Recenzje
Podniebny lot
Bianca to piękna dziewczyna, w której zakochuje się każdy kto tylko na nią spojrzy. Młoda, piękna, stewardessa, niekoniecznie przystępna. To wszystko za sprawą jej przeszłości i tego co musiała przejść w dzieciństwie. Bianca ma także najlepszego przyjaciela, o jakim można tylko marzyć. To Stephan, który jest jej rodziną. Zawsze jej broni, wspiera i jest najlepszym powiernikiem. Myślicie, że są parą? Otóż pewnie byliby, gdyby nie fakt, że Stephan jest gejem.
Młoda, piękna Bianca wpada w oko przystojnemu i bogatemu mężczyźnie. James, to także ktoś z barwna przeszłością i pewnie po części to ona zaprowadziła go do tego miejsca w którym znajduje się obecnie. Ma prawie wszystko czego tylko chciałby niejeden z nas, oprócz jednego. Ma wszystko oprócz Bianki.
I właśnie jak to ma miejsce w takich opowieściach, tych dwoje zaczyna do siebie coś czuć, ale przed tym łączy ich namiętność czysto fizyczna. W miarę jak wczytujemy się dalej w opowieść, zaczynamy się zastanawiać co tak naprawdę czuje do Bianki James. Wiemy o wszystkim z perspektywy dziewczyny, lecz nie wiemy nic z perspektywy tego przystojniaka. Męczyło mnie to ogromnie przez całą książkę i czytałam z wielkim zapałem każde zwierzenie Jamesa. Cóż, i tak nie dowiedziałam się wszystkiego czego bym chciała.
Czy związek zwykłej stewardessy i miliardera ma rację bytu?
Czy to przetrwa, czy jednak jest to tylko romans o którym nigdy się nie zapomni i będzie się do niego wracało z przyjemnością?
Polecam Wam tę książkę ogromnie. Już prawie od samego początku akcja toczy się w zawrotnym tempie. Później kiedy zaczynamy dowiadywać się o bohaterach coraz więcej szczegółów, to wprost nie możemy się oderwać od książki. Tak było ze mną, i jeżeli jesteście tak jak ja niepoprawnymi optymistami i romantykami, to ta książka jest stworzona właśnie dla Was!
Z wielką niecierpliwością będę czekać na kolejne części serii, bo to dopiero pierwszy tom.
Młoda, piękna Bianca wpada w oko przystojnemu i bogatemu mężczyźnie. James, to także ktoś z barwna przeszłością i pewnie po części to ona zaprowadziła go do tego miejsca w którym znajduje się obecnie. Ma prawie wszystko czego tylko chciałby niejeden z nas, oprócz jednego. Ma wszystko oprócz Bianki.
I właśnie jak to ma miejsce w takich opowieściach, tych dwoje zaczyna do siebie coś czuć, ale przed tym łączy ich namiętność czysto fizyczna. W miarę jak wczytujemy się dalej w opowieść, zaczynamy się zastanawiać co tak naprawdę czuje do Bianki James. Wiemy o wszystkim z perspektywy dziewczyny, lecz nie wiemy nic z perspektywy tego przystojniaka. Męczyło mnie to ogromnie przez całą książkę i czytałam z wielkim zapałem każde zwierzenie Jamesa. Cóż, i tak nie dowiedziałam się wszystkiego czego bym chciała.
Czy związek zwykłej stewardessy i miliardera ma rację bytu?
Czy to przetrwa, czy jednak jest to tylko romans o którym nigdy się nie zapomni i będzie się do niego wracało z przyjemnością?
Polecam Wam tę książkę ogromnie. Już prawie od samego początku akcja toczy się w zawrotnym tempie. Później kiedy zaczynamy dowiadywać się o bohaterach coraz więcej szczegółów, to wprost nie możemy się oderwać od książki. Tak było ze mną, i jeżeli jesteście tak jak ja niepoprawnymi optymistami i romantykami, to ta książka jest stworzona właśnie dla Was!
Z wielką niecierpliwością będę czekać na kolejne części serii, bo to dopiero pierwszy tom.
DobreRecenzje.pl Edyta; 2016-07-17
Drezno i Saksonia. Travelbook. Wydanie 1
Sporo dobrych kolorowych zdjęć. 7 map i planów miast w tekście oraz dodatkowo Drezna i Saksonii na rozkładanych, wewnętrznych stronach okładek. Monotematyczne informacje w ramkach wzbogacające przewodnik. A przede wszystkim tysiące niezbędnych lub przydatnych turyście informacji. To główne zalety kolejnego przewodnika – travelbooka Bezdroży, tym razem poświęconego Dreznu i Saksonii.
W pierwszej chwili żachnąłem się na ten tytuł. Przecież wymienione w nim miasto jest stolicą tego niemieckiego kraju związkowego sąsiadującego z Polską. To trochę więc tak, jak gdyby inny przewodnik zatytułować np. Praga i Czechy albo Wiedeń i Austria.
Po lekturze zmieniłem jednak zdanie. Tytuł podkreśla bowiem szczególne miejsce, jakie w tym przewodniku zajmuje Drezno. Autor i wydawca poświęcili mu bowiem jedną czwartą jego objętości, 50 stron. Natomiast ludniejszemu Lipskowi, też pełnemu zabytków i ciekawych miejsc, chociaż może nie aż tak licznych oraz cennych, zaledwie 20 stron. Pięknej oraz zabytkowej Miśni 10, a Budziszynowi zaledwie 4, plus 2 jego okolicom. Większości pozostałych miast i miejsc zaś po 2 – 3 strony, tylko w paru przypadkach więcej. Chociaż wykorzystano je dobrze mieszcząc na nich mnóstwo informacji.
Zgodnie w koncepcją tej serii wydawniczej przewodnik otwiera lista atrakcji, które jego autor zaleca poznać przede wszystkim. Krótko informując o nich i pokazując je na zdjęciach. 5 rezydencji i zamków. Tyleż, chociaż faktycznie 7, bo dwie w Dreźnie i dwa klasztory: Marienthal i Marienberg, najważniejszych świątyń. Również 7, bo po dwa w stolicy landu oraz samochodowe, najciekawszych muzeów. 6 zabytków kultury ludowej oraz 4 cuda natury. I, na ile znam Saksonię, jest to bardzo trafny wybór, chociaż w zależności od zainteresowań można by wprowadzić w nim drobne zmiany.
To co czytelnikowi – turyście potrzebne jest rzeczywiście, znajdzie on w rozdziałach : Informacje praktyczne i Informacje krajoznawcze – te drugie z tradycyjnym w tych travelbookach Krajoznawczym ABC, informacjach o społeczeństwie, kulturze i sztuce oraz saksońskiej kuchni. Zasadnicza część przewodnika opisuje to, co jest najważniejsze oraz warte poznania w stolicy a następnie w środkowej, wschodniej, południowej i zachodniej częściach Saksonii. W każdej z nich uwzględniając po 5-6 miast i miejsc oraz sporo w ich okolicach.
O najobszerniej potraktowanym Dreźnie czytelnik dowiaduje się dosyć dużo. Najpierw krótko o jego historii, następnie w opisach – oprowadzaniu po dzielnicach lub częściach miasta. Wokół Zwingeru i placu Teatralnego, staromiejskim i nowomiejskim brzegu Łaby, Nowym Mieście itp. Najważniejsze lub najcenniejsze zabytki i obiekty oznaczone są czerwonymi gwiazdkami. Natomiast omawiane detale lub miejsca, na które autor chce zwrócić uwagę, są wytłuszczone, co znakomicie ułatwia ich wyszukiwanie i czyni przewodnik bardziej przejrzystym.
W sumie doliczyłem się takich wytłuszczonych obiektów i miejsc, nie tylko w stolicy landu, ale i pozostałych miastach oraz miejscowościach, ponad 230. Opisy tego, co autor proponuje zobaczyć i poznać, są zwięzłe, ale chyba z wystarczającym zasobem, przynajmniej podstawowych informacji. Także z ciekawostkami, ale przede wszystkim adresami, dniami i godzinami otwarcia, cenami biletów itp. Chyba w przypadku każdego z miast autor wymienia to, co zaleca w nim zobaczyć przede wszystkim. Na końcu zaś opisu znajdują się, w ramkach, informacje praktyczne: gdzie przenocować i coś zjeść.
Jak już wspomniałem, w tekst przewodnika włamano w ramkach sporo ciekawych informacji monotematycznych wzbogacających jego treść. Chociaż szkoda, że nie ma w nim listy tych ramek. Znajdują się nich, przykładowo, takie tematy: „Kalendarium historyczne" (Saksonii); „Saksońskie zabytki na Liście UNESCO" (4 plus kilka, które ubiegają się o wpis); „Święta i festiwale"; „Mosty Starego Drezna"; „Jak powstaje porcelana?"; „Saksoński szlak winny"; „Wieże Bismarcka na świecie"; „Związek Sześciu Miast" (1346 – Górnołużycki); „Kraina domów przysłupowych" (o drewnianej konstrukcji na murowanym parterze) itp.
Na końcu przewodnika jest Mini słowniczek niemiecko – polski oraz dosyć przejrzysty Indeks. Obfita treść, udana szata graficzna i poręczność powodują, że powinien on spotkać się z zainteresowaniem i uznaniem czytelników – turystów. Na pewno będzie bardzo przydatny w podróżach w tamte strony. Plusem zarówno tego przewodnika, jak i całej serii, w której ukazał się, jest możliwość ściągnięcia go jako ebooka. Wystarczy go kupić, a następnie pobrać po otwarciu kodu (zdrapka) na wewnętrznej tylniej okładce. Wart jest więc polecenia.
Po lekturze zmieniłem jednak zdanie. Tytuł podkreśla bowiem szczególne miejsce, jakie w tym przewodniku zajmuje Drezno. Autor i wydawca poświęcili mu bowiem jedną czwartą jego objętości, 50 stron. Natomiast ludniejszemu Lipskowi, też pełnemu zabytków i ciekawych miejsc, chociaż może nie aż tak licznych oraz cennych, zaledwie 20 stron. Pięknej oraz zabytkowej Miśni 10, a Budziszynowi zaledwie 4, plus 2 jego okolicom. Większości pozostałych miast i miejsc zaś po 2 – 3 strony, tylko w paru przypadkach więcej. Chociaż wykorzystano je dobrze mieszcząc na nich mnóstwo informacji.
Zgodnie w koncepcją tej serii wydawniczej przewodnik otwiera lista atrakcji, które jego autor zaleca poznać przede wszystkim. Krótko informując o nich i pokazując je na zdjęciach. 5 rezydencji i zamków. Tyleż, chociaż faktycznie 7, bo dwie w Dreźnie i dwa klasztory: Marienthal i Marienberg, najważniejszych świątyń. Również 7, bo po dwa w stolicy landu oraz samochodowe, najciekawszych muzeów. 6 zabytków kultury ludowej oraz 4 cuda natury. I, na ile znam Saksonię, jest to bardzo trafny wybór, chociaż w zależności od zainteresowań można by wprowadzić w nim drobne zmiany.
To co czytelnikowi – turyście potrzebne jest rzeczywiście, znajdzie on w rozdziałach : Informacje praktyczne i Informacje krajoznawcze – te drugie z tradycyjnym w tych travelbookach Krajoznawczym ABC, informacjach o społeczeństwie, kulturze i sztuce oraz saksońskiej kuchni. Zasadnicza część przewodnika opisuje to, co jest najważniejsze oraz warte poznania w stolicy a następnie w środkowej, wschodniej, południowej i zachodniej częściach Saksonii. W każdej z nich uwzględniając po 5-6 miast i miejsc oraz sporo w ich okolicach.
O najobszerniej potraktowanym Dreźnie czytelnik dowiaduje się dosyć dużo. Najpierw krótko o jego historii, następnie w opisach – oprowadzaniu po dzielnicach lub częściach miasta. Wokół Zwingeru i placu Teatralnego, staromiejskim i nowomiejskim brzegu Łaby, Nowym Mieście itp. Najważniejsze lub najcenniejsze zabytki i obiekty oznaczone są czerwonymi gwiazdkami. Natomiast omawiane detale lub miejsca, na które autor chce zwrócić uwagę, są wytłuszczone, co znakomicie ułatwia ich wyszukiwanie i czyni przewodnik bardziej przejrzystym.
W sumie doliczyłem się takich wytłuszczonych obiektów i miejsc, nie tylko w stolicy landu, ale i pozostałych miastach oraz miejscowościach, ponad 230. Opisy tego, co autor proponuje zobaczyć i poznać, są zwięzłe, ale chyba z wystarczającym zasobem, przynajmniej podstawowych informacji. Także z ciekawostkami, ale przede wszystkim adresami, dniami i godzinami otwarcia, cenami biletów itp. Chyba w przypadku każdego z miast autor wymienia to, co zaleca w nim zobaczyć przede wszystkim. Na końcu zaś opisu znajdują się, w ramkach, informacje praktyczne: gdzie przenocować i coś zjeść.
Jak już wspomniałem, w tekst przewodnika włamano w ramkach sporo ciekawych informacji monotematycznych wzbogacających jego treść. Chociaż szkoda, że nie ma w nim listy tych ramek. Znajdują się nich, przykładowo, takie tematy: „Kalendarium historyczne" (Saksonii); „Saksońskie zabytki na Liście UNESCO" (4 plus kilka, które ubiegają się o wpis); „Święta i festiwale"; „Mosty Starego Drezna"; „Jak powstaje porcelana?"; „Saksoński szlak winny"; „Wieże Bismarcka na świecie"; „Związek Sześciu Miast" (1346 – Górnołużycki); „Kraina domów przysłupowych" (o drewnianej konstrukcji na murowanym parterze) itp.
Na końcu przewodnika jest Mini słowniczek niemiecko – polski oraz dosyć przejrzysty Indeks. Obfita treść, udana szata graficzna i poręczność powodują, że powinien on spotkać się z zainteresowaniem i uznaniem czytelników – turystów. Na pewno będzie bardzo przydatny w podróżach w tamte strony. Plusem zarówno tego przewodnika, jak i całej serii, w której ukazał się, jest możliwość ściągnięcia go jako ebooka. Wystarczy go kupić, a następnie pobrać po otwarciu kodu (zdrapka) na wewnętrznej tylniej okładce. Wart jest więc polecenia.
kurier365.pl Cezary Rudziński; 2016-07-16
Podniebny lot
"Przez chwilę siedziałam w pełnym zdumienia milczeniu, nie potrafiąc ani wyrazić zgody, ani zaprotestować.Naprawdę tego pragnęłam, mimo że wcześniej nigdy czegoś takiego nie rozważałam. Wiedziałam, że nic takiego nigdy by się nie zdarzyło, gdyby nie to, że pewien miliarder nagle zaczął się obsesyjnie interesować każdym aspektem mojego życia."
No i proszę - oto kolejna historia erotyczna, która na pierwszy rzut oka możne konkurować na równi z Greyem. Ten sam motyw, ta sama historia. Tylko styl inny i opowieść jakby lepsza. Bianca jest wysoka, szczupła i naprawdę śliczna. Jako stewardessa w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych nauczyła się profesjonalizmu i przy tym ucieka od każdej możliwej chwili zbliżenia się. Nikt nie ma prawa przeszkadzać jej w życiu. Wyniosła i wyjątkowo piękna wykonuje swoje obowiązki z precyzją i dbałością o szczegóły, nie przejmując się wysokiej rangi klientami. Jednak w każdej skale jest rysa. A ta, która dotyczy Bianki nazywa się James. Mężczyzna sprawia, że jej serce bije jak szalone a myśli pędza z prędkością światła. Działa na nią jak kryptonit. Jednak czy bajecznie błękitne oczy mogą nieść ze sobą szczęście czy tylko chwile zupełnie nietypowej miłości?
Bohaterowie książki są przykładem typowych postaci o różnych podejściach do sprawy. Ona zimna i niewzruszona, on piękny i bezczelnie pewny siebie. Wieje tutaj odrobiną schematyczności, ale nie jest to takie złe, jeśli ktoś szuka dobrej historii bez większego zaangażowania. A musicie wiedzieć, że fabuła jest intrygująca i wciągająca, szczególnie przez wzgląd na rozwój sytuacji. Lilley pisze lekko i przyjemnie, a przy tym tworzy subtelny klimat erotycznej atmosfery, w której może nie do końca zatraca się czytelnik, ale na pewno główni bohaterowie.
Przyznaję, że powieść Lilley jest bardzo podobna do gatunku powieści erotycznych, ale nie jest to typowa kopia Greya. Jest miłośnik BDSM, jest też obecny typowy, pewny siebie i niesamowicie bogaty główny bohater, który czasami drażni swoim podejściem do świata i jeszcze bardziej irytująca główna bohaterka, która rozbraja swoją naiwnością i nieśmiałością. Ale wszystko to w kompletnej całości połączyło się w jednowątkową fabułę o mocnym motywie przewodnim balansującym na granicy dobrego smaku - i przez to powieść wciąga, od początku do samego końca.
Nie żałuję, że sięgnęłam po tą historię. Właściwie to nudny obraz powieści erotycznych pod znakiem Greya przegonił mi obraz Jamesa i Bianki, którzy zbudowali znacznie lepsze napięcie i bardziej wciągająca historię. Powieść jest mocna i zdecydowanie pewna siebie, ale przy tym warta uwagi - dla osób gotowych na powieść tego typu!
No i proszę - oto kolejna historia erotyczna, która na pierwszy rzut oka możne konkurować na równi z Greyem. Ten sam motyw, ta sama historia. Tylko styl inny i opowieść jakby lepsza. Bianca jest wysoka, szczupła i naprawdę śliczna. Jako stewardessa w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych nauczyła się profesjonalizmu i przy tym ucieka od każdej możliwej chwili zbliżenia się. Nikt nie ma prawa przeszkadzać jej w życiu. Wyniosła i wyjątkowo piękna wykonuje swoje obowiązki z precyzją i dbałością o szczegóły, nie przejmując się wysokiej rangi klientami. Jednak w każdej skale jest rysa. A ta, która dotyczy Bianki nazywa się James. Mężczyzna sprawia, że jej serce bije jak szalone a myśli pędza z prędkością światła. Działa na nią jak kryptonit. Jednak czy bajecznie błękitne oczy mogą nieść ze sobą szczęście czy tylko chwile zupełnie nietypowej miłości?
Bohaterowie książki są przykładem typowych postaci o różnych podejściach do sprawy. Ona zimna i niewzruszona, on piękny i bezczelnie pewny siebie. Wieje tutaj odrobiną schematyczności, ale nie jest to takie złe, jeśli ktoś szuka dobrej historii bez większego zaangażowania. A musicie wiedzieć, że fabuła jest intrygująca i wciągająca, szczególnie przez wzgląd na rozwój sytuacji. Lilley pisze lekko i przyjemnie, a przy tym tworzy subtelny klimat erotycznej atmosfery, w której może nie do końca zatraca się czytelnik, ale na pewno główni bohaterowie.
Przyznaję, że powieść Lilley jest bardzo podobna do gatunku powieści erotycznych, ale nie jest to typowa kopia Greya. Jest miłośnik BDSM, jest też obecny typowy, pewny siebie i niesamowicie bogaty główny bohater, który czasami drażni swoim podejściem do świata i jeszcze bardziej irytująca główna bohaterka, która rozbraja swoją naiwnością i nieśmiałością. Ale wszystko to w kompletnej całości połączyło się w jednowątkową fabułę o mocnym motywie przewodnim balansującym na granicy dobrego smaku - i przez to powieść wciąga, od początku do samego końca.
Nie żałuję, że sięgnęłam po tą historię. Właściwie to nudny obraz powieści erotycznych pod znakiem Greya przegonił mi obraz Jamesa i Bianki, którzy zbudowali znacznie lepsze napięcie i bardziej wciągająca historię. Powieść jest mocna i zdecydowanie pewna siebie, ale przy tym warta uwagi - dla osób gotowych na powieść tego typu!
thievingbooks.blogspot.com ELLIE MOORE; 2016-07-17
Podniebny lot
Bianca jest stewardessą w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych. Swoją urodą przyćmiewa inne koleżanki, jednak zakusy bogatych klientów nie robią na niej wrażenia. Swoją pracę traktuje bardzo poważnie, a wszelkie podrywy zbywa uprzejmym uśmiechem. Jednak jeden z pasażerów robi na niej piorunujące wrażenie – James Cavendish. To zainteresowanie jest obopólne, Bianca nie potrafi zrozumieć dlaczego reaguje w ten a nie inny sposób na Jamesa. Cavendish jest tym, który lubi podporządkowywać sobie kobiety w łóżku. Jak potoczą się ich losy, czy Bianca ulegnie mężczyźnie, czy podda się jego zachciankom?
Podniebny lot to dość ciekawa i wciągająca lektura. Pomimo, że sporo tu nawiązań do 50 twarzy Grey`a, to jednak nie przeszkadzało mi w poznawaniu przedstawionej historii. Za wielki plus dla autorki przyznaję wprowadzenie wątku pobocznego, a mianowicie przedstawienie historii z dzieciństwa zarówno Bianki jak i Jamesa, które wiele wnoszą w fabułę. Szkoda tylko, że autorka mocniej nie pociągnęła tego wątku, mam nadzieję, że poznamy więcej szczegółów w kolejnej części serii.
Na rynku wydawniczym ponownie zauważam wysyp literatury erotycznej tym razem zahaczającej o zagadnienie BDSM, co nie każdemu może się spodobać. Jednak z Podniebnym lotem spędziłam dość ciekawie czas i nie żałuję lektury, a z niecierpliwością czekam na kontynuację.
R.K. Lilley jest autorką wielu powieści. Mieszka w Teksasie wraz z mężem i dwójką synów. W swoim życiu wykonywała wiele zawodów: była stewardessą w pierwszej klasie linii lotniczych, ale pracowała też w stajni. Jej zdaniem jednak najcięższą pracą jest wychowywanie dzieci. R.K. Lilley uwielbia książki, podróże, malowanie i japońskie kreskówki. Obecnie pracuje nad kolejną powieścią.
zksiazkawdloni.pl Kasia Roszczenko
Procesy biznesowe w praktyce. Projektowanie, testowanie i optymalizacja
Na przestrzeni ostatnich lat świadomość modelowania procesów biznesowych w środowiskach informatycznych i nieinformatycznych rośnie. Nie ma już dyskusji czy warto modelować. Zasadniczo wiadomo, że warto. Rozważania dotyczą tego co i jak modelować by praktycznie wykorzystać wykonaną pracę. Mam wrażenie, że brakuje wiedzy na temat jak ma sensownie wyglądać modelowanie procesów biznesowych.
Jeśli istnieje potrzeba by zgłębić arkana praktycznego modelowania procesów biznesowych to polecam książkę Marka Piotrowskiego “Procesy biznesowe w praktyce. Projektowanie, testowanie i optymalizacja” wydawnictwa Helion. To druga książka autora. Pierwszą była książka “Notacja modelowania procesów biznesowych – podstawy” wydana w 2007 nakładem wydawnictwa BTC.
O ile w pierwszej książce autor opisał notację BPMN oraz wzorce projektowe to w drugiej mamy kompleksowe podejście do modelowania procesów. “Procesy biznesowe w praktyce…” zawierają poza przypomnieniem notacji dużo dodatkowych informacji. Po pierwsze mamy odniesienie procesów BPMN do innych notacji i technik opisu procesów takich jak UML czy też diagramy przepływu danych (DFD). Ponadto autor opisał jak praktycznie identyfikować a potem opisywać procesy. Podoba mi się rozdział dotyczący typowych zagadnień gdzie mamy case study dot. przepływu dokumentów w organizacji. Nie zabrakło też analizy najczęstszych błędów. I na koniec wisienka na torcie czyli testowanie oraz pomiary procesów biznesowych.
W moim odczuciu “Procesy biznesowe w praktyce. Projektowanie, testowanie i optymalizacja” Marka Piotrowskiego to jedna z najlepszych pozycji na rynku opisująca kompleksowo modelowanie procesów biznesowych. Warto jest ją mieć w swoim księgozbiorze.
Jeśli istnieje potrzeba by zgłębić arkana praktycznego modelowania procesów biznesowych to polecam książkę Marka Piotrowskiego “Procesy biznesowe w praktyce. Projektowanie, testowanie i optymalizacja” wydawnictwa Helion. To druga książka autora. Pierwszą była książka “Notacja modelowania procesów biznesowych – podstawy” wydana w 2007 nakładem wydawnictwa BTC.
O ile w pierwszej książce autor opisał notację BPMN oraz wzorce projektowe to w drugiej mamy kompleksowe podejście do modelowania procesów. “Procesy biznesowe w praktyce…” zawierają poza przypomnieniem notacji dużo dodatkowych informacji. Po pierwsze mamy odniesienie procesów BPMN do innych notacji i technik opisu procesów takich jak UML czy też diagramy przepływu danych (DFD). Ponadto autor opisał jak praktycznie identyfikować a potem opisywać procesy. Podoba mi się rozdział dotyczący typowych zagadnień gdzie mamy case study dot. przepływu dokumentów w organizacji. Nie zabrakło też analizy najczęstszych błędów. I na koniec wisienka na torcie czyli testowanie oraz pomiary procesów biznesowych.
W moim odczuciu “Procesy biznesowe w praktyce. Projektowanie, testowanie i optymalizacja” Marka Piotrowskiego to jedna z najlepszych pozycji na rynku opisująca kompleksowo modelowanie procesów biznesowych. Warto jest ją mieć w swoim księgozbiorze.
michalwolski.pl