Recenzje
Eden. Nowy początek
Akadia została zalana. Potop przeżyli jedynie Calder i Eden. Ale w tym czasie byli rozdzieleni. Żadne z nich nie wie, że to drugie przeżyło. Calder maluje obrazy, pracuje na budowie. Eden mieszka u jubilera i uczy jego wnuczkę gry na fortepianie. Przez cały ten czas oboje są jak martwi. Nie mogą poradzić sobie ze stratą ukochanej osoby.
Mijają trzy nieznośne lata zanim tych dwoje spotka się przez przypadek. Jednak nie wszystko jest takie proste. Każde już żyje inaczej. Na dodatek w ich życie wtrącają się media. Młodzi muszą się przed nimi ukrywać, a czasami wręcz uciekać. Spotykają się również z dużą wrogością z powodu wcześniejszego przynależenia do sekty. Ich uczuciu zagraża również odnaleziona matka dziewczyny. Jest ona o nią zazdrosna przez co niezbyt toleruje Caldera. Nie jest łatwo nadrobić stracony czas. Jednak siła uczucia jest w stanie go pokonać. Tylko czy zakochani będę potrafili pójść za głosem serca?
Nie wyobrażam sobie, żeby "Eden" nie została napisana. Po "Calderze" miałam wielki niedosyt. Książka skończyła się w momencie, gdzie nic nie zostało wyjaśnione. Po przeczytaniu pierwszego tomu, od razu sięgnęłam po drugi. Musiałam jak najszybciej poznać losy bohaterów. Książka opowiada o tym jak tych dwoje ludzi uczy się funkcjonować w nowym świcie, jak nawiązują nowe kontakty. "Eden" jest o wiele spokojniejsza od poprzedniej części. Nie ma w niej tyle napięcia, niebezpiecznych zwrotów akcji, ryzykownych wyborów... Tym razem autorka skupiła się na uczuciu, wciąż gorącym, ale teraz już bardziej dojrzałym. Powieść pełna jest rozterek i dylematów. Miejscami jest ona trochę nudnawa, ale, jest w niej jakiś blask. Być może jest to ten blask, który Calder tak bardzo uwielbia w Eden.
Mijają trzy nieznośne lata zanim tych dwoje spotka się przez przypadek. Jednak nie wszystko jest takie proste. Każde już żyje inaczej. Na dodatek w ich życie wtrącają się media. Młodzi muszą się przed nimi ukrywać, a czasami wręcz uciekać. Spotykają się również z dużą wrogością z powodu wcześniejszego przynależenia do sekty. Ich uczuciu zagraża również odnaleziona matka dziewczyny. Jest ona o nią zazdrosna przez co niezbyt toleruje Caldera. Nie jest łatwo nadrobić stracony czas. Jednak siła uczucia jest w stanie go pokonać. Tylko czy zakochani będę potrafili pójść za głosem serca?
Nie wyobrażam sobie, żeby "Eden" nie została napisana. Po "Calderze" miałam wielki niedosyt. Książka skończyła się w momencie, gdzie nic nie zostało wyjaśnione. Po przeczytaniu pierwszego tomu, od razu sięgnęłam po drugi. Musiałam jak najszybciej poznać losy bohaterów. Książka opowiada o tym jak tych dwoje ludzi uczy się funkcjonować w nowym świcie, jak nawiązują nowe kontakty. "Eden" jest o wiele spokojniejsza od poprzedniej części. Nie ma w niej tyle napięcia, niebezpiecznych zwrotów akcji, ryzykownych wyborów... Tym razem autorka skupiła się na uczuciu, wciąż gorącym, ale teraz już bardziej dojrzałym. Powieść pełna jest rozterek i dylematów. Miejscami jest ona trochę nudnawa, ale, jest w niej jakiś blask. Być może jest to ten blask, który Calder tak bardzo uwielbia w Eden.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com
Raced. Ścigany uczuciem
Po przeczytaniu trylogii Driven byłam nieco sceptycznie nastawiona na kolejną część. W końcu ostatnio popularne są książki, w których autorzy usilnie próbują kontynuować serię zmieniając narratora, ale opowiadając to, co już przeczytaliśmy. Słysząc więc o Raced nieco się zmieszałam, ale byłam zainteresowana rozwojem wypadków. Sięgając po tę część, miło się zaskoczyłam.
W pierwszej kolejności zwróciłam uwagę na to, że nie jest to zwykła książka, napisana z punktu widzenia innego głównego bohatera, ponieważ w tej małej książeczce nie zostały zamieszczone szczegółowe informacje, zapoczątkowane od pierwszego do ostatniego dnia. Tutaj mamy ukazane najważniejsze dni, najważniejsze wewnętrzne zmagania Coltona. Nie musiałam ze znużeniem czytać tego, co już czytałam. Były to po prostu przebłyski przeszłości, które mogliśmy zinterpretować inaczej, dzięki poznaniu umysłu Donavana. Na powrót wróciłam myślami do trylogii zapoczątkowanej od Driven i - jako wielka fanka tej serii, a właściwie wielbicielka głównego bohatera - uważam, że to dobre uzupełnienie całości. Ponadto, jako że nie tylko czytamy uzupełniacza historii miłosnej, bliżej mogliśmy zapoznać się z autorką, bowiem przed każdym rozdziałem dodawała swoje trzy grosze. Nie wiem, jak wy to odebraliście, ale odniosłam wrażenie, że ta książka nie powstała dla pieniędzy, ale tylko i wyłącznie dla fanów książki - a to rzadko spotykane i dlatego sobie to cenię. K. Bromberg opowiedziała nieco o kulisach powstania tej części, o tym, jak doradzała się u swoich czytelników i akceptowała ich zdanie, pomysły. To naprawdę było dla mnie inspirujące, bowiem mało jaki autor takich lotów słucha się swoich fanów.
Książka jest krótka, ale dostatecznie długa, aby móc zapoznać się z całokształtem trylogii. Ale wróćmy najpierw do poprzednich części, abyśmy mogli pomówić o tym, do kogo mogłoby trafić w gust czytelniczy.
Driven, Fueled i Crashed to z całą pewnością książki, które nie trafią do każdego. Spotkamy się tutaj z mocnymi charakterami - niekiedy wkurzającymi, niekiedy oburzającymi, więc to logiczne, że grupa odbiorcza jest nieco zwężona. Ponadto mamy do czynienia z dużą dawką pożądania i sprzecznych sygnałów. Przyznam szczerze, że sama często wymiękałam i odkładałam książkę, aby po chwili oddechu wrócić do niej na nowo, ale patrząc na całokształt bardzo podobała mi się owa trylogia. Ogromnym plusem był Colton - mężczyzna, który zawsze osiągał to co chce, ale jednak, z powodu spotkania na swej drodze życia Rylee, poznajemy go od tej kruchej strony. Ich historia nie jest naciągana - raczej bardziej emocjonalnie rozchuśtana. Widać w niej problemy psychologiczne, na których zwykle się skupiam i to dzięki nim pochłonęłam z przyjemnością wszystkie trzy - a teraz kolejną! - części.
Ale wracając do tematu... Jeśli nie polubiliście trylogii, nie znajdziecie tutaj niczego interesującego. Co najwyżej poznacie umysł Donavana. Ale jeśli jesteście fanami tej serii, jak ja, to szczerze polecam. Nasz główny bohater odsłania się przed nami, wprawiając nas w kolejną dawkę śmiechu, oburzenia, albo wzruszenia. Jako uzupełniacz historii Rylee i Coltona - polecam!
W pierwszej kolejności zwróciłam uwagę na to, że nie jest to zwykła książka, napisana z punktu widzenia innego głównego bohatera, ponieważ w tej małej książeczce nie zostały zamieszczone szczegółowe informacje, zapoczątkowane od pierwszego do ostatniego dnia. Tutaj mamy ukazane najważniejsze dni, najważniejsze wewnętrzne zmagania Coltona. Nie musiałam ze znużeniem czytać tego, co już czytałam. Były to po prostu przebłyski przeszłości, które mogliśmy zinterpretować inaczej, dzięki poznaniu umysłu Donavana. Na powrót wróciłam myślami do trylogii zapoczątkowanej od Driven i - jako wielka fanka tej serii, a właściwie wielbicielka głównego bohatera - uważam, że to dobre uzupełnienie całości. Ponadto, jako że nie tylko czytamy uzupełniacza historii miłosnej, bliżej mogliśmy zapoznać się z autorką, bowiem przed każdym rozdziałem dodawała swoje trzy grosze. Nie wiem, jak wy to odebraliście, ale odniosłam wrażenie, że ta książka nie powstała dla pieniędzy, ale tylko i wyłącznie dla fanów książki - a to rzadko spotykane i dlatego sobie to cenię. K. Bromberg opowiedziała nieco o kulisach powstania tej części, o tym, jak doradzała się u swoich czytelników i akceptowała ich zdanie, pomysły. To naprawdę było dla mnie inspirujące, bowiem mało jaki autor takich lotów słucha się swoich fanów.
Książka jest krótka, ale dostatecznie długa, aby móc zapoznać się z całokształtem trylogii. Ale wróćmy najpierw do poprzednich części, abyśmy mogli pomówić o tym, do kogo mogłoby trafić w gust czytelniczy.
Driven, Fueled i Crashed to z całą pewnością książki, które nie trafią do każdego. Spotkamy się tutaj z mocnymi charakterami - niekiedy wkurzającymi, niekiedy oburzającymi, więc to logiczne, że grupa odbiorcza jest nieco zwężona. Ponadto mamy do czynienia z dużą dawką pożądania i sprzecznych sygnałów. Przyznam szczerze, że sama często wymiękałam i odkładałam książkę, aby po chwili oddechu wrócić do niej na nowo, ale patrząc na całokształt bardzo podobała mi się owa trylogia. Ogromnym plusem był Colton - mężczyzna, który zawsze osiągał to co chce, ale jednak, z powodu spotkania na swej drodze życia Rylee, poznajemy go od tej kruchej strony. Ich historia nie jest naciągana - raczej bardziej emocjonalnie rozchuśtana. Widać w niej problemy psychologiczne, na których zwykle się skupiam i to dzięki nim pochłonęłam z przyjemnością wszystkie trzy - a teraz kolejną! - części.
Ale wracając do tematu... Jeśli nie polubiliście trylogii, nie znajdziecie tutaj niczego interesującego. Co najwyżej poznacie umysł Donavana. Ale jeśli jesteście fanami tej serii, jak ja, to szczerze polecam. Nasz główny bohater odsłania się przed nami, wprawiając nas w kolejną dawkę śmiechu, oburzenia, albo wzruszenia. Jako uzupełniacz historii Rylee i Coltona - polecam!
stanzaczytany.blogspot.com Aleksji; 2016-08-03
Sny Morfeusza
Ostatnio coraz częściej sięgam po literaturę erotyczną. Czyżbym się starzała? Wśród ludzi krąży stereotyp, że to starsze ciocie czytają tego typu książki. Jest to jednak tylko stereotyp, bo czytają je także nastolatki. Wiadomo, że ostatnio literatura erotyczna stała się bardzo popularna. Autorki takich powieści mają teraz niełatwo. Muszę się naprawdę napracować, aby dostrzeżono ich książki spośród wielu i żeby wnieść coś nowego.
Sny Morfeusza to powieść skierowana do czytelników 18+. Wiadomo jednak, że młodsze czytelniczki również po nią sięgają.
On- bogaty, mroczny, namiętny, przystojny biznesmen o imieniu Adam (ma jednak za skórą Morfeusza). Ona- śliczna, błyskotliwa, wykształcona, biedna, szukająca pracy pani architekt Cassandra. Poznają się przypadkowo i oczywiście od razu czują to niezwykłe przyciąganie. Szybko rodzi się romans między tym dwojgiem. Kochankowie wkraczają na mroczną ścieżkę, a podróż ta może ich słono kosztować.
On- bogaty, mroczny, namiętny, przystojny biznesmen o imieniu Adam (ma jednak za skórą Morfeusza). Ona- śliczna, błyskotliwa, wykształcona, biedna, szukająca pracy pani architekt Cassandra. Poznają się przypadkowo i oczywiście od razu czują to niezwykłe przyciąganie. Szybko rodzi się romans między tym dwojgiem. Kochankowie wkraczają na mroczną ścieżkę, a podróż ta może ich słono kosztować.
. N. Hanner stworzyła bardzo niespotykanych bohaterów osadzonych jakby w bajce o Kopciuszku. On bogaty. Ona biedna, chcąca wieść lepsze życie. Jednak ich losy nie będą przypominać bajki. Oboje będą zmierzać się ze swoimi demonami przeszłości. Na domiar złego teraźniejszość również miesza w ich życiu. Dużo komplikuje również fakt, że Adam jest szefem Cassandry, bo czasami ciężko jest im odróżnić sprawy prywatne od zawodowych.
Autorka wykreowała głównego bohatera na mężczyznę, którym zachwyciło się wiele kobiet. Mi on jednak nie odpowiadał. Adam był zbyt apodyktyczny, szorstki, a wręcz brutalny. Nie przeszkadzałyby mi te cechy, gdyby przejawiały się subtelnie. U niego jednak były aż zbyt namacalne. Nie podobało mi się, gdy ten tyran niemalże poniewierał ta biedną dziewczyną.
W niej również nie podobało mi się, że na to wszystko mu pozwalała, nie wyznaczała żadnych granic i, że po prostu od niego nie uciekła, nie uwolniła się...
Powieść K. N. Haner przesycona jest emocjami, dawkowanymi w bardzo subtelny sposób. Nigdy nie wiadomo co zdarzy się za chwilę. Z jednej strony mogą denerwować niektóre decyzje, ale z drugiej i tak jest nadzieja, że ze wszystkiego bohaterowie wyjdą zwycięsko.
Powieść K. N. Haner przesycona jest emocjami, dawkowanymi w bardzo subtelny sposób. Nigdy nie wiadomo co zdarzy się za chwilę. Z jednej strony mogą denerwować niektóre decyzje, ale z drugiej i tak jest nadzieja, że ze wszystkiego bohaterowie wyjdą zwycięsko.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com
Sny Morfeusza
Z książkami erotycznymi jest tak, że albo się je lubi albo omija szerokim łukiem. Ja należę do osób które dobrym erotykiem nie pogardzą ba nawet z wypiekami przeczytam. Miałam już „przyjemność” czytać takie, które dużo by zyskały gdyby wyciąć te sceny bo czytanie tego samego w kółko bywało nudne. Tutaj nie musicie się tego obawiać autorka stanęła na wysokości zadania i sceny erotyczne są napisane bardzo dobrze, czyta się je z przyjemnością i wyczekuje ich. Bohaterowie nie są płascy ale wyraziści i dzięki temu wydają się bardziej „żywi”.
„Sny Morfeusza” to książka, która wystawiła moją silna wolę na ciężką próbę bo miałam wielką ochotę sprawdzić jak się ta część kończy i przez cały czas walczyłam by nie czytać zakończenia. Książkę czyta się szybko, wciąga, sceny się nie dłużą i nie nużą co ważne przy scenach seksu nie ma powtarzalności co sprawia , że czyta się naprawdę przyjemnie.
Cassandra Givens nigdy nie miała szczęścia do facetów jednak wszystko się zmienia gdy przeprowadza się do Miami gdzie ma nadzieję, na lepsze życie i pracę. A musicie wiedzieć, że panna Cassandra ma cięty język, jest wybuchowa i ma dość specyficzne poczucie humoru ot taka kobitka z charakterkiem. Jednak wszystko się zmienia gdy poznaje najpierw Morfeusza, tajemniczego mężczyznę dla którego łamie zasadę, że nigdy nie idzie na pierwszym spotkaniu do łóżka. To dopiero początek zmian, dostaje upragnioną pracę którą dostała po bardzo specyficznej rozmowie kwalifikacyjnej. Jakie jest jej dziwienie gdy okazuje się, że jej szefem okazuje się jej Morfeusz facet dla którego straciła głowę. Początek tej znajomości dla nich obojga początek gorącego romansu gdzie każde z nich pokazuje swoje pazurki i chce rządzić. Jednym słowem wybuchowa z nich para i przyjemnie się czyta ich kłótnie ba a jeszcze lepiej ich zakończenie J. Nie zapominajmy też o chłopaku, którym Cassandra poznaje w ten sam dzień co Morfeusza i który staje się jej przyjacielem bo on tez odegra w jej życiu bardzo ważną rolę.
Jeżeli szukacie erotyka, który nie będzie sztampowy z ciekawymi i barwnymi bohaterami to ta książka jest dla was. „Sny Morfeusza” to książka która zabierze was w świat pełen intensywnego seksu, pełnego namiętności jaka połączyła Adama i Cassandrę a dodatkowo tajemniczy klub do którego należy Adam. To wszystko sprawi, że nie będziecie się mogli oderwać od książki i pochłoniecie ją momentalnie zarywając noce.
nieprzeszkadzac-czytam.blogspot.com Aga Bur; 2016-07-07
Stinger. Żądło namiętności
Ona- porządna, poukładana, przyszła pani prawnik. Zawsze wszystko planuje. Jej życie zaplanowane jest niemalże do samej śmierci. Nie ma miejsca na spontaniczność. Jest tylko sztywny schemat.
On- aktor porno, bez perspektyw na przyszłość, żyjący zdnia na dzień.
Przypadkowo spotykają się przy recepcji. Już od samego początku wywołują u siebie silne wrażenia. Później zepsuta winda. Obydwoje w niej zamknięci. Wtedy poznają się bliżej. Zradza się również plan na spędzenie wspólnego weekendu. Grace spędza z Carsonem kilka upojnych chwil. Lecz kiedy przychodzi czas pożegnania, żadne z nich nie jest na to gotowe. Te kilka wspólnych uniesień w przypływie namiętności zmienia ich nastawienie. Pragną spędzić ze sobą więcej czasu. Niestety nie ma innego wyjścia...
Ta znajomość, chociaż tak krótka wiele zmieniła w ich życiu. Jeszcze następnego dnia, Carson porzuca swoją pracę i zaciąga się do marynarki wojennej. Po paru latach zostaje komandosem. Wciąż myśli o swojej pięknej Grace. Robi to wszystko po to, aby móc stać się jej godnym, pomimo, że nie ma nadziei, że jeszcze kiedyś mogą być razem. Od tamtego czasu dziewczyna zamyka się na mężczyzn, nie chce się z żadnym spotykać. Wciąż myśli o swoim wspaniałym kochanku i kilku upojnych chwilach razem spędzonych. Jednak wspomnienia powoli się zacierają, a czas gra na ich niekorzyść...
Spotykają się nagle po latach. Ona jest panią prawnik, on komandosem. Ich romans nie przypomina już sielanki. Na dodatek muszą zmierzyć się poważnymi problemami, nie tylko sercowymi...
On- aktor porno, bez perspektyw na przyszłość, żyjący zdnia na dzień.
Przypadkowo spotykają się przy recepcji. Już od samego początku wywołują u siebie silne wrażenia. Później zepsuta winda. Obydwoje w niej zamknięci. Wtedy poznają się bliżej. Zradza się również plan na spędzenie wspólnego weekendu. Grace spędza z Carsonem kilka upojnych chwil. Lecz kiedy przychodzi czas pożegnania, żadne z nich nie jest na to gotowe. Te kilka wspólnych uniesień w przypływie namiętności zmienia ich nastawienie. Pragną spędzić ze sobą więcej czasu. Niestety nie ma innego wyjścia...
Ta znajomość, chociaż tak krótka wiele zmieniła w ich życiu. Jeszcze następnego dnia, Carson porzuca swoją pracę i zaciąga się do marynarki wojennej. Po paru latach zostaje komandosem. Wciąż myśli o swojej pięknej Grace. Robi to wszystko po to, aby móc stać się jej godnym, pomimo, że nie ma nadziei, że jeszcze kiedyś mogą być razem. Od tamtego czasu dziewczyna zamyka się na mężczyzn, nie chce się z żadnym spotykać. Wciąż myśli o swoim wspaniałym kochanku i kilku upojnych chwilach razem spędzonych. Jednak wspomnienia powoli się zacierają, a czas gra na ich niekorzyść...
Spotykają się nagle po latach. Ona jest panią prawnik, on komandosem. Ich romans nie przypomina już sielanki. Na dodatek muszą zmierzyć się poważnymi problemami, nie tylko sercowymi...
Stinger jest dość nietypowym romansem. Pierwszy raz spotykam się z bohaterami aż tak skrajnie różnymi. Rzeczywiście zawsze są duże różnice między dwojga kochankami, ale w tym przypadku były one skrajnie różne. Przyznaję, że te diametralne różnice w ich osobowościach bardzo mi się podobały. Były czymś nowym. Wniosły do tej książki i do tego gatunku powiew świeżości.
Powieść ta porusza także bardzo ważny temat, a mianowicie, handel ludźmi. Wątek ten wywołuje wiele emocji. Trochę mnie zdziwił w takiej książce, jednak został on bardzo zgrabnie wkomponowany w całość. Oczywiście książka jest fikcja literacką, ale ten poważny problem niestety nie. Autorka, zamieściła na ostatnich kartach adresy do stron, aby można było dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z tym tematem.
Recenzjekrolewskie.blogspot.com