Recenzje
Work-life balance. Jak osiągnąć równowagę w pracy i w życiu
Wszyscy jak buddyjską mantrę powtarzają słowa o potrzebie szukania równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Częściej jednak tylko o tym mówią, niż się do tego stosują. Może pora to zmienić?
Jak to zrobić podpowiada Beata Rzepka w swojej publikacji "Work-life balance. Jak osiągnąć równowagę w życiu i pracy". Autorka niby nie mówi nam niczego, czego wcześniej nie napisano, ani nie powiedziano. Dobrze jednak odświeżyć sobie czasami nawet oczywistą wiedzę, której podświadomie jesteśmy pewni. Szczególnie wtedy, gdy jest ona podana w tak przystępnej formie.
Co zrobić? Zacząć od bazy. Zrozumieć czym jest filozofia równowagi życiowej. Nie tyle przeczytać kilka definicji i postanowić sobie odgórnie - od dziś będę tak postępować (to bardzo nieskuteczny zabieg), ale solidnie, małymi krokami i konsekwentnie wprowadzać zdobytą wiedzę do codziennej rutyny. Jak zacząć? Ustalić własne priorytety i jednocześnie powiedzieć sobie, że idealnie nigdy nie będzie. Taki zabieg odciąża psychikę, pozwala uniknąć złego perfekcjonizmu i szybkiego rozczarowania brakiem natychmiastowego efektu.
Autorka - trenerka biznesu i specjalistka HR - wie co mówi. Jako osoba obracająca się wśród osób na eksponowanych stanowiskach, niejednokrotnie widziała skutki przepracowania, destrukcję psychiczną i brak szczęścia osobistego spowodowanego chorą ambicją. Takie zachowania niszczą. O wiele lepiej jest żyć, cieszyć się stopniowo z małych rzeczy. Doceniać to, że jest się dobrym, a niekoniecznie najlepszym. Świat wcale nie potrzebuje aż tylu herosów. Co dalej? Nasz czas wolny to święta cześć dnia. Godzina, dwie tylko dla nas. Tak samo jak harmonia, zadowolenie czy ogólna satysfakcja. Trudno je osiągnąć w dzisiejszych czasach, ale jeśli sami nie damy sobie szansy, będziemy skazani na jeszcze większy codzienny stres i inne perturbacje życiowe z tego wynikające. Jeśli uważamy się za zwolenników podejścia - tylko raz się żyje - nie ma na co czekać, trzeba coś zrobić. I zacząć żyć uważniej.
Nadzieja jest w tym tekście. Niemożliwe staje się bardziej osiągalne. Beata Rzepka - rozdział po rozdziale - daje nam wskazówki i triki co robić, by tak się stało. Nie są to wcale jakieś wydumane sztuczki i parapsychologiczny bełkot, na który przewracamy oczami ? raczej dobre rady, które mogą nam pomóc. Są one poparte życiowymi przykładami.
To trochę taki podręcznik, jak dobrze żyć. Innymi słowy - małe, przystępne kompendium oparte na myśleniu: gdybyśmy sami stosowali się do rad, których udzielamy innym, moglibyśmy być szczęśliwi. Jeśli nie mamy złych intencji, to staramy zwykle doradzać kierując się dobrą wiarą i empatią. Tylko kto nam ma w rewanżu doradzić? Od czego są mądre głowy, które o tym piszą. 150 stron, które pozwalają poczuć się lepiej - jako osoba prywatna i jako pracownik. Skutecznie i na dłużej.
Jak to zrobić podpowiada Beata Rzepka w swojej publikacji "Work-life balance. Jak osiągnąć równowagę w życiu i pracy". Autorka niby nie mówi nam niczego, czego wcześniej nie napisano, ani nie powiedziano. Dobrze jednak odświeżyć sobie czasami nawet oczywistą wiedzę, której podświadomie jesteśmy pewni. Szczególnie wtedy, gdy jest ona podana w tak przystępnej formie.
Co zrobić? Zacząć od bazy. Zrozumieć czym jest filozofia równowagi życiowej. Nie tyle przeczytać kilka definicji i postanowić sobie odgórnie - od dziś będę tak postępować (to bardzo nieskuteczny zabieg), ale solidnie, małymi krokami i konsekwentnie wprowadzać zdobytą wiedzę do codziennej rutyny. Jak zacząć? Ustalić własne priorytety i jednocześnie powiedzieć sobie, że idealnie nigdy nie będzie. Taki zabieg odciąża psychikę, pozwala uniknąć złego perfekcjonizmu i szybkiego rozczarowania brakiem natychmiastowego efektu.
Autorka - trenerka biznesu i specjalistka HR - wie co mówi. Jako osoba obracająca się wśród osób na eksponowanych stanowiskach, niejednokrotnie widziała skutki przepracowania, destrukcję psychiczną i brak szczęścia osobistego spowodowanego chorą ambicją. Takie zachowania niszczą. O wiele lepiej jest żyć, cieszyć się stopniowo z małych rzeczy. Doceniać to, że jest się dobrym, a niekoniecznie najlepszym. Świat wcale nie potrzebuje aż tylu herosów. Co dalej? Nasz czas wolny to święta cześć dnia. Godzina, dwie tylko dla nas. Tak samo jak harmonia, zadowolenie czy ogólna satysfakcja. Trudno je osiągnąć w dzisiejszych czasach, ale jeśli sami nie damy sobie szansy, będziemy skazani na jeszcze większy codzienny stres i inne perturbacje życiowe z tego wynikające. Jeśli uważamy się za zwolenników podejścia - tylko raz się żyje - nie ma na co czekać, trzeba coś zrobić. I zacząć żyć uważniej.
Nadzieja jest w tym tekście. Niemożliwe staje się bardziej osiągalne. Beata Rzepka - rozdział po rozdziale - daje nam wskazówki i triki co robić, by tak się stało. Nie są to wcale jakieś wydumane sztuczki i parapsychologiczny bełkot, na który przewracamy oczami ? raczej dobre rady, które mogą nam pomóc. Są one poparte życiowymi przykładami.
To trochę taki podręcznik, jak dobrze żyć. Innymi słowy - małe, przystępne kompendium oparte na myśleniu: gdybyśmy sami stosowali się do rad, których udzielamy innym, moglibyśmy być szczęśliwi. Jeśli nie mamy złych intencji, to staramy zwykle doradzać kierując się dobrą wiarą i empatią. Tylko kto nam ma w rewanżu doradzić? Od czego są mądre głowy, które o tym piszą. 150 stron, które pozwalają poczuć się lepiej - jako osoba prywatna i jako pracownik. Skutecznie i na dłużej.
dlaLejdis.pl Natalia M. Kamińska; 2016-04-08
Klątwa gruzińskiego tortu
Moja kolejna przygoda z literacką opowieścią o Gruzji - niezwykłym miejscu, o odwiedzeniu którego marzę od lat. Tym razem przewodnikiem czytelnika zostaje dziennikarz Polskiego Radia, Maciej Jastrzębski. I choć w dużej mierze radzi sobie dużo lepiej niż autorzy Gaumardżos!, to jednak jego książka nie podbija serca.
Co poszło nie tak?
Kiedy na okładce książki znajduję szumne hasło: "góry, wino i śpiew", spodziewam się lekkiej, interesującej lektury, w której kładzie się nacisk na przedstawienie fascynującej gruzińskiej kultury, piękna tego kraju i zwyczajów jego mieszkańców. Niestety, Maciej Jastrzębski stawia przede wszystkim na polityczne opowieści, przywoływanie teorii spiskowych i opisywanie konfliktów. Ciężkie tematy. Dużo ciężkich tematów. Historię Gruzji czytelnik pozna dzięki temu od podszewki, ale czy pozna jej niesamowitą kulturę? Wątpliwe.
Zbiór zalet
Książka jest dobrze i sprawnie napisana. Mimo niełatwej tematyki, czyta się ją lekko i z zainteresowaniem. Dzięki niektórym historiom, można nawet poczuć się tak, jak podczas czytania pełnej napięcia powieści.
Autor spotyka na swojej drodze wielu interesujących ludzi, a jego dialogi z nimi czynią tę opowieść naprawdę ciekawą. Co prawda z reguły są to poważne dysputy, rzadziej lekkie rozmówki, ale i tak czyta się te rozmowy i historie z dużym zaciekawieniem.
Największe zainteresowanie wzbudziły u mnie te fragmenty książki, które dotyczyły powiązań Gruzji z Polską, polskich korzeni oraz wspomnień o Lechu Kaczyńskim i naszym zaangażowaniu w pomoc Gruzji. To zdumiewające, jak wiele łączy nasze narody i jak wielu można spotkać w Gruzji ludzi, którzy mają polskich przodków.
Ciekawym zabiegiem było dołączenie do książki rozdziału Moja Gruzja, w którym różne związane z autorem osoby - dziennikarze czy pracownicy ambasady - snują własne wspomnieniowe opowieści o Gruzji.
Podsumowując
Choć myślę, że Klątwa gruzińskiego tortu jest książką dobrą i dobrze napisaną, nieco rozczarowało mnie to, że autor postanowił położyć w niej nacisk na rozważania o charakterze politycznym. Nie tego spodziewam się po literaturze podróżniczej, ale mam nadzieję, że ktoś, kto nie będzie się na nic konkretnego nastawiał, przeżyje z tą książką wspaniałą przygodę, która pozwoli mu z bliska przyjrzeć się tej niesamowitej Gruzji.
Co poszło nie tak?
Kiedy na okładce książki znajduję szumne hasło: "góry, wino i śpiew", spodziewam się lekkiej, interesującej lektury, w której kładzie się nacisk na przedstawienie fascynującej gruzińskiej kultury, piękna tego kraju i zwyczajów jego mieszkańców. Niestety, Maciej Jastrzębski stawia przede wszystkim na polityczne opowieści, przywoływanie teorii spiskowych i opisywanie konfliktów. Ciężkie tematy. Dużo ciężkich tematów. Historię Gruzji czytelnik pozna dzięki temu od podszewki, ale czy pozna jej niesamowitą kulturę? Wątpliwe.
Zbiór zalet
Książka jest dobrze i sprawnie napisana. Mimo niełatwej tematyki, czyta się ją lekko i z zainteresowaniem. Dzięki niektórym historiom, można nawet poczuć się tak, jak podczas czytania pełnej napięcia powieści.
Autor spotyka na swojej drodze wielu interesujących ludzi, a jego dialogi z nimi czynią tę opowieść naprawdę ciekawą. Co prawda z reguły są to poważne dysputy, rzadziej lekkie rozmówki, ale i tak czyta się te rozmowy i historie z dużym zaciekawieniem.
Największe zainteresowanie wzbudziły u mnie te fragmenty książki, które dotyczyły powiązań Gruzji z Polską, polskich korzeni oraz wspomnień o Lechu Kaczyńskim i naszym zaangażowaniu w pomoc Gruzji. To zdumiewające, jak wiele łączy nasze narody i jak wielu można spotkać w Gruzji ludzi, którzy mają polskich przodków.
Ciekawym zabiegiem było dołączenie do książki rozdziału Moja Gruzja, w którym różne związane z autorem osoby - dziennikarze czy pracownicy ambasady - snują własne wspomnieniowe opowieści o Gruzji.
Podsumowując
Choć myślę, że Klątwa gruzińskiego tortu jest książką dobrą i dobrze napisaną, nieco rozczarowało mnie to, że autor postanowił położyć w niej nacisk na rozważania o charakterze politycznym. Nie tego spodziewam się po literaturze podróżniczej, ale mam nadzieję, że ktoś, kto nie będzie się na nic konkretnego nastawiał, przeżyje z tą książką wspaniałą przygodę, która pozwoli mu z bliska przyjrzeć się tej niesamowitej Gruzji.
kreatywa.net Klaudyna Maciąg; 2016-04-07
Uważność w praktyce. Tradycyjne techniki uważności i medytacji dla współczesnego człowieka
Ostatnio coraz częściej słyszymy o uważności określana czasami jako mindfulness. Z tego względu postanowiłam zapoznać się z książką Macieja Wielobób „Uważność w praktyce. Tradycyjne techniki uważności i medytacji dla współczesnego człowieka.”.
Maciej Wielobób jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych nauczycieli jogi i medytacji w Polsce. Napisał cztery książki (np. zrecenzowana już wcześniej Medytacja w życiu codziennym), w których stara się przekazać swoją wiedzę ma temat medytacji, tak prosto, aby czytelnicy mogli w użyteczny sposób uwalniać się od napięć, doświadczać spokoju umysłu, uczyć się uważności, a następnie wykorzystywać zdobytą wiedzę w życiu. Pan Maciej od dwudziestu lat podąża ścieżką sufizmu uniwersalnego. Jest członkiem Komisji Międzynarodowej i Międzynarodowego Zarządu Ruchu Sufistów oraz głową Ruchu Sufistów w Polsce. Ogrom jego doświadczenia, wypłynął na to, że wybrałam jego na mojego przewodnika po medytacji.
Recenzję chciałabym zacząć od wyjaśnienia czym jest uważność. Autor pisze, że ciężko o jednoznaczną definicję tego pojęcia. Uważa, że:
„Uważność jest jedną z dróg do zrozumienia swojego miejsca na ziemi. To pewien specyficzny rodzaj koncentracji na to, co tu i teraz, a także przeżycie mistyczne, którego najwyższą formą jest odczucie istoty własnej obecności. Świadome praktykowanie uważności pozwala nam dotrzeć do niedefiniowalnych pokładów swojego człowieczeństwa, a w konsekwencji prowadzić na co dzień pełniejsze bardziej harmonijne życie.”
W swojej książce autor stara się przekazać koncepcje i praktyki, które są uniwersalne w większości szkół medytacyjnych. W pierwszych rozdziałach skupia się bardziej na części teoretycznej. Mówi nam czy jest jedność (niedualność), mianowicie, że odnosi się do samandhi:
„Jest to taki stanu skupienia umysłu, w którym umysł porzuca identyfikowanie się ze swoimi funkcjami i jakby rozpuszcza się w przedmiocie koncentracji.”
W kolejnych rozdziałach dowiadujemy się więcej na temat koncepcji umysłu w jodze klasycznej, ezoterycznej koncepcji ciała, psychologii sufich, a także o wielu innych aspektach związanych z uważnością, nie będę tutaj opisywała każdego zagadnienia, serdecznie zachęcam do sięgnięcia po "Uważność w praktyce", aby zgłębić wiedzę. W dalszych rozdziałach swojej pracy autor dodaje przykładowe ćwiczenia technik medytacji. Wielobób zaznacza, że osoby, które wcześniej nie miały przyjemności zetknąć się w praktyce z opisanymi technikami, mogą napotkać trudności w zrozumieniu wszystkiego oraz wykonywaniem poszczególnych ćwiczeń. Przekonuje jednak, żeby się nie zrażać, tylko śmiało z nim kontaktować poprzez jego stronę internetową albo przez Facebooka, chętnie odpowie na nurtujące czytelnika pytania.
Książkę zaliczam do poradników. Z uwagi na opisy licznych technik, często popartych przykładami ćwiczeń, trzeba zarezerwować sobie kilka wieczorów na przeczytanie. Nie jest to minus, gdyż wszystko opisane jest rzeczowo i konkretnie, nie jest jednak możliwe przyswojenie i wypróbowanie w jeden, dwa wieczory. Czytając, starałam się od razu wykonywać zalecanie ćwiczenia, aby przekonać się czy są opisane na tyle dobrze, że można jej wykonywać w domowym zaciszu bez pomocy nauczyciela. Spodziewałam się, że nie będzie to możliwe jednak pomyliłam się. Większość technik udało mi się wdrożyć bez niczyjej pomocy. Opisy i załączone rysunki są bardzo obrazowe i sugestywne.
"Uważność w praktyce" jest napisana dość technicznym językiem. Czytają odczułam pewne braki w swojej wiedzy, na temat medytacji. Poleciłabym tę pozycję osobom, które miały już styczność z omawianymi zagadnieniami, i chcą pogłębić, lub uzupełnić zdobytą wcześniej wiedzę. Jako osoba zaczynająca swoją przygodę z medytacją nie czułam się w pełni usatysfakcjonowana po zakończeniu lektury. Odczułam pewien niedosyt, nie wszystko ułożyło mi się w całość. Skłoniło mnie to zajrzenia na stronę i Facebooka autora. Przeczytałam tam klika artykułów, które były dobrym uzupełnieniem wiedzy zawartej w książce.
Styl pisania i warsztat autora są na wysokim poziomie. Myślę, że jest to zasługa ogromu wiedzy jaki posiada w tym temacie, a także to, że jest to już jego czwarta pozycja. Nie czytałam wcześniejszych, także nie jestem w stanie określić, jak było w poprzednich, ale szczerze mogę powiedzieć, że ta książka jest naprawdę dobra i wyczerpująca. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco zachęcić do czytania.
Maciej Wielobób jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych nauczycieli jogi i medytacji w Polsce. Napisał cztery książki (np. zrecenzowana już wcześniej Medytacja w życiu codziennym), w których stara się przekazać swoją wiedzę ma temat medytacji, tak prosto, aby czytelnicy mogli w użyteczny sposób uwalniać się od napięć, doświadczać spokoju umysłu, uczyć się uważności, a następnie wykorzystywać zdobytą wiedzę w życiu. Pan Maciej od dwudziestu lat podąża ścieżką sufizmu uniwersalnego. Jest członkiem Komisji Międzynarodowej i Międzynarodowego Zarządu Ruchu Sufistów oraz głową Ruchu Sufistów w Polsce. Ogrom jego doświadczenia, wypłynął na to, że wybrałam jego na mojego przewodnika po medytacji.
Recenzję chciałabym zacząć od wyjaśnienia czym jest uważność. Autor pisze, że ciężko o jednoznaczną definicję tego pojęcia. Uważa, że:
„Uważność jest jedną z dróg do zrozumienia swojego miejsca na ziemi. To pewien specyficzny rodzaj koncentracji na to, co tu i teraz, a także przeżycie mistyczne, którego najwyższą formą jest odczucie istoty własnej obecności. Świadome praktykowanie uważności pozwala nam dotrzeć do niedefiniowalnych pokładów swojego człowieczeństwa, a w konsekwencji prowadzić na co dzień pełniejsze bardziej harmonijne życie.”
W swojej książce autor stara się przekazać koncepcje i praktyki, które są uniwersalne w większości szkół medytacyjnych. W pierwszych rozdziałach skupia się bardziej na części teoretycznej. Mówi nam czy jest jedność (niedualność), mianowicie, że odnosi się do samandhi:
„Jest to taki stanu skupienia umysłu, w którym umysł porzuca identyfikowanie się ze swoimi funkcjami i jakby rozpuszcza się w przedmiocie koncentracji.”
W kolejnych rozdziałach dowiadujemy się więcej na temat koncepcji umysłu w jodze klasycznej, ezoterycznej koncepcji ciała, psychologii sufich, a także o wielu innych aspektach związanych z uważnością, nie będę tutaj opisywała każdego zagadnienia, serdecznie zachęcam do sięgnięcia po "Uważność w praktyce", aby zgłębić wiedzę. W dalszych rozdziałach swojej pracy autor dodaje przykładowe ćwiczenia technik medytacji. Wielobób zaznacza, że osoby, które wcześniej nie miały przyjemności zetknąć się w praktyce z opisanymi technikami, mogą napotkać trudności w zrozumieniu wszystkiego oraz wykonywaniem poszczególnych ćwiczeń. Przekonuje jednak, żeby się nie zrażać, tylko śmiało z nim kontaktować poprzez jego stronę internetową albo przez Facebooka, chętnie odpowie na nurtujące czytelnika pytania.
Książkę zaliczam do poradników. Z uwagi na opisy licznych technik, często popartych przykładami ćwiczeń, trzeba zarezerwować sobie kilka wieczorów na przeczytanie. Nie jest to minus, gdyż wszystko opisane jest rzeczowo i konkretnie, nie jest jednak możliwe przyswojenie i wypróbowanie w jeden, dwa wieczory. Czytając, starałam się od razu wykonywać zalecanie ćwiczenia, aby przekonać się czy są opisane na tyle dobrze, że można jej wykonywać w domowym zaciszu bez pomocy nauczyciela. Spodziewałam się, że nie będzie to możliwe jednak pomyliłam się. Większość technik udało mi się wdrożyć bez niczyjej pomocy. Opisy i załączone rysunki są bardzo obrazowe i sugestywne.
"Uważność w praktyce" jest napisana dość technicznym językiem. Czytają odczułam pewne braki w swojej wiedzy, na temat medytacji. Poleciłabym tę pozycję osobom, które miały już styczność z omawianymi zagadnieniami, i chcą pogłębić, lub uzupełnić zdobytą wcześniej wiedzę. Jako osoba zaczynająca swoją przygodę z medytacją nie czułam się w pełni usatysfakcjonowana po zakończeniu lektury. Odczułam pewien niedosyt, nie wszystko ułożyło mi się w całość. Skłoniło mnie to zajrzenia na stronę i Facebooka autora. Przeczytałam tam klika artykułów, które były dobrym uzupełnieniem wiedzy zawartej w książce.
Styl pisania i warsztat autora są na wysokim poziomie. Myślę, że jest to zasługa ogromu wiedzy jaki posiada w tym temacie, a także to, że jest to już jego czwarta pozycja. Nie czytałam wcześniejszych, także nie jestem w stanie określić, jak było w poprzednich, ale szczerze mogę powiedzieć, że ta książka jest naprawdę dobra i wyczerpująca. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco zachęcić do czytania.
moznaprzeczytac.pl Barszczyk; 2016-04-07
Pokrętne ścieżki długodystansowca. Lepsze i gorsze powody, dla których warto biegać
Czy wiesz, kto to jest Pfuj? To ten mały, grubiutki, wredny cherubinek, który towarzyszy Ci w trakcie biegania.
No, może Twój akurat nazywa się inaczej, ale na pewno robi to samo - na wszelkie sposoby próbuje zniechęcić Cię do wysiłku. Podsuwa Ci obraz wygodnego fotela, sałatki z majonezem albo powolnego spaceru, podczas gdy biegniesz właśnie ultramaraton i dochodzisz do ściany... Wysyła za Tobą bandę szerszeni w bambusowym lesie, żebyś tylko usiadł wreszcie na tyłku i pogrążył się w marazmie.
Na szczęście Oatmeal przejrzał jego sztuczki. Pod pseudonimem The Oatmeal czyli Pan Owsianka, kryje się Matthew Inman - pisarz i rysownik, który stworzył ten jednoosobowy projekt humorystyczny. Jego blog i komiksy są prawdziwym hitem internetu. Prywatnie jest miłośnikiem psów, kotów i biegów długodystansowych. Właściwe dla Matthew Inmana sarkastyczne i zgryźliwe podejście do życia, bawi, ale wywołuje również refleksję nad tym co naprawdę liczy się w życiu. I jak to się wiąże z bieganiem.
Książka "Pokrętne ścieżki długodystansowca. Lepsze i gorsze powody, dla których warto biegać" została wydana nakładem Wydawnictwa Helion w marce Septem i dostępna jest również w wersji ebook.
"Wszyscy biegacze prędzej czy później zaczynają się zastanawiać, po co właściwie biegają. Wytłumaczenie Matthew Inmana wydaje mi się najtrafniejsze. A z całą pewnością najśmieszniejsze. Bo jest najzwyczajniej w świecie obłąkane". Mark Remy, redaktor "Runner's World", autor The Runner's Rule Book
"Doskonała książka dla każdego, kto kiedykolwiek czuł się rozdarty między pragnieniem zjedzenia ciastka a chęcią spocenia się podczas biegu po dużym kole". Ryan North, laureat Nagrody Eisnera, autor Adventure Time Comics oraz Dinosaur Comics
"Nareszcie jest! Głos, który śpiewa z Pfujowymi aniołami!". Christopher McDougall, autor książki Urodzeni biegacze
"Wszyscy w jakimś stopniu dokonujemy introspekcji, która ostatecznie prowadzi do fundamentalnych pytań o przyczyny. Jak jednak zauważa The Oatmeal w swoim komiksie o bieganiu, czasami pytanie "Dlaczego?" wcale nie jest pytaniem najpożyteczniejszym". Thorin Klosowski, LifeHacker
No, może Twój akurat nazywa się inaczej, ale na pewno robi to samo - na wszelkie sposoby próbuje zniechęcić Cię do wysiłku. Podsuwa Ci obraz wygodnego fotela, sałatki z majonezem albo powolnego spaceru, podczas gdy biegniesz właśnie ultramaraton i dochodzisz do ściany... Wysyła za Tobą bandę szerszeni w bambusowym lesie, żebyś tylko usiadł wreszcie na tyłku i pogrążył się w marazmie.
Na szczęście Oatmeal przejrzał jego sztuczki. Pod pseudonimem The Oatmeal czyli Pan Owsianka, kryje się Matthew Inman - pisarz i rysownik, który stworzył ten jednoosobowy projekt humorystyczny. Jego blog i komiksy są prawdziwym hitem internetu. Prywatnie jest miłośnikiem psów, kotów i biegów długodystansowych. Właściwe dla Matthew Inmana sarkastyczne i zgryźliwe podejście do życia, bawi, ale wywołuje również refleksję nad tym co naprawdę liczy się w życiu. I jak to się wiąże z bieganiem.
Książka "Pokrętne ścieżki długodystansowca. Lepsze i gorsze powody, dla których warto biegać" została wydana nakładem Wydawnictwa Helion w marce Septem i dostępna jest również w wersji ebook.
"Wszyscy biegacze prędzej czy później zaczynają się zastanawiać, po co właściwie biegają. Wytłumaczenie Matthew Inmana wydaje mi się najtrafniejsze. A z całą pewnością najśmieszniejsze. Bo jest najzwyczajniej w świecie obłąkane". Mark Remy, redaktor "Runner's World", autor The Runner's Rule Book
"Doskonała książka dla każdego, kto kiedykolwiek czuł się rozdarty między pragnieniem zjedzenia ciastka a chęcią spocenia się podczas biegu po dużym kole". Ryan North, laureat Nagrody Eisnera, autor Adventure Time Comics oraz Dinosaur Comics
"Nareszcie jest! Głos, który śpiewa z Pfujowymi aniołami!". Christopher McDougall, autor książki Urodzeni biegacze
"Wszyscy w jakimś stopniu dokonujemy introspekcji, która ostatecznie prowadzi do fundamentalnych pytań o przyczyny. Jak jednak zauważa The Oatmeal w swoim komiksie o bieganiu, czasami pytanie "Dlaczego?" wcale nie jest pytaniem najpożyteczniejszym". Thorin Klosowski, LifeHacker
dlaLejdis.pl
Siła głosu. Jak mówić, by ludzie chcieli słuchać
Głos ma wielką siłę. Nie tylko podczas oficjalnych sytuacji. Umiejętne wykorzystywanie go, przyda nam się w życiu codziennym. W dzisiejszych czasach każdy z nas może stać się mówcą na miarę Cycerona.
Na rynku dostępnych jest wiele kursów i książek na ten temat. Mając już doświadczenie w pracy nad emisją głosu, dostałam do recenzji książkęKatarzyny Pietroń „Siła głosu. Jak mówić, by ludzie chcieli słuchać”. Najpierw szybko ją przejrzałam, żeby zapoznać się ze strukturą. Podzielona jest na 6 rozdziałów, a te na podrozdziały. Każdy z nich autorka poświęciła ważnym zagadnieniom związanym z używaniem głosu od tworzenia wizerunku, przez dykcję, po emocje. Wiedza teoretyczna została wzbogacona o liczne ćwiczenia. Do książki dołączona jest płyta, na której również znajdziemy ćwiczenia.
„Siła głosu. Jak mówić, by ludzie chcieli słuchać” to lektura zarówno dla osób początkujących, jak i ludzi znających już temat pracy nad głosem. Najbardziej spodobała mi się w niej mnogość ćwiczeń i porad. Znalazłam wiele cennych wskazówek, o których wcześniej nie słyszałam. Trzeba będzie poświęcić dużo czasu, żeby wykonać wszystkie i wybrać ulubione, ale nie mogę się już doczekać, aż zakończę ten proces. Inną kwestią, za którą daję ogromny plus jest klarowność, bo przecież przejrzysta teoria i jasne, zrozumiałe ćwiczenia to podstawa przy tego typu książce.
Jestem przekonana, że regularna praca ze wskazówkami Katarzyny Pietroń, trenerki głosu i założycielki Studia Mowy i Dźwięku, przyniesie bardzo pozytywne rezultaty.
Na rynku dostępnych jest wiele kursów i książek na ten temat. Mając już doświadczenie w pracy nad emisją głosu, dostałam do recenzji książkęKatarzyny Pietroń „Siła głosu. Jak mówić, by ludzie chcieli słuchać”. Najpierw szybko ją przejrzałam, żeby zapoznać się ze strukturą. Podzielona jest na 6 rozdziałów, a te na podrozdziały. Każdy z nich autorka poświęciła ważnym zagadnieniom związanym z używaniem głosu od tworzenia wizerunku, przez dykcję, po emocje. Wiedza teoretyczna została wzbogacona o liczne ćwiczenia. Do książki dołączona jest płyta, na której również znajdziemy ćwiczenia.
„Siła głosu. Jak mówić, by ludzie chcieli słuchać” to lektura zarówno dla osób początkujących, jak i ludzi znających już temat pracy nad głosem. Najbardziej spodobała mi się w niej mnogość ćwiczeń i porad. Znalazłam wiele cennych wskazówek, o których wcześniej nie słyszałam. Trzeba będzie poświęcić dużo czasu, żeby wykonać wszystkie i wybrać ulubione, ale nie mogę się już doczekać, aż zakończę ten proces. Inną kwestią, za którą daję ogromny plus jest klarowność, bo przecież przejrzysta teoria i jasne, zrozumiałe ćwiczenia to podstawa przy tego typu książce.
Jestem przekonana, że regularna praca ze wskazówkami Katarzyny Pietroń, trenerki głosu i założycielki Studia Mowy i Dźwięku, przyniesie bardzo pozytywne rezultaty.
dlaLejdis.pl Dominika Jaworowska