ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Indonezja. Zielony Przewodnik. Wydanie 1

Ten odległy zakątek świata dawno już przestał być nieznany. Wystarczy niecała doba, by wysiąść na lotnisku w Dżakarcie czy Denpasarze, skąd tysiące innych turystów przesiada się do maszyn krajowych linii. Nazwy indonezyjskich wysp: Jawa, Bali, Lombok czy Celebes od dawna przestały być używane przez zawodowych podróżników, a weszły do domeny możliwości i aspiracji masowego turysty. Podobnie jak wyspa Flores.

Główną atrakcją tej wyspy jest leżący na niewielkim archipelagu Ta-man Nasional Komodo, jak po indo-nezyjsku wykłada się Narodowy Park Komodo, ojczyzna waranów, leżący w słynącej z urody cieśninie Sapa. 180 tys. hektarów wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Park to nie tylko wyspa Komodo, ale spory obszar morski, co daje gościom możliwość obejrzenia pradawnych jaszczurów w ich dziewiczym, naturalnym środowisku. Nie tylko zresztą warany, bo teren obfituje w inne zwierzęta: bawoły, makaki, dzikie konie i jelenie. Niekwestionowaną atrakcją jest także morskie dno, dzięki masce i rurce znakomicie nadające się do penetracji. Zwiedzanie Parku Komodo trwa trzy dni, zawsze w ramach zorganizowanej grupy z zawodowym przewodnikiem. To ważne, bo na obszarze parku nie istnieje tak popularna w Azji żegluga kabotażowa, nie ma promów, zaś wynajęcie statku jest drogie. Już sama przeprawa między wyspami Sumbawa i Flores jest niezapomnianą przygodą, gwarantującą najgłębsze wrażenia estetyczne, poznawcze i kulinarne. Silne w tym miejscu prądy wynoszą z głębin morskie pożywienie, które zwabia wieloryby i delfiny, ale bywa, że i kłusowników, którzy potrafią być groźni dla obcych. Warto przestrzegać też innych rad zawartych w przewodniku, bo jak uczy doświadczenie, więcej szkód mogą nam narobić bakterie muchy i jeżowce niż źli ludzie. Zaktualizowany i renomowany zielony przewodnik gwarantuje najświeższe wiadomości i użyteczne porady.
Tygodnik Angora Ł. AZIK; 2015-12-06

Dziewczyny, na start!

Gotowi do biegu?
 
Moda na bieganie trwa niezmiennie od kilku lat. Biegają młodzi i ci starsi, biegają aktorzy, prezenterzy, gospodynie domowe i studenci. Modne stają się również maratony, a kolejni biegacze dołączają do grona aktywnych. Jednak bieganie ma również przeciwników, są także osoby, które podchodzą do tej dziedziny sportu obojętnie, zastanawiając się co najwyżej nad sensem przemierzania kolejnych kilometrów w deszczu, w śniegu i w upale.
 
W przeszłości do grona sceptyków zaliczała się Katarzyna Karpa – dziennikarka, wydawca serwisów, autorka blogu o jedzeniu i rowerach. Bieganie ma jednak to do siebie, że uzależnia, uwodzi, chwyta w pułapkę, z której wcale nie chcemy się uwolnić. Książka Dziewczyny, na start! to nie tylko pozycja poświęcona nowej pasji autorki, ale również dokumentacja jej zmagań z samą sobą oraz dowód na wysokie ryzyko rozprzestrzeniania się „choroby” zwanej bieganiem. Tyle tylko, że owa choroba jest wielce pożądana i może odmienić – dosłownie – nasze życie. Mogła się o tym przekonać mama dziennikarki, Anna Karpa, która nie tylko dała się zarazić bakcylem aktywności, ale wraz z córką uczestniczy w maratonach, na ten rodzaj spędzania wolnego czasu i relaksu namawiając również czytelników.
 
Autorka powraca we wspomnieniach do przeszłości, przytaczając przykłady na to, że jest ostatnią osobą, która mogłaby zostać zwolennikiem biegania. Kilkakrotne przypadkowe uczestnictwo w zawodach kojarzy się Katarzynie Karpie wyłącznie z krańcowym niemal wyczerpaniem. Jak to w życiu zwykle bywa, przełomy pojawiają się zwykle niespodziewanie. W przypadku dziennikarki kamieniem milowym był kurs taternicki i świadomość braku kondycji. Był to bodziec, który pomógł podjąć decyzję o zmianie dotychczasowego trybu życia i rozpoczęciu treningów. Motywacją był udział w akcji "Biegnij Warszawo", a następnie w kolejnych biegach, zaś z każdymi zawodami wydłużał się dystans, jaki autorka była w stanie pokonać. Co więcej, już wkrótce w treningach zaczęła uczestniczyć także mama autorki, która korzystała z wiedzy i doświadczenia zaprawionej już w bojach córki.
 
Ale książka to nie tylko zapiski z przeszłości oraz droga do sukcesów w zawodach. To również praktyczny poradnik dla wszystkich osób, które chcą biegać, a także dla tych, które… zupełnie nie mogą sobie wyobrazić siebie w ruchu. Bieganie to najtańszy ze sportów – pisze autorka, przytaczając popularne twierdzenie. Tyle tylko, że już pierwsza wizyta w sklepie weryfikuje te słowa, zaś zakupy kończą się albo zniechęceniem, albo pustym portfelem. Autorka radzi, by nie zrażać się cenami, a przede wszystkim nie kupować wszystkiego, co kojarzy się z bieganiem. Zacznij od treningów, biegaj, a z czasem zorientujesz się, czego naprawdę potrzebujesz – zachęca Karpa, zwracając jednocześnie uwagę na najważniejszy zakup, czyli na buty.
 
Dzięki lekturze będziemy w stanie skompletować garderobę odpowiednią dla siebie, dowiemy się, gdzie i kiedy kupować oraz jak przetrwać bieganie w zimie i porach przejściowych, nie zniechęcając się do aktywności podczas niesprzyjającej aury. Autorka zachęca również do znalezienia odpowiedniego miejsca do biegania, przekonując, że najtrudniejszy jest pierwszy krok i podając sposoby na automotywację. "Najsmaczniejszy" rozdział poświęcony jest jednak jedzeniu – autorka dzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami, nawykami żywieniowymi oraz wspaniałymi przepisami na placki owsiane, ciasto Michałka czy sałatkę z melonem, rukolą, pleśniakiem, awokado i miodem.
 
Już sama lektura książki Dziewczyny, na start!porywa z fotela, zachęca do aktywności, do wyruszenia na trasę, do stania się częścią biegającej społeczności. W tym osobliwym poradniku znajdziemy wiele rad zarówno dla początkujących biegaczy, jak i dla stałych uczestników maratonów. Dołączony do książki "Dzienniczek treningowy", który można samodzielnie powielić i uzupełniać, pilnując terminów biegów oraz śledząc swoje postępy, stanowi dodatkową motywację, by ruszyć przed siebie. Zatem, niezależnie od tego, czy samotnie, z mamą, z teściową, z przyjaciółką czy z siostrą – biegaj. Do startu, gotowi… START!
granice.pl Justyna Gul

Piękne kłamstwo. Igrając z ogniem

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która zaintrygowała mnie już jakiś czas temu, ale dopiero teraz miałam okazję ją przeczytać. Pomieszanie kilku gatunków literackich wydawało mi się dobrym pomysłem, a dodatkowo już sama okładka przykuła moją uwagę. T.E. Sivec ze swoją trylogią Igrając z ogniem wydawała mi się niezwykle przyjemną lekturą, tak więc nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Czy autorka na dłużej zagości w mojej głowie? Jakie wrażenie zrobiło na mnie "Piękne kłamstwo"? Zapraszam do przeczytania dalszej części recenzji, z której z pewnością się tego dowiecie.
 
Garrett, Milo i Annabelle od momentu kiedy poznali się w kawiarni tworzą nierozłączną trójkę przyjaciół, którzy w każdej chwili mogą na siebie liczyć. Mężczyźni pracują dla marynarki wojennej, a Annabelle Parker oddaje się pasji i spełnia się jako fotograf. Jednak kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie Milo, niedoszła żona jest bardzo zrozpaczona. Pozostała przy życiu dwójka stara się razem przetrwać ten niezwykle trudny czas. Czują rosnące między sobą napięcie, ale żadne nie zamierza się do tego przyznać. Wkrótce Garrett otrzymuje rozkaz wyjazdu na Dominikanę, aby dokończyć misję Milo i odkryć co tak naprawdę stało się z jego przyjacielem. W jaki sposób na misji znajdzie się również Parker? Czy przyjaźń tych dwojga przetrwa, czy może przerodzi się w coś więcej?
 
Autorka wykreowała w swojej powieści bardzo zróżnicowanych bohaterów. To postacie niezwykle wyraziste, barwne i z pewnością jeszcze przez jakiś czas będę ich wspominać. Myślę, że Garrett wywarł na mnie największe wrażenie, ponieważ posiadał zarówno wady jak i zalety, dzięki czemu stał się postacią bardzo realistyczną, której chyba byłabym w stanie zaufać. Nie mogę niestety tego samego powiedzieć o Parker, gdyż w pewnych momentach jej postać była zbyt wyidealizowana - zdolna pod każdym względem, a przecież na świecie nie ma ideałów.
 
"Jesteś jednym wielkim kłamstwem."

Powyższy cytat bardzo dobrze odzwierciedla główną bohaterkę - dopiero przy głębszym poznaniu możemy stwierdzić jaka jest naprawdę i zrozumieć jej postępowanie. Wtedy zdajemy sobie sprawę z czym musiała zmagać się Parker. Sposób w jaki zostali przedstawieni bohaterowie jest dobry, a każda postać świetnie zintegrowała się z fabułą książki.

T.E. Sivec posługuje się językiem prostym i zrozumiałym, dzięki czemu nadaje niezwykłą lekkość tej powieści. To wszystko powoduje, że z łatwością możemy zagłębić się w przedstawioną zagadkę, bacznie obserwować bohaterów i skupić się na szczegółach, które ich otaczały. Styl pisania tej autorki bardzo przypadł mi do gustu, a przeczytanie tej lektury sprawiło mi ogromną przyjemność, a poświęcony jej czas okazał się dobrze zagospodarowany.

Akcja powieści jest wzbogacona o zwroty akcji, a zagadka, która pojawia się na początku, aż do ostatnich stron trzyma nas w napięciu. Ciężko jest przewidzieć kto stoi za całym zamieszaniem i jakie są jego powiązania z główną bohaterką. Autorka wprowadziła wiele wątków, które potrafią skutecznie zmylić czytelnika i odwrócić jego uwagę, aby do samego końca utrzymać emocje. Wszystkie wydarzenia są skrupulatnie przemyślane, dzieją się w odpowiednim tempie, a punkt kulminacyjny zrobił na mnie spore wrażenie.

Sceny erotyczne, które w tej powieści występują są opisane bardzo zmysłowo i subtelnie. Dodatkowo wywołują w czytelniku mnóstwo emocji i od razu widać, że nie są pisane na siłę. T.E. Sivec miała świetny pomysł na rozwinięcie tego wątku, a w połączeniu z dobrymi umiejętnościami, stworzyła coś naprawdę ciekawego i oryginalnego.

Podsumowując - "Piękne kłamstwo" dzięki połączeniu kilku gatunków literackich okazało się dla mnie świetnym wyborem. Jestem w pełni usatysfakcjonowana i skłonna stwierdzić, że już niedługo możecie spodziewać się recenzji kolejnego tomu tej serii, który mam nadzieję będzie tak samo dobry. Mam nadzieję, że twórczość T.E. Sivec trafi do szerszego grona szczególnie starszych czytelników, ze względu na połączenie nie tylko wątku kryminalnego z romansem, ale i sposób w jaki to wszystko zostało przedstawione i opisane. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, aby sięgnąć po tę pozycję, a po mojej recenzji jesteście choć odrobinę jej ciekawi - myślę, że to idealny moment, aby wyposażyć swoją biblioteczkę w pierwszy tom serii Igrając z ogniem.
Ksiazki-milki.blogspot.com Milka; 2015-11-29

Po czym poznasz, że Twój kot spiskuje przeciwko Tobie?

Słodkie kotki, które lubi większość z nas są miłe i przyjazne - według nas… Czy na pewno wiemy, co czai się w ich małych, puchatych główkach? Autor książki "Po czym poznasz, że Twój kot spiskuje przeciwko Tobie" chce ostrzec nas przed atakiem ze strony mruczków.

Powinniśmy uważać szczególnie, jeśli mieszkający z nami kot myśli, że jest pumą. Tak - tą groźną i dziką. Oprócz tego, każdy kot - niezależnie od własnej samooceny - ma określony obraz człowieka. Widzi nas, jako maszynkę do dawania jedzenia, głaskania w każdej sytuacji i jako dostarczyciela rozrywki, na którego można np. się wspiąć czy też obudzić w środku nocy, bo kotek się nudzi. 

Część, która wprowadza do książki, zawiera spis bardzo istotnych sygnałów, które świadczą o tym, czy kot spiskuje przeciw nam. Warto się z nimi zapoznać. Uważajmy, aby nie przerywać sesji głaskania przedwcześnie - na pewno za to zapłacimy. Kot może nam przynosić swoje ofiary. Jeśli są nieżywe, nie jest jeszcze tak źle. Jednakże, kiedy znajdziemy na swoim tarasie dogorywającego ptaszka, powinniśmy zacząć zamykać drzwi na noc i przedsięwziąć dodatkowe środki ostrożności strzegące nas przed kocim współlokatorem. 

Autor przedstawił też cały tydzień roboczy w wykonaniu kotów pracujących zapewne w korporacji. Koty o pseudonimie "Ryśki" z pewnością nie pozostałyby długo na swoim miejscu pracy. Wredne, lekceważące zarówno szefa, jak i współpracowników, całymi dniami knują. Swoje zadania całościowo odsuwają w bardzo odległą przyszłość, mając na obronę oczywiście to, jak słodkie i puchate są. Dbają o swój byt w pracy, proponując jako jedno z głównych zadań tygodniowych dla całego zespołu "drapanie brzuszka Ryśka". Prześladują swoich "kolegów" z pracy, np. wymuszając na nich oddanie drugiego śniadania i wciskając im swoje zadania.

W książce nie zabrakło rozdziału o świecie wirtualnym, gdzie kotki również święcą triumfy. Kot w starciu z internetem jest często na przegranej pozycji, ale wciąż walczy o należne mu miejsce na piedestale. Matthew Inman, autor, rozwiewa przed nami wątpliwości odnośnie kociej seksualności - wyjaśnia, jak poznać, czy nasz kot jest homoseksualny. Nie pozostawia też tematu kociaków - już małe, puchate kuleczki myślą, że żądzą światem i nieustannie zmierzają w kierunku przejęcia władzy.

Książka jest dedykowana wszystkim właścicielom i sympatykom kotów. Serdecznie uśmiejemy się, widząc większość pomysłów autora. Niektóre z nich jednak mogą nas przerazić. Z pewnością nie jest to książka przeznaczona dla dzieci, którym trudno będzie zrozumieć tyle ironii w jednej książce. Polecam ją na jesienne popołudnie, koniecznie z ukochanym kotkiem obok - kiedy mamy go na oku, na pewno mniej spsoci i nie zaatakuje znienacka.
jejŚwiat Agnieszka Wadowska

Psychologia relacji, czyli jak budować świadome związki z partnerem, dziećmi i rodzicami

„Rozwijanie się” stało się dzisiaj naprawdę modne. Powoli, ale sukcesywnie zwiększa się społeczna świadomość dotycząca chociażby zasad zdrowego stylu życia czy konieczności ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejni „guru”, a półki księgarń zapełniają się nowymi poradnikami dotyczącymi już niemal każdej dziedziny – nawet sprzątania (sic!).

Odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim nieco zaniedbany obszar stanowią RELACJE z innymi ludźmi. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ jakości relacji nie da się bezpośrednio zmierzyć czy przełożyć na jakieś obiektywne wskaźniki – tak jak np. utraty zbędnych kilogramów czy poprawy efektywności w pracy. W związku z tym zajęcie się tą sferą życia (relacjami) odkładamy często na bliżej nieokreślony czas. Bo szef wymaga tu i teraz, a partner/-ka… przecież kocha, więc zrozumie „trudny okres” w pracy i cierpliwie poczeka. Nie dostrzegamy lub odkładamy konieczność pracy nad relacją nierzadko do momentu, kiedy jest już ZA PÓŹNO. Dziecko zaczyna sprawiać poważne kłopoty albo dorasta i wychodzi z domu, zaniedbany partner/-ka nagle chce rozwodu, a rodzic umiera. Zostają tylko nierozwiązane konflikty, uczucie żalu czy poczucie winy. A tego można by uniknąć – gdyby tylko budowanie świadomych relacji uczynić jednym z życiowych priorytetów. Oraz gdyby nauczyć się, JAK TO ROBIĆ.

Właśnie temu fascynującemu zagadnieniu poświęcona została najnowsza publikacja Mateusza Grzesiaka – „Psychologia relacji, czyli jak budować świadome związki z partnerem, dziećmi i rodzicami”. Chociaż nigdy nie zaliczałam się do grona fanów Autora, z niecierpliwością oczekiwałam na jego najnowszą książkę. A kiedy już zaczęłam czytać, wprost nie mogłam się od niej oderwać!

Tym, co przede wszystkim stanowi o wartości tej pozycji, jest jej pragmatyczność. Mateusz Grzesiak, z charakterystyczną dla siebie NLP-owską „technicznością”, precyzją i bezpośredniością, przedstawia model funkcjonowania relacji oraz reguły nimi rządzące. Czytelników nieprzywykłych do jego stylu zaskoczyć może przyrównywanie związku i rodziny do biznesu oraz używanie takich sformułowań jak chociażby: „miłość się robi”/ „rodzinę się robi”. Przyznaję, iż nie przywykłam do tak pragmatyczno-biznesowego podejścia – jak zapewne większość polskich kobiet. Jednak Grzesiak tłumaczy, że taka iście „romantyczna” wizja związku to tylko społeczno-kulturowy schemat – w dodatku bardzo szkodliwy, bo niechybnie prowadzący do (co najmniej) frustracji. Autor proponuje swój model związku/rodziny jako sprawnie funkcjonującej firmy, która opiera się na: jasnych i spisanych zasadach, podziale ról, otwartej komunikacji i partnerstwie.

Adekwatnie do proponowanego modelu, w poszczególnych rozdziałach szczegółowo omawia poszczególne aspekty funkcjonowania takiego związku/rodziny. Mamy więc cały rozdział o rolach (partnerzy, kochankowie, ty jako dziecko, ty dla siebie, rodzice), z którego wyłania się przesłanie: dopóki nie STWORZYSZ siebie jako… (wpisać rolę), dopóty nieświadomie będziesz jedynie odtwarzać nabyte schematy funkcjonowania. Niestety, jeśli w tym miejscu odkryjesz w sobie jakieś ograniczające przekonania wyniesione z dzieciństwa (a najprawdopodobniej tak będzie), nie dowiesz się, jak je usunąć/przepracować. Domyślam się, że wiedza ta zawarta została w poprzedniej książce Grzesiaka („Success and Change”), do której odwołuje się wielokrotnie. Następnie Autor prezentuje zasady komunikacji w związku – raczej powszechnie znane i mało odkrywcze, ale ja zwróciłam uwagę na jedną ważną rzecz, mianowicie: PRECYZJĘ komunikacji (której chyba mi brakuje). Osobne rozdziały poświęcone zostały też m.in. poziomom więzi, etapom związku, wychowywaniu dzieci, konfliktom, mechanizmom obronnym czy podstawowym błędom w przekonaniach Polaków o związkach… Autor nie pominął także ćwiczeń oraz sekcji „pytań i odpowiedzi”.

Ja osobiście na najbardziej wartościową część tej publikacji uważam rozdziały dotyczące konfliktów oraz ćwiczenia praktyczne. O ile rozdział poświęcony zasadom komunikacji wydał mi się dość płytki, autor zaskoczył mnie głębią swojego podejścia do rozwiązywania problemów. Proponuje tutaj rozbudowany i głęboki proces, którego celem jest nie tylko ugaszenie pożaru, ale budowanie prawdziwej, głębokiej więzi z drugim człowiekiem – opartej na wzajemnym szacunku, zaufaniu, szczerości i otwartości. W tym procesie każde z partnerów wprowadza do relacji swój „cień” (tak, pobrzmiewają echa psychologii Jungowskiej), a tylko dzięki temu możliwy jest rozwój związku oraz… rozwój emocjonalny, osobowy i duchowy każdego z partnerów. Bardzo spodobał mi się także zaproponowany przez Grzesiaka rytuał „Świętej Rozmowy”, który na pewno wprowadzę do swojego życia.

Niezwykle cenię sobie też globalne spojrzenia Autora na wiele spraw (tutaj akurat: związki), który z dystansem, ale i brutalną szczerością obnaża nasze, Polaków, przywary oraz słabe punkty (tutaj: błędne przekonania dotyczące związków). Podsumowując, po lekturze „Psychologii relacji…” mam mnóstwo refleksji i pogłębioną świadomość tego, co powinnam przepracować w tej sferze. A co najważniejsze, otrzymałam też całkiem sporo narzędzi i już nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzę je w życie.

A teraz mała uwaga „techniczna”. Chociaż recenzowany poradnik został przyjemnie wydany, zabrakło mi – wzrokowcowi – większej dbałości o aspekty graficzne, takie jak: częstsze akcentowanie akapitów czy wyróżnienie ważniejszych pojęć/definicji/treści (zdarza się naście stron pod rząd pisanych ciągłym, jednolitym tekstem). Może są to drobiazgi, a ja się czepiam, ale tak już mam – po prostu zwracam na to uwagę. Bo te drobiazgi podnoszą komfort czytania i ogniskują uwagę, a po lekturze pomagają wrócić do ważnych fragmentów. Po wstępnym zapoznaniu się z treścią wracać będę na pewno – i przerabiać ćwiczenia.

„Psychologia relacji…” Mateusza Grzesiaka to dla mnie bardzo, bardzo pozytywne czytelnicze zaskoczenie i poradnik, który – krótko mówiąc – gorąco polecam! Polecam każdemu, kto czuje, że jego związki – z partnerem/-ką, dziećmi czy rodzicami – mogą być bardziej świadome i bardziej satysfakcjonujące. To także doskonała lektura dla wszystkich, którzy aktualnie są lub czują się samotni – dzięki niej mogą odkryć przyczyny i rozpocząć pracę nad sobą w celu zbudowania wymarzonego związku, opartego na solidnych fundamentach.
moznaprzeczytac.pl
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile