ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Crowdfunding. Zrealizuj swój pomysł ze wsparciem cyfrowego Tłumu

"Crowd Funding" jest propozycją bardzo nowoczesną. Dzieje się tak już choćby dlatego, że książka dotyczy bardzo nowego zjawiska ekonomicznego. Niby tłum finansował od zawsze (autorzy pokazują to już w rozdziale pierwszym), ale na poważnie z tym nowym modelem biznesowym mamy do czynienia dopiero od lat kilku. Zwłaszcza od momentu, w którym internet wszedł w nową fazę swojego rozwoju i stał się siecią 2.0. Bardzo nowocześni zdają się być też sami autorzy Bartosz Filip Malinowski i Marcin Giełzak. Panowie są założycielami think tanku WE the CROWD. I zdają się przywiązywać dużą wagę do precyzyjnych sformułowań. Ich zdaniem crowd funding to jest coś więcej niż finansowanie społecznościowe. Właśnie po to im kategoria Tłumu. Cyfrowego Tłumu. A więc kreujące się spontanicznie i wymykające się demografii zrzeszenie świadomych, zaradnych i twórczych użytkowników internetu. Którzy zrzucają się na jakieś przedsięwzięcie w sposób (wciąż jeszcze) demokratyczny i (w miarę) przejrzysty. Nie tworząc przy okazji ani piramidy finansowej, ani nie pretendując do roli organizacji dobroczynnej. Malinowski i Giełzak twierdzą nawet, że crowd fundingu nie należy sprowadzać tylko do roli narzędzia finansowania projektów, ale tu chyba ponosi ich jednak euforia i zbyt daleko idący zachwyt nad swoim dzieckiem. Komu mało nowych pojęć, zajrzeć może na koniec książki i zaznajomić się z takimi (wciąż jeszcze) nowinkami jak gry-walizacja, mądrość tłumu (koncepcja dziennikarza Jamesa Surowieckiego z wydanej niedawno po polsku książki pod tym samym tytułem) albo perk. W środku jest zaś cała masa porad, jak wyciągnąć te parę groszy od (nie tak znowu zamożnych) znajomych i nieznajomych. Na twierdzenie, że crowd funding to nowa forma kapitalizmu, pewnie jeszcze grubo za wcześnie. Ale najwyższy czas, by tę biznesową opcję dostrzec i zrozumieć tkwiący w niej potencjał.
Dziennik Gazeta Prawna RAFAŁ WOŚ; 2016-07-05

Marketing narracyjny. Jak budować historie, które sprzedają

Od zarania dziejów ludzie wysłuchują narracji. Od narodzin, aż po śmierć są z nami bajki, opowieści, mity, historie, legendy, przysłowia...- każdego dnia, w każdej kulturze. Każdy z nas ma jakąś ciekawą historię do opowiedzenia. Każdy z nas może się stać jej bohaterem. Okazuje się, że ciekawe opowiadanie historii jest cenniejszą umiejętnością niż znajomość wielu języków obcych. Jak mówi jedna z mądrości Indian Hopi- „Ten, kto opisuje świat, ten nim rządzi”.

To dziś najskuteczniejsze narzędzie marketingowe- przekonuje jeden ze storyspinnersów, „budowniczych opowieści”, pracujących dla wielkich przedsiębiorstw. Marketing narracyjny wypiera już reklamę i logo firmy! Dziś ci, którzy chcą być wielcy w biznesie zatrudniają specy od tworzenia ich historii. Z ich usług od dawna korzystają już politycy, także w Polsce. Najwyższy czas, by zgłębić temat! A do tego idealnie nadaje się ta książka. 

Dzięki „Marketingowi narracyjnemu” można napisać historię, która zainteresuje potencjalnych klientów firmy, która przyciągnie ich i zachęci do zakupu. Autor podkreśla, by być autentycznym i absolutnie nie skłaniać się do kłamstw, co bardzo mi odpowiada, gdyż brzydzę się nieprawdą w reklamach. 

Znajdziesz tutaj sporo podpowiedzi, czym jest dobra narracja, jak się do niej zabrać, co jest w niej najważniejsze. W książce jest także mnóstwo przykładów historii wielkich firm (np. Google, Apple), wielkich ludzi (np. Steve Jobs), jak i polityków. 

„Marketing narracyjny” pobudził moją kreatywność na tyle, że w trakcie czytania tworzyłam sobie mapę myśli, na podstawie której po skończeniu lektury opracowałam opowieść o firmie. I nawet jestem z niej całkiem zadowolona, co się rzadko zdarza ;) 
odkrywczamama.blogspot.com

Zakamarki marki. Rzeczy, o których mogłeś nie wiedzieć, zapomnieć lub pominąć podczas budowania swojej marki

Pawła Tkaczyka znam z jego internetowych wpisów, przede wszystkim na stronie paweltkaczyk.com.pl. To polski specjalista, praktyk, który doskonale zna realia marketingu. Kiedyś wydawało mi się, że dziedzina ta to przysłowiowy „pikuś”, a praca marketingowca jest lekka i przyjemna. Och, jak bardzo się myliłam! Obecnie, kiedy sama jestem za to odpowiedzialna we własnej firmie, często czuję się bezradna, nie wiem od której strony mam podejść do tematu, muszę szukać informacji i jeszcze orientować się w jakiś strategiach, brandingu, case study i mnóstwa innych, z którymi nie miała w życiu do czynienia... Bez podstawowej wiedzy to jest horror. Działania po omacku nie mają przecież żadnego sensu, bo nie przynoszą widocznych efektów. 

„Zakamarki marki” to podręcznik dla takich amatorów jak ja- to znaczy takich, którzy wiedzą, że nic nie wiedzą o marketingu lub dla takich, co im się wydaje, że wiedzą dużo, ale w rzeczywistości nie wiedzą za wiele ;) 

Czym jest marka, jak ją budować, co to jest co-branding i po co się go stosuje, jakie są strategie komunikacji marki, czyli informowania o produktach/usługach, jak ważny jest odbiór wizualny marki i na co zwrócić uwagę, jak przyciągnąć uwagę konsumentów, jak marka powinna „żyć” w internecie, no i co to jest ten case-study oraz wiele innych przydatnych informacji znalazłam w tej skromnej, niepozornej książce. Prosto i konkretnie. 
odkrywczamama.blogspot.com

Sny Morfeusza

Przyznam szczerze, że czytałam kiedyś debiut autorki. Po zapoznaniu się z tą powieścią wiem jedno - K.N. Haner dobrze opisuje sceny seksu i miesza w fabule jak tylko może. Pomimo niedociągnięć, które się zdarzają i kiedyś się pewnie wypracują i dopracują, to "Sny Morfeusza" przeczytałam zaskakująco szybko. Z jednej strony jest to normalna pozycja, jakich wiele jest na rynku wydawniczym, z drugiej - ma "to co", co sprawia, że chce się ją czytać. 
 
Cassandra Givens jest dziewczyną, jakich wiele. Jest impulsywna, uparta, ambitna i często wplątuje się w dziwne, a nawet niebezpiecznie sytuacje. Do tego zawsze wybiera złych facetów. Pewnie część z was byłaby w stanie opisać się dokładnie tak samo - co więc jest takiego szczególnego w pannie Givens, że czytelnik od razu jest w stanie ją polubić? Chyba właśnie to, że możemy się z nią identyfikować, a jej codzienne problemy bardzo często nas dotyczą, chociażby używanie tamponów i problem z tym, że miesiączka wypada nam akurat wtedy, kiedy najbardziej sobie jej nie życzymy... 
 
Można powiedzieć, że Cassandra poznaje Morfeusza w klubie zupełnie przez przypadek - co więcej, dosłownie przez impuls postanawia z nim iść - zapominając nawet całkowicie o tym, że jest akurat w trakcie miesiączki. Cóż, jest to jakaś odmiana od tego, że dziewczyna zakochuje się bez pamięci w swoim szefie, albo nowo poznanym przystojniaku. Ale... zaraz, zaraz! W końcu kiedy dziewczyna udaje się na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie nowego stanowiska, poznaje, że Morfeusz - tak mężczyzna kazał zwracać się do siebie owej nocy - tak naprawdę jest jest nowym szefem, Adamem McKeyem! Od początku między tą dwójką zaczyna rodzić się relacja, którą ciężko nazwać czysto profesjonalną. W końcu para poznała się bardzo dobrze pod względem fizycznym, zanim jeszcze zaczęli ze sobą pracować... 
 
Najbardziej polubiłam jednak Tommiego - przeuroczego chłopaka, który zaprzyjaźnia się z naszą główną bohaterką. Niestety z racji różnicy wieku i tego, że jest on kilka lat młodszy od niej, Cassandra całkowicie odsuwa od siebie myśl, że może on kiedyś być jej chłopakiem. Niemniej troszczy się o niego jak o brata, szczególnie wtedy, kiedy chłopak zaczyna mieć wiele problemów zdrowotnych.
 
Jak już pisałam - autorka uwielbia komplikować wszelkie sprawy. Masa zawirowań w nawet najprostszych sprawach... daje jednak pewien dynamizm w tej akcji i czytelnik nie jest w stanie się nudzić. Czasem ciężko nawet nadążyć ze śledzeniem tej historii! Powiem szczerze, że czasem wychodził z tego taki trochę komediodramat, aczkolwiek sceny erotyczne i ich jakość opisania wszystko potrafiły wynagrodzić czytelnikowi.
 
Co jak co, ale K.N. Haner świetnie opisuje momenty scen erotycznych. Barwnie operuje językiem, aby czytelnik mógł sobie jak najbardziej wyobrazić to, co się akurat dzieje. Autorka pisze o wszystkim wprost, nie używa żadnych poetyckich określeń, które często spotykane są w erotykach. Dostajemy sporą dawkę seksu, ale w dobrej jakości. Jestem pewna, ze wielbicieli erotyków nie będą w stanie oderwać się od tej pozycji!
 
Ogólnie autorka zaczyna powoli wyrabiać swój warsztat pisarski - jak już wspominałam, jest trochę niedociągnięć, ale w pewnym momencie się to wypracuje. Nie ma długich, nudnych monologów, opisy są na dobrym poziomie, sama dawka emocji jest nawet wystarczająca... Cóż, trzymam więc kciuki, żeby kolejna część była jeszcze lepsza! I jestem pewna, że autorka się o to postara.
 
Sama okładka przypomina trochę tę z "50 twarzy Greya", aczkolwiek jest zdecydowanie ładniejsza. Od razu krzyczy, że pełno w niej erotyzmu i zmysłowych scen. Jestem pewna, że wiele czytelniczek i czytelników sięgnie po tę książkę chociażby z takiego powodu. 
 
Jeśli masz trochę czasu wolnego i chcesz zapoznać się z czymś, nad czym nie musisz długo rozmyślać, to daj się porwać K.N. Haner. Jestem pewna, że chętnie pozostaniesz w ramionach Morfeusza! W końcu powieść naprawdę wciąga czytelnika!
Naszksiazkowir.blogspot.com/ Iwi z nasz książkowir; 2016-07-03

Gruzja. Magiczne Zakaukazie. Wydanie 1

Gruzja, najpopularniejszy wśród polskich turystów kraj Zakaukazia, doczekała się w serii Bezdroża Classic, tylko jej poświęconego przewodnika turystycznego. Ponieważ jeden z dwu jego autorów napisał wcześniej również wydawany w tej samej oficynie w kilku nakładach przewodnik po trzech krajach tego regionu świata obejmujący także Gruzję, stanowi on w znacznym stopniu powtórzenie informacji i treści dotyczących jej zawartych w tamtym.Ale nowy trzeba powitać z zadowoleniem. Turyści udający się tylko do tego kraju mogą bowiem zabrać ze sobą książkę lżejszą. A ponadto nieco rozbudowaną, zaktualizowaną i co najważniejsze bardzo dobrą. Napisaną kompetentnie, ze znawstwem tematu, przede wszystkim na podstawie własnych obserwacji autorów robionych podczas podróży po gruzińskich drogach, bezdrożach i górach. I to jest głównym jej plusem. Podobnie jak mapki, plany miast i proponowanych tras zwiedzania. A także ponad 70, przeważnie ciekawych, informacji monotematycznych w ramkach włamanych w tekst. Chociaż nie bardzo rozumiem dlaczego mapa Gruzji z zaznaczeniem na niej miejscowości i miejsc które trzeba koniecznie, lub warto zobaczyć, wydrukowana została dwukrotnie na obu wewnętrznych stronach rozkładanych okładek. Przecież na jednej z nich można było umieścić chociażby dokładniejszy i czytelniejszy plan historycznego centrum Tbilisi. Minusem przewodnika jest natomiast niewielka liczba zdjęć, i to poza paroma kolorowymi, wydrukowanymi w części wstępnej "Zobacz koniecznie", czarno - białych. Dyskusyjne są też, moim zdaniem, niektóre sugestie autorów co, w poszczególnych miastach i miejscach, warto zobaczyć lub przeżyć przede wszystkim. Wśród np., generalnie dobrze dobranych, 10 propozycji co trzeba koniecznie zobaczyć w Gruzji, zabrakło mi Gori oraz przynajmniej kilku, poza wymienionymi, klasztorów i świątyń. Znacznie inną zaproponowałbym natomiast podobną listę w przypadku Tbilisi. Na której znalazły się tylko trzy historyczne świątynie chrześcijańskie spośród blisko 10, które moim zdaniem trzeba tam zobaczyć, nie wspominając już o Wielkiej Synagodze czy szyickim meczecie. Zabrakło mi w tym wykazie zwłaszcza nowej, z początku XXI wieku, ale w stylu klasycznym, katedry (soboru, a nie cerkwi, jak piszą w innym miejscu autorzy) św. Trójcy (Cminda Sameba).Trzeciej największej prawosławnej na świecie, zbudowanej w dzielnicy ormiańskiej. Podobnie nie wymieniona została twierdza Narikala, a tylko "wypicie lampki wina pod nią", góra Mtacminda z najpiękniejszym widokiem na miasto i wiele innych miejsc. Chyba nie tylko moim zdaniem są one ważniejsze dla turysty niż sugerowane "zjedzenie chinkali przy placu Republiki" czy, oczywiście też ciekawe, spacery po targowisku. Podobnie wymieniając, co przede wszystkim warto poznać jadąc Gruzińską Drogą Wojenną, autorzy pominęli chyba najciekawszą na tej trasie, poza pod tbiliską Mcchetą i kościółkiem św. Trójcy koło Kazbegi, twierdzę Ananuri z bazyliką Sioni. A także przede wszystkim zimowy, ale popularny również w innych porach roku, kurort Gadauri leżący przecież przy tej trasie. Interesujące są, w rozdziale "Zaplanuj podróż", propozycje czterech tras, w tym jednej tygodniowej, pozostałych 2 - 4 tygodniowych, po których autorzy proponują zwiedzanie Gruzji. Chociaż tylko faktem, że do Kutaisi latają z Polski tanie linie lotnicze można wytłumaczyć, że dwie z nich zaczynają się, i kończą w tym mieście. Z pozostałych jedna w Batumi i tylko jedna w stolicy. Do której przylatuje przecież, ewentualnie przyjeżdża marszrutkami lub autobusami z Armenii, chyba większość polskich turystów. Kompetentne, zawierające chyba wszystkie najważniejsze informacje, chociaż to w tej serii przewodników standard, są rozdziały wstępne: "Informacje praktyczne" i "Informacje krajoznawcze". Za bardzo istotne uważam zwłaszcza dotyczące zabezpieczenia medycznego w podróży i zagrożeń, które mogą spotkać w Gruzji turystów. M.in. udary słoneczne, problemy żołądkowe, czy ukąszenia pająków lub żmij. Podobnie rady dotyczące bezpieczeństwa, informacje o miejscowych obyczajach i kuchni. Chociaż dodałbym do nich jeszcze rozważne picie gruzińskiego wina, koniaku, a zwłaszcza wysokoprocentowej czaczy. Bo Gruzini są bardzo gościnni, alkohol tani i łatwo przebrać miarę z fatalnymi skutkami. Część podstawowa przewodnika, czyli "Zwiedzanie Gruzji" autorzy podzielili na 6 części zgodnie z regionami kraju. Każdy poprzedzony jest sugestiami co przede wszystkim trzeba tam zobaczyć, a następnie oprowadza czytelnika - turystę po wybranych, na ile znam ten kraj, chyba wszystkich najważniejszych i ogromnej większość wartych poznania, miejscowościach, miejscach, zabytkach itp. Z mnóstwem informacji oraz ciekawostek. Podział ten, to: Region stołeczny, sięgający na północ aż do granicy z Federacją Rosyjską, na zachód zaś do Gori; Kutaisi i okolice oraz Gruzja zachodnia, południowa, wschodnia i Abchazja. O tej zbuntowanej republice autonomicznej obecnie kontrolowanej przez Rosję i jej atrakcjach autorzy informują, równocześnie jednak odradzając do niej wyjazdy. To ostatnie jeszcze silniej w przypadku drugiej zbuntowanej - Osetii Południowej, praktycznie zresztą niedostępnej dla turystów europejskich. Treść przewodnika bardzo wzbogacają wspomniane już informacje monotematyczne w ramkach włamane w tekst. Przykładowo: "Będąc w uzdrowisku Bordżomi warto:". "Niezbędnik turysty w Gruzji". "Legenda o powstaniu Gruzji". "Wjazd do Osetii Południowej stanowczo odradzamy!" "Legenda o powstaniu Tbilisi". Ale także "Tbilisi - rozkład jazdy (zamiejscowych) autobusów i marszrutek". Z celami podróży, dworcami autobusowymi z których lub do których one jeżdżą, częstotliwości, cen biletów. Szkoda, że bez informacji o czasie przejazdu, co w terenowych warunkach tego kraju jest o wiele istotniejsze niż odległości w kilometrach, chociaż tych również brak. Ponadto takie "ramki" jak m.in.: "Legenda o Sweti Cchoweli", "Kazbek i Kazbegi", "Wycieczki w Chewsuretii i i Tuszetii", "Imeretia archeologicznie", "Abchazja - nie najlepszy cel wakacji" i wiele innych. Na końcu przewodnika znajduje się bardzo krótki słowniczek polsko - gruziński, a także dosyć szczegółowy indeks. Jest to w sumie, pomimo tych paru krytycznych uwag, wynikających być może z różnic w zainteresowaniach autorów i moich, przewodnik bardzo dobry i wart polecenia.
kurier365.pl Cezary Rudziński; 2016-07-02
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile