Recenzje
Joga bez napinki
Chciałabyś zacząć ćwiczyć jogę, ale nie bardzo wiesz, jak się za to zabrać? Próbowałaś kiedyś, ale nie trafiłaś na charyzmatycznego nauczyciela i zrezygnowałaś z zajęć? Bez względu na to, w jakim miejscu się znajdujesz, jest to książka dla Ciebie.
D. Mrówka pisze w sposób prosty i życzliwy, jak najlepsza koleżanka. Jej „Joga bez napinki” jest niezwykle praktyczne i przydatna. Odpowiada na wiele pytań, zachęca, ale jednocześnie stawia granice. Z książki D. Mrówki dowiesz się dosłownie wszystkiego na temat jogi, ale od strony praktycznej
Książka jest wręcz obowiązkową lekturą dla osób początkujących. Wszelkie wskazówki są pewnie już znane zwolennikom i praktykującym jogę. Rady autorki są za to kopalnią wiedzy, którzy przygodę z jogą zaczynają, bądź jeszcze lepiej – mają w planach. Ogromną zaletą książki jest również jej zdroworozsądkowe podejście samej D. Mrówki. Oczywiście, że jest ona zafascynowana jogą, ale zajmuje się nią „z głową”, tak żeby nie zaszkodzić zdrowiu. Pamiętaj: jeśli zdecydujesz się na jogę, podejdź do tego poważnie. Nie szukaj kursów w typie „joga instant, oświecenie w weekend”, wybierz raczej regularną praktykę, chociaż raz w tygodniu znajdź dwie godziny na ćwiczenia, nie eksperymentuj sam, wybierz dobre studio i odpowiedzialnego nauczyciela. Ucz się, czytaj, rozmawiaj z tymi, którzy mają większe doświadczenie. Zadawaj pytania. (s. 13).
Czy książka „Joga bez napinki” zachęca czytelnika do zapisania się na kurs jogi? Tak, ale nie odbywa się to na zasadzie „Ale super sprawa, będę joginem”. Autorka wyposaża nas w niezbędną wiedzę i to, co się przyda. Jest to o wiele bardziej cenne niż teksty silnie motywujące. Jeśli wykonanie asan* w ogóle nie wymaga od Ciebie żadnej pracy, nie oznacza to bynajmniej, że osiągnąłeś mistrzostwo – więc nie pław się w swojej „zajefajności”, tylko weź się do roboty i przyłóż bardziej. Bo to, co robisz, na pewno jogą nie jest. (s. 111).
D. Mrówka pisze w sposób prosty i życzliwy, jak najlepsza koleżanka. Jej „Joga bez napinki” jest niezwykle praktyczne i przydatna. Odpowiada na wiele pytań, zachęca, ale jednocześnie stawia granice. Z książki D. Mrówki dowiesz się dosłownie wszystkiego na temat jogi, ale od strony praktycznej
- Dla kogo jest joga, a komu jest odradzana?
- Od czego zacząć przygodę z jogą?
- Jak przygotować się do zajęć – w co się ubrać, co kupić i co warto wiedzieć przed wejściem do sali?
- Jak ćwiczyć bezpiecznie?
- Na czym polega jogowy savoir-vivre?
Książka jest wręcz obowiązkową lekturą dla osób początkujących. Wszelkie wskazówki są pewnie już znane zwolennikom i praktykującym jogę. Rady autorki są za to kopalnią wiedzy, którzy przygodę z jogą zaczynają, bądź jeszcze lepiej – mają w planach. Ogromną zaletą książki jest również jej zdroworozsądkowe podejście samej D. Mrówki. Oczywiście, że jest ona zafascynowana jogą, ale zajmuje się nią „z głową”, tak żeby nie zaszkodzić zdrowiu. Pamiętaj: jeśli zdecydujesz się na jogę, podejdź do tego poważnie. Nie szukaj kursów w typie „joga instant, oświecenie w weekend”, wybierz raczej regularną praktykę, chociaż raz w tygodniu znajdź dwie godziny na ćwiczenia, nie eksperymentuj sam, wybierz dobre studio i odpowiedzialnego nauczyciela. Ucz się, czytaj, rozmawiaj z tymi, którzy mają większe doświadczenie. Zadawaj pytania. (s. 13).
Czy książka „Joga bez napinki” zachęca czytelnika do zapisania się na kurs jogi? Tak, ale nie odbywa się to na zasadzie „Ale super sprawa, będę joginem”. Autorka wyposaża nas w niezbędną wiedzę i to, co się przyda. Jest to o wiele bardziej cenne niż teksty silnie motywujące. Jeśli wykonanie asan* w ogóle nie wymaga od Ciebie żadnej pracy, nie oznacza to bynajmniej, że osiągnąłeś mistrzostwo – więc nie pław się w swojej „zajefajności”, tylko weź się do roboty i przyłóż bardziej. Bo to, co robisz, na pewno jogą nie jest. (s. 111).
mamaklub.pl Anna Chmielewska
Ty postaw na zmianę, my pokażemy Ci, jak jej dokonać
Chcemy coś zmienić w swoim życiu, ale nie za bardzo wiemy jak. Podejmujemy drobne kroki, które z czasem okazują się nie wystarczalne. Jak więc dokonać zmian w swoim życiu?
Brian Tracy jest znany w kwestiach psychologii oraz rozwoju osobistego. Napisał sporo książek głównie związanych z tematem rozwoju, biznesu czy też realizowania własnych celów. Jest znanym mówcą i doradcą. Natomiast muszę przyznać, że o Sebastianie Kotow wcześniej nie słyszałam. Także jest mówcą i doradcą biznesowym. Ma na swoim koncie sporo sukcesów zawodowych i pracował w Brian Tracy International.
Książka "Ty postaw na zmianę, my pokażemy Ci jak jej dokonać" pozwoliła spojrzeć mi na niektóre sprawy zupełnie z innej strony. Można zauważyć, że w ostatnich czasach rzeczywistość zupełnie się zmieniła. Przejście z epoki usług w epokę informacyjną przeszło niezauważalnie. To wszystko bardzo sprawnie wtapia się w nasze życie, które toczy się na wysokich obrotach. Niestety tak jak autorzy książki zauważyli dzisiejszy system edukacji nie nadąża za zmianami w świecie. Generujemy sporo ludzi po różnych szkołach, ale bez pracy. Dlatego ważne w naszym życiu jest to jak bardzo jesteśmy elastyczni na zmiany i na rynek. Ważny jest nasz rozwój osobisty i nasza chęć ciągłego kształcenia się. Należy ciągle podnosić swoje kwalifikacje. Stawiać sobie cele i je realizować. Inaczej za moment zostaniemy gdzieś z tyłu. Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak ważne jest czytanie w naszym życiu, książek, artykułów, czasopism. To poszerza bardzo nasze horyzonty myślowe, kształci nas i pomaga realizować cele.
W książce można przeczytać sporo cennych wskazówek jak zmienić swoje życie, a także jak podnieść jego standardy. Autorzy pokazują jak dążyć do własnych celów oraz jak je realizować W tej książce można też odnaleźć cenne przesłania dotyczące rozwoju w biznesie. Jak podnieść swoja atrakcyjność zawodową, jak być dobrym w swojej pracy. Może warto poradzić się szefa w czym można się podszkolić? Co jest trudne w dzisiejszych czasach. Książka świetnie sprawdza się jako motywator do ciągłego rozwoju. Trafne cytaty, ćwiczenia i przykłady nadają dodatkowego bodźca do zmian.
Krótka, szybka pozycja, którą powinien przeczytać każdy, kto ceni sobierozwój osobisty w sowim życiu.
Brian Tracy jest znany w kwestiach psychologii oraz rozwoju osobistego. Napisał sporo książek głównie związanych z tematem rozwoju, biznesu czy też realizowania własnych celów. Jest znanym mówcą i doradcą. Natomiast muszę przyznać, że o Sebastianie Kotow wcześniej nie słyszałam. Także jest mówcą i doradcą biznesowym. Ma na swoim koncie sporo sukcesów zawodowych i pracował w Brian Tracy International.
Książka "Ty postaw na zmianę, my pokażemy Ci jak jej dokonać" pozwoliła spojrzeć mi na niektóre sprawy zupełnie z innej strony. Można zauważyć, że w ostatnich czasach rzeczywistość zupełnie się zmieniła. Przejście z epoki usług w epokę informacyjną przeszło niezauważalnie. To wszystko bardzo sprawnie wtapia się w nasze życie, które toczy się na wysokich obrotach. Niestety tak jak autorzy książki zauważyli dzisiejszy system edukacji nie nadąża za zmianami w świecie. Generujemy sporo ludzi po różnych szkołach, ale bez pracy. Dlatego ważne w naszym życiu jest to jak bardzo jesteśmy elastyczni na zmiany i na rynek. Ważny jest nasz rozwój osobisty i nasza chęć ciągłego kształcenia się. Należy ciągle podnosić swoje kwalifikacje. Stawiać sobie cele i je realizować. Inaczej za moment zostaniemy gdzieś z tyłu. Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak ważne jest czytanie w naszym życiu, książek, artykułów, czasopism. To poszerza bardzo nasze horyzonty myślowe, kształci nas i pomaga realizować cele.
W książce można przeczytać sporo cennych wskazówek jak zmienić swoje życie, a także jak podnieść jego standardy. Autorzy pokazują jak dążyć do własnych celów oraz jak je realizować W tej książce można też odnaleźć cenne przesłania dotyczące rozwoju w biznesie. Jak podnieść swoja atrakcyjność zawodową, jak być dobrym w swojej pracy. Może warto poradzić się szefa w czym można się podszkolić? Co jest trudne w dzisiejszych czasach. Książka świetnie sprawdza się jako motywator do ciągłego rozwoju. Trafne cytaty, ćwiczenia i przykłady nadają dodatkowego bodźca do zmian.
Krótka, szybka pozycja, którą powinien przeczytać każdy, kto ceni sobierozwój osobisty w sowim życiu.
makehappylife.pl
Stinger. Żądło namiętności
„Zawsze miałam jakiś plan i zawsze się go trzymałam. Zawsze.”
Podobnie było ze mną. Więc pod tym względem jestem bardzo podobna do głównej bohaterki powieści Mii Sheridan – Grace Hamilton. Ona jednak pewnego dnia postanowiła złamać ten schemat i postąpić inaczej, niż dotychczas – oddając kontrolę nad swoim życiem komuś innemu. Nie obyło się to bez konsekwencji – dla obu stron. Ja też zaryzykowałam sięgając po książkę, która absolutnie nie wpasowuje się w moje czytelnicze gusta. No bo nie da się ukryć, że „Stinger. Żądło namiętności” niewiele ma wspólnego z fantastyką, thrillerem czy kryminałem, gatunkami, w których od lat się zaczytuję. Konsekwencje tego ruchu i ja odczułam…
Wspomnianą przed chwilą Grace poznajemy w dniu, w którym pojawia się w Vegas, by wziąć udział w Zjeździe Międzynarodowego Stowarzyszeniu Studentów Prawa. W hotelu, w którym go zorganizowano, równolegle odbywają się Targi Branży Erotycznej, a Grace dane jest spotkać jednego z ich uczestników – Carsona Stingera, aktora heteroseksualnego. Choć początek ich znajomości nie wypada najlepiej, wkrótce łączy ich ognisty romans. Oboje zdają sobie jednak sprawę, że nie mogą pozwolić sobie na nic więcej, gdyż należą do zupełnie różnych światów. Los sprawia jednak, że po latach spotykają się ponownie. Oboje mocno się zmienili – on jest byłym komandosem, ona zaś wziętą panią prokurator. Czy to jednak wystarczy, by móc być razem?
„W życiu spotykamy ludzi, którzy nas ratują, zarówno na duże, jak i na małe sposoby. Czasem ratunek oznacza, że ktoś cię uwolni z ciemnego pokoju bez okien albo wyciągnie z płonącego budynku. Ale znacznie częściej oznacza ratunek od samego siebie, a także to, że warto otworzyć się na miłość, bo miłość wcale nie jest bajką.”
Dotarłszy do ostatniej strony „Stinger. Żądło namiętności” wiedziałam jedno na pewno – że chętnie sięgnę po kolejne powieści Mii Sheridan, raz jeszcze występując przeciwko moim czytelniczym gustom. Autorka udowodniła mi bowiem, że historia wpisująca się w nurt romansu nie musi być pusta, ckliwa i nie warta uwagi, a miłosne uniesienia i fizyczne zbliżenia dwojga ludzi można przedstawić ze smakiem i bez wulgaryzmu, który nader często towarzyszy tego typu historiom.
Mia Sheridan opowiedziała historię dwojga ludzi, których mocno doświadczył los i którzy pod wpływem tego, co wspólnie przeżyli, postanowili odmienić swoje życie, zawalczyć o własne marzenia i samych siebie. Podzielona na trzy części, przedstawia cały proces ich powolnej transformacji – zrozumienia samych siebie, najgłębszych pragnień i tego, co w ich życiu najważniejsze.
Jednak ta powieść to nie tylko romans. To również dramat, gdyż pokazuje, jak wielki wpływ na człowieka i jego życie mają traumatyczne wydarzenia z jego przeszłości. Ale i na tym nie koniec. Pojawiają się tu też bowiem elementy sensacyjne, które nadają całości jeszcze większej wartości i głębszego wyrazu.
Przyznaję szczerze – nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra i że wzbudzi we mnie podczas lektury tak wiele emocji. Dlatego też mam nadzieję, że i wy, nawet jeśli nie gustujecie w tego typu literaturze, dacie szansę tej historii, bo zapewniam was, że jest tego warta.
Podobnie było ze mną. Więc pod tym względem jestem bardzo podobna do głównej bohaterki powieści Mii Sheridan – Grace Hamilton. Ona jednak pewnego dnia postanowiła złamać ten schemat i postąpić inaczej, niż dotychczas – oddając kontrolę nad swoim życiem komuś innemu. Nie obyło się to bez konsekwencji – dla obu stron. Ja też zaryzykowałam sięgając po książkę, która absolutnie nie wpasowuje się w moje czytelnicze gusta. No bo nie da się ukryć, że „Stinger. Żądło namiętności” niewiele ma wspólnego z fantastyką, thrillerem czy kryminałem, gatunkami, w których od lat się zaczytuję. Konsekwencje tego ruchu i ja odczułam…
Wspomnianą przed chwilą Grace poznajemy w dniu, w którym pojawia się w Vegas, by wziąć udział w Zjeździe Międzynarodowego Stowarzyszeniu Studentów Prawa. W hotelu, w którym go zorganizowano, równolegle odbywają się Targi Branży Erotycznej, a Grace dane jest spotkać jednego z ich uczestników – Carsona Stingera, aktora heteroseksualnego. Choć początek ich znajomości nie wypada najlepiej, wkrótce łączy ich ognisty romans. Oboje zdają sobie jednak sprawę, że nie mogą pozwolić sobie na nic więcej, gdyż należą do zupełnie różnych światów. Los sprawia jednak, że po latach spotykają się ponownie. Oboje mocno się zmienili – on jest byłym komandosem, ona zaś wziętą panią prokurator. Czy to jednak wystarczy, by móc być razem?
„W życiu spotykamy ludzi, którzy nas ratują, zarówno na duże, jak i na małe sposoby. Czasem ratunek oznacza, że ktoś cię uwolni z ciemnego pokoju bez okien albo wyciągnie z płonącego budynku. Ale znacznie częściej oznacza ratunek od samego siebie, a także to, że warto otworzyć się na miłość, bo miłość wcale nie jest bajką.”
Dotarłszy do ostatniej strony „Stinger. Żądło namiętności” wiedziałam jedno na pewno – że chętnie sięgnę po kolejne powieści Mii Sheridan, raz jeszcze występując przeciwko moim czytelniczym gustom. Autorka udowodniła mi bowiem, że historia wpisująca się w nurt romansu nie musi być pusta, ckliwa i nie warta uwagi, a miłosne uniesienia i fizyczne zbliżenia dwojga ludzi można przedstawić ze smakiem i bez wulgaryzmu, który nader często towarzyszy tego typu historiom.
Mia Sheridan opowiedziała historię dwojga ludzi, których mocno doświadczył los i którzy pod wpływem tego, co wspólnie przeżyli, postanowili odmienić swoje życie, zawalczyć o własne marzenia i samych siebie. Podzielona na trzy części, przedstawia cały proces ich powolnej transformacji – zrozumienia samych siebie, najgłębszych pragnień i tego, co w ich życiu najważniejsze.
Jednak ta powieść to nie tylko romans. To również dramat, gdyż pokazuje, jak wielki wpływ na człowieka i jego życie mają traumatyczne wydarzenia z jego przeszłości. Ale i na tym nie koniec. Pojawiają się tu też bowiem elementy sensacyjne, które nadają całości jeszcze większej wartości i głębszego wyrazu.
Przyznaję szczerze – nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra i że wzbudzi we mnie podczas lektury tak wiele emocji. Dlatego też mam nadzieję, że i wy, nawet jeśli nie gustujecie w tego typu literaturze, dacie szansę tej historii, bo zapewniam was, że jest tego warta.
Magicznyswiatksiazki.pl
Stinger. Żądło namiętności
Książka "Stinger. Żądło namiętności" to znakomita książka znanej na całej świecie autorki Mia Sheridan. Nie jest to słodka tkliwa historia. Opowiada o dwojgu ludzi, ich dojrzewaniu do uczucia i odkrywaniu siebie.
Grace Hamilton jest młodą prawniczką, która wyjeżdża do Los Angeles na konferencję branżową gdzie odbywają się również i tu mnie autorka zadziwiła targi erotyczne. No ale cóż nieraz namiętności i uczucia się nie spodziewamy. Bohaterka spotyka tam aktora porno, który jest bardzo przystojny. Mimo jej powagi nie może się jednak oprzeć urokowi Carsona Stingera.
Od tego momentu wszystko zaczyna być magią. Potwierdziło się również powiedzenie, że "nie szata zdobi człowieka".
Mimo tego że Carson kreuje się na kobieciarza w środku jest inny: wrażliwy o pięknej duszy. Jeden weekend, a tyle emocji.
Jednak gdy weekend się kończy obydwoje idą w swoją stronę, ale czy to koniec romansu? Czy coś się jeszcze wydarzy? Jeżeli jesteście ciekawi koniecznie sięgnijcie po książkę.
Uważam, że nie zawiedziecie się a wątki poprowadzone są tu genialnie. Ja nie mogłam oderwać się od książki. W sumie czytałam o jej autorce i się nie zawiodłam.
Grace Hamilton jest młodą prawniczką, która wyjeżdża do Los Angeles na konferencję branżową gdzie odbywają się również i tu mnie autorka zadziwiła targi erotyczne. No ale cóż nieraz namiętności i uczucia się nie spodziewamy. Bohaterka spotyka tam aktora porno, który jest bardzo przystojny. Mimo jej powagi nie może się jednak oprzeć urokowi Carsona Stingera.
Od tego momentu wszystko zaczyna być magią. Potwierdziło się również powiedzenie, że "nie szata zdobi człowieka".
Mimo tego że Carson kreuje się na kobieciarza w środku jest inny: wrażliwy o pięknej duszy. Jeden weekend, a tyle emocji.
Jednak gdy weekend się kończy obydwoje idą w swoją stronę, ale czy to koniec romansu? Czy coś się jeszcze wydarzy? Jeżeli jesteście ciekawi koniecznie sięgnijcie po książkę.
Uważam, że nie zawiedziecie się a wątki poprowadzone są tu genialnie. Ja nie mogłam oderwać się od książki. W sumie czytałam o jej autorce i się nie zawiodłam.
rodzinkatestujeirecenzuje.bloog.pl
Stinger. Żądło namiętności
Nawet nie wiecie jak bardzo wyczekiwałam przesyłki z Wydawnictwa Helion. Kiedy wreszcie do moich drzwi zapukał listonosz z niewielką paczuszką, miałam chęć go ucałować i wyściskać. Oczywiście nie zrobiłam tego, bo biedak by sobie pomyślał, że jestem jakąś wariatką i w przyszłości mógłby omijać mój dom szerokim łukiem. A co było w tej paczuszce? Oczywiście, „Stinger. Żądło namiętności” autorstwa Mii Sheridan – powieść, którą dawno temu czytałam w oryginale, ale z ogromną przyjemnością przeczytałam ją jeszcze raz w naszym rodzimym języku. Musiałam, po prostu musiałam przeczytać ją jeszcze raz, aby przypomnieć sobie bohaterów i fabułę, aby móc ją dla Was zrecenzować. Uwielbiam tę autorkę. Stąd moja wielka ekscytacja.
O fabule słów kilka.
Główna bohaterka, Grace Hamilton, przybywa do Las Vegas na konferencję studentów prawa. Przewrotny los sprawia, że poznaje tam mężczyznę, który przyprawia ją szybsze bicie serca. To Carson Stinger, gwiazda filmów porno, biorący udział w targach branży erotycznej. Młoda prawniczka i gwiazda porno? Ciekawa kombinacja charakterów. Zwłaszcza, że Grace ma zaplanowane całe życie. Chce być prawniczką, współżyć tylko z trzema facetami, a ostatni z nich ma zostać jej mężem. Carson Stinger burzy wszystkie jej postanowienia. Kilka godzin, które wspólnie spędzają zamknięci w zepsutej windzie, odmieni całe jej życie. Przede wszystkim zrobi coś niespodziewanego. Mianowicie spędzi kilka nocy z Carsonem. Nie spodziewa się jednak, że gwiazda porno skradnie jej serce i sprawi, że jej dotychczas poukładane życie nie jest już takie pociągające.
Bohaterowie.
Zwykły romans czy powieść z przesłaniem?
Plusy i minusy.
W czasie krótkiego i płomiennego romansu, okazuje się, że Carson ma wrażliwe serce, które skrywa pod maską. Najpierw pomaga jej pokonać atak paniki w zamkniętej windzie – próbuje odwrócić jej uwagę śpiewem, a później okazuje się niezwykle wrażliwym mężczyzną, wyczulonym na potrzeby partnerki.
Sielanka jednak nie trwa długo i oboje wracają do swoich domów. Oboje nie potrafią zapomnieć o wspólnie spędzonych chwilach w Las Vegas. Oboje zmieniają... no właśnie... co? O tym przekonajcie się sami.
Bohaterowie.
Mia Sheridan, po raz kolejny, stworzyła wspaniałych bohaterów. Niesztampowych choćby dlatego, że połączenie prawniczki i gwiazdy porno już samo w sobie jest bardzo nietypowe i oryginalne. Autorka pokazała, że przeciwieństwa potrafią się przyciągać – dwa różne światy, dwie zupełnie różne osobowości, pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego nieświadomie dążą do tego, aby się w przyszłości połączyć. A czy im się to uda? Nie zwlekajcie za długo z lekturą, aby się tego dowiedzieć.
Mia Sheridan bardzo dobrze zbudowała portrety psychologiczne głównych bohaterów. Czytelnik poznaje ich myśli i uczucia z tzw. pierwszej ręki, gdyż autorka każdy rozdział podzieliła w taki sposób, żeby oddać im głos. Wprowadziła narrację pierwszoosobową, co pozwala poznać motywy zachowań Grace oraz Stingera.
Zwykły romans czy powieść z przesłaniem?
Okładka i podtytuł (którego, prawdę mówiąc, nie ma w oryginalnym wydaniu) sugerują raczej, że dostajemy do ręki lekki romans na jeden wieczór. Nic bardziej mylnego! Romans jest, owszem. Nawet bardzo namiętny, jeśli mam być szczera. Jednak w tej powieści to nie romans jest najważniejszy. Wytrawny czytelnik potrafi się doszukać drugiego dna. Otóż, autorka chce nam przekazać, że każdy może się zmienić, że w każdym tkwi potencjał na zostanie bohaterem! Stinger, gwiazda porno i bawidamek, dowiódł, że to jest możliwe!
Plusy i minusy.
Uwielbiam Mię Sheridan, bez dwóch zdań! Cenię ją za to, że potrafi stworzyć historie doskonałe (Archer, Kyland, Calder). Cenię ją za to, że potrafi tak dobierać słowa, aby zwykły, przygodny romans zmienić w coś wyjątkowego. Cenię ją za dobór słów oraz „smaczne” opisy scen erotycznych (smaczne w sensie nie wulgarne).
W przypadku „Stingera” największym plusem jest pomysł na fabułę i na przesłanie, że każdy może stać się kimś wyjątkowym i wartościowym. Poza tym, muszę przyznać, że spodobał mi się podział, jakiego dokonała autorka. Uważny czytelnik na pewno to wyłapie. Część pierwsza – romans, druga – dojrzewanie i dokonanie zmian w życiu, oczekiwanie, i część trzecia, w której autorka raczy nas wątkiem kryminalnym i z byłej gwiazdy porno tworzy prawdziwego bohatera.
Minusy? Nie ma ich chyba wiele. Głównie jest to trochę zbyt mało rozwinięty wątek kryminalny. Trochę za szybko tu pędziła akcja. Gdyby autorka ją zwolniła, dodając coś więcej, powieść byłaby idealna! A co najważniejsze? „Stinger” nie jest tak poruszający jak „Bez słów”! „Stinger” to świetna powieść, ale nie wydusi z Was tylu łez co Archer. Jednak nie zniechęcajcie, gdyż kolejne książki Mii Sheridan z pewnością Was poruszą, złamią Wam serca i pokażą Wam inny świat!
Polecam! Polecam i jeszcze raz polecam!
Literacki Świat JoKo