w jej czyszczenie ( blee) i przygotowanie. Ludzie lubią po prostu przyjść do miłej restauracji i chcą wybrać i zjeść rybę przygotowaną dla nich przez inne osoby. Nasuwa się wniosek, że można ludzi wyręczyć w czynnościach nawet tych nieskomplikowanych, na których wykonanie inni po prostu nie mają czasu i ochoty i w ten sposób zarobić pieniądze dostarczając im wartość w postaci zaoszczędzonego czasu
5. Ta książka jest dla ludzi zainteresowanych stworzeniem i dostarczeniem innym wartości w zamian za wolność.
6. Konwergencja, a więc znalezienie wspólnej przestrzeni, na której spotykają się Twoje pasje i zainteresowania, a z drugiej strony zapotrzebowanie innych ludzi, którzy są gotowi zapłacić za wiedze i pracę dostarczoną przez Ciebie
7. Transformacja umiejętności, a wiec odnalezienie w sobie kombinacji wiedzy i umiejętności z której możesz stworzyć wartość służącą pomaganiu innym. Magiczna formuła pasji, umiejętności i pożytku prowadząca do sukcesu.
8. Dodatkowa i bardzo przydatna wiedza dotycząca tworzenia biznes planu i promowania własnego biznesu
Jest to pierwsza książka, którą bym polecił każdej osobie, która myśli że nie może jej się udać założenie własnego biznesu dopóki nie zdobędzie pokaźnego kapitału na start. Chris G. skutecznie podbuduje i zmotywuje do „ruszenia tyłka” we właściwy kierunku. A więc zapraszam do lektury !
poradanomada.com
Psychologia relacji, czyli jak budować świadome związki z partnerem, dziećmi i rodzicami
Twój mężczyzna potrzebuje partnerki, matkę już ma…
W naszej kulturze popularny jest niezdrowy model, w którym kobieta siebie samą redukuje do roli opiekunki (dzieci, a z rozpędu także swojego partnera), całe dnie spędzając na sprzątaniu, upominaniu innych, by nie rozrzucali brudnych skarpetek, kładli się grzecznie spać o określonej porze, nosili czapkę, gdy wieje i nakryli się kołdrą w zimną noc.
Gdy domownicy mają szczerze dość jej ciągłego nadzoru i pragną więcej przestrzeni, ona czuje się odrzucona i nikomu niepotrzebna, więc na siłę próbuje tkwić w bezpiecznej roli, która wcale nie daje jej spełnienia.
„Będąc w roli partnerki nie powinnaś bawić się w matkę, bo wtedy twój partner traci seksualne zainteresowanie tobą. Podobnie, jeśli zamiast jak dorosła kobieta zachowujesz się jak mała dziewczynka (czyli jego córka), czeka cię nieświadome zachęcanie go do zdominowania cię i podejmowania za ciebie decyzji. Albo jeśli nie wyznaczysz sobie czasu wolnego, pewnie w jego trakcie będziesz pracować, zamiast odpoczywać, a jeśli nie stworzysz sobie własnego zawodu, by realizować marzenia, skończysz z frustracją.”
Czasy nieobecnego ojca, który zmęczony wracał z pracy i był całkowicie emocjonalnie wycofany, oczekując całodobowego serwisu z cygarem i gazetą, dawno się skończyły, a jednak bezrefleksyjnie powielamy ten model, zamieniając gazetę na laptopa, a srebrną tackę na odgrzewanie zupy i filowanie na męża w oknie.
„Wiesz, że większość modeli naszych rodziców opierała się nie na partnerstwie, ale na żonach matkującym mężom albo zachowujących się przy nich jak małe dziewczynki? Coś takiego nie może działać w świadomym związku! Oczekiwanie, że to, co było adekwatne kilkadziesiąt lat temu dla rodziców, będzie dobre także dla ciebie, jest ryzykowne, naiwne i niezalecane.”
Przyjmując rolę matki lub córki w związku, odbierasz sobie szansę na swobodny rozwój emocjonalny, ogranicza cię mechanizm podrzędności i nadrzędności, typowy dla relacji rodzica z dzieckiem.
Są małżeństwa, które nalegają na taki podział ról, bo niczego innego nie znają. Ich matki okazywały swoim mężom uczucia, dbając o ciepły obiad i wyprasowane w kant koszule, a ci odwdzięczali się finansowaniem życia rodzinnego, więc gdy to znika, to być może znika zaangażowanie i miłość? Jeśli nie w tradycyjny sposób, to jak je okazać?
Ponadto przyjęcie takich ról sprawia, że:
„przy partnerce – córce w związku mężczyźnie jest także łatwiej się wykazać niż przy wymagającej, dojrzałej emocjonalnie kobiecie. Taki mężczyzna żyje w iluzorycznym poczuciu mocy i nieświadomie zajmuje się wychowywaniem i prowadzeniem coraz bardziej bezwolnej partnerki życiowej. Po latach trwania w takim układzie u niej pojawia się wyuczona bezradność. To prowadzi do ukrytej frustracji i nieświadomego przelewania pretensji do rzekomo ograniczającego ją mężczyzny.”
Jak więc nie wpaść w pułapkę bycia córką lub mamą dla swojego partnera?
Dbaj o przestrzeń na swoje pasje i ambicje zawodowe.
Zarabiaj swoje pieniądze, nawet jeśli będą to niewielkie kwoty.
Skończ z przelewaniem swojej energii na czynności domowe, które każdy domownik powinien wykonać we własnym imieniu.
Dbaj o swoje potrzeby, zamiast stawiać siebie na końcu.
Dbaj o atrakcyjność w oczach partnera, oddając się pasji, mając swoje życie poza domem, pamiętając o podkreślaniu kobiecości.
Uważaj, by nie popadać ze skrajności w skrajność:
„Od tego mechanizmu nie musisz uciekać w drugie ekstremum – bycie zimną, cyniczną, odpychającą kobietą, nazywającą to niezależnością, bo egocentryzm również uniemożliwia zbudowanie partnerskiej relacji. (…) Krzyki, wymuszenia, pretensje za niewykonanie czy niewłaściwe wykonanie poleceń, straszenie, manipulacja seksem lub finansami cechują partnerki – szefowe. Tracąc swoją niezależność, mężczyzna przestanie być pociągający seksualnie.”
W naszej kulturze popularny jest niezdrowy model, w którym kobieta siebie samą redukuje do roli opiekunki (dzieci, a z rozpędu także swojego partnera), całe dnie spędzając na sprzątaniu, upominaniu innych, by nie rozrzucali brudnych skarpetek, kładli się grzecznie spać o określonej porze, nosili czapkę, gdy wieje i nakryli się kołdrą w zimną noc.
Gdy domownicy mają szczerze dość jej ciągłego nadzoru i pragną więcej przestrzeni, ona czuje się odrzucona i nikomu niepotrzebna, więc na siłę próbuje tkwić w bezpiecznej roli, która wcale nie daje jej spełnienia.
„Będąc w roli partnerki nie powinnaś bawić się w matkę, bo wtedy twój partner traci seksualne zainteresowanie tobą. Podobnie, jeśli zamiast jak dorosła kobieta zachowujesz się jak mała dziewczynka (czyli jego córka), czeka cię nieświadome zachęcanie go do zdominowania cię i podejmowania za ciebie decyzji. Albo jeśli nie wyznaczysz sobie czasu wolnego, pewnie w jego trakcie będziesz pracować, zamiast odpoczywać, a jeśli nie stworzysz sobie własnego zawodu, by realizować marzenia, skończysz z frustracją.”
Czasy nieobecnego ojca, który zmęczony wracał z pracy i był całkowicie emocjonalnie wycofany, oczekując całodobowego serwisu z cygarem i gazetą, dawno się skończyły, a jednak bezrefleksyjnie powielamy ten model, zamieniając gazetę na laptopa, a srebrną tackę na odgrzewanie zupy i filowanie na męża w oknie.
„Wiesz, że większość modeli naszych rodziców opierała się nie na partnerstwie, ale na żonach matkującym mężom albo zachowujących się przy nich jak małe dziewczynki? Coś takiego nie może działać w świadomym związku! Oczekiwanie, że to, co było adekwatne kilkadziesiąt lat temu dla rodziców, będzie dobre także dla ciebie, jest ryzykowne, naiwne i niezalecane.”
Przyjmując rolę matki lub córki w związku, odbierasz sobie szansę na swobodny rozwój emocjonalny, ogranicza cię mechanizm podrzędności i nadrzędności, typowy dla relacji rodzica z dzieckiem.
Są małżeństwa, które nalegają na taki podział ról, bo niczego innego nie znają. Ich matki okazywały swoim mężom uczucia, dbając o ciepły obiad i wyprasowane w kant koszule, a ci odwdzięczali się finansowaniem życia rodzinnego, więc gdy to znika, to być może znika zaangażowanie i miłość? Jeśli nie w tradycyjny sposób, to jak je okazać?
Ponadto przyjęcie takich ról sprawia, że:
„przy partnerce – córce w związku mężczyźnie jest także łatwiej się wykazać niż przy wymagającej, dojrzałej emocjonalnie kobiecie. Taki mężczyzna żyje w iluzorycznym poczuciu mocy i nieświadomie zajmuje się wychowywaniem i prowadzeniem coraz bardziej bezwolnej partnerki życiowej. Po latach trwania w takim układzie u niej pojawia się wyuczona bezradność. To prowadzi do ukrytej frustracji i nieświadomego przelewania pretensji do rzekomo ograniczającego ją mężczyzny.”
Jak więc nie wpaść w pułapkę bycia córką lub mamą dla swojego partnera?
Dbaj o przestrzeń na swoje pasje i ambicje zawodowe.
Zarabiaj swoje pieniądze, nawet jeśli będą to niewielkie kwoty.
Skończ z przelewaniem swojej energii na czynności domowe, które każdy domownik powinien wykonać we własnym imieniu.
Dbaj o swoje potrzeby, zamiast stawiać siebie na końcu.
Dbaj o atrakcyjność w oczach partnera, oddając się pasji, mając swoje życie poza domem, pamiętając o podkreślaniu kobiecości.
Uważaj, by nie popadać ze skrajności w skrajność:
„Od tego mechanizmu nie musisz uciekać w drugie ekstremum – bycie zimną, cyniczną, odpychającą kobietą, nazywającą to niezależnością, bo egocentryzm również uniemożliwia zbudowanie partnerskiej relacji. (…) Krzyki, wymuszenia, pretensje za niewykonanie czy niewłaściwe wykonanie poleceń, straszenie, manipulacja seksem lub finansami cechują partnerki – szefowe. Tracąc swoją niezależność, mężczyzna przestanie być pociągający seksualnie.”
Niedoskonała Mama Marta Szyszko; 2015-11-19