Recenzje
Sweet Ache. Krew gęstsza od wody. Seria Driven
Tym razem w książce tej przedstawiona jest historia Hawkina i Quinlan, których przyciąga do siebie.
Ich historia zajmuje około 430 stron. Odnaleźć tu można również „Opinie o powieściach K. Bromberg”, informacje, że dzieło jest fikcją literacką. Znaleźć tu można również „Podziękowania” oraz fragment nowego romansu K. Bromberg jak i krótką wiadomość dotyczącą „Slow Burn”, czyli poprzedniej części z serii. Jest tu też kilka kartek – notatek, czyli pustych stronic do wykorzystania.
Tym razem jest to pozycja w okładce w odcieniach z „rodziny” niebieskich. Czcionka jest przejrzysta i czytelna. Nie za duża i nie za mała, wygodnie sią ją czyta.
Nie jest to zła książka, ale poprzednia część serii bardziej mnie wciągnęła. Choć i ta publikacja jest lekko napisana i w miarę szybko się ją czyta to nie „wchłonęła” mnie aż tak bardzo. Z tego typu książek – romansów, które ostatnio czytałam na pierwszym miejscu plasuje się „Eden” (której autorką jest Mia Sheridan) na drugim „Slow Burn” (spod pióra K. Bromberg) oraz „Calder” (Mia Sheridan) – trudno mi wybrać pomiędzy tymi dwoma historiami, dopiero na jednym z dalszych miejsc znajdzie się „Sweet Ache”.
Książka pewnie znajdzie swych amatorów. Nie jest to moja bajka a do tego wcześniej przeczytałam coś co nieoczekiwanie mnie przyciągnęło i to była czwarta część serii „Driven”, dlatego ciężko mi jakoś jednoznacznie ocenić tę pozycję. W końcu to część tej samej serii… To jednak nie było to co mogłabym podziwiać czy do czego mogłabym z chęcią wracać co jakiś czas. Przeczytałam, nie żałuję, ale… no cóż strzałem w dziesiątkę dla mnie to nie było. Są osoby, które lubią tego typu literaturę, w końcu każdy lubi czytać co innego no chyba, że ktoś nic nie czyta ;), takim osobom można przedstawić tę książkę i mogą do niej zajrzeć. A czy im się spodoba? No cóż, być może. W końcu między głównymi bohaterami iskrzy i trochę się dzieje.
Reasumując jest to lekka lektura choć nie ze względu na swą objętość i ilość stron. Przedstawia historię dwojga ludzi – w końcu jest to romans. Mnie jakoś specjalnie nie przypadła do gustu, ale ma swoje plusy. Nie jest do niczego, ale jakimś wielkim dziełem to też nie jest. Po prostu nie „porwała” mnie ze sobą przetrzymując w swoim świecie ;) :p
Ich historia zajmuje około 430 stron. Odnaleźć tu można również „Opinie o powieściach K. Bromberg”, informacje, że dzieło jest fikcją literacką. Znaleźć tu można również „Podziękowania” oraz fragment nowego romansu K. Bromberg jak i krótką wiadomość dotyczącą „Slow Burn”, czyli poprzedniej części z serii. Jest tu też kilka kartek – notatek, czyli pustych stronic do wykorzystania.
Tym razem jest to pozycja w okładce w odcieniach z „rodziny” niebieskich. Czcionka jest przejrzysta i czytelna. Nie za duża i nie za mała, wygodnie sią ją czyta.
Nie jest to zła książka, ale poprzednia część serii bardziej mnie wciągnęła. Choć i ta publikacja jest lekko napisana i w miarę szybko się ją czyta to nie „wchłonęła” mnie aż tak bardzo. Z tego typu książek – romansów, które ostatnio czytałam na pierwszym miejscu plasuje się „Eden” (której autorką jest Mia Sheridan) na drugim „Slow Burn” (spod pióra K. Bromberg) oraz „Calder” (Mia Sheridan) – trudno mi wybrać pomiędzy tymi dwoma historiami, dopiero na jednym z dalszych miejsc znajdzie się „Sweet Ache”.
Książka pewnie znajdzie swych amatorów. Nie jest to moja bajka a do tego wcześniej przeczytałam coś co nieoczekiwanie mnie przyciągnęło i to była czwarta część serii „Driven”, dlatego ciężko mi jakoś jednoznacznie ocenić tę pozycję. W końcu to część tej samej serii… To jednak nie było to co mogłabym podziwiać czy do czego mogłabym z chęcią wracać co jakiś czas. Przeczytałam, nie żałuję, ale… no cóż strzałem w dziesiątkę dla mnie to nie było. Są osoby, które lubią tego typu literaturę, w końcu każdy lubi czytać co innego no chyba, że ktoś nic nie czyta ;), takim osobom można przedstawić tę książkę i mogą do niej zajrzeć. A czy im się spodoba? No cóż, być może. W końcu między głównymi bohaterami iskrzy i trochę się dzieje.
Reasumując jest to lekka lektura choć nie ze względu na swą objętość i ilość stron. Przedstawia historię dwojga ludzi – w końcu jest to romans. Mnie jakoś specjalnie nie przypadła do gustu, ale ma swoje plusy. Nie jest do niczego, ale jakimś wielkim dziełem to też nie jest. Po prostu nie „porwała” mnie ze sobą przetrzymując w swoim świecie ;) :p
swiatairi.blogspot.com Marta Tomczak; 2016-08-01
Eden. Nowy początek
Jak poradzić sobie na świecie, kiedy straciło się wszystko? Dziewczyna bez grosza przy duszy, bez ani jednej bliskiej osoby, głodna, wyczerpana, bez planów na przyszłość. Co stałoby się z nią, gdyby nie pomoc dobrych ludzi?
Po tragicznych wydarzeniach w Akadii zarówno Calder jak i Eden sądzą, że nikomu innemu nie udało się przeżyć. Dziewczyna szczęśliwym zrządzeniem losu trafia pod skrzydła bogatego Felixa, który nie tylko daje jej cudowną pracę, ale również staje się dla niej jak ojciec. Kiedy domyśla się, że Eden jako dziecko mogła zostać porwana, uruchamia swoje kontakty i pomaga jej odnaleźć matkę. Co jednak w tym czasie dzieje się z Calderem i czy ta historia doczeka się szczęśliwego zakończenia?
Bardzo podobało mi się porównanie Eden do blasku poranka – rośliny, która jednocześnie jest śliczna jak kwiat i silna jak chwast. Mia Sheridan potrafi tworzyć niezwykle adekwatne i plastyczne odniesienia, dzięki którym przedstawia pewne sprawy w jasnym i pięknym świetle. Cała jej twórczość wygląda właśnie w ten sposób i wywiera na czytelnikach ogromnie pozytywne wrażenie.
Wydaje mi się, że „Eden” to książka właściwie niepotrzebna. Wystarczyłoby dodać parę rozdziałów do „Caldera”, a tak pisarka niekiedy próbowała wymyślać problemy na siłę – byleby tylko coś się działo. „Eden” to już nie romans, a historia obyczajowa – bohaterowie są razem i wiedzą, że nic tego nie jest w stanie zmienić. Oczywiście po przeczytaniu pierwszej części druga jest lekturą obowiązkową, ale wyraźnie widać, że pisarce służą jedynie krótsze, jednotomowe formy.
Lekturze towarzyszy wiele skrajnych emocji. Bohaterowie mają problemy o podłożu psychologicznym, a życie bezustannie rzuca im kłody pod nogi. Z powieścią z pewnością nie można się nudzić – połyka się ją jednym tchem. Jest to jednak baśń, a nie odzwierciedlenie rzeczywistości. Mimo że Mia Sheridan stworzyła realistyczny zarys fabularny to jednak później nieco przesadziła i jej powieść stała się czystą fantastyką (co nie zmienia oczywiście faktu, że bardzo wciągającą fantastyką). Jej postacie natomiast są niezwykle wyidealizowane, co też zdarza się wyłącznie w baśniach.
Powieść z przyjemnością polecę osobom, które nie mają nic przeciwko fikcji literackiej i nie oczekują po beletrystyce realizmu. Jestem przekonana, że każda czytelniczka, która skończy czytać „Caldera” nie będzie mogła powstrzymać się przed sięgnięciem po „Eden”. Jeżeli jednak masz jeszcze jakieś wątpliwości, to wiedz, że ta historia posiada naprawdę mocne zakończenie. Polecam!
Po tragicznych wydarzeniach w Akadii zarówno Calder jak i Eden sądzą, że nikomu innemu nie udało się przeżyć. Dziewczyna szczęśliwym zrządzeniem losu trafia pod skrzydła bogatego Felixa, który nie tylko daje jej cudowną pracę, ale również staje się dla niej jak ojciec. Kiedy domyśla się, że Eden jako dziecko mogła zostać porwana, uruchamia swoje kontakty i pomaga jej odnaleźć matkę. Co jednak w tym czasie dzieje się z Calderem i czy ta historia doczeka się szczęśliwego zakończenia?
Bardzo podobało mi się porównanie Eden do blasku poranka – rośliny, która jednocześnie jest śliczna jak kwiat i silna jak chwast. Mia Sheridan potrafi tworzyć niezwykle adekwatne i plastyczne odniesienia, dzięki którym przedstawia pewne sprawy w jasnym i pięknym świetle. Cała jej twórczość wygląda właśnie w ten sposób i wywiera na czytelnikach ogromnie pozytywne wrażenie.
Wydaje mi się, że „Eden” to książka właściwie niepotrzebna. Wystarczyłoby dodać parę rozdziałów do „Caldera”, a tak pisarka niekiedy próbowała wymyślać problemy na siłę – byleby tylko coś się działo. „Eden” to już nie romans, a historia obyczajowa – bohaterowie są razem i wiedzą, że nic tego nie jest w stanie zmienić. Oczywiście po przeczytaniu pierwszej części druga jest lekturą obowiązkową, ale wyraźnie widać, że pisarce służą jedynie krótsze, jednotomowe formy.
Lekturze towarzyszy wiele skrajnych emocji. Bohaterowie mają problemy o podłożu psychologicznym, a życie bezustannie rzuca im kłody pod nogi. Z powieścią z pewnością nie można się nudzić – połyka się ją jednym tchem. Jest to jednak baśń, a nie odzwierciedlenie rzeczywistości. Mimo że Mia Sheridan stworzyła realistyczny zarys fabularny to jednak później nieco przesadziła i jej powieść stała się czystą fantastyką (co nie zmienia oczywiście faktu, że bardzo wciągającą fantastyką). Jej postacie natomiast są niezwykle wyidealizowane, co też zdarza się wyłącznie w baśniach.
Powieść z przyjemnością polecę osobom, które nie mają nic przeciwko fikcji literackiej i nie oczekują po beletrystyce realizmu. Jestem przekonana, że każda czytelniczka, która skończy czytać „Caldera” nie będzie mogła powstrzymać się przed sięgnięciem po „Eden”. Jeżeli jednak masz jeszcze jakieś wątpliwości, to wiedz, że ta historia posiada naprawdę mocne zakończenie. Polecam!
miye.eu Vicky; 2016-07-29
Sny Morfeusza
Zaczynając czytać poznajemy Cass. Kobiete, która przybyła do Miami po lepsze życie. Jednak nie tylko. Mocno chce udowodnić ojcu, że jest warta wiele. Oto przede mną staneła zwykła, zagubiona dziewczyna. Któregoś wieczoru wraz ze swoją kuzynką, jej facetem oraz jego bratem wychodzą na miasto. Wieczór ten zmienia bardzo wiele. Cassandra poznaje dwóch mężczyzn. Tommy jest przyjacielski i polubiłam go od pierwszych chwil. Sprawia wrażenie beztroskiego, lecz wyrok, który nad nim ciąży spędza mu sen z powiek. Drugim mężczyzną jest Morfeusz. Niezwykle przystojny i pewny siebie mężczyzna (tak! Ja też bym zrobiła wszystko, czego on chce). Oczywistym jest, że nie jest to dobra znajomość. Tylko jak mu się oprzeć?! Gdy bohaterka myśli, że to jednorazowa przygoda wszystko się komplikuje...
Mogłoby się wydawać, że książka z takim nasyceniem scen erotycznych, nie może być ciekawa. Zabraknie na pewno fabuły. Wszystkie sceny będą takie same. Nic bardziej mylnego. K.N.Haner napisała powieść pełną napięcia erotycznego (oraz samego seksu), która jednocześnie okazała się studium nad ludzkim umysłem. Zagubienie, samotność, strach. Uczucia te towarzyszą całej historii. Każdy z bohaterów ma swój osobisty (ciężki) bagaż, który musi dźwigać. Psychologicznie postaci złożone. Powieść ukazuje również, jak ważne w budowaniu relacji z innymi, jest odnalezienie siebie. Bohaterowie oraz wydarzenia są niezwykle realistyczni. Widać jak z każdą minutą toczącej się akcji osoby będące częścią powieści zmieniają się i dojrzewają.
Narratorem jest Cassandra. Daje to nam dodatkową możliwość poznania wszystkich jej myśli i uczuć. Zjednoczenia się z bohaterką. Co interesujące? Epilog napisany jest oczami Adama. Chociaż opowiada on moment poznania się bohaterów, to rzuca nowe światło na uczucia McKey'a.
Na koniec pragnę dodać, że jest to pierwsza część nowej serii książek autorki. K.N.Haner debiutowała w roku 2015, a już ma wielkie grono czytelników. Nikt tak jak ona nie potrafi na tyle sposobów opisać seksu. Gratulacje!
Mogłoby się wydawać, że książka z takim nasyceniem scen erotycznych, nie może być ciekawa. Zabraknie na pewno fabuły. Wszystkie sceny będą takie same. Nic bardziej mylnego. K.N.Haner napisała powieść pełną napięcia erotycznego (oraz samego seksu), która jednocześnie okazała się studium nad ludzkim umysłem. Zagubienie, samotność, strach. Uczucia te towarzyszą całej historii. Każdy z bohaterów ma swój osobisty (ciężki) bagaż, który musi dźwigać. Psychologicznie postaci złożone. Powieść ukazuje również, jak ważne w budowaniu relacji z innymi, jest odnalezienie siebie. Bohaterowie oraz wydarzenia są niezwykle realistyczni. Widać jak z każdą minutą toczącej się akcji osoby będące częścią powieści zmieniają się i dojrzewają.
Narratorem jest Cassandra. Daje to nam dodatkową możliwość poznania wszystkich jej myśli i uczuć. Zjednoczenia się z bohaterką. Co interesujące? Epilog napisany jest oczami Adama. Chociaż opowiada on moment poznania się bohaterów, to rzuca nowe światło na uczucia McKey'a.
Na koniec pragnę dodać, że jest to pierwsza część nowej serii książek autorki. K.N.Haner debiutowała w roku 2015, a już ma wielkie grono czytelników. Nikt tak jak ona nie potrafi na tyle sposobów opisać seksu. Gratulacje!
Lottaczyta.com.pl lottagirl; 2016-06-16
Sny Morfeusza
Miałam już okazję zaznajomić się z twórczością K.N. Haner przy okazji lektury „Na szczycie”, która pochłonęła mnie całkowicie. Sięgając po „Sny Morfeusza” miałam pewność, że książka mnie nie zawiedzie. Styl autorki kupił mnie całkowicie..
Szczerze powiedziawszy, miałam nieco inne wyobrażenie fabuły, Morfeusza itd. – dodam, że nie czytałam opisu z tyłu! Na książkę zdecydowałam się „w ciemno”, właśnie ze względu na (boskiego?) Morfeusza i tą mroczą, intrygującą i seksowną (!) okładkę!
I choć moje wyobrażenia legły w gruzach (w końcu to nie moja dzieło), to historia jaką stworzyła K.N. Haner uwiodła mnie, wciągnęła i zawładnęła mną od pierwszej strony.
Bohaterowie…
Młoda pani (w zasadzie panna) architekt, Cassandra Givens, przenosi się do Miami aż z Kanady, by z dala od ojca, z którym kompletnie się nie dogaduje, rozpocząć nowe życie.
Również to uczuciowe – do tej pory każdy jej związek kończył się złamanym serce, a jej wybuchowy charakter i cięte poczucie humoru niejednokrotnie wpędza ją w kłopoty. Piękna i zbuntowana, z drugiej strony zagubiona w świecie uczuć.
Adam McKey to przystojny mężczyzna o zimnym spojrzeniu błękitnych oczu. Pociągający seksowny, nie znoszący sprzeciwu, skrywający tajemnicę i to niejedną… Po godzinach zamieniający się w groźnego Morfeusza, demona seksu..
Morfeusz w mitologii greckiej to bóg i uosobienie marzeń sennych, ma także zdolność przybierania dowolnej postaci i ukazywania się w snach jako ukochana osoba.
Morfeusz wykreowany przez K.N. Haner to mężczyzna o którym mogłabym marzyć niejedna kobieta… Kochanek niemal idealny…
Historia opisana w książce wciąga od pierwszej strony. Pochłania czytelnika i nawet po skończonej lekturze nie puszcza.. Odpijając się echem w głowie..
Cassandra i Adam spotykają się pierwszy raz podczas rozmowy kwalifikacyjnej, jednak żadne z nich tak właściwie nie wie z kim ma do czynienia. Wieczorem spotykają się ponownie w klubie.. seks bez zobowiązań itd., nie będąc świadomymi iż spotkali się zaledwie kilka godzin wcześniej… Natomiast jakie jest ich zaskoczenie, gdy dnia następnego widzą się w firmie..? Gra ze strony Adama i usilne drążenie tematu przez Cassandrę.. Od tego wszystko się zaczyna…
A im dalej tym ciekawiej. Mieszanka wybuchowa – tajemnice, niedomówienia, seks, namiętność. Książka aż kipi emocjami..
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy erotyk może wywoływać uśmiech na twarzy i powodować głupawkę, ale w wielu momentach tej historii uśmiechałam się od ucha do ucha, by po chwili chichrać się jak dziecko z wydarzeń opisanych na kolejnej stronie. Nie oznacza to oczywiście, że książka jest słaba. Co to, to nie.. po prostu niektóre momenty tak na mnie działały.. ot co..
Przywykłam już także do opisów, a raczej wulgaryzmów używanych przez bohaterów, kreowanych przez K.N. Haner, podczas stosunków i w ogóle sposobu w jaki „te sceny” opisuje. Wyobraźnia pracuje wówczas na pełnych obrotach… i tak.. czasami musiałam się wtedy uśmiechnąć.
Ale czy tak skrajne osobowości mogą mieć po drodze? Czy może połączyć ich coś więcej niż seks i fascynacja? Z pewnością moment, w którym drogi tych dwojga się przecięły, wywróciły ich życie do góry nogami.. ale co dokładnie się stało dowiecie się tylko sięgając po tę książkę..!
Tak więc, jeśli liczycie na opowieść pełną namiętności, erotyzmu i tajemnic, „Sny Morfeusza” to lektura obowiązkowa. A w te upalne letnie dni, z pewnością dodatkowo podgrzeje temperaturę.. nie tylko powietrza…
Niecierpliwie czekam na kontynuację…
Szczerze powiedziawszy, miałam nieco inne wyobrażenie fabuły, Morfeusza itd. – dodam, że nie czytałam opisu z tyłu! Na książkę zdecydowałam się „w ciemno”, właśnie ze względu na (boskiego?) Morfeusza i tą mroczą, intrygującą i seksowną (!) okładkę!
I choć moje wyobrażenia legły w gruzach (w końcu to nie moja dzieło), to historia jaką stworzyła K.N. Haner uwiodła mnie, wciągnęła i zawładnęła mną od pierwszej strony.
Bohaterowie…
Młoda pani (w zasadzie panna) architekt, Cassandra Givens, przenosi się do Miami aż z Kanady, by z dala od ojca, z którym kompletnie się nie dogaduje, rozpocząć nowe życie.
Również to uczuciowe – do tej pory każdy jej związek kończył się złamanym serce, a jej wybuchowy charakter i cięte poczucie humoru niejednokrotnie wpędza ją w kłopoty. Piękna i zbuntowana, z drugiej strony zagubiona w świecie uczuć.
Adam McKey to przystojny mężczyzna o zimnym spojrzeniu błękitnych oczu. Pociągający seksowny, nie znoszący sprzeciwu, skrywający tajemnicę i to niejedną… Po godzinach zamieniający się w groźnego Morfeusza, demona seksu..
Morfeusz w mitologii greckiej to bóg i uosobienie marzeń sennych, ma także zdolność przybierania dowolnej postaci i ukazywania się w snach jako ukochana osoba.
Morfeusz wykreowany przez K.N. Haner to mężczyzna o którym mogłabym marzyć niejedna kobieta… Kochanek niemal idealny…
Historia opisana w książce wciąga od pierwszej strony. Pochłania czytelnika i nawet po skończonej lekturze nie puszcza.. Odpijając się echem w głowie..
Cassandra i Adam spotykają się pierwszy raz podczas rozmowy kwalifikacyjnej, jednak żadne z nich tak właściwie nie wie z kim ma do czynienia. Wieczorem spotykają się ponownie w klubie.. seks bez zobowiązań itd., nie będąc świadomymi iż spotkali się zaledwie kilka godzin wcześniej… Natomiast jakie jest ich zaskoczenie, gdy dnia następnego widzą się w firmie..? Gra ze strony Adama i usilne drążenie tematu przez Cassandrę.. Od tego wszystko się zaczyna…
A im dalej tym ciekawiej. Mieszanka wybuchowa – tajemnice, niedomówienia, seks, namiętność. Książka aż kipi emocjami..
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy erotyk może wywoływać uśmiech na twarzy i powodować głupawkę, ale w wielu momentach tej historii uśmiechałam się od ucha do ucha, by po chwili chichrać się jak dziecko z wydarzeń opisanych na kolejnej stronie. Nie oznacza to oczywiście, że książka jest słaba. Co to, to nie.. po prostu niektóre momenty tak na mnie działały.. ot co..
Przywykłam już także do opisów, a raczej wulgaryzmów używanych przez bohaterów, kreowanych przez K.N. Haner, podczas stosunków i w ogóle sposobu w jaki „te sceny” opisuje. Wyobraźnia pracuje wówczas na pełnych obrotach… i tak.. czasami musiałam się wtedy uśmiechnąć.
Ale czy tak skrajne osobowości mogą mieć po drodze? Czy może połączyć ich coś więcej niż seks i fascynacja? Z pewnością moment, w którym drogi tych dwojga się przecięły, wywróciły ich życie do góry nogami.. ale co dokładnie się stało dowiecie się tylko sięgając po tę książkę..!
Tak więc, jeśli liczycie na opowieść pełną namiętności, erotyzmu i tajemnic, „Sny Morfeusza” to lektura obowiązkowa. A w te upalne letnie dni, z pewnością dodatkowo podgrzeje temperaturę.. nie tylko powietrza…
Niecierpliwie czekam na kontynuację…
Papierowybluszcz.wordpress.com Michelle; 2016-07-29
Stinger. Żądło namiętności
Co sprawia, że dwoje ludzi nie potrafi o sobie zapomnieć? Zakochują się i chcą wspólnie spędzić resztę życia. Czy istnieją jakieś zależności? Czy miłość rządzi się własnymi prawami? A może to zwyczajny przypadek, że dwie, przeznaczone sobie osoby jak gdyby nigdy nic, tak po prostu, na siebie trafiły?
Mia Sheridan jest autorką wielu bestsellerów zarówno „New York Timesa”, „USA Today” jak i „Wall Street Journal”. Uwielbia snuć opowieści o prawdziwej miłości i o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni.
Co wydarzyło się w Las Vegas, zostaje w Las Vegas, tylko czy na pewno? W tym samym hotelu odbywa się Międzynarodowy Zjazd Studentów Prawa oraz Targi Erotyczne. W pierwszych z wydarzeń uczestniczy Grace Hamilton, w drugim natomiast Carson Stinger. Jak gorący i namiętny romans może połączyć aktora filmów porno i przyszłą panią adwokat? A może będzie to znacznie głębsze i trwalsze uczucie?
„ – (…) mówiłam ci, że wschód słońca zawsze będzie mi przypominał o tobie. I tak było, przez te wszystkie lata.
Carson znów zamknął oczy i pocałował mnie delikatnie w usta, a potem złożył po klei pocałunki na moich powiekach i nosie.
– Mnie o tobie też. Ty też przychodziłaś do mnie przez wszystkie te lata wraz ze wschodem słońca.”
Dorosła powieść Mii Sheridan spodobała mi się znacznie bardziej od niewinnego „Bez słów”. Odniosłam wrażenie, że jest prawdziwsza (chociaż sama historia może wydawać się jeszcze mniej realistyczna). Erotyka w książce to tylko barwna otoczka dla całej, złożonej i pełnej emocji historii.
Fabuła powieści jest rozbudowana i ciekawa, pojawia się w niej wiele zwrotów akcji, pisarka niejednokrotnie zaskakuje czytelnika. Styl i język Mii Sheridan są bez zarzutów, na dodatek pisze ona w taki sposób, że od jej twórczości nie można się oderwać. Z pewnością wie co zrobić by w pełni skupić uwagę czytelnika.
Bohaterowie „Żądła namiętności” są nietypowi, ale bardzo dobrze i szczegółowo wykreowani. Żyją swoim własnym życiem dążąc do (jakże zaskakującego!) zakończenia. Powieść napisana została z dwóch punktów widzenia dzięki czemu poznajemy spojrzenie na różne sprawy oraz uczucia zarówno Grace jak i Carsona.
Książka jest intrygująca i dobrze napisana. To nietypowa historia, która wciąga od pierwszych do ostatnich stron, chociaż niekiedy bliżej jej do powieści obyczajowej niż do czystego romansu. Jestem niezwykle ciekawa kolejnych tytułów, które ukazały się spod pióra Mii Sheridan, a już niedługo pojawią się również w Polsce.
Mia Sheridan jest autorką wielu bestsellerów zarówno „New York Timesa”, „USA Today” jak i „Wall Street Journal”. Uwielbia snuć opowieści o prawdziwej miłości i o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni.
Co wydarzyło się w Las Vegas, zostaje w Las Vegas, tylko czy na pewno? W tym samym hotelu odbywa się Międzynarodowy Zjazd Studentów Prawa oraz Targi Erotyczne. W pierwszych z wydarzeń uczestniczy Grace Hamilton, w drugim natomiast Carson Stinger. Jak gorący i namiętny romans może połączyć aktora filmów porno i przyszłą panią adwokat? A może będzie to znacznie głębsze i trwalsze uczucie?
„ – (…) mówiłam ci, że wschód słońca zawsze będzie mi przypominał o tobie. I tak było, przez te wszystkie lata.
Carson znów zamknął oczy i pocałował mnie delikatnie w usta, a potem złożył po klei pocałunki na moich powiekach i nosie.
– Mnie o tobie też. Ty też przychodziłaś do mnie przez wszystkie te lata wraz ze wschodem słońca.”
Dorosła powieść Mii Sheridan spodobała mi się znacznie bardziej od niewinnego „Bez słów”. Odniosłam wrażenie, że jest prawdziwsza (chociaż sama historia może wydawać się jeszcze mniej realistyczna). Erotyka w książce to tylko barwna otoczka dla całej, złożonej i pełnej emocji historii.
Fabuła powieści jest rozbudowana i ciekawa, pojawia się w niej wiele zwrotów akcji, pisarka niejednokrotnie zaskakuje czytelnika. Styl i język Mii Sheridan są bez zarzutów, na dodatek pisze ona w taki sposób, że od jej twórczości nie można się oderwać. Z pewnością wie co zrobić by w pełni skupić uwagę czytelnika.
Bohaterowie „Żądła namiętności” są nietypowi, ale bardzo dobrze i szczegółowo wykreowani. Żyją swoim własnym życiem dążąc do (jakże zaskakującego!) zakończenia. Powieść napisana została z dwóch punktów widzenia dzięki czemu poznajemy spojrzenie na różne sprawy oraz uczucia zarówno Grace jak i Carsona.
Książka jest intrygująca i dobrze napisana. To nietypowa historia, która wciąga od pierwszych do ostatnich stron, chociaż niekiedy bliżej jej do powieści obyczajowej niż do czystego romansu. Jestem niezwykle ciekawa kolejnych tytułów, które ukazały się spod pióra Mii Sheridan, a już niedługo pojawią się również w Polsce.
miye.eu Vicky; 2016-04-25