ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Bornholm. Travelbook. Wydanie 1

Tylko dwie i pół godziny rejsu z Kołobrzegu dzieli turystę od brzegów tej zadbanej duńskiej wyspy na Bałtyku. Jak się okazuje, nawet krótka podróż gwarantuje wiele atrakcji krajoznawczych, jak choćby baśniowe piaszczyste plaże Dueodde, Las Almindin-gen czy granitowe stoki i wrzosowiska Hammeren. Poza walorami krajobrazowymi Bornholm kusi przyjezdnych swymi zabytkami: rotundowymi kościołami sprzed tysiąca lat, ruinami zamku Hammershus, jednego z najwspanialszych reliktów dziejów skandynawskich, ale także rytami naskalnymi sprzed 3-4 tysięcy lat. Szczegóły można utrwalić w born-holmskich muzeach: NaturBornholm w Akirkeby, muzeum historii wyspy albo Centrum Średniowiecza w Ron-ne. Nawet jednodniowa wizyta na wyspie oferuje poznanie jej oferty kulinarnej: można popróbować wędzonych śledzi (wyspa eksportuje 60 mln wędzonych ryb rocznie!), popić je akvavitem Bornholmer Bitter, pachnącym i smakującym jałowcem oraz cynamonem. Warto doznać frajdy smakowania wiktuałów słynnego szwedzkiego stołu (Fiskebuffet): owoców morza, wędzonej makreli z czosnkiem, papryką i pieprzem oraz miejscowego ciemnego chleba. Można też trafić na smakołyki z wędzonej belony czy łososia. Bogata propozycja dla turysty studzi emocje tylko jednym - cenami. Bornholm jest bowiem drogą destyna-cją, trzeba więc być przygotowanym, że nasza karta płatnicza rozgrzeje się do czerwoności. Ale Bornholm proponuje spory wybór, zależny od finansowych możliwości przybysza. Można znaleźć tu schronienie w godnym 4-gwiazdkowym hotelu w Ronne, ale i tanio przenocować na polu namiotowym. Zresztą i oferta kempingowa jest na wyspie mądrze zróżnicowana. Tak więc baza wypadowa do poznania wyspy czeka, a zwiedzanie Sveneke, Gudhjem czy Hasie przyniesie nie tylko relaks, ale i długo pamiętane przeżycia. Autorski przewodnik sumuje najnowsze informacje o tym, jak sensownie spędzić tu weekend.
Tygodnik Angora Ł.Azik; 2016-03-13

Sen powrotu

Jeśli ktoś kocha podróże i literaturę podróżniczą, Piotra Strzeżysza nie trzeba mu polecać; Tramp, obieżyświat, który od ponad dwudziestu lat jeździ rowerem po świecie. Traktuję niczym klasykę gatunku jego "Campę w sakwach", z zainteresowaniem przeczytałam "Powidoki", a jednak jego ostatnia książka zdziwiła mnie.Co to jest? Literatura podróżnicza? - chyba nie do końca?! Bardziej skłonna byłabym ulokować "Sen powrotu" jako prozę poetycką. Ale przecież te Ameryki i dziesięciomiesięczna podróż (rowerowa, ma się rozumieć!) przez nie! Alaska, Stany Zjednoczone Ameryki, Meksyk, Gwatemala, Salwador, Honduras, Nikaragua, Kostaryka, Panama, Ekwador, Peru, wreszcie Kolumbia i Argentyna ? wiele tysięcy kilometrów rowerem przez wysokie na kilka tysięcy przełęcze Andów, przez trawiastą pampę Argentyny i rozległą Patagonię aż po wybrzeże Pacyfiku. Słowem - dziesięć miesięcy podróży od jednego krańca kontynentu do drugiego.

Zapalony wędrowiec (i równie zapalony czytelnik literatury podróżniczej) powie: "Ale gratka!" i z ciekawością sięgnie po "Sen powrotu" i chyba się rozczaruje, bowiem z literaturą gatunku sensu stricte książka Strzeżysza niewiele ma wspólnego! Nie znajdziemy w niej ani jednego opisu kilkunastu krajów, przez jakie wiódł jego szlak. Nie ujrzymy fotografii, które "dopełniając tekst" ukażą urodę tej odległej a pięknej części naszego globu.

Zamiast opisów przyrody, miejsc czy krajobrazów mamy spotkania z ludźmi; Mario, który zaprasza Autora na obiad, prowadzi do szpitala (Strzeżysz przez 4 miesiące choruje na zapalenie zatok i gorączkuje), a następnie opłaca trzydniowy pobyt w hotelu i - znika! Właścicielka restauracji, która odda swój pusty dom, gdzie przez długich 27 dni Strzeżysz będzie się kurował i dochodził do sił. Anonimowy Salwadorczyk, który na widok trawionego gorączką rowerzysty po prostu zamyka swój lokal i wiezie Strzeżysza do pobliskiej lecznicy, po czym lokuje go - na dachu centrum handlowego, bo na hotel żadnego z nich nie stać.

Rob, Jose, Emilia, Ernesto - to "przystanki" na dziesięciomiesięcznym wędrownym szlaku przez obie Ameryki. Ludzie bezinteresownie życzliwi , którzy zostawiają ślad swej obecności nie tyle na geograficznej mapie kontynentu, ale w sercu i wdzięcznej pamięci. "Jak mam się odwdzięczyć?" - pyta Strzeżysz. "Nijak. Dla mnie nagrodą jest to, że mogę ci pomóc(?). Pewnego dnia pomóż drugiemu człowiekowi" - słyszy.

Poza ludźmi na swym rowerowym szlaku Autor spotyka też rozliczne zwierzęta - rude koty, bezpańskie, czekające na okruch zainteresowania psy, a także.. mrówki, strusie nandu i pancernika i wszystkie te spotkania bez wyjątku są urocze! Wszystkie też wyzwalają refleksje, którymi Autor szczodrze dzieli się z czytelnikami - o dziadku Mańku, którego "nosi w sobie", o tym, jak łatwo obchodzić się bez zdobyczy współczesnej techniki oraz "bez firanek w oknach i kafelek w łazience", o tym wreszcie, jak w pogoni za materią my, ludzie zapodzialiśmy gdzieś uważność i umiejętność cieszenia się chwilą. Zamiast opisów bujnej przyrody czy surowego krajobrazu Strzeżysz pyta każdego z nas: "A TY, JESTEŚ SZCZĘŚLIWY?" 

Gdy zbliża się kres dziesięciomiesięcznej wędrówki, zaledwie 3 dni drogi od mety, którą ma być Ziemia Ognista i maleńkie miasteczko gdzieś na końcu świata, Strzeżysz zatrzymuje się, odwraca rower i - jedzie w drugą stronę! Niech cię to, drogi Czytelniku, nie zmyli: Autor nie jedzie tą samą drogą ku początkowi swej podróży na Alasce, lecz - wraca do Polski!!! Tak po prostu! Na którejś ze stron tej nietuzinkowej książki napisze, że "Wystarczy, żeby jutro był dzień, żeby świeciło słońce, żebym coś zjadł i znalazł spokojne miejsce do spania. By przez moje ciepłe myśli świat przez chwilę stał się lepszy. Albo chociaż nie był gorszy. Tyle wystarczy z tego jechania". Przyznasz, czytelniku, że niecodzienna to filozofia podróżowania przez świat, jeśli jednak - jak pisze Strzeżysz - jego "ciepłe myśli" i romantyczno - poetycki ogląd świata sprawią, że świat rzeczywiście stanie się lepszy, to ja "kupuję" ten rodzaj podróżniczej literatury. J A że Strzeżysz pisze też: "Wróciłem, ale nie jestem pewien, na ile jestem tu, a na ile jeszcze tam" - możemy się spodziewać jego następnej wyprawy i podróżniczo- niepodróżniczej książki.
http://mumagstravellers.blogspot.com/ Majka Em

Być jak Superman. Teoria i praktyka osiągania niemożliwego

Niezwykła książka Stevena Kotlera "Być jak Superman. Teoria i praktyka osiągania niemożliwego" powstała na skrzyżowaniu trzech dziedzin: sportów ekstremalnych, psychologii oraz neurobiologii.

Głównym bohaterem jest natomiast stan bycia w "przepływie" czyli w rodzaju transu. W chwili, gdy mózg mimo nawet potencjalnie niezwykłej sytuacji, łącznie z groźbą utraty życia, nagle zyskuje rodzaj precyzyjnej świadomości momentu. To sytuacja, o której sportowcy mówili, że wiedzieli co nastąpi za sekundę, mieli poczucie absolutnej kontroli żywiołu w jakim się znajdowali. Czasem reagowali w określony sposób, nie wiedząc dlaczego. Z reguły jednak słyszeli Głos, rodzaj intuicji lub ekspresji pewnego rodzaju ludzkiej podświadomości. Bycie w przepływie oznaczać może także właśnie niezwykłe lub ponadludzkie umiejętności lub siły. To z kolei moment, gdy np. mimo ciężkich kontuzji sportowiec jest w stanie wykonać swój program lub określone ćwiczenie. Oczywiście przepływ nie jest zarezerwowany wyłącznie dla określonej grupy ludzi. Kotler wziął pod lupę sportowców ekstremalnych ponieważ właśnie oni w trakcie swoich ćwiczeń, najłatwiej lub najszybciej znajdują w szczególnym stanie umysłu. Ekstrema, z którymi obcują, powodują także niecodzienny stan umysłu. Jeśli weźmie się pod uwagę co potrafił zrobić Shane Mcconkey, Dean Potter lub Danny Way (polecam obejrzeć przykłady w Internecie) - wtedy można mówić właśnie o ekstremach. Sytuacja, w której człowiek musi stać się jednością ciała z umysłem (i rzeczywistością), by dokonać kolejnego niemożliwego. "Być jak superman" to książka nie tylko o sportowcach. Autor posługuje się wieloma badaniami i przykładami ze wspomnianych na początku dziedzin, by przedstawić różne fakty na temat funkcjonowania mózgu. Mówi także o zwykłych zjadaczach chleba i proponuje warte zastosowania taktyki, by znaleźć się o krok bliżej własnego lepszego, świadomego życia. W książce poruszanych jest wiele problemów. Począwszy od motywacji do sportów ekstremalnych (np. lęk przed śmiercią) poprzez dokonywanie niezwykłych postępów w różnych dziedzinach sportów oraz wiele wiadomości z zakresu psychologii i funkcjonowania człowieka (indywidualnie i społecznie). Jest to nie tylko zbiór faktów dla fanów freedivingu, wing suit czy wyczynowego narciarstwa. Życie to ciągłe zmagania ze śmiercią, z różnymi lękami i ograniczeniami. Dlatego też to także znakomita książka o życiu, motywacji do działania, o tym jacy jesteśmy, jak postępujemy w życiu i co nas pcha do przodu.
dlaLejdis.pl Agnieszka Pater; 2016-03-13

Ukryta czarodziejka

Żyć wśród czarodziejów

Elorie od zawsze wiedziała o świecie magii, pochodziła z rodziny czarodziejów, gdzie magia była obecna od pokoleń, wciąż marzyła o dniu, kiedy wreszcie sama będzie mogła czarować. Jednak dzień ten nie następował, a ona powoli oswajała się z myślą, że już zawsze będzie patrzyła na wszystko z boku.Teraz, gdy jest dorosła, wymyślony przez szalone trojaczki program sprawił jednak, że wykryto u niej moc, której wcześniej nie znano, czy Elorie będzie potrafiła z niej korzystać?

Jeśli wspomniała historia odrobinę Was zainteresowała to już spieszę napisać, iż opisane wydarzenia pochodzą z powieści Debory Deary "Ukryta czarodziejka". Jest to druga część wielotomowej serii Nowoczesna czarodziejka, której początek niezwykle mi się spodobał. Seria była powiewem świeżości w nurcie powieści fantastycznych, łączyła w sobie lekką obyczajówkę, magiczną atmosferę, a także technologię, która skrzętnie razem komponowano.

"To większa moc niż jakakolwiek, z którą miałam wcześniej do czynienia."

Tym razem jednak już na wstępie mam pewien zarzut. Nie spodobała mi się postać tytułowej bohaterki, o której również pisałam w opisie, nie mogłam jej polubić. Była niewdzięczna, marudna i nie potrafiłam się w niej dopatrzeć wszystkich tych pozytywnych cech, które wmawiała mi o niej jej rodzina. Jak dla mnie najgorsza postać z całej serii, całkowicie do niej nie pasująca.

Nie pasująca bowiem cała rodzina i przyjaciele, których wykreowała autorka są niezwykle pozytywni, radośni, chętni do pomocy, ogólnie tacy do rany przyłóż. Dzięki nim dzień stawał się lepszy i cieszę się, że po raz kolejny autorka nie oddała narracji jedynie jednej postaci, a rozdzielała ją pomiędzy wielu bohaterów, których uczucia, dzięki temu zabiegowi, mogłam lepiej poznać i zrozumieć. Warto napomknąć, że świat, jaki wykreowała autorka to świat kobiet. Faceci tu są prawie nieobecni, a poza Markusem, który wyróżnia się dość mocno charakterem dla tle wszystkich postaci, mają tu oni dość znikomą rolę, są dodatkiem do żon, matek, czarodziejek, nawet jeśli sami również potrafią czarować.

W tomie tym nie działo się zbyt wiele, głównym tematem była nowo odkryta moc sieci, jak ją nazwali bohaterowie, która objawia się tym, że połączenie z komputerem pozwala na wiele umiejętności, których jednak nie będę zdradzać, by nie psuć Wam zabawy podczas lektury. Sekret ten jest bowiem odkrywany po części, zaś najważniejsza umiejętność ukazana została pod sam koniec, kiedy dziej się coś naprawdę niespodziewanego...

"Dom był niczym bezpieczna przystań."

Po raz kolejny mogę napisać, że książki Pani Geary są niezwykle rodzinne. Wyczuwa się w nich nie tylko wielkie ciepło i miłość, jakimi darzą się członkowie, wręcz niekiedy lekko przesłodzoną, ale również takie normalne relacje rodzeństwa, psoty dzieciaków, małe tajemnice rodzinne, które wychodzą na światło dzienne. Powieść nie ma w sobie dramatu, opiera się na emocjach, ale są one w głównej mierze pozytywne, a najważniejszymi problemami są sprawy istotne dla każdego z nas, przeprowadzki, dzieci, miłostki.

Ukryta czarodziejka to powieść, która idealnie nada się na wiosenny wieczór, który już coraz bliżej, jest to powieść lekka, przyjemna, rodzinna. Magiczne rytuały, technologia i programowanie, tradycja z nowoczesnością - autorka stara się łączyć wydawać by się mogło skrajne wartości, jednak połączenie jest zjadliwe, a nawet mogłabym napisać, że przyjemne. Gdyby nie główna bohaterka, byłoby niesamowicie.
Ksiazkowyswiatpatrycji.blogspot.com Patrycja Waniek; 2016-03-12

Joga bez napinki

Ta książka to zaproszenie. Zastanawiasz się, czy zapisać się na zajęcia jogi? Autorka krok po kroku wyjaśnia i szkoli, jak zacząć praktykę. Poznaj niezbędną filozofię jogiczną i dowiedz się, dlaczego właśnie joga to aktywność dla Ciebie. Później przychodzi czas na praktykę - z "Jogi bez napinki" wyczytasz, co powinna zawierać Twoja wyprawka na pierwsze zajęcia, w co się ubrać i jaki dobrać sprzęt. Dowiesz się także, jakie istnieją rodzaje i szkoły jogi w Polsce, czego powinieneś oczekiwać od nauczyciela, a także... co kryje w sobie jogowy savoir-vivre! Po lekturze otrzymasz olbrzymią dawkę wiedzy, która stanie się Twoją mapą i kompasem podczas swojej niezwykłej, jogowej podróży. W jej trakcie odczujesz nie tylko poprawę elastyczności ciała, ale przede wszystkim odnajdziesz relaksacyjne techniki walki ze stresem i spokój umysłu.
yoga-mag.pl Marta Berent; 2016-03-10
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile