ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Przez polskie góry. Przewodnik biegacza. Wydanie 1

Czy ktoś z Was planuje aktywne wakacje? Być może jeszcze nie macie planów? Albo jeszcze lepiej, jesteście fanami sportu, zwłaszcza biegów? Chciałabym Wam zaprezentować książkę Natalii Tomasiak i Marcina Świerca „Przez polskie góry. Przewodnik biegacza”. Biegi w górach wymagają dużo lepszego przygotowania i kondycji niż biegi w mieście, i m.in. te kwestie autorzy dość dokładnie opisują. Oprócz wielu wskazówek, wewnątrz książki znajduje się aż 69 tras w polskich górach. I to nie byle jakich!

Przewodnik otwiera mapka, na której przedstawione są polskie góry: Sudety, Beskid Śląski, Beskid Makowski i Wyspowy, Beskid Niski, Beskid Mały, Beskid Żywiecki, Beskid Sądecki, Pieniny, Gorce, Bieszczady i Tatry. A pod nazwami poszczególnych pasm są wyszczególnione trasy, które są opisane dalej. Na następnych stronach dowiadujemy się o tym jak wygląda specyfika biegania w górach, na co należy zwrócić uwagę, jak dobierać trasy pod kątem swojej kondycji, jak kupić odpowiedni sprzęt, ubrać się w zależności od temperatury i jaką zastosować dietę, by biegało się dobrze. Ponieważ w górach jest zmienna pogoda, autorzy zwracają uwagę na to, by nawet przed samym wyjściem sprawdzić warunki atmosferyczne na kilku podanych przez nich stronach. Teoria kończy się wymienieniem najczęstszych sytuacji nieprzewidzianych, czyli kontuzji, stłuczeń i pierwszej pomocy.

I nadchodzi część praktyczna. Wymienione wcześniej pasma górskie zostały podzielone na bardzo zróżnicowane pod względem czasu i poziomu trudności trasy do biegania. 
Poza zwykłą mapką, pojawiają się takie informacje jak typ trasy, długość, przewyższenia, szacunkowy czas biegu, zalecana ilość napoju, charakterystyka terenu (czy jest to asfalt, ścieżki, czy drogi szutrowe) i stopień trudności. Oprócz tego autorzy opisują, co można zobaczyć po drodze. Że warto zwrócić uwagę np. na mijane pozostałości średniowiecznego zamku. Wymieniane są także schroniska jakie pojawią się na trasie. Właściwie każda strona może czymś zaskoczyć, podobnie jak każdy szlak.

Co prawda jest to przewodnik dla biegaczy, ale myślę, że bez problemu może zostać wykorzystany również podczas pieszych wycieczek, przy czym należy uwzględnić dłuższy czas. W każdym razie, przewodnik jest tak skonstruowany, że można zaplanować bardzo ciekawą wyprawę. Poza tym nie są to informacje wyssane z palca, a sprawdzone przez autorów. Szczerze powiedziawszy, po lekturze od razu naszła mnie ochota na wędrówkę po górach!
Kulturantki.pl Ewa; 2016-07-07

Calder. Narodziny odwagi

Zawsze czytam egzemplarze recenzenckie na samym początku. Nawet jeśli kupię książkę, o której czytaniu marzyłam latami. Egzemplarze przedpremierowe staram się pochłonąć z prędkością światła. ''Calder'' przywędrował do mnie na początku maja, swoją premierę obchodził w środku czerwca, a ta recenzja ukazuje się w lipcu. 
Ups.
 
Wierzcie mi, próbowałam. Czytałam na zmianę z innymi książkami. Czytałam z muzyką. Czytałam pozytywne opinie. Czytałam z przymusem. Czytałam i nagradzałam się co kilka stron. I nic. Za żadne skarby nie mogłam wciągnąć się w historię Caldera i Eden.Gdyby to była moja prywatna książka, to pewnie bym jej nie skończyła.
 
Społeczeństwo pod wodzą Hectora żyje w izolacji. Nie wiedzą co to prąd, bieżąca woda, kanalizacja... Ludzie pracują na polu i modlą się do swoich bogów. Czekają na wielką powódź, która ma zagładzić całe istnienie, potępić grzesznych, a ich zabrać do Elizjum. Ważną rolę odgrywa w tym wszystkim Eden. Jako mała dziewczynka zostaje sprowadzona do wioski z jednym przeznaczeniem - zostać żoną Hectora i matką narodu. Poprowadzić wszystkich w kierunku wiecznego szczęścia. Na jej drodze staje jednak Calder.
 
Calder jest robotnikiem. Starszy od Eden o dwa lata, musi mierzyć się z trudami codziennego życia. Nie jest jednak niemądry. Wyczuwa, że Hector nie jest do końca szczery, a poza małą wioską rozlega się inny świat. Świat, który chciałby poznać. Czy jego miłość do wybranki ułatwi mu ucieczkę?
 
Wreszcie się przemogłam. Po stu stronach udało mi się wgłębić w fabułę, nudne opisy codziennego życia zmalały i zastąpiły je ciekawe dialogi. Uczucie między Calderem i Eden rozkwitało,a  złość Hectora potęgowała emocje. Co jakiś czas zastanawiałam się - jak to możliwe, że władze nie zainteresowały się całym przedsięwzięciem? Nie mnie w to wnikać, ponieważ świat, który wykreowała Mia Sheridan, jest doprawdy cudowny!
 
''Calder. Narodziny odwagi'' to książka dla osób, które uwielbiają romanse i powieści obyczajowe, ale znudziły się już utartymi schematami. Powieść ta spodoba się też czytelnikom, którzy lubią elementy erotyczne w tego typu książkach. Po trudnych początkach ta książka okazała się być bardzo dobrym kawałkiem literatury.
Skazani-na-ksiazki.blogspot.com/ Pani Lecter; 2016-07-04

Eden. Nowy początek

Wyobraź sobie, że Twoje życie to niekończące się pasmo trudności. Że kiedy tylko wydaje się, że idzie ku lepszemu, nagle dzieje się coś, co obraca wszystko w gruzy. Że kochasz kogoś tak, że to aż boli, a ten ktoś nagle ginie, a Ty zostajesz sam... 

Eden i Calder zostają rozdzieleni. On myśli, że Eden utonęła w powodzi wywołanej przez psychopatycznego przywódcę apokaliptycznej sekty, ona zaś jest przekonana, że to Calder nie przeżył. Oboje próbują odnaleźć się w nowej dla nich rzeczywistości, w świecie, którego wcześniej nie znali, ponieważ całe swoje dzieciństwo i lata nastoletnie spędzili w odgrodzonej od współczesności sekcie. Oboje mają też złamane serca, lecz każde z nich, na swój własny sposób próbuje na nowo ułożyć sobie życie.
Tylko że wiecie, Eden i Calder są sobie przeznaczeni. Wiadomym jest, że prędzej czy później znowu na siebie trafią, a to jest jedna z tych książek, która po prostu muszą skończyć się szczęśliwie, bo czytelnik tego właśnie chce. 

Eden. Nowy początek to powieść, w której pokładałam duże nadzieje. Po całkiem niezłej pierwszej części tej historii (Calder. Narodziny odwagi) podejrzewałam, że w historii Eden i Caldera stanie się coś, co mnie zdziwi, poruszy lub zwyczajnie bardzo mile zaskoczy. Tymczasem zabrakło mi tu elementu wow, takiego, którego zupełnie bym się nie spodziewała. Właśnie na tę nieprzewidywalność bardzo mocno liczyłam, bo nawet jeżeli całą sobą czułam, jak skończy się ta historia, ciekawie byłoby, gdyby po drodze stało się coś, co wytrąciłoby mnie z równowagi i zaskoczyło. Ja natomiast dostałam do ręki powieść, która jest taka, jak można się było po niej spodziewać. Jest pięknie, ładnie i kolorowo, miło aż do przesady, co przecież nie stanowi wady, w końcu wszyscy lubimy, gdy amor vincit omnia. Ale czy na pewno nie można było trochę inaczej?
zielona-cytryna.pl Agnieszka Baran

Język C. Szkoła programowania. Wydanie VI

Jedną z pierwszych książek o programowaniu, które miałem okazję studiować, była klasyczna pozycja: Język ANSI C autorstwa Brian'a W. Kernighan'a oraz Dennis'a M. Ritchiego. Podejrzewam, że książka ta ukształtowała charakter niejednego programisty i przez wiele lat służyła wielu autorom podręczników programowania jako wzór do naśladowania. Dziś, 38 lat po opublikowaniu pierwszego wydania tej książki, C nadal pozostaje jednym z najpopularniejszych języków programowania (świadczy o tym chociażby zajmowane przez niego od ponad dziesięciu lat drugie miejsce w rankingu TIOBE). Język C - przez wielu postrzegany jako nowoczesna forma asemblera - czy wart jest tego, aby dziś, tu i teraz inwestować czas w jego naukę?

Szukając odpowiedzi na to pytanie, moje myśli skierowały się ku dwóm ponadczasowym esejom:\
Naucz się programować w 10 lat (ang. Teach Yourself Program-ming in Ten Years), autorstwa Peter'a Norvig'a (http://norvig. com/21-days.html) 
Jak stać się hakerem (ang. How To BecomeA Hacker), autorstwa Eric'a Steven'a Raymond'a (http://www.catb.org/esr/faqs/ hacker-howto.html).

W eseju Raymond'a czytamy następujące słowa: Jeśli poważnie myślisz o programowaniu, będziesz musiał nauczyć się C:języka, na którym opiera się Unix. (...) Cjestjęzykiem bardzo efektywnym i oszczędnym w gospodarowaniu zasobami sprzętowymi. Niestety ceną za tę efektywność jest konieczność ręcznego zarządzania niskopoziomowymi zasobami (takimi jak pamięć). W związku z tym większość kodu pisanego w C jest złożona i łatwo podatna na błędy.

Z kolei Norvig w swoim eseju pisze:
Więc chcesz zostać programistą? (...) Naucz się co najmniej pół tuzina języków programowania!

Wniosek płynący z obydwu esejów (do których lektury serdecznie zapraszam) jest jasny: język C był, jest i pozostanie ważnym elementem współczesnej informatyki - na pewno warto się go uczyć, obok szeregu innych języków programowania. I tu dochodzimy do sedna niniejszego tekstu, którym jest próba znalezienia odpowiedzi na pytanie o to, jak na dzień dzisiejszy najlepiej rozpocząć naukę tego języka?

Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: Język C. Szkoła programowania. Wydanie VI. Pierwszy rzut oka na tę książkę pozwala stwierdzić, iż jest to pozycja przeznaczona dla ambitnych czytelników: 1022 strony robi wrażenie. Na szczęście opracowanie autorstwa pana Praty napisane jest bardzo przystępnym (a jednocześnie konkretnym) językiem i studiuje się je z przyjemnością. Zawartość książki to 17 rozdziałów naładowanych wiedzą na temat C:
Zaczynamy (przegląd historii języka C, omówienie podstaw mechaniki programowania oraz organizacji książki),
Wstęp do C,
Dane w C,
Łańcuchy znakowe i formatowane wejście-wyjście,
Operatory, wyrażenia i instrukcje,
Instrukcje sterujące C. Pętle,
Instrukcje sterujące C. Rozgałęzienia i skoki,
Znakowe wejście-wyjście i przekierowywanie,
Funkcje,
Tablice i wskaźniki,
Łańcuchy znakowe i funkcje łańcuchowe,
Klasy zmiennej, łączność i zarządzanie pamięcią,
Obsługa plików,
Struktury i inne formy danych,
Manipulowanie bitami,
Preprocesor i biblioteka C,
Zaawansowana reprezentacja danych.

Język C to książka, którą w pierwszej kolejności poleciłbym studentom informatyki (szczególnie tym, którzy wybrali programowanie jako specjalizację) oraz osobom, które uczą się programować w związku z pracą zawodową. Opracowanie ma charakter podręcznika, przy czym autor zakłada, że czytelnik nie posiada zaawansowanej wiedzy związanej z programowaniem. Co istotne, Język C w najnowszym, szóstym wydaniu opisuje najnowszą wersję języka C - opartą na standardzie Cl 1 (ISO/IEC 9899:2011). Język C będzie też niewątpliwie przydatną lekturą dla programistów korzystających na co dzień z języków wyższego poziomu (np. Java, Python, C), a chcących rozszerzyć i ugruntować swoją wiedzę.

Podsumowując niniejszą recenzję, przytoczę zdanie jednego z moich znajomych: Jeśli nauczysz się jeździć Małym Fiatem, to pojedziesz każdym innym samochodem. Słowa te przyszły mi na myśl, kiedy przeczytałem hasło wypisane na okładce recenzowanej pozycji: Naucz się C, a zrozumiesz istotę programowania. Hasło to wydaje mi się troszeczkę przesadzone, aczkolwiek mogę z całą pewnością stwierdzić, iż znajomość języka C przybliża do poznania Istoty Programowania, zaś książka autorstwa Stephen'a Praty niewątpliwie pomoże czytelnikowi osiągnąć ten szczytny cel, dlatego też polecam ją z całego serca i życzę miłej lektury!
Programista Magazyn RAFAŁ KOCISZ; 2016-07-29

Stinger. Żądło namiętności

Kto powiedział, że konferencje branżowe muszą być nudne? Nawet jeśli tak bywa, to na pewno nie w Las Vegas, mieście, w którym wszystko może się zdarzyć. To właśnie tam pewna poważna młoda osoba, Grace Hamilton, uczestnicząca w Międzynarodowym Zjeździe Studentów Prawa, poznaje Carsona Stingera, aktora z branży erotycznej, z którym spędza kilka upojnych chwil. Ale cóż może na dłużej połączyć dwoje tak odmiennych ludzi, mających całkowicie inne poglądy na świat i życie?
Grace to dziewczyna, która uparcie dąży do realizacji swoich celów, a Carson żyje z dnia na dzień i na niczym szczególnie mu nie zależy. Oboje doskonale wiedzą, że ich drogi skrzyżowały się tylko na chwilę... A jednak nie potrafią o sobie zapomnieć.
Kiedy szczęśliwym zrządzeniem losu wpadają na siebie ponownie, nie mogą odrzucić tej szansy. Zwłaszcza że w międzyczasie oboje nieco dojrzeli, a Stinger porzucił branżę porno na rzecz służby w armii USA. Romans pięknej pani prokurator i przystojnego komandosa nie przypomina sielanki, ale czy życie bez emocji jest ciekawe? (źródło:http://www.empik.com)

Stinger... Uf. Czy ja potrafie o tym pisać? Mia Sheridan po raz kolejny wykonała kawał świetnej roboty. Kolejna książka, którą czyta się jednym tchem. Kolejna książka, która zostaje z nami na długo. Napięcie (każde możliwe) towarzyszy przez całą lekture.

Jak przystało na Mie Sheridan bohaterowie są bardzo poturbowani psychicznie. Spotykają się przez przypadek. Przypadek, który sprawia, że nie potrafią o sobie zapomnieć. Wiedzą, że tylko oni mogą wzajemnie ukoić swoje duszę. Łączą się w jedno. Jednak nie potrafią się do tego przyznać. Układ, który przedstawiony jest w Stingerze, nie ma szans na powodzenie. Weekend wspólnie spędzony w pokoju hotelowym. W końcu wszystko co dzieje się w Las Vegas, właśnie tam zostaje. Co jednak gdy wydarzenia te zostają w sercach i umysłach bohaterów? Starają się dalej żyć. Żyć normalnie. Nie pamiętać tego drugiego. Jednak tak się nie da. Zmieniają życie. Aktor porno zaciąga się do wojska. Zostaje komandosem. Studentka prawa wybiera kierunek, o którym marzyła. W pracy odnajduje siebie. Los przez przypadek znów łączy ich życiorysy. Emocje, które w sobie wywołują wciąż są wielkie. Nie! Wielkie to za słabe słowo. One są OLBRZYMIE. Napięcie między (imię i imię) wyczuwalne jest przez wszystkich.

Książka ma trzy części. Pierwsza z nich jest standardowym romansem. On i ona się poznają. Sex i te sprawy. Jednak druga i trzecia to już kompletnie coś innego. W drugiej widzimy ja prowadzą oddzielne życie, a w nich samych zachodzi wiele zmian. W trzeciej części znów się spotykają. Los ich łączy. Nie potrafią już bez sievie żyć mimo, że nie przyznają się do tego. Zdecydowanie polecam zatracić się w częsci 2 i 3 :)

Postaci są bardzo prawdziwe. Ich żarty wywoływały mój śmiech. Ich smutki, moje smutki. Na zawsze zostaną w moim sercu. Już nie mogę doczekać się drugiego tomu :)

Co najważniejsze? Książka porusza również temat handlu kobietami. To bardzo ważny temat i ciesze się, że znalazł się tutaj.
Lottaczyta.com.pl lottagirl; 2016-07-08
Płatności obsługuje:
Ikona płatności Alior Bank Ikona płatności Apple Pay Ikona płatności Bank PEKAO S.A. Ikona płatności Bank Pocztowy Ikona płatności Banki Spółdzielcze Ikona płatności BLIK Ikona płatności Crédit Agricole e-przelew Ikona płatności dawny BNP Paribas Bank Ikona płatności Google Pay Ikona płatności ING Bank Śląski Ikona płatności Inteligo Ikona płatności iPKO Ikona płatności mBank Ikona płatności Millennium Ikona płatności Nest Bank Ikona płatności Paypal Ikona płatności PayPo | PayU Płacę później Ikona płatności PayU Płacę później Ikona płatności Plus Bank Ikona płatności Płacę z Citi Handlowy Ikona płatności Płacę z Getin Bank Ikona płatności Płać z BOŚ Ikona płatności Płatność online kartą płatniczą Ikona płatności Santander Ikona płatności Visa Mobile